IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia


 

 (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next
Wyspa


Wyspa
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
125


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia Empty
PisanieTemat: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia EmptyPon Wrz 28, 2015 8:07 pm

Plaża

Prowizoryczna jadlodajnia

Czyż to nie cudowne, że kilka osób postanowiło podzielić się jednak tym, co zdobyli do jedzenia? Budując chybotliwy stolik z części, jakie znaleźli, rozłożyli na nim żałośnie skromne zapasy w postaci paczki sucharków, których nikt nigdy nie lubił, buteleczki wody mineralnej i paru mocno zgniecionych kanapek o dziwnym zapachu. Ale zaraz, zaraz... Czy ktoś nie wspominał słowa wódka...?

<
Powrót do góry Go down
Michael Callaghan


Michael Callaghan
https://wyspa.forumpolish.com/t82-michael-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t117-michael-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t100-michael-callaghan
Dane osobowe :
30 lat; Były przestępca, Australijczyk.

Znaki szczególne :
Na lewym ramieniu tatuaż " Living is Easy with Eyes Closed ", krzywo zrośnięty nos co jest słabo widoczne, na środkowym palcu prawej ręki srebrny pierścień.

Ubiór :
Spodnie jeans'owe ( prawa nogawka podarta ) , buty białe addidas ( teraz już nie takie białe ), szary podkoszulek z jakimś czarnym kołem na środku, walizka.

Ekwipunek :
walizka: dwie i pół czekolady, paczka sześciu czosnkowych placków do tortilli, cztery obite pomarańcze, kilka bawełnianych bluzek damskich w rozmiarze XXL, dwie sukienki XXL, plażowe klapki, ogromny kapelusz, Beretta 99 wraz z Magazynkiem.

Stan zdrowia :
Opuchnięty w okolica kości łonowej, silny ból śródręcza, pocięta prawa noga.

Punkty :
50


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia EmptyWto Wrz 29, 2015 3:48 pm

Oczywiście, słuchał Ją ale nie odpowiadał. Po prostu ruszył w kierunku drzewa które sobie upatrzył. Tak się akurat składało że ludzie w tym miejscu zaczęli coś znosić. Metalowe elementy i inne wsćiubdźiu, walało się w tym miejscu skutecznie uniemożliwiając obojgu dotarcie do drzewa. Callaghan jednak szybko się nie poddał, i odgarnął część na bok ( może nawet naruszając jakąś konstrukcję?). Usiadł wygodnie i oddał się w ręce pani doktor.
- Wiem co to zapalenie płuc. - powiedział spoglądając na swoją nogę z wyraźnym grymasem na twarzy. Odebrał od kobiety butelkę i odpieczętował rozglądając się przed siebie i po części dookoła. Gdy już pozbył się zakrętki, rzucając ją gdzieś na bok, wlał sobie do gardła kilka porządnych łyków ognistego trunku który na jakiś czas skupił receptory bólu na gardle, aniżeli na nodze. Dał jej znak, skinając głową aby zaczynała robić swoje. Zacisnął mocno zęby gdy wódka wypełniła jego ranę. Chyba nawet nie z bólu, a z tego że alkohol póki co jest w ograniczonych ilościach i szkoda go tak marnować.
Odetchnął głęboko lekko wyjąc i przetarł czoło nadgarstkiem, spojrzał jeszcze na nogę za nim ta zabrała się za opatrunek a następnie powrócił do pozycji siedzącej przymykając na chwilę oczęta.
- Jest tutaj, w około trochę rzeczy z których na pewno da się coś zbudować. Może nie od razu Empire State Building ale coś żeby się jakoś zrelaksować... - powiedział do niej a następnie głupawo się uśmiechnął, wyczuwając ukryty przekaz jaki nieświadomie zawarł w tym wypowiedzianym zdaniu.
- Oprócz głowy, chyba nigdzie. - odpowiedział jej na pytanie w sprawie ran. Faktycznie, nie myślał już zbyt trzeźwo. Pił drugą butelkę wódki ( tamtą wydoił na współkę więc się nie liczy ), bolała go noga i był skrajnie wyczerpany. A przynajmniej sprawiał wrażenie osoby która uratowała wszechświat i teraz należą mu się laury.
Niedaleko nich stała też ta blondyna którą wcześniej widział na plaży, ale do której się nie odezwał ( Chloe ). Upił dwa łyki i spojrzał na Emilie.
- Odpocznę chwile i zabiorę się za jakiś szałas. - zakończył to zdanie ponownym łykiem wódki. Już miał coś odezwać się do stojącej blondyny, nieopodal kiedy zauważył jak w ich kierunku zmierza jakiś byk. Byk oczywiście w sensie fizycznym. Facet wyglądał jak ktoś kto potrafi zająć się swoimi pięściami. może nawet jak dla Michael'a sprawiał wrażenie jakiegoś półgłówka. Gdy już się do nich zbliżył, i od razu wypalił swoją kwestię, Michael lekko poderwał się do góry.
- Ey ey ey, rambo, jest kolejka. - pomógł Emilie  ze swoim opatrunkiem kończąc go, a następnie podniósł się na równe nogi za Jej pomocą. Trzymając jedną z nóg w górze, przechylił butelkę ponownie do ust a następnie spojrzał w kierunku John'a.
- Tylko mi Jej nie uszkodź, kto wie czy tamten facet nie jest po prostu zwykłym weterynarzem. - Nie znał tamtego doktorka więc mógł podejrzewać wszystko. Nawet że facet naoglądał się Chirurgów i teraz odgrywa drugiego Georga Clooney'a. Emilie ufał, bo przedstawiła mu się jako lekarz już dużo wcześniej. Jeszcze za nim spadli na tą plażę.
Wziął więc też swoją walizkę pod pachę i ruszył gdzieś przed siebie utykając na jedną nogę. Puścił Chase, jeszcze oczko by wiedziała że nigdzie daleko się nie oddala. Po prostu nie miał zamiaru przeszkadzać pacjentom i jej samej, w pracy. Miał wódkę, jedzenie, teraz wystarczyło tylko zaczekać gdzieś na przybycie pomocy. Bo ta oczywiście przybędzie, co nie?

[z/t] --> SKŁADOWISKA SAMOLOTOWYCH FOTELI
Powrót do góry Go down
Dimitr Skorayev


Dimitr Skorayev
https://wyspa.forumpolish.com/t294-dimitr-skorayev#3098 https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t303-dimitr-skorayev
Dane osobowe :
36 lat | podkomisarz w Australian Crime Commission | Rosjanin

Znaki szczególne :
tatuaż piórka na przedramieniu i dwie obręcze na bicepsie

Ubiór :
jeansowe spodnie, półbuty wiązane z brązowej skórki, koszula w czerwoną kratę z podwiniętymi rękawami, bransoletka ze skóry ze srebrną klamrą

Ekwipunek :
Torba: litrowa butelka koniaku, woda utleniona, plasterki i jeden zapasowy bandaż elastyczny, litrowa butelka wody gazowanej

Stan zdrowia :
Piach w głębokiej ranie na podbródku, spalone włosy, lekkie oparzenie skóry głowy.

Punkty :
89


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia EmptyWto Wrz 29, 2015 3:55 pm

OGROMNA PLAŻA

Dimitr ciągnąć za sobą płachtę, którą znalazł wcześniej John, dotarł do miejsca, gdzie stwierdził, że można ją zawiesić. Może i kończyny go bolały, ale nie miał żadnej połamanej. Da radę uwiesić to jakoś na gałęziach, żeby dawało schronienie nad głową. Gówno było ciężkie jak jasna cholera. Miał szczerą ochotę na wódkę, choć w tym momencie nie pogardziłby jakimkolwiek alkoholem. Albo czymś ciepłym, bo czuł, że od tego pierdolonego deszczu wyjdzie mu zajebiście zmutowane zapalenie płuc.
I trzeba było lecieć na ten ślub dzień wcześniej? Mogli polecieć jutro rano, na popołudnie byliby idealnie. To nie, zamarzyło im się kurwa panienek na wieczorze kawalerskim. Naprawdę nie mógł odżałować tych tyłeczków w brokatowych stringach, jakie miały przed jego nosem wczoraj wywijać. A on trzymałby w łapie whisky, wódkę, a potem pił tequilę z pępka jakiejś zajebistej laski i zlizywał sól z jej cycków. Tak miała ta noc wyglądać. To kurwa jakiś nieudolny pajac siadł za sterami i połowę ludzi pozabijał. Z jednej strony Dima wiedział, że nie może oskarżać poszczególnych ludzi o katastrofę, ale z drugiej dla uspokojenia własnego umysłu trzeba to było na kogoś zwalić.
-Ja jebat... - mruknął po swojemu.
Szczerze olał resztę zgromadzonym i zaczął robić to co sobie zaplanował. Szarpnął tą szmatą i próbował zarzucić na gałęzie. W pierwszej próbie spadł ten szajs na niego. Zaklął pod nosem.  W drugiej już przewiesił się przez gałąź. Potem Dima na tej gałęzi się podciągnął i chwycił materiał. Zaciągnął do góry i przełożył przez kolejną gałąź. Przy rogu na pewno były jakieś poszarpane kawałki, które mógł ze sobą związać, chociaż najchętniej to widziałby tu sznurek.
-Jebana wyspa... jakieś posrane pomysły tego debila u góry... - mruczał dalej wkurwiony, kiedy zlazł z powrotem na piasek. Złapał drugi kraniec płachty i zrobił to samo co z poprzednim, przywieszając koniec na drzewie obok. Powstało pewnego rodzaju zadaszenie. Potem znalazł kilka kamieni i położył na tym materiale co ciągnął się po ziemi, żeby nie latał jak zerwie się wiatr. Pierdolony geniusz. I oczywiście nikt tego nie doceni.
Powrót do góry Go down
Emilie Chase


Emilie Chase
https://wyspa.forumpolish.com/t75-emilie-chase https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t121-emilie-chase
Dane osobowe :
29 lat, chirurg ogólny, Brytyjka, zawzięta pani Doktor

Ekwipunek :
wściekleróżowa plecaczko-walizeczka (cztery pluszowe kucyki o tęczowych kolorach, grzechotka, pasta do zębów dla dzieci, dziecięca szczoteczka i kubeczek, dwie czapeczki dla małej dziewczynki, trzy kolorowe sukieneczki, małe buciki, pięć bluzeczek oraz cztery pary krótkich spodenek i sweterek, puszysty kocyk w serduszka, napoczęta półlitrowa butelka pomarańczowej Fanty, pięć litrowych butelek ruskiej wódki), Dmuchany materac-dinozaur.

Stan zdrowia :
ból karku, wstrząs mózgu

Punkty :
223


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia EmptySro Wrz 30, 2015 10:26 am

- Ale nie wiesz co to znaczy nieleczone zapalenie płuc.. - każda nieleczona choroba miała swoje paskudne skutki, ale wielu nie miało pojęcia przez jakie piekło się wówczas przechodzi. Nawet przy zwyczajnej dla cywilizowanej ludności grypie...
- Tak...trochę kreatywności i zbudujemy jakiś domek. - wyprostowała nogi, kładąc dłonie na swoich biodrach. Rozejrzała się wokół, szczerząc przy tym białe ząbki. - Zbliża się świt, burza odchodzi...przeżyliśmy noc. - westchnęła z ulgą, jednocześnie czując narastające zmęczenie. Potrzebowała snu...zresztą jak wszyscy tutaj. Aż dziw, że każdy funkcjonował - głodny, ranny i zmęczony.
- Głowy ? - zdezorientowana spojrzała na Mike'a. Po chwili zrozumiała powód jego "urazu" głowy. - Proponuję odstawić alkohol. - nachyliła się do Michaela. - I to w trybie natychmiastowym. - to nie czas i miejsce na upajanie się. Rozumiała, że sytuacja w jakiej się znaleźli była okropna i mogła posuwać do desperackich działań, jakimi był teraz między innymi alkohol, ale trzeba myśleć rozsądnie nim będzie za późno.
- Dobra, tylko...- wyprostowała się. - ...pilnuj swoich rzeczy. - wiedziała, że zmęczenie w połączeniu z czystą może człowieka zwalić z nóg. Mnóstwo krążyło tutaj ludzi...nie panowały żadne zasady. Przecież mógł ktoś zabrać jego walizkę, a szkoda by było żarcia, które w niej trzymał.
Usłyszała męski, nieznany jej głos. Zbliżał się do niej. Oczywiście Mike zdążył już wcisnąć swoje dwa grosze nim brunetka zdążył w ogóle odwrócić się do Johna. - Spokojnie, Mike. Poradzę sobie. - westchnęła cicho, przytakując w odpowiedzi na puszczone przez niego "oczko". Zrozumiała jego przekaz, ale wolała odprowadzić go wzrokiem, aby upewnić się, że daleko nie odchodzi.
- Okej...złamany obojczyk. - gwałtownie odwróciła się do Johna. - Zobaczmy. - obeszła dookoła mężczyznę, zatrzymując się za jego plecami.  - Obrzęk, ból...opuchlizna jeszcze nie zeszła, więc trudno mi stwierdzić jak poważne jest to złamanie. Miejmy nadzieję, iż nie dojdzie do komplikacji... -uszkodzenia splotu barkowego lub tętnicy podobojczykowej.W przypadku tego drugiego póki co nie dostrzegła charakterystycznych siniaków podskórnych wskazujących na krwotok wewnętrzny.  - Przez obrzęk nie mogę wyczuć miejsca złamania.- dwoma palcami - wskazującym i środkowym delikatnie próbowała zlokalizować fragment złamanej kości. Bezskutecznie. - Założę ci temblak...oczywiście, prowizoryczny. - wyjęła ze swojej walizeczki pierwsze lepsze ubranie dziecięcy nadające się do zrobienia temblaku. Jedną ręką ostrożnie zgięła uszkodzoną rękę rannego. - Nie ruszaj jej teraz. - po czym zabrała się za robienie opatrunku ósemkowego, najlepszego w tego typu złamaniach. Ku jej zdziwieniu wyszło jej to całkiem dobrze. - Okej...mogę zerknąć jeszcze na to za kilka godzin, kiedy obrzęk zniknie, jeśli mnie znajdziesz oczywiście. - uśmiechnęła się, podnosząc swój plecaczek. - To wszystko. - odparła dostrzegając borykającego się z płachtą faceta (Dimitr). - Potrzebujesz pomocy ?! - krzyknęła w jego kierunku. Bardziej rzecz jasna chodziło jej o pomoc medyczną niż pomoc przy budowaniu szałasu z płachty.
Powrót do góry Go down
Drew Stauntan


Drew Stauntan
https://wyspa.forumpolish.com/t349-drew-stauntan https://wyspa.forumpolish.com/t351-drew https://wyspa.forumpolish.com/t350-drew-stauntan
Dane osobowe :
28 || Biznesmen || Amerykanin z krwi i kości || San Francisco

Znaki szczególne :
Ma słabość do szkockiej. Wyraźne blizny- po czterech kulkach- na lewym barku. Podłużne, cienkie zbliznowacenie wzdłuż szyi. Perfekcyjnie ułożona fryzura i dwudniowy zarost.

Ubiór :
Granatowy garnitur nadpalony w okolicy ramienia, biała koszula z granatowymi mankietami, skórzane, eleganckie buty. Wszystko ufajdane krwią oraz pyłem. Na szyi widnieje nieśmiertelnik z najważniejszymi dla niego datami, skórzany pasek za szlufkami spodni oraz zegarek z pękniętym szkiełkiem.

Ekwipunek :
damskie dresowe spodnie, czarna halka, wyczerpana zapalniczka, dwuosobowy namiot (bez słupków do stawiania, czarny, brudny z dziurą w części dotykającej podłoża), rtęciowy termometr, rozładowany telefon komórkowy (Nokia Asha 302), baterie paluszki oraz półlitrowa buteleczka czystej wódki, różowy termos bez nakrętki

Stan zdrowia :
Przemeczenie, senność, wstrząs mózgu, spalone brwi, wybite trzy palce u lewej dłoni, około sześciocentymetrowa dziura w ramieniu (coś się w nie wbiło, a potem zostało wyrwane, jednocześnie powodując wyrwanie fragmentu mięśnia)

Punkty :
198


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia EmptySro Wrz 30, 2015 8:45 pm

Od reszty osób dzieliło go zaledwie kilkanaście metrów, jednak miał wrażenie, że przejście ich kosztowało go o wiele więcej czasu, jak przelot z New Yorku do San Francisco. Czuł się fatalnie i wracające zawroty głowy przyprawiały go o mdłości, raz po raz dewastując ogólne samopoczucie. Dodatkowo zauważył, iż miał cholerne problemy z pamięcią i to wydawało się dużo gorsze od złego stanu. Nie miał zielonego pojęcia, co tak naprawdę miało miejsce i o dziwo nawet sam fakt wejścia na pokład gdzieś mu umknął. To rzadkie, ale był trzeźwy jak niemowlę, więc nie mógł winić alkoholu, ale tym samym nie mógł wiedzieć o wstrząśnieniu mózgu, jakiego doznał. Wiele razy doświadczał różnorakich obrażeń, lecz nigdy nie miał takowych objawów, stąd coraz większe pokłady irytacji wkradały się w jego nastrój. Miał na lądzie wiele poważnych spraw do załatwienia i ostatnie czego by się spodziewał to fakt, że jego największym problemem będzie znalezienie butelki wódki, żeby móc zdezynfekować ranę, a przy okazji znieczulić siebie. W końcu tylko idiota nie upiekłby dwóch pieczeni na jednym ogniu. Abstrahując. Była jakakolwiek szansa na cholerny płomień?
Uciskał największą ranę dłonią, kiedy nieco bardziej zbliżył się do grupki osób. Nie poznawał nikogo i owe twarze były mu zupełnie obce, jakoby nie miał z nimi styczności nawet podczas odprawy. Nie mniej jednak zdawał sobie sprawę, iż w pojedynkę przetrwanie, do okresu przybycia pomocy, będzie zbyt trudne, stąd nie bawił się w żadne egoistyczne gierki. Przeważnie działał samotnie, jednak pewne aspekty wymagały kooperacji i takowa była jedną z nich. W końcu siedzieli w tym razem i niczyją winą było lądowanie porównywalne do tego z film katastroficznego. Może i należało obarczyć wyrzutami sumienia pilota, lecz skoro nawet nie pamiętał kwestii turbulencji, to nie miał większego prawa, a tym bardziej sensu wypowiadać się na temat owego wydarzenia.
Uniósł wzrok na wysokość mężczyzny, który zawieszał na pobliskim drzewie jakąś płachtę i w zasadzie chciał ruszyć mu pomoc, jednak zaraz po tym ta widniała już na szerokich gałęziach. Tuż obok zaobserwował szatynkę, która starała się pomóc innemu rozbitkowi i w dość zwinny sposób stworzyła z ubrania temblak. Przez myśl mu przeszło, że może i miała większe pojęcie o medycynie, co zdecydowanie działałoby na ich korzyść, lecz zaraz potem wyśmiał się w myślach, iż ma nierealne wyobrażenia. W końcu jak mieć pecha to po całości, a optymizm to ostatnie czego w tej chwili mógłby się dopuścić. Podszedł zdecydowanie bliżej i kiedy był już w stanie dostrzec jej delikatnie rysy zwiesił spojrzenie na jej oczach. -Twój magiczny plecaczek bez dna obejmuje też nieco alkoholu, madame?- uniósł brew, a jego wargi wygięły się w tym szelmowskim uśmiechu, choć wizualnie wyglądał żałośnie i zdawał sobie z tego sprawę. Był cały we krwi, a jego nieustannie sącząca się rana była wręcz odrażająca pomijając już kwestię wystającej szczątki mięśnia. -Problem w tym, że jedyne czym mogę Ci się odwdzięczyć to zamkiem z piasku.- chciałby w tej sytuacji wzruszyć ramionami, lecz było to niemożliwe, stąd westchnął przeciągle przenosząc ponownie wzrok na gościa walczącego, jeszcze chwilę temu, z płachtą. Było kilku facetów, stąd gdyby tylko zebrali się do kupy, to budowa jakiegokolwiek schronienia byłaby o wiele prostsza.
Powrót do góry Go down
Nathan Callaghan


Nathan Callaghan
https://wyspa.forumpolish.com/t105-nathan-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t180-nathan https://wyspa.forumpolish.com/t179-nathaniel-callaghan
Dane osobowe :
33, policjant, Sydney/LA

Znaki szczególne :
Tatuaż na lewym przedramieniu (Imię żony i syna w łacinie), blizna po ugodzeniach noża na prawym udzie i lewym boku tułowia, obrączka na serdecznym palcu lewej ręki, zegarek na lewej ręce, krzyżyk zawieszony na szyi

Ubiór :
czerwono czarna koszula w kratę, temblak w postaci t-shirtu, jeansy, brak butów

Ekwipunek :
napoczęta paczka gumy do żucia, prezerwatywa, zegarek z kompasem, wyłączony iphone z pękniętą szybką, zapalniczka, listek żelowych tabletek przeciwbólowych (6 sztuk).

Stan zdrowia :
złamanie lewej ręki z przemieszczeniem, opuchlizna twarzy uniemożliwiające sprawne porozumiewanie się

Punkty :
47


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia EmptySro Wrz 30, 2015 10:08 pm

//Jestem chory i nie ogarniam za bardzo co się dzieje, więc z góry wybaczcie za jakość posta i jeśli coś ważnego mi umknęło to też przerpaszam.

Jeszcze nie tak dawno, gdy jego jedyną towarzyszą była Madison nie spodziewał się za cholerę, że tyle ludzi przeżyje katastrofę. Może i liczył po cichu, że uda im się kogokolwiek znaleźć, bo rzekomo "w grupie siła". Nic z tego Panie Callaghan; spotkanie ów grupy natychmiastowo i bezlitośnie dało do zrozumienia, że tak nie jest. Wszyscy byli pochłonięci w swoich sprawach nawet nie zauważając ich przybycia. W sumie nic w tym dziwnego, katastrofa dała o sobie znać każdemu i na pewno każdy w pierwszej kolejności chciał zadbać o siebie. Nie mniej jednak mimo tej całej beznadziejnej aury jaka otaczała to miejsce poczuł ulgę, że byli tutaj razem.
Szedł nieco z tyłu, za Michael'em i Emilie, którzy szli bardziej zdecydowanym krokiem od niego. Nie zamierzał mimo tego krzyczeć by zwolnili, bo nie nadąża. Doskonale wiedział z jakim ogromnym entuzjazmem jego młodszy brat zareagował na ich spotkanie. Cóż... miał do tego absolutne prawo, jednak sam Nathan nie sądził by jego nienawiść była aż tak wielka by nie ucieszyć się z widoku żywego brata. Być może umiejętnie to ukrył? Kto wie. W każdym razie po dotarciu na miejsce, gdzie zebrała się większa liczba ludzi zaczął przemieszczać się powoli między nimi. Zniknął tym samym z oczu Mike'owi i Emilie nie czując jakiejś potrzeby ślepego podążania za nimi. Z resztą... Oni również nie wydawali się być jakoś specjalnie zadowoleni jego towarzystwem, więc uznał, że tym lepiej będzie rozejrzeć się za innym towarzystwem. Oczywiście nie mówię tu o całkowitym olaniu brata, ale po prostu o chwilowym rozstaniu i zebraniu myśli.
W końcu, po samotnym spacerze między kolejnymi grupkami rozbitków ruszył w kierunku, w który udali się Mike z towarzyszką. Nie uważał tego za najlepszy pomysł, jednak chciał mieć brata na oku. Nawet jeśli nie mieli ze sobą wymienić choćby słowa, czuł, że w tym momencie powinni być razem. Ponownie szedł powoli, własnym ślimaczym tempem świadom, że w każdej chwili może paść nieprzytomny z przemęczenia. Ból złamanej ręki dał mu się już tak we znaki, że praktycznie go nie czuł, uznając niejako za "naturalny". Niestety po dotarciu do celu nie zastał już braciszka. - Gdzie Mike? - Spytał z automatu Emilie lekko zniecierpliwiony. Zupełnie nie zwrócił uwagi na trójkę pozostałych mężczyzn, którymi najwyraźniej się zajmowała. - Jesteś lekarzem... - Domyślił się po usłyszeniu jej kilku kwestii jednoznacznie na to wskazujących. Nie mniej jednak dość mocno zaskoczył go ów fakt, zważywszy na to, że miał wciąż nie nastawioną, złamaną rękę, której to najwyraźniej pani lekarz nie zauważyła lub po prostu nie chciała. Nie mniej jednak zamiaru prosić o pomoc nie miał. Raz, że doskonale zdawał sobie sprawę, że dziewczyna po prostu nie jest w stanie się rozdwoić i roztroić, a dwa, że miał w osbie jakąś taką głupią dumę, która po prostu nie pozwalała mu prosić nikogo o cokolwiek. Przemilczał więc ową kwestię licząc mimo wszystko po cichu, że zaoferuje mu swą pomoc z tą pieprzoną ręką, bowiem męczyła go strasznie.
Mimo tego nie zamierzał stać tak bezczynnie jak jakiś słup. Dostrzegł gdzieś w pobliżu faceta walczącego z płachtą i drzewem. Od razu wyłapał jego pomysł stworzenia prowizorycznego schronienia przed deszczem wiatrem czy... czymkowiem innym. Z miejsca zgarnął jakiś większy kamień z ziemi i odłożył go na kawałek materiału. - Dobra myśl. - Rzucił w jego kierunku przyglądając się jego twarzy bardziej dokładniej. - Czy my się skądś nie znamy? - Spytał po chwili kojarząc jego facjatę. - Pracujesz w policji, tak? - Dodał przypominając sobie w końcu, że miał z nim styczność w komisariacie, gdy wyciągał braciszka. Nie zajmował się wszak ich sprawą, jednak gdzieś musieli się minąć skoro go pamiętał. - Sierżant Nathan Callaghan z LAPD. - Powiedział wyciągając mu dłoń. - Załatwiałem u Was pewną sprawę. Musieliśmy się gdzieś minąć. - Oczywiście nie miał zamiaru wspomnieć o jaką sprawę chodziło. Cholera go wie jakby zareagował na to, że ma brata przestępce, który do tego jest tu razem z nimi.
Powrót do góry Go down
Chloe Harrison


Chloe Harrison
https://wyspa.forumpolish.com/t78-chloe-harrison https://wyspa.forumpolish.com/t146-chloe https://wyspa.forumpolish.com/t107-chloe-harrison
Dane osobowe :
25 lat ♢ trener przygotowania fizycznego (lekkoatletyka) ♢ singielka ♢ Sydney, Australia

Znaki szczególne :
złoty pierścionek na prawej dłoni i złoty wisiorek ze znakiem zodiaku

Ekwipunek :
dwie rolki bandażu gipsowego (6cmx3m)

Stan zdrowia :
mocniejsze zdrętwienia, które spowodowały czasowe wygięcia palców

Punkty :
5


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia EmptySro Wrz 30, 2015 10:47 pm

Chloe spojrzała tylko na mężczyznę, który stanął niedaleko niej. Przez głowę przemknęła jej jedynie myśl, że John bez problemu wygrałby teraz z nią walkę - nie pytajcie dlaczego, po prostu zadziałał u niej jakiś instynkt przetrwania. Pomimo wszystko nie przestraszyła się go, nawet mimo kilku zadrapań i zaschniętej krwi. Tak obecnie prezentowała się zdecydowana większość rozbitków, pewnie ona sama miała jakieś strupy i ślady krwi na swoim ciele. Wtedy to również zobaczyła obok siebie kolejnego mężczyznę - dokładnie tego, który obiecał pomoc gdy dryfowała z Zaciszko na oceanie a on... poszedł i nie wrócił. Spojrzała na niego nieco spod ukosa, bo kojarzyła go już sprzed tych kilku godzin wcześniej i póki co odpychał ją od siebie swoją osobą. Teraz trochę sobie nadrobił reakcją na mężczyznę, jednak nadal gdzieś tam na tyle jej głowy widniał jako dupek #1.
Przeniosła wzrok na lekarkę, korzystając z faktu że zdążyła już opatrzyć dwóch poszkodowanych i była chwilowo wolna.
- Możesz mi wytłumaczyć, co powinnam z tym zrobić? Chyba nie ma sensu go nadal trzymać na siłę. W sumie to trochę teraz boli... - wyciągnęła ku niej swoje ręce opatrzone bandażami gipsowymi. - Wyschnąłby gdyby nie ten cholerny deszcz... - tutaj aż się naburmuszyła i spojrzała z wyrzutem gdzieś w niebiosa, jakby grożąc komuś na górze


* zamiast złamanych mam teraz ,,mocniejsze zdrętwienia, które spowodowały czasowe wygięcia palców", jeszcze w profilu nie zmienili obrażeń i ekwipunku Laughing
Powrót do góry Go down
Dimitr Skorayev


Dimitr Skorayev
https://wyspa.forumpolish.com/t294-dimitr-skorayev#3098 https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t303-dimitr-skorayev
Dane osobowe :
36 lat | podkomisarz w Australian Crime Commission | Rosjanin

Znaki szczególne :
tatuaż piórka na przedramieniu i dwie obręcze na bicepsie

Ubiór :
jeansowe spodnie, półbuty wiązane z brązowej skórki, koszula w czerwoną kratę z podwiniętymi rękawami, bransoletka ze skóry ze srebrną klamrą

Ekwipunek :
Torba: litrowa butelka koniaku, woda utleniona, plasterki i jeden zapasowy bandaż elastyczny, litrowa butelka wody gazowanej

Stan zdrowia :
Piach w głębokiej ranie na podbródku, spalone włosy, lekkie oparzenie skóry głowy.

Punkty :
89


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia EmptySro Wrz 30, 2015 10:55 pm

Dimitr siłował się z płachtą dłuższą chwilę, zerkając tylko wpierw na faceta, który położył kamień na materiale. Wpierw jednak odwrócił się do lekarki, patrząc się na nią wzrokiem w stylu o chuj ci babo chodzi? Dopiero po chwili zmęczony mózg przemielił informację. Stanowczo brakowało mu snu. Kiwnął głową, dając krótki krok w jej kierunku.
-Mam rozoraną gębę. Da radę coś z tym zrobić? - spytał, całkiem grzecznie jak na siebie. Zresztą było widać, że na podbródku ma dość głęboką ranę. Piasku może i już w niej nie było, przez te godziny trochę zdążyła się zasklepić, ale i tak wyglądała paskudnie.
Potem odwrócił się do mężczyzny, który zaraz przedstawił mu się jako Nathan. Po raz kolejny kiwnął głową. Jeszcze trochę, a skończy jak te pieski do samochodów co im łebki latają.
-Taa, podkomisarz Dimitr Skorayev, Australian Crime Commission. - przedstawił się, ściskając mężczyźnie dłoń. -No twoja twarz jest mi skądś znana, pewnie minęliśmy się kiedyś na posterunku. Jest tu jeszcze John Wilshere, nie wiem gdzie go wjebało.
Aż nawet obrócił się gdzieś za siebie, żeby dojrzeć kumpla, ale za cholerę nie było go widać.
Powrót do góry Go down
Emilie Chase


Emilie Chase
https://wyspa.forumpolish.com/t75-emilie-chase https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t121-emilie-chase
Dane osobowe :
29 lat, chirurg ogólny, Brytyjka, zawzięta pani Doktor

Ekwipunek :
wściekleróżowa plecaczko-walizeczka (cztery pluszowe kucyki o tęczowych kolorach, grzechotka, pasta do zębów dla dzieci, dziecięca szczoteczka i kubeczek, dwie czapeczki dla małej dziewczynki, trzy kolorowe sukieneczki, małe buciki, pięć bluzeczek oraz cztery pary krótkich spodenek i sweterek, puszysty kocyk w serduszka, napoczęta półlitrowa butelka pomarańczowej Fanty, pięć litrowych butelek ruskiej wódki), Dmuchany materac-dinozaur.

Stan zdrowia :
ból karku, wstrząs mózgu

Punkty :
223


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia EmptyCzw Paź 01, 2015 5:13 pm

Po tym jak opatrzyła jednego pacjenta, pojawiła się garstka następnych. Skąd, na Boga nagle się tutaj znaleźli ? Była zdumiona.
Jednak nim to nastąpiło facet, całkiem mało przyjemny,odpowiedział na jej pytanie (Dimitr). Z lekkim niesmakiem skierowała swoje kroki w jego kierunku. Przez chwilę może nawet wahała się czy aby powinna fatygować się pomagając mu, ale jej altruistyczna dusza nie pozwala postąpić inaczej.
- Zszyć tego nie mogę, bo póki co nie mam czym. Mogę oczyścić ranę i...dobrze byłoby założyć opatrunek, choć nie mam przy sobie czegoś co mogłoby podtrzymać materiał na brodzie. Na przykład taśmy klejącej. - nie miała lepszego pomysłu niż przyklejenie kawałka ubrania do jego twarzy, ale zawsze lepsze to niż ryzykować nabawieniem się tężca czy gangreny.
Z torby wyjęła otwarta już wcześniej butelkę czystej, którą zamierzała oczyścić "dziurę" w brodzie. - Odchyl głowę do tyłu. - odkręciła szklane naczynie. - Będzie bolało, nie ukrywam. - nie miała czasu na cackanie się z mała w porównaniu do innych tutejszych obrażeń ranką, więc od razu bez żadnego słowa, zabrała się za czyszczenie paskudnego skutku wypadku. Robiąc to zza jej plecami usłyszała znajomy głos. Kątem oka dostrzegła Nathana. - Owszem, jestem lekarzem. - przecież nie zaprzeczy. - Okej. Jeśli znajdziesz kogoś kto ma taśmę, zgłoś się do mnie. No chyba, że bardzo chcesz złapać bakterie zagorzeli. - uśmiechnęła się żartobliwie, aby rozładować trochę atmosferę, chociaż na dobrą sprawę do śmiechu nikomu być nie powinno. - Oparzenia skóry pierwszego stopnia...do wesela się zagoi.
Odwróciła się do Nata, zakręcając butelkę ruskiego trunku. - Twój brat jest niedaleko. Musi...odpocząć. - cokolwiek to znaczy. Wówczas dostrzegła jego rękę, która wcześniej w tak okropnym mroku była niezauważalna. - Za chwilę się Tobą zajmę. - w tym momencie otoczona została przez faceta z brodą, na pierwszy rzut oka sprawiającego wrażenie członka armii amerykańskiej, no i przez kobietę, którą wcześniej już spotkała.
Najpierw zwróciła się do blondynki (Chloe), skinieniem głowy dając znać mężczyźnie (Drew), aby poczekał. - Pokaż. - ręką objęła obandażowaną dłoń Chloe, dość sprawnie próbując pozbyć się prowizorycznego gipsu. A kiedy w końcu jej się udało, uważnie przyjrzała się jej palcom, badając je również poprzez dotyk. - Nie ma sensu nakładać gipsu na palce, które nie są złamane. Tak czy siak przez pewien czas będą boleć i drętwieć, ale to minie. Jednak jeśli działo by się coś niepokojącego, to mnie szukaj. - westchnęła ze zmęczenia, ale mimo to uśmiech nie schodził jej z twarzy.
Teraz odwróciła się do brodatego mężczyzny (Drew). Jego postawa nieco ją rozbawiła, nawet zaśmiała się dość wyraźnie. - Kiedyś ja będę potrzebowała pomocy, wtedy się odwdzięczysz. - rzekła, wyjmując z plecaczka alkohol. Nietrudno było zauważyć sporej dziury w ramieniu. - Nie wygląda to za dobrze. - mówiąc to, nachyliła się, aby bliżej przyjrzeć się ranie. Rana była głęboka, w dodatku pozbawiona części mięśni. Sama dezynfekcja będzie bardzo bolesna. - Ranę oczyszczę i owinę kawałkiem materiału, żeby nie dostały się do niej bakteria, do czasu, aż dam radę to czymś zszyć. - o ile w ogóle przyjdzie na to czas. - A poza dziurą w ramieniu i spalonymi brwiami, doznałeś jeszcze jakiś obrażeń ? - wyjęła po raz kolejny z różowego plecaka butelkę i odkręcając ją, westchnęła głęboko. - Będzie bolało. - po czym polała ranę. Poszarpane, dobrze ukrwione mięśnie pewnie odczuły skutki ich kontaktu z etanolem.
Zakręciła butelkę, po czym wyjęła kawałek materiału, którym owinęła ramię mężczyzny.

/W następnym poście "naprawię" Ciebie, Nat ;D
Powrót do góry Go down
Drew Stauntan


Drew Stauntan
https://wyspa.forumpolish.com/t349-drew-stauntan https://wyspa.forumpolish.com/t351-drew https://wyspa.forumpolish.com/t350-drew-stauntan
Dane osobowe :
28 || Biznesmen || Amerykanin z krwi i kości || San Francisco

Znaki szczególne :
Ma słabość do szkockiej. Wyraźne blizny- po czterech kulkach- na lewym barku. Podłużne, cienkie zbliznowacenie wzdłuż szyi. Perfekcyjnie ułożona fryzura i dwudniowy zarost.

Ubiór :
Granatowy garnitur nadpalony w okolicy ramienia, biała koszula z granatowymi mankietami, skórzane, eleganckie buty. Wszystko ufajdane krwią oraz pyłem. Na szyi widnieje nieśmiertelnik z najważniejszymi dla niego datami, skórzany pasek za szlufkami spodni oraz zegarek z pękniętym szkiełkiem.

Ekwipunek :
damskie dresowe spodnie, czarna halka, wyczerpana zapalniczka, dwuosobowy namiot (bez słupków do stawiania, czarny, brudny z dziurą w części dotykającej podłoża), rtęciowy termometr, rozładowany telefon komórkowy (Nokia Asha 302), baterie paluszki oraz półlitrowa buteleczka czystej wódki, różowy termos bez nakrętki

Stan zdrowia :
Przemeczenie, senność, wstrząs mózgu, spalone brwi, wybite trzy palce u lewej dłoni, około sześciocentymetrowa dziura w ramieniu (coś się w nie wbiło, a potem zostało wyrwane, jednocześnie powodując wyrwanie fragmentu mięśnia)

Punkty :
198


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia EmptyCzw Paź 01, 2015 6:20 pm

Zdawał sobie sprawę, że w przypadku zwykłego przechodnia wygląd jego ramienia przyprawiłby o mdłości. Sam był odporny na widok krwi oraz rozległych ran, a jednak odmawiał sobie częstego zerkania w kierunku owego, paskudnego miejsca. Nie chodziło tutaj o fakt obrzydzenia, a tym bardziej jakiegoś wstrętu, ale nie dało się ukryć, że wolał mieć mięśnie na kościach jak skórze.
Rzucił krótkie spojrzenie blondynce, która podeszła do grupki osób i choć na pierwszy rzut oka nie wyglądała najgorzej, to faktycznie jej dłonie miały pewne anomalie. Palce wyginały się w dość nieciekawy sposób, a ogólna drętwota mogła wynikać z wielu przyczyn. Nie był jednak lekarzem, a tym bardziej żadnym specjalistą neurologiem, stąd opuścił sobie komentarze licząc, że szatynka doskonale wiedziała, co robi. Powróciwszy do niej wdzięcznym spojrzeniem starał się nie sprawiać wrażenia, jakoby wolał całą ową butelkę wypić, niżeli wylać na ranę. Toż to było czyste marnotrawstwo. -A co jeśli nie mam tak altruistycznej duszy, madame? uniósł strzępek, który kiedyś był jeszcze brwią, a następnie skupił się na jej oczach, byle tylko nie myśleć o nadchodzącym bólu. W końcu nie było ludzi niezniszczalnych, a owe opatrywanie obrażeń odbiegało od szpitalnych standardów. Westchnął cicho, gdy potwierdziła jego obawy odnośnie stanu ramienia, ale nie zamierzał dawać niczego po sobie poznać. W zasadzie byłoby mu wszystko jedno, lecz tutaj chodziło o jakieś przetrwanie i jeśli rzeczywiście miał komukolwiek pomóc to sprawne ręce były niezbędne. -Hannibal byłby zachwycony. Mam tylko nadzieję, że madame nie podziela jego pasji.- uśmiechnął się półgębkiem, bo nie uważał, aby powaga była im teraz potrzebna. Wydarzyło się już nader wiele złego, by nawet teraz zachowywać grobowy nastrój i ciszę . Jednak chwilę później zupełnie zamilkł, bo palący ból dawał się wyczuć nawet w jego skroniach.
Kiedy opowiedziałam u o krótkich, medycznych sprawach pokiwał wolno głową, bo zdawał sobie sprawę, iż nici chirurgicznych nikt posiadać nie będzie. W zasadzie najprostszym sposobem było przypalenie brzegów rany, aby zatamować krwawienie i choć wcale nie miał ochoty na kolejne blizny, to raczej nie miał wyboru. -Kawałek rozżarzonego metalu załatwiłby sprawę.- rzucił jej wymowne spojrzenie, choć pewnie zważywszy na jej zawód nie pochlebi owego pomysłu. -Czekaj, czekaj.- zmrużył oczy, a następnie uniósł zdrową rękę w okolicę czoła starając się wyczuć własne brwi, jednak jedyne z czym przyszło mu się zmierzyć to strzępki włosów. -Zjawiskowo komponują się z tym przypalonym garniturem, nie sądzisz?- uniósł rękę, aby ukazać makiet i pokręcił przecząco głową, bo nic więcej mu nie było. Miał problem z palcami, ale chyba… udało mu się je nastawić. Było mu to zupełnie obojętne, bo owa kończyna górna i tak przez długi czas do niczego mu się nie przyda. -Jestem Twoim dłużnikiem.- posłał jej szelmowski uśmiech, a następnie skierował się na skraj lasu, by rozglądać się po dżungli. Kątem oka zerknął jednak na blondynkę i odwróciwszy się przez ramię powiedział donośniej. -Mamy jedną rękę, ale dwie pary nóg, więc może uda nam się znaleźć coś bardziej przydatnego jak woda i piasek?- uniósł kącik ust, bo nie ukrywał, że zamierzał rozejrzeć się po okolicy w poszukiwaniu jakiegoś schronienia dla zgromadzonych osób. Owszem mieli płachtę, ale wątpliwym było, iż wszyscy się tam zmieszczą.
Powrót do góry Go down
Nathan Callaghan


Nathan Callaghan
https://wyspa.forumpolish.com/t105-nathan-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t180-nathan https://wyspa.forumpolish.com/t179-nathaniel-callaghan
Dane osobowe :
33, policjant, Sydney/LA

Znaki szczególne :
Tatuaż na lewym przedramieniu (Imię żony i syna w łacinie), blizna po ugodzeniach noża na prawym udzie i lewym boku tułowia, obrączka na serdecznym palcu lewej ręki, zegarek na lewej ręce, krzyżyk zawieszony na szyi

Ubiór :
czerwono czarna koszula w kratę, temblak w postaci t-shirtu, jeansy, brak butów

Ekwipunek :
napoczęta paczka gumy do żucia, prezerwatywa, zegarek z kompasem, wyłączony iphone z pękniętą szybką, zapalniczka, listek żelowych tabletek przeciwbólowych (6 sztuk).

Stan zdrowia :
złamanie lewej ręki z przemieszczeniem, opuchlizna twarzy uniemożliwiające sprawne porozumiewanie się

Punkty :
47


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia EmptyCzw Paź 01, 2015 7:50 pm

Wszystko działo się za szybko. Momentalnie koło Emilie pojawiły się tłumy ludzi proszących o jakąkolwiek pomoc. Nathaniel chociaż sam jej potrzebował nie pchał się przed nich niczym babcie po przecenione ogóry w warzywniaku. Stanął gdzieś z boku, bliżej jak się okazało - Dimitrija. - Dobrze. Zajmij się najpierw resztą, poczekam. - Odparł z pozornym spokojem. Co prawda jak jasna cholera potrzebował pomocy w walce z łapą, jednak doskonale rozumiał w jak ciężkim położeniu dziewczyna była. Nie było co jej prosić, ani tym bardziej pośpieszać. Gdzieś tam puścił mimo uszu informacje o Michaelu, ponownie - nie chcąc dalej truć dupy pani doktór. W międzyczasie pomyślał o Madison i reszcie rozbitków na plażowej zatoczce. Oni też nie byli w najlepszej kondycji i z pewnością porada lekarza byłaby im wskazana. Prędzej czy później będzie musiał po nich iść i przyprowadzić. Czy jednak była na to odpowiednia pora? W nocy? Będąc tak bardzo przemęczonym? Nie sądzę, ale próbujcie to wpoić do łba Nathan'a, który w pierwszej kolejności dbał o bezpieczeństwo innych. - Gdybyś czegoś potrzebowała to mów. - Powiedział jeszcze w kierunku Emilie czując się trochę głupio widząc jak haruje za dwóch podczas gdy reszta biernie stoi i czeka... było to z jednej strony trochę niefajne z ich strony, ale z drugiej też trzeba było zauważyć, że ona była wykwalifikowanym lekarzem i posiadała niezbędne narzędzia pracy. W każdym razie... zaoferował swą pomoc w czymkolwiek... gdyby tylko naszła taka potrzeba. Wrócił wzrokiem do rosyjskiego policjanta. "John Wilshere"... nie specjalnie kojarzył, ale od razu domyślił się, że prócz nich jest tu jeszcze jeden policjant. Czy to dobrze? Myślę, że tak, choć nie na dłuższą metę. W końcu wiadome jak to bywa; konflikt charakterów itd. - Jestem pewien, że możemy jej zaufać. - Stwierdził z lekkim entuzjazmem uśmiechając się delikatnie zarówno do Dimitrija jak i Emilie. Wiadome, że granica zaufania istniała wśród każdego z ocalałych, bo jak niby mogła potwierdzić to kim jest? Wszakże myślę, że sytuacja w jakiej się znaleźli, to gdzie byli, jak przede wszystkim ona funkcjonowała - jasno sugerowały, że nie było co tu doszukiwać przekrętów i nawet z tym minimalnym procentem ryzyka - powierzyć jej swoje uszczerbki na zdrowiu. - Rozejrzę się... może coś przydatnego się jeszcze tu znajdzie. - Dodał - tym razem z lekkim grymasem nie spodziewając się żadnych kokosów, chociaż kto wie co w tych ciemnościach się tu jeszcze kryło. Po chwili zrobił jak powiedział, oddalił się nieznacznie od zbiegowiska wyszukując na ziemi... czegokolwiek.
Powrót do góry Go down
Emilie Chase


Emilie Chase
https://wyspa.forumpolish.com/t75-emilie-chase https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t121-emilie-chase
Dane osobowe :
29 lat, chirurg ogólny, Brytyjka, zawzięta pani Doktor

Ekwipunek :
wściekleróżowa plecaczko-walizeczka (cztery pluszowe kucyki o tęczowych kolorach, grzechotka, pasta do zębów dla dzieci, dziecięca szczoteczka i kubeczek, dwie czapeczki dla małej dziewczynki, trzy kolorowe sukieneczki, małe buciki, pięć bluzeczek oraz cztery pary krótkich spodenek i sweterek, puszysty kocyk w serduszka, napoczęta półlitrowa butelka pomarańczowej Fanty, pięć litrowych butelek ruskiej wódki), Dmuchany materac-dinozaur.

Stan zdrowia :
ból karku, wstrząs mózgu

Punkty :
223


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia EmptyCzw Paź 01, 2015 8:30 pm

Kiwnęła przytakująco do Nathana, choć nie do końca skupiła się na tym co powiedział. Była tak zabiegana i przy tym zdezorientowana, a przy narastającym zmęczeniu coraz ciężej było o podzielność uwagi.
- Prędzej czy później przyjdzie nagroda dla altruistów...tak jak dla egoistów pewnego rodzaju kara.. - puściła do mężczyzny oczko, aby podkreślić, iż jej  wypowiedź nie miała tylko i wyłącznie poważnego charakteru. Prawdę mówiąc to działa bezinteresownie, chociaż w głębi duszy wiedziała, że znajdą się tacy, którzy wyciągną do niej pomocną dłoń w momencie, kiedy zajdzie taka potrzeba. A teraz przydatne będzie pewnego rodzaju sojusznictwo. - Proszę się nie martwić, monsieur. - zdała się na odrobinę francuskiego, może lekko pokaleczonego przez jej język. - Sam hannibal nie skusiłby się na tak "wykwintny" posiłek. - uśmiechnęła się szeroko, spoglądając na jego bezwładnie trzymaną w dłoniach brew. - Oczywiście...bardzo twarzowe. - po skończeniu opatrywania mężczyzny, spakowała swoje rzeczy, po czym plecaczek zarzuciła na ramię. - Nie opierałabym się na tym co pokazują w filmach. Twój pomysł przyniósłby więcej szkód niż pożytku. Lepiej ranę zatamować prowizoryczną opaską uciskową, którą można zrobić z kawałka ubrania, oczywiście odpowiednio ściskając miejsce krwawienia. Opatrunek trzeba zmieniać, niestety. Znajdę swój bagaż służbowy, w którym mam pełen zestaw narzędzi chirurgicznych, to zszyję tę ranę. - zapewne w samolocie był niejeden lekarz z niejednym bagażem służbowym. A szukając na pewno coś znajdzie...jak nie ona to ktoś inny. Opcja z wypalaniem rany...wypala tylko w filmach akcji, nie w realu. Rany się otwierają, później się ciężkie do zszycia...nietrwała, nie gojące się, powodują komplikacje, a w przypadku Drew z czasem doszłoby do poważnych powikłań, prowadzących do utraty ręki.. - Trzymam za słowo. - o ile się jeszcze kiedyś spotkają, bo kto wie czy lada chwila nie nadejdzie pomoc.
Teraz mogła spokojnie zająć się Nathanem, a później wrócić do Mike'a. Lepiej sprawdzić czy wszystko z nim w porządku.
- Pokaż tę rękę. - te słowa wypłynęły z jej pełnych usteczek dopiero wtedy, gdy znalazła się za plecami policjanta.
Oczywiście szybko i sprawnie oceniła złamanie ręki, choć nie mogła postawić dokładnej diagnozy bez zdjęcia rentgenowskiego. Jednak pod palcami, mimo obrzęku dało się wyczuć, iż nastąpiło przemieszczenie kości. - Okej...mam dobra i złą wiadomość. Dobra to taka, że mogę kość nastawić, bo mniej więcej czuję, gdzie znajdują się jej odłamki. Przy tego typu złamaniach jest to wskazane, aby uniemożliwić odłamkom przemieszczanie się i wyrządzanie większych szkód. Problem polega na tym, że nie mam zdjęcia RTG i będzie to ryzyko. Mogę rękę co najwyżej unieruchomić tylko, ale nie wiem jaki będzie miało to efekt końcowy. Poza tym...potrzebna jest jakaś twarda deska, którą mogłabym unieruchomić uszkodzoną kość wraz z jej sąsiadującymi stawami. Do ciebie należy wybór czy rękę tylko unieruchamiamy czy też nastawiamy ? - kończąc swą wypowiedź, westchnęła ciężko, zdając sobie sprawę, że bez znieczulenia Nat może nawet stracić przytomność. No i przydałaby się pomoc drugiej osoby.
Powrót do góry Go down
Dimitr Skorayev


Dimitr Skorayev
https://wyspa.forumpolish.com/t294-dimitr-skorayev#3098 https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t303-dimitr-skorayev
Dane osobowe :
36 lat | podkomisarz w Australian Crime Commission | Rosjanin

Znaki szczególne :
tatuaż piórka na przedramieniu i dwie obręcze na bicepsie

Ubiór :
jeansowe spodnie, półbuty wiązane z brązowej skórki, koszula w czerwoną kratę z podwiniętymi rękawami, bransoletka ze skóry ze srebrną klamrą

Ekwipunek :
Torba: litrowa butelka koniaku, woda utleniona, plasterki i jeden zapasowy bandaż elastyczny, litrowa butelka wody gazowanej

Stan zdrowia :
Piach w głębokiej ranie na podbródku, spalone włosy, lekkie oparzenie skóry głowy.

Punkty :
89


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia EmptyPią Paź 02, 2015 8:17 am

Dimitr podszedł bliżej Emilie. Faktycznie, spojrzenie miał nieprzyjemne, choć raczej spokojne. Podlazł bliżej i trochę się pochylił, bo przeca był wyższy od niej. Ameryki to ona nie odkryła, wiedział, że trzeba tu założyć szwy. Trochę się skrzywił jak odkrzała mu ranę. Cholera wie czy z bólu, czy z marnotrastwa alkoholu.
-Nie masz więcej tej wódki? - zagaił, choć była to raczej zaczepka niż pytanie na które oczekiwało się odpowiedzi. Potrząsnął głową. Oddalił się trochę, kiedy lekarka zaczęła zajmować się kolejnymi pacjentami. Popatrzył się gdzieś w stronę oceanu. Miał szczerą ochotę coś zeżreć. Chociaż batona, takiego Snicersa, żeby nie gwiazdorzyć.
Słysząc gadanie lekarki odwrócił głowę ciut w bok.
-Pomóc ci? - spytał, co pewno wszystkich wprawiło w stan lekkiego szoku. Milusiński mu się włączył.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia EmptyPią Paź 02, 2015 9:52 pm

Czy Nathan wspominał, że nie spodziewał się w tym miejscu żadnych kokosów...? Oczywiście, nie miał w tym wypadku raczej na myśli prawdziwych zdobyczy z palmy, ale ktoś tam u góry najwyraźniej stwierdził, że zabawnie będzie mu je jednak zesłać. Mężczyzna nie odszukał może - przynajmniej nie w zasięgu wzroku - niczego, co wyglądałoby na godne zainteresowania, bowiem wszystko zostało już wcześniej przetrząśnięte, lecz zamiast tego dojrzał młodą kobietę. Szatynka przechodziła akurat całkiem niedaleko grupy, kołysząc się pod ciężarem pięciu orzechów kokosowych, które usiłowała utrzymać w swoich ramionach. W pewnym momencie wyraźnie zdenerwowała się jednak, potykając przy tym o korzeń wystający z piasku. Obracając się przodem do Nathana, spojrzała na niego ze zdegustowaniem.
- Chce pan? - Machnęła głową w kierunku swoich zdobyczy, jakie nadal jakimś cudem utrzymywały się między jej rozpostartymi ramionami. - Za dużo zachodu z tym gównem. - Dodała, zwyczajnie wściekle rzucając kokosy pod swoje nogi i oddalając się w kierunku linii lasu, wołając jakiegoś Tima.
Powrót do góry Go down
Nathan Callaghan


Nathan Callaghan
https://wyspa.forumpolish.com/t105-nathan-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t180-nathan https://wyspa.forumpolish.com/t179-nathaniel-callaghan
Dane osobowe :
33, policjant, Sydney/LA

Znaki szczególne :
Tatuaż na lewym przedramieniu (Imię żony i syna w łacinie), blizna po ugodzeniach noża na prawym udzie i lewym boku tułowia, obrączka na serdecznym palcu lewej ręki, zegarek na lewej ręce, krzyżyk zawieszony na szyi

Ubiór :
czerwono czarna koszula w kratę, temblak w postaci t-shirtu, jeansy, brak butów

Ekwipunek :
napoczęta paczka gumy do żucia, prezerwatywa, zegarek z kompasem, wyłączony iphone z pękniętą szybką, zapalniczka, listek żelowych tabletek przeciwbólowych (6 sztuk).

Stan zdrowia :
złamanie lewej ręki z przemieszczeniem, opuchlizna twarzy uniemożliwiające sprawne porozumiewanie się

Punkty :
47


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia EmptyNie Paź 04, 2015 1:53 am

/MG chyba nie zwrócił uwagi na post Emilie i stawił mnie w trudnej sytuacji :) Zdecydowałem, że najpierw odpiszę na post Pani lekarz, a dopiero w następnym na MG - jak już się uporamy z ręką.

Nie minęło dużo czasu nim jego bezskuteczne poszukiwania przerwała Emilie zjawiając się znikąd za plecami. Nathaniel aż lekko się wzdrygnął na nieoczekiwany dźwięk jej głosu tuż za nim. - Szybko poszło. - Stwierdził z podziwem, po czym bez dłuższego wahania zrobił jak poleciła specjalistka i wyciągnął na wierzch złamaną łapę, stawiając ją nieco bardziej pod światło księżyca by było więcej widać. Następnie odwinął samodzielnie koszulę, która służyła wcześniej jako temblak odsłaniając kończynę w pełnej okazałości. Sam nie omieszkał również na nią zerknąć. Syknął ze zniesmaczenia na jej widok i z uwagą przysłuchał się co Emilie ma do powiedzenia. - Rozumiem. - Podsumował krótko, udając niewzruszonego. Oczywiście było to złudne, bowiem w środku był kłębkiem nerwów. Doskonale wiedział jakie są możliwości, jednak wcześniej nie zdawał sobie do końca sprawy z następstw jakie mogą przynieść. - Cholera wie kiedy ekipa przypłynie, a boli jak sam skurwiel... - Głośno myślał, jak gdyby nie zdając sobie sprawy, że wypowiada te słowa na głos. - Brzmisz wyjątkowo spokojnie, jak na sytuacje. - Dodał z wymuszonym uśmiechem na twarzy chcąc jakoś poprawić sobie beznadziejny nastrój. Szczególnie miał tu na myśli wspomnienie o badaniu RTG, które go trochę rozbawiło. - Unieruchomienie na nie wiele się zda... Ból nie ustąpi. Musimy zaryzykować. - Stwierdził  bez większego przekonania, ale ostatecznie przyglądając się nerwowo Emilie. Miał jedynie nadzieje, że wie co robić i przede wszystkim jak, by wszystko poszło cacy. Ale cacy i tak nie będzie, bo chyba się zesra z bólu. - Mów kiedy zechcesz działać, co bym się nastawił psychicznie. - Zażartował w półuśmiechu - ponownie starając się ułagodzić całą akcję. Wyciągnął złamaną rękę przed siebie czekając na kolejny ruch Pani lekarz. - Myślisz, że jesteś na siłach by to zrobić? - Spytał na końcu mając w głowie to co już zrobiła dla tamtych ludzi. Zdał sobie sprawę, że sama musi być nieźle wyczerpana.- Bo nie musisz... zrozumiem. - I absolutnie był w stanie o czym świadczył błysk troski w jego oczach. Wielu dopatrywało by tu oznak manipulacji z jego strony. Niestety musiałbym ich rozczarować, bo byliby w błędzie. Nathan po prostu musiał się dowiedzieć czy Emilie jest do tego zdolna, a i druga sprawa, że był takim człowiekiem co to w pierwszej kolejności dbał o potrzeby innych.
Powrót do góry Go down
Drew Stauntan


Drew Stauntan
https://wyspa.forumpolish.com/t349-drew-stauntan https://wyspa.forumpolish.com/t351-drew https://wyspa.forumpolish.com/t350-drew-stauntan
Dane osobowe :
28 || Biznesmen || Amerykanin z krwi i kości || San Francisco

Znaki szczególne :
Ma słabość do szkockiej. Wyraźne blizny- po czterech kulkach- na lewym barku. Podłużne, cienkie zbliznowacenie wzdłuż szyi. Perfekcyjnie ułożona fryzura i dwudniowy zarost.

Ubiór :
Granatowy garnitur nadpalony w okolicy ramienia, biała koszula z granatowymi mankietami, skórzane, eleganckie buty. Wszystko ufajdane krwią oraz pyłem. Na szyi widnieje nieśmiertelnik z najważniejszymi dla niego datami, skórzany pasek za szlufkami spodni oraz zegarek z pękniętym szkiełkiem.

Ekwipunek :
damskie dresowe spodnie, czarna halka, wyczerpana zapalniczka, dwuosobowy namiot (bez słupków do stawiania, czarny, brudny z dziurą w części dotykającej podłoża), rtęciowy termometr, rozładowany telefon komórkowy (Nokia Asha 302), baterie paluszki oraz półlitrowa buteleczka czystej wódki, różowy termos bez nakrętki

Stan zdrowia :
Przemeczenie, senność, wstrząs mózgu, spalone brwi, wybite trzy palce u lewej dłoni, około sześciocentymetrowa dziura w ramieniu (coś się w nie wbiło, a potem zostało wyrwane, jednocześnie powodując wyrwanie fragmentu mięśnia)

Punkty :
198


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia EmptyNie Paź 04, 2015 4:32 pm

Nie zamierzał stać bezczynnie i przyglądać się jak dziewczyna pomaga innym rozbitkom, stąd gdy nie otrzymał odpowiedzi sam postanowił ruszyć w głąb wyspy. Oczywiście nie był idiotą, więc nie zamierzał zapędzać się wraz z rytmem swoich nóg, a raczej poszukać czegoś, co mogło być pozostałością samolotu, bądź jego wyposażenia. Wiedział, że prędzej czy później nadejdzie pomoc, ale życie nauczyło go liczyć tylko na siebie. Wiele razy już oczekiwał, aż inni wystawią w jego kierunku dłonie i jakież było jego zdziwienie, kiedy tak się nie stało. Świat można było wyciskać z nadmiaru egoizmu oraz hipokryzji, lecz nie miał o to żalu, albowiem szczątki tych cech pływały i w jego żyłach.
Rzucił jeszcze pobieżne spojrzenia reszcie osób na plaży, a następnie odwróciwszy się przez ramię skierował w stronę gęstwiny. Było chłodno, ale najważniejsze, iż przestało padać, dzięki czemu jego pole widzenia zwiększyło się o kilka metrów. Nadal było szarawo, jednak o wiele lepiej to wróżyło, jak cholera ciemność, która jeszcze chwile wcześniej ujarzmiła wyspę. Starał się nie zwracać uwagi na bolące ramię, ale też miał świadomość, iż nie mógł jego wiecznie lekceważyć. Osłabiało go to i z pewnością zabierało mnóstwo sił, które mógł zaangażować w cholerne podchody z tutejszą dżunglą. Nie mniej jednak nie zamierzał się zatrzymywać, bo był pewny, że spora część bagażów wylądowała właśnie w środku dziczy, a nie na ogromnej plaży. Każda rzecz miała tutaj inną wartość i nawet stary, przeciwdeszczowy płaszcz mógł się na coś przydać. Liczył, że uda mu się znaleźć cokolwiek, co pomoże przetrwać kolejne dni, a może i nawet ułatwi kontakt z kimkolwiek poza wyspą. W końcu nie wierzył, iż w XXI wieku jakiś punkt, nawet bezludny, nie istnieje na mapach.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia EmptyNie Paź 04, 2015 5:53 pm

Przedzierając się przez chaszcze i pilnie poszukując jakiegokolwiek bardziej przydatnego przedmiotu, choć chwilowo natykał się wyłącznie na nic nie warte kawałki samolotu, mężczyzna usłyszał ciche echo głosów. Wkrótce, kiedy minął tylko największe krzaki, na których wisiała para damskich spodni od dresu oraz półprzezroczysta czarna halka w typie akcesoriów erotycznych, jego oczom ukazała się grupa rozbitków. Drew dotarł do lasu.

[z/t] dla Drew
Powrót do góry Go down
Emilie Chase


Emilie Chase
https://wyspa.forumpolish.com/t75-emilie-chase https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t121-emilie-chase
Dane osobowe :
29 lat, chirurg ogólny, Brytyjka, zawzięta pani Doktor

Ekwipunek :
wściekleróżowa plecaczko-walizeczka (cztery pluszowe kucyki o tęczowych kolorach, grzechotka, pasta do zębów dla dzieci, dziecięca szczoteczka i kubeczek, dwie czapeczki dla małej dziewczynki, trzy kolorowe sukieneczki, małe buciki, pięć bluzeczek oraz cztery pary krótkich spodenek i sweterek, puszysty kocyk w serduszka, napoczęta półlitrowa butelka pomarańczowej Fanty, pięć litrowych butelek ruskiej wódki), Dmuchany materac-dinozaur.

Stan zdrowia :
ból karku, wstrząs mózgu

Punkty :
223


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia EmptyPon Paź 05, 2015 12:31 am

Uwagę Dimitra o alkoholu kompletnie zignorowała. Przecież było lepsze jego zastosowanie niż upojenie, które chcąc czy nie chcąc przyprawia o kaca...nie zawsze tylko alkoholowego, ale to już inna bajka.
Dostrzegła lekkie zaskoczenie Nathana na jej szybki powrót do niego. Owszem, uwinęła się szybko, ale to dlatego, iż jej możliwości lekarskie były ograniczone. No i nie musiała się cackać z całą tą czasochłonną, szpitalną procedurą wypisywania stosów papierów.
- Wbrew pozorom nie miałam zbyt wiele roboty. - uśmiechnęła się, badając wzrokiem twarz starszego z braci Callaghan, spowitą blaskiem księżyca. Próbowała dostrzec jakąś podobiznę. Wówczas usłyszała pytania Dimitra, a więc głowę impulsywnie skierowała w jego kierunku.
- Pewnie, o ile pomoc będzie potrzebna.- odparła, nie wiedząc jeszcze wtedy, że Nat zdecyduje się na spore ryzyko nastawienia kości. A skoro facet zaoferował swą pomoc, to nieśmiała odmówić. Zwłaszcza, że Mike z każdą kolejną minutką stawała się coraz mniej zdatny na cokolwiek. Westchnęła na widok jego i jego przyjaciółki...mocnej, ruskiej czystej, z którą prowadził właśnie zbyt namiętną randkę.
- Jestem optymistką. Nie sieję paniki zbyt wcześnie. - może była ciut za spokojna, ale taka postawa lekarza dodawała otuchy pacjentom. Zawsze taka zresztą była. Bo jak twierdziła, dlaczego nie podjąć ryzyka skoro i tak jest się w beznadziejnym położeniu. Bezczynne czekanie  na cud jest gorsze od spapranego działania. Po prostu była ryzykantką...
- Skoro się zgadzasz... - oczy skierowała na Skorayeva. - Będziesz mi potrzebny. - zrzuciła z ramienia na piasek swój plecaczek, po czym podwinęła mokre od deszczy rękawy koszuli. - Nie martw się. Dam sobie radę. - miała wrażenie, że policjanta ogarnęła lekka panika. Może chciał się wycofać, chcąc ukryć to pod pretekstem postawienia własnego dobra nad dobro lekarki ? Choć ciężko nazwać to co za chwilę się stanie za dobre...dla niektórych może być to raczej przejaw totalnej głupoty. - Przygotuj się. - wiedziała, że nie ma do czynienia z nastawieniem stawu biodrowego czy barkowego, gdzie trzeba nałożyć swoją całą siłę w jednorazowe, mocne nastawienie, ale przy tak skrajnym zmęczeniu wcale łatwiej nie będzie. - Usiądź lepiej. No i dobrze byłoby, abyś włożył sobie jakiś patyk do ust. - przy tak ogromnym bólu człowiek jest w stanie pozbyć się języka i zębów jednocześnie. A po co to komu ?
Oczywiście znalazła gdzieś pod ręką patyk, bo było ich tu od groma, a następnie podała go rannemu. - Usiądź za nim...będziesz musiał go przytrzymać, żeby się nie ruszył. Jego i jego rękę. -  zwróciła się do pomocnika, sama klękając obok Nata, po jego lewej stronie. - Okej... - kiedy wszyscy i wszystko było gotowe, nie zamierzała dłużej zwlekać. Jedną dłoń umiejscowiła na tym stawie, które bliżej znajdowało się złamania. Drugą z kolei umieściła tam gdzie było samo złamanie, a dokładnie w miejscu wyczuwalnych odłamków. Wszystko działało tak, aby dopasować fragmentu puzzli, z tą różnicą, że te puzzle były niewidoczne, a nieprawidłowe ich ułożenie przynosi kiepskie skutki. W każdym bądź razie pani Doktor nabrała powietrza, a następnie jednym ruchem, przy odpowiednim ułożeniu palców, odpowiednim nacisku każdego z nich, nastawiła złamaną rękę. Czy dobrze ? Okaże się później, bo stwierdzić teraz tego nie mogła.
- Już. - raczyła poinformować swych  towarzyszy, jednocześnie wyjmując z plecaczka ubrania, z którego zrobiła temblak, a z kolei resztą zamierzała unieruchomić rękę. - Przytrzymaj ją w takiej pozycji. (Dimitr)- czyli zgiętej pod kątem 90 stopni w łokciu. Podłożyła znalezioną nieopodal coś na wzór deski od spodu oraz od góry. - Zawiąż, ale nie za mocno. - zwróciła się do Dimitra, wskazując na ubrania, które wyjęła ze swoje plecaczka. Kiedy wraz z lekarka usztywnili rękę gliniarza, Emi mogła w końcu zrobić temblak z dziecięcego łaszka, który pomogła założyć Nathanowi. - Nie ściągaj, nie nadwerężaj. Gorączka, ból...zapewne się pojawi, ale będzie to przejściowe. Odpocznij, a ja zobaczę co z Twoim bratem, okej ? - położyła swoją drobną dłoń na jego ramieniu w geście dodania mu otuchy (Nat). Wiedziała bowiem, że martwi się o młodszego Callaghana. - Miej go na oku. - zerknęła na Rosjanina, po czym podniosła się z piachu, zabierając uprzednio swój plecaczek. - Niedługo wrócę.


PS DO MG: MOGŁABYM PROSIĆ O JAKIŚ BONUS W POSTACI PUNKTÓW ZA POMOC ROZBITKOM ? OPATRZYŁAM CHYBA Z SZEŚĆ OSÓB ;) Z GÓRY DZIĘKI.

zt / Składowisko samolotowych foteli
Powrót do góry Go down
Nathan Callaghan


Nathan Callaghan
https://wyspa.forumpolish.com/t105-nathan-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t180-nathan https://wyspa.forumpolish.com/t179-nathaniel-callaghan
Dane osobowe :
33, policjant, Sydney/LA

Znaki szczególne :
Tatuaż na lewym przedramieniu (Imię żony i syna w łacinie), blizna po ugodzeniach noża na prawym udzie i lewym boku tułowia, obrączka na serdecznym palcu lewej ręki, zegarek na lewej ręce, krzyżyk zawieszony na szyi

Ubiór :
czerwono czarna koszula w kratę, temblak w postaci t-shirtu, jeansy, brak butów

Ekwipunek :
napoczęta paczka gumy do żucia, prezerwatywa, zegarek z kompasem, wyłączony iphone z pękniętą szybką, zapalniczka, listek żelowych tabletek przeciwbólowych (6 sztuk).

Stan zdrowia :
złamanie lewej ręki z przemieszczeniem, opuchlizna twarzy uniemożliwiające sprawne porozumiewanie się

Punkty :
47


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia EmptyPon Paź 05, 2015 10:57 pm

- To dobrze... żałuje tylko, że nie podzielam twojego optymizmu. - Odparł z delikatnym uśmiechem, pół żartem, pół serio. Wprawdzie skrajnym pesymistą nazwać go nie było można, jednak sam fakt, że działo to się właśnie tutaj wcale nie był pocieszający. Nie mniej jednak czuł się bezpieczniej, gdy Emilie wspominała z lekarskim wyrachowaniem o optymizmie. Wiedział dzięki temu, że doskonale wie co robi. - Liczę na jakiegoś lizaka za odwagę. - Dodał jeszcze przed samym aktem z uśmiechem. Być może panikował zbyt bardzo, być może nie było o co robić takiego szumu wokół siebie. Fakty wszak były takie, że nie miał pojęcia czego się spodziewać. Niby w policji mieli jakieś szkolenia na ten temat, jednak sytuacja pozbawiła go totalnie chłodnej krwi i sprawiła, że miał totalne zaćmienie pamięci. Nie myślał o tym co robić ani jak się zachować - wszystko powierzył Emilie skupiając się wyłącznie na jej głosie i poleceniach. Ona była ekspertem i Ona wiedziała lepiej od Niego jak sobie z tym dać radę. Nawet jeśli miał jakieś wątpliwości - milczał. Kiwnął jeszcze przytakująco głową na znak, że czeka tylko na jej ruchy i usiadł - tak jak poleciła. Oszczędził sobie szukania wspomnianego patyka co by sobie wsadzić do pyska. Zamiast tego posłużył się koszulką, którą miał pod ręką - dokładnie tą, która jeszcze przed chwilą służyła jako temblak.W międzyczasie pojawił się Dimitrij, który zręcznym chwytem go złapał, tak by Nathan nie był zdolny do jakiegokolwiek ruchu. Tu - również nie zamierzał się wykłócać. Zacisnął mocno pięść zdrowej ręki, zagryzł drapieżnie szmatę w zębach i zamknął oczy. Dyszał przy tym dość donośnie z wiadomych przyczyn. Nim zdążył zebrać jakiekolwiek myśli - TRACH. Callaghan syknął przeraźliwie czując jak z bólu łza spływa mu z jednego oka.  Intensywny ból na szczęście był momentalny i lada moment ręka okazała się być nastawiona. Poczuł ulgę, ale i obawę o to czy wszystko poszło tak jak powinno i czy nie będzie przy tym żadnych pieprzonych powikłań. Otworzył oczy i spojrzał na nią. Nie powiedział nic, a jedynie kiwnął głową na znak, że zrozumiał. Dwójka zajęła się usztywnieniem i zawiązaniem ręki, tak by była przynajmniej w jakimś stopniu bezpieczna. - Dobrze... dobrze... Dziękuje. - Zebrał w końcu w sobie siły na wydobycie słów i spojrzał na lekarkę z dozgonną wdzięcznością. - Dzięki. - Rzekł raz jeszcze, tym razem do Dimitrija.
Minęło parę chwil zanim Nathan zdołał podnieść się z ziemi, ale w końcu to zrobił. - Poradzę sobie.- Rzucił spokojnym tonem w stronę policjanta, który za poleceniem Emilie był przy nim cały ten czas i próbował pomóc mu wstać. Nie zamierzał robić z siebie żadnej ofiary ani nic w ten deseń... Nie zamierzał też tak siedzieć do rana. Złamana ręka przestała boleć, a przynajmniej tak mu się wydawało. Ból oczywiście pozostał, jednak nie był już tak intensywny jak wcześniej. - Rozejrzę się. Nie musisz nade mną stać. - Dodał w kierunku Rosjanina i oddalił się kawałek ponownie w celu odnalezienia czegoś przydatnego. Jak już wspomniałem nie był on człowiekiem, który potrafił od tak nic nie robić podczas gdy inni byli zajęci czymś konkretnym. Czuł się z tym niezmiernie głupio i nie mógł być tym gorszym. Zaczął więc przeczesywać najbliższe tereny wyspy z niewielką nadzieją, że coś jeszcze przynajmniej po ciemku uda się znaleźć. Po paru chwilach natknął się na dziewczynę oddaloną o kilka, może kilkanaście metrów od samego zbiegowiska. Niosła coś ze sobą i raczej nie kierowała się w ich stronę. - Pomóc Ci...? - Spytał z miejsca, ale brak reakcji świadczył, że nie usłyszała. Podszedł, więc nieco bliżej, dość ostrożnym krokiem, dostrzegając, że dziewczyna jest poddenerwowana. Takim oto sposobem fiknęła koziołka na piasku. Nathan uśmiechnął się mimowolnie za sprawą jej niezdarności (oczywiście bez szydery) i wyciągnął w jej kierunku zdrową rękę. - Bardzo chętnie, ale najpierw daj sobie pomóc. - Odparł pogodnie. I wstała, jednak nie korzystając z jej pomocy. Nathan w pierwszej chwili uznał to za przejaw kobiecej samodzielności i niezależności jaki to ostatnio wykazywało spore grono płci pięknej (pozdro dla żony). Dopiero gdy szatynka wyrzuciła orzechy kokosowe pod siebie (trafiając przy tym jednym w palce Callaghan'a) i zbiegła do gęstego lasu wydzierając się zorientował się, że coś było z nią rzeczywiście nie tak. Wcześniej tego nie widział, bo po prostu nie chciał. - Kurwa...- Syknął trochę z bólu, a trochę też ze świadomości, że mógł ją zatrzymać, gdyby tylko chciał. W każdym razie... nie było czasu na przemyślenia, póki wiedział, gdzie się skierowała miał szanse. Policyjny obowiązek i nadgorliwość wręcz zmusiła go by ruszył w jej kierunku i to sprawdził. Obejrzał się jeszcze czy aby Dimitrij nie patrzy i czym prędzej pobiegł za jej śladami w kierunku linii lasu. [zt]

PS DO MG : Dawać jej punkty xd!
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia EmptyPon Paź 05, 2015 11:45 pm

Orzechy kokosowe – poza felernym uderzeniem w palce mężczyzny – przydały się nie tylko, by stworzyć sobie choć prowizoryczne zapasy na przyszłość, bowiem oto stały się przyczyną, przez którą chmura piasku wzleciała w powietrze, odsłaniając przy tym prostokątne pudełeczko. Ten Callaghan miał jednak dużo więcej szczęścia niż jego brat, mogąc dojrzeć zielony napis na opakowaniu. Dzięki temu obeszło się bez wątpliwości, iż były to leki przeciwbólowe w typie żelowych kapsułek. Wewnątrz znajdował się co prawda tylko jeden listek sześciu tabletek, choć opakowanie głosiło, jakoby miało ich być dwanaście, ale zawsze lepsze to niż nic.
Problem w tym, że Nathan nie miał raczej zbyt wiele czasu na to, by chwilowo studiować ulotkę dołączoną do przytłumiaczy bólu, jeśli chciał dogonić dziwnie nadaktywną dziewczynę, która właśnie zniknęła gdzieś w leśnym gąszczu. Ze swojego miejsca nie mógł zobaczyć tego, co dosłownie przed paroma sekundami stało się z Sebastianem, zatem nie zdawał sobie też sprawy z tego, iż nie był to raczej zbyt dobry pomysł.
Dosyć szybko dotarł do linii lasu, zagłębiając się wkrótce nieco w zarośla, które w tym miejscu nie były zbyt gęste. Zdążył jednak przejść zaledwie kilka kroków – dosłownie tyle, ile było potrzebne, by zniknąć z zasięgu wzroku Dymitra – kiedy usłyszał za sobą niepokojący szelest, jakby ktoś skradał się za jego plecami. Nie zdążył jednak obrócić się w tamtym kierunku, kiedy poczuł tępy ból w okolicach tyłu głowy, zaś świat przed jego oczami zaczął wirować i ciemnieć. Po kilku sekundach zemdlał, osuwając się na ziemię i nawet nie czując, że coś go po niej ciągnie.

[z/t] dla Nathana
Za momencik dostaniesz pewulca z tematem, do którego Cię przekieruję. Pojawi się tam też opis sytuacji, także spokojna głowa. Nie uznawaj tego za coś złego. Pomyśl bardziej jako o przygodzie życia. <3

PS Rozmawiamy w sprawie punktów. Odrobinkę cierpliwości, kotki. (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia 1615451806
Powrót do góry Go down
Kate Johnson


Kate Johnson
https://wyspa.forumpolish.com/t352-kathrin-kate-johnson https://wyspa.forumpolish.com/t355-kate-zaprasza https://wyspa.forumpolish.com/t353-kate-johnson
Multikonta :
Samantha Parker

Dane osobowe :
32 lata | Amerykanka | Prywatny detektyw

Znaki szczególne :
Długie włosy (mające tendencję do kręcenia się) | 1,75 wzrostu | Brązowe oczy | Blizna na brzuchu

Ubiór :
Opięte jeansy (rozcięte w miejscu rany), granatowa bluzka na ramiączkach (oderwany dół bluzki), czarna marynarka z miękkiego materiału, czarne oficerki

Ekwipunek :
Ułamany pręt (długość nogi od stołu), chustka stewardessy, fasolki wszystkich smaków, 2 owoce o kształcie przypominającym gruszkę, 1l butelka wody, ostry kawałek kamienia - to wszystko w małym plecaku

Stan zdrowia :
Rozcięty prawy łuk brwiowy, pościerane, krwawiące kostki wszystkich palców, wybity kciuk (nastawiony), sześciocentymetrowe rozcięcie na udzie-rany odkażone i opatrzone przez Kiarę; spalone końcówki włosów

Punkty :
219


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia EmptyWto Paź 06, 2015 1:19 pm

Kate utykała lekko, ale twardo szła w stronę drzew. Chodzenie po piasku z raną na nodze nie było najprzyjemniejsze i trochę trwało, ale trudno. Nie mogła tak po prostu zostawić tego co widziała. No właśnie, w formie przeszłej, bo teraz tego już tam nie było. Czy zmysły zaczęły jej płatać figla, czy też naprawdę widziała jakąś dziwną istotę? Tak czy siak, postanowiła to sprawdzić. Przechodząc jednak koło grupki ludzi, stwierdziła, że warto jeszcze o coś zapytać. Podeszła do nich bliżej, ale co jakiś czas zerkała wciąż w stronę drzew
-Witam, jestem Kate. Szukam kogoś. Nie spotkaliście może faceta o imieniu Nathan? Jest policjantem-spojrzała na kobietę (Chloe) i faceta niedaleko niej (John), a następnie odwróciła się do jeszcze jednej osoby. Gdy tylko spojrzała na mężczyznę, od razu go poznała.
-Znowu Ty?-warknęła już zdecydowanie wkurzona. Dlaczego tak zareagowała? Otóż miała już styczność z tym palantem. Nie dość, że dupek zablokował jej dostęp do akt, których potrzebowała, to jeszcze przypieprzył się do niej na lotnisku. Przez niego musiała skorzystać z przysługi, jaką był jej winien pewien koleś w Interpolu. Do tego potrwało to kilka cennych dni. To była cholernie droga transakcja dla Kate i zdecydowanie mogła ją wkurzyć. Nie spodziewała się go tutaj spotkać. Gdy natknęli się na siebie na lotnisku, myślała, że wsiadł do innego samolotu. Niestety tak nie było. Nie dość, że rozbił się jej samolot, to jeszcze wylądowała na tej przeklętej wyspie z takim burakiem. Lepiej żeby szybko nadeszła pomoc, bo nie ręczyła za siebie...
-Nawet w piekle Cię nie chcieli Skorayev?-zapytała cierpko. Nie zamierzała tu zostać, ale zależało jej na informacji. Nathan mógł być absolutnie wszędzie, ale jeśli akurat oni coś wiedzieli?
Powrót do góry Go down
Vincent Crane


Vincent Crane
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
Dane osobowe :
46 lat, irlandczyk, Właściciel firmy transportowej

Znaki szczególne :
Przekute uszy

Ubiór :
Skórzana kurtka, kremowa bluza, jeansy, buty

Stan zdrowia :
Amnezja wsteczna(do tygodnia wstecz), uraz głowy, pęknięte naczynka prawego oka, stłuczone żebra. Liczne otarcia i siniaki

Punkty :
138


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia EmptyWto Paź 06, 2015 6:47 pm

Musimy porozmawiać Vinc. Musisz znaleźć czas dla mnie i swoich dzieci. Nie możesz ciągle zasłaniać się pracą. Malcolm miał dzisiaj ważny egzamin. Nie zapytasz jak mu poszło? Wiedziałeś chociaż o tym? Oczywiście, że nie. Przecież cię to nie interesuje, wszystko muszę robić sama…
Jestem już tym zmęczona Vincent. Nie wiem ile jeszcze wytrzymam, ale jeżeli nic się nie zmieni, będę zmuszona podjąć drastyczniejsze środki…

Kocham cię, ale się zmieniłeś… Już cię nie rozpoznaję…

Czy ty mnie w ogóle słuchasz, Vinc? Vinc… Vinc! VINCENT!


Mężczyzna ocknął się nagle i od razu zachłysnął wodą.
Łapczywie chwytał powietrze, kaszląc i dławiąc się przy tym, i dopiero gdy minęła pierwsza, najgorsza fala dezorientacji, zdał sobie sprawę, że tak naprawdę znajduje się kilka metrów od brzegu i wcale nie tonie. Z niemałym wysiłkiem przewrócił się na brzuch, co ułatwiło mu pozbycie się resztki wody, która mu jeszcze ciążyła. I gdy już mógł normalnie oddychać postanowił wstać i ruszyć w stronę piaszczystego brzegu. Wtedy też fala bólu ogarnęła jego ciało i z powrotem sprowadziła do pozycji leżącej.
Bolał go każdy centymetr jego ciała. Każdy mięsień, każda kość, czuł nawet ból włosów i paznokci. Co jakiś czas fala obmywała go całego, dlatego też zaparł się o kamienie przy których leżał i próbował dźwignąć, układając swoje ciało do pozycji, która od biedy mogła zostać podciągnięta pod pozycję siedzącą. Jednakże zdała egzamin i fale wodne nie były już takie irytujące.
Ból powoli ustępował. Co prawda dalej pulsował w konkretnych miejscach, gdzie, jak zakładał mężczyzna, posiadał jakieś rany otwarte, jednakże zelżał na tyle, by Vincent mógł podjąć kolejną próbę podniesienia się i dojścia do brzegu. Tym razem się udało, chociaż nie bez kilku potknięć i upadków. Nie mniej jednak doszedł do brzegu, co skwitował potężnym westchnięciem.
Dopiero teraz mógł zabrać się za ocenę sytuacji. I ta ocena była wyjątkowo ciężka, gdyż mężczyzna szybko zdał sobie sprawę, że nie jest w żaden sposób wytłumaczyć tego, co się właśnie dzieje. Ostatnią rzeczą jaką pamiętał było bukowanie biletu do Sydney, gdzie miał lecieć by odwiedzić siostrę. Zaczął myśleć intensywniej, lecz po chwili syknął z bólu i przystawił sobie rękę do tyłu głowy, która wręcz pulsowała bólem. Tak jak się spodziewał, na palcach obecna była krew. Jego wzrok niemal natychmiast skierował się w stronę obrączki, która obecna była na jednym z palców, powodując u niego niewielki atak paniki. Zaczął przeszukiwać wszystkie kieszenie w poszukiwaniu kluczowych rzeczy. Wymacał opakowania z lekami, komórkę, jednakże najbardziej zależało mu na portfelu i odetchnął z ulgą, gdy w końcu go znalazł. Portfel był cały przemoczony i gdy Vinc go otworzył natychmiast zerknął w stronę trzech fotografii.
- Nie, nie, nie, nie, nie… proszę. - Rzekł pod nosem, gdy ostrożnie wyciągał kolejne zdjęcia. Były całkowicie zalane, straciły nieco na ostrości, jednakże gdy będzie się z nimi obchodził delikatnie i pozwoli im wyschnąć, powinny być w porządku.
Były dla niego bardzo ważne. Gdy się przeprowadzał do Los Angeles nie zabrał ze sobą żadnych zdjęć swoich bliskich. Te trzy fotografię, które trzymał w portfelu, były jedynymi, które posiadał, i które cały czas pokazywały mu, że Sarah, Malcolm i Vanessa wciąż tam są.
Kolejną rzeczą, za którą się zabrał było rozłożenie telefonu komórkowego na czynniki pierwsze i odłożenie na bok baterii, która była dla niego kluczowa. Potem zaś ściągnął z siebie skórzaną kurtkę, która była poszarpana w kilku miejscach, oraz kremową bluzę, którą zaraz wyrżnął z niepotrzebnego nadmiaru wody. Wylał ją także z butów i ściągnął skarpetki. Co jakiś czas stękał i sapał z bólu i przez chwilę zastanawiał się czy nie wziąć jednej z tabletek, które miał przy sobie. Szybko jednak uznał, że nie jest to taki ból, który całkowicie odbiera mu kontrolę nad ciałem, a środki przeciwbólowe, które posiadał są bardzo mocne i mogłyby niepotrzebnie go otumanić, a tego w tym momencie nie chciał.
W oddali dostrzegł też coś dryfującego, co po wyłowieniu okazało się książką. Nie przypominał sobie, aby czytał jakąkolwiek książkę, zwłaszcza tą, którą trzymał w dłoniach, nie mniej jednak postanowił ją ze sobą zabrać.
Upewniwszy się, że ma wszystko, wolnym krokiem ruszył wzdłuż plaży. Teraz był czas, aby dowiedzieć się co tu się właściwie dzieje oraz gdzie jest to “tu” i jak on się znalazł w tym miejscu.
Szedł wolno, człapał wręcz. Bolała go głowa, bark. Zauważył wyraźne rozcięcia i otarcia na ramionach i żebrach. Każdy oddech to droga przez mękę, co tylko potęgowało strach przed tym, że jego żebra są pęknięte. W prawym oku pękły żyłki i było ono wręcz zalane przez krew. Pomimo tego, że chwilę temu leżał w wodzie, jego usta były irytująco suche, język przyklejał się do podniebienia, co tylko bardziej denerwowało mężczyznę. Nie pomagało wkładanie wilgotnego rękawa bluzy do ust, gdyż po chwili znów były suche.
Wszystko to jednak nie miało znaczenia, bo gdy tylko dostrzegł czyjeś sylwetki na plaży, przyspieszył znacznie tempo swojego marszu. Był zdeterminowany by uzyskać odpowiedzi, jakiekolwiek odpowiedzi. W głowie świdrowało mu wiele pytań, jednakże liderem pozostawało niezmiennie jedno: “Gdzie ja jestem?”.
Gdy jednak podszedł na tyle blisko, by jego obecność nie mogła pozostać niezauważona, otworzył usta i jedynie co był w stanie z siebie wydobyć, to westchnięcie.
Zaraz potem upadł na kolana i podparł się rękoma, by nie paść twarzą na piasek.
Powrót do góry Go down
Dimitr Skorayev


Dimitr Skorayev
https://wyspa.forumpolish.com/t294-dimitr-skorayev#3098 https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t303-dimitr-skorayev
Dane osobowe :
36 lat | podkomisarz w Australian Crime Commission | Rosjanin

Znaki szczególne :
tatuaż piórka na przedramieniu i dwie obręcze na bicepsie

Ubiór :
jeansowe spodnie, półbuty wiązane z brązowej skórki, koszula w czerwoną kratę z podwiniętymi rękawami, bransoletka ze skóry ze srebrną klamrą

Ekwipunek :
Torba: litrowa butelka koniaku, woda utleniona, plasterki i jeden zapasowy bandaż elastyczny, litrowa butelka wody gazowanej

Stan zdrowia :
Piach w głębokiej ranie na podbródku, spalone włosy, lekkie oparzenie skóry głowy.

Punkty :
89


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia EmptyCzw Paź 08, 2015 9:31 am

/znowu nie ogarniam bo nie było mnie od zeszłego tygodnia ;_;

Dimitr jak powiedział, tak zrobił. Pomógł szacownej pani lekarz z Nathanem. Klęknął za nim, przytrzymując za klatkę piersiową, a drugą dłonią za jego rękę, żeby Emili trafiła kością we właściwe miejsce. Patrzył się jak to robi, on co najwyżej potrafił nos kumplowi nastawić. Skrzywił się nieznacznie, kiedy usłyszał trachnięcie, bo to wcale nie był przyjemny odgłos. Związał rękę tak jak poleciła doktórka i w końcu ją puścił.
-No stary, przeżyjesz. - puścił Nathana, klepiąc go lekko po plecach.
Przez moment siedział na tym piachu nim Nate nie stwierdził, że musi zrobić sobie spacerek.
-A idź, przecież nie jestem twoją niańką. - odparł drugiemu policjantowi. Nie będzie nad nim stał i go pilnował.
Zrobił gest w stylu krzyż na drogę i odwrócił w inną stronę, jakby sprawdzając co jeszcze można zrobić. Najchętniej to by się kimnął. Zerknął na te kokosy, już miał się za nie zabrać, ale usłyszał...
-Nie wierzę, ty durna babo? - odwrócił się w stronę Kate. Przecież nie mógł mieć aż takiego pecha, że rozbić się na jebanej wyspie w przewrażliwioną feministką z kompleksem wyższości.
-Jak widać opatrzność boża stwierdzila, że jestem potrzebny barankom na dole. - uśmiechnął się, choć dość obrzydliwie. A mimo wszystko pozostawał przystojny! Nie reagował na jej pytanie o Nathana, przecież nie będzie Kate życia ułatwiać, nie?
Powrót do góry Go down
Kate Johnson


Kate Johnson
https://wyspa.forumpolish.com/t352-kathrin-kate-johnson https://wyspa.forumpolish.com/t355-kate-zaprasza https://wyspa.forumpolish.com/t353-kate-johnson
Multikonta :
Samantha Parker

Dane osobowe :
32 lata | Amerykanka | Prywatny detektyw

Znaki szczególne :
Długie włosy (mające tendencję do kręcenia się) | 1,75 wzrostu | Brązowe oczy | Blizna na brzuchu

Ubiór :
Opięte jeansy (rozcięte w miejscu rany), granatowa bluzka na ramiączkach (oderwany dół bluzki), czarna marynarka z miękkiego materiału, czarne oficerki

Ekwipunek :
Ułamany pręt (długość nogi od stołu), chustka stewardessy, fasolki wszystkich smaków, 2 owoce o kształcie przypominającym gruszkę, 1l butelka wody, ostry kawałek kamienia - to wszystko w małym plecaku

Stan zdrowia :
Rozcięty prawy łuk brwiowy, pościerane, krwawiące kostki wszystkich palców, wybity kciuk (nastawiony), sześciocentymetrowe rozcięcie na udzie-rany odkażone i opatrzone przez Kiarę; spalone końcówki włosów

Punkty :
219


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia EmptyCzw Paź 08, 2015 1:50 pm

Zmrużyła wściekle oczy, a jej usta wykrzywił złośliwy i kpiący uśmieszek.
-Bozia, to Cię jednak nie kocha skoro trafiłeś tu ze mną-wiedziała, że działa na niego dokładnie tak, jak on na nią, czyli jak płachta na byka. Był dupkiem i to tego najbardziej irytującego formatu, więc to logiczne, że Kate nie mogła go znieść. Gdyby jeszcze się nie wtrącał… nie, on musiał sobie wziąć za punkt honoru utrudnianie jej życia. Nie dziwne, więc, że w końcu nie wytrzymała i mu wygarnęła. Potem już poszło lawinowo. A teraz oboje są na tej pieprzonej wyspie. Oj, lepiej żeby służby ratunkowe się pospieszyły.
-Dla Twojej informacji, i tak dostałam te akta i to bez cenzury, więc Twoje starania poszły na marne-tym razem posłała mu uroczy uśmiech. Nie mogła się powstrzymać i musiała mu wbić tę szpileczkę. Na nic zdały się jego starania, bo i tak postawiła na swoim. Może to nie była wielka sprawa, ale napsuł jej tym nerwów, więc niech się przynajmniej dowie, że na nic się to zdało.
-Szukam kogoś, więc nie przeszkadzaj, choć raz. Widziałeś faceta czy nie?-powiedziała i szczerze liczyła, że ktoś z tamtych jej odpowie. Nie mogła znieść widoku jego gęby. Owszem przystojnej, ale cholernie irytującej. Poza tym miała zamiar sprawdzić co się czaiło przy krzakach, więc chciała spędzić tu jak najmniej czasu. Kątem oka dostrzegła jakiegoś faceta, który po chwili padł na kolana. Podeszła do niego i pochyliła się.
-Hej, wszystko dobrze? Jest tu gdzieś lekarz i pielęgniarka jeśli potrzebujesz pomocy-powiedziała spokojnie (do Vincenta). Wow, obudziły się w niej jakieś instynkty opiekuńcze? No powiedzmy. Generalnie i tak zamierzała gościa przekazać dalej. W końcu lekarz czy pielęgniarka będą wiedzieli co zrobić, a ona i tak ma ważniejsze sprawy na głowie. Odwróciła się do Dimitra i warknęła.
-Może ruszysz tu swoją dupę i pomożesz?-sama na pewno nie zataszczy tego faceta nigdzie, a widać było, że jest wyczerpany.

//Vincent, wpisz proszę do pola w profilu swoje obrażenia. Będzie wszystkim łatwiej jeśli to się tam znajdzie ;)//
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia EmptySob Paź 10, 2015 6:32 pm

Nadejście doktora przerwało rozmowy obecnych. Mężczyzna poinformował zebranych o kończących się marnych zapasach wody i konieczności odnalezienia jakiegoś źródła w głębi lasu. Zapewniał, że sam udaje się na poszukiwanie i szukał chętnych do pomocy.
- Wody jest coraz mniej a nie wiemy kiedy pojawią się ratownicy. Nie możemy czekać. Musimy zadbać o siebie. Razem. Szukam ochotników, którzy pójdą ze mną - Powtórzył się kolejny raz, na szczęście nie mając z tym problemu. Zrzucając plecak z ramienia, popatrzył na kazdego i spojrzał za siebie, mając nadzieję, że chętni już nadchodzą.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia Empty

Powrót do góry Go down
 
(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 4Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
All hope is lost :: Wyspa :: Plaża-