IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
(4) Las przy plaży - Page 7


 

 (4) Las przy plaży

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
Wyspa


Wyspa
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
125


(4) Las przy plaży - Page 7 Empty
PisanieTemat: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 7 EmptySro Sie 19, 2015 9:25 pm

First topic message reminder :

Okolice plaży

Las przy plazy

Początek lasu. Jest on wyjątkowo gęsty i zarośnięty przez palmy. Na liściach znajduje się pełno różnorodnego robactwa.

<
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Drew Stauntan


Drew Stauntan
https://wyspa.forumpolish.com/t349-drew-stauntan https://wyspa.forumpolish.com/t351-drew https://wyspa.forumpolish.com/t350-drew-stauntan
Dane osobowe :
28 || Biznesmen || Amerykanin z krwi i kości || San Francisco

Znaki szczególne :
Ma słabość do szkockiej. Wyraźne blizny- po czterech kulkach- na lewym barku. Podłużne, cienkie zbliznowacenie wzdłuż szyi. Perfekcyjnie ułożona fryzura i dwudniowy zarost.

Ubiór :
Granatowy garnitur nadpalony w okolicy ramienia, biała koszula z granatowymi mankietami, skórzane, eleganckie buty. Wszystko ufajdane krwią oraz pyłem. Na szyi widnieje nieśmiertelnik z najważniejszymi dla niego datami, skórzany pasek za szlufkami spodni oraz zegarek z pękniętym szkiełkiem.

Ekwipunek :
damskie dresowe spodnie, czarna halka, wyczerpana zapalniczka, dwuosobowy namiot (bez słupków do stawiania, czarny, brudny z dziurą w części dotykającej podłoża), rtęciowy termometr, rozładowany telefon komórkowy (Nokia Asha 302), baterie paluszki oraz półlitrowa buteleczka czystej wódki, różowy termos bez nakrętki

Stan zdrowia :
Przemeczenie, senność, wstrząs mózgu, spalone brwi, wybite trzy palce u lewej dłoni, około sześciocentymetrowa dziura w ramieniu (coś się w nie wbiło, a potem zostało wyrwane, jednocześnie powodując wyrwanie fragmentu mięśnia)

Punkty :
198


(4) Las przy plaży - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 7 EmptyPon Paź 05, 2015 11:52 pm

Nie zamierzał iść na plażę, bo jeśli rzeczywiście zależało im na szybkim wydostaniu się z wyspy to dbanie o opaleniznę było ostatnim z racjonalnych wyjść. Widział sporo osób, które z większym, bądź mniejszym powodzeniem starały się rozpalić ogniska, więc nie zamierzał wchodzić im w paradę. W gruncie rzeczy uganianie się za gałęziami i chuchanie na nie, aby szybciej nadawały się do spalenia, nie było w jego stylu, bo nie miał cierpliwości do tak banalnych rzeczy. Można by pomyśleć, iż wymigiwał się od pracy, jednak meritum widniało zupełnie gdzie indziej, albowiem zależało mu, jedynie na wyrwaniu się z tego grajdołka- mówiąc kulturalnie. Chciał znaleźć telefony satelitarne, czy jakikolwiek sprzęt, który nadawałby się do zewnętrznego łącza, bo wychodził z założenia, że jeśli nie uratowano ich do tej pory, to nie było to nader proste. W końcu uświadomił sobie, iż spory czas musiał leżeć nieprzytomny na plaży, gdyż zaraz po przebudzeniu większość ludzi już miało ręce pełne roboty. Dodatkowo kieszenie pękały im w szwach, a nietrudno było zgadnąć, iż większość z owych rzeczy należały do innych pasażerów. Wertowano bagaże do skrajów możliwości, ale rozumiał to, bo w końcu sam chciałby mieć jakiegokolwiek asa w rękawie.
-Skoro władasz ogniem, to Twój kolega ma problem z głowy, madame.- uniósł kącik ust, a następnie jego spojrzenie powędrowało do ów mężczyzny, który wyglądał jakoby wyrwano go z Disneyword’a. Nie oceniał ludzi po okładce, bo bardziej liczyły się dla niego psychologiczne względy z jednego, prostego powodu- najczęściej władzę w garści mieli Ci, co byli dobrymi strategami, a nie eksponatami wystawionymi na pokaz. Zbyt wiele już doświadczył i zbyt wiele poznał, aby układać hierarchię własnych wartości względem tego, co widziały jedynie oczy. -Właściwie to sprzedaje, gdyż zabrałem je z drzewa nieopodal, jednak kiedy spotkałem właściciela to należy mi się tylko znaleźne. Liczę, że szybko dostarczysz mi owe dziesięć procent.- uśmiechnął się kpiąco w stronę gościa, a następnie wystawił w jego kierunku dłoń, w której trzymał ów rzeczy. Przydałyby mu się zupełnie do niczego, więc nawet, jeśli chłopak zamierzał sobie zrobić z nich latawiec, to wszystko było mu jedno. -Choć damy mają pierwszeństwo.- dodał po chwili zastanowienia i ponownie skierował wzrok na brunetkę, a jego twarz uzupełnił szarmancki uśmiech. Wiedział, że jej wypowiedź, aż kipiała szyderczością, stąd nie mógł odpuścić sobie dolania oliwy do ognia. -Będzie madame do twarzy. W końcu na tak upalne dni niewskazane są ubrania.- uniósł brew, po czym obrócił głowę w stronę gęstwiny, jakoby szukał właśnie kolejnej drogi, jaką chciał podążyć. Wiedział, że gdzieś w pobliżu musiały być szczątki wraku i właściwie to je pragnął znaleźć. -Idę rozglądać się za czymś bardziej pożytecznym jak zarumienione policzki. Ktoś się na to pisze, czy raczej utopijne plaże biorą górę?
Powrót do góry Go down
Samantha Parker


Samantha Parker
https://wyspa.forumpolish.com/t158-samantha-parker https://wyspa.forumpolish.com/t165-sam https://wyspa.forumpolish.com/t164-samantha-parker
Multikonta :
Kate Johnson

Dane osobowe :
28 lat / dziennikarka / Amerykanka / zielone oczy / 170 cm wzrostu

Znaki szczególne :
Tatuaż na prawej łopatce-jaskółka / Blizna nad lewym kolanem / Włosy jak na avku

Ubiór :
Czarne spodnie, granatowa bluzka na ramiączkach, czarne oficerki

Ekwipunek :
melon, mały dezodorant, cztery zapałki i kawałek papieru z siarką, działający telefon ze stłuczoną szybką, psia karma o smaku kurczaka i wołowiny, koszula męska, damska bluzka, t-shirt męski, damskie spodnie, spodnie dresowe, skarpety, pasta do zębów, szampon, kula do chodzenia, własny bagaż podręczny [komplet ubrań na zmianę (spodnie, bokserka, bielizna), kosmetyczka (kilka kosmetyków w wersji mini, paczka ledwo zaczętych pigułek antykoncepcyjnych, kilka prezerwatyw, tampony), podręczna apteczka (leki przeciwbólowe, plastry, bandaże), tabliczka czekolady, gumy do żucia, samolotowa buteleczka wody mineralnej, telefon, aparat fotograficzny (naładowane baterie), słuchawki, książka, portfel, dokumenty, długopis i notes]

Stan zdrowia :
Mocniejsze obicie prawego kolana, które sprawia spory ból, brak części małego palca lewej dłoni, niewielkie oparzenie na wierzchu prawej dłoni, niewielkie zadrapania na twarzy i dłoniach. Porusza się o kuli

Punkty :
123


(4) Las przy plaży - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 7 EmptyWto Paź 06, 2015 1:50 pm

Wreszcie przyszło jej zobaczyć zwichrowaną osobę Abelarda. Wyrzucał z siebie kolejne słowa jak karabin maszynowy, więc nie było szans by się wtrącić. Dopiero gdy zakończył swój wywód odważyła się odezwać.
-Słusznie, weźmiemy to ze sobą. Tutaj nie będziemy rozpalać ogniska-tu zwróciła wzrok na Drew. Miała być to odpowiedź na kwestię "problemu jej kolegi". Nie chciało jej się wyjaśniać nowoprzybyłemu, że część badyli była zbyt mokra i nie opłacało się próbować rozniecać tu ognia. Przyglądała się jeszcze chwilę złośliwej wymianie zdań dwóch facetów. Jej kolega nazywał to koguceniem, czyli werbalnym pokazywaniem, kto ma większe jaja. Trochę to śmieszne, a trochę żałosne, ale faceci już chyba tacy byli, prawda? Po chwili Drew ponownie zwrócił się do niej.
-Zdecydowanie. Im mniej tym lepiej-uśmiechnęła się uroczo. Mogliby prowadzić rozmowę w tym stylu w nieskończoność, ale nie miało to chyba większego sensu.Sam nie mogła się oprzeć wrażeniu, że skądś zna Drew i nie chodziło jej o lotnisko czy sam samolot. Po prostu jego twarz wydawała jej się znajoma, ale teraz pamięć odmawiała współpracy i udzielenia jakiś konkretniejszych informacji.
-Nie idę się tam opalać, ale żeby odnaleźć ludzi z mojej grupy-odpowiedziała jedynie za siebie, bo nie wiedziała jakie motywy ma reszta grupy. Ona chciała się upewnić, że Kiara czy Zorya są całe i zorganizować ekipę, by zdjąć z drzewa ciało pilota. Tylko tyle i aż tyle.
-Jestem od kilkunastu godzin na nogach, przeszłam chyba pół wyspy, po części przez jakieś przeklęte podziemne jaskinie, więc spasuje. Na dziś mam dość eksploracji i nie chcę rozwalić sobie zupełnie nogi-rozłożyła ręce w geście rezygnacji. W innym przypadku byłaby pierwsza na zwiedzanie, ale nie w tym momencie. Jej ciało bardzo jasno mówiło, że musi odpocząć. Poza tym, miała teraz inne priorytety.
-W takim razie może wskażesz nam choć drogę?-zapytała całkiem uprzejmie. Można wnioskować, że trzeba iść w tę stronę z której wylazł, ale mógł też trochę okrążać, jeśli taki z niego ciekawski człowiek.  Miała coś jeszcze dodać, ale jej oczy dostrzegły znajomy kształt. Podniosła się niezgrabnie i uśmiechnęła sama do siebie.
-Moja torba-powiedziała patrząc na jakieś kolczaste drzewo. Podeszła do niego i zaczęła się zastanawiać jak ściągnąć ją w dół. Nie wisiała jakoś mocno zaczepiona, więc Sam sięgnęła po większy kamień i rzuciła nim w torbę. Jeśli uda jej się ją ruszyć, to powinna sama spaść wprost w jej ręce.

//Już nie wiem czy jest jakaś kolejka czy nie ma, więc piszę. Wybaczcie ;) //
Powrót do góry Go down
Madison Blackwell


Madison Blackwell
https://wyspa.forumpolish.com/t89-madison-blackwell https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t91-madison-blackwell
Dane osobowe :
26, Fotograf, Amerykanka.

Ubiór :
Jasno niebieska bluzka, jeansy, trampki, znaleziona męska bluza

Stan zdrowia :
ukruszone dolne kły, krwotok z nosa, słabnący ból kręgosłupa

Punkty :
62


(4) Las przy plaży - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 7 EmptyWto Paź 06, 2015 2:24 pm

/ z Zatocze przy kamiennej plaży.

Przeszkoda którą była woda jako pierwsza pojawiła się na jej trasie. Nie chciała się moczyć, ani próbować przepływać wzdłuż aby dotrzeć do miejsce gdzie jej wzrok chciał aby dotarła. Cel stał się niemożliwy. Ciemna woda sugerowała, że zamoczenie jedynie stóp nie wchodzi w grę. Dna nie było. Madison nie chciała ryzykować zanurzeniem się z możliwością braku powrotu z tajemniczej otchłani. Musiała obrać inną drogę aby dotrzeć gdziekolwiek. Szła, szła i szła aż dotarła do miejsca gdzie rosła bujna roślinność. Chwilę stała i wpatrywała się w rośliny przed nią. Na jej twarzy rysował się grymas niezadowolenia. Nie miała ochoty wchodzić w dzicz, dosłownie. Nigdy nie wiadomo co się kryje w krzaku ani czy przez przypadek nie wejdziesz w jakieś kolczaste rośliny, a wtedy zadrapania na ciele masz jak w banku.
Mimu chwilowych wahań czy aby nie zawrócić do swojego prowizorycznego schronienia postanowiła iść dalej. Może będzie miała trochę szczęścia i trafi na jakieś egzotyczne owoce które mogłaby zaoferować jej wyspa. Szła bardzo powoli i starała się dostrzec czegokolwiek. Walizek, ciał czy jakiś toreb z jedzeniem które mogłyby zawisnąć w koronie drzewa. Las był czysty, aż trudno było w to uwierzyć, ze jedynie niewielkie części od samolotu trafiły w gęstwinę drzew i krzewów.
Odpoczynek. Madison co jakiś czas musiała się zatrzymać. Nie była przygotowana na tak długie i męczące marsze. W sumie... nigdy się nie spodziewała że będzie musiała się przebijać przez krzewy aby móc iść dalej. Zawsze były wydeptane jakieś szlaki czy ścieżki. Tutaj zero. Idziesz i starasz się znaleźć taką drogę aby jak najmniej zrobić sobie krzywdy. Trochę żałowała że nie postanowiła siedzieć na swoich czterech literach w tych skałach i czekać na ratunek. Co jej strzeliło do głowy aby nad ranem przedzierać się przez chaszcze. Frustracja. To chyba najbardziej odpowiednie słowo aby opisać jej nastrój. Co chwile jakaś gałązka wplątywała się w jej włosy. Coś zahaczało o bluzę i musiała tracić zbędną energie na wyplątywanie się z tego. Istny koszmar.
Przed jej oczami ukazywał się coraz jaśniejsza poświata. Docierała do końca lasu, a wraz z tym do jej uszu zaczęły docierać dźwięki. Oprócz tych które słyszała od ponad godzin w końcu usłyszała ludzki głos, a przynajmniej tak się jej wydawało. Nie była w stanie ocenić czy to co dobiera do jej zmysłów czasem nie jest już złudzeniem, a ona po kilku godzinnej wędrówce zwariowała i słyszy to co by chciała aby do niej docierało. Zatrzymała się i wsłuchiwała. Dłoń przyłożyła do drzewa aby się nie przewrócić z wrażenia. Dobrze myślała, że w okolicy są ludzie. Żywi na dodatek, no chyba że ciała postanowiły sobie urządzić pogawędkę na plaży ale to wykluczała. Przyśpieszyła swój krok i z większym impetem zaczęła przedzierać się przez krzaki aż dotarła do miejsca skąd docierały odgłosy. Ludzie! Ludzie! To były jedyne myśli które przebiegały przez jej głowę na widok nieznajomych twarzy. Nie obchodziło ją kim są. Ważne że nie jest jedyna w tym miejscu. Zawsze raźniej siedzieć w gównie razem niż samemu, racja?
- Hej!- krzyknęła w stronę postaci znajdujących się w tym miejscu licząc na jakiś odzew z ich strony. No bo... była możliwość że trafiła do jakieś grupy, która odłączyła się od reszty i postanowiła żyć tutaj na własną rękę. Nigdy nie wiadomo. Była dobrej myśli i miała nadzieje, ze posiadają jakieś smakołyki albo przynajmniej zamierzają ich poszukać. To by się przyłączyła do wyprawy chociaż nogi dawały już o sobie znać...
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(4) Las przy plaży - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 7 EmptyWto Paź 06, 2015 8:09 pm

ROBERT


Nie było około południa. Nie miał zegarka więc nie mógł jasno określić jaka panuje obecnie pora. Słońce dopiero wschodziło, na całej wyspie. Takiego twardego snu żeby spać do południa to też On nie miał. Słona woda w której postanowił się okąpać nieco zmyła z niego brudy i inne zanieczyszczenia wynikłe z katastrofy i tego jak Ją przeżył. Oczywiście poczuł lekko palący ból w swoich małych otwartych rankach, ale nie był On na tyle uciążliwy by mógł mu przeszkadzać w dalszym funkcjonowaniu. Ciuchy ładnie wyschły. Plaża była pusta jak poprzednio. Nie znajdowały się tutaj żadne z części samolotu to też żadnych rozbitków w okolicy nie mógł uświadczyć. 
Znalazł jakiś kij bez problemów. Również jego tajemniczy makijaż, wykonany z kobiecej puderniczki znalazł się zaraz na jego twarzy. Wklepał sobie farbę na twarz i wyglądał niczym żołnierz na poligonie w Wietnamie. Ruszył zdecydowanym krokiem przed siebie maszerując wcale tak jak nie wydawało mu się kilka godzin, a jedynie kilkanaście minut. Głód i wyczerpanie oraz brak jakiegokolwiek poczucia czasu mogły go wprowadzić w lekkie zawirowanie. Słońce wcale nie zachodziło. Dopiero wschodziło. Cały czas.

Mężczyzna dotarł do pewnego miejsca które wcale nie wyglądało na najlepsze, jeśli chodzi o rozbicie się samolotu. W oddali widział Ogromne Skały wyrastające z morza i łączące się z plażą. W tym miejscu znajdowało się już więcej roztrzaskanych elementów a nawet w niedalekiej odległości od niego, stał jakiś fotel. Po kilku sekundach usłyszał również skądś wołanie o pomoc. Jeśli zdecydował się odnaleźć wzrokiem, skąd Ono dobiega po chwili mógł dostrzec ciężarną kobietę która siedziała na piasku i trzymając się za brzuch, co kilka sekund wzywała pomocy. 

z/t --->OGROMNE SKAŁY (( Czyli piszesz kolejnego posta w tym temacie )) 


Już jest zdecydowanie lepiej :) Nie opisuj jednak całego dnia na raz. Niezbadane są wyroki losu! :D U wszystkich graczy jest ten sam czas i to MG opisuje kiedy mija dzień i kiedy zapada noc. Powodzenia i widzimy się na skałach!  
Powrót do góry Go down
Drew Stauntan


Drew Stauntan
https://wyspa.forumpolish.com/t349-drew-stauntan https://wyspa.forumpolish.com/t351-drew https://wyspa.forumpolish.com/t350-drew-stauntan
Dane osobowe :
28 || Biznesmen || Amerykanin z krwi i kości || San Francisco

Znaki szczególne :
Ma słabość do szkockiej. Wyraźne blizny- po czterech kulkach- na lewym barku. Podłużne, cienkie zbliznowacenie wzdłuż szyi. Perfekcyjnie ułożona fryzura i dwudniowy zarost.

Ubiór :
Granatowy garnitur nadpalony w okolicy ramienia, biała koszula z granatowymi mankietami, skórzane, eleganckie buty. Wszystko ufajdane krwią oraz pyłem. Na szyi widnieje nieśmiertelnik z najważniejszymi dla niego datami, skórzany pasek za szlufkami spodni oraz zegarek z pękniętym szkiełkiem.

Ekwipunek :
damskie dresowe spodnie, czarna halka, wyczerpana zapalniczka, dwuosobowy namiot (bez słupków do stawiania, czarny, brudny z dziurą w części dotykającej podłoża), rtęciowy termometr, rozładowany telefon komórkowy (Nokia Asha 302), baterie paluszki oraz półlitrowa buteleczka czystej wódki, różowy termos bez nakrętki

Stan zdrowia :
Przemeczenie, senność, wstrząs mózgu, spalone brwi, wybite trzy palce u lewej dłoni, około sześciocentymetrowa dziura w ramieniu (coś się w nie wbiło, a potem zostało wyrwane, jednocześnie powodując wyrwanie fragmentu mięśnia)

Punkty :
198


(4) Las przy plaży - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 7 EmptyWto Paź 06, 2015 8:18 pm

-Odnaleźć ludzi.- powtórzył cicho, właściwie sam do siebie, jakoby ta informacja była iście osobista. W końcu poszukiwania były powodem, dla którego opuścił Stany Zjednoczone i udał się do Sydney, gdzie miał jedynie zbadać trop i szybko wracać do domu. Spieszył się jak głupi, a owy pośpiech spowodował, że wylądował na tej wyspie z bandą zupełnie obcych mu ludzi. Do tej pory miał do siebie żal o wykłócania się z panną na lotnisku, żeby tylko zaczekowała mu bilet jeszcze na dziś. Gdyby tylko zaczekał, złamał swoje cholerne reguły choć raz i posłuchał innych to już dawno byłby w Los Angeles. Tam pozostawało mu przesiąść się do drugiego samolotu i już bezpośrednio wylądować w Philadelphii. W tamtej chwili, jednak liczyła się dla niego każda minuta i jak widać to właśnie ona stała się dla niego przekleństwem. Teraz było za późno na narzekania i szukanie winnych, dlatego skupił się na znalezieniu jakiegokolwiek wyjścia z owej dziczy. Sposobów, poza złudną nadzieją, było niewiele, lecz nim miał się porwać na te bardziej drastyczne to wolał wykorzystać pulę nieco bardziej bezpiecznych.
-Odpocznij.- zatrzymał wzrok na jej oczach i nieco się uśmiechnął, choć w owej sytuacji nawet to wyglądało kuriozalnie. -Powiedz mi tylko gdzie już byłaś, abym nie przecierał śladów, gdyż to nie ma najmniejszego sensu. Kobiety są raczej z tych szczegółowych i powiedzmy, że zaufam Ci na słowo, iż Twojemu wzroku nie umknęła duża część warku, madame.- uniósł kącik ust opierając się zdrowym barkiem o drzewo. Nie zwracał już uwagi na to drugie, albowiem żeby cokolwiek z nim zrobić i tak potrzebował nici, którymi aktualnie nie dysponował. Dezynfekcja może i oczyściła ranę, ale nikt nie był głupi i wiedział, że ona wciąż będzie krwawić.
-Plaża jest jakieś trzysta metrów za mną.- wskazał drogę odwróciwszy się przez ramię. Szedł w miarę prosto, więc z pewnością szybko uda im trafić się do celu. Było tam sporo osób i liczył, że uda jej się znaleźć tych kogo szukała. -Jest tam spora grupa.- dodał jakoby choć trochę chciał ją uspokoić, a następnie odepchnąwszy się od drzewa zrobił krok do przodu. Skoro nie zamierzali iść z nim, to nie było sensu stać tutaj i wymieniać kpiących uwag, albowiem słońce powoli wschodziło, dzięki czemu widoczność była znacznie większa. -Jakby pomoc przybyła, zadzwoń do mnie, madame.- uśmiechnął się szelmowsko składając dłoń przy uchu w dość charakterystycznym geście. Oczywiście tylko żartował, bo mijając już fakt braku telefonu to i o zasięg było tutaj z pewnością ciężko.
Skinąwszy głową na pożegnanie, rzucił przelotne spojrzenie blondynce, która akurat zbliżyła się do ich ‘grupy’. -Poćwicz jeszcze trochę głośność, a budowanie ognisk straci na wartości.- uniósł brew w dość ironicznym wyrazie, bo dziewczyna naprawdę miała parę w ustach. Nie zwlekając dłużej ruszył w gęstwinę licząc, że znajdzie coś bardziej przydatnego jak ta piekielna halka.
Powrót do góry Go down
Audrey Hunt


Audrey Hunt
https://wyspa.forumpolish.com/t328-audrey-hunt https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t331-audrey-hunt#4058
Multikonta :
Marina Ives

Dane osobowe :
25 lat, doktor, stażystka na wydziale chirurgii, Amerykanka

Znaki szczególne :
Ma 176 wzrostu, piegi na twarzy

Ubiór :
granatowe spodnie 3/4, granatowa bluzka, zielone tenisówki, szara bluza z kapturem

Stan zdrowia :
całkowicie poplątane włosy, które dodatkowo zaplątały się także w cierniowy krzak, supłając się i tworząc wielki kołtun. Poobijane plecy, trzy duże siniaki na ramionach i barkach. Drobne rany na twarzy.

Punkty :
172


(4) Las przy plaży - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 7 EmptyWto Paź 06, 2015 8:31 pm


To była zwykła utrata przytomności z powodu osłabienia. Nic więcej. Wiedziała jednak, że Finley jako rasowy chirurg zaraz poszuka milion potencjalnych chorób i urazów jakich mogła doznać.
- Dobrze, leżę. Spokojnie wiem co robić. Sama jestem lekarzem jeśli pamiętasz.
Powiedziała. Lekarze to najgorsi pacjenci. Sami wszystko wiedzą lepiej.
- Szkoda, myślałam, że im się uda.
Powiedziała. Może spróbują za chwilę. W każdym razie Audrey na pewno od razu tam nie pójdzie.
- Czekaj, dokąd idziesz?
Zapytała, ale ona sobie odeszła gdzieś na bok. Audrey wykorzystała ten moment i usiadła.
- I co? Znalazłaś coś?
Powrót do góry Go down
Finley Montgomery


Finley Montgomery
https://wyspa.forumpolish.com/t327-finley-montgomery https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t330-finley-montgomery
Multikonta :
Sebastian Davis

Dane osobowe :
25 lat, stażystka medycyny, Amerykanka

Znaki szczególne :
blizna po wycięciu wyrostka robaczkowego, blizna na lewym kolanie, tatuaż skorpiona na łopatce

Ubiór :
Czarne, długie spodnie do yogi, szare sportowe adidasy, granatowa koszulka oversize z białym napisem : "Hapiness is a choice"

Ekwipunek :
pusty termos (pojemność litr), cztery pary nowych skarpetek (damskie, białe), tampony (dwanaście sztuk), długopis żelowy (czerwony), pierwsza część sagi „Zmierzch” (popisaną czerwonym długopisem, z kąśliwymi notatkami na marginesach), płaszcz przeciwdeszczowy (czerwony, foliowy, rozmiar XXXL), paczka chipsów ze świńskich skórek oraz damskie spodnie (brązowe, dresowe, rozmiar XXXL), kosmetyczka: składana szczotka do włosów, przenośne lusterko z nieco pękniętą powierzchnią, malinowo-miętowa mgiełka do ciała (150ml ze spryskiwaczem), rozciągnięta frotka

Stan zdrowia :
niezliczona ilość drobnych cierni powbijanych w przednią część nieosłoniętego ciała (dekolt, twarz, płatki uszu, spodnia część dłoni etc. - wszystko to, co nie zostało osłonięte grubszym materiałem ubrań), rozcięty prawy policzek (poziomo, długość rany mniej więcej cztery centymetry, głęboka na tyle, że wymaga szycia - prawdopodobnie zostanie blizna)

Punkty :
160


(4) Las przy plaży - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 7 EmptyWto Paź 06, 2015 8:55 pm

Finley sama nie wierzyła w to co znalazła. Zabrała wszystko no bo co? Zmierzchu nienawidziła i nigdy tego ścierwa nie przeczyta , ale książka może przydać się do rozpalenia kiedyś tam ogniska. Dostała wielki płaszcz deszczowy. Był taki wielki, że spokojnie ona i Audrey będą mogły się pod nim schować. Gumiaki też na nią nie pasowały, bo nie miała takich wielkich stóp podobnie jak tyłka. Spodnie w rozmiarze XXXL na pewno nie będą na nią pasowały, ale na pewno do czegoś się przydadzą. Fin spojrzała na Audrey kiedy ta się odezwała. Zaśmiała się.
- Znalazła sporo rzeczy,które nie mają większego zastosowania, ale zabiorę wszystko. Mamy tampony. To przynajmniej jakiś plus i pusty termos gdzie możemy nalać słodkiej wody. O ile taką znajdziemy. - powiedziała i z całym tym majdanem wróciła do swojej dziewczyny - Mam też skarpetki no i Zmierzch.
Dodała i pokazała jej książkę. Zaśmiała się.
- Jeśli chcesz to możesz ją sobie poczytać, ja jej nie dotknę, chyba, że wrzucę ją do ogniska. To mogę zrobić z przyjemnością.
Powiedziała. Finley niebyła pewna gdzie to wszystko spakuje, bo nie miała żadnej torby, a nie weźmie tej z wielką wypaloną dziurą. Powinna czegoś poszukać albo najwyżej zapakuje wszystko w te wielkie pantalony i zawiąże na supełek. To było jakieś rozwiązanie.
- Siedź tutaj z tymi rzeczami. Poszukam może jakieś torby, albo czegoś.
Powiedziała i wstała na nogi. Fin znowu odeszła kawałek i zaczęła swoje poszukiwania jakieś torby tudzież plecaka.

// Miszczu kochany, proszę o tą szczotę do włosów co poprosiłam w systemie punktowym (4) Las przy plaży - Page 7 1615451806
Powrót do góry Go down
Madison Blackwell


Madison Blackwell
https://wyspa.forumpolish.com/t89-madison-blackwell https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t91-madison-blackwell
Dane osobowe :
26, Fotograf, Amerykanka.

Ubiór :
Jasno niebieska bluzka, jeansy, trampki, znaleziona męska bluza

Stan zdrowia :
ukruszone dolne kły, krwotok z nosa, słabnący ból kręgosłupa

Punkty :
62


(4) Las przy plaży - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 7 EmptyWto Paź 06, 2015 10:59 pm

Od razu stwierdziła, że to miejsce należy do jednych z dziwniejszych. Ludzie byli porozdzielani na jakieś grupki i wyglądało to tak jakby zaraz każdy miał rozejść się w swoją stronę. Nie walczyła z dzikimi krzewami po to aby dotrzeć do miejsca skąd wszyscy się zbierają. Zatrzymała się i wpatrywała się w nich jak w jakiś teatrzyk. Próbowała dostrzec czy posiadają coś co mogłoby się przydać dla Madison. Westchnęła i ręką przeczesała włosy. Udało się jej jednym pociągnięciem wyciągnąć kilka małych i upierdliwych gałązek które wplątały się w jej grzywę.
Była lekko zawiedziona reakcja na jej oszałamiające przybycie. Chociaż gdyby miała czas aby bardziej się nad tym zastanowić to ludzie teraz walczą jedynie o swoje i nie ma czasu aby przygarnąć niewinną blondynkę, która właśnie wypadłą z lasu niczym tarzan w wersji kobiecej. Nic dziwnego, że osobą która jako pierwsza zwróciła na nią uwagę był mężczyzna. Nie mogła narzekać, chociaż po ostatnim który sobie gdzieś pobiegł za jakimś głosem nie miała dobrego mniemania o płci przeciwnej. Jednak... silna ręka przy boku nigdy nie zaszkodzi, a na pewno się przyda. - Trzeba jakoś na siebie zwrócić uwagę. - rzuciła w jego stronę i zaczęła mu się nachalnie przyglądać. Jego ramie nie wyglądało zbyt optymistycznie, a nawet wywoływało współczucie u takiej osoby jak Madison, która w tym momencie jest praktycznie bez szwanku. Jedynie kilka zadrapań na ciele po nocnej wędrówce ale to w porównaniu do niego pikuś.
Widok jak mężczyzna sam rusza w stronę gęstwin, a reszta zmierza w całkowicie odwrotnym kierunku był zaskakujący dla niej. Sama byłą osobą, która nie odnajdywała się w większych grupach i pewnie na plaży roi się od ludzi którzy jedynie by działali by na nerwy. W mniejszym gronie procent szansy na trafienie osoby, której się nie da znieść jest o wiele mniejsze i najważniejsze... nie trzeba się dzielić wszystkim z każdym. - Nie idziesz z resztą?- rzuciła w jego kierunku aby go zatrzymać zanim zniknie jej z oczu w zaroślach. Zrobiła obrót w miejscu o 180 stopni i jej twarz była skierowana w miejsce z którego wyszła z lasu. - Miałbyś coś przeciwko jakbym poszła z tobą? No wiesz... Nigdy nie wiadomo jak długo dasz radę z tym ramieniem. - zapytała go w prost. Nie miała czasu i pewnie on również na trzy godzinne gatki czy oboje chcą iść w tym samym celu. Ona w tym momencie nie wiedziała sama czego chce. Jedno jest pewne. Nie chce pozostać na wyspie zbyt długo.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(4) Las przy plaży - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 7 EmptyWto Paź 06, 2015 11:35 pm

Przemieszczając się nieco dalej, Finley mogła dojrzeć coś, co prawie natychmiast przyciągnęło jej wzrok. Była to srebrno-brokatowa kosmetyczka średniej wielkości, która zawisła na jednym z głębiej umieszczonych krzaków, błyszcząc w bladym świetle promieni słonecznych. Kobieta musiała nieźle się nawyginać, by ją zdobyć, jednakże po kilku minutach miała szansę to zrobić. Wewnątrz znajdowały się zaś: składana szczotka do włosów, przenośne lusterko z nieco pękniętą powierzchnią, malinowo-miętowa mgiełka do ciała (150ml ze spryskiwaczem) oraz rozciągnięta frotka.
Sam nie udało się natomiast ściągnąć swojego bagażu przy pomocy kamienia, który zwyczajnie zakończył swój lot nie w tym miejscu. Zdecydowanie nie w tym była rzecz, kiedy coś tak mocno zaczepiło się o drzewo. Może był tu ktoś, kto mógł spróbować ściągnąć ją ręcznie...?
Powrót do góry Go down
Samantha Parker


Samantha Parker
https://wyspa.forumpolish.com/t158-samantha-parker https://wyspa.forumpolish.com/t165-sam https://wyspa.forumpolish.com/t164-samantha-parker
Multikonta :
Kate Johnson

Dane osobowe :
28 lat / dziennikarka / Amerykanka / zielone oczy / 170 cm wzrostu

Znaki szczególne :
Tatuaż na prawej łopatce-jaskółka / Blizna nad lewym kolanem / Włosy jak na avku

Ubiór :
Czarne spodnie, granatowa bluzka na ramiączkach, czarne oficerki

Ekwipunek :
melon, mały dezodorant, cztery zapałki i kawałek papieru z siarką, działający telefon ze stłuczoną szybką, psia karma o smaku kurczaka i wołowiny, koszula męska, damska bluzka, t-shirt męski, damskie spodnie, spodnie dresowe, skarpety, pasta do zębów, szampon, kula do chodzenia, własny bagaż podręczny [komplet ubrań na zmianę (spodnie, bokserka, bielizna), kosmetyczka (kilka kosmetyków w wersji mini, paczka ledwo zaczętych pigułek antykoncepcyjnych, kilka prezerwatyw, tampony), podręczna apteczka (leki przeciwbólowe, plastry, bandaże), tabliczka czekolady, gumy do żucia, samolotowa buteleczka wody mineralnej, telefon, aparat fotograficzny (naładowane baterie), słuchawki, książka, portfel, dokumenty, długopis i notes]

Stan zdrowia :
Mocniejsze obicie prawego kolana, które sprawia spory ból, brak części małego palca lewej dłoni, niewielkie oparzenie na wierzchu prawej dłoni, niewielkie zadrapania na twarzy i dłoniach. Porusza się o kuli

Punkty :
123


(4) Las przy plaży - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 7 EmptySro Paź 07, 2015 9:36 am

Patrzyła na Drew uważnie, coraz bardziej pewna, że zna jego twarz. Nie mogła sobie tym jednak zawracać teraz głowy. Inne rzeczy były ważniejsze niż kwestia czy kojarzy go z jakiegoś baru czy może artykułu.
-Tak powinnam zrobić, ale mam wrażenie, że nie jest mi dane-uśmiechnęła się lekko. Od momentu w którym otworzyła oczy na tej wyspie, nie dane jej było spokojnie posiedzieć. Wciąż komuś pomagały z Kiarą, rozpalała ognisko czy wędrowała po nieznanym terenie.
-Uważnie się rozglądałam, możesz być tego pewny-powiedziała i lekko westchnęła-Na pewno uważaj na różnego rodzaju dziury w ziemi, jak tam-wskazała miejsce gdzie znajdował się otwór z którego wyciągnęły ją Finley i Audrey-Można tamtędy przejść do zamglonej polany, ale uwierz mi, że droga nie zachwyca. Jest tam duszno, śmierdzi siarką i możesz spotkać wkurzone nietoperze-to akurat mogła być jej wina, ale trudno.
-W głębi lasu może natkniesz się na walizkę, którą tam zostawiliśmy uciekając przed…-zatrzymała się. Powiedzenie tego głośno jej na razie nie wychodziło. To brzmiało zbyt szalenie, a jednak na własne oczy widziała jak drzewa wraz z korzeniami były wyrzucane w powietrze.
-W każdym razie były tam jakieś męskie ciuchy i chyba coś zostało z kosmetyków. Nieco się poczęstowaliśmy-mrugnęła do niego-Jeśli znajdziesz odcięty fragment plaży, gdzie zwłoki mają na sobie zawiązane czerwone nitki, to znaczy, że tam byłam. Razem z Kiarą oznaczałyśmy w ten sposób martwych, przy sprawdzaniu. No i właśnie tam był fragment wraku. Nie dokładnie, ale powinieneś go bez problemu zauważyć-tak, to były najważniejsze punkty jej drogi. Oczywiście rozglądała się wszędzie, ale niektóre rzeczy, jak na przykład owe walizki, były zakopane w piasku.
-Dziękuję-ponownie się uśmiechnęła i skinęła mu głową. Była wdzięczna zarówno za wskazanie drogi jak i informację, że jest tam sporo ludzi. Miała nadzieję, że wśród nich odnajdzie Kiarę, Zoryę czy Dimitra. Może Sophie i Jordan też już tam dotarli? Oby.
-Masz to jak w banku. Jak będzie słabo z zasięgiem, to wyślę gołębia pocztowego-ponownie mrugnęła do mężczyzny. Będąc już pod drzewem i zastanawiając się co jeszcze zrobić, bo pomysł z kamieniem nie zadziałał, skinęła mu na pożegnanie i wtedy usłyszała i zauważyła jakąś kobietę.
-No hej, jestem Sam, a to Abelard i Katarina. Tam dalej jest Finley i Audrey, a właśnie opuszcza nas Drew-przedstawiła chyba wszystkich, którzy tam byli za jednym zamachem. Chyba nie pomyliła imion. Najwyraźniej jednak grupa nie znajdowała się w zakresie zainteresowań blondynki. Od razu zwróciła się do Drew i najwyraźniej zamierzała z nim iść. No skoro ma ich gdzieś, to Sam nie zamierzała się gimnastykować i ponownie spojrzała na swoją torbę.
-Jeśli mnie ktoś podsadzi, to mogę się odwdzięczyć połową czekoladowego batonika-powiedziała w końcu zrezygnowana. Chciała odzyskać torbę, ale sama raczej nie wlezie na to drzewo. Murowane wręcz, że po chwili leżałaby już w krzakach. Nie miała siły na wspinaczkę, nie było takiej możliwości. Może jeśli ktoś ją podsadzi, to uda jej się dosięgnąć torby za pomocą kuli?
Powrót do góry Go down
Drew Stauntan


Drew Stauntan
https://wyspa.forumpolish.com/t349-drew-stauntan https://wyspa.forumpolish.com/t351-drew https://wyspa.forumpolish.com/t350-drew-stauntan
Dane osobowe :
28 || Biznesmen || Amerykanin z krwi i kości || San Francisco

Znaki szczególne :
Ma słabość do szkockiej. Wyraźne blizny- po czterech kulkach- na lewym barku. Podłużne, cienkie zbliznowacenie wzdłuż szyi. Perfekcyjnie ułożona fryzura i dwudniowy zarost.

Ubiór :
Granatowy garnitur nadpalony w okolicy ramienia, biała koszula z granatowymi mankietami, skórzane, eleganckie buty. Wszystko ufajdane krwią oraz pyłem. Na szyi widnieje nieśmiertelnik z najważniejszymi dla niego datami, skórzany pasek za szlufkami spodni oraz zegarek z pękniętym szkiełkiem.

Ekwipunek :
damskie dresowe spodnie, czarna halka, wyczerpana zapalniczka, dwuosobowy namiot (bez słupków do stawiania, czarny, brudny z dziurą w części dotykającej podłoża), rtęciowy termometr, rozładowany telefon komórkowy (Nokia Asha 302), baterie paluszki oraz półlitrowa buteleczka czystej wódki, różowy termos bez nakrętki

Stan zdrowia :
Przemeczenie, senność, wstrząs mózgu, spalone brwi, wybite trzy palce u lewej dłoni, około sześciocentymetrowa dziura w ramieniu (coś się w nie wbiło, a potem zostało wyrwane, jednocześnie powodując wyrwanie fragmentu mięśnia)

Punkty :
198


(4) Las przy plaży - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 7 EmptySro Paź 07, 2015 12:27 pm

Jak widać nie tylko Drew był zdania, że siedzenie w miejscu nie zaszkodzi, ale tym bardziej nikomu nie pomoże. Wielu było rannych i choć mogłoby się wydawać, że kilka godzin nie zaszkodzi ich obrażeniom to już następne dni mogły okazać się zabójcze. Wszędzie panował brud, a pył unoszący się nad wrakiem samolotu niczego nie ułatwiał. Dopuszczenie do zakażenia wydawało się praktycznie nieuniknione, albowiem nawet alkohol nie był w stanie zwalczyć tak dużej ilości bakterii. Właściwie uniknięcie powikłań mogła zapewnić tylko odpowiednia jego ilość, lecz w podziale na tak dużą liczbę osób z pewnością było go zbyt mało.
Stauntan nie mógł sobie pozwolić na jakiekolwiek, nieprzewidziane skutki owej katastrofy, bo spieszył się do Los Angeles i szpital z pewnością nie było po jego drodze. Każda spędzona tutaj minuta wydawała mu się cholernym marnotrawstwem czasu, na co nie miał wpływu. W końcu utknęli na jakimś pustkowiu i w gruncie rzeczy niewiadomym było czy ktokolwiek wpadł na ich trop. Przeważnie służby reagowały zaraz po zniknięciu samolotu z radarów, lecz teraz jak widać było zupełnie inaczej i nic nie wskazywało na to, że miało się coś zmienić. Miał cechy analityka i wysuwał obiektywne wizje, które w żaden sposób nie mijały się z pewnym racjonalizmem. Nie lubił mydlić sobie oczu słodkimi wersjami wieńczonymi happy end’em, stąd twardo stąpał po owej wyspie i zamierzał działać, a nie tylko patrzyć czy inni znaleźli jakiś sposób. Wyczekiwanie na pomoc z nadzieją na dłoni także nie należało do jego preferencji.
-W takim razie wiem, co mijać. Zbuntowane nietoperze, krwiożercze doły i siarkowe sauny.- uniósł kącik ust kręcąc lekko głową, bo w gruncie rzeczy nie brał owych terenów, aż tak na poważnie. Oczywiście zdawał sobie sprawę, iż mógł spotkać coś, czego drugi raz by nie chciał, jednak tą wizję trzymał jakoś z dala od swoich przekonań. W końcu nie mógł pozwolić, aby opowiastki o trudach owego miejsca sparaliżowały mu nogi, bo, mimo że nie brak mu odwagi, to logicznym było, iż rozumu również posiadał domiar. Nigdy nie pchał się w otwarte szczęki wroga, bo dla niego było to świadectwem głupoty, a nie wewnętrznej siły. -Podczep mu na grzbiet jakąś małą szkocką, tylko upilnuj by nie wypił, madame.- roześmiał się pod nosem na jej słowa o gołębiu, bo w zasadzie na ten moment pozostawała im chyba tylko taka forma komunikacji. -Ja zaś odeślę skrzynię skarbów, którą z pewnością znajdę. Znając moje szczęście, to po otwarciu będziesz mogła poczuć się jak w T.J.Maxx’ie. Cała wiosenna, kobieca kolekcja.- posłał jej szelmowski uśmiech właściwie już na do widzenia.
Szedł w stronę, którą nie podążał wcześniej ani on, ani Samantha, ponieważ nie było jakiegokolwiek sensu w krzyżowaniu szlaków. Krzaki wydawały się w nienaruszonym stanie, stąd liczył, iż nie było tutaj nikogo wcześniej. Marnowaniem czasu było zwiedzanie zakątów wyspy, które zostały już przetrzęsione przez innych członków lotu, albowiem jasnym wnet było, iż nie znaleziono nic konkretnego. W chwili, gdy usłyszał za sobą kobiecy głos, uniósł nieznacznie brew, bo nie spodziewał się jakiegokolwiek towarzystwa. Szybko skojarzył ową barwę, na co jego twarz wygięła się w cynicznym uśmieszku. -A co? Kiedy padnę z powodu ramienia będziesz mieć pretekst, aby zrobić mi usta-usta, madame?- zaśmiał się cicho pod nosem, choć raczej nie mogła tego słyszeć. Jego ton był dość przyjazny, choć oblany nutą ironii. -Iście szlacheckie. Wiedz jednak, że nie jestem księciem z bajki i jak wpadniesz w pajęczynę, to nie zamierzam wybawiać Cię z macek wroga.
Przedzierał się przez ową gęstwinę dość sporą ilość czasu, choć on miał wrażenie, że minęła cała wieczność. Wychodząc na niewielką polankę dostrzegł wysokie skały, które w żaden sposób nie zachęcały. Były zbyt rozległe, aby je ominąć, a tym bardziej zbyt wysokie, żeby się wspinać. -Cholera jasna.
Powrót do góry Go down
Madison Blackwell


Madison Blackwell
https://wyspa.forumpolish.com/t89-madison-blackwell https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t91-madison-blackwell
Dane osobowe :
26, Fotograf, Amerykanka.

Ubiór :
Jasno niebieska bluzka, jeansy, trampki, znaleziona męska bluza

Stan zdrowia :
ukruszone dolne kły, krwotok z nosa, słabnący ból kręgosłupa

Punkty :
62


(4) Las przy plaży - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 7 EmptySro Paź 07, 2015 2:59 pm

Miło ze strony dziewczyny, że przedstawiła wszystkich Madison. Jednak jaki był w tym sens. Blondynka jakoś nie miała zamiaru uczyć się wszystkich imion osób jakie wylądowały na wyspie.. Trzy czwartych z nich nie będzie nawet w stanie zapamiętać za piętnaście minut, a nie lubi tego uczucia w którym musi bardzo intensywnie przypominać bądź wymyślać imię osoby przed nią. Na pewno Sam zostanie jej w pamięci, ale na tym chyba się skończy rozpamiętywanie nazwisk. Madison nie tkwi na wyspie aby nawiązywać przyjaciół, jej cel to wydostanie się z tego miejsca w jak najszybszym czasie lub po prostu znaleźć pomoc. Czekanie nie wchodzi w grę. Jeśli pomoc nie zjawiła się do tego momentu to znak, że coś jest nie tak.
Fakt, nie byłą zainteresowana grupą a chyba powinna. Jej nastawienie było dziwne, ale cóż... Jak się jest osobą lekko aspołeczną to zawsze znajdzie się drogę ucieczki z tłumu. Noc spędziła na czym w rodzaju plaży, tylko że skalnej i zmiana tego na piasek jakoś nie przechodziło jej przez myśl.. Mężczyzna przed nią wydawał się myśleć tak samo. Drogą w głąb może ich doprowadzić do jakiejś cywilizacji, o ile taka tu jest. Chociaż Madison nie porzucała faktu, że mogli rozbić się na brzegu kontynentu gdzie nikt jeszcze nie dotarł i będzie to kwestią czasu aż wrócą do Los Angeles. Jednak.... fakt że przez cały pobyt w tym miejscu na niebie nie dostrzegła ani jednego samolotu było trochę dołujące. Przecież lecieli trasą przez którą codziennie przelatuje kilkaset samolotów dziennie. Dziwne!
Nie interesowało ją czy będzie potrzebnym czy niepotrzebnym balastem jako towarzystwo dla nieznajomego. Dla niej nawet mogli by milczeć całą drogę aby przynajmniej odnaleźć coś sensownego i przydatnego. Doświadczenie w towarzystwie płci przeciwnej już zdążyła nabyć na wyspie. - Usta-usta? Chciałbyś. - prychnęła śmiechem i nie dało się tego nie słyszeć. - Nie ma na to czasu. Padasz z powodu ramienia to jedyne na co możesz liczyć to, że pomacham ci na pożegnanie. No chyba, że będzie tak bardzo jęczał z bólu że moje zimne serduszko by się na chwile roztopiło... Ale na to nie licz. - mocna w gębie. To pewne. Chociaż gdyby Drew zaczął jej umierać w samym środku lasu to pewnie wpadła by w panikę i nie wiedziała co zrobić. Nie miała nigdy okazji aby sprawdzić swoje umiejętności pierwszej pomoc ale nie liczyłabym na full serwis z jej strony. Jedyne co potrafi, to przykleić plasterek!
- Nie liczę na pomoc. Już na jednej osobie się przeliczyłam. - wzruszyła ramionami i starała się dotrzymać kroku mężczyźnie. - Chłopacy... tacy samolubni. - nie mogła się powstrzymać od komentarza, jednak cichego ale zawsze! Przewróciła oczami i podążała jego śladami. Nie interesowało ją czy usłyszał czy nie. Jeśli tak, to jego sprawa! Powiedziała prawdę! Powinni pomagać płci słabszej, a nie jeszcze rzucać im kłody pod nogi.
Zatrzymała się prawie na niego wpadając. Nie zwróciła nawet uwagi na to, że są już na polanie. Byłą zbyt przejęta patrzeniem pod nogi aby nie potknąć się o jakiś wystający korzeń. Podniosła głowę i spojrzała przed siebie. Ogromne skały. Westchnęła i usiadła na trawie bo co innego jej pozostało skoro Drew sam skomentował tą sytuacje idealnie. Nie było potrzeby aby Madison użyła jakichkolwiek wulgaryzmów. Pozostanie damą! - To co teraz zrobimy? Z tą ręką jedyne na co się nadajesz w tym momencie to chodzenie i ewentualnie stanie aby wyglądać dobrze w obliczy katastrofy. - usadowiła się wygodnie i swoją twarz wystawiła ku słońcu. Zawsze podczas odpoczynku jest czas na złapanie kilku promieni słońca.
Powrót do góry Go down
Abelard Zaciszko


Abelard Zaciszko
https://wyspa.forumpolish.com/t211-abelard-zaciszko https://wyspa.forumpolish.com/t237-super#1532 https://wyspa.forumpolish.com/t236-abelard-zaciszko#1529
Multikonta :
Daisy, Issy

Dane osobowe :
25 lat, youtuber-milioner, Polak (nie kradnę, chuje!)

Znaki szczególne :
nie mam kciuka i małego palca u prawej ręki oraz, lalunie, mam pięknego pieska ; )

Ubiór :
CIEMNE SPODNIE, T-SHIRT Z ZOMBIE, FLANELOWA KOSZULA W CZARNO-CZERWONĄ KRATĘ, CZERWONE TRAMPKI

Ekwipunek :
ciemne spodnie, t-shirt z zombie, flanelowa koszula w czarno-czerwoną kratę, czerwone trampki, plastikowa walizeczka (zestaw sześciu plastrów różnej długości i szerokości, małe nożyczki, napoczęta w jednej czwartej buteleczka wody utlenionej, chłodząco-łagodząca maść na wypryski i pięćdziesiąt centymetrów, już wcześniej wykorzystywanego, bandaż o szerokości pięciu centymetrów)

Stan zdrowia :
brak mi dwóch palców, więc czuję się mega zajebiście... zgrozo! nie mam kciuka;_; Ponadto jestem odwodniony i chyba zaraz padnę.

Punkty :
261


(4) Las przy plaży - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 7 EmptySro Paź 07, 2015 10:17 pm

Rzuciłem coś do tego typa o wpychaniu dziesięciu procent każdej szmatki prosto do jego gardła... w ramach znaleźnego, po czym zamuliłem. Zamulałem właściwie coraz bardziej, bo nie zmrużyłem oka przez całą noc, krążąc po lesie i szukając tego drewna, które nadal mile nie skwierczało.
Chuj. Miałem dość tej przeklętej wyspy, zwłaszcza że zaczęli się tu budzić krwiopijcy. Słyszałem te natrętne bzyczenie i czułem jak niektóre pragną pozbawić mnie krwi. Może właśnie dzięki jednemu z nich wyczułem innego krwiopijcę, który się do mnie dosadził.
- Ja pierdolę! – warknąłem, odruchowo jakoś, jak to robili na filmach, łapiąc gówniarza i wyrywając, i odrzucając daleko. Niech spłonie w piekielnych iskierkach! Diabelskie ścierwo lasu! – Miałem tego... Kleszcza! FUJ! – Wzdrygnąłem się, rozglądając wokół. – Teraz pewnie zdechnę z powodu jakiejś wścieklizny...
Panikary i jej laski nie było nadal z nami, Katarina przysypiała, Sam gadała z każdym po trochu, ten typ se lazł i dobrze, jakaś blondie się pojawiła gdzieś tam i... No.
Połową czekoladowego batonika, mówisz? – obróciłem gwałtownie głowę w kierunku Sam, a następnie jej torby. Wysoko była. – Mam braki w postaci dwóch palców... Ale jeśli uda nam się jakoś, by ich nie urazić, to z chęcią pomogę... za obiecaną nagrodę, oczywiście – rzuciłem, wznosząc bezradnie ramiona w górę, a nawet ranną rękę.
Powrót do góry Go down
Audrey Hunt


Audrey Hunt
https://wyspa.forumpolish.com/t328-audrey-hunt https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t331-audrey-hunt#4058
Multikonta :
Marina Ives

Dane osobowe :
25 lat, doktor, stażystka na wydziale chirurgii, Amerykanka

Znaki szczególne :
Ma 176 wzrostu, piegi na twarzy

Ubiór :
granatowe spodnie 3/4, granatowa bluzka, zielone tenisówki, szara bluza z kapturem

Stan zdrowia :
całkowicie poplątane włosy, które dodatkowo zaplątały się także w cierniowy krzak, supłając się i tworząc wielki kołtun. Poobijane plecy, trzy duże siniaki na ramionach i barkach. Drobne rany na twarzy.

Punkty :
172


(4) Las przy plaży - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 7 EmptySro Paź 07, 2015 10:35 pm


Cóż przynajmniej miały teraz tampony. To zawsze coś. Oczywiście ani Finley ani Audrey nie zamierzały przesiadywać na tej wyspie tak długo aż dostaną okresów. Dzisiaj na pewno ktoś je uratuje, a tampony przydadzą się może komuś innemu.
- To dobrze. Zawsze to coś. To nie nasze rzeczy i głupio mi to tak brać... No, ale z drugiej strony raczej nie będziemy szukać właściciela tego wszystkiego.
Powiedziała. Dalej nie wstawała póki co. Zrobi to za chwilę, bo teraz Fin pewnie by ją opieprzyła.
- Chyba żartujesz! Nie chcę żadnych książek chyba że medyczne. Zaklepuję pierwszą medyczną książkę, którą znajdziesz.
Powiedziała z uśmiechem. Zmierzch najwidoczniej skończy w płomieniach ogniska.
- Nie chcę tutaj siedzieć... Pomogę Ci.
Stwierdziła. Odeszła kawałek stąd, ale dalej na oku miała ich rzeczy. Też zaczęła poszukiwania jakiś toreb/plecaków.
Powrót do góry Go down
Finley Montgomery


Finley Montgomery
https://wyspa.forumpolish.com/t327-finley-montgomery https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t330-finley-montgomery
Multikonta :
Sebastian Davis

Dane osobowe :
25 lat, stażystka medycyny, Amerykanka

Znaki szczególne :
blizna po wycięciu wyrostka robaczkowego, blizna na lewym kolanie, tatuaż skorpiona na łopatce

Ubiór :
Czarne, długie spodnie do yogi, szare sportowe adidasy, granatowa koszulka oversize z białym napisem : "Hapiness is a choice"

Ekwipunek :
pusty termos (pojemność litr), cztery pary nowych skarpetek (damskie, białe), tampony (dwanaście sztuk), długopis żelowy (czerwony), pierwsza część sagi „Zmierzch” (popisaną czerwonym długopisem, z kąśliwymi notatkami na marginesach), płaszcz przeciwdeszczowy (czerwony, foliowy, rozmiar XXXL), paczka chipsów ze świńskich skórek oraz damskie spodnie (brązowe, dresowe, rozmiar XXXL), kosmetyczka: składana szczotka do włosów, przenośne lusterko z nieco pękniętą powierzchnią, malinowo-miętowa mgiełka do ciała (150ml ze spryskiwaczem), rozciągnięta frotka

Stan zdrowia :
niezliczona ilość drobnych cierni powbijanych w przednią część nieosłoniętego ciała (dekolt, twarz, płatki uszu, spodnia część dłoni etc. - wszystko to, co nie zostało osłonięte grubszym materiałem ubrań), rozcięty prawy policzek (poziomo, długość rany mniej więcej cztery centymetry, głęboka na tyle, że wymaga szycia - prawdopodobnie zostanie blizna)

Punkty :
160


(4) Las przy plaży - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 7 EmptySro Paź 07, 2015 10:57 pm

Fin przewróciła oczami.
- Teraz to jest niczyje więc znalezione nie kradzione jak to się mówi. - powiedziała.
Potrzebowały tych rzeczy. Może mniej potrzebowały tych gumiaków, ale resztę tak. Fin zaśmiała się i spojrzała na Audrey. Żadna z nich nie lubiła zmierzchu więc książka pójdzie jako rozpałka. Przynajmniej przysłuży się dobrze społeczeństwu. Teraz i tak robiło się jasno, więc ognisko nie było za bardzo potrzebne.
- Dobra niech Ci będzie, pierwsza medyczna książka będzie dla Ciebie. - odparła.
Fin odeszła kawałek i zaczęła poszukiwać jeszcze jakiś rzeczy. Póki miała czas to poszuka czegoś dla siebie i Audrey. Reszta osób, które znajdowały się niedaleko nich czyli Sam, Abe, Katarina i jeszcze dwójka jakiś innych nowych osób, była zajęta swoim życiem więc Fin też postanowiła zająć się swoim.
- Audrey lepiej jeszcze posiedź. Nic Ci się przecież nie stanie.
Powiedziała, ale jej dziewczyna i tak jej nie posłuchała. Zawsze tak było. Fin zajęła się zadaniem jakim sobie sama powierzyła. Szukała, szukała i w końcu znalazła. Fin znalazła kosmetyczkę w dosyć jaskrawym kolorze więc zauważyła ją w krzakach. Sięgnęła po nią i zajrzała do środka. Znalazła w niej to czego szukała. Szczotkę. Dodatkowo w środku było tez lusterko, gumka do włosów oraz jakaś mgiełka do ciała o przyjemnym owocowym zapachu. Zabrała wszystko i poszła do Audrey. Złapała ją za rękę.
- Chodź, mam szczotkę. - powiedziała i pociągnęła kobietą za sobą do ich rzeczy - Siadaj, rozczeszę Ci ten jeden wielki kołtun.
Fin przysiadła na trawie i czekała aż Audrey usiądzie przed nią. W międzyczasie kobieta schowała do tej średniej wielkości kosmetyczki mniejsze rzeczy, które znalazła wcześniej. Tak czy siak zapakuje wszystko w te wielkie pantalony, które będą robić za torbę. Fin odrzuciła na bok za wielkie gumiaki, po namyśle stwierdziła, że ich nie chce.


/ Proszę Miszcza o usunięcie z mojego ekwipunku truskawkowych gumiaków i dodanie tego co teraz znalazłam :D
Powrót do góry Go down
Samantha Parker


Samantha Parker
https://wyspa.forumpolish.com/t158-samantha-parker https://wyspa.forumpolish.com/t165-sam https://wyspa.forumpolish.com/t164-samantha-parker
Multikonta :
Kate Johnson

Dane osobowe :
28 lat / dziennikarka / Amerykanka / zielone oczy / 170 cm wzrostu

Znaki szczególne :
Tatuaż na prawej łopatce-jaskółka / Blizna nad lewym kolanem / Włosy jak na avku

Ubiór :
Czarne spodnie, granatowa bluzka na ramiączkach, czarne oficerki

Ekwipunek :
melon, mały dezodorant, cztery zapałki i kawałek papieru z siarką, działający telefon ze stłuczoną szybką, psia karma o smaku kurczaka i wołowiny, koszula męska, damska bluzka, t-shirt męski, damskie spodnie, spodnie dresowe, skarpety, pasta do zębów, szampon, kula do chodzenia, własny bagaż podręczny [komplet ubrań na zmianę (spodnie, bokserka, bielizna), kosmetyczka (kilka kosmetyków w wersji mini, paczka ledwo zaczętych pigułek antykoncepcyjnych, kilka prezerwatyw, tampony), podręczna apteczka (leki przeciwbólowe, plastry, bandaże), tabliczka czekolady, gumy do żucia, samolotowa buteleczka wody mineralnej, telefon, aparat fotograficzny (naładowane baterie), słuchawki, książka, portfel, dokumenty, długopis i notes]

Stan zdrowia :
Mocniejsze obicie prawego kolana, które sprawia spory ból, brak części małego palca lewej dłoni, niewielkie oparzenie na wierzchu prawej dłoni, niewielkie zadrapania na twarzy i dłoniach. Porusza się o kuli

Punkty :
123


(4) Las przy plaży - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 7 EmptySro Paź 07, 2015 11:18 pm

Gdyby Sam znalazła szkocką, to zapewne sama by się nią uraczyła. Nie mogła więc obiecać takiej przesyłki Drew, ale posłała mu jeszcze promienny uśmiech na pożegnanie. Facet był ciekawym przypadkiem i nie będzie miała nic przeciwko temu, by ponownie go spotkać i zapytać o owe skarby. Blondynka zniknęła bez słowa za nim, nie zabawiła tu więc za długo. Sam jednak była teraz skupiona bardziej na swojej torbie niż potrzebie kontaktów między ludzkich. Obeszła drzewo dookoła by znaleźć jakiś punkt zaczepienie. I oto był! Dojrzała grubszą gałąź na której mogłaby stanąć, o ile ktoś jej pomoże. Na jej szczęście znalazła się osoba chętna na połowę batonika.
-Jeśli dostanę się do tamtej gałęzi, a Ty podasz mi kulę, to może uda mi się do niej dosięgnąć i ją zepchnąć. Będę uważała na Twoją dłoń, a połowę batonika gwarantuję. Jest w kieszonce torby -powiedziała wskazując na miejsce o jakie jej chodzi. Drzewo miało kolce, ale może jakoś wymanewruje i nie skończy podrapana jak ofiara wkurzonego kota.
-Stań pewnie, najlepiej oprzyj się plecami o drzewo. Chwyć się swoich łokci albo zrób z dłoni łódkę, jak Ci wygodniej. Oprę się o Twoje dłonie czy ręce tylko na chwilę i jeśli będziesz w stanie to mnie odrobinę unieś. Nie mogę się oprzeć zbyt długo na uszkodzonej nodze, więc spróbuję się podciągnąć. Jak już będę na gałęzi to pokombinujemy z kulą-próbowała wyjaśnić swój plan, choć mogło to brzmieć pokrętnie. Zdjęła buty, bo w nich mogłaby mu zrobić krzywdę i poczekała aż będzie gotów. Na chwilę musiała oprzeć ciężar ciała na uszkodzoną nogę, co oczywiście było cholernie nieprzyjemne, ale trudno. Podpierając się na kuli postawiła drugą stopę na Abelardowym podparciu i wybiła się do góry. Puściła kulę, uważając by nie przywalić nią Ablowi, i chwyciła gałęzi powyżej tej głównej, by się podciągnąć i stanąć w miarę stabilnie. Gdyby jej się to udało, to jej pomocnik podałby jej kulę i oczywiście spróbowałaby dosięgnąć upragnionej torby. Jednak finał tej akcji był dla niej wciąż niewiadomą.

//Mam wizję tego, jak ma wyglądać chwilowa zmiana Sam w małpę, ale nie potrafię tego przelać na klawiaturę xD Pozwoliłam sobie już ruszyć akcję, bo pisanie tysiąca postów o jednym jest chyba bez sensu. Proszę MG o info czy Sam nie spadła w krzaczory, albo czy cała akcja zakończyła się już sukcesem czy też porażką ;)//
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(4) Las przy plaży - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 7 EmptyCzw Paź 08, 2015 12:31 am

Trzeba przyznać, że z początku wszystko szło całkiem dobrze i nietypowe akrobacje udawały się parze bez większych nakładów bólu, który pojawił się tylko przez chwilę. Samantha – z pomocą ze strony Abelarda – stanęła już nawet nieco pewniej, kiedy usłyszała wyraźne bzyczenie przy swoim prawym uchu. Parę momentów później rozległo się kolejne, tym razem tuż obok lewego policzka, natomiast kilkanaście sekund po tym bzyczący rój niewielkich owadów otoczył głowę kobiety. Mimo swych niedużych rozmiarów, istotki te miały jednak dosyć spore żądła, dwukrotnie zwiększające długość ich odwłoków. Gdyby ocalała przyjrzała im się dokładniej, zobaczyłaby podobieństwo do os, jednak raczej nie miała okazji, by to zrobić. Stworzonka co prawda nie atakowały jej, ale ich obecność mogła działać na nią dosyć rozpraszająco, choć fakt faktem – torba wylądowała wreszcie na ziemi. Problem w tym, że Sam musiała zrobić po tym wszystko, by nie podzielić jej losu. Było to zaś o tyle trudne, że kilka owadów usiadło na jej włosach.
Gdyby natomiast w tym momencie ktoś spojrzał na sam czubek głowy Abelarda, zobaczyłby dosyć abstrakcyjny widok. Oto bowiem miniosa parzyła się tam z drugą miniosą. Czyżby mężczyzna stanowił idealne środowisko do rozrodu…?
Powrót do góry Go down
Drew Stauntan


Drew Stauntan
https://wyspa.forumpolish.com/t349-drew-stauntan https://wyspa.forumpolish.com/t351-drew https://wyspa.forumpolish.com/t350-drew-stauntan
Dane osobowe :
28 || Biznesmen || Amerykanin z krwi i kości || San Francisco

Znaki szczególne :
Ma słabość do szkockiej. Wyraźne blizny- po czterech kulkach- na lewym barku. Podłużne, cienkie zbliznowacenie wzdłuż szyi. Perfekcyjnie ułożona fryzura i dwudniowy zarost.

Ubiór :
Granatowy garnitur nadpalony w okolicy ramienia, biała koszula z granatowymi mankietami, skórzane, eleganckie buty. Wszystko ufajdane krwią oraz pyłem. Na szyi widnieje nieśmiertelnik z najważniejszymi dla niego datami, skórzany pasek za szlufkami spodni oraz zegarek z pękniętym szkiełkiem.

Ekwipunek :
damskie dresowe spodnie, czarna halka, wyczerpana zapalniczka, dwuosobowy namiot (bez słupków do stawiania, czarny, brudny z dziurą w części dotykającej podłoża), rtęciowy termometr, rozładowany telefon komórkowy (Nokia Asha 302), baterie paluszki oraz półlitrowa buteleczka czystej wódki, różowy termos bez nakrętki

Stan zdrowia :
Przemeczenie, senność, wstrząs mózgu, spalone brwi, wybite trzy palce u lewej dłoni, około sześciocentymetrowa dziura w ramieniu (coś się w nie wbiło, a potem zostało wyrwane, jednocześnie powodując wyrwanie fragmentu mięśnia)

Punkty :
198


(4) Las przy plaży - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 7 EmptyCzw Paź 08, 2015 12:35 am

Drew twardo stąpał po ziemi i właściwie nawet przez myśl mu nie przeszło, iż mógł spotkać tutaj kogoś więcej, jak rozbitków. Wyspa wydawała się zupełnie opuszczona nie przez wzgląd na zaniedbanie, lecz niesamowitą przyrodę, która bujnie rosła w najmniejszym zakamarku. To świadczyło o braku obecności pierwiastka ludzkiego, albowiem to właśnie on najczęściej przyczyniał się do upadku naturalnego piękna. Ciężko było sobie wyobrazić dzisiejsze czasy z miejscami, które były zdane tylko na siebie, jednak takowe rzeczywiście istniały i oni mieli wątpliwą przyjemność spotkać się z jednym z nich. Należało jednak trzymać gardę i stawić czoło owej sytuacji, a nie czekać na zbawienne łodzie, które w gruncie rzeczy nigdy mogły nie dobić do brzegu.
Był pewny, że ktoś ich szuka, jednak nie rozumiał, dlaczego to wszystko trwało tak długo. W końcu żyli w XXI wieku i wszelakie środki ostrożności wydawały się być zachowane. Linie lotnicze miały to do siebie, iż ich odpowiedzialność była nader duża, aby pozwolić na jakiekolwiek niedopatrzenia, stąd od razu coś przestało mu pasować. Przez wzgląd na własną profesję przeczuwał jakiś spisek, kto wie może nawet prostą drogę do pozbycia się kogoś niewygodnego, jednak nikt szczególnie nie przykuł jego uwagi. Przeważnie towarzyszył mu ‘nos’ wobec ludzi, dlatego też podważał własne przypuszczenia nie chcąc dopuścić myśli, iż może w gruncie rzeczy to on miał jakiś udział w owej katastrofie. W końcu Roger nadal deptał mu po piętach, a Miguel chcąc za wszelką cenę przymilić się szefowi, co rusz rzucał mu kłody pod nogi. Mieli niewyobrażalne narzędzia w dłoni i gdyby tylko chcieli to samodzielnie doprowadziliby do wybuchu samolotu jeszcze, kiedy ten był w powietrzu. Mimo wszystko to nie trzymało mu się kupy, albowiem owe wyjście było zbyt prostym i mało rozrywkowym, a Crispy nie lubił czerpać garściami z banałów. Było więcej odpowiedzi, niżeli zadanych pytań i to sprawiało mu największą trudność. Nie wiedział, w którym miejscu postawić cholerny znak zapytania.
Gdy w ten ironiczny sposób odpowiedziała na jego zaczepkę pozwolił sobie na lekki uśmiech, który wolno wpełzł na jego twarz. Nie zatrzymywał się, ani nie odwracał, bo już miał stuprocentową pewność, iż ta podążała za nim. Z resztą ciężko było jej nie usłyszeć, kiedy przedzierała się między krzakami niczym buldożer w krainie budynków do rozbiórki. -Madame, nie chcę być mało szarmancki, jednak jestem skory stwierdzić, że z naszej dwójki tylko Tobie przydarzy się jęczenie.- uniósł kpiąco kącik ust nie wieńcząc jednak stanowczo zdania, albowiem zamierzał dolać oliwy do ognia. -I to nie z bólu.- wsunął zdrową dłoń w kieszeń garniturowych spodni w chwili, gdy zaczął rozglądać się wzdłuż polany. Pragnął przebić się przez skaliste zbocze, lecz zważywszy na obrażenia mogło wydać się to niemożliwe. Mimo wszystko chciał zaryzykować, albowiem obejście owej przeszkody zajęłoby im zdecydowanie dłużej, jak wolniejsze wspięcie się na szczyt. -Kobiety również, parafrazując.- rzucił na jej słowa o egoizmie mężczyzn, bo nie zamierzał tłumaczyć się z własnych wad. Miał o nich pojęcie i na tym chciał zakończyć, bo walka z nimi przypominała tą z wiatrakami. Szkoda zachodu.
-Zawsze wyglądam dobrze, madame. Gdyby to wszystko okazało się fikcją, to jeszcze trafiłbym na okładkę LOGO.- zwrócił się w jej kierunku z mało pochlebnym uśmieszkiem, bo nienawidził, gdy zarzucano mu jakiekolwiek słabości. Owszem, oberwał dość mocno, ale to nie świadczyło o jego fizycznej ubogości. Był pewny siebie i dało się to odczuć w spojrzeniu, które skupił na jej zielonych tęczówkach. -Każdą słabość, zmień w atut.- uniósł brew dając jej do zrozumienia, iż dla niego nie było rzeczy niemożliwych.
Ruszył przed siebie pragnąc znaleźć się u podstawy skał. Zdawał sobie sprawę z poziomu trudności, którym się charakteryzowały, lecz nie zamierzał rezygnować z owego celu. Było dość gałęzi, pnączy oraz korzeni, aby w sprawny sposób dostać się na górę. Chwycił dresowe spodnie, które znalazł w lesie i jednym ruchem rozerwał je wzdłuż całej długości. Wiedział, że najprostszym będzie zacisnąć mocniej ranę tak, by przy napinaniu mięśnia krew nie wypływała na zewnątrz. Jego fragment został wyrwany, jednak miał tyle szczęścia, iż anatomia wskazywała na całą grupę, która zapewniała funkcjonalność ramienia. Synergistyczne nadal spełniały swoje zadania i liczył tylko, że pójdzie im to na tyle dobrze, że w kluczowym momencie nie straci władzy nad własną kończyną. W końcu mogło tak się zdarzyć, kiedy przeceni własne możliwości. Zacisnął mocniej zęby, a wraz z nimi kawałek materiału, by po chwili układać dłonie na niżej położonych konarach. Komu w drogę temu czas.
-Zamierzasz złapać kolor, czy znaleźć drogę do solarium?- stwierdził nieco głośniej, a następnie unosząc głowę ku górze dostrzegł na wysokości pewne zawiniątko. Nie mógł powiedzieć cóż to było takiego, lecz liczył, iż może trafiła im się walizka pełna skarbów. Konkretnych skarbów. Był ciekawski, więc przyspieszył.


/niepokalany Mistrzu mógłbyś nas przenieść gdzieś zgodnie z ich wędrówką? Byłoby o wiele prościej. :)
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(4) Las przy plaży - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 7 EmptyCzw Paź 08, 2015 1:18 am

[z/t] dla Drew i Madison

Bez zbytniego przedłużania, zapraszam tutaj. Ewentualny opis powodzenia jakichś akcji, szukania przedmiotów itp. pojawi się po Waszej kolejce, jeśli zajdzie taka potrzeba. Dzisiaj wybaczcie Mistrzowi. Jest strasznie zmęczony, a nie chce Was niepotrzebnie przetrzymywać. Aktualnie nie było też takich akcji, w których byłby potrzebny, a jako że jest to podtemat - możecie przemieszczać się na własną rękę z 4 do 4.1 i z 4.1 do 4. Powodzenia. <3
Powrót do góry Go down
Samantha Parker


Samantha Parker
https://wyspa.forumpolish.com/t158-samantha-parker https://wyspa.forumpolish.com/t165-sam https://wyspa.forumpolish.com/t164-samantha-parker
Multikonta :
Kate Johnson

Dane osobowe :
28 lat / dziennikarka / Amerykanka / zielone oczy / 170 cm wzrostu

Znaki szczególne :
Tatuaż na prawej łopatce-jaskółka / Blizna nad lewym kolanem / Włosy jak na avku

Ubiór :
Czarne spodnie, granatowa bluzka na ramiączkach, czarne oficerki

Ekwipunek :
melon, mały dezodorant, cztery zapałki i kawałek papieru z siarką, działający telefon ze stłuczoną szybką, psia karma o smaku kurczaka i wołowiny, koszula męska, damska bluzka, t-shirt męski, damskie spodnie, spodnie dresowe, skarpety, pasta do zębów, szampon, kula do chodzenia, własny bagaż podręczny [komplet ubrań na zmianę (spodnie, bokserka, bielizna), kosmetyczka (kilka kosmetyków w wersji mini, paczka ledwo zaczętych pigułek antykoncepcyjnych, kilka prezerwatyw, tampony), podręczna apteczka (leki przeciwbólowe, plastry, bandaże), tabliczka czekolady, gumy do żucia, samolotowa buteleczka wody mineralnej, telefon, aparat fotograficzny (naładowane baterie), słuchawki, książka, portfel, dokumenty, długopis i notes]

Stan zdrowia :
Mocniejsze obicie prawego kolana, które sprawia spory ból, brak części małego palca lewej dłoni, niewielkie oparzenie na wierzchu prawej dłoni, niewielkie zadrapania na twarzy i dłoniach. Porusza się o kuli

Punkty :
123


(4) Las przy plaży - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 7 EmptyCzw Paź 08, 2015 2:08 pm

Udało jej się podciągnąć, ale kosztowało to wiele sił i mnóstwo determinacji ze strony Sam. Musiała chwilę odsapnąć, gdy już stała na gałęzi. Przy okazji usłyszała jakieś bzyczenie, ale tylko machnęła ręką, by odgonić owady. Niestety wciąż je słyszała, co zaczynało być irytujące i dekoncentrujące. Chwyciła przez to za słabszą gałązkę, która się złamała i o mało, Sam nie wylądowała w krzakach zamiast torby. Udało jej się jednak chwycić innej gałęzi i pozostać na drzewie. Dalej też poszło nieźle, bo z pomocą kuli, którą podał jej Abelard, wreszcie udało jej się  zrzucić torbę. Ulżyło jej, gdy zobaczyła ją na ziemi i już myślała nad tym jak samej się tam bezpiecznie znaleźć, gdy bzyczenie stało się dużo bardziej głośne i natarczywe. Sam zamarła w bezruchu, bo zdała sobie sprawę z tego, że owadów przybyło. Problem w tym, że mogły to być jakieś dziwne tropikalne odmiany i Sam nie miała ochoty przekonać się czy ich użądlenie będzie miało jakieś nieprzyjemne skutki. Powoli i bardzo ostrożnie usiadła na gałęzi. Każdy jej ruch był spokojny, tym bardziej, gdy poczuła, że owady usiadły na jej włosach. Musiała się zastanowić, bo nie miała pewności czy jak spróbuje się opuścić na ziemię, to te małe stworzenia nie poczują się zagrożone, a tym samym zobligowane do ataku.
-Abelard? Ktokolwiek? Możecie mi przynieść ten czerwony sweter?-Sam postanowiła spróbować metod niekonwencjonalnych. Jej ciuchy waliły siarką na kilometr, więc miała nadzieję, że jeśli owady ją poczują, to się wyniosą. Chyba naturalnym odruchem dla zwierząt jest uciekanie od takich zapachów. Przynajmniej taką nadzieję miała Sam. Czekając aż ktoś jej pomoże, myślała intensywnie nad tym co zrobi, jeśli jednak te cholery nie odlecą w swoją stronę. Chciała już się znaleźć na plaży, sprawdzić czy ludzie, których znała są cali i odpocząć. Miała jednak wrażenie, że jakaś siła wyższa chichocze, gdy tylko Sam pomyśli, że wszystko idzie dobrze i będzie mogła odpocząć.
Powrót do góry Go down
Abelard Zaciszko


Abelard Zaciszko
https://wyspa.forumpolish.com/t211-abelard-zaciszko https://wyspa.forumpolish.com/t237-super#1532 https://wyspa.forumpolish.com/t236-abelard-zaciszko#1529
Multikonta :
Daisy, Issy

Dane osobowe :
25 lat, youtuber-milioner, Polak (nie kradnę, chuje!)

Znaki szczególne :
nie mam kciuka i małego palca u prawej ręki oraz, lalunie, mam pięknego pieska ; )

Ubiór :
CIEMNE SPODNIE, T-SHIRT Z ZOMBIE, FLANELOWA KOSZULA W CZARNO-CZERWONĄ KRATĘ, CZERWONE TRAMPKI

Ekwipunek :
ciemne spodnie, t-shirt z zombie, flanelowa koszula w czarno-czerwoną kratę, czerwone trampki, plastikowa walizeczka (zestaw sześciu plastrów różnej długości i szerokości, małe nożyczki, napoczęta w jednej czwartej buteleczka wody utlenionej, chłodząco-łagodząca maść na wypryski i pięćdziesiąt centymetrów, już wcześniej wykorzystywanego, bandaż o szerokości pięciu centymetrów)

Stan zdrowia :
brak mi dwóch palców, więc czuję się mega zajebiście... zgrozo! nie mam kciuka;_; Ponadto jestem odwodniony i chyba zaraz padnę.

Punkty :
261


(4) Las przy plaży - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 7 EmptyCzw Paź 08, 2015 6:38 pm

Git. Mimo braków, nadal mogłem jakoś funkcjonować. Nie to, że podobał mi się fakt, iż nie miałem dwóch palców... Nie jawiło mi się to na razie tragicznie na przyszłość, aczkolwiek... Niezbyt wygodnie było pomagać Sam. Na szczęście jakoś nam się udało wspólnie osiągnąć wyżynę w postaci gałęzi będącej naszym wcześniejszym celem. I podałem też jej, o dziwo, posłusznie kulę, dzięki czemu ta lala zwaliła swoją torbę.
Czerwony sweter? – Jak mniemałem, zapewne znajdował się w walizce. Cóż, ogarnąłem, o jaką szmatkę jej chodzi i już prawie jej go podawałem, gdy moje czoło zaczęło być gwałcone delikatnymi muśnięciami kolejnych owadów. Przegoniłem je ręką, by zaraz później rzucić Sam ten sweter. Jezu, robiło się coraz więcej tego paskudztwa. Najchętniej bym stąd sobie poszedł... Odnalazł Royce’a. I czekał na pomoc. – Złaź, lala, i spadamy stąd. Tu żyje chyba miliard gatunków dziwacznych owadów i, jakimś cudem, wszystkie pchają się do mnie. Kurwa, nie jestem nawet słodki! – fuknąłem, odganiając się od komarów. Wszystko! Kleszcze, jakieś osy, komary... Brakowało minikrów o smoczych skrzydełkach memłających trawę i plujących od czasu do czasu mlekiem... A może wymiocinami? Nie wiem, ale niech spierdalają te wszystkie małe potworałki
Powrót do góry Go down
Samantha Parker


Samantha Parker
https://wyspa.forumpolish.com/t158-samantha-parker https://wyspa.forumpolish.com/t165-sam https://wyspa.forumpolish.com/t164-samantha-parker
Multikonta :
Kate Johnson

Dane osobowe :
28 lat / dziennikarka / Amerykanka / zielone oczy / 170 cm wzrostu

Znaki szczególne :
Tatuaż na prawej łopatce-jaskółka / Blizna nad lewym kolanem / Włosy jak na avku

Ubiór :
Czarne spodnie, granatowa bluzka na ramiączkach, czarne oficerki

Ekwipunek :
melon, mały dezodorant, cztery zapałki i kawałek papieru z siarką, działający telefon ze stłuczoną szybką, psia karma o smaku kurczaka i wołowiny, koszula męska, damska bluzka, t-shirt męski, damskie spodnie, spodnie dresowe, skarpety, pasta do zębów, szampon, kula do chodzenia, własny bagaż podręczny [komplet ubrań na zmianę (spodnie, bokserka, bielizna), kosmetyczka (kilka kosmetyków w wersji mini, paczka ledwo zaczętych pigułek antykoncepcyjnych, kilka prezerwatyw, tampony), podręczna apteczka (leki przeciwbólowe, plastry, bandaże), tabliczka czekolady, gumy do żucia, samolotowa buteleczka wody mineralnej, telefon, aparat fotograficzny (naładowane baterie), słuchawki, książka, portfel, dokumenty, długopis i notes]

Stan zdrowia :
Mocniejsze obicie prawego kolana, które sprawia spory ból, brak części małego palca lewej dłoni, niewielkie oparzenie na wierzchu prawej dłoni, niewielkie zadrapania na twarzy i dłoniach. Porusza się o kuli

Punkty :
123


(4) Las przy plaży - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 7 EmptyCzw Paź 08, 2015 8:25 pm

Sięgnęła ręką po sweter i wyprostowała się.
-Hej, nie mówi do mnie lala i nie wszystkie pchają się do Ciebie. Właśnie rój czegoś osopodobnego przypierniczył się do mnie i kilka siedzi mi na włosach-powiedziała przez zaciśnięte zęby. Jakoś nie odważyła się podnieść głosu, choć hasło "lala" ewidentnie podniosło jej ciśnienie. Spoko, pomógł jej i dostanie za to obiecaną połówkę batonika, ale to nie znaczyło, że ma się zachowywać jak palant. Rozłożyła sweter i owinęła go sobie wokół głowy. Śmierdział okropnie, więc może te stworzenia już odleciały. Dała im chwilę, krzywiąc się przy tym od zapachu siarki. Na wszelki wypadek jednak pochyliła głowę, tak by włosy opadły na dół, i szybkim, mocnym ruchem ściągnęła ewentualne owady z włosów. Rzuciła sweter na ziemię, złożyła ręce obejmując przy tym gałąź i zawisła na niej. Teraz była najtrudniejsza część schodzenia-skok na dół. Zacisnęła zęby i puściła gałąź. Starała się opaść na zdrową nogę, ale drugą i tak musiała się podeprzeć.
-Jasna cholera-syknęła z bólu. Dobra, gdzie ta torba? Trzeba się stąd wynosić, bo nie wiadomo co jeszcze może ich zaatakować.

//Krótko, bo nie wiem czy MG nie będzie chciał jeszcze gdzieś się wtrącić. Może Sam uda się znaleźć jakieś owoce (np po drodze na plażę), za tę mękę z odzyskaniem bagażu? *oczy kota ze Shreka*
Abelard, wybacz nie określiłam gdzie jest sweter. Sierota ze mnie ;) //
Powrót do góry Go down
Audrey Hunt


Audrey Hunt
https://wyspa.forumpolish.com/t328-audrey-hunt https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t331-audrey-hunt#4058
Multikonta :
Marina Ives

Dane osobowe :
25 lat, doktor, stażystka na wydziale chirurgii, Amerykanka

Znaki szczególne :
Ma 176 wzrostu, piegi na twarzy

Ubiór :
granatowe spodnie 3/4, granatowa bluzka, zielone tenisówki, szara bluza z kapturem

Stan zdrowia :
całkowicie poplątane włosy, które dodatkowo zaplątały się także w cierniowy krzak, supłając się i tworząc wielki kołtun. Poobijane plecy, trzy duże siniaki na ramionach i barkach. Drobne rany na twarzy.

Punkty :
172


(4) Las przy plaży - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 7 EmptyCzw Paź 08, 2015 9:56 pm


Zmierzch akurat nie był jakąś wybitną literaturą. Nie żałowała spalenia go. Na razie nie myślała o ognisku. Póki co chciała znaleźć coś przydatnego. Odnaleźć w tym gąszczu coś co będą w stanie wykorzystać. Odzyskała siły więc mogła z powrotem chodzić. Ogniskiem zajmowali się inni, a ona i tak niewiele o tym wiedziała. Jeśli ktoś się poparzy albo przebije sobie płuco gałęzią to wtedy będzie mogła pomóc. Tym razem na pewno nie zemdleje. Chodziła po lesie i szukała, ale póki co nic nie znalazła. Wróciła więc do swoich rzeczy z Finley i usiadła na trawie. Jej włosy były strasznie poplątane.
- Chyba będę musiała je ściąć.
Stwierdziła.
- Oczywiście jeśli nie uporasz się z kołtunami.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(4) Las przy plaży - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 7 EmptyPią Paź 09, 2015 10:46 pm

Determinacja i upór Samanthy okazały się owocujące. Kobieta uzyskała swoją upragnioną zdobycz, o którą tak długo musiała walczyć. Nie obeszło się bez nieprzyjemnych konsekwencji, bo kobietę pogryzły komary, a dodatkowo skok na ziemię sprawił, że odczuła nieprzyjemny ból w nodze. Na szczęście nie uszkodziła sobie stawu skokowego, ale było pewne, że duży i bolący siniak na stopie pozostanie. Teraz mogła już spokojnie ruszać w podróż. Mniej szczęścia miał Abelard, który znalazł się na tyle blisko, by zostać poszkodowanym. Niestety w jego kierunku rzuciły się gorsze owady, między innymi osy, które pozostawiły kilka nieprzyjemnych ukąszeń na dłoniach i twarzy.  Swędziały koszmarnie, ale dla niego byłoby lepiej, gdyby ich nie drapał, co mogłoby skończyć się jeszcze gorzej. Po dłuższych staraniach Finley udało się uratować włosy Audrey – przynajmniej częściowo. W okolicach kości potylicznej po prawej stronie kobieta straciła większą garść włosów, ale reszta wyglądała całkiem w porządku. Teraz do dziewczyn należała decyzja, czy wyruszą za resztą czy postanowią trzymać się jedynie razem.
Powrót do góry Go down
Finley Montgomery


Finley Montgomery
https://wyspa.forumpolish.com/t327-finley-montgomery https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t330-finley-montgomery
Multikonta :
Sebastian Davis

Dane osobowe :
25 lat, stażystka medycyny, Amerykanka

Znaki szczególne :
blizna po wycięciu wyrostka robaczkowego, blizna na lewym kolanie, tatuaż skorpiona na łopatce

Ubiór :
Czarne, długie spodnie do yogi, szare sportowe adidasy, granatowa koszulka oversize z białym napisem : "Hapiness is a choice"

Ekwipunek :
pusty termos (pojemność litr), cztery pary nowych skarpetek (damskie, białe), tampony (dwanaście sztuk), długopis żelowy (czerwony), pierwsza część sagi „Zmierzch” (popisaną czerwonym długopisem, z kąśliwymi notatkami na marginesach), płaszcz przeciwdeszczowy (czerwony, foliowy, rozmiar XXXL), paczka chipsów ze świńskich skórek oraz damskie spodnie (brązowe, dresowe, rozmiar XXXL), kosmetyczka: składana szczotka do włosów, przenośne lusterko z nieco pękniętą powierzchnią, malinowo-miętowa mgiełka do ciała (150ml ze spryskiwaczem), rozciągnięta frotka

Stan zdrowia :
niezliczona ilość drobnych cierni powbijanych w przednią część nieosłoniętego ciała (dekolt, twarz, płatki uszu, spodnia część dłoni etc. - wszystko to, co nie zostało osłonięte grubszym materiałem ubrań), rozcięty prawy policzek (poziomo, długość rany mniej więcej cztery centymetry, głęboka na tyle, że wymaga szycia - prawdopodobnie zostanie blizna)

Punkty :
160


(4) Las przy plaży - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 7 EmptySob Paź 10, 2015 11:27 am

Finley siedziała i rozczesywała włosy Audrey. Zajęło jej to sporo czasu, bo włosy jej dziewczyny były jednym wielkim kołtunem. Audrey straciła też dużo włosów, ale nie było najgorzej. Włosy zostały rozczesane i Fin mogła być z siebie dumna. Koniec końców pewnie Audrey będzie chciała je ściąć i Fin będzie musiała jej pomóc. Z jednej strony nie miała więcej włosów. Wyglądało to komicznie i tragicznie zarazem, ale przynajmniej miała włosy.
- Gotowe. - powiedziała po raz ostatni przesuwając szczotką po włosach Audrey - Chcesz zobaczyć się w lusterku?
Zapytała, bo miała lusterko. W jednym miejscu było pęknięte, ale nadal nadawało się do użytku.

Poszperała chwilę w kosmetyczce i wyjęła lusterko. Podała Audrey przez ramię, bo siedziała za nią. Fin widziała jak reszta osób w lesie szykowała się do odejścia. Finley zastanawiała się czy też powinna ruszyć z Audrey. Chciała bronić swojej dziewczyny i nie chciała aby coś jej się stało. Nie wiedziała czy zostawanie tutaj to było dobre rozwiązanie. Westchnęła.
- Sądzisz, że powinniśmy pójść z resztą?
Zapytała cicho.
- Razem mamy większe szanse.



// Fin i Audrey pójdą pod warunkiem, że nie wylądują w temacie gdzie jest Bass i Marina, bo nie będziemy pisać ze swoimi multi :D
Powrót do góry Go down


Sponsored content

(4) Las przy plaży - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 7 Empty

Powrót do góry Go down
 
(4) Las przy plaży
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 7 z 10Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
 Similar topics
-
» (1) Zatoczka przy piaszczystej plaży
» (5) Fragment oceanu przy plaży
» (6) zatoczka przy kamiennej plaży
» (16) Wodospad przy jeziorku

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
All hope is lost :: Wyspa :: Okolice plaży-