IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
(4) Las przy plaży - Page 3


 

 (4) Las przy plaży

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
Wyspa


Wyspa
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
125


(4) Las przy plaży - Page 3 Empty
PisanieTemat: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 3 EmptySro Sie 19, 2015 9:25 pm

First topic message reminder :

Okolice plaży

Las przy plazy

Początek lasu. Jest on wyjątkowo gęsty i zarośnięty przez palmy. Na liściach znajduje się pełno różnorodnego robactwa.

<
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Nicolas Fuentes


Nicolas Fuentes
https://wyspa.forumpolish.com/t166-nicolas-a-fuentes https://wyspa.forumpolish.com/t182-senor-piloto https://wyspa.forumpolish.com/t181-nicolas-a-fuentes
Multikonta :
Rei

Dane osobowe :
36 * drugi pilot * Argentyńczyk

Znaki szczególne :
długa blizna przez całe plecy (poparzenie)

Ekwipunek :
strój pilota, butelka wody, ciemnozielony gruby koc, igła i szpulka jasnobrązowej nici

Stan zdrowia :
pulsujący ból moszny (palący przy oddawaniu moczu), opiłki szkła w twarzy

Punkty :
150


(4) Las przy plaży - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 3 EmptyNie Wrz 06, 2015 11:30 pm

Tak. Felka mi przypominała młodszą siostrę. Nie wiedziałem sam dlaczego, ale tak w niektórych momentach. Jednakże nie pomyślałbym nigdy, żeby tak ją oceniać. Była śliczną kobietą. Nie… …śliczne to mogły być dzieci i szczeniaczki… …ona była atrakcyjna. Często uśmiechnięta, miła, cierpliwa, błyskotliwa. Dlatego mi przypominała siostrę. Nic więcej, bo nie patrzyłem na nią tak wcale jak na członka rodziny. Owszem troszczyłem się o nią, ale… …egoistycznie?... No. Prawdzie spójrzmy prosto w oczy. Chciałem ją dla siebie mieć. Dla siebie i przy sobie, bo była zazwyczaj jak słoneczko ze swoimi uśmiechami i opowieściami. Dobra. Nie była teraz, ale liczyłem, że zmieni się to, gdy nas zabiorą. W przeciwieństwie do Fel… …mimo że byłem mniejszym idealistą… …miałem nadzieję, że lokalizator wpadł do wody. Jeśli tu były plaże to zbiorniki też być musiały. Zresztą im prędzej odejdziemy z lasu tym szybciej dowiemy się prawdy o okolicy. Było ciężko dostrzec coś w takiej gęstwinie. Dlatego myśl o pozostaniu wśród drzew mi się nie podobała i zamierzałem stąd zabrać przyjaciółkę nawet wtedy, jeśli inni zamierzali zostać. Wolałem iść ciężką trasą, ale iść. Nie zostać w miejscu, gdzie nas mogły zjeść dzikie zwierzęta. W ciemnościach wszystko zdarzyć się mogło a nie dochodziło tu zbyt dużo światła.
- Não, Fel – powiedziałem w rodzinnym języku blondynki i pokręciłem głową. Spojrzałem potem na resztę. – My idziemy. Jeżeli chcecie to możecie iść z nami. Nie zaryzykuję nocy w lesie. Wiem, że jestem za pasażerów odpowiedzialny, ale nie będę odpowiedzialny, gdy umrę. Przydam się lepiej żywy... ...a Fel - tu na dziewczynę spojrzałem - Fel nie zostawię - nieznajomy miał ochotę troszczyć się o swoją towarzyszącą. Rozumiałem, ale nie na tyle, żeby zostać tu. Nawet jeśli poznaliśmy część imion. - Nicolas. Powiedziałbym, że miło mi, ale to złe okoliczn... - urwałem, bo usłyszałem dźwięk, który mi dał nadzieję, ale na chwilę tylko - ...ości.
Los to suka jakich mało. Zobaczyłem awionetkę. Nie miałem wątpliwości, że prawdziwą i istniejącą. Wszyscy zobaczyliśmy ją na niebie... ...a potem zniknęła. Miałem ochotę zakląć. Podwójnie, gdy zmaterializował się facet za mną, ale stałem zamiast tego tak w miejscu i cicho. Po gestykulacji nieznajomego numer trzy (czy też może numer dwa, po pierwszego imię już poznałem?) dotarło do mnie, że nie mówił. Natomiast ja wiele rzeczy umiałem, ale migowego nie uczyłem się nigdy. Z nadzieją spojrzałem na Fel. Była stewardessą i z pasażerami miała częstszy kontakt. Może umiała coś?...
- Możemy spróbować zanieść cię trochę - zwróciłem się po milczeniu do kobiety, którą nazywano Mariną. - Jak daleko... ...nie wiem - z niepokojem spojrzałem na niebo a potem ponownie na milczącego mężczyznę. Nie mieliśmy leków ani bandaży. Tylko butelkę wody z zarośli. Jednakże nie byłem łosiem i chamem. Wyjąłem ją z kieszeni na wewnętrznej stronie marynarki i wyciągnąłem do mężczyzny. - Tylko tyle mamy. Nie jest zimna, ale spróbuj oparzenie schłodzić - powiedziałem. Liczyłem, że słyszał mnie.
Powrót do góry Go down
Felicia Sage


Felicia Sage
https://wyspa.forumpolish.com/t137-felicia-andrea-sage https://wyspa.forumpolish.com/t145-czy-leci-z-nami-pilot https://wyspa.forumpolish.com/t144-felicia-andrea-sage
Dane osobowe :
25 lat | stewardessa | wdowa | pół Brazylijka, pół Australijka | 180 cm

Znaki szczególne :
krótkie włosy w kolorze blond | czasami przechodzące w błękit, jasnoniebieskie oczy | praktycznie non stop czerwone usta

Ubiór :
gruby łańcuszek ze srebrnym krzyżem łacińskim, personalizowany, grawer ANGELO na pionowej części z tyłu, przy skórze pod koszulką | kolczyki-liski ze złota (wkręty) | długie spodnie damskie w stylu kowbojskim | biała koszulka męska | niebieska koszula damska z długimi rękawami | kowbojki | cienkie rajstopy podarte przy kolanach

Ekwipunek :
Dziecięcy plecak moro, a w nim: krem nawilżający, paczka mokrych chusteczek, czarna farba do włosów, maskara, dwie tabletki paracetamolu, dwie grube frotki, zeszyt, komplet kolorowych kredek, pluszowy miś, strój stewardessy [podarta sukienka, porwany żakiet, baleriny na niskim obcasie], pięć kiełbasek, dwie tortille, butelka koniaku, opakowanie tabletek antykoncepcyjnych, buteleczka wody utlenionej, poradnik Kamasutry, pusta butelka.

Stan zdrowia :
drobne ranki na twarzy i wierzchach dłoni |oczyszczone rany po szkle powbijanym w plecy - hipsterska wersja jeżozwierza | rozcięty łuk brwiowy - bo naturalne farby do twarzy są w cenie

Punkty :
673


(4) Las przy plaży - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 3 EmptyPon Wrz 07, 2015 1:07 am

Kiedy przysłuchiwała się rozmowie na temat przejścia z lasu na plażę, czekając jednocześnie na odebranie od niej oferowanych przedmiotów, nad jej głową pojawił się cień. Do samych uszu Fel dotarł zaś charakterystyczny dźwięk, który sprawił, że serce blondynki przyspieszyło swój rytm. Czyżby wyjątkowo mocno się myliła? Czyżby mieli zostać uratowani? I choć plecy niemiłosiernie ją bolały, a gęsty las uniemożliwiał zapewne pilotowi wypatrzenie ich, malućkich postaci, z wysoka... Zaczęła skakać... Ni to z radości, ni to z chęci zwrócenia na siebie uwagi tych, którzy znajdowali się w awionetce. Kiedy jednak malutka maszyna zniknęła z zasięgu jej wzroku, a dźwięk silnika przestał drgać w uszach Cii, dziewczyna opadła na ziemię, przysłaniając sobie włosami twarz. Nie chciała w końcu, by ktoś zobaczył łzy niepewności, jakie pojawiły się w niebieskich oczach. Świat znowu stał się szarobury. Przynajmniej do czasu...
Pierwszą myślą Felicii wcale nie było ten mężczyzna jest niemy, oj nie! Jako urodzone dziecko tęczy i szczęścia, nawet w tej chwili, Fel przyjęła dużo łagodniejszą wersję sytuacyjną, bo oto w jej głowie pojawił się scenariusz związany ze zwykłym brakiem umiejętności porozumiewania się w języku angielskim. Dlatego też odruchowo, patrząc przy tym głównie po wyglądzie nieznajomego, przyjęła kilka wersji.
- Você fala português? Hablas español? Parla italiano? - Spytała z nadzieją w głosie. Dobra, ostatnie niewiele by jej dało, bo praktycznie nie mówiła po włosku, znając przy tym tylko kilka podstawowych słów, które nijak się miały do zbioru pod tytułem 1500 słówek na każdą okazję, wersja: katastrofa może mieć seksowny akcent Włoch. Lepszy jednak rydz niż nic - przynajmniej wiedziałaby, z jakiego kraju pochodził poszkodowany. Jeśli jednak przypadkiem trafiłaby we własny język lub ten, którym mówił Nico... Cóż, wtedy byłaby nie w siódmym, a w siedemnastym niebie. Po chwili spojrzała jednak na minę Nicolasa i jej nadzieje legły w gruzach. W końcu dosyć dobrze znała ten rodzaj spojrzenia, raczej słusznie je teraz interpretując. Gesty, mimika nieznajomego, jego ruchy... To wszystko miało jedną przyczynę, dokładnie jedną przyczynę - w tym, że nie mówił.
Były takie momenty, kiedy cierpienie ludzkiego życia sprawiało, że miała ochotę zakopać się w mięciutki kocyk, jaki trzymała na swoim łóżku, aby naprawdę mocno współczuć tym, którym los tak bardzo dokopał. Wiedziała jednak, że normalni pokrzywdzeni przez życie... Cóż, zdecydowanie nie chcieli litości, z podniesioną głową, walcząc o równość bytu. Poza tym wszyscy razem, cała ich dziwaczna grupa - inni rozbitkowie także, siedzieli teraz w jeszcze większej kupie gnoju. Ba!, tonęli w niej, a ona raczej nie wierzyła w szansę na szybki ratunek. Mało pozytywne, lecz prawdziwe. Niezależnie od wszystkiego, nie chciała jednak pozostać w tym miejscu, w dosyć gęstym lesie, gdzie powoli robiło się coraz ciemniej. Chwilowo zaś czuła, że to właśnie w nim utknęła, bowiem części jej grupy nie umiały się ze sobą porozumieć.
Spojrzała bezradnie na nowoprzybyłego... On też był ranny, jak cała reszta. Wszyscy potrzebowali pomocy lekarza lub też choćby samych medykamentów, jakie ten mógł posiadać. Jeśli jednak nie ruszyliby zaraz, na co zwyczajnie się nie zapowiadało, najprawdopodobniej pozostawało im tylko spędzenie nocy w dzikim lesie. Wzdrygnęła się, potrząsając przy tym głową, co sprawiło, że jej oczy natrafiły na jakiś kształt. W półmroku, który zapanował na polanie, nie było co prawda dokładnie widać, czym był dany przedmiot, ale przeczucie nakazało Fel podejść doń. Kiedy zaś to zrobiła, zamrugała kilka razy, podnosząc plecaczek z ziemi i zaglądając do środka. Kilkanaście cennych sekund zajęło jej przetworzenie myśli, do czego też mogły przydać się dwa zeszyciki i kredki. Miś sprawił bowiem, że w oczach Cii zaszkliły się łzy. Powstrzymała się jednak jakoś, obracając ponownie ku grupie, akurat w momencie, kiedy Nicolas proponował niememu wodę do schłodzenia rany. Ta myśl była bardziej niż dobra, skoro nie mieli czegoś innego, ale nie na tym skupiła się Fel, gdyż to właśnie wtedy ją olśniło.
Wzięła w rękę jeden z zeszycików, opierając go na swoim uniesionym kolanie. Po tym natomiast otworzyła opakowanie, wyjmując z niego niebieską kredkę, aby wkrótce postawić pierwsze litery na papierze. Miała typowo kopertowe pismo, jak to zwykła mawiać jej matka, drobne i ozdobne samo w sobie. O ironio!, przy takich umiejętnościach, ktoś inny wypisywał nawet jej własne zaproszenia na ślub. Może miałaby lepsze życie, gdyby zrobiła to sama...? Fel nie była przesądna, ale w tej chwili jej myśli zwyczajnie biegły swoimi torami. Kartka zapełnieniała się zaś skrótowymi informacjami.
Felicia. Napisała, podkreślając dwa razy. Jak się Pan czuje? Ma Pan inne rany? Da Pan radę się poruszać? Dwa kilometry dalej, lub coś koło tego - nie uściślili, na plaży jest lekarz. Będzie Pan w stanie z nami pójść? Podała nieznajomemu kartkę, którą wcześniej wyrwała z zeszyciku, jednocześnie wyciągając w jego stronę także drugi zeszyt i kredkę na oślep wyjętą z zestawu. Nie zamierzała Panować, to wyszło całkowicie odruchowo. Tak samo zresztą, jak i druga decyzja. Nie umiała tak zostawić człowieka, któremu w krwawiące rany mogło wdać się coś wyjątkowo paskudnego. Sięgnęła więc do swoich znalezisk, wyjmując jedną z mokrych chusteczek i, za pomocą gestu dłoni oraz słów - choć tutaj głównie ruchu warg, pokazała ciemnowłosemu, by obrócił trochę twarz w jej stronę. Chciała choć prowizorycznie przetrzeć okolice jego rany, by nie wtargnęły tam bakterie. I zrobiła to, jeśli jej pozwolił. Po tym zaś westchnęła ciężko.
- Musimy iść... - Nie będąc do końca pewną, czy nowy towarzysz ją słyszy, zapisała jeszcze parę słów na nowej kartce i podkreśliła je kilka razy... Bardziej w samym odruchu niźli w chęci zrobienia z niego idioty. Prawdę mówiąc, chwilowo miała go za kolejnego rozsądnego w tej grupie. Być może z powodu braku kłócenia się, co było... Lekko tchnące złośliwością? Ironią losu? Czymś jeszcze innym?
- Pomożemy wam dojść, ale musimy to zrobić teraz. - Zwróciła się do dwójki, która wyraźnie była sobie bliska. Jednocześnie wpadło jej do głowy także to, że zapomniała się przedstawić. Cóż, w takiej chwili nie było to raczej nic dziwnego. - Swoją drogą, jestem Fel... Idziemy? A właściwie, próbujemy? - Spytała. Niezależnie od wszystkiego, zamierzała ruszyć z Nicolasem w stronę plaży. Choćby po to, aby zdobyć pomoc dla tych, którzy zostaliby w tym przeklętym miejscu.
I to właśnie uczyniła, towarzysząc Nico przy mozolnym opuszczaniu zadrzewionego terenu. Nie wiedziała, co przyniesie im los, ale nie chciała o tym myśleć. Kiedy zamykała oczy, widziała pod powiekami tylko jeden obraz. Tak bardzo żałowała tego, co wtedy zrobiła...

Wiem, że Nicolas i Kaleb idą razem z Cią. Co do reszty - grupowe [z/t]? Jeśli Marina chce z nimi pójść, swobodnie mogą ją podtrzymywać lub nawet trochę ponosić. (4) Las przy plaży - Page 3 1615451806


Powrót do góry Go down
Aaron Hansen


Aaron Hansen
https://wyspa.forumpolish.com/t270-aaron-hansen https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t272-aaron-hansen
Dane osobowe :
30 lat, biznesmen, płatny morderca, Duńczyk

Znaki szczególne :
posiada tatuaż w kształcie biblijnej ryby na lewym przedramieniu, cierpi na automysofobię

Ekwipunek :
Butelka wody, kilka kobiecych czasopism o modzie, parę damskiej bielizny, kanapka, słuchawki do mp3, kubek w krówki, kilka płyt CD z filmami, przenośny odtwarzacz dvd który posiada uszkodzony ekran oraz dezodorant.

Stan zdrowia :
głęboko rozcięta opuszka prawego kciuka, podbite lewe oko, wybita górna jedynka, siniaki na całym ciele

Punkty :
210


(4) Las przy plaży - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 3 EmptyPon Wrz 07, 2015 5:26 pm

Aaron w milczeniu przysłuchiwał się rozmowom pozostałych współtowarzyszy niedoli, gdy nagle rozległ się dźwięk nadlatującej awionetki. Mężczyzna podniósł wzrok ku górze i - na ile pozwoliły mu zarośla - obserwował spokojny lot niewielkiej awionetki. W jednej chwili poczuł się szczęśliwy, że znów będzie mógł stać się cywilizowanym człowiekiem i wrócić do swojego domu, jednak z drugiej strony zdał sobie sprawę, że nie dostanie drugiej połowy wynagrodzenia za ochronę jakiejś dziewki zleconą przez starego pryka. Właśnie, co się z nią stało? Ostatni raz Hansen widział ją na pokładzie, teraz pewnie jej ciało leży gdzieś na plaży i rozkłada się powodując nieprzyjemny zapach. A może panna Shelley zalicza się do tych kilkunastu szczęśliwców, którzy przeżyli? Szczerze w to wątpił, choć miał nadzieję, że jednak przeżyła. Nie chciał, by 400 tysięcy dolarów przeszło mu koło nosa...
Podczas tych rozmyślań awionetka zniknęła, a rozczarowane miny pozostałych były wystarczającym komentarzem. Byli skazani na wyspę, brak wygód i przede wszystkim siebie samych. Przynajmniej jeszcze przez jakiś czas. Pozostali zaczęli coraz poważniej rozważać natychmiastową wędrówkę na plażę i wizytę u doktorka, a sam Hansen całym sercem ich popierał. Tym bardziej, że zachód słońca zbliżał się ogromnymi krokami.
Niespodziewanie zza gęstwiny wychynął kolejny poszkodowany, przez co zaczęło się tutaj już robić dość tłoczno. Kolejnym nieznajomym okazał się być głuchoniemy mężczyzna z lekko oparzoną ręką. Gość zaczął coś pokazywać na migi, jednak Aaron nie za bardzo wiedział o co mu chodzi. Na szczęście z opresji wybawił ich zacny personel linii Oceanic, który z pewnością musiał znać tajniki rozmów z głuchoniemymi. W końcu codziennie samolotami lata miliony ludzi na całej planecie, a światowe organizacje kładą szczególny nacisk na tolerancję i równouprawnienie, zwłaszcza jeśli chodzi o homoseksualistów, czarnych jak i oczywiście niepełnosprawnych. Duńczyk posłał niemowie lekki uśmiech na powitanie i gotowy do drogi, ruszył wraz z innymi na plażę.

/ z/t przenoszę się :D
Powrót do góry Go down
Marina Ives


Marina Ives
https://wyspa.forumpolish.com/t58-marina-ives https://wyspa.forumpolish.com/t126-marina#401 https://wyspa.forumpolish.com/t120-marina-ives
Dane osobowe :
31 lat, niegdysiejszy sportowiec dzisiaj asystentka, Meksyk

Znaki szczególne :
Jest w połowie latynoską, ma piegi, niski wzrost (160 cm)

Ubiór :
granatowy top, luźna koszula w kratę, trzy czwarte jeansy, baleriny

Ekwipunek :
granatowy top, luźna koszula w kratę, trzy czwarte jeansy, baleriny

Stan zdrowia :
Brak dłoni (lewej na razie)

Punkty :
257


(4) Las przy plaży - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 3 EmptyPon Wrz 07, 2015 10:12 pm

Nie była pewna czy da radę iść sama. Nie chciała zostać tu sama, a reszta nie planowała noclegu w lesie. To zresztą byłby nienajlepszy pomysł. Tutaj mogły być jakieś dzikie zwierzęta. Skoro jednak mówili, że plaża jest niedaleko to powinni iść tam wszyscy razem. Razem mają większe szanse, a jeśli zaczną się dzielić na grupki to będzie tylko gorzej. W końcu nie wiadomo ile zostaną w tym miejscu. Gdziekolwiek teraz są.
- Macie rację, głupotą jest tu zostawać... Idę z Wami.
Powiedziała i spojrzała na Sebastiana. Liczyła na to, że on nie będzie chciał tu zostać sam.
- Pomożesz mi wstać? I pójdziemy.
Dodała. Na plaży był lekarz i powinien zobaczyć nie tylko ją. Każdy z nich wymagał opieki lekarskiej, wszyscy wyglądali jakby cudem uszli z życiem no i tak właśnie było. Zastanawiała się ile osób tu zostanie, a ile pójdzie. No i zastanawiała się ile osób jeszcze spotkają na plaży. Biorąc pod uwagę statystyki to i tak dużo osób przeżyło taką katastrofę. Miała nadzieję, że pomoc nadejdzie jak najszybciej. Ich nieobecność musiała zostać zauważona i na pewno ktoś ich szukał.


zt

znikam z tematu z Wami, boję się tu zostawać na noc (4) Las przy plaży - Page 3 866377209
Powrót do góry Go down
Sebastian Davis


Sebastian Davis
https://wyspa.forumpolish.com/t64-sebastian-davis https://wyspa.forumpolish.com/t187-basiatko#852 https://wyspa.forumpolish.com/t90-bass-davis
Dane osobowe :
36 lat, biznesmen, Amerykanin

Znaki szczególne :
tatuaż smoka na plecach

Ubiór :
czarny T-shirt wycięty w serek, ciemne spodnie, adidasy i brązowa materiałowa kurtka bez kaptura

Stan zdrowia :
wstrząs mózgu, drobne poparzenia lewej ręki

Punkty :
143


(4) Las przy plaży - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 3 EmptyPon Wrz 07, 2015 10:20 pm

Ostatecznie wszyscy zadecydowali żeby opuścić las i udać się na plażę gdzie była lekarka, która im pomoże. Głównie Marinie. Bass też potrzebował pomocy lekarza, ale da sobie chyba radę. Przynajmniej na razie. Mari w końcu zdecydowała, że też pójdzie na plażę. Niekoniecznie sama, ale jakoś sobie poradzą. Bass wstał i zarzucił sobie przez ramiona torbę z rzeczami, które udało mu się do tej pory znaleźć. Nie było tego za wiele, ale da się przeżyć. Spojrzał na Mari.
- Jasne, pomogę Ci. - powiedział i pomógł wstać Marinie.
Jakby tylko mógł to by ją poniósł na rękach, ale jego obecny stan zdrowia mu na to nie pozwalał. Będzie prowadził Marinę, będą wyglądali jak para staruszków, ale jakoś sobie poradzą. Będą szli na końcu ich małej grupki, ale uda im się dostać na plażę. Jutro będzie lepiej. Może przyleci po nich pomoc? Fajnie by było. Jedyny plus tej sytuacji był taki, że Sebastian Davis nie musiał pójść na kolację z Panem Chandlerem, na którą był umówiony. Chwalmy Pana! Sebastian pomógł Marinie wstać i złapał ją w pasie, a jej rękę przerzucił sobie przez ramiona. Złapał ją mocniej i spojrzał na nią.
- Na bank dostanę order najlepszego szefa. - powiedział z rozbawieniem w głosie - No to idziemy, kierunek plaża.
Powiedział i ruszył powoli za resztą.

zt. idziemy z Mariną :3
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(4) Las przy plaży - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 3 EmptyNie Wrz 13, 2015 12:06 am

Ciemności oplatały leśną polanę, kiedy trafił na nią uśpiony Jordan. Potykając się o konar, wrócił jednak do przytomności, wyrywając się przy tym z lunatycznej wędrówki. Z jego ust także mogło wyrwać się coś równie uroczego, bowiem oto mężczyzna poczuł mokrą lepkość na swoim kolanie. Jeśli je dotknął, poczuł ostry ból. Czyżby drzewo dodatkowo rozcięło mu skórę…? Niezbyt głęboko, jednak na tyle wyraźnie, aby całkowicie oprzytomniał. Gdzieś pohukiwało jakieś nocne stworzenie, liście szumiały, a gwiazdy migotały na skrawku nieba, jakie widział nad swoją głową. Poza tym było cicho… Zdecydowanie zbyt cicho i przez to także niepokojąco.
Gdzie się znalazł? Skąd znalazł się tam, gdzie się znalazł? I jak miał stąd wyjść?
Tyle pytań, tak dużo czasu na znalezienie odpowiedzi. Zdawało mu się bowiem, jakby utkwił w pętli, gdzie czas nie leciał tak jak powinien. Nie mając jakiegokolwiek punktu odniesienia, czuł, że powoli wariuje. Musiał jakoś się pozbierać, ruszając dalej w celu znalezienia drogi tam, skąd przyszedł. I tu pojawiało się kolejne pytanie…
Z której strony przyszedł…?
Ciemność nie dawała mu nawet szansy na odnalezienie własnych śladów… Nie widział też czegokolwiek, co mogłoby być światłem ogniska albo kawałkiem plaży oświetlonej blaskiem księżyca. Tylko sam mrok…
Powrót do góry Go down
Jordan Jackson


Jordan Jackson
https://wyspa.forumpolish.com/t249-jordan-jackson https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t251-jordan-jackson
Dane osobowe :
26 letni Somalijczyk ubrany w grafitowy garnitur bez obydwóch rękawów

Znaki szczególne :
Wysportowany/spora ilość tatuaży na klatce piersiowej i barkach

Ekwipunek :
t-shirt męski (przewiązany na nodze)

Stan zdrowia :
Przygniecione palce prawej dłoni, ból w klatce piersiowej, rozcięte lewe kolano

Punkty :
132


(4) Las przy plaży - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 3 EmptyNie Wrz 13, 2015 1:12 pm

Somalijczyk właśnie miał błogi sen, chodził po swoim ogromnym mieszkaniu podczas jakiejś wielkiej imprezy. Wszystkiego było pełno, jedzenia, alkoholu, muzyki, kobiet.. czego dusza zapragnie. Jednak wśród gości zauważył kogoś nietypowego, swojego szefa który wyglądał jakby przed chwilą kogoś rozszarpał. Żaden z gości nie zwrócił uwagi na osobę wręcz ociekającą ludzką krwią, było to nieco dziwne. Jordan zbliżał się do mężczyzny z obawą, mijał gości którzy mieli klapki na oczach i podszedł do mężczyzny który nagle.. zniknął? Wszystko nagle się rozmazało, a on sam obudził się w gęstym lesie pośrodku nocy. Co najważniejsze nie był zmęczony, o dziwo. To prawda, miał twardy sen ale kto go tu przyniósł.. od razu odrzucił myśl o lunatykowaniu. Nigdy tego nie doświadczył więc dlaczego miałoby stać się to akurat teraz? Co najważniejsze czuł dyskomfort w okolicach kolana, czyżby jedną nogą leżał w błocie?
Podniósł się na nogi i chcąc otrzepać spodnie zawył głośno zginając się w pół oraz mówiąc słowa o których tak naprawdę nie miał zielonego pojęcia. Zacisnął zęby i popatrzył się na nogę, specem nie był i ciemność tak naprawdę nie pomagała ale na pewno coś było z nią nie tak mógłby wyczuć to każdy. Przymrużył oczy i rozejrzał się po okolicy, nie widział nic co mogłoby go naprowadzić na lokalizację ogniska. Obrócił się także za siebie sądząc że tam znajdzie odpowiedź, niestety na próżno.
Odkaszlnął kilkukrotnie i na omacku stawiając nogę przy nodze ruszył na.. zachód? Chyba na zachód, jednak po chwili wrócił się i ruszył na wschód bo może stamtąd ruszył? Sam dokładnie nie wiedział gdzie idzie, po czym idzie i na co trafi ale jednak może być pewien że nic gorszego go nie spotka.. chyba.Wszystkie gałęzie, kamienie wydawały mu się największą przeszkodą w tej chwili. Błądził rękoma szukając co chwilę jakiegoś oparcia, wzrok zaczął się przyzwyczajać ale tak szczerze do czego? Widział tylko kontury krzaków i drzew, zerknął ku niebu jednak to tylko sprawiło że ponownie był ślepy co mu utrudniło całą sprawę.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(4) Las przy plaży - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 3 EmptyNie Wrz 13, 2015 1:36 pm

Kiedy wzrok Jordana nieco przyzwyczaił się do mroku panującego w lesie, mężczyzna mógł zauważyć coraz więcej drobnych elementów krajobrazu, jaki go otaczał. Choć… Czy dało się to w pełni nazwać krajobrazem, skoro dookoła roztaczały się tylko gęste ściany z liści? Zupełnie tak, jakby nie było wyjścia z tej niedużej polany, a Jackson musiał przecież skądś przyjść, czyż nie? I faktycznie – kiedy bardziej skupił się na obserwacji, dojrzał trzy większe prześwity, przez które mógłby ruszyć gdzieś dalej. Pytanie tylko, który z nich był tym właściwym… Nie znajdowały się nawet blisko siebie, lecz na przeciwległych płaszczyznach, więc nie mógł liczyć na jakiekolwiek ułatwienie.
Nagle do jego uszu doszedł głośny dźwięk wycia. Wilczego czy może psiego…? Jordan nie mógł nawet dokładnie określić, z której strony się rozlegał, bowiem leśne ściany skutecznie roznosiły nawet taki odgłos. Czuł się jak w pułapce, z której nie sposób wyjść. Daj, dobry losie, by zwierzę okazało się tylko zwyczajnym psiakiem, który mógłby go zaprowadzić do właściciela lub właścicielki. Jeśli bowiem przyszło mu trafić na dzikiego drapieżnika… Cóż, zabawa nie miała być aż tak korzystna, a rana na kolanie niczego nie ułatwiała, skoro takie stworzenia wyczuwały krew na odległość…
Powrót do góry Go down
Jordan Jackson


Jordan Jackson
https://wyspa.forumpolish.com/t249-jordan-jackson https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t251-jordan-jackson
Dane osobowe :
26 letni Somalijczyk ubrany w grafitowy garnitur bez obydwóch rękawów

Znaki szczególne :
Wysportowany/spora ilość tatuaży na klatce piersiowej i barkach

Ekwipunek :
t-shirt męski (przewiązany na nodze)

Stan zdrowia :
Przygniecione palce prawej dłoni, ból w klatce piersiowej, rozcięte lewe kolano

Punkty :
132


(4) Las przy plaży - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 3 EmptyNie Wrz 13, 2015 4:27 pm

Przystanął na dłuższą chwilę by móc odpocząć, zupełnie stracił orientacje. Cudem byłoby wrócić do miejsca z którego przyszedł właśnie tu, jedyne co podnosiło go na duchu to że już niedługo znajdzie się blisko ludzi z którymi był na początku całego tego syfu. Miał błahą nadzieję że ich jeszcze spotka, może to było głupie i rano wszystko by się wyjaśniło i jakoś wrócił do ogniska. Teraz widział tylko ciemność, badał wszystko dłońmi chcąc wiedzieć czy może się tego złapać by nie stracić równowagi.
Z tego wszystkiego wytrąciło go wycie, bardzo głośne wycie. Zwierzę musiało być dosyć blisko Jordana, a jego krew musiała pobudzić kilkukrotnie zmysły zwierzaka. Pierwsze co przyszło mu na myśl to pies, zwykły pies bez właściciela.. chociaż nie przypominał sobie by jakiegoś widział podczas wsiadania do samolotu tamtego dnia.I to właśnie pobudziło go na tyle by móc na chwilę zapomnieć o pieczeniu w kolanie, zerwał się i ruszył do tego prześwitu który był najbliżej - czyli na swoje lewo. Przebiegł dość długi dystans aż w końcu upadł na kolana i ponownie wypełnił ten wieczór wiązanką niecenzuralnych słów. Miał tak szczerze tego dość, nie czuł się śpiący ale mimo wszystko chciałby jak najszybciej się położyć aby o tym zapomnieć.. wracając do rzeczy gdzie znów do cholery trafił Somalijczyk?
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(4) Las przy plaży - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 3 EmptyPon Wrz 14, 2015 12:49 am

Mimo wszystko, szczęście najwyraźniej choć trochę sprzyjało Jacksonowi, bowiem kolejna wywrotka nie okazała się aż tak całkowicie bezowocna. Jego palce natrafiły na prostokątne pudełeczko z kartonu (mniej więcej długości i szerokości jego dłoni), którego zawartość chwilowo była dla niego niewidoczna w mroku. Na tym nie kończyły się jednak dziwne wydarzenia, ponieważ nagle zauważył nad sobą długi cień z trzema łapami, który przeskoczył ponad jego głową, aby następnie zniknąć gdzieś w krzakach za nim.
Te, kiedy bliżej nieokreślone zwierzę rozdarło leśną ścianę, zaszeleściły wyraźnie, przepuszczając dziewczęcy krzyk, który wyraźnie był nawoływaniem. Ha!, i to nie byle kogo, bo słowa jasno świadczyły, że młoda osóbka wołała właśnie jego – Jordana. Teraz wiedział już, gdzie mniej więcej ma iść. Czy zamierzał to zrobić…?
Powrót do góry Go down
John Wilshere


John Wilshere
https://wyspa.forumpolish.com/t299-john-wilshere#3141 https://wyspa.forumpolish.com/t309-wilshere#3314 https://wyspa.forumpolish.com/t304-john-wilshere#3222
Dane osobowe :
35 lat | komisarz w Australian Crime Commission | Fulham, Londyn, Wielka Brytania | Sydney, Australia

Znaki szczególne :
Kilka tatuaży - na rękach, klatce piersiowej, brzuchu i plecach.

Ubiór :
Bielizna, skarpety, spodnie dresowe, luźną koszulkę włożył sobie za spodnie (półgolas), trampki, wisiorek na rzemyku, zegarek.

Ekwipunek :
Metalowy pręt (długości nogi od stołu)

Stan zdrowia :
Rozcięta pionowo powieka lewego oka. Pionowa rana przechodząca dwa centymetry obok prawego oka, ggłęboka na trzy milimetry i długa na sześć centymetrów. Siniaki na plecach. Ból stawu barkowo-obojczykowego po prawej stronie.

Punkty :
36


(4) Las przy plaży - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 3 EmptySro Wrz 16, 2015 1:47 am

Las, las. Pierdolony las. Trudno było mieć jakiekolwiek pozytywne myśli w tym wszystkim. Nie pamiętał lotu. Nie pamiętał nic mimo usilnych prób przypomnienia sobie wszystkiego. Na domiar złego, pieprzony ból zaczął mu się dawać mocniej we znaki. Nic to jednak - przyzwyczaił się do tego. Ile razy dostał po pysku żeby zacisnąć zęby i nie dawać za wygraną?
Przychodził zawsze taki moment kiedy każdy zmysł stawał się wyczulony. Lepiej skupić się na bólu. Ból jakby przybliżał go do tych właśnie "cudownych" umiejętności. Jeden z legalnych dopalaczy, jakie działały na Wilshere jak płachta na byka. A było to coś w rodzaju masochizmu.
- Eeh? - odwrócił się. Zgubią się, jak nic. Do cholery. W dodatku ten pierdolony obojczyk. - Macie telefony przy sobie? Działają? Latarka w telefonie? - mówił szybko, ale dostatecznie głośno. Szli z Sophie i Dimą tak, aby się dostać do Samanthy i reszty. Właściwie Sam... Samantha? Mogła być też Samuelą, cokolwiek. Powtarzał sobie to imię w głowie, żeby mu nie wyleciało. Bo przecież usłyszał jak się przedstawiała.
- Bo się kurwa zgubimy. - Łypał wzrokiem na boki. Zastanawiał się ile jest ludzi. Ile przeżyło katastrofę. Nie miał zamiaru broczyć w ciemnościach i sprawdzać czy ktoś żyje. Nie przez to, że był skończonym chujem. Na plaży było niebezpiecznie w taką pogodę. Odsłaniali się. Zresztą w ciemnościach nikogo by nie odnaleźli.
- Sam? - powiedział w końcu zapamiętane imię. Wystarczająco głośno. W półkrzyku lub czymś w tym rodzaju. A ramię bolało go nadal jak skurwysyn.
Powrót do góry Go down
Dimitr Skorayev


Dimitr Skorayev
https://wyspa.forumpolish.com/t294-dimitr-skorayev#3098 https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t303-dimitr-skorayev
Dane osobowe :
36 lat | podkomisarz w Australian Crime Commission | Rosjanin

Znaki szczególne :
tatuaż piórka na przedramieniu i dwie obręcze na bicepsie

Ubiór :
jeansowe spodnie, półbuty wiązane z brązowej skórki, koszula w czerwoną kratę z podwiniętymi rękawami, bransoletka ze skóry ze srebrną klamrą

Ekwipunek :
Torba: litrowa butelka koniaku, woda utleniona, plasterki i jeden zapasowy bandaż elastyczny, litrowa butelka wody gazowanej

Stan zdrowia :
Piach w głębokiej ranie na podbródku, spalone włosy, lekkie oparzenie skóry głowy.

Punkty :
89


(4) Las przy plaży - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 3 EmptySro Wrz 16, 2015 10:00 am

Czuł jak półbuty mu przemakają, choć skóra nie powinna przepuszczać wody. Nogi miał przemęczone, choć nie wiedział czym. Może tym zastaniem w piasku. Krążenie nie mogło dobrze przepływać przez kończyny. Koszulkę miał podartą, więc w czasie drogi ściągnął ją z siebie, a wciągnął tę koszulkę od Sam. Koszulę jednak zostawił, przyciskając mokrą do podbródka.
-Jakbyśmy mieli latarkę to nie leźlibysmy w ciemności... - mruknął pod nosem, tak naprawdę nie odpowiadając Johnowi.
Nie podobał mu się ten las. Było tu całkiem sucho i tak.... nieludzko. Nie potrafił tego określić. Nie ogarniał go strach, za to był za stary i za bardzo doświadczony w swojej robocie. Był to raczej tej rodzaj niepokoju, który każe zawrócić. Szósty zmysł, intuicja gliniarza.
-Zatrzymaj się. - powiedział wpierw normalnym tonem, a potem podniósł głos. - Stój, John. Bo już się kurwa zgubiliśmy, nie mam zamiaru włazić dalej w ten cholerny las. - machnął w stronę drzew ręką.
Z tej pozycji wydawało mu się, że jeszcze widzi, jak między drzewami prześwituje plaża i rozbłyskują się błyskawice nad oceanem. A może nie? Miał wrażenie, że ktoś do niego szepnął, myśląc, że to Sophie, odwrócił się w jej kierunku. Zmarszczył brwi, jakby się pytając o co jej chodzi. Było ciemno, ledwo co ją widział. Niepokojące były te wszystkie drzewa, gałązki, listki, które poruszały się wokół nich miarowo, nie zważając na burzowe wiatry, jakby były jednym, wielkim, oddychającym organizmem.


Ostatnio zmieniony przez Dimitr Skorayev dnia Sro Wrz 16, 2015 10:20 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Kiara Foster


Kiara Foster
https://wyspa.forumpolish.com/t56-kiara-foster https://wyspa.forumpolish.com/t116-kiara-foster#330 https://wyspa.forumpolish.com/t68-kiara-foster
Multikonta :
Leonardo

Dane osobowe :
33 lata, pielęgniarka, NYC

Znaki szczególne :
wysoka, po kilku dniach bez odpowiedniej pielęgnacji włosów robi jej się afro

Ubiór :
biała bokserka, brązowy sweterek, jeansowe, podarte spodnie, wygodne, sportowe obuwie, wisiorek i srebna bransoletka

Ekwipunek :
opakowanie zapałek do zniczy, nożyczki do paznokci, lotnicza buteleczka kremu do rąk, okulary przeciwsłoneczne, pilniczek, jedna kanapka z dżemem i nieotwarta zielona galaretka w kubeczku, dwie koszulki, para spodni, sukienka, szczoteczka do zębów, szczotka do włosów, sweterek, tabletki (przeciwbólowe, przeciwzapalne, przeciwgorączkowe, przeciwalergiczne), plastry, woda utleniona, bandaż elastyczny, biała chusta

Stan zdrowia :
Przemęczenie, senność, rozległe otarcia na prawej części ciała, amnezja (nie potrafi rozpoznać znajomych twarzy, zdarza się jej gubić słowa, mówić w języku niegdyś nauczonym - zdarza jej się przypomnieć fragment jakiegoś wydarzenia ze swojego życia, przypomina sobie dobę przed katastrofą)

Punkty :
346


(4) Las przy plaży - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 3 EmptySro Wrz 16, 2015 10:30 am

-> Z ogniska

Podróż do lasu nie należała do najłatwiejszych szczególnie, że był on gęsto zarośnięty. Lecz to miało w sobie plusy przynajmniej wodospad nie sypał im się na głowę. Co jakiś czas mulatka oglądała się za siebie, żeby mieć pewność, że Sam, Jordan i Zorya podążają za nią. Nie dobrze byłoby się zgubić w tej sytuacji, ale nie oddalała się od nich, więc jej to nie groziło. Na początku wydawało jej się, że idą coraz wyżej, ale to było normalne, bo drzewa obrastały wydmy. Potem nastąpił powolny skok w dół, co oznaczało że są niżej tak więc byli trochę bezpieczniejsi.
- Nie powinniśmy zagłębiać się też za bardzo, bo potem nie wyjdziemy – skierowała swoje słowa do Sam. Cały czas szli w określonym kierunku, Kiara starała się niepotrzebnie nie skręcać w żadną stronę, żeby potem móc wrócić na plażę. W końcu rano powinni się tam znaleźć, bo pomoc może się pojawiać. Mulatka cały czas miała nadzieję, że ona jednak nadejdzie… Kobieta nagle zatrzymała się i zerknęła na swoją towarzyszkę.
- Ja się przesłyszałam, czy ktoś cię wołał? – zapytała. Może to było jej imię, a może po prostu szum wiatru. Trudno powiedzieć. Widoczność była dość ograniczona, mniej więcej od trzech do pięciu metrów, nie więcej. Tak więc nawet rozglądanie się w tej sytuacji nic nie dawało. Kiara nie odkrzyknęła, w końcu nie miała pojęcia z kim miała Sam do czynienia pod jej nieuwagę i czy chciała, żeby ta osoba ją odnajdywała. Jej pozostawiała decyzje w tej sprawie.
Powrót do góry Go down
Samantha Parker


Samantha Parker
https://wyspa.forumpolish.com/t158-samantha-parker https://wyspa.forumpolish.com/t165-sam https://wyspa.forumpolish.com/t164-samantha-parker
Multikonta :
Kate Johnson

Dane osobowe :
28 lat / dziennikarka / Amerykanka / zielone oczy / 170 cm wzrostu

Znaki szczególne :
Tatuaż na prawej łopatce-jaskółka / Blizna nad lewym kolanem / Włosy jak na avku

Ubiór :
Czarne spodnie, granatowa bluzka na ramiączkach, czarne oficerki

Ekwipunek :
melon, mały dezodorant, cztery zapałki i kawałek papieru z siarką, działający telefon ze stłuczoną szybką, psia karma o smaku kurczaka i wołowiny, koszula męska, damska bluzka, t-shirt męski, damskie spodnie, spodnie dresowe, skarpety, pasta do zębów, szampon, kula do chodzenia, własny bagaż podręczny [komplet ubrań na zmianę (spodnie, bokserka, bielizna), kosmetyczka (kilka kosmetyków w wersji mini, paczka ledwo zaczętych pigułek antykoncepcyjnych, kilka prezerwatyw, tampony), podręczna apteczka (leki przeciwbólowe, plastry, bandaże), tabliczka czekolady, gumy do żucia, samolotowa buteleczka wody mineralnej, telefon, aparat fotograficzny (naładowane baterie), słuchawki, książka, portfel, dokumenty, długopis i notes]

Stan zdrowia :
Mocniejsze obicie prawego kolana, które sprawia spory ból, brak części małego palca lewej dłoni, niewielkie oparzenie na wierzchu prawej dłoni, niewielkie zadrapania na twarzy i dłoniach. Porusza się o kuli

Punkty :
123


(4) Las przy plaży - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 3 EmptySro Wrz 16, 2015 10:55 am

Zaciskała zęby i brnęła przed siebie. Widziała Kiarę i gdy ta się odwracała to Sam kiwała jej głową, że są i dadzą radę. Cholera, nie mieli wyjścia. W lesie było ciemno jak w dupie, ale przynajmniej mocny deszcz nie dawał się tak we znaki. Co rusz zerkała kontrolnie na Zoryię. Z jakiegoś powodu czuła się odpowiedzialna za tą dziewczynę, jakby traktowała ją jak młodszą siostrę. Pies również trzymał się blisko i dreptał tuż  przy Sam. Mrużyła oczy i próbowała nie wyłożyć się na wystających korzeniach i mniejszych roślinach. Sam usłyszała jakiś szept i miała wrażenie, że ktoś jest przy niej, ale gdy się odwróciła nie zobaczyła nikogo. Poczuła ciarki na rękach, to było dziwne. Zupełnie tak jak ten dźwięk przez który uciekli z pierwszego miejsca. Nie dała jednak po sobie poznać, że coś jest nie tak i szła dalej. W końcu Kiara się zatrzymała i Sam mogła odetchnąć.
-Też tak myślę, to i tak nam nic nie da. Tutaj na nas nie leje, więc trzeba znaleźć jakieś miejsce i spokojnie to przeczekać. Ogniska raczej nie rozpalimy, no chyba, że użyjemy walizki jako podstawy...-spojrzała na torbę. W środku na pewno była sucha, a Sam zdążyła wrzucić do niej podpałkę i gałęzie. Zapałki też zostały ochronione przed wodą, więc jest to jakaś opcja. Nie starczy to może na długo i oczywiście zniszczyłoby torbę, ale mogliby się ogrzać. Oczywiście jak nie będzie wciąż im kapać na głowę. Zmarszczyła brwi bo teraz i ona usłyszała swoje imię.
-Tak, chyba tak. To pewnie ci faceci, których znalazłyśmy z Sophie-powiedziała i krzyknęła-Jesteśmy tutaj!-dopiero po chwili zajarzyła, że ma ze sobą telefon. Poczuła się jak totalna sierota, że nie użyła go wcześniej.
-Boże, jaka jestem durna-powiedziała dość głośno i z kieszeni wyjęła telefon. Szybka była zbita, ale udało jej się wcisnąć ikonę latarki i po chwili zobaczyli jasne światło. Westchnęła i wzrokiem przeprosiła swoich towarzyszy za gapiostwo. Nie ma jednak tego złego, mogli teraz zobaczyć gdzie są, jak wygląda to miejsce. No i poinformować innych gdzie są. Uniosła dłoń z telefonem i zaczęła nią machać.
-Tutaj!-krzyknęła ponownie. Jak już do nich dotrą to zaczną organizować swój mini obóz. Przeczekają najgorsze i wrócą na plażę.
Powrót do góry Go down
Zorya Delacroix


Zorya Delacroix
https://wyspa.forumpolish.com/t65-zorya-delacroix?nid=1#238 https://wyspa.forumpolish.com/t103-zorya#253 https://wyspa.forumpolish.com/t102-zorya-delacroix
Dane osobowe :
lat trzynaście, Francuzka, uczennica i bywalczyni salonów

Znaki szczególne :
nieujarzmiona czupryna, oczy koloru nieba tuż przed burzą, chuderlawa sylwetka

Ubiór :
ciemny sweter wkładany przez głowę (a na to męska, olbrzymia bluza), spódnica przed kolano w kwiecisty wzór, czarne podkolanówki, conversy

Ekwipunek :
cienki sweter wkładany przez głowę, spódniczka, podkolanówki i conversy, gumki do włosów, trzy koszulki, sweterek, szampon, męska bluza, młodzieżowa kurtka (w kieszeni bilet lotniczy na nazwisko Cugana)

Stan zdrowia :
rozcięta warga, problemy z błędnikiem

Punkty :
213


(4) Las przy plaży - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 3 EmptySro Wrz 16, 2015 3:26 pm

Szła, milcząc i podpierając się rozpaczliwie na rozklekotanej od deszczu walizce. Poprawiła kaptur, aby jej twarz zgubiła się w jego cieniu. Znowu zdawało jej się, że wszyscy wkoło ignorują jej obecność - tym razem jednak nie przeszkadzało to ciemnowłosej dziewczynie, która zaciskała zęby, drżała lekko od chłodu wywołanego deszczem cieknącym uparcie z nieba i skupiała się tylko na tym, żeby nie zemdleć. Była głodna, spragniona, zmęczona, zrezygnowana. A burza nabierała na sile, ulewa wystukiwała o baldachim wysokich liści upiorny rytm. Zupełnie, jakby ktoś tuż nad jej głową strzelał z wielkiego, boskiego wręcz karabinu.
Coś szeptało. Głos układał się w przerażającą wiązankę słów, której nie potrafiła - albo nie chciała - zrozumieć.
Rozejrzała się po pozostałych, nikt nie zdawał się tego zauważać. Zmarszczyła ponownie czoło, czując, jak zalewa ją lodowaty chłód obawy.
- Słyszycie to? - spytała nagle, a w tym samym momencie jej uszu dobiegł wyraźny męski głos układający litery w imię Samanthy. No pięknie, przeszło jej przez myśl, gdy mimowolnie drgnęła, a więc to tak umrzemy? Poczuła, jak ściska się jej gardło, jednak w tym samym momencie przez żyły pozostałych członków grupy przepłynęła słodka ulga. Sam wyjęła telefon, zaczęła machać oświetloną dłonią. A Zorya? Stała tylko, otępiała, wciąż powtarzając w myślach niepokojące głosy, które ledwie przed chwilą usłyszała. Niepokoiła się, miała wrażenie, że wyczuwała negatywną energię przecinającą ciężkie powietrze. Głęboko oddychała, trochę dlatego, że zmęczyła się wędrówką, ale tak naprawdę po prostu dławił ją strach.
Powrót do góry Go down
Sophie Poots


Sophie Poots
https://wyspa.forumpolish.com/t190-sophie-poots#902 https://wyspa.forumpolish.com/t195-zosia https://wyspa.forumpolish.com/t192-sophie-poots#971
Dane osobowe :
26, stewardesa, Norweżka zamieszkała w Los Angeles, 165cm

Ubiór :
Mundurek stewardesy (sukienka podarta w kilku miejscach)

Ekwipunek :
Torba: ( foliowy płaszcz przeciwdeszczowy w kolorze niebieskim, cztery pary skarpetek uniwersalnych, dwie sztuki długich spodni od garnituru, pięć niebieskich koszul, trzy granatowe krawaty w białe paski, cztery bokserki, sweter, klapki, adidasy, dezodorant w sprayu, pustą małą butelkę, portfel z dokumentami Toma). Różowa torebeczka z paciorków ( listek sześciu tabletek nasennych, paczka higienicznych chusteczek jednorazowych, rolka dwustronnej taśmy samoprzylepnej i dokumenty ze zdjęciem kobiety (Liliana Heeres, 27 lat, Kanadyjka).

Stan zdrowia :
ból po nastawionym barku, siniaki na kostkach

Punkty :
223


(4) Las przy plaży - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 3 EmptySro Wrz 16, 2015 3:48 pm

< Piaszczysta Plaża

Zastanawiała się co w takiej sytuacji ma sens. Nie dyskutowała jednak o tym z mężczyznami, po prostu za nimi ruszając. Nie chciała zostawać sama, a na kolejną wymianę zdań nie miała już ochoty. Zagłębiała się ponownie między drzewa, zerkając raz po raz za siebie, czy na boki. Nic jednak nie widziała, nikogo nie mogła dostrzec. Wpatrywała się tylko w plecy Dimitra, uważając też pod nogi, by czasem kolejny raz nie uszkodzić sobie kostek. Nie pozwoliłaby obcemu mężczyźnie na noszenie jej na rękach.
Czy to byłoby dla niej kompromitujące? Może. Przecież była silną kobietą! Radziła sobie sama i nie potrzebowała pomocy innych. Pomocy tych, którzy sami jej potrzebowali. Ile takich osób było? Szepty wokoło podpowiadały, że zbyt wiele. Ale szepty te były też swego rodzaju niepokojące. Sophie z początku mało uwagi im poświecała, pewna obecności innych rozbitków, ale z biegiem czasu, zaczynała pojmować, że tych rozbitków wcale nie widać. Rozejrzała się wokół siebie, kuląc przez chłód i zmęczenie. Chociaż czy tylko przez to? Nie można było mieć pewności.
- Co mówiłeś?
Zapytała, gdy Dimitri się zatrzymał i spojrzał na nią wyczekująco, jakby coś od niej chcąc. Nie wiedziała jednak co, sama się zatrzymując i zadzierając głowę do góry. Zmarszczyła czoło, trzęsąc się jak osika i powstrzymując ciężkie powieki przed zamknięciem. I pewnie gapiliby się na siebie, jak dwa głupki, gdyby nie głos Samanthy. Sophie od razu zwróciła na niego uwagę i odruchowo odwróciła głowę w stronę krzyku, krok też tam stawiając.
- Idziemy!
Zawołała, zapominając o scysji z kobietą. Zaczynało dominować w niej przeświadczenie, że rozbitkowie powinni trzymać się razem. Możliwe, że ciemna noc, burza i ciarki wywołane przez dziwne leśne odgłosy, zmusiły Poots do solidarności. Ruszyła ku pozostałym, licząc także na towarzystwo kolegów z pracy.
Powrót do góry Go down
Jordan Jackson


Jordan Jackson
https://wyspa.forumpolish.com/t249-jordan-jackson https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t251-jordan-jackson
Dane osobowe :
26 letni Somalijczyk ubrany w grafitowy garnitur bez obydwóch rękawów

Znaki szczególne :
Wysportowany/spora ilość tatuaży na klatce piersiowej i barkach

Ekwipunek :
t-shirt męski (przewiązany na nodze)

Stan zdrowia :
Przygniecione palce prawej dłoni, ból w klatce piersiowej, rozcięte lewe kolano

Punkty :
132


(4) Las przy plaży - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 3 EmptySro Wrz 16, 2015 5:38 pm

Somalijczyk jakoś bardzo nie przejął się tym że był cały przemoczony i że chłód coraz to bardziej opatulał jego ciało. Trzymał ręce w kieszeniach i był bardzo ciekawy po jaką cholerę mu 10 testów ciążowych. Jakoś nie planował mieć dziecka więc myślał czy tego po prostu nie wyrzucić w wolnej chili. Myślenie przerwał mu dość silny ból nogi, jego twarz i co powiedział świadczyłoświadczyło o tym że z minuty na minutę ból stawał się intensywniejszy i piekł z nasiloną siłą. Zatrzymał się na chwilę tak jak ku jego szczęściu reszta ekipy. Przykucnął na prawą nogę i po ciemku próbował obejrzeć ranę. Czuł wilgoć w każdym zakamarku ciała ale był stuprocentowo przekonany że owa rana zaczéła ponownie krwawić. Niby to tylko chwilowe ale i to trzeba mieć na uwadze.
Szepty.. pierwsze co przyszło mu na myśl to osoby z którymi szedł, niestety był w błędzie bo ani Sam, ani Kiara, ani Zorya nie odzywały się do siebie w charakterystyczny do tego sposób. Rozmawiały na tle grupy żeby każdy mógł według uznania uczestniczyć w rozmowie. Najwyraźniejszym, a za razem jedynym logicznie rozumianym słowem było imię jednej z towarzyszek czyli Sam. Ona chyba jako pierwsza to dostrzegła bo wyciągnęła telefon, źródłem nawoływania była inna grupa która miała ewentualnie do nas dołączyć. Im więcej tym lepiej, chyba. Odkaszlnął i stanął na boku przyglądając się poczynaniom reszty.
Powrót do góry Go down
John Wilshere


John Wilshere
https://wyspa.forumpolish.com/t299-john-wilshere#3141 https://wyspa.forumpolish.com/t309-wilshere#3314 https://wyspa.forumpolish.com/t304-john-wilshere#3222
Dane osobowe :
35 lat | komisarz w Australian Crime Commission | Fulham, Londyn, Wielka Brytania | Sydney, Australia

Znaki szczególne :
Kilka tatuaży - na rękach, klatce piersiowej, brzuchu i plecach.

Ubiór :
Bielizna, skarpety, spodnie dresowe, luźną koszulkę włożył sobie za spodnie (półgolas), trampki, wisiorek na rzemyku, zegarek.

Ekwipunek :
Metalowy pręt (długości nogi od stołu)

Stan zdrowia :
Rozcięta pionowo powieka lewego oka. Pionowa rana przechodząca dwa centymetry obok prawego oka, ggłęboka na trzy milimetry i długa na sześć centymetrów. Siniaki na plecach. Ból stawu barkowo-obojczykowego po prawej stronie.

Punkty :
36


(4) Las przy plaży - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 3 EmptySro Wrz 16, 2015 6:06 pm

- W telefonie, jełopie. - syknął do Dimy. Co żeś się koleś, w Rosji urodził, czy co? - Darował sobie instrukcje na temat tego jak używać smartphone'a, nie było po jego myśli komukolwiek w tej chwili ubliżać, a szczególnie swojemu przyjacielowi. Że się wyzywali to inna sprawa. - Ja akurat nie miałem telefonu przy dupie.
Odsuwał liście jedną ręką, starając się nie wykonywać gwałtownych ruchów prawą obręczą. Jeśli dobrze myślał, miał złamany obojczyk. Przy złamaniu ręki, czy barku, nie miałby możliwości poruszania nią. Niemniej jednak ból promieniował na prawie całe ciało, koncentrując na sobie większość myśli Johna. Będzie musiał sobie tę rękę jakoś usztywnić, prowizorycznie, a jak znajdzie ich grupa ratunkowa, resztą zajmą się w szpitalu.
Piekły go oczy. Nie podnosił lewej powieki, miał wrażenie, że coś mu się tam wbiło. Piasek, który pewnie dostał się do rany drażnił wrażliwy materiał gałki ocznej. Rozmazał krew na policzku, koszulkę miał poharataną, brudną. Zresztą, miał ochotę ją z siebie ściągnąć. Trochę szkoda, była to bowiem koszulka z Batmanem. I tak wolał Bane'a, więc może nie będzie tak bardzo za nią płakał. Tego, że poobijał się na plecach, praktycznie nie czuł, ogólne zmęczenie dawało się we znaki.
Zatrzymał się. Dotykając pnia jakiegoś egzotycznego drzewa oddychał ciężko, zwrócony całą swoją postacią do kumpla. Zacisnął palce na korze przesuwając nimi w dół. Stał czekając na to co powie Skorayev. Po chwili jednak usłyszał odpowiedź Samanthy, a zaraz za jej głosem, mignęło mu przed oczami światło latarki.
- Wolę żebyśmy siedzieli w większej grupie. - mówił. - Pójdziemy tam do nich. Ludzi z ogniska. Dobrze? - zapytał. - Możecie się złapać za koszule... - przełknął ślinę.
- Nie ruszajcie się... chwilę! - odkrzyknął. Było ciemno jak w dupie, ale ta latarka w telefonie Samanthy była jakimś znakiem. Ruszył, bo co innego im zostało?
Powrót do góry Go down
Abelard Zaciszko


Abelard Zaciszko
https://wyspa.forumpolish.com/t211-abelard-zaciszko https://wyspa.forumpolish.com/t237-super#1532 https://wyspa.forumpolish.com/t236-abelard-zaciszko#1529
Multikonta :
Daisy, Issy

Dane osobowe :
25 lat, youtuber-milioner, Polak (nie kradnę, chuje!)

Znaki szczególne :
nie mam kciuka i małego palca u prawej ręki oraz, lalunie, mam pięknego pieska ; )

Ubiór :
CIEMNE SPODNIE, T-SHIRT Z ZOMBIE, FLANELOWA KOSZULA W CZARNO-CZERWONĄ KRATĘ, CZERWONE TRAMPKI

Ekwipunek :
ciemne spodnie, t-shirt z zombie, flanelowa koszula w czarno-czerwoną kratę, czerwone trampki, plastikowa walizeczka (zestaw sześciu plastrów różnej długości i szerokości, małe nożyczki, napoczęta w jednej czwartej buteleczka wody utlenionej, chłodząco-łagodząca maść na wypryski i pięćdziesiąt centymetrów, już wcześniej wykorzystywanego, bandaż o szerokości pięciu centymetrów)

Stan zdrowia :
brak mi dwóch palców, więc czuję się mega zajebiście... zgrozo! nie mam kciuka;_; Ponadto jestem odwodniony i chyba zaraz padnę.

Punkty :
261


(4) Las przy plaży - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 3 EmptySro Wrz 16, 2015 10:38 pm

//jesteśmy członkami ekipy z fragmentu oceanu! Cool

Nie było tak źle. Ciemno, ale nie źle. Może nawet byłoby tu bardzo przytulnie, gdyby nie ta niepewność, czy przypadkiem coś nie wyleci na twoją zacną osobą spośród tych wszystkich otaczających nas krzewów. No, i gdyby nie te przerażające odgłosy, które od czasu do czasu dało się słyszeć. Nie można tez było zapomnieć o grzmotach i błyskawicach... Kto tam wiedział, czy kolejna w nas nie postanowi walnąć? Chyba nikt nie przeżywał spotkania z piorunem, o ile nie był filmowym bohaterem, ja zaś... Chyba nie mogłem się zaliczać do tego grona pierdolę-wszystko-wokół-bo-i-tak-mnie-nie-zabije.
Oł, popierdolona rodzinka? – zauważyłem, wzdychając ciężko. Chyba wszędzie była patola i ograniczeni ludzie, do których istnienia w żaden sposób nie można było przywyknąć. Jak choćby ten typ z plaży – bohater-jednorazowy.
Wiem coś o tym... Moja prowadzi Zakład Pogrzebowy, a właściwie sam ojciec, bo matka wylądowała w jakimś wariatkowie... Chyba chciała zabić moją siostrę, więc ją brat starszy złapał i wezwał policję. Teraz nadal gdzieś tam przebywa... Mój brat zaś... Nie mam zielonego pojęcia, czym się zajmuje, drugi starszy chyba opiekuje się dziećmi, siostra też nie mam pojęcia i druga siostra chyba mieszka z tatą i robi z siebie sierotkę życia. Ja zaś jestem najgorszym ogniwem z nich wszystkich, bo ja to ja. Lekceważę, a jak nie lekceważę to hejtuję w sieci... W sumie z tego ostatnio żyję. Możesz mnie kojarzyć z Internetu... Taki trochę zjarany typ, co opieprza wszystkich wokół. Teraz widzisz tę mą lepszą twarz, bo mi odpierdala, bo chyba jestem odwodniony, a przede wszystkim mega zmęczony... Hej, mieliśmy szukać drewna! Myślisz, że znajdziemy w tym miejscu jakąś milusią jaskinkę? – Przypomniało mi się nagle o drewnie, więc zacząłem się wokół rozglądać za takowym.
Nie uchodziło mojej uwadze, że Węgierka starała się trzymać blisko mojej osoby. Obecność kobiety sprawiała, że priorytetem stało się dla mnie upewnianie jej w tym, że panuję nad naszą wycieczką i nic nie grozi pannie w tej dżungli, gdy ja jestem obok. Objąłem ją nawet, gdyż szła tuż obok, zaś było zimno. Nie mieliśmy nawet kiedy i gdzie wysuszyć ubrań, a teraz padało... Tak chłodno. I była bardzo ładna. I mądra. Z pewnością była mądra... I była w Stanach! Mieszkała tam.
To najwidoczniej jesteśmy samobójcami – zauważyłem błyskotliwie, uśmiechając się szeroko. W sumie, mimo tego całego rozbicia się, braku Internetu i kamery, i laptopa, i smartfona, i słuchałek, i mojej kuchni, mieszkania oraz tych wszystkich rzeczy, które były MOJE i były mi potrzebne do życia, czułem się super. Beztrosko tak i lekko. – Słyszałaś? Muchomory raczej nie szeptają... Myślisz, że to inteligentne małpy, papugi czy dzicy tubylcy? – zapytałem szeptem, by przypadkiem to coś nas nie usłyszało. Czy to kilka głosów? – Zbieramy szybko drwa i spieprzamy czy bawimy się w małych odkrywców czy, inaczej, w szpiegów? Wiesz, te filmy szpiegowskie... takie sexy – zauważyłem, wywracając oczami. Większość z nich było totalnym gównem, szajsem niewartym grosza czy romansikiem dla nastolatek lub samotnych kobiet bez seksu.
Powrót do góry Go down
Dimitr Skorayev


Dimitr Skorayev
https://wyspa.forumpolish.com/t294-dimitr-skorayev#3098 https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t303-dimitr-skorayev
Dane osobowe :
36 lat | podkomisarz w Australian Crime Commission | Rosjanin

Znaki szczególne :
tatuaż piórka na przedramieniu i dwie obręcze na bicepsie

Ubiór :
jeansowe spodnie, półbuty wiązane z brązowej skórki, koszula w czerwoną kratę z podwiniętymi rękawami, bransoletka ze skóry ze srebrną klamrą

Ekwipunek :
Torba: litrowa butelka koniaku, woda utleniona, plasterki i jeden zapasowy bandaż elastyczny, litrowa butelka wody gazowanej

Stan zdrowia :
Piach w głębokiej ranie na podbródku, spalone włosy, lekkie oparzenie skóry głowy.

Punkty :
89


(4) Las przy plaży - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 3 EmptySro Wrz 16, 2015 10:52 pm

Dimitr mruknął coś niezrozumiane. Coś co brzmiało "spierdalaj pieprzony herbatopijco, bo ci przypierdole". Albo może to wiatr tak szeptał?
-Też go nie miałem przy dupie. Był w kurtce, która wisiała na fotelu. - odpowiedział. I miał cholernego smartfona, latarkę też w nim miał, jakby kto się pytał. I jakby go miał przy tyłku to by użył, logiczne. Kurwa jego mać. Chciało mu się coraz bardziej kląć.
Potem spoglądał na Sophie, zastanawiając się czy ona sobie z niego jaj nie robi. Ładna, a głupia, standard.
-Ale o co tobie chodzi...? - inteligentna rozmowa na poziomie, nie ma co. Jedno i drugie nie wiedziało o co im chodzi.
I na pewno zaraz wywiązałaby się jakaś niemiła wymiana zdań, gdyby nie to, że usłyszeli głos Samanthy, a między ciemną gęstwiną zieleni rozbłysło się jasne światło. Popatrzył się na Johna porozumiewawczo. Przynajmniej jakiś punkt zaczepienia. Ludzie. Grupa. Lepiej siedzieć w kupie, zawsze raźniej. Chociaż jest wielkie prawdopodobieństwo, że któreś po pięciu minutach wkurwi Skorayeva, mającego i tak już nadszarpnięte nerwy.
-Nawet nie wiem po co się pytasz... daj, pójdę pierwszy, bo sobie jeszcze lepiej tę łapę załatwisz. - powiedział, wymijając kumpla. W razie co to on będzie odgarniał, czy łamał jakieś gałęzie stojące im na drodze. - Kobieto nie zgub się.- odezwał się jeszcze do Sophie, nie odwracając już do niej głowy.
Szli kawałek w milczeniu, a Dima ze skupieniem obserwował światełko telefonu, przebijające się przez liście otaczających ich drzew. Policjant miał wrażenie, że nie ma tutaj czym oddychać. Powietrze było ciężkie, albo to jemu stało się coś w płuca. Nigdy nie wierzył w żadne przesądy i duchy, ale nie mógł pozbyć się dziwnego wrażenia, że ten las był dziwny.
Wyłonili się spomiędzy krzaków, po lewej stronie od Sam i reszty grupy. Dimitr popatrzył się po pozostałych dwóch dziewczynach i mężczyźnie. A potem strzepnął jakieś robale ze swojej koszulki. Ohydztwo. Wolał swój loft w średniozamożnej dzielnicy Sydney, gdzie miał ochotę się w tym momencie znaleźć. Najlepiej w łóżku z jakąś pustą lalą i wódką w kieliszku. Zresztą o tej godzinie miał już być w hotelu, w którym był organizowany ślub Billa i korzystać z usług darmowego baru.
-Macie jakieś bandaże? - spytał na dzień dobry, nie pierdoląc się w jakieś przedstawianie się. Zaraz będzie na to czas. Co jakiś czas przyciskał sobie koszulę do mordy, kiedy czuł, że krew zaczynała napływać w ranę. Za to koszulkę, którą dała mu wcześnie Sam, miał na sobie. Ta odrobina komfortu założenia czystej koszulki było jedynym przyjemnym na co mógł teraz liczyć.
Powrót do góry Go down
Kiara Foster


Kiara Foster
https://wyspa.forumpolish.com/t56-kiara-foster https://wyspa.forumpolish.com/t116-kiara-foster#330 https://wyspa.forumpolish.com/t68-kiara-foster
Multikonta :
Leonardo

Dane osobowe :
33 lata, pielęgniarka, NYC

Znaki szczególne :
wysoka, po kilku dniach bez odpowiedniej pielęgnacji włosów robi jej się afro

Ubiór :
biała bokserka, brązowy sweterek, jeansowe, podarte spodnie, wygodne, sportowe obuwie, wisiorek i srebna bransoletka

Ekwipunek :
opakowanie zapałek do zniczy, nożyczki do paznokci, lotnicza buteleczka kremu do rąk, okulary przeciwsłoneczne, pilniczek, jedna kanapka z dżemem i nieotwarta zielona galaretka w kubeczku, dwie koszulki, para spodni, sukienka, szczoteczka do zębów, szczotka do włosów, sweterek, tabletki (przeciwbólowe, przeciwzapalne, przeciwgorączkowe, przeciwalergiczne), plastry, woda utleniona, bandaż elastyczny, biała chusta

Stan zdrowia :
Przemęczenie, senność, rozległe otarcia na prawej części ciała, amnezja (nie potrafi rozpoznać znajomych twarzy, zdarza się jej gubić słowa, mówić w języku niegdyś nauczonym - zdarza jej się przypomnieć fragment jakiegoś wydarzenia ze swojego życia, przypomina sobie dobę przed katastrofą)

Punkty :
346


(4) Las przy plaży - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 3 EmptyCzw Wrz 17, 2015 8:41 am

Poruszanie się w ciemności nie należało do jej ulubionych zajęć, ale trzeba było w tej chwili schować strach do kieszeni. Trzymała się tuż przy boku Sam szczególnie od chwili, gdy okazało się, że kobieta ma jakiekolwiek źródło światła. Jacyś faceci w jej ustach nie brzmiało dobrze. Choć z drugiej strony nie licząc Jordana w ich grupie były same kobiety, więc kilku prawdziwych mężczyzn by się przydało. Nie to, żeby Kiara szukała sobie jakiegoś bohatera, ale za dużo kobiet w jednym miejscu murowało jakąś kłótnie. Musiała być równowaga jak w naturze. W czasie gdy Sam próbowała zdradzić ich miejsce położenie mulatka zaczęła się rozglądać dookoła. Dzięki gęstym drzewom było tutaj praktycznie sucho. Jednym minusem były okropne robale, ale halo byli w dżungli bez tego się nie obejdzie. A kto wie, może niedługo zrobią sobie potrawkę z glizd. Kiara słyszała burczenie swojego brzucha, ale nadal uparcie nie miała zamiaru wyciągać kanapki z torby. Przecież mogło być jeszcze gorzej, czarna godzina jeszcze nie nadeszła. W końcu zaczęły pojawiać się jakieś postury, mężczyzna, jeszcze jeden mężczyzna i…  
- Sophie! – powiedziała ze słyszalną radością w głosie Kiara. Miło było zobaczyć jakąś znajomą twarz, która dobrze jej się kojarzyła. W pewnej chwili mulatka zaczęła się zastanawiać co stało się z Lauren, Max i Isabelle, ale nie zapytała na głos. Jeżeli ktoś się odłączał to na własną rękę, więc to nie była jej sprawa. A nie mogła przecież martwić się o wszystkich. Chciała o coś zapytać, ale wtedy została uprzedzona.
- Tylko uciskowy i kilka plastrów – odpowiedziała Kiara. Niestety w podarunku z nieba nie dostali niczego więcej, więc tymczasowe zabezpieczenia w postaci opatrunków z ciuchów musiały im wystarczyć. Przyglądała się mężczyznom, jeden z nich był bardziej poharatany. Ale mogła im pomóc, pytanie co oni mogli zaoferować w zamian? Jedzeniem by nie pogardziła ani żadnymi innymi przydatnymi działaniami. – Ale mam wodę utlenioną, mogę poprzemywać wam rany, żeby nie wdało się zakażenie. Macie jakieś jedzenie lub picie? – zapytała od razu. To była istotna informacja. Kiara pewnie tak czy siak udzieliłaby pomocy, ale opcja coś za coś wydawała się bardziej korzystna w tej chwili.


Spróbuje to spisać, żeby był porządek,
Kolejka 1: Sam, Zorya, Sophie, Jordan, John, Dimitr, Kiara (więcej nas Matka Wyspa nie miała (4) Las przy plaży - Page 3 1668229700 )
Kolejka 2: Abelard i... reszta? Bo rozumiem, że jeszcze te grupy się jeszcze nie zobaczyły
Powrót do góry Go down
Samantha Parker


Samantha Parker
https://wyspa.forumpolish.com/t158-samantha-parker https://wyspa.forumpolish.com/t165-sam https://wyspa.forumpolish.com/t164-samantha-parker
Multikonta :
Kate Johnson

Dane osobowe :
28 lat / dziennikarka / Amerykanka / zielone oczy / 170 cm wzrostu

Znaki szczególne :
Tatuaż na prawej łopatce-jaskółka / Blizna nad lewym kolanem / Włosy jak na avku

Ubiór :
Czarne spodnie, granatowa bluzka na ramiączkach, czarne oficerki

Ekwipunek :
melon, mały dezodorant, cztery zapałki i kawałek papieru z siarką, działający telefon ze stłuczoną szybką, psia karma o smaku kurczaka i wołowiny, koszula męska, damska bluzka, t-shirt męski, damskie spodnie, spodnie dresowe, skarpety, pasta do zębów, szampon, kula do chodzenia, własny bagaż podręczny [komplet ubrań na zmianę (spodnie, bokserka, bielizna), kosmetyczka (kilka kosmetyków w wersji mini, paczka ledwo zaczętych pigułek antykoncepcyjnych, kilka prezerwatyw, tampony), podręczna apteczka (leki przeciwbólowe, plastry, bandaże), tabliczka czekolady, gumy do żucia, samolotowa buteleczka wody mineralnej, telefon, aparat fotograficzny (naładowane baterie), słuchawki, książka, portfel, dokumenty, długopis i notes]

Stan zdrowia :
Mocniejsze obicie prawego kolana, które sprawia spory ból, brak części małego palca lewej dłoni, niewielkie oparzenie na wierzchu prawej dłoni, niewielkie zadrapania na twarzy i dłoniach. Porusza się o kuli

Punkty :
123


(4) Las przy plaży - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 3 EmptyCzw Wrz 17, 2015 9:46 am

Sam trzymała wysoko rękę by reszta mogła do nich dołączyć. Świeciła jednak w różne miejsca by zorientować się jak wygląda ten fragment lasu. Bateria na wiele nie starczy, więc zaraz będzie musiała wyłączyć latarkę i znowu pogrążą się w ciemności. Drzewa tu były wysokie i gęste toteż dawały jakąś ochronę przed deszczem, ale coś za coś. Nie mogli liczyć na światło księżyca, a dodatkowo muszą tu być jakieś zwierzęta... Sam wzdrygnęła się, ale nie od strachu. Jej ubrania były przemoczone i czuła przejmujący chłód. Po chwili z lewej strony wyłoniła się trójka rozbitków-Dimitr, facet, którego imienia nie znała i Sophie.
-Jesteście tylko we trójkę?-zapytała zaglądając za nich. Najwyraźniej reszta jej nie usłyszała albo wybrali inną opcję niż schowanie się w lesie. No cóż, na siłę nikogo nie będą tu przecież ciągnąć.
-Niestety mamy tylko tyle-potwierdziła gdy Kiara odpowiedziała Dimitrowi. To i tak całkiem nieźle bo mogli nic nie znaleźć. Z ubrań można było przynajmniej zrobić prowizoryczne opatrunki. Przy okazji otworzyła walizkę i wyjęła z niej swój tobołek oraz rzeczy innych.
-Myślę, że powinniśmy się przebrać w suche ciuchy bo noc nie zapowiada się zbyt ciepła, a nie wiem czy uda mi się tu rozpalić ognisko-wskazała na resztę ubrań. Nie spojrzała przy tym na Sophie i miała nadzieję, że ta nie zacznie znowu swojej tyrady. Wszyscy byli przemoczeni, a zapalenie płuc nikomu nie wyjdzie na dobre. Wzięła swój tobołek oraz kurtkę, którą znalazła i podreptała do Zoryi.
-Hej, jak tam? Doszłaś tu praktycznie sama, więc chyba jest lepiej, co? Znalazłam tę kurtkę, była w walizce, więc jest sucha. Możesz ją założyć bo się przeziębisz-podała jej ciuch i odwróciła się do reszty.
-Jakieś pomysły prócz zorganizowania ogniska? Za chwilę trzeba będzie wyłączyć telefon bo lepiej oszczędzać baterię na sytuację tego typu-miała tu oczywiście na myśli nagłą ucieczkę-Trzeba znaleźć w miarę suche miejsce i pozbierać gałęzie. Jeśli rozpalimy ogień to się przy nim osuszą i będą na potem. Udało mi się wrzucić trochę rozpałki i suchych badyli do walizki to może nam się uda-powiedziała rozglądając się za dobrym miejscem. Nie była pewna czy będą w stanie je rozpalić, ale spróbować trzeba. Przynajmniej mieli by światło i mogliby się rozgrzać.

//Info dla chłopaków i Sophie co jeszcze jest w walizce (mam nadzieję, że dobrze spisałam):
Męska część: bielizna, trzy pary szortów i dwie pary dżinsów, sześć koszulek, koszula, adidasy, trampki, kosmetyczka (żel pod prysznic, maszynka do golenia, antyperspirant, szczoteczka do zębów)
Damska część: dwie sztuki spodni, trampki, adidasy, szpilki, bielizna, kosmetyczka (podkład, kredka, spirala, perfum, szampon, balsam do kąpieli, krem, kilka gumek), koszula nocna//
Powrót do góry Go down
Katarina Evike


Katarina Evike
https://wyspa.forumpolish.com/t255-katarina-evike https://wyspa.forumpolish.com/t259-ziolowa-panna#1911 https://wyspa.forumpolish.com/t258-katarina-evike#1901
Dane osobowe :
21 lat, Węgierka, studentka zielarstwa i terapii roślinnych, bloggerka modowa

Znaki szczególne :
kilka tatuaży, znamię na dole pleców, po prawej stronie

Ekwipunek :
foliowa cerata na stół (2x2m), kosmetyczka (zalotka do rzęs, wiśniowy błyszczyk, tusz i kredka do oczu, miętowy lakier do paznokci, dwa małe plastry z opatrunkiem), jabłkowy soczek w kartoniku, pomarańcza i jedna podwójna kanapka z pasztetem z królika i pomidorem Od nieboszczki wzięła zapisany notes z adresami, okulary (-2 i -3,25), dokumenty (Claire Frederick, 36 lat, Portorykanka) oraz list miłosny od niejakiego Danny’ego

Stan zdrowia :
skręcony lewy nadgarstek, ból lędźwi

Punkty :
174


(4) Las przy plaży - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 3 EmptyCzw Wrz 17, 2015 12:02 pm

/ja też z tej ekipy!
Jeżeli chodzi o te egipskie ciemności to zdecydowanie się one Katarinie nie podobały. Z drugiej jednak strony było względnie sucho i deszcz nie lał się im na głowę – coś za coś! W sumie, po głębszym przemyśleniu sprawy, stwierdziła, że i tak woli być w tym lesie niżeli na otwartej przestrzeni. Ta plaża wydawała się być jeszcze gorsza od gąszczu, w którym się znaleźli. Aczkolwiek trochę ją to przerażało. Te wszystkie odgłosy w tym mroku wydawały się strasznie niebezpieczne.
Tak trochę – przyznała mu rację. – Jak wyjeżdżałam z matką do Ameryki to brat siedział w zakładzie karnym, a ojciec jak zwykle w domu na kanapie całkiem zalany. – Cóż. Życie na Węgrzech było dla Kat zamkniętym rozdziałem, który już nigdy nie wróci. Jej domem były Stany. Po powrocie z Australii miała nawet zamiar składać wniosek o obywatelstwo amerykańskie, bo jak na razie była zwykłą rezydentką na zielonej karcie wraz z matką, której jednak na owym obywatelstwie nie zależało.
No to Ty też masz nieco popieprzoną sytuację rodzinną – podsumowała jego słowa. – Ej! Kojarzę Cię. Już na początku miałam wrażenie, że skądś Cię znam. Widziałam kilka filmików z Tobą. Niezła beka. Ja miałam zamiar założyć youtuba, ale nie zdążyłam. Na ogół to jestem bloggerką modową i płacą mi za zdjęcia w ciuchach jakiejś firmy, które dostaje za darmo, nota bene. – Uśmiechnęła się. Co z tego, że to uśmiechu w ogóle przez te ciemności nie było widać? – Drewna jest tu pod dostatek, ale z jaskinią będzie problem… chyba – mruknęła niezadowolona. Co jak co, ale w tych warunkach znalezienie czegokolwiek graniczyło chyba z cudem.
Katarina nie miała nic przeciwko temu, że Abel ją objął – nawet dobrze, że to zrobił! Po pierwsze, mieli pewność, że się nie rozdzielą, a po drugie… było trochę zimno, co nie? Ciuchy od Kat były całe przemoczone, a jak będą trochę bliżej siebie, to może się rozgrzeją? Plus Evike czuła się trochę bezpieczniejsza, gdy tak Zacieszko ją do siebie tulił.
I tak nie mamy chyba nic do stracenia... – mruknęła. No bo w sumie taka była prawda. Piorun może ich trafić w każdym miejscu… ale to na otwartej przestrzeni chyba jest większe ryzyko tego, woda i piasek przyciągają pioruny… tak samo jak wysokie drzewa. – Jasne, że słyszałam… – szepnęła w jego kierunku. Miała dodać, że chyba się zaraz posika ze strachu, ale się powstrzymała. Jeszcze Abla odstraszy i co będzie wtedy? Nici z Romea i Julii w wersji wyspowej. – A może to jacyś rozbitkowie? Jak my przeżyliśmy to inni też… Może ich poszukamy? – zaproponowała. Ale czy to był mądry pomysł? Cholera wie.
Powrót do góry Go down
Zorya Delacroix


Zorya Delacroix
https://wyspa.forumpolish.com/t65-zorya-delacroix?nid=1#238 https://wyspa.forumpolish.com/t103-zorya#253 https://wyspa.forumpolish.com/t102-zorya-delacroix
Dane osobowe :
lat trzynaście, Francuzka, uczennica i bywalczyni salonów

Znaki szczególne :
nieujarzmiona czupryna, oczy koloru nieba tuż przed burzą, chuderlawa sylwetka

Ubiór :
ciemny sweter wkładany przez głowę (a na to męska, olbrzymia bluza), spódnica przed kolano w kwiecisty wzór, czarne podkolanówki, conversy

Ekwipunek :
cienki sweter wkładany przez głowę, spódniczka, podkolanówki i conversy, gumki do włosów, trzy koszulki, sweterek, szampon, męska bluza, młodzieżowa kurtka (w kieszeni bilet lotniczy na nazwisko Cugana)

Stan zdrowia :
rozcięta warga, problemy z błędnikiem

Punkty :
213


(4) Las przy plaży - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 3 EmptyCzw Wrz 17, 2015 3:10 pm

sam, szampon mam ja, chyba że coś mnie ominęło i były dwa!

Pojawiły się trzy osoby - dwóch kompletnie obcych jej mężczyzn i kobieta, którą Zorya widziała wcześniej, jeszcze na plaży. Była to ta sama ostoja cnót wszelakich i strażniczka cudzej należności. Dziewczyna ostentacyjnie otuliła się ukradzioną bluzą, lecz zaraz tego pożałowała; po pierwsze, Sophie i tak nie dostrzegła jej butnego czynu zagubionego w płaszczu ciemności, a po drugie materiał przesiąkł już całkiem od wielkich kropel deszczu i zrobiło jej się jeszcze zimniej.
Mężczyźni byli widocznie zmęczeni. Okrawieni. Wyglądali paskudnie, zupełnie, jakby uciekli z planu filmowego niskobudżetowego kina akcji. Momentalnie oceniła ich jako potencjalnych ćwierćinteligentów, próbowała przebadać ich wzrokiem, jednak ich postury ginęły w cieniu rzucanym przez korony wysokich drzew.
- No, jest lepiej - odpowiedziała na pytanie Sam, lekko wzruszając ramionami. Przyjęła podaną jej kurtkę, drżącymi z chłodu dłońmi zdjęła przemoczoną bluzę. - I dzięki - mruknęła, ciesząc się w duchu, że bycie najmłodszą wiązało się z wyrozumiałością i licznymi przywilejami.
- Rozpalenie ogniska? - spytała lekko zdezorientowanym głosem, wbijając się brutalnie w rozmowę dorosłych. - Dopiero co jedno zgasło, jest cholernie mokro, wszędzie jest woda - zauważyła, wbijając wzrok w Sam. - Nawet rozpałka może nie pomóc.
Ale co ona mogła wiedzieć?
Powrót do góry Go down
Jordan Jackson


Jordan Jackson
https://wyspa.forumpolish.com/t249-jordan-jackson https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t251-jordan-jackson
Dane osobowe :
26 letni Somalijczyk ubrany w grafitowy garnitur bez obydwóch rękawów

Znaki szczególne :
Wysportowany/spora ilość tatuaży na klatce piersiowej i barkach

Ekwipunek :
t-shirt męski (przewiązany na nodze)

Stan zdrowia :
Przygniecione palce prawej dłoni, ból w klatce piersiowej, rozcięte lewe kolano

Punkty :
132


(4) Las przy plaży - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 3 EmptyCzw Wrz 17, 2015 4:58 pm

Jordan ani półsłowem nie odezwał się do mezczyzn i Sophie którą widział na plaży niespełna parę chwil temu. Czas mu płynął nieubłagalnie szybko i nawet nie znał godziny.. w sumie nie wiedział na jakiej strefie czasowej jest ta wyspa. Wysłuchał po kolei każdej osoby i postanowił być równie tajemniczy co cichy dla reszty.
Kiedy Sam wspomniała o podziale Jordan postanowił wreszcie skorzystać z okazji i wziąc co nieco. Podszedł do torby z zawartością męską i przegrzebał parę rzeczy. Wyciągnął ze środka kosuzlę i parę jeansów które postanowił przywłaszczyć. Odszedł na bok i zdjął z siebie prawie wszystkie ubrania zostając w samych bokserkach. Zaczął od spodni i skończył na koszuli, jeżeli był w śród nich policjant móyłby zauważyć wiele ciekawych tatuaży dotyczących świata przestępczego.Odkaszljął i skrzyżował rece patrząc na resztę. Tak szczerze był ciekaw czy reszta osób tak po prostu skorzysta z tych rzeczy jak ze swoich. Podwinął rękawy koszuli by tak szybko jej nie przemoczyć w razie poruszania się. Ogółem ujmując nie ufał zbytnio grupie która dosłownie przed chwilą do nich dołączyła. Nie był typem samotnika ale uważał że grupa dałaby sobie radę bez ich towarzystwa.


Ostatnio zmieniony przez Jordan Jackson dnia Czw Wrz 17, 2015 10:14 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Sponsored content

(4) Las przy plaży - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 
(4) Las przy plaży
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 10Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
 Similar topics
-
» (1) Zatoczka przy piaszczystej plaży
» (5) Fragment oceanu przy plaży
» (6) zatoczka przy kamiennej plaży
» (16) Wodospad przy jeziorku

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
All hope is lost :: Wyspa :: Okolice plaży-