IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
(5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4


 

 (5) Fragment oceanu przy plaży

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
Wyspa


Wyspa
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
125


(5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 Empty
PisanieTemat: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 EmptySro Sie 19, 2015 9:35 pm

First topic message reminder :

Plaża

Fragment oceanu przy plazy

Fragment oceanu. Czasami dryfuje tu sporo różności. Można dotrzeć stąd do kamiennej bądź piaszczystej plaży.

<
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
William Krueger


William Krueger
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
Multikonta :
Brak

Dane osobowe :
29 lat, Pracownik Zakładu Medycyny Sądowej, Australijczyk.

Znaki szczególne :
186 cm wzrostu, dobrze zbudowany, zawsze z lekkim zarostem.

Ekwipunek :
ozdobny nóż do kopert (w futerale z jasnej skóry), mała buteleczka płynu do czyszczenia srebra, cztery prostokątne szmatki z materiału (wyjątkowo chłonnego i przyjemnego w dotyku), list w języku holenderskim, koperta z dwunastoma zdjęciami młodej brunetki i starszego mężczyzny, nieduży dzbanuszek z gliny z motywem winorośli, paczka papierosów i zabezpieczona srebrna zapalniczka

Stan zdrowia :
Głębokie rozcięcie na klatce piersiowej, wybity ząb (górna trójka po lewej stronie), lekkie wstrząśnienie mózgu.

Punkty :
128


(5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 EmptyNie Wrz 06, 2015 11:21 am

William spojrzał na Chloe i w pewnym momencie nie wiedział co jej powiedzieć. Nie było za bardzo czasu by opowiadać o swoim zawodzie. Robiło się już coraz ciemniej i trzeba było zająć się tymi najistotniejszymi rzeczami. Jeśli kiedyś jeszcze go o to zapyta, to na pewno wyjaśni jej wszystko ze szczegółami.
- Ukończyłem medycynę, ale nie zajmuję się leczeniem ludzi. Wiedza mi jednak pozostała- uśmiechnął się, bo nie chciał by dziewczyna pomyślała, że zajmuje się nimi ktoś, kto tak naprawdę nie ma zielonego pojęcia chociażby o podstawach tego co ma zamiar robić. W oczekiwaniu na flaszkę wódki do dezynfekcji, Will postanowił się zająć dziewczyną. Jej ręce istotnie były w kiepskim stanie.
- Mogę?- zapytał i delikatnie ujął jej lewą rękę w swoje dłonie i zaczął oglądać. Potem dokładnie to samo zrobił z drugą. Musiał je dokładnie obejrzeć, by mieć pewność, co dokładnie  się z nimi stało.
- Nie jest źle, na skórze nie pojawił się widoczny obrzęk, dzięki czemu mamy pewność, że stawy i nerwy pozostały nieuszkodzone. To jest bardzo duży plus. Złamania dotyczą kości, które będą się ładnie zrastać. Będzie dobrze.- puścił jej oczko i wziął się za bandaż. Zabrał dzbanek, który znalazł przy dziku i napełnił go wodą, a następnie wrócił do dziewczyny. Przygotował bandaż, po czym poprosił, by oparła swoją lewą rękę, na kolanie i zabrał się do pracy, tak było mu wygodniej. Po chwili obie ręce były już zagipsowane.
- Teraz pasuje, żebyś zeszła ze słońca, ze względu na to jak się czujesz i by gips mógł na spokojnie wyschnąć.- dodał. W tym momencie, na niebie pojawiła się jakaś awionetka. Will przyglądał się jej bacznie, jednak ta szybko odleciała. Spojrzał na Michaela, ale nie sądził, by to był ktoś z ratownictwa. Oni mają inne samoloty, przynajmniej tak mu się wydawało. Zresztą i tak nie było nawet czasu na to, by ułożyć z patyków jakieś SOS na piasku, czy rozpalić ogień. Po chwili pojawiła się inna dziewczyna. Will przedstawił się jej i spojrzał na to, co tam ma.
- Świetnie, jak tylko w miarę się połatamy, to pewnie pomyślimy coś na temat schronienia, bo powoli zbliża się noc.- uśmiechnął się i zlustrował ją spojrzeniem.
- Coś Cię boli? Masz jakieś rany? Jeśli pozwolisz, to Cię opatrzę. Jeśli ktoś z Was odniósł jakieś obrażenia, to mówcie- zwrócił się najpierw do dziewczyny, a potem już do wszystkich, którzy byli w zasięgu jego wzroku. Jeśli tylko będzie miał możliwość, to chętnie każdemu pomoże. W końcu ma wiedzę, którą teraz ma okazje wykorzystać w praktyce. Nikomu nie odmówi pomocy. W tym momencie podszedł do nich Michael. Will pokiwał głową na znak, że się zgadza. Ciekaw był, co na to reszta. On również uważał, że trzeba się trzymać razem i sobie pomagać. Miał nadzieje, że ludzie się zmobilizują i będą dbać o siebie nawzajem.
- Ja mam zapalniczkę i jakieś zdjęcia. To też powinno się dobrze palić. Mam też nożyk, więc mogę się zająć przygotowaniem i rozpaleniem ogniska- zaproponował.
Przyglądał się jeszcze dziewczynie, gdyż zauważył, że chyba coś jest nie tak z jej nadgarstkiem, gdyż dziwnie trzymała dłoń, lecz w tym momencie usłyszał czyjeś wołanie o pomoc. Wytężył wzrok i spostrzegł mężczyznę.
- Tam jest, jeszcze jeden!- wskazał palcem, gdyż pośród śmieci i kawałków samolotu nie tak łatwo było kogoś wypatrzyć w wodzie.
Powrót do góry Go down
Chloe Harrison


Chloe Harrison
https://wyspa.forumpolish.com/t78-chloe-harrison https://wyspa.forumpolish.com/t146-chloe https://wyspa.forumpolish.com/t107-chloe-harrison
Dane osobowe :
25 lat ♢ trener przygotowania fizycznego (lekkoatletyka) ♢ singielka ♢ Sydney, Australia

Znaki szczególne :
złoty pierścionek na prawej dłoni i złoty wisiorek ze znakiem zodiaku

Ekwipunek :
dwie rolki bandażu gipsowego (6cmx3m)

Stan zdrowia :
mocniejsze zdrętwienia, które spowodowały czasowe wygięcia palców

Punkty :
5


(5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 EmptyNie Wrz 06, 2015 6:23 pm

Chloe przeniosła wzrok na dziewczynę, która dopiero co do nich podeszła. Zaoferowała jej soczek, co prawda taki w kartoniku ale teraz każda kropla będzie dla niej zbawieniem. Złapała go nieco nieporadnie, spoglądając na nią z wdzięcznością w oczach.
- Dziękuję. Jestem Chloe i z pewnością Ci się za to odwdzięczę kiedy będę trochę bardziej... mobilna. - przedstawiła się z uśmiechem i wypiła połowę soku, bo jakoś głupio jej było wypić wszystko chociaż baardzo chciało jej się pić. Nagle usłyszała silnik awionetki która ukazała się im wszystkim po krótkiej chwili. Chciała machać rękoma jednak pozostawiła to zadanie innym rozbitkom, sama zaczęła gwizdać. Wtem spostrzegła kolejnego mężczyznę, który przyszedł znowu z nieznanego jej wcześniej kierunku. Skąd oni się do licha brali? W ocenie dryfowała wśród trupów i nieszczęsnego Abla bez palców, tutaj nagle znalazła się cała paczka rozbitków. Wysłuchała go uważnie i pokiwała głową na znak, że jego pomysł jej bardzo rzeczowy i dobry w ich obecnej chwili. Nie wiedzieli czy ktokolwiek ich zauważył czy też nie... A co jeśli widzieli same trupy i stwierdzili, że nic z tego? Z zamyślenia wyrwał ją dopiero głos mężczyzny, którego nie tak dawno pytała o medycynę. Podała mu swoją lewą i prawą dłoń z lekkim grymasem bólu na twarzy. Gdy puścił jej oczko uśmiechnęła się delikatnie, po chwili jednak na powrót przybierając poważny wyraz twarzy.
- Ile to potrwa? I czy będę mogła uprawiać lekkoatletykę? - mniejsza o biegi czy też skok w dal ale skok wzwyż, pchnięcie kulą czy rzut oszczepem wymagały od niej czasami demonstracji i pełnej sprawności w dłoniach. Trochę ją to zmartwiło, jednak widząc jego profesjonalną robotę uśmiechnęła się delikatnie bo musiała przyznać sama przed sobą, że ona by tego lepiej nie zrobiła.
- Dziękuję za pomoc. - wstała kiwając głową na znak, że zastosuje się do jego wytycznych i dopiła soczek, pragnienie jednak wzięło górę nad jej manierami.
- W takim razie może czegoś poszukam... - dodała po chwili namysłu i zaczęła poszukiwania czegokolwiek w najbliżej okolicy, nie oddalając się zbyt daleko od grupy nowych znajomych. Starała się dostrzec jak najwięcej detali, czasami grzebała nogą w piasku w poszukiwaniu rzeczy. Spojrzała w kierunku gdzie oddalał się Michael starają się zobaczyć ową skałę, o której mówił. Powoli się ściemniało więc co najwyżej mogła zobaczyć sam zarys i jego powoli zanikającą sylwetkę. Przyjdzie do niego wraz z resztą grupy, teraz muszą się zająć nieszczęśliwym, całuśnym topielcem. Zareagowała na wołanie na pomoc, jednak z racji jej obrażeń i schnącego gipsu nie mogła nic od siebie zaoferować. Spojrzała tylko z nadzieją na pozostałe osoby wierząc w to, że one pomogą kolejnemu rozbitkowi.
Powrót do góry Go down
Hannah Schumann


Hannah Schumann
https://wyspa.forumpolish.com/t95-hannah-schumann-budowa#224 https://wyspa.forumpolish.com/t130-hanka#407 https://wyspa.forumpolish.com/t122-hannah-schumann
Dane osobowe :
25 lat, DJ-ka w klubie, Niemka z obywatelstwem australijskim

Znaki szczególne :
chudość, nieduży wzrost (ok. 160 cm), alabastrowa cera, włosy w nieokreślonym rudobrązowym kolorze, mocny, teraz już zapewne rozmazany makijaż, twarzyczka oraz przedramiona usiane piegami, zmęczone, zirytowane spojrzenie, cięty język

Ekwipunek :
czarna koszulka na ramiączkach, cienkie dżinsowe spodnie 7/8, szary, rozpinany sweter i białe trampki, saszetka (opakowanie gum do żucia, samolotowa buteleczka wody, zapalniczka i paczka cienkich papierosów)

Stan zdrowia :
ból głowy, zmiażdżone palce stopy, trochę siniaków

Punkty :
161


(5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 EmptyNie Wrz 06, 2015 9:07 pm

Chciała pomóc, problem jednak polegał na tym, że w tej chwili nie miała już jak. Nie znała się na udzielaniu pierwszej pomocy, nie znalazła też niczego, co naprawdę mogłoby się przydać. Liczyła, że w najgorszym przypadku (czyli gdyby miała pomóc blondynce), ktoś poinstruuje ją, wyda odpowiednie polecenia, co do kolejnych czynności, choć i tak odrobinę przerażał ją fakt, że przy takich brakach w wiedzy oraz umiejętnościach miałaby nakładać gips na połamane ręce. Przypominały jej się te wszystkie kiepskie filmy, w których niedoświadczeni ludzie w sytuacjach kryzysowych nagle zyskiwali super umiejętności i prawie że przeprowadzali przeszczepy serca na gołej skale oraz bez całego tego niezbędnego sprzętu (no dobrze, może trochę przesadziła, ale wszelkie niedogodności związane z procesem myślenia miały swoje źródło w jej wiernym towarzyszu - bólu głowy). Z ulgą odetchnęła więc, gdy tuż obok pojawił się mężczyzna wykazujący o wiele większe chęci i zapał niż ona. I najwyraźniej również umiejętności. Dzięki temu mogła spełnić prośbę Abelarda, do którego, po dłuższej chwili zawahania, w końcu podeszła. - Bez tego kijaszka mogę co najwyżej zabandażować ci stopy - odpowiedziała, odbierając od niego opatrunek, wodę utlenioną i przy okazji przypominając sobie, że sama dalej nie wiedziała, co stało się z dolną kończyną. Cokolwiek to było, gdyby nie opieranie się na kawałku drewna, prawdopodobnie nie utrzymałaby równowagi, a biorąc pod uwagę jej wzrost, lądując na ziemi na pewno niewiele by zadziałała. - Nie, nie widziałam - odpowiedziała, skupiając się bardziej na namoczeniu materiału, a potem ostrożnemu i starannemu zawinięciu go wokół resztki palców oraz na fragmencie dłoni. - Jeśli tak często się uśmiecha to myślę, że teraz uśmiech nie będzie już jego cechą charakterystyczną. No chyba że uśmiech z wybitymi jedynkami, choć w takiej sytuacji tylko idiota mógłby się jeszcze uśmiechać - mruknęła, zastanawiając się, czy na pewno dobrze postępuje. Efekt jej działań wyglądał całkiem nieźle, pytanie czy zadziała.
- Gotowe. Nie dziękuj - zastrzegła szybko akurat w chwili, gdy gdzieś nad nimi rozległ się hałas. Podniosła głowę do góry, przez pół parę sekund z nadzieją wpatrując się w przelatującą awionetkę. Uśmiechnęła się lekko, nieco odważniej opierając na zdrowej nodze. Była pewna, że zaraz wyląduje, a jej załoga zajmie się nimi odpowiednio. Niestety już po chwili okazało się, że udzielenie pomocy nigdy nie było celem osób, które znajdowały się w środku. A przynajmniej nie udzielenie pomocy rozbitków.
Nie wierzyła własnym oczom. Jak to było możliwe? Dlaczego nie było to jeszcze osoby, która wyjaśniłaby, co dokładnie się stałoz która chciałaby wcisnąć im bilety na inny lot, jakieś zadośćuczynienie?
Zdążyła zadać sobie to pytanie i zaraz potem pojawił się Michael ze swoją propozycją. Oczywiście, że zamierzała skorzystać, już nawet zaczęła szukać wzrokiem wspomnianą skałę, gdy pojawiła się kolejna niespodzianka - rozbitek, którego do tej pory nie zauważyli. - To pewnie twój znajomy? - zapytała Abela, wzdychjąc ciężko. Nie było szans, żeby weszła do wody, nie zrobiła tego wtedy i nie zrobi teraz. A gdy William zapytał, czy ktoś jeszcze nie potrzebuje pomocy, poczuła się jeszcze bardziej rozdarta - miała szansę dowiedzieć się, co ze stopą, ale z drugiej strony nie mogła przecież zostawić kogoś na pastwę fal.
- Jaby co jestem następna w kolejce - powiedziała do mężczyzny opatrującego Chloe i z powrotem, w swoim tempie ruszyła na brzeg. Miała nadzieję, że tym razem nie skończy się to żadnym półmartwym pocałunkiem.
- Widzimy cię, ale musisz tu dopłynąć sam! - Odkrzyknęła, przy okazji machając wolną rękę.- Pomożemy ci, ale dopiero na brzegu. - Rysy twarzy mężczyzny nawet z tej odległości wydawały jej się dziwnie znajome, lecz mimo to nie potrafiła stwierdzić, kim dokładnie był. W sumie dziwnie było, gdyby potrafiła, skoro nie znała żadnego z uczestników lotu przed katastrofą, a przynajmniej tak właśnie się jej wydawało.
Spojrzała na Abelarda i nagle ją olśniło. - - Jeśli chcesz pomóc koledze to zdejmuj z siebie tę kamizelkę - nakazała mu, patrząc nagląco.
Powrót do góry Go down
Abelard Zaciszko


Abelard Zaciszko
https://wyspa.forumpolish.com/t211-abelard-zaciszko https://wyspa.forumpolish.com/t237-super#1532 https://wyspa.forumpolish.com/t236-abelard-zaciszko#1529
Multikonta :
Daisy, Issy

Dane osobowe :
25 lat, youtuber-milioner, Polak (nie kradnę, chuje!)

Znaki szczególne :
nie mam kciuka i małego palca u prawej ręki oraz, lalunie, mam pięknego pieska ; )

Ubiór :
CIEMNE SPODNIE, T-SHIRT Z ZOMBIE, FLANELOWA KOSZULA W CZARNO-CZERWONĄ KRATĘ, CZERWONE TRAMPKI

Ekwipunek :
ciemne spodnie, t-shirt z zombie, flanelowa koszula w czarno-czerwoną kratę, czerwone trampki, plastikowa walizeczka (zestaw sześciu plastrów różnej długości i szerokości, małe nożyczki, napoczęta w jednej czwartej buteleczka wody utlenionej, chłodząco-łagodząca maść na wypryski i pięćdziesiąt centymetrów, już wcześniej wykorzystywanego, bandaż o szerokości pięciu centymetrów)

Stan zdrowia :
brak mi dwóch palców, więc czuję się mega zajebiście... zgrozo! nie mam kciuka;_; Ponadto jestem odwodniony i chyba zaraz padnę.

Punkty :
261


(5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 EmptyNie Wrz 06, 2015 11:38 pm

Miałem cholerną ochotę zapalić. Kto by na moim miejscu nie chciał? Niestety, musiałem chwilowo podziękować typowi, mówiąc, że potem, gdy już ogarniemy wszystko, co możemy ogarnąć, z chęcią skorzystam z poczęstunku. Teraz otaczały mnie ważniejsze sprawy, jak choćby moja ręka, którą zajęła się Hannah, czy nowy rozbitek, który okazał się być moim kumplem Roycem. Przynajmniej tak stąd oceniałem dryfującą postać, gdy jakoś podniosłem się z piasku. Nie zwlekałem też ze zdjęciem z siebie kamizelki.
Ej, ty! Władco skały! Umiesz chyba pływać, co? Weź mu pomóż! Pomóż mu! To łebski chłop. Z pewnością wiele zdziała w naszej grupie superrozbików – krzyknąłem w kierunku oddalającego się już Michaela (nie pamiętam, czy Abel go poznał z imienia, ale chyba nie mieli okazji się poznać:<). Wyciągnąłem też kamizelkę w jego kierunku. – Proszę! – Abel nigdy nie prosił, więc naćpanie słoną wodą miało na niego dobry wpływ. – My zajmiemy się ogniskiem... I mamy dzika! Możemy go usmażyć! – zauważyłem, spoglądając na Willa, który najwyraźniej znał się na rzeczy. Przy okazji mógłbym zapalić, ogarniając z nim drewno. – ZARAZ CIĘ URATUJEMY! – krzyknąłem w ocean zachrypnięty.
Abel jestem – zwróciłem się do nowoprzybyłej ślicznotki. Dawałem Willowi czas na ogarnięcie Hannah. Jakby co, miał do dyspozycji znalezione przeze mnie skarby. Zaś nowoprzybyła... Do tej pory nie zwracałem na nią uwagi z powodu rozbitka na oceanie, którym prawdopodobnie był mój znajomy. Ciekawe, co było z tym jego psem... Aurelią czy jakoś tak. – Mówiłaś coś o ceracie? Hej, widziałem taki film, na którym koleś wykopał dół na pustyni, postawił na jego dnie jakiś garnuszek, przykrył dół folią i na jej środku położył kamyk, by woda parowała pod tym czyś i się skraplała do tego naczynia... Może spróbujemy coś takiego ogarnąć? Cholernie chce mi się pić... Choć najlepsze by było źródło... Jest tu jakaś rzeczka wpadająca do oceanu? Ktoś coś zauważył? – zapytałem, zerkając, czy ratują Royce’a. Super by było, gdyby ktoś znajomy był tuż obok... Przerażała mnie myśl, że miałem zginąć wśród obcego ludu. I spać... Co, jeśli ktoś postanowi nam powbijać sztylety w plecy w nocy? To tez widziałem na jakimś filmiku. Ciekawe, gdzie był mój sprzęt, gdzie była moja walizka... Mógłbym coś nagrać.
Powrót do góry Go down
Emilie Chase


Emilie Chase
https://wyspa.forumpolish.com/t75-emilie-chase https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t121-emilie-chase
Dane osobowe :
29 lat, chirurg ogólny, Brytyjka, zawzięta pani Doktor

Ekwipunek :
wściekleróżowa plecaczko-walizeczka (cztery pluszowe kucyki o tęczowych kolorach, grzechotka, pasta do zębów dla dzieci, dziecięca szczoteczka i kubeczek, dwie czapeczki dla małej dziewczynki, trzy kolorowe sukieneczki, małe buciki, pięć bluzeczek oraz cztery pary krótkich spodenek i sweterek, puszysty kocyk w serduszka, napoczęta półlitrowa butelka pomarańczowej Fanty, pięć litrowych butelek ruskiej wódki), Dmuchany materac-dinozaur.

Stan zdrowia :
ból karku, wstrząs mózgu

Punkty :
223


(5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 EmptyPon Wrz 07, 2015 3:22 pm

Wracając do Michaela z zapasem alkoholu usłyszała wołanie. Skąd mogła wiedzieć, że akurat było kierowane do niej ? Mimo to instynktownie odwróciła się w kierunku źródła wołającego męskiego głosu. Nieznajomy mężczyzna zawiesił wzrok właśnie na niej, więc pewne było, iż zwracał się właśnie do pani Doktor. - W skrzynce jest jeszcze mnóstwo butelek ! - odkrzyknęła. To była prawda. W skrzyni znajdowało się jeszcze piętnaście pełniutkich buteleczek. Oczywiście, wskazała ręką na miejsce znalezionego skarbu. Nie ciężko zauważyć go na piachu...a jeszcze łatwiej tam dotrzeć i zabrać ile tylko da się rade.
- Wymarzone znalezisko...- skomentowała krótko słowa Mike'a o masażeru do stóp. Zabawne było jak człowiek marzył teraz o czymś takim. Nawet na dłuższa chwilę się zamyśliła, dzięki czemu poczuła jakby mniejszy ból nóg. - Ale mam za to kilka butelek czystej. - uśmiechnęła się szeroko, zdejmując z ramienia ciężar w postaci różowego plecaczka zapełnionego mniej lub bardziej przydatnymi rzeczami. Pomasowała obolałą rękę.
- Świetnie. - miała cichą nadzieję, że wśród "gratów" znajdzie się jakaś zapalniczka...albo chociaż zapałki, którymi dadzą radę rozpalić ognisko. Ubrań mieli aż za na to, także powinno starczyć na całą noc. Pogoda też wyglądała na całkiem przyzwoitą do utrzymania ognia.
Nie protestowała w kwestii pomysłu spędzenia nocy na skale. I tak niebo nabierało coraz ciemniejszych barw. Nie ma sensu ryzykować zapuszczaniem się w głąb wyspy. Lepiej spędzić bezpieczną noc na ogromnym kamieniu.
Nim weszła na górę, oczywiście przy pomocy Callaghana, w pierwszej kolejności podała mu swój bagaż. Następnie sama, przy niemałym wysiłku wdrapała się na szczyt głazu. - Dzięki. - posadziła tyłek na twardej powierzchni, dysząc głośno. Była zmęczona, głodna, a za chwilę poczuję cholerne zimno związane z nadchodzącym zmierzchem.
Grzebiąc w swoim plecaku, w celu pokazania towarzyszowi swojej procentowej zdobyczy, zdała sobie sprawę, iż słyszy jakiś dźwięk. Niby znajomy a jednak ciężki do  zlokalizowania. Jak się po chwili okazało był to samolot. A raczej awionetka, zważywszy na rozmiar pojazdu latającego. Cud ? Czyżby ich koniec na wyspie był już tak blisko ? Zostaną uratowani, a wspomnienia z rozbicia pozostaną tylko w ich pamięci ?
Miała ochotę krzyczeć i skakać jak oszalała, ale kompletnie się zwiesiła. Osłupiała, siedziała tak jak siedział na skale, kiedy jej "partner" skakał jak oszalały, machając rękami. Pewnie większość rozbitków w ten sposób próbowało zwrócić uwagę pilota. Jak się okazało, bezskutecznie. Samolocik znikł tak szybko jak się pojawił, a na twarzy Emily pojawiło się tylko cholernie duże rozczarowanie, przyprawiające ją niemalże o załamanie.
Czuła jakby miała się całkowicie rozkleić. Nic dziwnego. Szok i zbyt wysoki poziom adrenaliny opuścił jej drobne ciałko i teraz dopiero jakby zdała sobie sprawę z powagi sytuacji. Czyżby tutaj zakończy swój żywot ? Na tej beznadziejnej wyspie u boku ludzi, których kompletnie nie zna ?
Podkuliła nogi, po czym schowała głowę w dłoniach. Łzy cisnęły się do oczu, mimo iż toczyła z nimi ogromną walkę. Płacz nie był w jej stylu. Była przecież silną, zaradną, a jakże optymistyczną osóbką ! Niestety, dzisiejszy dzień rozwalił jej psychikę dostrzętnie na małe kawałeczki niczym szkło z rozbitej filiżanki.
Powrót do góry Go down
Michael Callaghan


Michael Callaghan
https://wyspa.forumpolish.com/t82-michael-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t117-michael-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t100-michael-callaghan
Dane osobowe :
30 lat; Były przestępca, Australijczyk.

Znaki szczególne :
Na lewym ramieniu tatuaż " Living is Easy with Eyes Closed ", krzywo zrośnięty nos co jest słabo widoczne, na środkowym palcu prawej ręki srebrny pierścień.

Ubiór :
Spodnie jeans'owe ( prawa nogawka podarta ) , buty białe addidas ( teraz już nie takie białe ), szary podkoszulek z jakimś czarnym kołem na środku, walizka.

Ekwipunek :
walizka: dwie i pół czekolady, paczka sześciu czosnkowych placków do tortilli, cztery obite pomarańcze, kilka bawełnianych bluzek damskich w rozmiarze XXL, dwie sukienki XXL, plażowe klapki, ogromny kapelusz, Beretta 99 wraz z Magazynkiem.

Stan zdrowia :
Opuchnięty w okolica kości łonowej, silny ból śródręcza, pocięta prawa noga.

Punkty :
50


(5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 EmptyPon Wrz 07, 2015 5:05 pm

Ludzie których spotkał nie wydawali się jakoś specjalnie przejęci całą tą sytuacją. Gdyby nie to że sam słyszał samolot czy awionetkę, po ich zachowaniu w żaden sposób by tego nie wywnioskował. Co miał powiedzieć to powiedział. Obrócił się na pięcie i ruszył w kierunku swojej odkrytej skały.Dobrze że nikt nie zauważył jego wzwodu, który chyba już przestawał być tak widoczny. Kto wie ile to dziadostwo działa. Skała pewnie byłe jedną z tych które należały do jakiegoś lokalnego rezerwatu ale i tak czuł się tak jak by odkrył Ją przed całym światem. Gdy już sądził że nic go nie zatrzyma, usłyszał krzyk jakiegoś mężczyzny który wyraźnie walczył o życie. Znów? Zatrzymał się opuszczając głowę w dół. Za nim zdążył jakkolwiek zareagować, usłyszał głos chłopaka który zaczął nawoływać do niego by pomógł temu żywemu trupowi. Za nim się obrócił ten już był przy nim i wcisnął w Michael'a kamizelkę ratunkową. Callaghan spojrzał na niego tak jak by ten wysmarował mu podkoszulek gównem.
Nie miał zamiaru ponownie skakać do wody i ratować jakiegoś mężczyznę. Było tutaj znacznie więcej osób które mogły tego dokonać. on był głodny, wyczerpany, chciało mu się cholernie pić, szczególnie kiedy dowiedział się że Emilie ma wódkę, a do tego wszystkiego dochodziła zraniona noga którą trzeba opatrzyć i jego wzwód po czterech tabletkach viagry. Czy to był na prawdę odpowiedni wybór?
- Pojebało cie? - powiedział Callaghan do Zaciszki. - Czy ja ci wyglądam na pieprzonego ratownika? Już wystarczy że uratowałem jedno z was, choć wcale nie musiałem. - odebrał kamizelkę od chłopaka tylko po to żeby zaraz wcisnąć mu ją w pierś. Tym razem nie zamierzał ustąpić. Zdążył zauważyć że mężczyzna ma dosyć poważne problemy z dłońmi. Podobnie jak inne osoby tej grupy. Spojrzał ponad chłopaka na wszystkich i rzekł:
- Na skale jest chirurg który zszyje wam nawet złamane serce. Nie improwizujcie niepotrzebnie. Chyba że chcecie się pozbyć którejś kończyny. Kiedy tam się wybierzecie, Ona się wami zajmie, I ja właśnie mam taki plan. - tutaj nieznacznie wskazał ręką na swoją prowizorycznie zabandażowaną nogę. Nie miał zamiaru ponownie jej narażać na uszkodzenia. Już wystarczy że jeden facet który wyglądał tak jak by miał za 5 sekund umrzeć, rzucił go w piach. - Kiedy już odratujecie tę ciote, wiecie gdzie nas szukać. - spojrzał jeszcze na Zaciszkę który prosił go o pomoc. Callaghan nie wyglądał na uśmiechniętego. Raczej na kogoś kto jest już zmęczony i chce wreszcie odpocząć. Nie był typem bohatera. Taki był jego brat, ale nie On. Pomylili Callaghanów.
Ruszył ponownie w kierunku skały nie zbaczając na nic ani na nikogo. Nie miał zamiaru przebywać po za skałą dłużej niż potrzebował. Chętnie by już coś zjadł i wypił a także zajął się swoją nogą z którą w sumie chuj wie, co się działo. Nie zaglądał tam odkąd ją zabandażował.
Po kilku minutach wędrówki dotarł do skały gdzie czekała na niego Emilie. Choć w sumie nie wyglądała na taką, która na coś czeka. Chyba nawet usłyszał jak szlocha. Przyśpieszył kroku klnąc pod nosem. Brakowało jeszcze tego by Ona się załamała. Wdrapał się na skałę po schodkach i już po chwili był na górze. Przez ułamek sekundy zawahał się w swoich ruchach. Zaraz jednak usiadł obok niej i spojrzał na nią.
- Ej, co jest? - zapytał kładąc dłoń na jej policzku i obracając ją w swoją stronę. Starał się wypowiedzieć tamte słowa najdelikatniej jak potrafił. Była kobietą, mogła się załamać. Michael dobrze znał ten stan. Tam w Australii jednak mógł się ratować na swoje sposoby.
- Takie rzeczy się zdarzają... choć nikt na ogół nie przeżywa, ale to chyba dobrze nie? Cieszmy się że żyjemy. - powiedział do niej a następnie kiwnął głową i obrócił się do tyłu sięgając po jej różową walizkę. Otworzył ją i wyciągnął jedną z butelek wódki. Odłożył walizkę tuż obok niej i zabrał się za otwieranie butelki. Złapał w dwóch miejscach i odkręcił ją a następnie przechylił do ust upijając kilka łyków. Odchrząknął i spojrzał na etykietkę a następnie podał dziewczynie. Może i rozpijał niczemu winną kobietę, ale nie znał lepszego sposobu by choć na chwilę o tym zapomnieć. Takim chwilom jak te, zwykle towarzyszyła jeszcze jakaś historia. Michael również nie omieszkał jej pominąć.
- Kiedyś wraz z bratem jako malcy, pracowaliśmy na myjni. Nie było kolorowo i musieliśmy sobie dorabiać na boku. Pewnego dnia podjechał pewien facet. Drogi luksusowy samochód, tapicerka, złote felgi, czerwone obicia po bokach. Biały Cadillac. Nigdy nie zapomnę miny Nathan'a gdy koleś wjechał pod myjnie. Rzucił nam klucze i poszedł do lokalu na przeciwko na drinka. My w tym czasie mieliśmy umyć samochód. Ciekawość jednak była dla nas zbyt silna. Nigdy nie widzieliśmy tak drogiego auta i nie wierzyliśmy w to że jeszcze zobaczymy. - uśmiechnął się spoglądając przed siebie. - Chwilę mi zajęło za nim udało mi się przekonać Nathana do przejażdżki. Udało się jednak. On za kierownicą, ja na fotelu pasażera ruszyliśmy drogą. Nawet nie wiedzieliśmy jak się prowadzi samochód. Te kilka chwil było jednak.... było tymi najlepszymi z mojego życia. - urwał patrząc przed siebie. Po chwili jednak kontynuował.- Zatrzymaliśmy się na sklepie parę przecznic dalej.To było chyba pierwsze przestępstwo Nathan'a i pewnie ostatnie znając jego charakter, ale było warto. - przeniósł wzrok na nią spoglądając jej głęboko w oczy. Uśmiech schodził mu już z ust. - Parę dni temu zamierzałem palnąć sobie w łeb. Tak najzwyczajniej w świecie. Żadne wesołe perspektywy się przede mną nie malowały a kłopotów miałem więcej niż pryszczy w liceum. Nigdy nie miałem łatwego życia bo nic mi go nie ułatwiało. Tak się jednak złożyło że jestem tu i teraz, bez żadnej dziury w głowie. Może to coś znaczy a może nie, ale z jakiegoś powodu przetrwaliśmy tą katastrofę. Nie należy się więc poddawać skoro udało nam się przeżyć do teraz.. - zakończył spoglądając jeszcze na nią przez dłuższą chwilę. Po chwili uśmiechnął się i objął ją jednym ramieniem, przyciągając ku sobie. Musieli czekać na tamtych pajaców by działać dalej. Jeśli go poczęstowała alkoholem, nie odmówił, przechylając go ponownie do ust.
Powrót do góry Go down
Emilie Chase


Emilie Chase
https://wyspa.forumpolish.com/t75-emilie-chase https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t121-emilie-chase
Dane osobowe :
29 lat, chirurg ogólny, Brytyjka, zawzięta pani Doktor

Ekwipunek :
wściekleróżowa plecaczko-walizeczka (cztery pluszowe kucyki o tęczowych kolorach, grzechotka, pasta do zębów dla dzieci, dziecięca szczoteczka i kubeczek, dwie czapeczki dla małej dziewczynki, trzy kolorowe sukieneczki, małe buciki, pięć bluzeczek oraz cztery pary krótkich spodenek i sweterek, puszysty kocyk w serduszka, napoczęta półlitrowa butelka pomarańczowej Fanty, pięć litrowych butelek ruskiej wódki), Dmuchany materac-dinozaur.

Stan zdrowia :
ból karku, wstrząs mózgu

Punkty :
223


(5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 EmptyPon Wrz 07, 2015 9:26 pm

Nie zdała sobie sprawy ze zbliżających się kroków Michaela. Dopiero, kiedy usiadł obok niej i położył dłoń w jakże delikatny sposób na jej różowym policzku, zdała sobie sprawę z jego obecności. Cóż mogła teraz zrobić ? Nie mogła oszukiwać ani siebie ani jego. Była na skraju załamania.
- Dzisiaj...a co bedzie jutro, za tydzień czy za miesiąc. A jeśli nas nie odnajdą ? A jeśli tutaj umrzemy ? - sytuacja była okrutna. I nie był to żaden głupi amerykański film, w którym główny bohater jest w stanie przeżyć wszystko, ale najprawdziwsza rzeczywistość. Najokrtuniejsza z jaką się kiedykolwiek zmierzyła.
Jej oczy ponownie utknęła gdzieś na kamiennej powierzchni pomiędzy jej nogami, ale mimo to kątem oka zerkała na swojego towarzysza, gdyż chciała zorientować się co zamierzał zrobić. Miała w sobie jeszcze jakąś iskierkę nadziei na to, iż znalazł te głupie zapałki, którymi rozpalą ognisko. Niestety, grzebał nie w swoim, lecz w plecaku należącym do Emily. W jakim celu ? Jak szybko zauważyła wyjął butelkę mocnego alkoholu. Przez chwilę myślała, iż chce odkazić sobie nogę, ale szybko zdała sobie sprawę, że zamierza użyć ją w bardziej tradycyjny sposób.
Poczęstowana przez chwilę się wahała. Nie miała mocnej głowy, a sytuacja wymagała trzeźwego myślenia. Jednak z drugiej strony stan w jakim się znajdowała sprawiał, że miała wszystko w poważania. Póki co, bo z czasem, kiedy podniesie się psychicznie, znów będzie tą samą rozsądną panią Doktor, który nie popełnia nigdy głupstw. Teraz chwyciła po prostu obiema rękoma butelkę i upiła ostrożnie łyk. Palący w jej gardle posmak wywołał u niej atak kaszlu.
Oddała procentowy napój towarzyszowi, po czym w milczeniu wsłuchała się w jego historię.
- Twój brat, to ten, który się Tobą nie interesuje ? - jakiś czas temu wróciła jej pamięć. Historia, którą jej opowiedział jasno wskazywała na to, że cholernie bardzo zależy mu na bracie. Chyba w tym momencie najbardziej, mimo stosunku jakie między nimi panują. Martwi się czy żyje.. zapewne obawia się, iż już nigdy go nie zobaczy. Może nawet żałuje pewnych rzeczy, kto wie. Emi mogła tylko przypuszczać.
Zerknęła na niego. Uśmiech z jego twarzy znikł tak szybko jak się pojawił.
Nie mogła uwierzyć w jego słowa. Była zaskoczona, jednoczenie nie wiedząc co powiedzieć. Ale czyż milczenie nie byłoby najgorszą odpowiedzią ?
- Każdy z nas przeżywa w życiu chwilę słabości. - każdy choć raz myśli o najprostszym rozwiązaniu problemów - smierci. Ale niekażdy ma odwagę zrealizować swoją myśl - A czy nie leciałeś przypadkiem do LA, aby naprawić swoje życie ? Rozpocząć nowy, lepszy rozdział w kompletnie nowym miejscu ? - jej oczy spoczęły na brunecie, wówczas poczuła też jak obejmuje ją ramieniem. Uśmiechnęła się delikatnie. Było jej cholernie zimno, więc nawet nie zamierzała protestować. - Mogę o coś zapytać ? - przeniosła wzrok na niebo, który kryło się pod osłoną nocy. - Dlaczego akurat mnie poprosiłeś o pomoc ? No wiesz, w samolocie? Nie znałeś mnie..kompletnie. - zerknęła na niego, tak bardzo delikatnie że niemalże niezauważalnie. Sama nie wiedziała, dlaczego ją to obchodziło.
Powrót do góry Go down
Katarina Evike


Katarina Evike
https://wyspa.forumpolish.com/t255-katarina-evike https://wyspa.forumpolish.com/t259-ziolowa-panna#1911 https://wyspa.forumpolish.com/t258-katarina-evike#1901
Dane osobowe :
21 lat, Węgierka, studentka zielarstwa i terapii roślinnych, bloggerka modowa

Znaki szczególne :
kilka tatuaży, znamię na dole pleców, po prawej stronie

Ekwipunek :
foliowa cerata na stół (2x2m), kosmetyczka (zalotka do rzęs, wiśniowy błyszczyk, tusz i kredka do oczu, miętowy lakier do paznokci, dwa małe plastry z opatrunkiem), jabłkowy soczek w kartoniku, pomarańcza i jedna podwójna kanapka z pasztetem z królika i pomidorem Od nieboszczki wzięła zapisany notes z adresami, okulary (-2 i -3,25), dokumenty (Claire Frederick, 36 lat, Portorykanka) oraz list miłosny od niejakiego Danny’ego

Stan zdrowia :
skręcony lewy nadgarstek, ból lędźwi

Punkty :
174


(5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 EmptyWto Wrz 08, 2015 4:36 pm

Katarina była chyba na tyle ślepą istotą, że nie zauważyła tej całej awionetki i dopiero krzyk Michaela uświadomił ją, że coś się dzieje. Rozejrzała się dookoła, wtedy zobaczyła to, co reszta… ale nawet słowem się nie odezwała. Nie widzieli ich. Zupełnie jak w jakimś pieprzonym filmie. Tak się w sumie czuła, jakby była w ukrytej kamerze. Tylko szkoda, że to nie był serial czy żaden film, tylko prawdziwe życie. Nie wszyscy mieli szczęście, wiele osób zginęło. Dziewczyna się zastanawiała, czy już wiadomo, że samolot zniknął z radarów.
Ekipa ratunkowa? To się wydaje zbyt proste – skomentowała to racjonalnie. Zazwyczaj starała się być optymistką i chciała wierzyć, że Ci ludzie ich zobaczą… ale w tym wypadku wydawało się to wręcz nierealne. – Ja dojdę, nie wiem jak inni – powiedziała, rozglądając się po grupie. Nie wiedziała, jakie kto miał obrażenia. No oprócz faceta, który nie miał palców, co nie?
Dziewczynie trochę trudno było ogarnąć wszystkich naraz, więc najpierw skupiła się na Willu. Co nieco ją bolało, ten nadgarstek też przeszkadzał, ale niektórzy mieli się gorzej.
W moim przypadku to tylko skręcony nadgarstek i ból lędźwi. Przeżyję, zajmij się tymi, którzy bardziej tego potrzebują – powiedziała i uśmiechnęła się do niego delikatnie. Oprócz tego była trochę podrapana i posiniaczona, ale to i tak była pestka.
Następna w kolejce była Chole. W sumie to oddała jej ten soczek i nie musiała go oddawać, jak będzie chciała to się nim z kimś podzieli, albo wypije cały. W razie czego miała jeszcze pomarańcze, to też będzie mogła się trochę nawodnić czy coś.
Katarina. Nie ma sprawy, w obecnej sytuacji musimy sobie pomagać, co nie? – Dla Węgierki to było wręcz normalna sprawa. Sam nikt tutaj nie przeżyje, będą musieli zacząć współpracować, jeżeli będą chcieli przetrwać, co nie?
Evike było cholernie trudno ogarnąć tyle imion naraz, ale się starała. Sprawy jednak nie ułatwił Abel, który też postanowił się przedstawić.
Nietypowe imię. Skąd jesteś? – zapytała w sumie z ciekawości, bo po co innego miałaby być jej ta wiedza? – Tak, mam ceratę, aczkolwiek pomyślałam, żeby jej użyć jako jakiegoś nakrycia czy coś. Ja dałam Chole soczek, który znalazłam, jak poprosisz, to może Ci da. – Wzruszyła ramionami.
Katarina dopiero po chwili zauważyła jakiegoś gościa w oceanie, którego najwidoczniej trzeba było ratować. Ona nie miała zbyt wiele siły i na dodatek zbyt dobrym pływakiem nie była, a ratowanie faceta o pół metra wyższego od niej do najlepszych pomysłów nie należy.
Egy idióta vagy – mruknęła pod nosem po węgiersku, komentując słowa Michaela. Facet był w najlepszym stanie z ich wszystkich i stwierdził, że nie ma zamiaru komukolwiek pomagać. Takie zachowanie było dla niej zupełnie kretyńskie, więc wyzwała go od kretynów, proste. – Trzeba facetowi pomóc. Sama nie dam rady, ale ktoś, kto jest na siłach może mi pomóc i jakoś to będzie. Tylko trzeba już to iść i zrobić, bo jak się będziemy tak wlec, to się gościu utopi – powiedziała na koniec.
Powrót do góry Go down
William Krueger


William Krueger
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
Multikonta :
Brak

Dane osobowe :
29 lat, Pracownik Zakładu Medycyny Sądowej, Australijczyk.

Znaki szczególne :
186 cm wzrostu, dobrze zbudowany, zawsze z lekkim zarostem.

Ekwipunek :
ozdobny nóż do kopert (w futerale z jasnej skóry), mała buteleczka płynu do czyszczenia srebra, cztery prostokątne szmatki z materiału (wyjątkowo chłonnego i przyjemnego w dotyku), list w języku holenderskim, koperta z dwunastoma zdjęciami młodej brunetki i starszego mężczyzny, nieduży dzbanuszek z gliny z motywem winorośli, paczka papierosów i zabezpieczona srebrna zapalniczka

Stan zdrowia :
Głębokie rozcięcie na klatce piersiowej, wybity ząb (górna trójka po lewej stronie), lekkie wstrząśnienie mózgu.

Punkty :
128


(5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 EmptyWto Wrz 08, 2015 6:35 pm

Uśmiechnął się do Chloe, ciesząc się, że mógł jej pomóc. Nie był w stanie jednoznacznie odpowiedzieć na jej pytania. To by już wymagało badań, a na to aktualnie szans nie było.
- Z tego co widzę, nie wygląda to źle, ale trzeba będzie się tym odpowiednio zająć. Seria badań w szpitalu i od raz będziesz wszystko wiedzieć. Aktualnie nic Ci nie grozi. Jak już wspomniałem, najgorsze rzeczy wykluczyłem.- powiedział, tyle ile mógł na podstawie oględzin. Był jednak dobrej myśli. Teraz przyszła kolej, na dwie dziewczyny. Niestety, chyba jeszcze nie znał ich imion, więc najpierw zwrócił się do tej, która miała uszkodzone palce u nóg.
- Nie wygląda to dobrze.....- stwierdził po chwili. Palce były poważnie pogruchotane, ale nie było widać ran.
- Palce są zmiażdżone, w związku z tym, możliwe że konieczna będzie amputacja. Nie ma ran, więc zakażenie raczej się nie wdało. Na ten moment pozostaje nam jedynie bacznie obserwować Twoją stopę i patrzeć czy coś się nie zmienia.- powiedział. Jeśli doszło do poważnych uszkodzeń tkanek i innych delikatnych elementów palców, wkrótce się to objawi.
- Coś jeszcze Ci dolega?- zapytał, bo nie wiedział, czy to jedyny uraz. Wszystkich mocno pogruchotało. Jednych nieco mniej innych nieco bardziej. Czekając na odpowiedź, postanowił podejść do dziewczyny, która mówiła o bólu w nadgarstku. Delikatnie ujął jej dłoń, by się jej lepiej przyjrzeć.
- Możesz nim poruszać? Jeśli tak, to na szczęście jest to tylko skręcenie, a nie złamanie.- zapytał. Nie chciał sam poruszać jej nadgarstkiem, by nie zadać jej bólu. W tym momencie pojawił się Michael i rozpoczął swoje wywody. Will spojrzał na niego, jak na wroga, chociaż przed chwilą, ten uratował mu życie. Nie sądził, że jest z niego taki kozaczek i aferzysta.
- Co za pedrylska bagieta....- warknął, gdy ten po skończeniu swojego konklawe odszedł w sobie znanym kierunku.
- Chodźmy, we dwoje jakoś doholujemy go do plaży..- powiedział do dziewczyny. Ona miała złamany nadgarstek, on również miał swoje urazy. We dwójkę może jakoś dadzą radę. Will wszedł do wody i znowu poczuł ból w ranie. No cóż, nie było już tak tragicznie, więc rana może trochę przyschła na słońcu. Zaczął powoli płynąć w kierunku kolejnego poszkodowanego.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 EmptySro Wrz 09, 2015 12:59 am

Sprawy na lądzie zdecydowanie mogły poczekać, kiedy w wodzie pojawił się kolejny topielec, którego mogli zauważyć wszyscy zebrani na plaży. Tak jak większość poprzednich fanów otumanionego pływania, Royce nie znajdował się zbyt daleko od brzegu, jednakże nie był w stanie dopłynąć doń o własnych siłach, nawet dryfując na kawałku niewiadomej części samolotu. Krztusił się, parskał, zsuwał do wody, powoli zaczynając także majaczyć z odwodnienia, na które narażony był zdecydowanie dłużej od reszty jego niedoszłych towarzyszy lotu.
Ci, całe szczęście, mieli przy sobie kilka osób znających się na najważniejszych rzeczach związanych z przetrwaniem. Gdyby nie one, mogłoby bowiem być dużo gorzej. Choćby sam William robił wystarczająco wiele, by w przyszłości móc ocalić komuś życie przez odpowiednio szybko podjętą decyzję. I, co najważniejsze, chwilowo wszystkie jego działania jakoś się mu udawały. Szczęście czy ktoś, kto czuwał nad nim z góry?
Tak czy siak, dzięki niemu, Chloe udało się zrobić coś z rękami. Kiedy jednak zaczęła swoje poszukiwania, poczuła nagłe kołysanie, jakby zatrzęsła się pod nią ziemia. W rzeczywistości nic takiego nie miało miejsca, jednakże organizm kobiety dawał jej dosyć wyraźne znaki. Była skrajnie wyczerpana i dalsze działania stanowiły dla niej zagrożenie zdrowia. Nic więc dziwnego, że w pewnym momencie straciła uwagę, natrafiając nogą na coś, o co się potknęła. Nie upadła, ale było blisko. Jeśli schyliła się, aby zobaczyć, na co też wpadła, mogła dostrzec srebrny termos o pojemności około litra płynu. Wewnątrz znajdowała się, nadal dosyć ciepła i aromatyczna, niesłodzona kawa bez mleka. Jak wiadomo, pasażerowie nie mogli wnosić czegoś takiego na pokład, zatem przedmiot musiał należeć do kogoś z członków załogi. Pytanie, czy Chloe chciała go wziąć. Jeśli tak, niestety, należało poprosić o pomoc. W końcu z takimi rękami niewiele byłaby w stanie zrobić.
Powracając jednak do Williama, który wpadł na pomysł wydostania prawie-że-topielca z wody, mężczyzna musiał poddać się w wyjątkowo krótkim czasie. Był zbyt zmęczony, by płynąć gdziekolwiek bez kamizelki, która mogłaby utrzymać go na wodzie. Ponadto nagle do plaży dotarła jedna z większych fal. Dokładnie tych, jakie zalewały dosłownie całą powierzchnię piasku – aż po linię roślinności. Wzburzona woda uderzyła o brzeg, a Krueger poczuł nagle, że coś zwala go z nóg. Coś ciężkiego i dużego, razem z czym ocean wypluł go na piach. Kiedy mężczyzna odzyskał zdolność logicznego myślenia, mógł zauważyć, czym było to, co pozbawiło go równowagi. Czym… A właściwie – kim. Człowiekiem… Przemoczonym, nieprzytomnym mężczyzną, który jakimś cudem nadal żył. Hugh oddychał słabo, choć w jego płucach znajdowały się oszałamiające ilości wody. Jeśli ktoś podjąłby akcję w celu przebudzenia go, topielec ocknąłby się po minucie lub dwóch. Był całkowicie sam, jego towarzyszka została gdzieś na wodzie.
Tymczasem ta sama fala sprawiła także, że Royce przesunął się bliżej lądu. Nadal nie był w stanie dotrzeć do niego sam, jednak wyłowienie go nie wymagałoby już tak wielkiego wysiłku. Wręcz przeciwnie – było to coś banalnie prostego, co udałoby się już za pierwszym razem. Pytanie tylko, kto chciał spróbować…?
Reszta osób była chwilowo bezpieczna.
Powrót do góry Go down
Chloe Harrison


Chloe Harrison
https://wyspa.forumpolish.com/t78-chloe-harrison https://wyspa.forumpolish.com/t146-chloe https://wyspa.forumpolish.com/t107-chloe-harrison
Dane osobowe :
25 lat ♢ trener przygotowania fizycznego (lekkoatletyka) ♢ singielka ♢ Sydney, Australia

Znaki szczególne :
złoty pierścionek na prawej dłoni i złoty wisiorek ze znakiem zodiaku

Ekwipunek :
dwie rolki bandażu gipsowego (6cmx3m)

Stan zdrowia :
mocniejsze zdrętwienia, które spowodowały czasowe wygięcia palców

Punkty :
5


(5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 EmptySro Wrz 09, 2015 2:30 pm

Chloe miała zamiar poszukiwać czegoś jak najdłużej, lecz niestety okazało się to złym pomysłem - nagle zachwiała się niebezpiecznie, czując jak świat nagle zaczął się kręcić i przyspieszać... Już chciała rzucić ,,o fuck" ale w tym momencie potknęła się o coś dosyć twardego. Omal nie wywinęła orła na piasku, jednak udało jej się utrzymać równowagę i przyjrzała się uważniej swojemu znalezisku. Przykucnęła przy nim, przyglądając mu się uważniej i aż kilka razy poszerzyła oczy oraz je przymrużyła widząc, a raczej czując coś, czego zupełnie się nie spodziewała... Z racji że blondynka należała do największych kawoszy na świecie, bez problemu zidentyfikowała swoje znalezisko.
- Hej! - krzyknęła w stronę obecnych na plaży, a przynajmniej tych którzy na niej zostali. - Znalazłam ciepłą kawę! - tutaj wskazała bardzo niezgrabnie swoją zagipsowaną ręką na wystający kawałek termosa obok jej stóp. Miała nadzieję że ktoś jej pomoże to podnieść i przy okazji pomoże jej iść... A jeśli nie użyje swoich stóp i poturla to po piasku, pytanie tylko gdzie? Najchętniej poszłaby na skałę i rozpaliła ognisko wraz z resztą ekipy, ale nie miała odwagi pójść tam teraz sama. Tym bardziej, że kręciło jej się głowie.
Powrót do góry Go down
Michael Callaghan


Michael Callaghan
https://wyspa.forumpolish.com/t82-michael-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t117-michael-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t100-michael-callaghan
Dane osobowe :
30 lat; Były przestępca, Australijczyk.

Znaki szczególne :
Na lewym ramieniu tatuaż " Living is Easy with Eyes Closed ", krzywo zrośnięty nos co jest słabo widoczne, na środkowym palcu prawej ręki srebrny pierścień.

Ubiór :
Spodnie jeans'owe ( prawa nogawka podarta ) , buty białe addidas ( teraz już nie takie białe ), szary podkoszulek z jakimś czarnym kołem na środku, walizka.

Ekwipunek :
walizka: dwie i pół czekolady, paczka sześciu czosnkowych placków do tortilli, cztery obite pomarańcze, kilka bawełnianych bluzek damskich w rozmiarze XXL, dwie sukienki XXL, plażowe klapki, ogromny kapelusz, Beretta 99 wraz z Magazynkiem.

Stan zdrowia :
Opuchnięty w okolica kości łonowej, silny ból śródręcza, pocięta prawa noga.

Punkty :
50


(5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 EmptySro Wrz 09, 2015 3:26 pm

Nie odpowiedział jej na pierwsze pytanie bo przecież nie mógł niczego obiecać. Póki co byli tutaj, na tej skale, jedynie we dwoje czekając na jakikolwiek ratunek bądź ocalenie. Z każdą minutą rodziło się co raz więcej wątpliwości czy w ogóle pomoc przybędzie. Czy tam gdzieś w LA już wiedzą że ich samolot rozpadł się na miliony części? Pewnie już tak, nadchodził wieczór a od katastrofy minęło trochę czasu.
Gdy wspomniała o jego bracie, ponownie przeniósł na nią wzrok:
- Nie interesuje? Ja go praktycznie nie znam. Radziłem sobie sam i dalej by tak było. Nie potrzebuje jego zainteresowania moją osobą. - odparł i przechylił butelkę ponownie do ust spoglądając gdzieś przed siebie. W jego nastawieniu wyraźnie można było odczuć jakiś wyrzut który posiadał co do Nathan'a. No ale kto by nie posiadał? Przecież zostawił rodzinę i jego. Choć nie miał zamiaru teraz o tym mówić to jednak nigdy nie zapomni mu tego jak postąpił. Może gdyby nie rozłąka, Michael zachowywałby się inaczej. Miał by inny charakter i nastawienie do świata. No ale jest jak jest i teraz nic tego nie zmieni.
Kiwnął na jej kolejne słowa, spoglądając gdzieś w kierunku plaży skąd przyszedł. Jego dłoń wciąż spoczywała na ramieniu kobiety tak by ta nie musiała się czuć w żaden sposób zagrożona. przynajmniej przez ten czas kiedy mają chwilę by odetchnąć. kto wie czy zaraz nie wpadnie tutaj wesoła ekipa ratunkowa.
- Leciałem do LA bo musiałem... Australia nie jest już dla mnie przyjaznym miejscem. - krótko odparł i podał dziewczynie butelkę. Wódka miała to do siebie że potrafiła rozgrzać nieraz w nawet bardzo mroźne noce. Póki nie mieli jak rozpalić ogniska musieli jakoś improwizować. Na swój sposób, na sposób który Callaghan już znał. Nie musiał jej jednak tego zdradzać. Faktycznie, może chciał sie zmienić. Na razie jednak tkwiło to zbyt głęboko w nim, gdzieś tam w środku. Sam się do tego nie dostanie. Nie jest na tyle silny. jedynie pod wpływem sytuacji, osób mógł by z czasem zmienić swoje nastawienie. To jednak długa i żmudna droga. Ponownie na nią spojrzał kiedy padło kolejne pytanie.
Przez chwilę się zawahał nie wiedząc w sumie co odpowiedzieć. Uśmiechnął się pod nosem opuszczając głowę. Zaraz się jednak wyprostował i spojrzał na kobietę.
- Wydałaś mi się... całkiem interesującą osobą. - odpowiedział z uśmiechem. Jaki to był dramatyczny widok. Oboje siedzieli na tej skale, poobdzierani i z ranami ciętymi, a byli w stanie dyskutować na normalne tematy. Bo co pozostało innego? Trzeba było czekać na pomoc. Są przecież czarne skrzynki i systemy namierzania. Lada chwila powinni wiedzieć, gdzie są.
- Nie wykluczone że skończyło by się to wszystko kawą, potem kolacją, czy łóżkiem, pani doktor. - odpowiedział z lekka się cwaniacko uśmiechając. Po chwili spojrzał jednak na niebo i morze przed nimi. Machnął ręką i dodał:
- Pierdolone turbulencje popsuły mój plan życiowy. Czuję że to była sprawka pilota. - powiedział po czym lekko się uśmiechnął. Odebrał od niej butelkę i upił pokaźny łyk. Odstawił ją na bok, czując już pierwsze efekty alkoholu. A może po prostu ciepło Emily którą przytulał do siebie, tak go ociepliło.
- A Ty? Dlaczego zgodziłaś się mi pomóc, z pewnością wysłuchując uprzednio opowieści zimnej suki? - powiedział uśmiechając się kącikami ust. Oczywiście chodziło o Madison. Teraz wydawało mu się jak by od tej kłótni na samolocie minęła wieczność, a to było raptem kilka godzin.
Powrót do góry Go down
Emilie Chase


Emilie Chase
https://wyspa.forumpolish.com/t75-emilie-chase https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t121-emilie-chase
Dane osobowe :
29 lat, chirurg ogólny, Brytyjka, zawzięta pani Doktor

Ekwipunek :
wściekleróżowa plecaczko-walizeczka (cztery pluszowe kucyki o tęczowych kolorach, grzechotka, pasta do zębów dla dzieci, dziecięca szczoteczka i kubeczek, dwie czapeczki dla małej dziewczynki, trzy kolorowe sukieneczki, małe buciki, pięć bluzeczek oraz cztery pary krótkich spodenek i sweterek, puszysty kocyk w serduszka, napoczęta półlitrowa butelka pomarańczowej Fanty, pięć litrowych butelek ruskiej wódki), Dmuchany materac-dinozaur.

Stan zdrowia :
ból karku, wstrząs mózgu

Punkty :
223


(5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 EmptySro Wrz 09, 2015 7:18 pm

- I nie chcesz go odnaleźć ? - zapytała, może nie z samego zainteresowania jego osobą, choć z próby zaplanowania następnego dnia. Muszą mięć jakiś zarys planu. Przede wszystkim poszukać źródła wody i założyć  gdzieś obóz..z większą ilością ludzi. Ludzi, którym można zaufać. No bo przecież nie będą tutaj siedzieć i czekać na ratunek. Nie zapowiadał się szybki powrót do domu. Przynajmniej nie chciała mieć złudnych nadziei.
Na kolejne słowa Michaela tylko przytaknęła. Nie chciała być zbyt wścibska. Tym bardziej, że przy pierwszym wrażeniu nie wyglądał jej na osobę, która lubi opowiadać o swoim życiu. Wprawdzie zdradził jej cząstkę swojego życiorysu...mniej i bardziej przyjemnego. Ale kto wie czy mówił prawdę ? A jeśli tak to miał to jakiś głębszy sens. W końcu była panią Doktor...kimś cholernie pożądanym na wyspie.
- Całkiem interesującą osobą ? - powtórzyła z nieukrywanym zdziwieniem w głosie. Nie zdawała sobie sprawę, że w tak ogromnym stanie zmęczenia, z niekorzystnym wyglądem może wydawać się komuś interesującą osobą. Nie była bowiem do tego przyzwyczajona. Zapewne nawet teraz jakieś ledwie widoczne rumieńce wymalowały się na jej twarzyczce.
Upiła maluteńki łyczek "czystej", chcąc zachować trzeźwość umysłu. Czuła też już, iż alkohol rozgrzewał jej ciało od środka. Mimo to zdawała sobie sprawę, że nie przetrwają tak całej nocy. Brak odpowiedniego drewna i zapałek rozmywał jej marzenia o ognisku.
- Niewykluczone, że byś się cholernie zdziwił. - jej usta wykrzywiły się w cwaniackim uśmieszku. Nie była osobą, która sypia z kim popadnie, chociaż jej życie seksualne było...no właśnie nie było go od dłuższego czasu. Kto wie czy jej zasady upartej cnotki nie poszłyby w łeb.
- Każdemu popsuły plany. - mówiąc to, przypomniała sobie o rodzinie, do której miała niebawem zagościć. Tak dawno ich nie widziała i tak długo czekała na spotkania z nimi. Westchnęła cicho.
- Ja ? - objęła rękoma swoje podkulone kolana. - Sama nie wiem. Pewnie dlatego, że lubię pomagać innym. - wzruszyła ramionami, spoglądając na niebo. - Kto wie czy po wylądowaniu jeszcze kiedykolwiek byśmy się spotkali. - może Mike by nie zadzwonił ? A  może pani doktor miała by urwanie głowy ? Jej zawód wymagał zaangażowania i dyspozycji. Niestety była osobą z ograniczonym życiem prywatnym. - Poza tym nie wierzę w to co mówią inni. - nie opierała się na czyjejś ocenie. Wolała wykreować własną opinie.
Rozejrzała się, zdając sobie sprawę, iż może być tutaj mnóstwo kamyków. Mieli też od groma ubrań, więc rozpalenie ogniska nie było tak do końca czymś niemożliwym do zrealizowania. - Może powinniśmy poszukać jakiś kamyków ? - mówiąc, to po prostu wstała i wychylając się próbowała namierzyć gdzieś kamyki. Znała się trochę na survivalu, a między innymi na wskrzeszaniu ognia właśnie dzięki kamieniom.
Jeśli znalazła jakieś kamyki to wzięła do ręki cztery średniej wielkości, podając dwie brunetowi. We dwóch prędzej rozpalą ogień. Bo jakby nie było czekać ich będzie sporo roboty. Nie tyle ciężkiej co czasochłonnej...chyba, że dopisze im szczęście. Z torby wyjęła dwie małe pary dziecięcych spodenek i wrzuciła je do okręgu, którego uprzednio zrobiła z całkiem sporych kamień. Następnie usiadła po turecku. Trzymając w dłoniach oba kamienie poczęła pocierać jeden o drugi, używając przy tym dość dużo siły.
Jeśli nie znalazła żadnego kamyka to wróciła na miejsce obok mężczyzny, po czym bachnęła na tyłek zrezygnowała, wzdychając przy tym nie ukrywanie. Może czas pomyśleć nad nadmuchaniem ich łoża w postaci dużego dinozaura ?
- To będzie ciężko noc. - mówiąc to, spojrzała na księżyc, który od jakiegoś czasu widniał na niebie. Poczuła wówczas, iż jej żołądek domaga się jedzenie. Niebawem będą musieli coś spożyć.

/ PROSZĘ O MG O USTALENIE CZY EMILY ZNALAZŁA JAKIEŚ KAMYKI CZY TEŻ NIE (JEŚLI TAK TO O EFEKTY PODJĘTEJ PRÓBY ROZPALENIA OGNISKA)
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 EmptySro Wrz 09, 2015 7:52 pm

Emilie udało się znaleźć trzy średnie kamienie, które wyglądały na idealne do roli, do jakiej chciała je wykorzystać. Obok nich leżały także dwa mniejsze kamyczki przypominające winogrona oraz jeden wielkości pięści Michaela. Kiedy zabrała ze sobą odpowiednią liczbę darów natury, odchodząc do swojego tymczasowego kompana.
I choć pomysł sam w sobie wydawał się dobry, wykonanie było już znacznie gorszą sprawą. Oto bowiem dziewczyna nie zyskała nic poza zdrętwieniem palców i bólem łokci, na które naturalnie przenosiła się cała siła kolejnych uderzeń. Ich prowizoryczne ognisko pozostawało zaś dokładnie takie jak wcześniej - niezapalone i zupełnie nieprzydatne. Czyżby szczęście ich opuściło...?
Tymczasem dookoła robiło się coraz ciemniej, a kontury postaci stawały się już tylko rozmazanymi cieniami.
Powrót do góry Go down
Michael Callaghan


Michael Callaghan
https://wyspa.forumpolish.com/t82-michael-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t117-michael-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t100-michael-callaghan
Dane osobowe :
30 lat; Były przestępca, Australijczyk.

Znaki szczególne :
Na lewym ramieniu tatuaż " Living is Easy with Eyes Closed ", krzywo zrośnięty nos co jest słabo widoczne, na środkowym palcu prawej ręki srebrny pierścień.

Ubiór :
Spodnie jeans'owe ( prawa nogawka podarta ) , buty białe addidas ( teraz już nie takie białe ), szary podkoszulek z jakimś czarnym kołem na środku, walizka.

Ekwipunek :
walizka: dwie i pół czekolady, paczka sześciu czosnkowych placków do tortilli, cztery obite pomarańcze, kilka bawełnianych bluzek damskich w rozmiarze XXL, dwie sukienki XXL, plażowe klapki, ogromny kapelusz, Beretta 99 wraz z Magazynkiem.

Stan zdrowia :
Opuchnięty w okolica kości łonowej, silny ból śródręcza, pocięta prawa noga.

Punkty :
50


(5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 EmptyCzw Wrz 10, 2015 2:35 pm

Uśmiechnął się na jej równie cwaniacką odpowiedź, co jego pytanie. Chciał się z nią może trochę podroczyć i pożartować, by nie skupiała swoich wszystkich nerwów na otaczającym ją obrazku. Wysłuchał również jej wytłumaczenia, dlaczego zdecydowała się pomóc jego osobie. Jest dosyć normalną kobietą jak na obecne czasy. Nie liczyła na żadne korzyści ze znajomości a chyba jedynie chciała pomóc. Callaghan tej pomocy właśnie oczekiwał. Teraz to i tak już jednak bez znaczenia. oboje wylądowali na tej plaży, nie wiedząc nic o przyczynach katastrofy oraz gdzie w ogóle się znajdują.
- Jutro będziemy musieli jakoś urządzić to miejsce. Nie uśmiecha mi się spanie na gołej skale. Gdzieś w wodzie, chyba widziałem kilka foteli.... potem zobaczymy co jest w dżungli. - powiedział zmieniając temat. Emilie również postanowiła działać i ruszyła w poszukiwaniu jakichś kamyków. Michael wątpił w powodzenie tego działania, ale podziwiał jej zawziętość w tej kwestii. Żeby rozpalić coś kamykami trzeba było się dosyć mocno natrudzić. Nie zatrzymywał jej jednak.
Upił kolejny łyk i odłożył butelkę na bok. Dziewczyna zdążyła już wrócić z kamieniami na górę. odebrał od niej dwa kamyki i zaczął je o siebie pocierać. Nic większego się nie działo i szczerze wątpił by to coś dało. Uśmiechnął się pod nosem i spojrzał na nią.
- Ale jesteśmy prymitywni. - mruknął wciąż działając kamykami. Doskonale zauważył że Emilie się męczy, wyraźnie bez celu. Nie mógł na to dłużej patrzyć. Rzucił kamyki do środka okręgu i powiedział, podnosząc się na równe nogi.
- Dobra, zostaw to... szybciej jebnie w to miejsce piorun, niż pojawi się iskra. - Choć był zawziętym typem, to bezcelowe pocieranie kamieni nie było w jego stylu. Wolał działać inaczej. Póki nie było jeszcze całkowicie ciemno.
Rozejrzał się ze skały, dookoła plaży wyszukując jakichś martwych zwłok, które leżały bez życia. Na pewno na pokładzie byli palacze, a tacy nie poruszają się po świecie bez zapalniczki. Zbyt wiele było osób które zatruwało się dymem tytoniowym ( w tym i czasami On ) by teraz nikt nie wypłynął na brzeg, chociaż z zapałkami. Czuł że któreś z tamtej grupy posiadało coś takiego przy sobie, ale nie miał zamiaru iść tam ponownie i ich zapraszać. Ich wola czy tu przyjdą.
- Poszukam jakichś trupów w pobliżu... któryś skurwiel na pewno musi mieć zapalniczkę. - powiedział po czym zeskoczył po schodkach ze skały. I ponownie znalazł się na grząskim piasku. Był zachód słońca, ograniczone widzenie, więc mrużył oczy wypatrując jakiegoś podłużnego kształtu przypominającego człowieka, który leżał na piasku bez życia. Może nie było to moralnie prawidłowe, ale w tej sytuacji tak trzeba było. Nie miał zamiaru trząść się jak jakiś szkieletor w tych animowanych filmach. Ruszył przed siebie powoli, co jakiś czas spoglądając w kierunku skały i wypatrywał czegoś co mogło by mu się przydać. Zapalniczki, zwłok, drewna.
Powrót do góry Go down
Royce Wide


Royce Wide
https://wyspa.forumpolish.com/t194-royce-wide https://wyspa.forumpolish.com/t283-rojs-zaprasza#2827 https://wyspa.forumpolish.com/t282-royce-wide#2812
Dane osobowe :
32 lata | hodowca owczarków australijskich, treser psów | okolice Sydney, Australia

Znaki szczególne :
wiecznie uśmiechnięty

Stan zdrowia :
Silne stłuczenie i zdrętwienie lewej nogi na wysokości biodra, lekki wstrząs mózgu

Punkty :
126


(5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 EmptyCzw Wrz 10, 2015 6:29 pm

Nie było za dobrze. Słone krople wciąż z uporem wdzierały się do mojego nosa i gardła, w klatce piersiowej powoli zaczynał narastać ostry ból związany z ciągłym krztuszeniem się i napadami kaszlu. Na dodatek powoli docierało do mnie, że w głowie również odczuwam tępy ból, a wraz z kolejnymi ruchami fal dodatkowo pojawiły się zawroty, które sprawiły, iż zrezygnowałem z prób zwrócenia na siebie uwagi, osunąłem się trochę bardziej na odłamek, jedynie z mocą patrząc w kierunku brzeg. Zauważyli mnie. Widziałem to poruszenie, słyszałem uniesione głosy, w tym jeden bardzo znajomy, zapewniający mnie o tym, że mi pomogą. Mogłem odpuścić, nie marnować sił, których i tak ubywało mi z chwili na chwilę. Coraz częściej musiałem poprawiać chwyt, zaciskać palce mocniej na krawędzi odłamku i podciągać się odrobinę, by całkowicie nie wylądować w wodzie.
Teraz pozostało mi tylko czekać. Liczyć na to, że któraś z osób stojących na brzegu wskoczy do chłodnej toni i pomoże mi się dostać na brzeg. Na to, że ktoś z tam obecnych będzie miał choćby butelkę czystej, słodkiej wody i będzie na tyle szczodry by poczęstować mnie paroma łykami. W ustach zasychało mi coraz bardziej, mimo haustów morskiej kipieli, które jedynie podrażniły moje gardło.
Ponownie podciągnąłem się niezdarnie na swojej "tratwie", usilnie uważając by nie podrażnić przy tym żadnej z obolałych części ciała, po czym stęknąłem głucho, marząc by to wszystko okazał się sen. By każda z tych rzeczy zniknęła, by chłód nie przenikał mojego ciała, by świat nie latał dookoła głowy, a refleksy odbijanego od tafli światła nie układały się w takie dziwne, drażniące oko wzorki.
Powrót do góry Go down
Hannah Schumann


Hannah Schumann
https://wyspa.forumpolish.com/t95-hannah-schumann-budowa#224 https://wyspa.forumpolish.com/t130-hanka#407 https://wyspa.forumpolish.com/t122-hannah-schumann
Dane osobowe :
25 lat, DJ-ka w klubie, Niemka z obywatelstwem australijskim

Znaki szczególne :
chudość, nieduży wzrost (ok. 160 cm), alabastrowa cera, włosy w nieokreślonym rudobrązowym kolorze, mocny, teraz już zapewne rozmazany makijaż, twarzyczka oraz przedramiona usiane piegami, zmęczone, zirytowane spojrzenie, cięty język

Ekwipunek :
czarna koszulka na ramiączkach, cienkie dżinsowe spodnie 7/8, szary, rozpinany sweter i białe trampki, saszetka (opakowanie gum do żucia, samolotowa buteleczka wody, zapalniczka i paczka cienkich papierosów)

Stan zdrowia :
ból głowy, zmiażdżone palce stopy, trochę siniaków

Punkty :
161


(5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 EmptyCzw Wrz 10, 2015 9:38 pm

Każda czynność, nawet ta niewielka, pozornie zwyczajna i błaha, w tym momencie była dla Hannah prawdziwym wybawieniem. Od zawsze, kiedy tylko musiała coś zrobić, skupiała się na tym całkowicie, jednocześnie odkładając na bok zbędne myśli oraz ignorując drobne dystraktory, które mogłyby pochłonąć jej uwagę. Wkładała całe serce w wykonywaną pracę, niemalże zapominając o bożym świecie oraz otaczających ją osobach. Zapewne właśnie dlatego jako mała dziewczynka była w stanie wygrywać wszystkie te konkursy, osiągnąć najwyższe stopnie oraz zdobywać wiedzę, prawie że dorównując przy tym starszemu bratu. Ta umiejętność, która od chwili wyjazdu wydawała jej się już jedynie kompletnie nieprzydatną pozostałością po dawnym życiu i której zwykle nie zauważała, od czasu rozbicia, w cudowny sposób ratowała ją. Będąc pochłoniętą próbą ratowania reszty oraz szerzeniem wśród nich zamieszania altruistycznych odruchów, zupełnie zapominała o swoim stanie. Palce u stopy, które na pewno były, choć zachowywały się tak jakby właściwie ich nie było, zeszły na dalszy plan, a ból głowy majaczył gdzieś w tle, choć od czasu do czasu dawał o sobie znać w postaci niekontrolowanych zbitków  zdań, zwykle wrednych komentarzy oraz uwag, choć, z tego co wiedziała, nie istniały chyba mechaniczne urazy głowy, który mógłby zrobić z człowieka chama. Jednak nie przejmowała się tym szczególnie (zapewne dlatego, że w obecnych warunkach postrzegała to bardziej jako ustawianie do pionu tych nierozgarniętych), a dalej robiła swoje. Grunt, że w ogóle miała chęci, prawda?
W przeciwieństwie do niektórych. Gdy Abel zwrócił się bezpośrednio do Michaela, spoglądając na niego z ogromną nadzieją w szalonych oczach, prawie że sama w niego uwierzyła. W końcu był to dzień pełen niespodzianek, zaskakujących zbiegów okoliczności i innych tego typu głupot, których naprawdę wolałaby uniknąć. Jednak wystarczyło tylko jedno spojrzenie na twarz Callaghana, aby pojąć, że jego żaden cud nie dotknął, a atmosfera przypominająca tę rodem z sali operacyjnej wypełnionej studentami medycyny, gdzie każdy chce coś zrobić, ale w sumie to nikt nic nie potrafi, nie ruszała go. Nie żeby od początku wierzyła, że chciałby dołączyć do ich wolontariackiego zespołu medycznego. To nie ten typ człowieka, a jej nowi towarzysze niewoli najwyraźniej właśnie się tego dowiedzieli. No cóż, pierwsze koty za płoty.
Prychnęła na głos w chwili, gdy tylko zaczął swoją wypowiedź. – Świetnie, dobrze, że ciebie nie pojebało, bo inaczej to my robilibyśmy za twojego ratownika – odpowiedziała, zabierając Abelowi kamizelkę. – Ale nie martw się, poradzimy sobie, zmykaj już do swojej jaskini i pani chirurg. Może ona się tobą zajmie, gdy będziesz czegoś potrzebował – powiedziała przesłodzonym głosem. Mogła ich ostrzec, może wtedy nie zmarnowaliby czasu oraz oddechu na wysłuchiwanie dobrych rad Michaela.
Nadal była zła, ale patrząc po minach reszty, chyba najmniej zdziwiona. Jednak zanim podjęła dalsze kroki w kwestii ratowania mężczyzny, postanowiła z powrotem oddać Abelardowi kamizelkę, a sama pozwoliła w końcu, aby nieboląca stopa została w końcu obejrzana okiem fachowca. Wieść o zmiażdżonych palcach sama w sobie przerażająca nie była (zaskakująca w sumie też nie), ale amputacja nie brzmiała już tak optymistycznie. Generalnie lubiła swoje palce u nóg i mając przed oczami wygląd nogi bez nich, mimowolnie się wzdrygnęła. Nie zamierzała jednak zacząć rozpaczać z tego powodu, niektórzy w tym towarzystwie nie mieli kciuka, a palce u nóg to w sumie, oprócz regulowaniu środka ciężkości, to nie spełniają żadnych szczególnych funkcji. A przynajmniej tak właśnie próbowała sobie wmówić Hannah.
- Głowa mnie boli, ale nie wiem, czy to od nadmiaru przeżyć czy może w coś uderzyła. Tak czy tak krwawienia nie zauważyłam – odpowiedziała zgodnie z prawdą, mając nadzieję, że teraz mężczyzna nie wyjedzie jej z żadnym tętniakiem czy czymkolwiek takim. Naprawdę nie uśmiechało jej się takie zagrożenie, miała nadzieję, że ból spowodowany był nadmiarem emocji, a nie śmiertelnym obrażeniem. Choć, biorąc pod uwagę, że przeżyła katastrofę, jej limit szczęścia na jeden dzień nie musiał być niewyczerpywalny.
Po tym, jak William przyjrzał się nadgarstkowi drugiej dziewczyny i oboje zadeklarowali pomoc, odetchnęła z ulgą. – Nie potrafię pływać, ale też pomogę – powiedziała, nie do końca wiedząc, czy ma to w ogóle sens. No cóż, przynajmniej nie zachowywała się jak egoistyczny dupek, prawda?
Po większej fali, pod wpływem której pan lekarz osunął się na ziemię, wyrzucając przy tym na brzeg innego, nieprzytomnego mężczyznę, i po krzyku Chloe, westchnęła cicho. – Okej – powiedziała, szybko wyciągając rękę w stronę mężczyzny. – Wszystko w porządku? Dasz radę wstać i mu pomóc? To chyba nienajlepszy pomysł, żebyś płynął po tamtego – powiedziała, kiwając głową w stronę oceanu. – Może poszukajcie jakiegoś kija i dzięki niemu dorzucimy w cudowny sposób kamizelkę – zaproponowała pozostałej dwójce. Skoro udało jej się wtedy, dlaczego miałaby nie udać i teraz?
Po ostatnich słowach ruszyła w stronę blondynki krzyczącej o kawie. Kucnęła przy znalezisku i spróbowała je wyciągnąć. Nie zamierzała zabierać go dziewczynie – w obliczu złamania obu rąk, sięganie po cokolwiek było raczej rzeczą niemożliwą, a ona nie chciała tego wykorzystywać.
Powrót do góry Go down
Emilie Chase


Emilie Chase
https://wyspa.forumpolish.com/t75-emilie-chase https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t121-emilie-chase
Dane osobowe :
29 lat, chirurg ogólny, Brytyjka, zawzięta pani Doktor

Ekwipunek :
wściekleróżowa plecaczko-walizeczka (cztery pluszowe kucyki o tęczowych kolorach, grzechotka, pasta do zębów dla dzieci, dziecięca szczoteczka i kubeczek, dwie czapeczki dla małej dziewczynki, trzy kolorowe sukieneczki, małe buciki, pięć bluzeczek oraz cztery pary krótkich spodenek i sweterek, puszysty kocyk w serduszka, napoczęta półlitrowa butelka pomarańczowej Fanty, pięć litrowych butelek ruskiej wódki), Dmuchany materac-dinozaur.

Stan zdrowia :
ból karku, wstrząs mózgu

Punkty :
223


(5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 EmptyCzw Wrz 10, 2015 10:09 pm

- Ja proponuję znaleźć inne miejsce. A jeśli przyjdzie burza ? - zerknęła na Mike'a. Skała nie była wprawdzie złym pomysłem, ale nie najlepszym na dłuższą metę. Potrzebowali schronienia. Jeśli go nie znajdą, to będą musieli jakieś zbudować.Ale tak jak wspominała wcześniej, trzeba znaleźć wodę do picia. Przede wszystkim dobrze byłoby założyć jakąś grupę. Emily nie wiedziała wówczas, że Mike znalazł sobie już wrogów wśród tutejszych "plażowiczów".
Próba znalezienia kamieni była udana, niestety dalsza część planu nie wypaliła. Mimo to pani doktor nie zamierzała się poddawać. Miała zwinne i mocne ręce, dlatego podejmie jeszcze niejedną próbę rozpalenia ognia kamieniami. Była chirurgiem, więc drętwienie i ból dłoni nie był dla niej obcy. Za czasów praktyk musiała przez dobrych kilka godzin nieruchomo trzymać hak we wnętrznościach pacjenta, teraz pracowała w nietypowych warunkach, a więc i sam przebieg operacji nieraz wydłużał się do niewyobrażalnych godzin. Miała niesamowitą wprawę w dłoniach, mimo całkiem niewielkiego stażu pracy.
- I tak nie mam nic do roboty. - tak zareagowała na słowa Michaela o tym, aby zostawiła w spokoju te kamienie. Mimo, iż z bólu zaciskała zęby, to próbowała do oporu rozpalić ogień. Z czasem odczuła konieczność zrobienia sobie przerwy. Wtedy jej towarzysz postanowił poszukać jeszcze czegoś w niedalekiej odległości. Pomysł nie był zły, choć widoczność stawała się coraz bardziej kiepska.
Ponownie podjęła próbę rozpalenia ognia, pocierając kamykiem o kamyk, bardzo energicznie, w nadziei, że jednak jej się uda. Może nawet w myślach modliła się o to. Nie była stałym bywalcem kościoła, ale nie zmieniało to faktu, że była osobą wierzącą. Modliła się często wbrew pozorom.
Od czasu do czasu zerkała też na swojego towarzysza, który błądził po piasku w poszukiwaniu czegoś przydatnego. Miała cichą nadzieję, że oprócz zapałek znajdzie też coś czym będą w stanie podtrzymać ogień do rana. Same ubrania mogą nie wystarczyć, poza tym szkoda byłoby wszystkie spalić.
Ponownie jej usta zacisnęły się z bólu, oczy przymrużyła próbując rozmyślać o wszystkim, tylko nie o bólu, który właśnie rozdzierał jej dłonie, promieniującym już po same łokcie.
Jeśli znowu nie udało się rozpalić ognia, to po kilkuminutowym odpoczynku po raz kolejny spróbowała go rozpalić.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 EmptyPią Wrz 11, 2015 2:39 pm

Pierwsza próba...
Druga...
Trzecia...
I każda kolejna, jaką chciała podjąć Emilie, swoją drogą, coraz bardziej zmęczona...
Wszystkie kończyły się dokładnie tak samo - kompletnym brakiem przydatności i pozytywnego skutku. Młoda kobieta musiała uświadomić sobie, że bezsensownie traciła tylko energię, która mogła przydać jej się później. Żadne z nich nie było w stanie rozpalić ogniska przy pomocy dwóch całkowicie przypadkowych kamieni. Ani ona, ani Michael. Discovery najwyraźniej kłamało albo ludzie korzystali tam z całkowicie innego rodzaju głazów. Te mogły być w końcu nieodpowiednie. W pewnym momencie Emilie straciła uwagę, kładąc sobie palec na jednym z kamieni i uderzając w nieodpowiednie miejsce. Drugi kamień uderzył wprost w jej paznokieć, pod którym pojawiło się czerwone widmo krwi. Wyglądało na to, że paznokieć zejdzie w niedługim czasie. Może należało jednak spytać kogoś z reszty grupy, czy ma zapalniczkę lub zapałki...? Upór był w tym momencie jedną z najgorszych możliwych opcji.
Tymczasem Michael, który zebrał się do przeszukiwania zwłok, musiał poradzić sobie z myślą, że słońce zniknęło właśnie za horyzontem i zrobiło się jeszcze ciemniej. Ponadto na niebie pojawiły się także chmury, wiszące całkiem nisko, które przysłaniały wąski księżyc. Szukanie przedmiotów było w tym wypadku praktycznie daremne, a mężczyźnie udało się znaleźć tylko egzemplarz taniego pisemka o kotach dachowych. Słabo przydatne, nieprawdaż? Po raz kolejny, zdecydowanie przydałaby się tu pochodnia do rozjaśnienia sobie drogi. A do pochodni, cóż, potrzebny był ogień.
Tymczasem ekipa, która chciała uratować Royce'a, miała trochę więcej szczęścia. Oto bowiem mężczyzna został porwany przez prąd oceaniczny, jaki rzucił go wprost na przybrzeżne skały. I choć mężczyzna trochę się poturbował, raniąc sobie wierzch lewej dłoni, znalazł się zaledwie metr od brzegu - dosyć płytki metr, gdzie woda sięgała ludziom po kolana. Problem w tym, że jego lewa noga zaklinowała się w kostce pomiędzy dwoma głazami. Sam nadal nie mógł się uratować.
Powrót do góry Go down
Abelard Zaciszko


Abelard Zaciszko
https://wyspa.forumpolish.com/t211-abelard-zaciszko https://wyspa.forumpolish.com/t237-super#1532 https://wyspa.forumpolish.com/t236-abelard-zaciszko#1529
Multikonta :
Daisy, Issy

Dane osobowe :
25 lat, youtuber-milioner, Polak (nie kradnę, chuje!)

Znaki szczególne :
nie mam kciuka i małego palca u prawej ręki oraz, lalunie, mam pięknego pieska ; )

Ubiór :
CIEMNE SPODNIE, T-SHIRT Z ZOMBIE, FLANELOWA KOSZULA W CZARNO-CZERWONĄ KRATĘ, CZERWONE TRAMPKI

Ekwipunek :
ciemne spodnie, t-shirt z zombie, flanelowa koszula w czarno-czerwoną kratę, czerwone trampki, plastikowa walizeczka (zestaw sześciu plastrów różnej długości i szerokości, małe nożyczki, napoczęta w jednej czwartej buteleczka wody utlenionej, chłodząco-łagodząca maść na wypryski i pięćdziesiąt centymetrów, już wcześniej wykorzystywanego, bandaż o szerokości pięciu centymetrów)

Stan zdrowia :
brak mi dwóch palców, więc czuję się mega zajebiście... zgrozo! nie mam kciuka;_; Ponadto jestem odwodniony i chyba zaraz padnę.

Punkty :
261


(5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 EmptySob Wrz 12, 2015 1:44 am

Stojąc nadal wśród swoich przyjaciół, tak naprawdę nie-przyjaciół, bo ich przecież miałem na pęczki, zaś tych prawdziwych w sumie nigdy nie, bo miałem znowu w głowie jakąś popierdoloną, ostro wymagającą definicję przyjaciela, wcale nie biegałem jak szalony po plaży i nie wpychałem Michaelowi kamizelki do rąk. Jego i jego psychiki sprawa, co też widział, więc nie przejmowałem się zbytnio jego dziwnymi gestami, podczas jego jawnej, niezwykle chamskiej, odmowy. Okeeej. Spokojnie zamierzałem przyjąć to na klatę i, oczywiście, zapomnieć o przyłączaniu się do tego typa gdzieś tam na JEGO skale. Po moim trupie! Niestety, to, co sobie obiecywałem, w sensie, że będę lepszy i bardziej kochany, zazwyczaj nie zostawało dotrzymywane przeze mnie samego. Pech... Często wpadałem przez to w tarapaty, które zazwyczaj przyjmowały kształt wezwań do sądu w sprawie zniesławienia. Drugi kij w dupę tym sztywniakom! Podobnie jak temu typowi (Michaelowi, oczywiście).
Chuj, jebaniec, popierdoleniec...! – wrzasnąłem po polsku, gdyż język polski miał chyba najgrubszy słownik wulgaryzmów. Po francusku i angielsku nie potrafiłem aż tyle kląć, co nie powstrzymało mnie przed wplataniem wszystkich znajomych mi wulgaryzmów w mój łańcuszek. Gdy gniew na tego typa nieco mi zelżał, odwróciłem się i uniosłem lewą rękę, chcąc przybić piąteczkę (trochę nieudolną, bo jestem praworęczny) z Katariną, którą zacząłem lubić.
Jestem z Polski – rzuciłem do niej już po angielsku. Większość ludzi tu raczej znała ten język... Przynajmniej dotąd się nim posługiwaliśmy.
Niestety przez marnowanie czasu na jakiś debili życia, odpowiedziałem jej sporo po fakcie, zaś przez lecącą łacinę i moje wkurwienie na moment zapomniałem o Royce, który nadal potrzebował pomocy.
ROYCE, BRACHU! PŁYŃ! KURWA, DASZ RADĘ! – wrzasnąłem. Musiałem prędko coś wymyślić i zamierzałem sobie przy tym poradzić bez jakichś półgłówków, którzy posiadali limity na bycie bohaterem. Niech spieprza ten kretyn! Dam se radę. Dam. I miałem nadzieję, że ten kretyn najebie się wódką i że jutro rano znajdę go odwodnionego... Albo chociaż wieczorem! Boże, poproszę! Bardzo!
Stałem bezradny, nie mając pojęcia, co mogę zrobić, by pomóc Royce’owi. Nie potrafiłem pływać i teraz powinienem pluć sobie w brodę za unikanie lekcji wychowania fizycznego w szkole średniej. Jakby nie patrzeć, teraz nieco umiejętności fizyczne by mi się przydały, a tak... Stałem z kamizelką i patrzyłem, jak inni się starają, jak walczą, co przyniosło nam jedynie przewróconego Williama, który sam również był ranny, i jakiegoś innego, nieprzytomnego rozbitka... Royce nadal dryfował.
Uznałem pomysł Hannah za świetny, gdyż mi osobiście pomógł, więc zacząłem szukać większego kija, podobnego wielkością temu, którego wcześniej użyła ta Niemka...? Miałem wrażenie, że ten akcent tak szprecha, a może się myliłem. Gdy go zaś znalazłem, podałem jej kijaszka i kamizelkę, gdyż nie zamierzałem wątpić w jej umiejętności miotania kijami w kamizelkach.
Rzucisz lepiej niż ja lewą ręką – dodałem, by nie być takim milczącym gnojkiem. Nie przepadałem za milczącymi gnojkami. – Robi się ciemno. Poszukam z Katariną drewna na ognisko, a wy, proszę, wyciągnijcie go, okej? – POPROSIŁEM, co było ponownie nadzwyczajne, KOBIETĘ, co również do zwykłych nie należało, gdyż uważałem je za coś słabszego od mężczyzn, bardziej niestabilnego emocjonalnie i za przedmiot głównie łóżkowy, UFAJĄC JEJ, co mogło się dla mnie kilka godzin temu równać linie z pętelką zwieszającej się z sufitu mojego pokoju. Kiedyś taką zawiesiłem... Dla beki... Mieszkając nad Zakładem Pogrzebowym należącym do mojej rodziny. Wpierdol od ojca nie był epicki.
ROYCE! TA ŁADNA DZIEWCZYNA TO SUPERBOHATERKA! URATUJE NAS WSZYSTKICH! – rzuciłem jeszcze do kolegi dryfującego na morzu, by dodać mu oraz Hannah siły. Z pewnością miało się im zrobić lżej, zaś ja... Powinienem teraz wymiotować z powodu tych przesłodkich słów, skierowanych do ludzi, na których przecież tak naprawdę nie mogło mi zależeć, gdyż byłem samotnym jeźdźcem na tym świecie... A jednak. – Nie zawiedź mnie, jak ten Pan Erekcja... Widziałaś jego... Chore! Podniecać się tak katastrofą! Równe pedofilstwu! – zaszemrałem, poklepałem Hanię po ramieniu i złapałem lewą ręką Katarinę, by iść po te drewno. Ściemniało się. Musieliśmy coś rozpalić i usmażyć tego dzika, bo głodny byłem... O spragnieniu nawet już nie wspominałem, by nie czuć tej usilnej potrzeby. Wargi miałem okropnie suche... Trzeba było się jednak zająć ważniejszymi sprawami jak na faceta przystało. Faceta bez palców...
A ty skąd jesteś? Te twoje zaklęcia brzmiały niby znajomo, a jednak jakoś kompletnie obco... – zapytałem dziewczyny. Młodej i ładnej... – Możesz je powtórzyć? – dodałem z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.
Powrót do góry Go down
Katarina Evike


Katarina Evike
https://wyspa.forumpolish.com/t255-katarina-evike https://wyspa.forumpolish.com/t259-ziolowa-panna#1911 https://wyspa.forumpolish.com/t258-katarina-evike#1901
Dane osobowe :
21 lat, Węgierka, studentka zielarstwa i terapii roślinnych, bloggerka modowa

Znaki szczególne :
kilka tatuaży, znamię na dole pleców, po prawej stronie

Ekwipunek :
foliowa cerata na stół (2x2m), kosmetyczka (zalotka do rzęs, wiśniowy błyszczyk, tusz i kredka do oczu, miętowy lakier do paznokci, dwa małe plastry z opatrunkiem), jabłkowy soczek w kartoniku, pomarańcza i jedna podwójna kanapka z pasztetem z królika i pomidorem Od nieboszczki wzięła zapisany notes z adresami, okulary (-2 i -3,25), dokumenty (Claire Frederick, 36 lat, Portorykanka) oraz list miłosny od niejakiego Danny’ego

Stan zdrowia :
skręcony lewy nadgarstek, ból lędźwi

Punkty :
174


(5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 EmptySob Wrz 12, 2015 3:58 pm

Katarina miała takiego wkurwa na Michaela, że najchętniej wydrapałaby mu oczy i przy okazji kopnęła w jego nabrzmiałe jaja. Jak można być takim egoistą i stwierdzić, że nie pomoże się drugiej osobie, tylko dlatego, że jednego się już uratowało?! Kompletny kretynizm. Dziewczyna miała naprawdę wielką nadzieję, że jakaś karma istnieje i to, co teraz zrobił do niego wróci. Obiecała sobie, że jak ten kretyn będzie potrzebował pomocy, a ona będzie w pobliżu, to nawet palcem nie ruszy i z wielką satysfakcją będzie patrzyła na to, jak ten gnój zdycha. Te myśli trochę przerażały Katarinę, były takie do niej niepodobne, ale z drugiej strony nie czuła żadnych wyrzutów sumienia. Gościu zasłużył na karę.
Słysząc wiązankę Abla, Evike miała wrażenie, że już kiedyś gdzieś słyszała te słowa i nie są jej nieznane. Plus ten akcent był jej bardzo znany… nie mogła jednak powiedzieć zbyt wiele na ten temat. No jasny gwint! Dopiero wyjaśnienie mężczyzny skąd jest, rozjaśniło całą sprawę dziewczynie. To by się zgadzało!
Polska? Mam kilku znajomych Polaków! – powiedziała i wyszczerzyła się do niego. Coś czuła, że się dogadają. A jak stare, dobre przysłowie mówi: Polak, Węgier dwa bratanki i do bitki i do szklanki. To czemu miałoby być inaczej w przypadku wspólnego przetrwania na bezludnej wyspie po katastrofie lotniczej?
My tu gadu, gadu, a facet w morzu nadal dryfuje i trzeba mu jakoś pomóc, co nie? Wraz z Willem i Hannah poszła do brzegu i zaczęła się zastanawiać, co zrobić, by go jakoś uratować. Katarina mistrzynią pływania nie była, więc wbijanie się do wody, jeszcze przy takiej a nie innej widoczności, nie należało do najmądrzejszych rozwiązań. Zanim zdążyła się swoimi przemyśleniami podzielić na głos, William już parował do oceanu… tylko po to, żeby zostać przewróconym przez fale.
Dobrze gadasz – rzuciła w stronę Hannah. Najlepiej właśnie będzie, jak mu się rzuci tą kamizelkę, wtedy facet będzie mógł o własnych siłach dopłynąć do brzegu. Ocean jednak był na tyle łaskawy, że dzięki falom Royce sam zbliżył się do brzegu. – Ej, nie trzeba pływać, wystarczy teraz po niego iść, woda tam nie będzie sięgać zbyt głęboko – powiedziała i już nawet na ochotnika miała to zrobić, ale wtedy pojawił się Abel, który stwierdził, że we dwójkę pójdą poszukać drewna. W sumie czemu nie? Zawsze to jakieś wyjście, noc coraz bliżej, a podzielenie się będzie o wiele lepszym pomysłem. Prawdę mówiąc to nawet nie miała co dyskutować, bo Abel chwycił ją i po prostu pociągnął za sobą. – Dasz sobie radę! – rzuciła jeszcze do Hannah, by jej dodać otuchy.
Katarina wraz ze swoim towarzyszem poszli trochę dalej od oceanu, by tam poszukać czegoś do rozpalenia ogniska. Dziewczyna zaczęła się rozglądać za względnie suchym drewnem, jakimiś niewielkimi gałązkami i korą, które nadadzą się do rozpalenia ognia. Oczywiście cały czas miała przy sobie torbę, ze znalezionymi rzeczami.
Urodziłam się na Węgrzech, ale gdy miałam czternaście lat przeprowadziłam się z mamą do Stanów – wyjaśniła. Zaśmiała się, słysząc jego pytanie. –  Jane. – Uśmiechnęła się. – Egy idióta vagy – powtórzyła tak jak prosił. – Znasz to powiedzenie o Polakach i Węgrach, że obydwie te nacje to bracia? Po węgiersku to Lengyel, Magyar – két jó barát, együtt harcol, s issza borát . – Katarina nie wiedziała, jak przetłumaczyć je na angielski tak, żeby zachowało cały swój sens.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 EmptyNie Wrz 13, 2015 12:25 am

Patrząc uważnie, Katarina zauważyła zaledwie kilkanaście całkiem porządnych gałęzi, jednak każda z nich okazywała się mokra. Nic dziwnego, skoro cała plaża była regularnie zalewana przez ocean. Jedyną nadzieją było zatem wybranie się bliżej samej ściany lasu, a może nawet przedarcie się jakoś przez nią, aby tam poszukać odpowiednio suchych kawałków drzew.
Na plaży robiło się coraz ciemniej i chłodniej, co rozbitkowie mogli odczuć na własnej skórze. Słońce już jakiś czas temu zniknęło za horyzontem, a ostatnie promienie także przestały już oświetlać taflę wody. Zrobiło się ponuro i mroczno, co znacznie wpływało na słabnącą widoczność. Na dodatek w powietrzu rozbłysła błyskawica, a – zaledwie dziesięć czy piętnaście sekund później – następnie rozległ się także i ciężki grzmot … Chmury wisiały nisko, czyżby zapowiadało się na burzę…?
Powrót do góry Go down
Michael Callaghan


Michael Callaghan
https://wyspa.forumpolish.com/t82-michael-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t117-michael-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t100-michael-callaghan
Dane osobowe :
30 lat; Były przestępca, Australijczyk.

Znaki szczególne :
Na lewym ramieniu tatuaż " Living is Easy with Eyes Closed ", krzywo zrośnięty nos co jest słabo widoczne, na środkowym palcu prawej ręki srebrny pierścień.

Ubiór :
Spodnie jeans'owe ( prawa nogawka podarta ) , buty białe addidas ( teraz już nie takie białe ), szary podkoszulek z jakimś czarnym kołem na środku, walizka.

Ekwipunek :
walizka: dwie i pół czekolady, paczka sześciu czosnkowych placków do tortilli, cztery obite pomarańcze, kilka bawełnianych bluzek damskich w rozmiarze XXL, dwie sukienki XXL, plażowe klapki, ogromny kapelusz, Beretta 99 wraz z Magazynkiem.

Stan zdrowia :
Opuchnięty w okolica kości łonowej, silny ból śródręcza, pocięta prawa noga.

Punkty :
50


(5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 EmptyNie Wrz 13, 2015 3:15 pm

Nie znalazł żadnej przydatnej mu w tej chwili rzeczy, a co gorsza, nawet żadnego trupa. Co jest? Wszyscy sobie wstali i gdzieś poszli? Jeśli tak to mogli zostawić przynajmniej jakaś wiadomość! Nie miał zamiaru gnić na tej przeklętej plaży w środku nocy. Pisemko które wpadło mu w ręce odrzucił na bok nie biorąc go nawet pod uwagę. Tym samym nie znalazło się w jego ekwipunku, a szkoda. Może kiedyś by mu się jeszcze przydało. Póki co jednak, nie miał nastroju do czytania o tych przerośniętych szczurach. Nie ma nic bardziej zdradliwego od kota. Może to był własnie jakiś znak?
Przystanął w miejscu porzucając dalsze plany poszukiwania jakichkolwiek zwłok. Wsparł ręce na biodrach i spojrzał w niebo głośno wypuszczając powietrze oraz przymykając oczy. Miał już dość. Cholernie dość wszystkiego. I wiedział co musi się stać. Skała była dobrym motywem ale nie na dzisiejszą noc. Szczególnie że własnie zauważył jak zaczęło się błyskać. Przeczesał grzywkę do tyłu a następnie zrezygnowanym krokiem ruszył w kierunku Skały gdzie pozostawała Emilie. Wspiął się po schodkach na górę i od razu ruszył do swojej walizki. Przykucnął przy niej i sprawdził ponownie czy jest w dobrym stanie. Następnie podniósł się chwytając ją pod pachę i obrócił w kierunku dziewczyny.
- Zbieramy się stąd. - kiwnął głową na niebo i na błyski w oddali. Gdyby chcieli pozostać tutaj na skale, zmoczyło by ich okrutnie a do tego może nawet fale oceaniczne porwały do siebie. Nie miał zamiaru nadto ryzykować. Najważniejsze było przecież jego życie. To że Emilie  jest teraz z nim też wpycha ją w lekkim znaczeniu, pod jego parasol bezpieczeństwa. Nie traktował tego osobiście ale własnie w tych kategoriach. Przetrwania. Bez doktora, długo tu nie pociągnie.
- Idziemy do tamtych... - mruknął pod nosem. Wydźwięk tych słów brzmiał jak by przyznawał się do błędu. Może i tak było. Wolał już jako czarna owca funkcjonować w jakiejś grupie, ale żyć. - Mam nadzieję że już wymyślili jak spędzą tę upojną noc. - powiedział po czym pomógł jej się podnieść. Podał Jej, walizkę która należała do niej a następnie ruszył schodkami po skale, na dół.
Zaczekał aż dziewczyna zejdzie i ruszył wraz z nią w kierunku w którym znajdowała się grupa wcześniej spotkana. Nie liczył na zbyt wiele, ale przynajmniej na przetrwanie. Co prawda, nie udzielił pomocy tamtemu typkowi ale jest sam sobie winien. Trzeba było uczyć się pływać.
Dodatkowo Callaghan posiadał parę produktów żywnościowych które spokojnie tej nocy mogły wyżywić wycieczkę gimnazjalistów do parku krajobrazowego i wód leczniczych w Lądku Zdroju. I tą kartą zamierzał zagrać.
Powrót do góry Go down
Emilie Chase


Emilie Chase
https://wyspa.forumpolish.com/t75-emilie-chase https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t121-emilie-chase
Dane osobowe :
29 lat, chirurg ogólny, Brytyjka, zawzięta pani Doktor

Ekwipunek :
wściekleróżowa plecaczko-walizeczka (cztery pluszowe kucyki o tęczowych kolorach, grzechotka, pasta do zębów dla dzieci, dziecięca szczoteczka i kubeczek, dwie czapeczki dla małej dziewczynki, trzy kolorowe sukieneczki, małe buciki, pięć bluzeczek oraz cztery pary krótkich spodenek i sweterek, puszysty kocyk w serduszka, napoczęta półlitrowa butelka pomarańczowej Fanty, pięć litrowych butelek ruskiej wódki), Dmuchany materac-dinozaur.

Stan zdrowia :
ból karku, wstrząs mózgu

Punkty :
223


(5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 EmptyPon Wrz 14, 2015 9:40 pm

Próby wskrzeszenia ognia okazały się bez sensu. Co więcej, zmarnowała siły i załatwiła sobie krwiaka pod paznokciem. Czując ostry ból pod płytą paznokcia, przeklęła głośno. Kamienie natomiast wyrzuciła gdzieś przed siebie, czując narastającą irytację. Jak się okazało nie był to koniec jej problemów. Na czarnym już niebie zaczęły pojawiać się błyskawice. Akurat w tak nieodpowiednim momencie nadchodziła burza. Lepiej było jak najszybciej zmyć się stąd. Siedząc tak sobie na skale pod gołym niebem byli łatwym celem dla piorunów. Dobrze o tym wiedziała. Można nawet aż za dobrze bo ogarnęła ją delikatna panika.
Zerwała się na równe nogi, próbując zlokalizować Mike'a. Nie czułaby się dobrze idąc w pojedynkę gdzieś w głąb lasu. O tej porze, w nieznane tereny..
Zadrżała przerażona, kiedy mężczyzna wspiął się na głaz tuż za jej plecami. Cholera jasna, o włos od zawało. Jeszcze tego by jej brakowało. W każdym bądź razie odruchowo podskoczyła, obracając się gwałtownie o 90 stopni. Na jego widok odetchnęła z ulgą.
- Byle szybko. -  drżącymi od wysiłku, a może strachu dłońmi odebrała z rąk bruneta swoją walizeczkę. Gdyby ją jej nie podał, prawdopodobnie zapomniałaby o niej ze względu na paniczny strach przed burzą. Nie miała fobii na punkcie takich zmian pogodowych, ale w takim klimacie, miejscu i sytuacji czuła, że śmierć nadchodzi wielkimi krokami. Prawdopodobnie dopiero teraz zdała sobie sprawę z własnej bezradności.
- Tamtych ? - ludzi na plaży ? To był dobry pomysł ? Potrzebowali jakiegoś schronienia, bo wraz ze zmianą pogodową nadejdzie spadek temperatury. Muszą siłą rzeczy rozpalić ognisko, ale nie pod gołym niebem, z którego w niedługim czasie pocznie sączyć się słony deszcz.
Nie nadążała za towarzyszem przez mrok jaki panował dookoła. Parę razy potknęła się na schodach niemalże lądując twarzą w twardą powierzchnię.
- Myślisz, że to dobry pomysł ? - zapytała, próbując dotrzymać kroku Michaelowi, lecz nie obeszło się przy tym bez lekkiego biegu.
Nie miała też pojęcia, iż tamci nie przepadają za jej towarzyszem, a co za tym idzie, pewnie za nią. Chociaż mogła się domyśleć, że pomysł pójścia do rozbitków był dla niego przymusem.
- Ale jeśli uważasz, że to dobra koncepcja...trzeba się tylko pośpieszyć. - wypowiadając ostatnie słowa spojrzała na niego. Przełknęła głośno ślinę, zawieszając swój wzrok na konturach postaci, które z każdym kolejnym krokiem stawały się coraz wyraźniejsze. W końcu mogła dostrzec ich twarze, dotarli na miejsce.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 EmptyPon Wrz 14, 2015 11:00 pm

Kolejna błyskawica przecięła niebo, rozjaśniając ciemnogranatowe chmury, zza których nie było widać nawet ani skrawka gwiazd. Pierwsze, zaskakująco duże krople poczęły uderzać we wszystko, co stanęło na ich drodze. Liście, piach, fragmenty samolotu, ciała zarówno tych żywych, jak i już od dawna martwych. Za każdym razem, kiedy padały na choć trochę rozgrzane powierzchnie, rozlegał się syk, a para wodna szła w górę, by po chwili ponownie spaść w postaci deszczu, który z sekundy na sekundę coraz bardziej się zagęszczał. Nie minęło pięć minut, kiedy rozpętała się regularna ulewa. Mocny wiatr poruszał wierzchołkami drzew, wyginając je i zrzucając z nich nie tylko wodospady wody, lecz także liści i drobnych gałązek. A rozpalone ogniska...? Rozpalone ogniska poczęły gasnąć w iście zastraszającym tempie. Zrobiło się jeszcze chodniej i bardziej katastroficznie. Wysokie, spiętrzone fale, niczym białe kolosy, rozbijały się o skały i linię brzegową.  Jeśli ktokolwiek z rozbitków wykazywał chociaż odrobinę instynktu samozachowawczego, wiedział, że otwarta plaża nie była zbyt dobrym miejscem do spędzenia burzy, która ani myślała przejść.
A Royce nadal stał z nogą między skałami, raz po raz zalewany przez wodę... Czy ktoś zamierzał właściwie mu pomóc...?
Powrót do góry Go down


Sponsored content

(5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: (5) Fragment oceanu przy plaży   (5) Fragment oceanu przy plaży - Page 4 Empty

Powrót do góry Go down
 
(5) Fragment oceanu przy plaży
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 4 z 6Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
 Similar topics
-
» (4) Las przy plaży
» (1) Zatoczka przy piaszczystej plaży
» (6) zatoczka przy kamiennej plaży
» (16) Wodospad przy jeziorku

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
All hope is lost :: Wyspa :: Plaża-