IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
(5) Fragment oceanu przy plaży


 

 (5) Fragment oceanu przy plaży

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
Wyspa


Wyspa
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
125


(5) Fragment oceanu przy plaży Empty
PisanieTemat: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży EmptySro Sie 19, 2015 9:35 pm

Plaża

Fragment oceanu przy plazy

Fragment oceanu. Czasami dryfuje tu sporo różności. Można dotrzeć stąd do kamiennej bądź piaszczystej plaży.

<
Powrót do góry Go down
Jason Moore


Jason Moore
https://wyspa.forumpolish.com/t101-jason-moore https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
Ubiór :
bordowa koszulka z wyszytym logiem "Modest Mouse", krótkie, musztardowe spodenki do kolan, czarne sandały, ciemnozielona koszula, granatowa czapka z daszkiem

Ekwipunek :
1l wódki w szklanej butelce, materiałowa torba

Punkty :
142


(5) Fragment oceanu przy plaży Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży EmptyCzw Sie 20, 2015 12:07 pm

Jason nie pamiętał upadku maszyny, a nawet większej części całego zdarzenia. Jakby ktoś wyłączył prąd podczas oglądania filmu w TV. Również identyczny mrok opanował jego wizję i otaczał go przez dłuższy czas. Gdy szczątki świadomości zaczynały powoli się składać do kupy, czuł zimno oraz wilgotność - tak jakby wskoczył do jeziora w pełnym ubraniu.
Obudził się widząc przed sobą niebieskawą toń, która stopniowa zamieniała się w ciemność, pod sobą nie widział niczego oprócz wspomnianej czerni, a nad głową była taflę wody przez którą przedzierały się zniekształcone promienie świetlne. Z początku uznał to za jeden z tych dziwnych snów, gdzie ogranicza człowieka niekończąca się ocean, ale gdy woda zebrana w płucach oraz brak powietrza, dała we znaki to machając wszystkimi kończynami wypłynął na powierzchnię. Tam zaczął łapać łapczywie powietrze, które zaraz potem uchodziło w natłoku kaszlu i wymiotów wody. Gdy złapał trochę oddechu, rozejrzał się nerwowo po okolicy w poszukiwaniu, lądu, czegoś na czym może chwilę podryfować czy innych ludzi, którzy mieli szczęście (lub pech), by to przetrwać. Gdyby nie adrenalina pompowana w żyłach przez strach, nie oglądałby otoczenia, a pewnie nawet nie byłby teraz na powierzchni. Na razie wiedział, że jest w wodzie, a nie w wygodnym miejscu w klasie biznes. Może śnił, a może na prawdę mieli wypadek i teraz są ... gdzieś. Jak wcześniej wspomniano - bał się, ale stres oraz chęć wydostania się z wody na razie nie dawały się temu uczuciowy uzewnętrznić się i przybić doktoranta.

*Do MG: Jason ma dalej słuchawki na szyi oraz MP3 w kieszeni ?
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(5) Fragment oceanu przy plaży Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży EmptyPią Sie 21, 2015 4:54 pm

Należało mieć wręcz niewyobrażalne szczęście, by jakimś cudem przetrwać olbrzymią katastrofę powietrzną, lądując przy tym w takim miejscu w oceanie, które nie osiągało zbyt dużych głębokości i jednocześnie nie było na tyle płytkie, aby uderzyć o dno. Takie właśnie oto okoliczności spotkały młodego Jasona - jednego z wielu rozbitków, którzy znaleźli się na tej nieznanej wyspie. I choć on sam w okolicy nie widział żywego ducha, przez co mógł dojść do strasznego wniosku, że tylko on przeżył katastrofę, na falach unosili się także inni ludzie. Coraz bardziej odciągani od brzegu, jednak wciąż żywi. Niestety, sam Moore nie byłby im w stanie pomóc, ponieważ również potrzebował pomocy i to pilnej, jeśli nie chciał na wieki pogrążyć się w toni.
Znajdując się całkiem niedaleko od linii brzegowej, z pozoru nie miał szans na zaczerpnięcie głębszego wdechu, ponieważ załamujące się fale raz po raz uderzały w jego zmęczone ciało. Co dopiero mówić tutaj o próbach wykasłania całej wody z płuc - kiedy to nawet najmniejszy oddech palił go żywym ogniem i na moment zaburzał wszystko inne, sprawiając tym samym, że Jason ponownie szedł na dno. Duża zawartość soli w ustach gardle, przełyku i żołądku, znacznie zwiekszyła także pragnienie, przez co jakiekolwiek działania miały znacznie słabsze rezultaty. Tylko cud, a może niebiańska ingerencja?, sprawił, że mężczyzna nadal pozostawał na powierzchni, poruszany bezwiednie przez fale.
Te same fale, które właśnie ratowały mu życie, wypychając go na brzeg, o który uderzył w towarzystwie mlaśnięcia wydanego przez mokry piasek. Nie mógł zostać w miejscu, ponieważ ocean niechybnie porwałby go wraz z przypływem, jednak nie miał na tyle energii, by stanąć na nogach. Nie mógł też krzyczeć, czując palącą suchość w gardle. Kiedy zaś przesunął rękę... Natrafił na słaby kabelek od słuchawek, do którego nie był jednak podłączony żaden sprzęt. Ten leżał bowiem trochę od niego - w piasku, jakieś dziesięć czy dwanaście kroków w prawą stronę.
Powrót do góry Go down
Jason Moore


Jason Moore
https://wyspa.forumpolish.com/t101-jason-moore https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
Ubiór :
bordowa koszulka z wyszytym logiem "Modest Mouse", krótkie, musztardowe spodenki do kolan, czarne sandały, ciemnozielona koszula, granatowa czapka z daszkiem

Ekwipunek :
1l wódki w szklanej butelce, materiałowa torba

Punkty :
142


(5) Fragment oceanu przy plaży Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży EmptyPią Sie 21, 2015 5:49 pm

Było mu coraz chłodniej, a każdy ruch w wodzie zabierał mu cenną energię, która uciekała z jego ciała. Czuł opanowującą go niemoc i zmęczenie, które ni jak było do pokonania. Patrzył jak inni ocaleni dryfowali swobodnie na kawałkach samolotu lub po prostu na plecach - chciał im pomóc, ale jak miał pomóc innym, nie mogąc samemu sobie poradzić. Jednak chyba opatrzność chciała mu dać szansę i morskie falę wyrzuciły go na brzeg piaszczystej plaży.
Przez jakiś czas leżał brzuchem i twarzą na mokrym piachu nieznanego lądu, próbując wyrzucić z siebie niechcianą słoną wodę, nie mając siły na to by wstać. w końcu zebrał się w sobie i postanowił poruszyć się w stronę suchszego lądu, czołgając się na ziemi niczym żółw. Czuł kabel od swoich słuchawek, ale nimi nie zaspokoi palącego go pragnienia wody- słodkiej, życiodajnej wody. Próbował swoim słabym spojrzeniem wypatrzyć jakiejś torby w której mogą być zapasy poszukiwanej cieczy lub luźno rzucone butelki z wody, które mogły wypaść z samolotu po jego rozbiciu.
Całe ciało go bolało, a sól zebrana w organizmie nie pomagała odwodnionemu ciału. Teraz zaczął się bać, bał się śmierci albo samotnego życia na wyspie. Choć w sumie, może znajdzie inne osoby, które przetrwał - w końcu udało się oszukać statystyki, które dawały małe szansę na przeżycie samego zderzenia.
Powrót do góry Go down
Abelard Zaciszko


Abelard Zaciszko
https://wyspa.forumpolish.com/t211-abelard-zaciszko https://wyspa.forumpolish.com/t237-super#1532 https://wyspa.forumpolish.com/t236-abelard-zaciszko#1529
Multikonta :
Daisy, Issy

Dane osobowe :
25 lat, youtuber-milioner, Polak (nie kradnę, chuje!)

Znaki szczególne :
nie mam kciuka i małego palca u prawej ręki oraz, lalunie, mam pięknego pieska ; )

Ubiór :
CIEMNE SPODNIE, T-SHIRT Z ZOMBIE, FLANELOWA KOSZULA W CZARNO-CZERWONĄ KRATĘ, CZERWONE TRAMPKI

Ekwipunek :
ciemne spodnie, t-shirt z zombie, flanelowa koszula w czarno-czerwoną kratę, czerwone trampki, plastikowa walizeczka (zestaw sześciu plastrów różnej długości i szerokości, małe nożyczki, napoczęta w jednej czwartej buteleczka wody utlenionej, chłodząco-łagodząca maść na wypryski i pięćdziesiąt centymetrów, już wcześniej wykorzystywanego, bandaż o szerokości pięciu centymetrów)

Stan zdrowia :
brak mi dwóch palców, więc czuję się mega zajebiście... zgrozo! nie mam kciuka;_; Ponadto jestem odwodniony i chyba zaraz padnę.

Punkty :
261


(5) Fragment oceanu przy plaży Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży EmptyPią Sie 21, 2015 11:40 pm

Jeśli kiedykolwiek w twojej głowie pojawiła się myśl, bądź nawet zdążyłeś już wyrazić chęć, spróbowania dryfowania sobie tak epicko pod wodą jak to robił tonący Superman, to zaniechaj. Scena ta w twoim przypadku wcale nie będzie tak cholernie spokojna, nie będziesz sobie patrzył na pływające po wodą walenie, nie będą ci one mruczeć do uszka ni nic. Jedyne, co wedrze się do twych uszu to ta paskudna woda, która zdąży cię przesiąknąć na wskroś, będziesz miał wrażenie, że zgwałciła się niejednokrotnie i że nawet zagnieździła się w twoim wnętrzu, bo tak! Bo co? Nie może?! Może! Zrobi to, bo nikt jej nie zabroni! Wielka samowolka.
Prychnąłbym w tej chwili oburzony całą zaistniałą sytuacją, gdybym przede wszystkim nie dusił się tą cholerną wodą, której nie miałem w jakikolwiek sposób się pozbyć z mych warg. Po prostu tonąłem, gdyż zachciało mi się kąpieli w jakimś oceanie, mimo że nie potrafiłem pływać. Tonąłem sobie, bo, halo, kto mi zabroni? Prędzej gromada moich antyfanów przywiązałaby do moich nóg odważniki, zamiast łaskawie złapać mnie za rękę i stąd wyciągnąć, na co i tak pewnie bym im nie pozwolił. Jakiś taki dziwny mechanizm mi się włączył...
Machałem nogami, machałem nawet rękoma. Miałem wrażenie, że macham całym ciałem, że pląsam się jak dżdżownica, próbująca uchwycić rękoma coś, co jest poza jej zasięgiem i która przy okazji nie jest świadoma faktu, iż tej kończyny nie ma. Bywa. Może nażarła się jak ostatnia kretynka jakichś dopalaczy? I teraz jej odpierdala. I to ostro.
Niestety, mimo że bardzo bym chciał być pod wpływem jakiegoś, raczej porządniejszego, narkotyku, to nie byłem. Ja w tej chwili walczyłem o życie, choć szanse miałem... Szans wcale nie miałem, o ile jakaś seksowna, i oczywiście cytata, blondynka ze Słonecznego Patrolu nie złapie mnie za rękę i nie wyciągnie z wody na plażę, na której zrobi mi najgorętsze usta-usta, jakie mógłby mi zaoferować ten upadły świat. Gdzie jesteś, blondynko? Ja tu tonę!
- Kurwa – wycharczałem, gdy jakimś cudem udało mi się pokonać tę okropną toń. Moje kurwa nie zabrzmiało jak kurwa, prędzej jak khlllfa, a wcale nie chciałem w ej chwili kilofa. Nie ogarniający sytuacji, nawiedzany przez dziwne skojarzenia, z wodą wokół, myślący o cyckach i w ogóle tych ponętnych ustach... Ta chciałbym. Po prostu złapałem się ostatniej deski ratunku i to dosłownie. Coś dryfowało, ja zaś, jak wygłodniały bezdomny, chwyciłem ją i przytuliłem, jak gdyby była Pamelą czy jak jej tam. Nigdy nie oglądałam tego gówna. – Alho! – odchrząknąłem, próbując raz jeszcze. – Halo! Pomocy! – wrzasnąłem, znów wypluwając wodę, gdyż znów mnie podtopiło. Kawałek... czegoś raczej nie miał mnie utrzymać na powierzchni na długo. Kawałek... O, cholera! – moja pierwsza myśl, gdy dostrzegłem, co mnie wokół otacza... Ciała i wrak... Wtedy też dostrzegłem brak palca... i drugiego palca, i zaskoczony nieomal wypuściłem jakąś deskę czy cuś z chłodnego objęcia. – Pomóżcie mi! Pomocy! – krzyczałem przerażony jedynie po polsku. Czyżby to był pierdolony koniec mojego przepełnionego idiotami życia?
Powrót do góry Go down
Anais Moreau


Anais Moreau
https://wyspa.forumpolish.com/t238-anais-moreau#1593 https://wyspa.forumpolish.com/t241-anais#1607 https://wyspa.forumpolish.com/t240-anais-moreau#1605
Dane osobowe :
24-letnia Francuzka, była modelka - aktualnie bezrobotna, utrzymująca się na pieniądzach pozostawionych przez zmarłego narzeczonego.

Znaki szczególne :
178 cm wzrostu, lekko podkrążone oczy oraz kilka niewielkich, starych blizn, z wewnętrznej strony w okolicach lewego nadgarstka.

Ekwipunek :
Na sobie: Ciemnogranatowa sukienka bez pleców, z rękawami 3/4, czarne szpilki, złoty wisiorek na szyi oraz cieniutka, również złota bransoletka na prawym nadgarstku.

Stan zdrowia :
Podbite oko, krwotok z nosa oraz silny skurcz w łydce.

Punkty :
106


(5) Fragment oceanu przy plaży Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży EmptySob Sie 22, 2015 6:39 pm

Lot z Sydney do Los Angeles, podobnie jak do samego Sydney zresztą, miał być jedynie odskocznią od przytłaczającej Anais rzeczywistości - a przynajmniej tak właśnie całą podróż odbierał jej brat, który przecież ów pomysłu był stwórcą. To on namówił ją, by choć na chwilę opuściła rodzinne Montpellier, a co za tym szło - by zapomniała o ostatnich, ciążących tygodniach, dzięki którym kompletnie przestała przypominać człowieka. Sama Anais po prawdzie nie wierzyła, iż jeden wyjazd cokolwiek mógłby zmienić i robiła to raczej tylko i wyłącznie po to, aby jedyny brat, jakiego miała, przestał zamartwiać się o jej osobę, jednak mimo wszystko odetchnęła z ulgą, gdy wchodząc na pokład samolotu, ostatecznie zajęła swoje miejsce. Miękkie obicie fotela idealnie nadawało się na przeczekanie kilkunastu godzin lotu. Moreau lubiła latać i jeszcze przed śmiercią Theodora latała doprawdy często - przede wszystkim ze względu na pracę, która wymagała pewnych poświęceń z jej strony, do których można było zaliczyć między innymi wiele czasu spędzonego w podróży. Katastrofa była jednakże ostatnią rzeczą, o której pomyślałaby, siedząc w zapełnionym samolocie, a jeszcze mniej prawdopodobnym było, iż kiedykolwiek przeszłoby jej przez głowę, że będzie w niej uczestniczyć - i że na ogromne szczęście wyjdzie z niej niemalże cało.
Nie pamiętała momentu samego upadku - była zbyt rozkojarzona, lub po prostu nieprzytomna, by cokolwiek pamiętać. Chwili, w której wszyscy pasażerowie samolotu zorientowali się, iż dojdzie do nieszczęścia, również nie potrafiłaby sobie przypomnieć. Z pewnością pamiętałaby jednak tych kilka pierwszych sekund, które zdawały się trwać wiecznie, a podczas których jej świadomość na dobre powróciła. Obraz, który niebezpiecznie zlewał się w jedną całość, a także niewyraźny szum, zawzięcie próbujący przedostać się do jej otumanionego mózgu, był niczym w porównaniu z przeraźliwym chłodem, który z każdą kolejną sekundą, coraz bardziej dawał o sobie znać. Nie potrafiłaby stwierdzić, ile czasu zajął jej powrót do pełnej świadomości, jednak kiedy już się to stało, pierwszym bodźcem, jaki odczuła, nie był ból - był nim strach. Strach, który potęgowany widokiem, jaki ją otaczał, sprawiał jedynie, że woda, która jeszcze przed chwilą wydawała się nie istnieć, w tamtym momencie naparła na nią niczym potężny głaz, bezlitośnie ciągnący ją na dno. Nerwowe i szybkie ruchy wcale nie pomagały Anais w utrzymaniu się na powierzchni wody, a pulsujący skurcz w lewej łydce, który ostatecznie nadszedł tuż po fali strachu, uniemożliwiał jej jakąkolwiek próbę posunięcia się naprzód - pomimo, iż w oddali, tuż za pływającymi w oceanie ciałami oraz szczątkami wraku samolotu, majaczył przed jej oczyma wyraźny ląd.
Pomocy! – głos, jaki wydarł się z jej gardła, mimowolnie nie przypominał głośnego krzyku, który miała zamiar z siebie wydobyć. Brzmiał raczej jak francuski bełkot, który doprawiany odrobiną paniki i wdzierającej się do ust wody, był jedynie niczym bezbronny szept kobiety, która prócz trupów, metalu i wspomnianego wcześniej lądu, nie widziała obok siebie żadnej żywej istoty. A może najzwyczajniej w świecie strach skutecznie zablokował jej zdolność rozpoznawania, które unoszące się w wodzie ciało mogło przypominać żywego człowieka?
Powrót do góry Go down
Chloe Harrison


Chloe Harrison
https://wyspa.forumpolish.com/t78-chloe-harrison https://wyspa.forumpolish.com/t146-chloe https://wyspa.forumpolish.com/t107-chloe-harrison
Dane osobowe :
25 lat ♢ trener przygotowania fizycznego (lekkoatletyka) ♢ singielka ♢ Sydney, Australia

Znaki szczególne :
złoty pierścionek na prawej dłoni i złoty wisiorek ze znakiem zodiaku

Ekwipunek :
dwie rolki bandażu gipsowego (6cmx3m)

Stan zdrowia :
mocniejsze zdrętwienia, które spowodowały czasowe wygięcia palców

Punkty :
5


(5) Fragment oceanu przy plaży Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży EmptySob Sie 22, 2015 9:32 pm

Cały przebieg katastrofy oraz moment upadku samolotu były niczym sen, który pomimo trwania nie został zarejestrowany i przepadł bez śladu. W tym przypadku jednak ślad pozostał i wkrótce miał się wszystkim ukazać na oczy... Tylko dlatego, że nie było innego wytłumaczenia tego stanu rzeczy wszyscy musieli go zaakceptować, chociaż było to niczym wyrwane z ich życia kilkadziesiąt minut. Jej całe ciało przeszył dreszcz i poczucie zimna, którego nie doświadczyła już od wielu lat i momentalnie przywróciło jej to przytomność. Cały świat wyglądał jak oglądany przed dno zbiornika wypełnionego wodą - wszystko było rozmazane i jedynie dostrzegała pojedyncze, większe kształty jeszcze bez rozróżniania wraku i trupów. Z tą różnicą, że zbiornikiem okazał się ocean a ona powoli opadała na dno. W tym momencie zadziałały instynkty - pod wpływem impulsu blondynka zaczęła ruszać kończynami aby wyrwać się z tego stanu bezradności i wypłynąć na powierzchnię. O ile nogi po kilku mocniejszych ruchach wyniosły ją na powierzchnię tak ręce odmówiły posłuszeństwa - przyległy bezwładnie do ciała, układając się wzdłuż niego pod wpływem oporu wody. W pierwszym odruchu Chloe zachłannie zaczerpnęła powietrza i spojrzała przed siebie, dostrzegając ląd. Odruchowo wyciągnęła ręce przed siebie aby sprawdzić, czy nadal posiada swoje górne kończyny i w rzeczy samej tak było. Jednak jej ręce bardziej przypominały teraz dwa patyki, bezwładnie dryfujące w wodzie. Nie dostrzegła żadnej kości, złamania, rany, nacięcia, cokolwiek - fakt, były poobijane ale nic z nich nie wylatywało. Pomimo machania nogami blondynka powoli czuła, że znowu zanurza się w wodzie...
- Pomocy! - krzyknęła ile miała sił w płucach i zaczerpnęła powietrza, ponownie zanurzając się pod wodą. Wiedziała tylko tyle, że nie jest w stanie płynąć przy użyciu rąk a utrzymanie się na powierzchni wody w pozycji pionowej jest bardzo męczące. Pozwoliła swojemu ciału okręcić się do poziomu i powoli zanurzyć się jeszcze kilkanaście centymetrów niżej. Szczerze mówiąc wyglądało na to, że tonie i ocean zabiera kolejną ofiarę ze sobą. Po krótkiej chwili jednak jej ciało wynurzyło się na powierzchnię wody, a ona tym razem unosiła się na plecach, starając się utrzymać głowę nad powierzchnią wody.
- Spokojnie, Chloe... - zamruczała po pierwszym wdechu, chociaż jej wargi nieco drżały. - Tylko bądź spokojna. - dodała nieco pewniej i rozluźniła swoje ciało dryfując na wodzie. Kątem oka dostrzegła wrak samolotu oraz kilka pływających obiektów, które jednak nie była w stanie zidentyfikować.
- Pomocy! - krzyknęła po raz kolejny, jednak znowu nie usłyszała odpowiedzi. Dryfowała tak jeszcze chwilę, powoli wracając do stanu całkowitej świadomości. Nie mogła tak tkwić tutaj cały czas - jej organizm powoli się wyziębiał a ona sama czuła utratę siły. Jedynym logicznym rozwiązaniem było dopłynięcie do brzegu na plecach przy użyciu wyłącznie siły jej nóg, tym samym pozostawiając ręce z możliwie jak najmniejszym użyciem wzdłuż jej ciała. I tak też zrobiła, a przynajmniej się starała - zaczęła machać nogami z całych sił, starając się kątem oka dostrzegać otaczające ją przeszkody.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(5) Fragment oceanu przy plaży Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży EmptySob Sie 22, 2015 10:46 pm

Kiedy Jason powoli czołgał się po piasku, resztkami sił poszukując wody, która mogłaby ugasić jego pragnienie, usłyszał pierwsze ludzkie wrzaski. Nie był całkowicie sam! I choć niektóre z nich mogły brzmieć dla niego co najmniej dziwnie, nie to przecież miało znaczenie. Najważniejsze, że nie przeszedł do historii jako jedyny ocalały z tak wielkiej katastrofy. Cóż jednak z tego, skoro nie mógł im pomóc...? To zdecydowanie mogło odcisnąć się piętnem na jego duszy. Los niejako zmusił go do pozostawania biernym obserwatorem, do patrzenia na to, jak inni nie są w stanie wydostać się z macek żywiołu... A wkrótce? Być może miał być także świadkiem ich wiecznego milczenia, kiedy pójdą na dno. O ironio! To woda miała ich zabrać i to także wody szukał on sam. Innej, ale jednak.
I kiedy wreszcie jego ręka natrafiła na plastikowy korek, który częściowo zagrzebany był w mokrym piachu, mężczyzna mógł poczuć chwilową ulgę. Zwłaszcza ze względu na to, że nie była to tylko sama zakrętka, ale najprawdziwsza zakorkowana butelka. Dwulitrowa, choć bez etykiety, z przezroczystą substancją w środku. Tuż obok niej leżały zaś dwie kolejne. Same zakrętki nie wyglądały na zbyt mocne, więc odkręcenie ich nie miało mu sprawić trudności. Gdyby zaś to zrobił, smakując płyn... Cóż. Dar czy przekleństwo? Wszystkie trzy wypełnione były, jakby trochę rozcieńczoną przy pomocy zwykłej wody, wódką. Słabą, lecz całkiem dobrą w smaku wódką...
Jeśli zaś chodziło o niedoszłych towarzyszy mężczyzny, oni zdecydowanie nie mieli nawet takich przyjemności. Rzucani, szarpani i przykrywani przez dziwnie niespokojne fale, raz po raz zatapiali się głębiej w oceanie, by po chwili ponownie znaleźć się z głową na powierzchni. Ich siły stopniowo ulegały zatraceniu, a ratunek nie nadchodził. Każde z nich mogło także zobaczyć, choć nie w tym samym momencie, żywego człowieka na plaży. On jednak nie rzucał się na pomoc, choć wyraźnie ich widział. Dlaczego...? Na takie rozmyślenia nie mieli wiele czasu...
Pierwsza na brzegu wylądowała Anais. Gwałtownie porwana przez wir wodny, koziołkując po dnie, aby wreszcie przejechać twarzą po piasku i tak już pozostać. Gdzieś podczas tych akrobacji, na chwilę utraciła świadomość, a kiedy już ją odzyskała, musiała nie tylko zmierzyć się z obrażeniami, bólem całego ciała i pragnieniem. Dodatkowy problem stanowiły ziarenka piasku, które znajdowały się dosłownie wszędzie. W uszach, ustach, nosie dziewczyny, w jej włosach, na ubraniu i pod nim. Na dodatek młoda kobieta nie mogła wstać, ponieważ jej łydką targał silny skurcz, a z nosa polało się jeszcze więcej krwi. Gdzieś w oddali słyszała wrzaski pozostałych tonących, a po swojej prawej stronie - Jasona.
Abelard i Chloe mieli za to jeszcze mniej szczęścia. Ten pierwszy, choć już po dłuższej chwili, mógł przekonać się, że to, co wykorzystywał jako swoją podporę, nie było wcale rzeczą. Niezwykle blade, wręcz sinoczarne ciało ciężarnej kobiety, której twarz spoczywała w wodzie, lekko zatopiło się pod jego ciężarem, a czarne włosy owinęły mu się wokół dłoni. Mimo to - mógł spróbować płynąć. Mniej więcej metr przed sobą, widział jedną z jaskrawopomarańczowych kamizelek do awaryjnego wodowania. Gdyby ją zdobył i spróbował nadmuchać, bo nie stanowiło zbyt wielkiej trudności - wbrew wszelkim pozorom, udałoby mu się przeżyć na wodzie i dotrzeć do lądu. Inaczej mógł skończyć jak kobieta, której pleców się trzymał.
Chloe również nie została bez niczego. Wielki kawał skrzydła unosił się po jej prawej stronie. Może mogła zrobić sobie z niego tratwę...? Zupełnie jak w Titanicu, czyż nie?
Powrót do góry Go down
Chloe Harrison


Chloe Harrison
https://wyspa.forumpolish.com/t78-chloe-harrison https://wyspa.forumpolish.com/t146-chloe https://wyspa.forumpolish.com/t107-chloe-harrison
Dane osobowe :
25 lat ♢ trener przygotowania fizycznego (lekkoatletyka) ♢ singielka ♢ Sydney, Australia

Znaki szczególne :
złoty pierścionek na prawej dłoni i złoty wisiorek ze znakiem zodiaku

Ekwipunek :
dwie rolki bandażu gipsowego (6cmx3m)

Stan zdrowia :
mocniejsze zdrętwienia, które spowodowały czasowe wygięcia palców

Punkty :
5


(5) Fragment oceanu przy plaży Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży EmptyNie Sie 23, 2015 4:37 pm

Płynięcie przy użyciu samych nóg było nie tyle męczące, co uciążliwie. Blondynka odruchowo chciała pomóc sobie rękami, przejść do wygodniejszej żabki czy szybszego kraula jednak za każdym razem hamowała się z tym zamiarem, zaciskając mocniej zęby. Pomimo że złamania nie były otwarte powinna ograniczać pracę rąk do minimum, a to właśnie zapewniało jej pływanie na plecach. Ile jednak można tak płynąć? Widziała już dryfujące wokół siebie ciała, fragmenty foteli, rękę, nawet małe dziecko... A ląd nadal wydawał się być odległy, chociaż wiedziała że z każdym ruchem jej nóg jest coraz bliżej. Jej uwagę przykuł znacznie większy niż dotychczas kawałek wraku nieopodal niej, który dryfował na powierzchni oceanu. Chloe przerzuciła się przez ramię i zanurzając się na chwilę w wodzie podpłynęła bliżej, by dokładniej przyjrzeć się fragmentowi samolotu. Wyglądało to na część jednego ze skrzydeł, prawdopodobnie jego węższa część która dzięki pustemu środkowi dryfowała na powierzchni. Musiała się jakoś wdrapać na skrzydło, więc nieco niechętnie wyciągnęła dłonie by się nimi chwycić i starając się możliwie jak najmniej angażować jej górne kończyny ,,wślizgnęła się" na skrzydło samolotu, starając się zahaczyć nogami i w ten sposób usiąść na dryfującym skrzydle.
- Halo? Czy ktoś mnie słyszy?! - krzyknęła rozglądając się po dryfujących na powierzchni zwłokach i fragmentach samolotu. Szukała wzrokiem jakieś żywej osoby, znaku życia od kogokolwiek. Fale powoli niosły ją do brzegu, jednak ona nadal starała się kogoś dostrzec na powierzchni wody...
Powrót do góry Go down
Abelard Zaciszko


Abelard Zaciszko
https://wyspa.forumpolish.com/t211-abelard-zaciszko https://wyspa.forumpolish.com/t237-super#1532 https://wyspa.forumpolish.com/t236-abelard-zaciszko#1529
Multikonta :
Daisy, Issy

Dane osobowe :
25 lat, youtuber-milioner, Polak (nie kradnę, chuje!)

Znaki szczególne :
nie mam kciuka i małego palca u prawej ręki oraz, lalunie, mam pięknego pieska ; )

Ubiór :
CIEMNE SPODNIE, T-SHIRT Z ZOMBIE, FLANELOWA KOSZULA W CZARNO-CZERWONĄ KRATĘ, CZERWONE TRAMPKI

Ekwipunek :
ciemne spodnie, t-shirt z zombie, flanelowa koszula w czarno-czerwoną kratę, czerwone trampki, plastikowa walizeczka (zestaw sześciu plastrów różnej długości i szerokości, małe nożyczki, napoczęta w jednej czwartej buteleczka wody utlenionej, chłodząco-łagodząca maść na wypryski i pięćdziesiąt centymetrów, już wcześniej wykorzystywanego, bandaż o szerokości pięciu centymetrów)

Stan zdrowia :
brak mi dwóch palców, więc czuję się mega zajebiście... zgrozo! nie mam kciuka;_; Ponadto jestem odwodniony i chyba zaraz padnę.

Punkty :
261


(5) Fragment oceanu przy plaży Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży EmptyNie Sie 23, 2015 7:56 pm

Nie potrafiłem ogarnąć swym nietuzinkowym umysłem, co się wokół mnie dzieje. Choć widziałem ciała, kawałki samolotu, choć słyszałem krzyki i nieznośne fale obijające się gdzieś o brzeg, natrętne ptaki, francuski i angielski, a przede wszystkim własny przyspieszony oddech oraz jeszcze bardziej nerwowe bicie serca, nie miałem pojęcia, co się dzieje, czemu tonę, czemu tak ciężko jest mi walczyć o własne życie. Wiedziałem za to, że nie jestem we właściwym miejscu, że nie powinno mnie tu być, a mimo to... Woda! Wokół woda i ciała, i kawałki czegoś, czym wcale nie mogłem lecieć. W tej chwili to wydawało się irracjonalne, niemożliwe i nieistotne. Jedyną ważną dla mnie rzeczą okazał się być ląd, który widziałem oczami wyobraźni jako plażę. Piękną, przyjazną i dającą oczekiwane wytchnienie od tego nieznośnego wysiłku, zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Znajdowałem się jednak gdzieś na środku oceanu, nie potrafiąc dojrzeć tego miejsca... Może nie istniało? A może uśmiechało się do mnie gdzieś za moimi plecami?
Drgnąłem, by tam spojrzeć, by wybadać, czy nadzieja wcale nie jest matką głupich, ale również tych, którzy mają głowę na swoim miejscu. Drgnąłem i niemal utraciłem trzymany przedmiot... Choć w tej chwili raczej wolałbym już szorować ubikacje po imprezie w klubie niż widzieć to, co widziałem, czuć to, co czułem. Włosy ciemnowłosej, martwej kobiety, którą obejmowałem tak usilnie, wplątały się w mą dłoń, ja zaś... Nie potrafiłem zareagować inaczej, mimo że gdzieś tam mignęło mi przed oczami coś pomarańczowego, co mogłoby uratować moje życie. Mogłoby, gdybym do tego podpłynął, gdybym umiał pływać, gdybym nie stracił swojej deski.
Mimowolnie odtrąciłem, odepchnąłem od siebie zwłoki, przez tę szarpaninę ponownie zatapiając się w wodach oceanu. Straciłem niebo nad głową porwany przez mściwego boga, którego przecież nie obgadałem, nie wyśmiałem w żadnym z filmów. Pamiętałbym. Cholera, pamiętałbym. Porwał mnie i nie chciał wyzwolić, szamotał  mną, choć chyba główna wina tego stanu leżała po mojej stronie i mych niekontrolowanych ruchach. Pragnąłem się wydostać ponownie na powierzchnię, nie znając podstaw pływania, nie mając z nim nawet styczności. Może w tym tkwił mój problem? Może powinienem poddać się falom, które wyrzucą mnie na brzeg... Gdzieś tam musiał być ląd, którego nie zdążyłem dojrzeć. Słyszałem ptaki, słyszałem krzyki też. Francuski i angielski...
Zmusiłem swe ciało, by przestało się szarpać. Miejsca po brakujących palach krwawiły, ja byłem zmęczony, ocean bezwzględny, prawdopodobnie kamizelka ochronna pozostawała gdzieś nade mną... Nawet nie wiedziałem, czy znajdowałem się nadal gdzieś w jej pobliżu, czy przemieściłem się w którymś z kierunków. Nie miałem pojęcia, czy ocean wyrzuci mnie żywego czy martwego, czy słona woda uniesie mnie nad siebie i pozwoli zaczerpnąć powietrza, którego tak bardzo mi brakowało. Po prostu czekałem, mając przed oczami non stop obraz czarnych włosów zaplątanych w mą dłoń. Nadal pamiętałem ich dotyk. Tak zaskakujący, tak nieprzyjemny.
Powrót do góry Go down
Katarina Evike


Katarina Evike
https://wyspa.forumpolish.com/t255-katarina-evike https://wyspa.forumpolish.com/t259-ziolowa-panna#1911 https://wyspa.forumpolish.com/t258-katarina-evike#1901
Dane osobowe :
21 lat, Węgierka, studentka zielarstwa i terapii roślinnych, bloggerka modowa

Znaki szczególne :
kilka tatuaży, znamię na dole pleców, po prawej stronie

Ekwipunek :
foliowa cerata na stół (2x2m), kosmetyczka (zalotka do rzęs, wiśniowy błyszczyk, tusz i kredka do oczu, miętowy lakier do paznokci, dwa małe plastry z opatrunkiem), jabłkowy soczek w kartoniku, pomarańcza i jedna podwójna kanapka z pasztetem z królika i pomidorem Od nieboszczki wzięła zapisany notes z adresami, okulary (-2 i -3,25), dokumenty (Claire Frederick, 36 lat, Portorykanka) oraz list miłosny od niejakiego Danny’ego

Stan zdrowia :
skręcony lewy nadgarstek, ból lędźwi

Punkty :
174


(5) Fragment oceanu przy plaży Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży EmptySro Sie 26, 2015 4:05 pm

Dwa tygodnie spędzone w Sydney były naprawdę udanymi dniami. Katarina spędziła je na naprawdę przyjemnych rzeczach. No bo co miałoby być niemiłego w sesji zdjęciowej dla Vogue i spotkaniem ze swoimi australijskimi fankami? Była bloggerką, która musiała się od czasu do czas spotkać z czytelnikami swojego bloga, jednakże, mając ich tak naprawdę na całym świecie, czasem to bywało trudne. Mogła podróżować trochę po Stanach, odwiedzać różne miasta, ale wyjazdy na większą skale zdecydowanie nie były na jej kieszeń. A dzięki zaproszeniu Vogue, które pokryło wszelkie koszty jej wyjazdu, mogła sobie na to pozwolić. Wchodzą na pokład samolotu, czuła pewnego rodzaju smutek. Nie prędko będzie miała okazję tutaj wrócić.
Katarina nigdy nie spała podczas lotów, czy jakichkolwiek podróży z innymi ludźmi. Nie ufała im na tyle, by spokojnie zasnąć i móc zostawić swoje rzeczy na pastwę losu. Dlatego tez ona pamiętała dosłownie wszystko. W jednej chwili lecieli spokojnie, bez problemów, a przemiła stewardessa pytała się jej, czy przypadkiem czegoś nie chce. Klasa biznesowa rządziła się tymi prawami, że nie musiała płacić za każdą kupioną rzecz. A że zachciało się dziewczynie pić, to poprosiła o butelkę wody.  Po upiciu kilku łyków, schowała ją do plecaka, który cały czas trzymała na swoich kolanach.
I nagle się zaczęło. Stewardessy usiadły i zapięły pasy, a to oznaczało, że jest naprawdę źle! One to robią w zupełnej ostateczności, gdy jest naprawdę bardzo niebezpiecznie. No albo podczas lądowania, jednakże to było niemożliwe. Pod nimi był tylko i wyłącznie ocean, który wydawał się ciągnąć w nieskończoność. Katarina czuła strach, jednakże nie panikowała. I tak nic to by nie dało. Dziewczyna słuchała poleceń, które wydobywały się z głośników i czekała... na co? Na śmierć. Bądź co bądź, ale większość katastrof lotniczych kończy się w ten sposób, dlatego nie łudziła się, że tym razem będzie inaczej. Nie modliła się, bo przecież nie wierzyła w Boga. Po prostu zamknęła oczy. Czuła turbulencje, jak samolot bezwładnie spada w niebieską otchłań. Do uszu Katariny dobiegały pojedyncze zdania, wypowiadane w różnych językach. Z czasem jednak przestała słyszeć cokolwiek. Zemdlała? Zasnęła? Sama nie wiedziała.
Ocknęła się już po wszystkim. Na początku zobaczyła promienie słoneczne, które bardzo raziły ją w oczy. Pierwsze co pomyślała, to to, że się pomyliła i jednak jakieś niebo istnieje. I że powinien być też jakiś Bóg gdzieś w takim razie. Jednakże szybko domyśliła się, że tak naprawdę, to jest wciąż żywa. A to dzięki bólowi lędźwi, który dokuczał dziewczynie niemiłosiernie. Gdy oczy przyzwyczaiły się już do światła, rozejrzała się dookoła. Ocean. Bezkresny ocean, po którym pływały resztki samolotu. Może gdzieś i ludzkie ciała? A może i żywi ludzie? Kto to wie?
Sytuacja Katariny nie była beznadziejna. W porównaniu z niektórymi wcale nie topiła się w wodzie, nie walczyła o to, żeby móc wydostać się na powierzchnie. Mogła spokojnie oddychać i wszytko byłoby z nią w najlepszym porządku gdyby nie ten ból w nadgarstku i lędźwiach. Dziewczyna, dzięki szczęściu, wciąż była na swoim fotelu, przypięta do niego i przyciskała swój plecak do siebie. Gdzieś musiał być ląd, do którego miała zamiar dopłynąć. Zaczęła się rozglądać za czymś, co by jej w tym pomogło - czegoś, czego mogła użyć jako prowizorycznego wiosła. Krzyczenie pomocy i tak nic jej nie da, bo nawet jeżeli ktoś żyje, to będzie się skupiał na ratowaniu własnego dupska, a nie jej.
- Zobaczysz, Katarina, będzie dobrze - powiedziała do siebie po węgiersku. Nie widziała innej opcji! Musiało być dobrze.
Powrót do góry Go down
Leonardo Cervera


Leonardo Cervera
https://wyspa.forumpolish.com/t252-leonardo-cervera https://wyspa.forumpolish.com/t262-leonardo-cervera https://wyspa.forumpolish.com/t260-leonardo-cervera
Multikonta :
Kiara

Dane osobowe :
30 lat | Służby Specjalne | Sydney | Kolumbijczyk | Rozwodnik | Większość życia spędził w Brazylii, od trzech lat w Australii| 185 cm

Znaki szczególne :
dobrze zbudowany | kilka tatuaży o znaczeniu znanym tylko jemu | blizna na żebrach

Ubiór :
biała podkoszulka z śliczną mozaiką błota i krwi | jeansowa kurtka z długim rękawem | długie, czarne spodnie | wygodne adidasy

Ekwipunek :
płachta (2,5x3) | walizka-plecak: buteleczka alkoholu, chusteczki, notatnik z adresami, nowy ołówek, końska maść rozgrzewająca (150g), BlackBerry Passport (37% baterii) z breloczkiem, damska kosmetyczka (pół buteleczki wody utlenionej, tusz i kredka, czerwona szminka), roztrzaskane lusterko, skarpety frotte, suchy szampon, winogronowa Fanta (1l), koperta ze zdjęciami, dziecięcy kocyk, trampki męskie - rozmiar 42 | srebny krzyżyk, dwuosobowy namiot z narzędziami, krakersy, butelka wina

Stan zdrowia :
głęboko rozcięty lewy policzek (pionowa rana mająca około pięciu centymetrów długości, na tyle głęboka, by w przyszłości pozostawić bliznę) | kolce w dłoni | silny ból prawego ramienia | zszyta muliną rana na kości potylicznej i towarzyszący temu ból głowy

Punkty :
533


(5) Fragment oceanu przy plaży Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży EmptyPią Sie 28, 2015 7:17 pm

Lot nie mijał spokojnie, przecież Leo nienawidził latać. Nałykał się wszelkich możliwych tabletek i pił bardzo dużo wody, żeby to jakoś przetrwać. Czekał tylko aż lot się ustabilizuje, by móc odnaleźć Fel i załatwić z nią sprawę, przed którą ostatnio uciekła. Lecz dla niego nie nadchodził odpowiedni moment, a gdy wstawał na moment z miejsca to zaczynało mu się kołować w głowie. Wtedy stwierdził, że poczeka, aż stara znajoma będzie obsługiwać jego klasę, ale tej chwili się nie doczekał…
Unosił się. Lecz nie już w powietrzu. Raczej dryfował. Nie było to przyjemne uczucie, lecz w chmurach czuł się gorzej. Pytanie, jeżeli w nich się nie znajdował, to gdzie? Powoli odzyskiwał przytomność i zaczynał odbierać otaczające go sygnały. Było mu zimno i czuł jak cały czas woda obmywa jego ciało. Nie mógł otworzyć oczu, czując rażące promienie słońca. W buzie nie czuł już specyficznego metalicznego posmaku. Miał wrażenie, że jego wargi pokryte są krwią. Przekręcił głowę w bok i wtedy poczuł jak coś spływa po jego twarzy lecz nie była to woda. Nie mylił się to była krew. Nim zdążył się nad tym zastanowić poczuł skutki nagłego poruszenia się. Woda która zebrała się w jego płucach postanowiła wydostać się na zewnątrz. Zaczął się krztusić i ją wypluwać, a przez to trochę szamotać. Cały ten czas znajdował się na unoszącym na wodzie fotelu, lecz swoim zachowaniem sprawił, że wpadł do wody, która tylko pogorszyła jego sytuacje. Motał się w niej przez moment, aż w końcu wynurzył się na powierzchnie i złapał głęboki wtedy. Złapał się mocno fotela i spróbował na niego wciągnąć powrotem i wtedy poczuł jak dokucza mu ból w ramieniu. Musiał utrzymać się wykorzystując jedyną dłoń. Dopiero w tym momencie uświadomił sobie w jakiej był sytuacji. Samolot musiał się rozbić, a on prawdopodobnie wylądował w oceanie, pytanie czy w samym jego środku? Jeżeli tak to miał pecha – nic nowego. Obraz przed jego oczami był mętny i mimo iż się rozglądał to nie potrafił nikogo zlokalizować, więc postanowił krzyknąć.
- Jest tutaj ktoś? – wydarł się najgłośniej jak mógł, a głos miał całkiem donośny. W końcu kiedyś go trenował w szkolnym chórze, ale kiedy to było. Mimo to umiejętność wydobywanie z siebie donośnego dźwięku okazała się całkiem przydatna. Zacisnął zęby i wciągnął się na fotel ponownie. Nie było to dość przyjemne, ale przebywanie w wodzie nie było zbyt dobrym pomysłem. Chwilę mu zajęło by złapać równowagę. Przyjrzał się sobie powierzchownie, ale poza bólami, które do tej pory zlokalizował nie miał innych obrażeń. Co chwilę kaszlał i najbardziej dokuczało mu ramię, ale jak na taką katastrofę to i tak los go oszczędził. Widocznie musiał stwierdzić, że już zbyt wiele razy w życiu mu dokopał.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(5) Fragment oceanu przy plaży Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży EmptySob Sie 29, 2015 1:18 am

Działania Chloe przyniosły jak najbardziej pożądany skutek, choć ich cena mogła w przyszłości okazać się nieproporcjonalnie wielka do prozaiczności samego czynu. Wdrapanie się na lekki, pusty fragment samolotu nie było w końcu niczym wybitnie trudnym, lecz zwyczajnie potrafiło człowieka zmęczyć. Ileż w końcu można walczyć z falami odpychającymi wielki przedmiot… Te same fale jednak można było równie dobrze docenić, bowiem zmierzały one w stronę brzegu, momentalnie zabierając ze sobą również poszkodowaną blondynkę, która powoli zaczynała czuć już mdłości i mocniejszy ból prawej ręki. Zdecydowanie powinna jak najszybciej dostać się na brzeg, aby poszukać kogoś, kto mógłby jej pomóc. Ci, których widziała tam jednak od czasu do czasu, zdecydowanie nie wydawali się chętni do pomocy. W końcu nikt nie pojawił się, aby uratować ją, kiedy kawałek jej skrzydła zaklinował się między dwoma głazami. Do brzegu pozostało zaś około trzy metry wody o niewiadomej głębokości. Gdyby jednak Chloe zdecydowała się skoczyć, z ulgą mogłaby stwierdzić, że ocean w tym miejscu sięga jej nieco powyżej linii piersi. Silne fale mogły jednak swobodnie pozbawić ją równowagi. Przydałaby się pomoc.
Te same skały postanowiły też najwyraźniej przypuścić zmasowany atak na Abelarda, ponieważ prąd oceaniczny rzucił chłopaka wprost na nie, uderzając nim mocno o twardy kamień. Zaciszko na chwilę stracił dech w piersiach, zanurzając się całkowicie w wodzie i krztusząc się sporym jej haustem, jednak jakimś cudem udało mu się namacać dno pod stopami. Czyżby nie było aż tak głęboko…? Wystarczyło tylko, by podjął jeszcze jedną próbę, by wynurzył głowę na powierzchnię… Uderzając nią przy tym o fragment samolotu, na którym siedziała panna Harrison, przez co nabił sobie solidnego guza. Stał jednak, uderzany przez fale, które usilnie chciały zwalić go z nóg.
Całkowicie inaczej sprawa miała się z Katariną, której fotel co prawda uderzył wkrótce o oceaniczne kamienie, jednak zrobił to na tyle daleko od brzegu, że dziewczyna nie była w stanie zeskoczyć z niego i dostać się jakoś na nogach do brzegu. Zdecydowanie potrzebowała czegoś, czym mogłaby posłużyć się zamiast dużego wiosła. O dziwo!, dostrzegła obok siebie coś, co mogłoby się do tego nadać. Problem w tym, że spory kawałek jakiejś samolotowej części zaklinował się między skałami i to na tyle poważnie, że musiałaby wykorzystać obie ręce, by go stamtąd wydostać. To zaś oznaczało puszczenie plecaka…
Dodatkowo młoda Evike mogła też usłyszeć męski krzyk całkiem niedaleko siebie. Gdyby wytężyła wzrok, zapewne zauważyłaby kolejnego fotelowego rozbitka, który znajdował się w łudząco podobnej sytuacji. Choć sam Leonardo, sporo bardziej mokry i powoli zaczynający już szczękać zębami – nawet mimo około trzydziestu pięciu stopni w powietrzu, zdecydowanie jej nie widział. Mignął mu za to pasek lądu w oddali. Na tyle rozmyty, że mężczyzna mógł zrozumieć, jak daleko od brzegu poniosła go woda. W tym miejscu fale nie pchały już do przodu, lecz ciągnęły jeszcze bardziej w głąb oceanu. Dryfując na fotelu, na który udało mu się jakoś ponownie wspiąć, zauważył długi, prostokątny fragment samolotu. Na tyle blisko, by mógł jakoś go chwycić, próbując zrobić sobie z niego prowizoryczne wiosło. Na ile skuteczne? O tym miał się przekonać…
Powrót do góry Go down
Leonardo Cervera


Leonardo Cervera
https://wyspa.forumpolish.com/t252-leonardo-cervera https://wyspa.forumpolish.com/t262-leonardo-cervera https://wyspa.forumpolish.com/t260-leonardo-cervera
Multikonta :
Kiara

Dane osobowe :
30 lat | Służby Specjalne | Sydney | Kolumbijczyk | Rozwodnik | Większość życia spędził w Brazylii, od trzech lat w Australii| 185 cm

Znaki szczególne :
dobrze zbudowany | kilka tatuaży o znaczeniu znanym tylko jemu | blizna na żebrach

Ubiór :
biała podkoszulka z śliczną mozaiką błota i krwi | jeansowa kurtka z długim rękawem | długie, czarne spodnie | wygodne adidasy

Ekwipunek :
płachta (2,5x3) | walizka-plecak: buteleczka alkoholu, chusteczki, notatnik z adresami, nowy ołówek, końska maść rozgrzewająca (150g), BlackBerry Passport (37% baterii) z breloczkiem, damska kosmetyczka (pół buteleczki wody utlenionej, tusz i kredka, czerwona szminka), roztrzaskane lusterko, skarpety frotte, suchy szampon, winogronowa Fanta (1l), koperta ze zdjęciami, dziecięcy kocyk, trampki męskie - rozmiar 42 | srebny krzyżyk, dwuosobowy namiot z narzędziami, krakersy, butelka wina

Stan zdrowia :
głęboko rozcięty lewy policzek (pionowa rana mająca około pięciu centymetrów długości, na tyle głęboka, by w przyszłości pozostawić bliznę) | kolce w dłoni | silny ból prawego ramienia | zszyta muliną rana na kości potylicznej i towarzyszący temu ból głowy

Punkty :
533


(5) Fragment oceanu przy plaży Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży EmptySob Sie 29, 2015 10:24 am

Nie usłyszał żadnej odpowiedzi. Nie dostrzegł żadnej żywej duszy. Jedynie co udało mu się dostrzec to jakieś wybrzeże, które było koszmarnie daleko. Nawet przy jego doświadczeniu pływackim nie było możliwości, by udało mu się tam dotrzeć. Zresztą kto wie, co kryje się w wodach oceanu? To byłoby zbyt ryzykowne posunięcie, więc od razu odrzucił tą opcje. Uciążliwy kaszel nie ułatwiał mu skupienia się w tej sytuacji, ale w końcu udało mu się dostrzec dedykujący fragment samolotu. Od razu zaświtał mu w głowie pewien pomysł, a gdyby udało się go wykorzystać jako siodło? Wtedy uda mu się dobić do brzegu, a na lądzie będzie już bezpieczniejszy. Przynajmniej tak mu się wydawało. Leo powoli przesunął się na brzeg fotela i ostrożnie wysunął zdrowe ręką po fragment skrzydła. Dopiero po trzeciej próbie udało mu się dosięgnąć skrzydła i przyciągnąć do siebie. Mimo iż był to mały fragment to nie należał do najlżejszych. Brunet przesunął się na sam środek fotela, żeby podczas wiosłowania przypadkiem się nie wywrócić. Drugą dłonią przetarł sobie twarz, która cały czas była cała we krwi z powodu rany na policzku. Wytężył wzrok w kierunku lądu i spróbował określić odległość. Była naprawdę duża, a fale sprawiały, że cały czas oddalał się od wyspy. Musiał zacząć działać teraz, jeżeli chciał się uratować. Chwycił drugą ręką skrzydło i wykonał pierwszy ruch. Jego obolałe ramię nie zareagowało na to dobrze, ale jedynie zacisnął zęby. Stwierdził, że będzie wykonywał duże, ale powolne wiosła, by jeszcze bardziej nie uszkodzić sobie ręki. Przez to przemieszczał się żółwim tempem, ale przynajmniej ruszał się z miejsca. Byle małymi kroczkami do celu, pytanie czy uda mu się go osiągnąć?
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(5) Fragment oceanu przy plaży Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży EmptySob Sie 29, 2015 11:55 am

Nie było łatwo przeciwstawić się falom, które jakby usilnie starały się zatrzymać swą zdobycz - samolotowy fotel z pasażerem w środku. Ocean walczył, by mu tego nie odebrano, jednakże w jakimś momencie zwyczajnie musiał się poddać. Gdyby tylko nie silne prądy oceaniczne, które mocowały się z prowizorycznym wiosłem... Daleko od brzegu fale były jednak słabsze, dużo mniej spienione, więc Leonardo miał szansę, by się im przeciwstawić. Wystarczyło tylko włożyć w to wyjątkowo dużo siły, w czym znowu przeszkadzać mężczyźnie mógł silny ból w okolicach prawego ramienia. Chwilowo był on na tyle niezidentyfikowany, że nie sposób było mu zaradzić, przez co stawał się jedną z tych barier trudnych do przebycia. Trudnych, lecz nie niemożliwych.
Powolne ruchy i zaciskanie zębów aż do bólu - to był możliwy klucz do sukcesu, dzięki któremu fotel zaczął powoli dryfować w stronę lądu. Po chwili działania, Cervera mógł także zobaczyć, że nie pozostał w tym miejscu całkowicie sam. Spora fala cofnęła się i Leonardo ujrzał dosyć niecodzienny widok w postaci młodej blondynki (Chloe) siedzącej na skrzydle, które zakleszczyło się między skałami, oraz całkowicie przemokniętego chłopaka (Abelard) w wodzie tuż obok niej. Ten ostatni wyraźnie nie wiedział, co dzieje się dookoła niego, jakby napił się zbyt dużo słonej wody i był przez to na granicy omdlenia... Co było prawdą. Fale szarpały półprzytomnym Zaciszko, a z oddali do wszystkich doszedł kobiecy krzyk...
Powrót do góry Go down
Leonardo Cervera


Leonardo Cervera
https://wyspa.forumpolish.com/t252-leonardo-cervera https://wyspa.forumpolish.com/t262-leonardo-cervera https://wyspa.forumpolish.com/t260-leonardo-cervera
Multikonta :
Kiara

Dane osobowe :
30 lat | Służby Specjalne | Sydney | Kolumbijczyk | Rozwodnik | Większość życia spędził w Brazylii, od trzech lat w Australii| 185 cm

Znaki szczególne :
dobrze zbudowany | kilka tatuaży o znaczeniu znanym tylko jemu | blizna na żebrach

Ubiór :
biała podkoszulka z śliczną mozaiką błota i krwi | jeansowa kurtka z długim rękawem | długie, czarne spodnie | wygodne adidasy

Ekwipunek :
płachta (2,5x3) | walizka-plecak: buteleczka alkoholu, chusteczki, notatnik z adresami, nowy ołówek, końska maść rozgrzewająca (150g), BlackBerry Passport (37% baterii) z breloczkiem, damska kosmetyczka (pół buteleczki wody utlenionej, tusz i kredka, czerwona szminka), roztrzaskane lusterko, skarpety frotte, suchy szampon, winogronowa Fanta (1l), koperta ze zdjęciami, dziecięcy kocyk, trampki męskie - rozmiar 42 | srebny krzyżyk, dwuosobowy namiot z narzędziami, krakersy, butelka wina

Stan zdrowia :
głęboko rozcięty lewy policzek (pionowa rana mająca około pięciu centymetrów długości, na tyle głęboka, by w przyszłości pozostawić bliznę) | kolce w dłoni | silny ból prawego ramienia | zszyta muliną rana na kości potylicznej i towarzyszący temu ból głowy

Punkty :
533


(5) Fragment oceanu przy plaży Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży EmptySob Sie 29, 2015 1:39 pm

Można było powiedzieć, że był przyzwyczajony do tego, że życie rzucało mu kłody pod nogi. Nie było mu łatwo i zdawał sobie sprawę, że pewnie bardzo nadwyrężył ramię, a gdy stres i adrenalina przestaną na niego oddziaływać to dopiero wtedy poczuje prawdziwy ból w ramieniu. Lecz był uparty, w końcu walczył o swoje przetrwanie i zbliżał się już do wyspy. Z tej odległości mógłby nawet spróbować przepłynąć, lecz nie był pełny, że jego ramię mu na to pozwoli. W tej chwili dotarł do niego czyjś krzyk. Może i ktoś wołał o pomoc wcześniej, ale musiał tego nie dostrzec. Powędrował wzrokiem na dźwiękiem, który dobiegał do jego uszu i w oddali zlokalizował człowieka. Chyba kobietę o długich, blond włosach. Miał do niej zdecydowanie dalej niż do plaży. Dodatkowa kobieta znajdowała się pomiędzy skałami, z których prawdopodobnie nie mogła się wydostać. Nie dzieliła ją duża odległość od brzegu, ale kto wiedział czy w ogóle potrafi pływać? Leo przez moment nie robił nic, tocząc wewnątrz walkę pomiędzy egoistycznym dupkiem, który dopłynie sam do brzegu, a pomocnym chłopakiem, z mocno katolickiej rodziny, która nie pochwaliłaby dostawienia kogoś w potrzebie. Zamachnął się jakby chciał zignorować to, że usłyszał kogokolwiek, ale ostatecznie postanowił zmienić kurs. Musiał tak postąpić, bo w przeciwnym razie szargałyby nim wyrzuty sumienia. Na szczęście po jakimś czasie zaczął się zbliżać do kobiety. Mocno wytężył wzrok i jej się przyjrzał.
- Trzymasz się? – krzyknął do niej, bo znajdował się jeszcze kawałek od niej. Trwało jeszcze chwilę zanim podpłynął bliżej. Robił to ostrożnie i powoli, żeby nie zatrzymać się na jakiś skałach, jak blondynka. – Dasz radę dopłynąć do brzegu? – powiedział po chwili, oceniając że odległość jest niewielka, ale nie wiedział w jakim stanie była kobieta. Mogła mieć o wiele poważniejsze obrażenia niż on.


Tak bardzo aktywna grupa, pisanie z MG zawsze spoko ♥ Cool
Powrót do góry Go down
Abelard Zaciszko


Abelard Zaciszko
https://wyspa.forumpolish.com/t211-abelard-zaciszko https://wyspa.forumpolish.com/t237-super#1532 https://wyspa.forumpolish.com/t236-abelard-zaciszko#1529
Multikonta :
Daisy, Issy

Dane osobowe :
25 lat, youtuber-milioner, Polak (nie kradnę, chuje!)

Znaki szczególne :
nie mam kciuka i małego palca u prawej ręki oraz, lalunie, mam pięknego pieska ; )

Ubiór :
CIEMNE SPODNIE, T-SHIRT Z ZOMBIE, FLANELOWA KOSZULA W CZARNO-CZERWONĄ KRATĘ, CZERWONE TRAMPKI

Ekwipunek :
ciemne spodnie, t-shirt z zombie, flanelowa koszula w czarno-czerwoną kratę, czerwone trampki, plastikowa walizeczka (zestaw sześciu plastrów różnej długości i szerokości, małe nożyczki, napoczęta w jednej czwartej buteleczka wody utlenionej, chłodząco-łagodząca maść na wypryski i pięćdziesiąt centymetrów, już wcześniej wykorzystywanego, bandaż o szerokości pięciu centymetrów)

Stan zdrowia :
brak mi dwóch palców, więc czuję się mega zajebiście... zgrozo! nie mam kciuka;_; Ponadto jestem odwodniony i chyba zaraz padnę.

Punkty :
261


(5) Fragment oceanu przy plaży Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży EmptySob Sie 29, 2015 5:32 pm

//ja jeszcze żyję (5) Fragment oceanu przy plaży 2368447463

Nie miałem pojęcia, że umiejętnie zakryty przez oceaniczne fale przemieszczam się w kierunku lądu. Mój pomysł się sprawdzał, choć świadomość tego faktu gdzieś mi umykała, zniknęła zastąpiona słodką nieświadomością. Nic nie czułem otępiony sytuacją, w której się znalazłem, sytuacją, która przerastała mnie wielokrotnie. Umierałem? Czułem się, jakbym właśnie umierał, jakby za chwile me serce miało przestać się szamotać, by następnie diabli anieli zabrali mnie do otchłani piekielnych, gdzie miałem płonąć po wsze czasy – wizja, która gdzieś tam przemykała w moim umyśle niezauważona, odepchnięta przez zajęty nicością umysł.
Woda był wszędzie. Płynąłem, ale nie wiedziałem, że płynę. Dopiero gwałtowne uderzenie w coś, prawdopodobnie w skały, uświadomiło mi, że nadal coś się dzieje, że nie istnieję jeszcze w piekielnej pustce, która to miała być moim własnym piekłem, ocean zaś grobowcem. Nicość, próżnia, mrok – to, co mnie przerażało najbardziej. Ja sam, bez tych debili wokół, bez tego zniszczonego świata. Czy rodzina będzie o mnie pamiętała? Czy ojciec zawzięcie będzie szukał mego ciała, by potem własnoręcznie je pochować, zgodnie ze zwyczajami własnej firmy?
Zamachałem rękoma, poruszyłem nogami. Uderzenie spowodowało, że wyplułem większość wody mieszkającej między moimi zębami oraz że odzyskałem część świadomości tego, kim jestem i co się ze mną dzieje. Tonąłem w oceanie, tonąłem, bo ignorancko nadal nie nauczyłem się pływać, tonąłem, choć pod nogami czułem... piasek? Stanąłem niepewnie na nogach, prostując się i uderzając w coś. Prosiłem o to, by to przypadkiem nie było kolejne ciało... Byle nie kolejne ciało... Zrobiłem ruch w bok i uniosłem głowę nad wodę, myśląc o tym, by to nie było kolejne ciało. Nie chciałem mieć tuż obok następnego martwego ciała. Nie chciałem go ściskać, przytulać. Nie chciałem... Żywa dziewczyna okazała się być ulgą, której w żaden sposób nie poczułem. Suchy ląd, który znajdował się tuż-tuż też jej nie przyniósł.
Nie mam palców – zszokowany, nie wiem, całą tą zaistniałą sytuacją, wyszeptałem do dziewczyny obok po angielsku. Mózg podpowiadał mi, że po angielsku prędzej się tu z kimś dogadam niż po polsku. Ktoś gdzieś kiedyś użył też francuskiego... I nie tak, że od razu mi się udało. Zdołałem to zrobić dopiero po całym maratonie kaszlu, a i po tym nie miałem pojęcia, czemu postanowiłem się z nią podzielić tą informacją. Nawet podniosłem rękę w górę, by jej to pokazać.. Ogólnie dziwnie się czułem. Strasznie niekomfortowo i tak jakoś... słabo. Czy to przez brak palców czy przez brak Internetu? Gdzie był Royce wraz ze swoim psem? Czemu Los Angeles było takie ubogie?
Powrót do góry Go down
Leonardo Cervera


Leonardo Cervera
https://wyspa.forumpolish.com/t252-leonardo-cervera https://wyspa.forumpolish.com/t262-leonardo-cervera https://wyspa.forumpolish.com/t260-leonardo-cervera
Multikonta :
Kiara

Dane osobowe :
30 lat | Służby Specjalne | Sydney | Kolumbijczyk | Rozwodnik | Większość życia spędził w Brazylii, od trzech lat w Australii| 185 cm

Znaki szczególne :
dobrze zbudowany | kilka tatuaży o znaczeniu znanym tylko jemu | blizna na żebrach

Ubiór :
biała podkoszulka z śliczną mozaiką błota i krwi | jeansowa kurtka z długim rękawem | długie, czarne spodnie | wygodne adidasy

Ekwipunek :
płachta (2,5x3) | walizka-plecak: buteleczka alkoholu, chusteczki, notatnik z adresami, nowy ołówek, końska maść rozgrzewająca (150g), BlackBerry Passport (37% baterii) z breloczkiem, damska kosmetyczka (pół buteleczki wody utlenionej, tusz i kredka, czerwona szminka), roztrzaskane lusterko, skarpety frotte, suchy szampon, winogronowa Fanta (1l), koperta ze zdjęciami, dziecięcy kocyk, trampki męskie - rozmiar 42 | srebny krzyżyk, dwuosobowy namiot z narzędziami, krakersy, butelka wina

Stan zdrowia :
głęboko rozcięty lewy policzek (pionowa rana mająca około pięciu centymetrów długości, na tyle głęboka, by w przyszłości pozostawić bliznę) | kolce w dłoni | silny ból prawego ramienia | zszyta muliną rana na kości potylicznej i towarzyszący temu ból głowy

Punkty :
533


(5) Fragment oceanu przy plaży Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży EmptySob Sie 29, 2015 7:05 pm

| jeszcze?  Cool

Leonardo był pod wpływem ogromnego stresu i to dlatego nie do końca dostrzegał tego, co go otaczało. Po chwili dopiero zorientował się, że wśród pływających części samolotu znajdują się także ciała. Większość z nich unosiła się plecami do góry, więc nie było sensu sprawdzać, czy ktoś z nich żył. Zresztą, gdyby mężczyzna zaczął próbować robić z siebie bohatera, który stara się pomóc wszystkim mogłoby to się skończyć źle dla niego samego. Z tego samo powodu – czynników stresogennych – nie zauważył też mężczyzny, który znajdował się nieopodal blondynki. A może jego mózg wziął go za jednego z martwych i tak jak całą resztę zignorował na początku? Trudno powiedzieć. Mimo to nie podpłynął bliżej, żeby nie zaklinować się między skałami.
- Zdołasz do mnie podpłynąć? – zapytał mężczyznę i chwilę później skierował swój wzrok w stronę wyspy obmyślając plan. – Przytrzymasz się fotela, a ja postaram się przypłynąć bliżej, gdy będzie już bezpiecznie dopłyniesz sam do brzegu, a ja wrócę po ciebie – ostatnie słowo skierował do blondynki. Nie mądre byłoby w tym miejscu płynąć samemu do brzegu, bo prąd mógł ich znieść, ale jego pomysł nie należał do najgorszych. Co prawda będzie dwa razy robił tą samą drogę, ale w taki sposób wszyscy bezpiecznie mogli bezpiecznie dotrzeć na miejsce. – Masz do mnie kilka metrów – powiedział do mężczyzny i podpłynął na ile się da, lecz cały czas zachowując bezpieczną odległość od skał. Nie lubił ratować innym tyłków, szczerze najczęściej nawet nie potrafił uratować swojego, ale chyba w tym momencie rozbitkowie nie mieli za dużego wyboru i musieli zgodzić się na jego pokręcony plan, chyba że cały czas mieli zamiar oblegać skały, które zapewne nie należały do najprzyjemniejszych. – Dasz radę – powiedział jeszcze i wyciągnął w jego kierunku metalowy element, który służył mu za wiosło, żeby mężczyzna mógł go się złapać, jak będzie już blisko.
Powrót do góry Go down
Michael Callaghan


Michael Callaghan
https://wyspa.forumpolish.com/t82-michael-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t117-michael-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t100-michael-callaghan
Dane osobowe :
30 lat; Były przestępca, Australijczyk.

Znaki szczególne :
Na lewym ramieniu tatuaż " Living is Easy with Eyes Closed ", krzywo zrośnięty nos co jest słabo widoczne, na środkowym palcu prawej ręki srebrny pierścień.

Ubiór :
Spodnie jeans'owe ( prawa nogawka podarta ) , buty białe addidas ( teraz już nie takie białe ), szary podkoszulek z jakimś czarnym kołem na środku, walizka.

Ekwipunek :
walizka: dwie i pół czekolady, paczka sześciu czosnkowych placków do tortilli, cztery obite pomarańcze, kilka bawełnianych bluzek damskich w rozmiarze XXL, dwie sukienki XXL, plażowe klapki, ogromny kapelusz, Beretta 99 wraz z Magazynkiem.

Stan zdrowia :
Opuchnięty w okolica kości łonowej, silny ból śródręcza, pocięta prawa noga.

Punkty :
50


(5) Fragment oceanu przy plaży Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży EmptySob Sie 29, 2015 7:10 pm

[z Ogromnych skał--->]

Oczywiście że na słowo " woda utleniona " Michael'owi zapaliły się takie małe czerwone kurwiki w oczach. Przydała by mu się piekielnie w tej chwili, ale przecież nie będzie się prosił. Póki ratunek nie nadciąga, pozostaje droga handlu wymiennego. Nie ma nic za darmo ślicznotko!
Zrobi to jednak kiedy będzie jakiś przystanek, albo wejdą na grunt czysto biznesowy Raissy. Odchrząknął i spojrzał na kobietę a następnie powiedział:
- Ja potrzebuję... i to kurewsko. - Męczył się z tą raną na nodze tyle czasu, wylądował w piasku i obłożył liściem. Nie kłamał. Nie chciał stracić nogi i zależało mu na tym. Żadne jednak wspólne ekwipunki nie wchodziły w grę. Nie miał zamiaru robić za jakiś wyspowy Caritas i rozdawać każdemu czekolady o ile temu zachce się coś słodkiego. Znalazł to wszystko sam i sam zadecyduje co z tym dalej zrobić. Póki ratunek nie przybywa, takie właśnie rzeczy mają wartość.Dmuchany materac dinozaur, gacie XXL, trochę ubrań i jedzenia.
- Zrobimy tak blondyneczko. - powiedział prosto z mostu kierując słowa do Raissy.  - Pobawimy się trochę w handel wymienny i znajdziemy jakieś wspólne rozwiązanie z tej sytuacji. - spojrzał po wszystkich. - Nie wiem jak reszta, ale ja nie mam zamiaru dzielić się niczym co sam znajdę... I tak za niedługo nas uratują więc nie ma sensu robić jakichś wspólnych banków wyposażenia. Jesteśmy w dżungli, gdziekolwiek to jest, a w niej panują pewne reguły. Wygrywa ten który potrafi o siebie zadbać... - zakończył to krótkie wyjaśnienie dając wszystkim jasno do zrozumienia że nie liczy na niczyją pomoc i nie ma zamiaru dzielić się niczym co posiada w tej walizce. Chciał żeby to było jasne już na samym początku. Może wyszedł na jakiegoś gbura czy samoluba ale taki już był. Zawsze w pierwszej kolejności dbał o siebie. Potem dopiero o resztę. Nie miał zamiaru niepotrzebnie ryzykować czy się narażać. To jest Michael Callaghan.
- Więc skoro już sobie coś wyjaśniliśmy, możemy ruszać. - Uniósł otwartą dłoń do góry puszczając panie przodem. Wiedział że wzrok Hanny nie będzie dla niego przyjazny, więc odwdzięczył jej się tym samym, podstępnym cwaniackim spojrzeniem. Matka Teresa z Kalkuty to On nie był. Niestety.
Po jakimś czasie dotarli na fragment oceanu przy plaży. Cała grupa. Raissa, Hannah, Wiera Daniel i Michael. Chyba nikogo nie pominąłem. Callaghan rozejrzał się dookoła. Nie wiedział jeszcze jak ludzie się tutaj bawią więc trzeba było być przygotowanym na wszystko. O tym co się tu odprawia miał się dopiero przekonać.
- Przerwa! - krzyknął tak jak by zatrzymywał jakąś grupę wycieczkową. W sumie już szli przez dłuższy czas i należało się im kilka chwil oddechu. Nie każdy z nich był w dobrej kondycji, szczególnie Mike który kuśtykał za nimi. Wiera pewnie nawet nie usłyszała co krzyknął. Może Ją ktoś zatrzymał, może nie. Michael przemieścił się mniej więcej na środek grupy tak bardzo jak było to możliwe. Na tyle by każdy go widział.
- Jak już zauważyliście posiadam walizkę. Ze względu na to że.... powiedzmy, jesteśmy ludźmi cywilizowanymi jestem skory podzielić się żywnością jaką mam. Nie chciał bym jednak by ktoś o tym kiedykolwiek zapomniał. Chcąc czy nie jesteśmy w pewnym stopniu teraz ze sobą związani tym całym gównem. Nie wiemy kto jeszcze leciał tym samolotem. Nie znam nawet was. Lepiej jednak by było gdyby każdy z nas coś o sobie powiedział. Tak by nasza społeczność Oceanic związała się ze sobą. Dla każdego odważnego mam nagrody. - Położył walizkę na ziemi a następnie ją otworzył. Sięgnął po jedną z pomarańczy a następnie zamknął walizkę. Usiadł na niej i zaczął obierać owoc. Czekając na pierwszego śmiałka. Oczywiście, obraną część zaraz zjadał. nikt chyba nie kwapił się tak od razu do udzielania odpowiedzi więc sam zaczął.
- No dobra, jestem Michael, pochodzę z Australii, pracowałem jako.... - spojrzał na Hannę - Sprzedawca kserokopiarek. Gówniana wypłata i jeszcze gorsze zajęcie ale co poradzić. Każdy orze jak może. Mam głęboką nadzieję że pokażą nas w BBC albo CNN, trochę sławy nikomu nie zaszkodzi. - Tak. Mówiąc to wszystko zajadał się wodnistą lekko obitą pomarańcza która jednak w odpowiedni sposób gasiła pragnienie i chwilowy głód. Mówiąc to też spoglądał na wszystkich w okół próbując odczytać z ich twarzy co o tym wszystkim myślą. I co planują. Chciał zawęzić relacje z tymi ludźmi za nim grupa powiększy się do rozmiarów stadionu. Znajomych nigdy dosyć. Rozglądał się dookoła też za czymś przydatnym.... no i za innymi ludźmi.


// Niech MG opisze całą sytuacje nam tutaj, bo ciężko wertować wszystkie posty by wiedzieć co się tutaj dzieje. No i jakiś opis rzeczy w pobliżu ;3 Dzięki z góry.


Ostatnio zmieniony przez Michael Callaghan dnia Sob Sie 29, 2015 9:13 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Katarina Evike


Katarina Evike
https://wyspa.forumpolish.com/t255-katarina-evike https://wyspa.forumpolish.com/t259-ziolowa-panna#1911 https://wyspa.forumpolish.com/t258-katarina-evike#1901
Dane osobowe :
21 lat, Węgierka, studentka zielarstwa i terapii roślinnych, bloggerka modowa

Znaki szczególne :
kilka tatuaży, znamię na dole pleców, po prawej stronie

Ekwipunek :
foliowa cerata na stół (2x2m), kosmetyczka (zalotka do rzęs, wiśniowy błyszczyk, tusz i kredka do oczu, miętowy lakier do paznokci, dwa małe plastry z opatrunkiem), jabłkowy soczek w kartoniku, pomarańcza i jedna podwójna kanapka z pasztetem z królika i pomidorem Od nieboszczki wzięła zapisany notes z adresami, okulary (-2 i -3,25), dokumenty (Claire Frederick, 36 lat, Portorykanka) oraz list miłosny od niejakiego Danny’ego

Stan zdrowia :
skręcony lewy nadgarstek, ból lędźwi

Punkty :
174


(5) Fragment oceanu przy plaży Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży EmptySob Sie 29, 2015 7:46 pm

/ja o godzinie  10:00 ciężko pracowałam i nie miałam jak odpisać no :/

Katarina jest z natury osobą, która w każdej, najbardziej beznadziejnej sytuacji potrafiła dostrzec jakieś plusy. Nawet teraz, gdy dryfowała na fotelu po oceanie, po przeżyciu katastrofy lotniczej. Jakim cudem to się stało, że wciąż była względnie żywa, to nie wiedziała, ale była pewna jednego: miała o wiele więcej szczęścia niż Ci, którym się przeżyć nie udało. Albo Ci, którzy musieli się  jakoś zmierzyć z falami morskimi, bo nie byli w na tyle komfortowej sytuacji jak ona i nie mieli nawet fotela, by się o coś oprzeć. Więc nawet teraz starała się zachować choć resztki swojego pozytywnego myślenia. Było to bardzo na siłę, ale naprawdę nie chciała tutaj oszaleć czy nagle wpaść w niepotrzebną panikę. Skauting nauczył dziewczynę wielu rzeczy. Jedną z nich było zachowanie zimnej krwi w sytuacjach ekstremalnych.
Nie wiedzieć czemu, dziewczynie nagle przypomniał się jeden z obozów, podczas którego mieli "małego", nieproszonego gościa - a dokładnie niedźwiedzia. Przypomniała sobie również odwagę komendanta obozu i fakt, że zachował zimną krew i wiedział, jak postąpić w tej sytuacji. Gdyby druh Blackwood był tutaj, zapewne i teraz by wiedział, co zrobić. Evike jednak musiała polegać sama na sobie.
Fale były na tyle łaskawe, że zanosiły fotel w stronę lądu... jednakże nie mogło być zbyt dobrze, ponieważ nagle "statek" dziewczyny dobił do skał, a do brzegu był jeszcze kawałek, a woda była zbyt głęboka, żeby dojść na nogach. W obecnym stanie dziewczyna raczej średnio wierzyła w swoje siły i umiejętność pływania, więc zdecydowanie wolałaby dopłynąć na fotelu do miejsca, gdzie pływanie potrzebne jej nie będzie. Wtedy właśnie zobaczyła kawałek samolotu, który mógłby posłużyć jej za wiosło. Próba wyciągnięcia go jedną ręką nie wchodziła w rachubę, tak więc potrzebowała do tego dwóch... jednak z drugiej strony miała plecak. A w środku ważne rzeczy jak woda pitna czy medykamenty. Pozbycie się go w obecnej sytuacji byłoby czymś karygodnym. Zaczęła wysilać swojego szare komórki. Mogłaby zaryzykować i położyć plecak na jakimś płaskim kamieniu, ale nie miała gwarancji, że fale go z niego nie zrzucą. Schodzenie z fotela i próba chodzenia po kamieniach wydawała się być niemal samobójstwem... i nagle ją olśniło.
Otworzyła plecak i przejrzała jego zawartość. iPod, iPhone, dokumenty i portfel  raczej się jej nie przydadzą, więc  zostawiła je w środku. Resztę wyjęła. To co mogła, ostrożnie pochowała po kieszeniach dżinsów. Resztę dała  między swoje plecy i oparcie siedzenia lub pod tyłek, tak żeby nie mogły wypaść. Plecak zaś położyła na jednej ze skał - jeżeli się poszczęści weźmie go z powrotem. Potem po prostu chwyciła za ten kawałek samolotu dwoma rękami ostrożnie próbowała wyciągnąć spomiędzy skał, żeby przypadkiem nie wpaść do wody.
- No rusz się - powiedziała sama do siebie po węgiersku.
Jeżeli chodziło o jakichkolwiek ludzi, którzy byli w pobliżu, to mogli się oni drzeć ile chcieli. Dopóki ona sama nie będzie na bezpiecznym lądzie, nie miała zamiaru pomagać. Potem może się podzielić tym, co ma. Na razie jednak chciała przeżyć. A ryzykowanie własnego życia, by pomóc komuś, kto był kilkadziesiąt metrów dalej wydawało się dziewczynie w tym momencie zupełnie irracjonalne.
Powrót do góry Go down
Beth O'Brien


Beth O'Brien
https://wyspa.forumpolish.com/t189-elizabeth-o-brien https://wyspa.forumpolish.com/t230-beth#1361 https://wyspa.forumpolish.com/t202-elizabeth-o-brien#1183
Dane osobowe :
29, Pani Porucznik, Stany Zjednoczone

Stan zdrowia :
skrzywiony i złamany nos, krwotok z nozdrzy, rozcięty prawy łuk brwiowy, guz na głowie, spory siniak w okolicach żeber, połamane palce prawej dłoni

Punkty :
113


(5) Fragment oceanu przy plaży Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży EmptySob Sie 29, 2015 9:00 pm

Nie miała pojęci co się stało. Co prawda w jednej sekundzie rozmawiała ze swoim więźniem, który w krótkiej rozmowie przedstawił się jako Hugh. Kilka chwil później skupiła na sobie kilka przerażonych spojrzeń, ale jako, że nic dalej nie pamięta w głowie pojawiła jej się myśl, że musiało jej się na chwilę przysnąć. Teraz jedyne co czuła to ból, który dochodził z różnych miejsc.
Czyżby nigdzie nie wyjechała, a cała podróż samolotem ma się dopiero odbyć? Zdawało jej się, że cała jest mokra, a jej ciało jest bezwładnie bujane na bardzo niewygodnym łóżku. Nie dała rady zmienić pozycji, gdyż coś niemiłosiernie bolało ją w okolicach żeber. Oczywiście pierwszą myślą, która zaświtała jej w głowie, to fakt, że pewnie spała w niewygodnej pozycji.
Dopiero po upływie kilku minut doszła do wniosku, że to nie sen sprawia jej tyle bólu. Nie mogła otworzyć oczu, bo doskwierał jej paskudny ból głowy, czuła jakiś zaschnięty płyn na twarzy, nie mówiąc już o kompletnym braku władzy w sporej części swojej prawej dłoni.
Musiała zebrać się w sobie. Czuła narastający niepokój, jej ciało coraz bardziej zaczynało czuć chęci by w końcu zmienić pozycję. Starając się z całej siły ignorować ból głowy powoli otworzyła oczy – już gdy jej źrenice ujrzały światło, miała ochotę zamknąć je z powrotem . Z każdej strony walały się szczątki Samolotu . Zaniepokojona, pierwszym odruchem, który wykonała był sięgnięcie za pasek.
- Jezu – westchnęła swoim przerywanym oddechem. To było słowo, które idealnie oddało nastrój sytuacji i nie mowa tu o samej katastrofie, którą właśnie przeżyła – pistolet również zmienił swoje miejsce.
Rozejrzała się po wszystkich sąsiednich fotelach, ale i tak osoba, która w tej chwili interesowała ją najbardziej, znajdowało się tuż obok niej. Tak czy inaczej, Beth żyła w świadomości, że to katastrofa i pewnie telewizja już nieziemsko trąbi o niej na prawo i lewo. Zaraz po nich przylecą, opatrzą rany, a mężczyzna odnajdzie swoją drogę do więzienia.
Sytuacja jednak w tej chwili nie wyglądała za ciekawie, facet bezwładnie dryfował po wodzie z ręką zakleszczoną w elementach jej fotela. Śmiała stwierdzić, że gdyby nie to, jej kompan mógłby już dawno wypełnić się wodą. Twarz miał pokrytą krwią, która wyciekała z jego buzi i każdej innej niewielkiej rany. Przez chwile bała się, że nie podołała misji i bezwładnie unosi się na środku oceanu z trupem u boku. Chciała to sprawdzić, ale gdy uniosła prawą dłoń, okazało się, że jest niesprawna. Lewą dłonią złapała za nadgarstek i przez kilka sekund ze łzami w oczach przyglądała się zdeformowanej dłoni, przy której palce porozchodziły się w przeciwne dla siebie kierunki – dosłownie, każdy był w inną stronę.
Znowu musiała wziąć głęboki oddech, przecież nie tego jej uczyli. Zawsze musiała zakładać, że taka sytuacja może mieć miejsce. Wyprostowała lewą rękę i sprawdziła czy u mężczyzny występuje puls.
- Dawaj, dawaj – szeptała pod nosem.
Gdy wyczuła niewielkie bicie pod skórą, odetchnęła. Na samym początku próbowała uwolnić rękę faceta. Ggdyby jej się to udało, zakładała, że jakoś udało by się jej dotrzeć z nim na brzeg, ta jednak ani drgnęła. O’Brien w tej chwili posuwając się po najmniejszej linii oporu, działając pod presją i targana niepokojem, przyłożyła Presleyowi z otwartej ręki w policzek, tym samym krzycząc jego imię.
Powrót do góry Go down
Raissa Demidova


Raissa Demidova
https://wyspa.forumpolish.com/t59-raissa-demidova https://wyspa.forumpolish.com/t97-raissa#232 https://wyspa.forumpolish.com/t85-raissa-demidova#178
Dane osobowe :
25 lat, aktorka filmów porno, Ukrainka

Znaki szczególne :
jasna karnacja, ciemne odrosty, piegi na nosie, kolczyk w lewym sutku

Ubiór :
czarne legginsy, szara tunika z krótkim rękawem, cienka skórzana kurtka, kobaltowa chusta służąca za temblak, czarne conversy

Ekwipunek :
scyzoryk, czekolada, dwie litrowe butelki rozcieńczonej wódki

Stan zdrowia :
zatrucie dymem, silne zawroty głowy, rozcięcie prawej dłoni ciągnące się aż po łokieć - zabandażowane

Punkty :
214


(5) Fragment oceanu przy plaży Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży EmptySob Sie 29, 2015 9:26 pm

| ogromne skały

Nie była tak okrutna, by żądać od potrzebującego wody utlenionej czegoś w zamian, a przynajmniej nie na samym początku. Przecież za parę godzin będzie po wszystkim, uratują ich i udzielą profesjonalnej pomocy medycznej. Jej ręka była już w całkiem przyzwoitym stanie, choć chwilami wciąż jeszcze szczypała, więc dlaczego nie miałaby podzielić się resztkami wody z Michaelem? Chociaż za nazwanie jej blondyneczką zarobił kilka minusowych punktów, nie zamierzała się z nim kłócić. Wymieniła wymowne spojrzenia z Hanną, po czym rzuciła mu buteleczkę.
- Jest twoja za czekoladę – powiedziała, bo akurat jego wywód o handlu wymiennym trafił na podatny grunt w jej umyśle.
Niby dlaczego miałaby nie dostać nic w zamian, skoro miał co zaoferować? Kto wie, jak długo jeszcze będą czekać na ten ratunek? Zazwyczaj, gdy najadała się czekolady, zapychała się na długie godziny, więc miała nadzieję, że w razie czego i tym razem będzie syta wystarczająco długo.
Zatrzymali się wreszcie w miejscu, w którym było trochę więcej ludzi, choć wcale w nie lepszej sytuacji – część z nich wciąż znajdowała się w oceanie, a chaos był nie mniejszy niż chwilę temu na skałach. Raissa umiała świetnie pływać, ale obawiała się o swoją ranę i kontakt ze słoną, morską wodą. Kto wie, czy ze stresu nie dostałaby jakiegoś skurczu i nie utonęłaby, próbując kogoś ratować? Podobnie jak Michael, ona także nie była Matką Teresą, nie rwała się więc do pomocy… od razu.
Gdy usłyszała, że Callaghan zaproponował postój i uroczą wymianę informacji o sobie, tylko przewróciła oczami. Nie była już w liceum, a na domiar wszystkiego nie zamierzała rozpowiadać, czym tak naprawdę zajmuje się w Los Angeles. Spędzi z tymi ludźmi jeszcze tylko kilka godzin, nie musi nawet zapamiętywać ich imion.
- Jestem Raissa, a tam właśnie ktoś umiera, więc wybaczcie, ale chyba pomogę, zamiast recytować swój życiorys – oznajmiła głośno, spoglądając po twarzach zebranych, a później szybkim krokiem udała się w stronę leżącej na piasku kobiety.
Tak naprawdę nie wiedziała, czy nieznajoma była umierająca, czy już martwa, ale w jej głowie ułożył się już chytry plan. Jeśli będzie martwa, po prostu ją przeszuka, a jeśli nie… cóż, zabawi się w bohaterkę i najzwyczajniej w świecie jej pomoże. Co złego mogło z tego wyniknąć?
Podeszła więc do Anais szybkim krokiem, pochyliła się nad nią, odgarnęła włosy za ucho i głośno zapytała:
- Słyszysz mnie?
Nie wiedziała, czy wolałaby usłyszeć odpowiedź, czy może jednak nie.
Powrót do góry Go down
Hugh Presley


Hugh Presley
https://wyspa.forumpolish.com/t263-hugh-presley#2091 https://wyspa.forumpolish.com/t265-hju#2129 https://wyspa.forumpolish.com/t264-hugh-presley#2127
Dane osobowe :
39, amerykanin

Znaki szczególne :
kruczoczarne włosy

Stan zdrowia :
Woda w płucach, krwawi z języka, skręcony nadgarstek. Poza tym sporo niewielkich ranek na twarzy.

Punkty :
133


(5) Fragment oceanu przy plaży Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży EmptySob Sie 29, 2015 10:50 pm

Są takie piosenki, których tekst opowiada o tym, że gotów jest ktoś nawet skrzywdzić kobietę, byleby krzyczała jego imię. Hugh słyszał swoje imię, ale musiało być to coś nie tak, bo czuł dyskomfort związany z tą sytuacją. Był jeszcze w połowie nieprzytomny, kiedy zaczął odczuwać, że coś bardzo ciężkiego przeszkadzało mu w ruszaniu ręką. Ba, coś mu przeszkadzało w ogólnym życiu i zanim jeszcze otworzył oczy, zdążył wypluć całą masę (zakrwawionej) wody, co nie było i tak skuteczne zważywszy na fakt, że znajdował się w wodzie i co wylatywało jednym uchem, wlatywało drugim.
Ocknął się i momentalnie otwiera oczy. Patrzy nierozumiejącym wzrokiem w stronę twarzy pani porucznik , ale nim sobie przypomni, że ta osoba zasadniczo jest jego wrogiem, minie jeszcze trochę czasu. Na razie nie było mowy o strzelaniu fochów, czy rozmyślaniu nad pięknem czyiś oczu, teraz należało jak najprędzej.. iść spać? Presley przymyka na moment oczy, zaraz jednak musi je otworzyć. Rety boskie, jest w cholernym morzu  i to nie wygląda na sen, odkąd czuje że ma mokro wszędzie, a buty ciągną go na dno. Zaraz dostaje ataku paniki, zaczyna się szamotać, co nie ułatwia wcale wydostania jego ręki spomiędzy części fotela, czuje że nie poradzi sobie z tym tak łatwo. Wtedy znów spogląda na osobę, która ocuciła go i wtedy przypomina sobie, że pani porucznik groziła mu coś o tym, że zakuje go w kajdanki jak nie przestanie jej irytować. - Założyłaś mi kajdanki, suko? - denerwuje się, a jego wzrok świadczy o tym, że nie wierzy, że ktoś może być aż tak złym człowiekiem. Hugh dostrzega brzeg i zaczyna próbować holować krzesło w które jest zaplątany. Jest jednak na tyle silnym mężczyzną, żeby po jakimś czasie wyrwać się spomiędzy siedzenia, zanim jednak to się stanie, możliwe, że zdoła sobie przypomnieć żeby nie mówić w słonej wodzie z rozwalonym językiem. Wolną ręką przestaje wiosłować, a zamiast tego dotyka brody zakrawionej. Krew nie była problemem, ale strasznie szczypało go w ustach. Marzył o wodzie i chociaż miał jej wokół od groma, nie mógł przecież pić słonej!
Powrót do góry Go down
Abelard Zaciszko


Abelard Zaciszko
https://wyspa.forumpolish.com/t211-abelard-zaciszko https://wyspa.forumpolish.com/t237-super#1532 https://wyspa.forumpolish.com/t236-abelard-zaciszko#1529
Multikonta :
Daisy, Issy

Dane osobowe :
25 lat, youtuber-milioner, Polak (nie kradnę, chuje!)

Znaki szczególne :
nie mam kciuka i małego palca u prawej ręki oraz, lalunie, mam pięknego pieska ; )

Ubiór :
CIEMNE SPODNIE, T-SHIRT Z ZOMBIE, FLANELOWA KOSZULA W CZARNO-CZERWONĄ KRATĘ, CZERWONE TRAMPKI

Ekwipunek :
ciemne spodnie, t-shirt z zombie, flanelowa koszula w czarno-czerwoną kratę, czerwone trampki, plastikowa walizeczka (zestaw sześciu plastrów różnej długości i szerokości, małe nożyczki, napoczęta w jednej czwartej buteleczka wody utlenionej, chłodząco-łagodząca maść na wypryski i pięćdziesiąt centymetrów, już wcześniej wykorzystywanego, bandaż o szerokości pięciu centymetrów)

Stan zdrowia :
brak mi dwóch palców, więc czuję się mega zajebiście... zgrozo! nie mam kciuka;_; Ponadto jestem odwodniony i chyba zaraz padnę.

Punkty :
261


(5) Fragment oceanu przy plaży Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży EmptySob Sie 29, 2015 11:25 pm

Fale miotały mną, chcąc mnie przejąć, przewrócić, zabrać z dala od piasku, który dawał mi oparcie i pozwalał swobodnie oddychać. Nadal kaszlałem, pragnąc raz na zawsze pozbyć się tej paskudnej słonej wody. Chyba kochałbym Boga za brak tego słonawego, nieprzyjemnego uczucia. Wszystko mnie jakoś paliło, jak gdybym leżał sobie na ruszcie, mimo że cholernie zimno mi było. Cholernie... Nawet szczękałem zębami, dopiero teraz to zauważając.
Blondynka siedząca na jakiejś pseudotratwie nie zwracała na mnie uwagi. Chyba nie życzyła sobie oglądać takich braków, a może również była w szoku, nie ogarniając sytuacji? Z łaski swojej, ta woda mogłaby przestać mną tak szamotać. Nie chciałem znów tonąć. Nie przepadałem za tym. Raczej nikt nie lubił tego paskudnego uczucia. Spojrzałem na swoje braki w dłoni i poczułem smutek. Tego uczucia również nie lubiłem. Co tu się działo? Czemu nie miałem palców? Gdzie się one znajdowały?
Podniosłem swe blade oblicze, podwójnie blade z racji tego, że normalnie bladą miałem karnację, a teraz jeszcze ta woda, te podtopienia, i spojrzałem na faceta, który coś do mnie mówił. Zabawnie wyglądał, bo siedział sobie na dryfującym fotelu. Nie wiedziałem, że to możliwe... Może miałem zwidy? Cóż, mimo wszystko postanowiłem z nim porozmawiać, uśmiechając się nieznacznie.
Zgubiłem palce. – Pokazałem mu swe rany, unosząc je znów nad wodę. – I nie umiem pływać – przyznałem po angielsku oczywiście. – Czemu mówisz, że dam radę, skoro nie umiem pływać? – zapytałem, marszcząc w zamyśleniu brwi. Trochę nielogiczne. Podniosłem machinalnie dłoń, by się podrapać po głowie, ale dostrzegłem krew, więc znów ją opuściłem. Nie zlekceważyłem jednak chęci, próbując się podrapać w to miejsce lewą ręką... Co też mi nie wyszło, bo gwałtowne fale mocno we mnie uderzyły, przez co się zachwiałem i ledwo co złapałem równowagę.
Wzruszyłem ramionami. Chyba i tak nie miałem nic ciekawszego do roboty, prócz umierania na oceanie, więc co mi szkodziło? Poza tym koleś był taki pewny... Jeśli utonę, to będzie jego wina. Nawiedzę ojca i mu to powiem, by ten mu odpłacił się za ten czyn. Albo sam go nawiedzę... Będzie zabawnie.
Odbiłem się od ziemi nogami w kierunku nieznajomego, próbując pochwycić ten wyciągnięty przedmiot. Ten jednak nadal znajdował się za daleko, więc zacząłem machać rękoma i nogami jak to robili na filmach. Może faktycznie miałem dać sobie radę? Może po wszystkim zostanę zawodowym pływakiem?
Powrót do góry Go down
Leonardo Cervera


Leonardo Cervera
https://wyspa.forumpolish.com/t252-leonardo-cervera https://wyspa.forumpolish.com/t262-leonardo-cervera https://wyspa.forumpolish.com/t260-leonardo-cervera
Multikonta :
Kiara

Dane osobowe :
30 lat | Służby Specjalne | Sydney | Kolumbijczyk | Rozwodnik | Większość życia spędził w Brazylii, od trzech lat w Australii| 185 cm

Znaki szczególne :
dobrze zbudowany | kilka tatuaży o znaczeniu znanym tylko jemu | blizna na żebrach

Ubiór :
biała podkoszulka z śliczną mozaiką błota i krwi | jeansowa kurtka z długim rękawem | długie, czarne spodnie | wygodne adidasy

Ekwipunek :
płachta (2,5x3) | walizka-plecak: buteleczka alkoholu, chusteczki, notatnik z adresami, nowy ołówek, końska maść rozgrzewająca (150g), BlackBerry Passport (37% baterii) z breloczkiem, damska kosmetyczka (pół buteleczki wody utlenionej, tusz i kredka, czerwona szminka), roztrzaskane lusterko, skarpety frotte, suchy szampon, winogronowa Fanta (1l), koperta ze zdjęciami, dziecięcy kocyk, trampki męskie - rozmiar 42 | srebny krzyżyk, dwuosobowy namiot z narzędziami, krakersy, butelka wina

Stan zdrowia :
głęboko rozcięty lewy policzek (pionowa rana mająca około pięciu centymetrów długości, na tyle głęboka, by w przyszłości pozostawić bliznę) | kolce w dłoni | silny ból prawego ramienia | zszyta muliną rana na kości potylicznej i towarzyszący temu ból głowy

Punkty :
533


(5) Fragment oceanu przy plaży Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży EmptyNie Sie 30, 2015 10:09 am

Człowiek nie różnił się wiele od zwierzęcia. W momencie zagrożenia walczył z całych sił o przetrwanie. O ile zależało mu na własnym istnieniu. Nawet jeżeli ktoś nie potrafił pływać, to w takiej sytuacji pod wpływem stresu mógłby bez problemu przepłynąć taki mały kawałek. Gorzej jak ktoś nie posiadał sił do walki o własne życie. Taki wydawał mu się mężczyzna, gdy spróbował odpłynąć od kamienia. Zaczął się rzucać, jakby nie miał pojęcia jak wygląda pływanie. Leonardo spojrzał się na niego z zaniepokojeniem – wydawało mu się, że pływanie jest w dzisiejszych czasach jak angielski – uczą się tego wszyscy.  Wydawało się, że blondyn sam zrobi sobie większą krzywdę, niż same wody oceaniczne mogły mu zrobić. Od razu było jasne, że to na nic, a brunet nie mógł podpłynąć bliżej ani rzucić się mu z pomocą, bo wtedy oboje ugrzęźliby na skałach. – Wróć! Złap się skały, to był zły pomysł – powiedział do niego, na szczęście przez swoją szamotaninę mężczyzna nie odpłynąć praktycznie w ogóle od skał. Co zrobić z tym ułomnym nieszczęśnikiem. Pomyślał i wtedy jego wzrok powędrował w kierunku plaży. Nagle dostrzegł, że znajdują się na niej jacyś ludzie. Bóg się nad nim zlitował! - Wytrzymaj jeszcze chwilę, zaraz po was ktoś przypłynie – powiedział i zaczął żeglować w kierunku plaży. Sam nie mógł pomóc mężczyźnie, bo jego jedno ramię było praktycznie unieruchomione z powodu bólu, lecz na pewno ktoś z reszty rozbitków będzie mógł udzielić blondynowi pomocy. Zbliżał się powoli, ale przynajmniej skutecznie. Był już w miarę blisko, więc odrzucił fragment skrzydła i zaczął wymachiwać rękoma, żeby zostać zauważonym.
- Hej! Oni potrzebują pomocy! – krzyknął dwa razy i wskazał na skały, na których znajdowali się rozbitkowie. Po chwili rozejrzał się dookoła i wydawało mu się, że był w stanie dostrzec dno. Woda tutaj mogła mu sięgać do klatki piersiowej może do karku. Nie mógł już dalej wiosłować, bo jedna ręka całkowicie odmówiła mu posłuszeństwa. Musiał spróbować dopłynąć do brzegu samodzielnie. Zszedł z fotela i zanurzył się powoli w wodzie, po czym zaczął płynąć wpław, w stronę wyspy, z nadzieją, że tym razem nic nie stanie na jego drodze i dopłynie do brzegu.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

(5) Fragment oceanu przy plaży Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży Empty

Powrót do góry Go down
 
(5) Fragment oceanu przy plaży
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 6Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
 Similar topics
-
» (4) Las przy plaży
» (1) Zatoczka przy piaszczystej plaży
» (6) zatoczka przy kamiennej plaży
» (16) Wodospad przy jeziorku

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
All hope is lost :: Wyspa :: Plaża-