IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
(7) Ogromna plaża - Page 10


 

 (7) Ogromna plaża

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Next
Wyspa


Wyspa
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
125


(7) Ogromna plaża - Page 10 Empty
PisanieTemat: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża - Page 10 EmptySro Sie 19, 2015 10:07 pm

First topic message reminder :

Plaża

Ogromna plaza

Ogromna plaża, z której woda praktycznie nie odpływa. Piasek jest tam nieco grząski.


Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(7) Ogromna plaża - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża - Page 10 EmptySob Paź 24, 2015 2:02 pm

Na plaży znajdowało się naprawdę wiele osób tyle, że większość była zainteresowana jedynie sobą. Głód i pragnienie przysłaniały ich bezinteresowność, choć zawsze dało się znaleźć wyjątek od tej reguły. Jednym z nich okazał się mężczyzna po trzydziestce z widocznym, kilkudniowym zarostem który zbliżył się do Silje i Haydena. Był poobijany, ale wszystkie jego urazy były dobrze opatrzone. Prócz tego z jego twarzy biła niezrozumiała jak na tę sytuację radość. Prawdopodobnie po prosu miał taki neutralny wyraz twarzy, lecz wydawało się to trochę dziwne w tej sytuacji.
- Pani nos, należy go nastawić, bo mogą pojawić się problemy z oddychaniem – powiedział i przystanął przy nich. Miał przepasaną torbę, którą otworzył i wyciągnął z jej jednorazowe chusteczki. Podał paczkę kobiecie, by chociaż zatamowała krwawienie. Ciekawe, co jeszcze mógł mieć w tej torbie.
- Thomas. Jestem ratownikiem medycznym, więc mogę to zrobić – zaproponował i dopiero po chwili przeniósł wzrok na mężczyznę. Pierw należało pomagać kobietom i dzieciom, faceci byli bardziej wytrwali. Zresztą po tym jak wcześniej ich obserwował to zauważył, że kobieta czuła się gorzej, więc jej należała się pomoc w pierwszej kolejności. Pytanie, czy nastolatka miała zamiar ją przyjąć.

Kolejka: Hayden, Silje, MG
Kolejka przemija po 12h.
Fin i Audrey mogą dołączyć w dowolnym momencie.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(7) Ogromna plaża - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża - Page 10 EmptyNie Paź 25, 2015 1:36 pm

ABELARD

O kilkanaście metrów oddalony od pozostałych (czyt. Fin, Audrey, Silje, Hayden), Zaciszko zbliżał się w stronę linii drzew, gdzie ciągnął go rozbawiony pies. Skąd on miał w sobie tyle siły i chęci do zabawy? Zjadł w lesie jakąś wiewiórkę?
Jednak i ta beztroska musiała mieć swój koniec. Auri zatrzymała się i wypuściła kij z pyska, zaczynając szczekać na coś, co musiało kryć się między drzewami. Abelard nie musiał długo czekać, by dowiedzieć się o co chodzi. Z lasu wyszedł długowłosy mężczyzna, zataczając się na piasku po wpływem ciężaru młodej dziewczyny, którą niósł na rękach.
- Pomóż mi!
Odezwał się z mocnym niemieckim akcentem, a Polak mógł dostrzec metalowy pręt wbity w ramię mężczyzny i przypalone włosy z jednej strony głowy. Upływ krwi i wysiłek jaki wkładał w niesienie dziewczyny, podciął w końcu nogi nieznajomemu, który zachwiał się i przytulając do siebie nastolatkę, runął na ziemię, ciężko oddychając.
Powrót do góry Go down
Hayden Ennis


Hayden Ennis
https://wyspa.forumpolish.com/t376-hayden-ennis?nid=1#5271 https://wyspa.forumpolish.com/t380-lamuss#5330 https://wyspa.forumpolish.com/t379-hayden-ennis#5328
Dane osobowe :
21, student, początkujący fotograf urodzony we Francji, 183 wzrostu

Znaki szczególne :
Kolczyk w nosie, około trzydziestu tatuaży [trzy najważniejsze - pierwszy znajduje się za uchem, jest to obrazek przedstawiający puzzle'a, jeden z dwóch znajdujących się na szyi, mówi ''Jesus Christ'', natomiast trzeci widoczny jest na nadgarstku, pośród wielu innych tatuaży. Przedstawia on małe serce], dwie blizny w okolicach bioder, jedna przy łopatkach

Ubiór :
biała koszula z dwiema większymi dziurami na plecach i bokach, szelki [jednej już praktycznie nie ma], buty wojskowe, czarne jeansy z dziurami różnej wielkości, cztery rzemyki na lewej ręce

Stan zdrowia :
Niezdiagnozowany ból śródstopia, którego przyczyną może być złamanie. Podbite oko oraz opuchlizna nosa. Ciało posiniaczone, lekkie oparzenie prawej ręki, ciągnące się od nadgarstka do łokcia.

Punkty :
115


(7) Ogromna plaża - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża - Page 10 EmptyNie Paź 25, 2015 10:24 pm

Spojrzał niepewnie na mężczyznę, który właśnie do nich podszedł. Sprzymierzeniec, czy wróg? Oferował pomóc, jak usłyszał po chwili Hayden, jednak czy nie był to podstęp? Tak, to prawda, że jeszcze moment wcześniej bez problemu zmierzał ku dwóm kobietom, które tak samo jak Thomas mogły okazać się wrogami, jednak...Sam nie wiedział. Był może w pewnym sensie zdesperowany. Podszedłby pewnie do wszystkich, w razie czego musiałby się bronić lub uciekać. Gdy ktoś podchodził do niego; tak, to całkiem inna sytuacja. Kiedy facet wyciągnął dłoń z paczką chusteczek w niej ku Silje, przeniósł swój wzrok na nią i uśmiechnął się delikatnie, chcąc dodać Jej otuchy i dać Jej znak, że jest w porządku, że powinna być ostrożna, jednak chusteczki mogła wziąć. Początkowo chciał sięnawet do niej odezwać, ale po chwili stwierdził, że nie zna nawet Jej imienia. Ich dane były mało ważne, kiedy oboje zastanawiali się, co powinni zrobić, czy kogoś szukać, czy czekać, aż inni znajdą ich...Gdy po raz wtóry spojrzał na ratownika, na Jego twarzy już nie było uśmiechu. Rzadko do kogo się uśmiechał, oczywiście, że nie był złośliwy. Taka już z niego osobistość.
- Hayden. Jeżeli wiesz coś więcej, niż my, chętnie posłuchamy - odezwał się po chwili. Częściowo po to, by dziewczyna usłyszała Jego imię, by również mogła się przedstawić. Z drugiej strony faktycznie chciał dowiedzieć się czegoś jeszcze, oni wiedzieli tyle co nic. Natychmiastowe przejście na Ty mogło wydawać się dziwne, ale Ennis najzwyczajniej w świecie nie przywykł do zwracania się do ludzi per Pani, Pan. Nie to, że nie miał do innych szacunku, był dość specyficznym człowiekiem. Ścisnął delikatnie dłoń nastolatki. Dopiero chwilę wcześniej zorientował się, że wciąż Ją trzyma, a owe ściskanie miało dodać Jej śmiałości. Chyba wyczuwał Jej niepewność, którą czuła nawet przy kobietach, swoją natomiast chciał pozostawić niezauważalną.
Powrót do góry Go down
Silje Rasmusen


Silje Rasmusen
https://wyspa.forumpolish.com/f15-karty-pokladowe https://wyspa.forumpolish.com/f17-powiazania https://wyspa.forumpolish.com/f16-informatory
Dane osobowe :
18 lat, wokal i gitara rytmiczna w "Helvete", Norweżka.

Ubiór :
czarna, koronkowa bielizna, wełniane skarpetki, czarne glany które swoje już przeżyły, czarne spodnie pełne rozcięć i dziur, koszulka z logiem zespołu Myrkrav(przerobiona u góry w taki sposób iż odsłania ramiona) czarna, skórzana kurtka(widać iż jest dużo na nią za duża), naszyjnik z otwieranym wisiorem w którym znajduje się z jednej strony zdjęcie brata, z drugiej chłopaków z zespołu, skórzane bransoletki na nadgarstkach

Ekwipunek :
w kieszeniach kurtki: dwie agrafki, paczka chusteczek, połamane zapałki i stare paragony

Stan zdrowia :
podbite lewe oko, złamany i krwawiący nos, drobne rany na rękach oraz wierzchach dłoni

Punkty :
131


(7) Ogromna plaża - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża - Page 10 EmptyPon Paź 26, 2015 1:53 pm

Silje gdy tylko zobaczyła iż jakiś mężczyzna zmierza ku nim, schowała się trochę bardziej za Haydena. Widziała uśmiech na twarzy mężczyzny którego nie rozumiała. Wokół działo się naprawdę mnóstwo złych rzeczy a on, chodził uśmiechnięty i zadowolony jak gdyby nigdy nic, w dodatku jego komentarz niemal rozświetlił jej życie - czuła iż ma połamany nos. Jednak w momencie, gdy powiedział iż jest ratownikiem medycznym, dziewczyna zesztywniała. Przed oczami przemknęła jej wizja brata, leżącego na polu obok traktora, z włosami wplątanymi w jedno z rolniczych urządzeń. Był nieprzytomny, a ona widziała dokładnie całą jego czaszkę. Gdyby nie to, iż ratownicy się przybyli późno mógłby jeszcze żyć... Od tamtego czasu dziewczyna wręcz nie znosiła ratowników medycznych, a gdy już musiała wylądować na pogotowiu, zwykle w stanie wyjątkowego upojenia alkoholowego zawsze zwracała się do nich najgorszymi, możliwymi epitetami jakie tylko znała we wszystkich możliwych językach. Przez to wspomnienie wzięła od niego chusteczki dopiero po dłuższym czasie. Wyjęła jedną z nich po czym przyłożyła do nosa, cóż w tym całym zamieszaniu nie zauważyła nawet iż z jej nosa cały czas leciała krew. To też podarła chusteczkę po czym włożyła w dziurki od nosa jej zwinięte części, tak jak robił Ole gdy wdał się w bójkę.
Spojrzała na swojego towarzysza gdy wypowiedział swoje imię. Hayden. Idealnie do niego pasowało, wydawał się jej być osobą inną od reszty, unikatową przez co to imię, dla niej naprawdę niespotykane wydawało się jej niemal idealne dla chłopaka.
-Silje.- Przedstawiła się również, robiąc maleńki kroczek w przód stając prawie na równi z mężczyzną. Cóż, był jej żywą tarczą... I naprawdę nie wiedziała czemu w ogóle w jakikolwiek sposób mu ufa, nie to było nie w jej stylu. Wiedziała jednak iż ów ratownikowi nie zaufa prędko. Dłuższą chwilę stała, rozważając wszelkie za i przeciw, zdrowy rozsądek jednak przekonywał ją, iż jednak powinna przyjąć oferowaną pomoc. Wzięła głęboki wdech i stanęła obok Haydena. No Silje czas znów zacząć grać, pamiętasz jak było na dyskotece? Pamiętasz, stań prosto, unieś głowę i udawaj że jesteś silna i odważna i że nic nie jest w stanie Cię przejąć bądź zranić... Jak pomyślała, tak zrobiła. Wyprostowała się, uniosła głowę a na twarz przybrała maskę obojętności połączoną z tym złośliwym wyrazem twarzy, który pojawiał się zawsze gdy ktoś wyśmiewał jej styl bądź muzykę.
-Jeśli musisz, możesz spróbować nastawić mi nos. Masz rację iż jeśli nic z tym się nie zrobi może być nie ciekawie- Rzuciła w stronę Thomasa. Cóż, za tą decyzją przemawiało też to, iż jeśli on jej pomoże dość sprawnie, tym szybciej zerknie na jej towarzysza.




Powrót do góry Go down
Abelard Zaciszko


Abelard Zaciszko
https://wyspa.forumpolish.com/t211-abelard-zaciszko https://wyspa.forumpolish.com/t237-super#1532 https://wyspa.forumpolish.com/t236-abelard-zaciszko#1529
Multikonta :
Daisy, Issy

Dane osobowe :
25 lat, youtuber-milioner, Polak (nie kradnę, chuje!)

Znaki szczególne :
nie mam kciuka i małego palca u prawej ręki oraz, lalunie, mam pięknego pieska ; )

Ubiór :
CIEMNE SPODNIE, T-SHIRT Z ZOMBIE, FLANELOWA KOSZULA W CZARNO-CZERWONĄ KRATĘ, CZERWONE TRAMPKI

Ekwipunek :
ciemne spodnie, t-shirt z zombie, flanelowa koszula w czarno-czerwoną kratę, czerwone trampki, plastikowa walizeczka (zestaw sześciu plastrów różnej długości i szerokości, małe nożyczki, napoczęta w jednej czwartej buteleczka wody utlenionej, chłodząco-łagodząca maść na wypryski i pięćdziesiąt centymetrów, już wcześniej wykorzystywanego, bandaż o szerokości pięciu centymetrów)

Stan zdrowia :
brak mi dwóch palców, więc czuję się mega zajebiście... zgrozo! nie mam kciuka;_; Ponadto jestem odwodniony i chyba zaraz padnę.

Punkty :
261


(7) Ogromna plaża - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża - Page 10 EmptyPon Paź 26, 2015 10:27 pm

Lecę, bo chcę! Lecę, bo życie jest złeee! Czy są pieniądze, czy nie! Lecę, bo wolność to zew! Lecę, bo wciąż kocham cię! Ej, ja przecież nie kocham cię, ty przebrzydła Auri! Biegasz, latasz, nie oddajesz  kijaszka, a ja muszę za tobą biegać. Nieposłuszne psisko – myślałem, już ledwo dychając. Byłem pewien, że ten pies mnie wykończy. Na pewno mnie on wykończy. Był niczym katastrofa żywiołowa, która raczyła mnie dosięgnąć. Taki bonus do bycia rozbitkiem.
Niech ja cię tylko dorwę... – pogroziłem, niemal wpadając na nią, gdy się zatrzymała i zaczęła szczekać... nas las. Aż się prosiło o hasztag „psia logika”. Hau! Hau! I myśli, że zbawi tym świat.
Co jest, Aur? Zaraz jakiś dzik się na mnie wpierdoli czy kanibale porwą, by zrobić szyneczkę z moich pośladków? Czy mo-oże... Może nie – zamknąłem się. Widok tej parki zdecydowanie nie należał do czegoś, co mógłbym zhejtować. Prędzej prosił się o złożenie skargi na wszelkie bóstwa i lotnictwo australijskie.
Podbiegłem do faceta, mimo że go nie znałem i mimo że laski też nie znałem. To był taki odruch, którego za bardzo nie potrafiłem nazwać. Jakby nie patrzeć, Abelard Zaciszko nie należał przecież do grona ludzi niedobrych, a co dopiero dobrych, którzy gotowi byli robić coś dla dobra innych, nie mając przy tym zysku. Tu zysku nie widziałem, a jednak się ruszyłem... Czysty przypadek... i zmęczenie, z pewnością, to sprawiło.
Hej, puść ją. Wezmę ją... Położę obok, dobrze? – powiedziałem po angielsku, bo niemieckiego za nic nie znałem. Jeszcze czego! – Co wam się stało? Przedzieraliście się przez las? Jesteście z tej ekipy, co poszła po wodę? – zapytałem, zajmując się chyba nieprzytomną dziewczyną na tyle, na ile pomagała mi obolała dłoń. Sprawdziłem też, czy ma puls, bo kto wie? Może już nie żyła.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(7) Ogromna plaża - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża - Page 10 EmptyWto Paź 27, 2015 4:41 pm

- Dobrze, mam tu akurat to czego nam potrzeba – powiedział i rozejrzał się dookoła. Nastawianie nosa nie należało do najprzyjemniejszych, więc musieli znaleźć sobie odpowiednie miejsce. Tom wskazał pobliski kamień, na którym mogła usiąść dziewczyna, gdy on zajmie się resztą. Na plaży było wiele osób, ale praktycznie wszyscy mieli już wcześniej dostarczoną pomoc, więc nie trzeba było tak oszczędzać jak na początku, gdy dzieliło się każdą kropelkę wody utlenionej.
- Usiądź, pochyl się do przodu, i opuść głowę do dołu, krew pierw musi zlecieć – powiedział, patrząc na chusteczki, które wcześniej zaproponował. Musieli poczekać kilka minut i dopiero mógł wziąć się do pracy. W sumie dłuższe miało być oczekiwanie niż samo nastawianie, które trwało kilka sekund.
- Ogólnie nikt niczego nie pamięta, większość jest tutaj, ale kilku śmiałków udało się do lasu w poszukiwaniu wody – Może to nie były bardzo cenne informacje, ale przekaz był jasny. Jeżeli kogoś szukanie to musi być tu, a jeżeli go nie ma to zapewne nie żyje. Taka była prawda. Mało prawdopodobne, że ktoś na własną rękę kręcił się po lesie i zrezygnował z wypatrywania napływającego statku z pomocą.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(7) Ogromna plaża - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża - Page 10 EmptySro Paź 28, 2015 5:03 pm

ABELARD

Auri zaskomlała i przestała szczekać jak głupia, zataczając za to koła wokół parki z lasu... jak głupia. Jednak nie stanem psa trzeba było się martwić. Mężczyzna wrzasnął z bólu, jaki poczuł pod wpływem tkwiącego w jego ramieniu pręta. Chciał się podnieść, ponownie złapać ciało nastolatki, ale musiał dać za wygraną. Pozwalając Abelardowi na ułożenie dziewczyny na piasku, przewrócił się na drugi bok.
- Co? - Odpowiedział, jakby nie wiedząc co się do niego mówi a youtuber złapał się na tym, że nie wyczuwa pulsu nieprzytomnej. Ale może po prostu nie wiedział jak prawidłowo go szukać? Będzie szukał dalej? Czy zajmie się mężczyzną, którego ochrypły głośny oddech, stawał się coraz cichszy? Tym bardziej, że ciałem nieznajomego wstrząsnęły drgawki.
Pies znowu zaszczekał, cofając się tyłem i jeżąc sierść, wyraźnie wystraszony. A Abelard się bał?
Powrót do góry Go down
Abelard Zaciszko


Abelard Zaciszko
https://wyspa.forumpolish.com/t211-abelard-zaciszko https://wyspa.forumpolish.com/t237-super#1532 https://wyspa.forumpolish.com/t236-abelard-zaciszko#1529
Multikonta :
Daisy, Issy

Dane osobowe :
25 lat, youtuber-milioner, Polak (nie kradnę, chuje!)

Znaki szczególne :
nie mam kciuka i małego palca u prawej ręki oraz, lalunie, mam pięknego pieska ; )

Ubiór :
CIEMNE SPODNIE, T-SHIRT Z ZOMBIE, FLANELOWA KOSZULA W CZARNO-CZERWONĄ KRATĘ, CZERWONE TRAMPKI

Ekwipunek :
ciemne spodnie, t-shirt z zombie, flanelowa koszula w czarno-czerwoną kratę, czerwone trampki, plastikowa walizeczka (zestaw sześciu plastrów różnej długości i szerokości, małe nożyczki, napoczęta w jednej czwartej buteleczka wody utlenionej, chłodząco-łagodząca maść na wypryski i pięćdziesiąt centymetrów, już wcześniej wykorzystywanego, bandaż o szerokości pięciu centymetrów)

Stan zdrowia :
brak mi dwóch palców, więc czuję się mega zajebiście... zgrozo! nie mam kciuka;_; Ponadto jestem odwodniony i chyba zaraz padnę.

Punkty :
261


(7) Ogromna plaża - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża - Page 10 EmptyWto Lis 03, 2015 11:31 pm

Laska chyba nie żyła – pomyślałem. Trochę kiepsko, bo wolałbym jej zaśpiewać te Hej! Hej! Powiedz, jak ci minął dzień i inne takie polskie pierdoły. Niestety w zamian znów trzymałem w rękach kolejnego trupa. Czyżby to  było popularne w życiu rozbitka? Zamiast skąpo odzianych modelek dałem się wkopać w to... Jezu! A zamiast Australii mogłem wybrać Kostarykę! Albo Hiszpanię! Ukradliby mi rower, ale bym żył i nie nosił trupich księżniczek na rękach. Tak na marginesie, to świetny pomysł na film, gdybym aspirował w przyszłości na takiego reżysera światowej sławy czy cuś.
A może powinienem przestać rozmyślać nad moją przyszłą sławą, tylko zająć się koleżanką, która na dobrą sławę mogła żyć? Przecież nigdy nie przechodziłem szkolenia żadnego pierwszej pomocy, coś tam może było w szkole na lekcjach, ale nie byłem zbytnio zainteresowany... Wiedziałem jednak, że prócz takiego kozackiego sprawdzenia palcami, używano też lusterka, by sprawdzić, czy nieprzytomny oddycha... Tylko że lusterka nie miałem, więc policzek? Poczuję, czy chce mnie pocałować czy jedynie widać nieme wrzaski śmierci.
I przyłożyłem policzek do jej warg... Tylko nie wiem, czy coś poczułem, czy nie. Skupiłem się, nawet zamknąłem oczy, by coś tu wyczuć. Nie wiem, czy coś zaobserwowałem, ale nie miałem jakoś warunków do zabawy w ratownika bo koleś zaczął się trząść i w ogóle... Masakra. Odskoczyłem na bok, bo myślałem, że chce mnie zabić. Tylko że nie chciał tego robić, bo się tak pląsał. Hmm... Chyba nie było z nim dobrze, a ja nie wiedziałem, co robić. Chyba drgawki musiały same ustać, ale mógł się udusić wymiocinami chyba... I chyba pozycja jakaś tam ustalona...? Boczna chyba – tak na logikę. Nie miałem zielonego pojęcia, jak to wygląda, więc spróbowałem go po prostu przeturlać na bok i tak przytrzymać, bo kto wie? Może to coś pomoże. No, i postanowiłem też zedrzeć sobie gardło. Dla obcych sobie ludzi... Jeśli już nigdy więcej nie będę mógł śpiewać moim walniętym fanom i popieprzonym hejterom, to udam, że sobie seppuku czy cuś.
POOOOOOOOOOOOOOOMOOOOOOOOOCYYYYYYYYYYY! JEMU COŚ JEST! POTRZEEEEEEEEEEBAAAA DOKTORA, DO KURWY NĘDZY! NIECH KTOŚ PRZESTANIE SIĘ LIZAĆ I TU PRZYBIEGNIE, I POMOŻE, KURWA! KURWA, KURWA! – krzyknąłem oczywiście po angielsku, bo raczej nie było tu żadnego Polaka. Przypuszczałem, że głównie Amerykanie i Australijczycy. Ta stewardessa-kretynka miała chyba bardziej australijski akcent, zaś Katarina amerykański... Właśnie, gdzie była Katarina? – POOOOMOOOOCY! POTRZEBNA POMOC! Nie znam pierwszej pomocy, KURWA! – To takie tępe, że słownik wulgaryzmów po angielsku był tak ograniczony...
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(7) Ogromna plaża - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża - Page 10 EmptySob Lis 07, 2015 11:04 pm

Abelardowi mogło się wydawać, że drgawki mężczyzny nie ustępowały co najmniej wieki a jego własny krzyk tak bardzo przytłoczył, aż ciśnienie uderzyło do głowy, przytykając uszy i powodując nieprzyjemne pulsowanie w skroniach. W końcu jednak nieprzytomny przestał się trząść, opadając na piasek bezwładnie i pozostając w bezruchu.
Co było gorsze?
I chociaż z daleka ludzie posyłali ciekawe i przerażone spojrzenia, tylko jedna osoba zdecydowała się pomóc. Thomas, który wczesniej troskliwie zajął się Silije, biegł teraz w stronę Abelarda, zaalarmowany krzykiem, którego zignorować nie mógłby. Opadając na piasek obok, zdecydowanym ruchem obrócił brodatego na plecy i odchylił mu głowę do tyłu, sprawdzając czy w ustach nic nie blokuje dostępu powietrza. Bez słowa i bez chwili zwłoki, nachylił się, nasłuchujac oddechu. Zerkając na Zaciszko z poważną miną, pokręcił głową i przyjmując wygodną pozycję na kolanach, zabrał się za reanimację nieprzytomnego.
Jedna minuta, druga minuta... Działania Thomasa spełzały na niczym, wprowadzając stan ogólnego zdenerwowania. Kilka osób podeszło bliżej, wymieniając między sobą uwagi. Cisza zapadła dopiero, gdy Thomas się odsunął i z rezygnacją zwiesił ręce wzdłuż ciała.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(7) Ogromna plaża - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża - Page 10 EmptyNie Lis 08, 2015 1:03 pm

Od czasu kiedy to kilkanaście osób postanowiło z różnych przyczyn udać się na wycieczkę do lasu na plaży sytuacja zaczęła diametralnie się zmieniać. W nocy panował istny chaos, tłum ludzi nie wiedział co z sobą zrobić. Niektórzy panikowali, inni płakali, a ostatni szukali kogokolwiek kto może udzielić im medycznej pomocy. Jednak od momentu rozbicia się samolotu minęła już prawie doba i do prawie wszystkich dotarła już prawie obowiązująca ich rzeczywistość. Co więcej dzięki pomocy medycznej, której wcześniej udzielał Alan, Thomas, Emilie i Kiara zdecydowana większość rozbitków miała już opatrzone rany. Dodatkowo udało im się współpracować i opanować chaos, można było to zauważyć po samej plaży, na której nie było widać walających się przedmiotów czy fragmentów samolotu. Teren, na którym się znajdowali był jakby uprzątnięty. Na środku plaży paliło się ogromne ognisko, które cały czas było podtrzymywanie przez kilka osób. Nie po to, żeby się ugrzać, ale żeby dać jakikolwiek znak w momencie, gdyby przelatywał jakiś samolot albo śmigłowiec. Co więcej kilku osobom udało się zbudować prowizoryczne szałasy z resztek samolotu i tego, co mogła im zaoferować wyspa. W dwóch z nich skrywało się po kilka osób, w jednym można było zauważyć starszą, siwą kobietę – prawdopodobnie najstarszą, której udało się przeżyć los. Pod ostatnim z swego rodzaju dziwnych namiotów znajdowało się większość znalezisk. Walizki, torby wszystko było w jednym miejscu. Nikt tego nie przeglądał, nie segregował. Trzech mężczyzn można było dostrzec w wodzie z kijami. Nie mieli oni zamiaru się ochłodzić, ale złapać coś, co mogłoby posłużyć im za pożywienie. Nie szło im źle, bo jakby przyjrzeć im się z bliska to mieli już kilka zdobyczy, a przy ognisku też piekło się kilka porcji. Ludzie dawali sobie całkiem nieźle radę, lecz nadal mieli jeden problem, który nie został rozwiązany – brak wody. To właśnie z tego powodu większość unikała słońca i kryła się pod drzewami. By ograniczyć utratę wody do minimum.
Zbliżająca się grupa rozbitków zbliżająca się z kamiennej plaży została zauważona już przez ludzi z daleka. W ich kierunku powędrowała jedna z kobiet - Selena -  w celu zbadania sytuacji. W końcu odnotowali, że kilkanaście osób udało się w głąb lasu i przez wiele godzin nie wracali. Trzeba było zachowywać sporą ostrożność, a jednocześnie umieć zadbać o swoich. Nie dziwne więc, że kobieta szła z butelką wody, która była przecież tak cenna w tym momencie.

Post skierowany do wszystkich graczy - zarówno obecnych w lokacji jak i tych, którzy dopiero do niej przybywają.
Powrót do góry Go down
Luna Andreasson


Luna Andreasson
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
Dane osobowe :
22 lata, akrobatka konna cyrkowa, Szwecja

Znaki szczególne :
alkoholiczka, palaczka, nosi tiulowe sukienki i spódniczki, ma ufryzowane blond loczki

Ubiór :
sukienka tiulowa gorsetowa (granatowa, gorset wyszywany lapis lazuli), szpilki (cieliste, 20 centymetrów), kokarda na włosy w opasce

Stan zdrowia :
rozcięta prawa powieka i kącik oka, niemożność otworzenia go | poparzenia skóry | całkowicie zapomniany język angielski, umiejętność wypowiadania się zaledwie kilkoma słowami w języku szwedzkim

Punkty :
150


(7) Ogromna plaża - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża - Page 10 EmptyNie Lis 08, 2015 1:53 pm

Rozstanie przeżywasz bardzo ciężko, ale wiesz, że to z powodu uzależnienia, więc chcesz się wyleczyć. Jesteś uzależniona od wielu rzeczy i osób. Nie ma dla Ciebie dnia bez wypalenia kilku paczek papierosów. Jeden po drugim. Nie dopalasz ich nawet do końca. Wsadzasz do ust przed lustrem i patrzysz na żarzącą się końcówkę. Czujesz obrzydzenie do siebie, więc sięgasz po butelkę z alkoholem. Nie najtańszym i nie byle jakim, bo jeszcze nie upadłaś tak nisko. Jest z wyższej półki, ale nie delektujesz się nim. Służy do podobnego celu co najtańsza wódka. Chcesz wprowadzić się w stan lekkości. Zaczynasz od szklanki, kończysz na trzech butelkach. Potem pora na ostatnie uzależnienie. Jego. On jest panem i władcą Twojego serca, mimo że wiesz, że to złe. Zrobiłabyś dla niego wszystko, ale to wciąż za mało. On chce więcej i chce żebyś była jego własnością. Uprzedmiotowia Cię a Ty mu pozwalasz na to, ponieważ wierzysz w to, że bez niego jesteś nikim. To on zrobił z Ciebie gwiazdę. Zamykasz się w błędnym kole. Brakuje tylko, żebyś zaczęła ćpać. Wiesz, że jest źle, gdy uświadamiasz sobie, że częściej myślisz o narkotykach, które mają Twoi znajomi z cyrku. Dzięki temu podejmujesz decyzję. Musisz uciekać. Zrywasz z narzeczonym, ale boisz się mu to powiedzieć, więc nie mówisz. Z trudem informujesz go, że musisz odpocząć a w myślach dodajesz, że sprawy zaszły za daleko. W towarzystwie krzyków pakujesz nieduży dobytek, bo resztę zamierzasz kupić na miejscu.
Wybierasz jeden z ostatnich biletów w biznes klasie, wchodzisz z małą torbą na pokład. To w niej zmieścił się Twój cały dobytek. Nie masz bagażu w luku. Zamykasz oczy. Spróbujesz przespać cały lot. Niestety. Nawet w tej klasie natrafiasz na krzyczące dziecko. Lubisz dzieci, ale bez przesady. Wytrzymujesz dziesięć minut i łamiesz swoje postanowienie. Odkładasz poduszkę i przeciskasz się między siedzeniami w stronę baru. Zamierzasz tam spędzić ile tylko się da. Zamawiasz drinka. Jednego, drugiego. Od bezalkoholowego poprzez niskoalkoholowy kończysz na najmocniejszym jaki ma barman, ale to za mało. Pijesz kiedy zaczynają się turbulencje. Myślisz, że to przez za dużo alkoholu. Barman śmieje się, że tak zawsze jest. Wstrząsy ustają. Dalej pijesz. Nagle widzisz jak osoba, która serwowała Ci drinki zostaje poderwana do góry i uderza o sufit. Wszystko zaczyna latać. Próbujesz dostać się na miejsce, ale jesteś zbyt pijana. Widzisz swoją szklankę, która leci na Twoją głowę. Chyba krzyczysz. Potem nie pamiętasz nic.
Budzisz się w piasku, który pali Twoją skórę. Pierwsze o czym myślisz to, że trafiłaś do piekła. Boli. Nie możesz otworzyć oczu. Prawa powieka z kącikiem bolą. Z Twojej gardzieli wydobywa się jęk, który zwraca na Ciebie uwagę. Czujesz czyjąś obecność. Ktoś coś do Ciebie mówi. Nie rozumiesz go. Mamusiu, gdzie jesteś? Mamusiu, pomóż! Czujesz szarpnięcie za kołnierz. Ktoś ciągnie Cię po piasku. Przestaje Cię parzyć. Czujesz cień, ale nie jest mniej gorąco. Chcesz pić, ale wypowiadasz tylko bełkot, gdy otwierasz usta. Mimo tego kilka kropli wody spływa Ci na usta. Chcesz więcej, ale nie dostajesz. Ktoś mówi do Ciebie coś. Nie rozumiesz. Chcesz zrozumieć, ale nie umiesz. Ta osoba odchodzi. Zostajesz sama. Przynajmniej zostałaś opatrzona. Nadal nie możesz otworzyć oka.

^zaczynam
Powrót do góry Go down
Selena Fernández


Selena Fernández
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
Dane osobowe :
dwudziestodwuletnia Dominikanka urodzona w Santo Domingo, pracująca jako stewardesa

Ekwipunek :
średniej wielkości brązowa walizka, w której znajdują się trzy dwulitrowe butelki z wodą, siedem pustych butelek dwulitrowych, apteczka: dwie butelki wody utlenionej, nożyczki, trzy igły, nici, pęseta, zestaw bandaży zwykłych i uciskowych, paczka plastrów, stetoskop, pięć dużych, męskich t-shirtów, trzy męskie koszule, siedem par spodni, dwa pary męskich butów i dwie pary damskich, trzy koce, cztery paczki orzeszków solonych, kilka paczek cukierków

Stan zdrowia :
opuchnięty lewy nadgarstek, bóle w lewym barku, poparzony lewe przedramię - rana opatrzona

Punkty :
145


(7) Ogromna plaża - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża - Page 10 EmptyNie Lis 08, 2015 4:11 pm

Uśmiechem obdarzam staruszkę, która wychyla się z namiotu. Podobny uśmiech posyłam dziewczynce biegającej po plaży, która roznosi upieczone kawałki ryby. Dodaję jej aprobaty, bo każdy jest głodny, przekazując jej, że wszystko jest w porządku. Przynajmniej jeszcze przez chwilę, dopóki mamy się z czego cieszyć. Przeżyliśmy i przetrwaliśmy noc. A potem cała radość umiera. Nadchodzi zmęczenie. Woda z oceanu nie jest w stanie napoić nas. Ryby są słone same w sobie. Każdy usycha z pragnienia. Podczas krótkiego odpoczynku pod namiotem chcę odpocząć, ale zauważam zamieszanie. To ten ratownik, Thomas, próbuje reanimować mężczyznę. Podczas krótkiej sceny siedzę niczym skamieniała, do samego końca mając wrażenie, że to wszystko okaże się tylko złym snem. Nie żartem, ale najgorszym z możliwych koszmarów. Gdy jednak rozglądam się dookoła i dostrzegam przerażony wzrok, z ciężkim westchnieniem podchodzę do ratownika. Kładę mu na ramieniu dłoń, próbując przybrać na twarz uśmiech dodający otuchy, której mi samej w tym momencie brakuje. Przygryzając wargę odsuwam go i sprawdzam rezultat reanimacji. Nie żyje. Jednak teraz nie ma tu miejsca na osobisty stosunek. Nie muszę darzyć miłością kogoś nieprzyjemnego jak zmarły, jednak przynajmniej publicznie powinnam okazywać żal. Głośno proszę o zabranie go do innych ciał do pochowania, po czym delikatnie się uśmiecham, a w moich oczach widać lekkie współczucie. Pomimo wszystkiego, nie sądzę, by zasłużył sobie na los, którzy dzielili jego poprzednicy przez minione 24 godziny.
Mając świadomość, że za moimi plecami znajduje się wielu ludzi, staram się być w porządku. - Spoczywaj w pokoju. - mówię cicho, po czym odchodzę na swoje miejsce. Chwilę tam siedzę, gdy słyszę głosy. Zauważam ludzi nadchodzących z oddali. Grupa, która odeszła po wodę? Biorę butelkę profilaktycznie i idę w ich kierunku. Na swoich plecach czuję pełne nadziei spojrzenia moich ludzi. Kobiety i mężczyzna, z których jedna jest nieprzytomna. Niestety mężczyzna to nie doktor. To nie oni. - Potrzebujecie pomocy? Mam wodę. Pieczemy ryby. - mówię. Zauważam nieprzytomną kobietę i zasłaniam usta ręką. Oby nie umarła. - Pomogę. Mark! Jacob! - odwracam się i wrzeszczę na dwóch mężczyzn. Powinni przyjść. - Co się stało?
Powrót do góry Go down
Abelard Zaciszko


Abelard Zaciszko
https://wyspa.forumpolish.com/t211-abelard-zaciszko https://wyspa.forumpolish.com/t237-super#1532 https://wyspa.forumpolish.com/t236-abelard-zaciszko#1529
Multikonta :
Daisy, Issy

Dane osobowe :
25 lat, youtuber-milioner, Polak (nie kradnę, chuje!)

Znaki szczególne :
nie mam kciuka i małego palca u prawej ręki oraz, lalunie, mam pięknego pieska ; )

Ubiór :
CIEMNE SPODNIE, T-SHIRT Z ZOMBIE, FLANELOWA KOSZULA W CZARNO-CZERWONĄ KRATĘ, CZERWONE TRAMPKI

Ekwipunek :
ciemne spodnie, t-shirt z zombie, flanelowa koszula w czarno-czerwoną kratę, czerwone trampki, plastikowa walizeczka (zestaw sześciu plastrów różnej długości i szerokości, małe nożyczki, napoczęta w jednej czwartej buteleczka wody utlenionej, chłodząco-łagodząca maść na wypryski i pięćdziesiąt centymetrów, już wcześniej wykorzystywanego, bandaż o szerokości pięciu centymetrów)

Stan zdrowia :
brak mi dwóch palców, więc czuję się mega zajebiście... zgrozo! nie mam kciuka;_; Ponadto jestem odwodniony i chyba zaraz padnę.

Punkty :
261


(7) Ogromna plaża - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża - Page 10 EmptyNie Lis 08, 2015 7:39 pm

Nie miałem pojęcia, co ja sobie myślałem, by żartować w takiej chwili, by podchodzić z luzackim tonem do martwej dziewczyny (emgie  nic nie wspomniał, czy Abel wyczuł oddech, więc pewnie nie wyczuł) czy do rannego mężczyzny. Nie miałem pojęcia, co ja tak naprawdę robiłem na tym spierdolonym świecie. Nie miałem pojęcia i chyba nie dane mi było go zdobyć. Oto kolejny trup na mojej drodze, gdy już cieszyłem się, że działam, że ktoś podchodzi, by mi pomóc, by im pomóc.
Kurwa, ale to było takie ostro niesprawiedliwie! Cała akcja powinna zakończyć się happy endem, a nie cholerną śmiercią. Czy właśnie to miało nas wszystkich spotkać na tej wyspie? Mieliśmy zdechnąć na tej przeklętej pustyni niczym muchy na parapecie?!
Wzrok kolesia mnie mdlił. Wzrok martwego mężczyzny, bezwładna ręka kobiety, nic niewarte słowa jakiejś laski, na którą nawet nie miałem ochoty spojrzeć... To co, że mogła to być laska jeszcze bardziej seksowna od Katariny. Nic się już nie liczyło. Nawet ja, ani moje pieprzone filmy, sława, mieszkanie w Warszawie, ani życie, miłość, o ile ta w ogóle istniała, ani przyjaciele, ci wszyscy wkurwiający ludzie tu czy gdzieś indziej na tym świecie. Miałem tego wszystkiego powyżej uszu. Mdliło mnie. Bardzo mnie to mdliło, stało gulą w gardle.
Wstałem. Nie miałem pojęcia, co chcę zrobić, ale cofnąłem się o krok, potem o drugi, trzeci, czwarty... tyłem. Potknąłem się, upadłem na rozpalony w słońcu piach i ponownie uświadomiłem sobie, że nie mam palców. Nie mam dwóch palców. Royce gdzieś przepadł, Auri biegała wśród drzew... Pewnie zaraz miała do mnie dopaść, by się chcieć bawić, bo pozostawała tylko głupim psem. Royce przepadł... Może nawet nie żył, może utonął w tym oceanie, gdy ja poszedłem sobie szukać drewna na opał. Nam, ale to się nie liczyło, bo nic nie przyniosłem. Nic nie zrobiłem...
Rozłożyłem się plackiem na plaży. Słońce ostro zaczęło jebać mi po oczach. Jebało wszędzie, czułem jego promienie na skórze aż za bardzo... Moje brakujące palce... Ale halo! Miałem wszystko w dupie, co nie? Nie obchodzili mnie jacyś głupi ludzie! Nie znałem ich! Jakiś facet, jakaś dziewczyna... Takich mnóstwo jest na świecie. Codziennie mnóstwo ludzi umiera i się tym nikt nie przejmuje, ja się nie przejmuję, Auri się nie przejmuje...
Pręty, nie pręty... Niech sobie biegają ludzie z prętami w rękach, niech rzucają dziewczętami i niech padają na ziemię, co nie? Mnie to nie ruszało. Kompletnie. Byłem niczym przypiekana skała. Pierdolę wszystko i zostanę murzynem.
Powrót do góry Go down
Kiara Foster


Kiara Foster
https://wyspa.forumpolish.com/t56-kiara-foster https://wyspa.forumpolish.com/t116-kiara-foster#330 https://wyspa.forumpolish.com/t68-kiara-foster
Multikonta :
Leonardo

Dane osobowe :
33 lata, pielęgniarka, NYC

Znaki szczególne :
wysoka, po kilku dniach bez odpowiedniej pielęgnacji włosów robi jej się afro

Ubiór :
biała bokserka, brązowy sweterek, jeansowe, podarte spodnie, wygodne, sportowe obuwie, wisiorek i srebna bransoletka

Ekwipunek :
opakowanie zapałek do zniczy, nożyczki do paznokci, lotnicza buteleczka kremu do rąk, okulary przeciwsłoneczne, pilniczek, jedna kanapka z dżemem i nieotwarta zielona galaretka w kubeczku, dwie koszulki, para spodni, sukienka, szczoteczka do zębów, szczotka do włosów, sweterek, tabletki (przeciwbólowe, przeciwzapalne, przeciwgorączkowe, przeciwalergiczne), plastry, woda utleniona, bandaż elastyczny, biała chusta

Stan zdrowia :
Przemęczenie, senność, rozległe otarcia na prawej części ciała, amnezja (nie potrafi rozpoznać znajomych twarzy, zdarza się jej gubić słowa, mówić w języku niegdyś nauczonym - zdarza jej się przypomnieć fragment jakiegoś wydarzenia ze swojego życia, przypomina sobie dobę przed katastrofą)

Punkty :
346


(7) Ogromna plaża - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża - Page 10 EmptyNie Lis 08, 2015 8:05 pm

| Kamienna plaża

Oczywiście podziękowała gestem za alkohol. Nie była raczej z tych pijących często. Z kolei też nie wzbraniała się przed tym – wszystko było dla ludzi. Ale teraz wolała być w pełni trzeźwo myśląca. Przy takim upale i wykończeniu nawet kilka łyczków mogłoby jej zaszkodzić, a tego przecież nie chciała. Potem wszystko potoczyło się naprawdę szybko. A najdziwniejsze i najzabawniejsze zarazem w tym wszystkim było to, że nawet w tak ciężkiej sytuacji mężczyzna potrafił sobie zażartować. – Dla twojej informacji byłoby mi smutno, gdyby ktokolwiek padł – powtórzyła stwierdzenie, którego on użył wcześniej. Może nie znała tych ludzi, z jednymi potrafiła dogadać się od razu z innymi nie. Ale tak czy inaczej każda kolejna osoba, która powiększała grono zmarłych w tej okropnej osoby wydawała jej się pokrzywdzona. Niesprawiedliwie było odbierać życie komuś nagle i bez jakiegokolwiek uprzedzenia. Ludzie starzy przynajmniej spodziewają się jaki los ich czeka, mają dużo czasu by przygotować na to siebie i swoich bliskich. Tutaj wszystko działo się nagle i niejednokrotnie w okropnych męczarniach. Nikt nie chciał takiej śmierci. Tak wiec wbrew temu, co on sobie myślał to przejmowała się nim, jak i każdym innym członkiem tego lotu. Miała tę zaletę – którą czasem można było odczytywać jako wadę – że była altruistką i pierw myślała o innych, a potem o siebie. I zazwyczaj nie rozważała, kim są ci inni. Wystarczy, że byli ludźmi.
W końcu znaleźli się na plaży, na którą zmierzali od tak dawna. Kiara od razu zaczęła z daleka wypatrywać znajomych twarzy. Zorya, Jordan, Sophie, Alan. Nie widziała nikogo, ale może byli gdzieś dalej, musieli przecież tutaj być… Za to naprzeciw im wyszła jakaś kobieta. Też jej raczej nie kojarzyła. Może mignęła jej gdzieś, gdy w nocy przechadzała się po plaży i zbierała leki, ale teraz trudno było sobie jej przypomnieć. – Tak, apteczka. Macie apteczkę? – zapytała od razu. To była najistotniejsza informacja dla Gabrieli i Drew w tym momencie. W końcu szli tutaj głównie dlatego, że tu znajdowało się to, co mogło im pomóc. Plus uciekali od tego przeklętego lasu. – Woda? – powtórzyła jej słowo po czym dostrzegła butelkę. Pierwsza wysunęła po nią dłoń i z uśmiechem przyjęła hojny podarunek. Wzięła dwa duże łyki po czym podała butelkę mężczyźnie, nie chcąc być zachłanną. Napiła się tyle ile musiała ani kropli więcej.
- Długo by opowiadać, w skrócie: nie polecam lasu – powiedziała od siebie, potem mogły sobie poplotkować, teraz były sprawy ważniejsze. – Grupa, która udała się po wodę wróciła? – zapytała z nadzieją w głosie. Nie była w stanie określić, czy widzi tutaj Alana czy nie. Miała nadzieje, że odpowiedź będzie twierdząca, bo kobieta chętnie podzieliła się wodą, ale z drugiej strony miała kiepskie przeczucia do tej kwestii. Mimo to sytuacja na plaży wyglądała naprawdę dobrze. Pamiętała, gdy była tu po raz ostatni i panował okropny chaos. Teraz wydawało się, że każdy miał swoje miejsce. Coś robił albo chociaż próbował. Widocznie tragedie łączą ludzi, co można było zaobserwować na tym obrazku.
Powrót do góry Go down
Juliana Netheter


Juliana Netheter
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
Dane osobowe :
26 - Kolumbijko-Brazylijka z Australii - Rozwódka - Ghostwriter

Znaki szczególne :
Oliwkowa karnacja - Czekoladowe oczy - Loki - 154 cm wzrostu - Depresja

Ubiór :
Czarne rybaczki - Koszulka z wieżą Eiffla - Krótkie botki zamszowe różowe - Różowa apaszka - Okulary przeciwsłoneczne

Ekwipunek :
kilkanaście małych owoców chruściny jagodnej

Stan zdrowia :
Przemęczenie, senność, kilka płytkich rozcięć na ramieniu, pojawiający się co pewien czas ból nadgarstków, poobijane i posiniaczone łokcie

Punkty :
146


(7) Ogromna plaża - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża - Page 10 EmptyNie Lis 08, 2015 10:12 pm

-----> kamienna plaża
Ciężka pomoc Gabrieli ciążyła mi w rękach dziwnie nieprzyjemnie i jakby niezręcznie. Spojrzałam w bok; drogie ubranie, obłocone włosy i blada zroszona potem skóra, agresywnie wręcz odcinała się od moich spieczonych słońcem, prawie brązowych przedramion. Takie coś nie pasowało - ani do mnie, ani do tego miejsca, które wyglądało jak raj na ziemi. Trzymałam ją z komiczną niemal ostrożnością, jakbym się spodziewała, że dotknięciem złamię jej rękę, podczas gdy głowę bombardowało mi wahanie. Pomysł wyrwania się z nostalgii w domu, kilka tygodni temu ocierający się o granice geniuszu, dzisiaj wydawał mi się strzałem w kolano. Albo w tył głowy. Nie byłam pewna, która opcja byłaby gorsza.
Znów miałam ochotę się wycofać, tyle że teraz już nie mogłam. Nie pozwalał mi na to widok ludzi, ani bycie w grupie. Nie pozwalała świadomość potrzebującej nieprzytomnej Gabrieli; słabo mi się robiło, kiedy zaczynałam się zastanawiać, jak bardzo musiała cierpieć, żeby zemdleć na tyle godzin, i ta myśl - żałosne, chyba zaczynałam się rozklejać, skoro w ogóle udało jej się zagnieździć w mojej głowie, powinnam mieć to w dupie - ta myśl wywierała na mnie presję. A presja nie była czymś, z czym moja podziurawiona psychika była sobie w stanie poradzić.
Czułam nadchodzący stan lękowy, może nawet atak paniki; ręce drętwiały mi w doskonale znajomy sposób, a powietrze wydawało się jakby zatęchłe i pozbawione tlenu, chociaż to akurat mogło nie mieć nic wspólnego z moją ułomnością, a malowniczym bezchmurnym niebem, które nie zasłaniało mocnego słońca. Przystanęłam, ostrożnie, sprawdzając najpierw, czy a) poparzę się piaskiem i b) nie zostanę zaatakowana przez jego aktualnych mieszkańców. Kiedy doszliśmy na plaże i podeszła na nas kobieta, stanęłam z boku. Plaża teraz wyglądała na uporządkowaną bardziej niż wcześniej, ale nie chciałam przypominać dawnego widoku. To z kolei wywoływało ciąg skojarzeniowy, wzdłuż którego nie chciałam podążać, bo... Po prostu. Co zamierzasz?, zapytałam mulatkę, z dosyć umiarkowanym zainteresowaniem, co swoją drogą sprawiało, że czułam się źle. Moje świeżo odnalezione pokłady empatii do innych istot ludzkich dawały mi mocno w kość, a stojące obok ranne osoby (których nie potrafiłam ignorować, choć próbowałam) powodowały, że czułam się jak nieczuła. Poza tym, przecież kiedyś mi (chyba?) zależało. Na czymś, na kimś, na pewno. Dlaczego każde słowo brzmiało teraz tak płasko i sztucznie? Dostanę wody?
Powrót do góry Go down
Drew Stauntan


Drew Stauntan
https://wyspa.forumpolish.com/t349-drew-stauntan https://wyspa.forumpolish.com/t351-drew https://wyspa.forumpolish.com/t350-drew-stauntan
Dane osobowe :
28 || Biznesmen || Amerykanin z krwi i kości || San Francisco

Znaki szczególne :
Ma słabość do szkockiej. Wyraźne blizny- po czterech kulkach- na lewym barku. Podłużne, cienkie zbliznowacenie wzdłuż szyi. Perfekcyjnie ułożona fryzura i dwudniowy zarost.

Ubiór :
Granatowy garnitur nadpalony w okolicy ramienia, biała koszula z granatowymi mankietami, skórzane, eleganckie buty. Wszystko ufajdane krwią oraz pyłem. Na szyi widnieje nieśmiertelnik z najważniejszymi dla niego datami, skórzany pasek za szlufkami spodni oraz zegarek z pękniętym szkiełkiem.

Ekwipunek :
damskie dresowe spodnie, czarna halka, wyczerpana zapalniczka, dwuosobowy namiot (bez słupków do stawiania, czarny, brudny z dziurą w części dotykającej podłoża), rtęciowy termometr, rozładowany telefon komórkowy (Nokia Asha 302), baterie paluszki oraz półlitrowa buteleczka czystej wódki, różowy termos bez nakrętki

Stan zdrowia :
Przemeczenie, senność, wstrząs mózgu, spalone brwi, wybite trzy palce u lewej dłoni, około sześciocentymetrowa dziura w ramieniu (coś się w nie wbiło, a potem zostało wyrwane, jednocześnie powodując wyrwanie fragmentu mięśnia)

Punkty :
198


(7) Ogromna plaża - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża - Page 10 EmptyPon Lis 09, 2015 1:48 am

- Kamienna plaża
Drew żartował nawet w najgorszych sytuacjach, albowiem poczucie humoru towarzyszyło mu praktycznie zawsze. Nie było chwili, która stanowiła dla niego przeszkodę od dawki czarnej ironii, choć wiedział, że często naginał pewne obowiązujące zasady. Nie miało to jednak dla niego większego znaczenia, gdyż zawsze starał się być sobą, a to było elementem jego charakteru. Nigdy dłużej nie zastanawiał się nad słusznością swoich słów, bo jeśli kogoś miały urazić to ubrane nawet w najbardziej dżentelmeńskie barwy i tak by to zrobiły. -Zapaliłaby madame znicz i ogłosiła narodową żałobę? Może zabrzmi to nietaktownie, lecz nie wygląda Pani na osobę, która ma w sobie miejsce na fundamenty smutku.- uniósł brew spoglądając w jej kierunku z błądzącym, zawadiackim uśmieszkiem, albowiem jakoś nie mógł sobie wyobrazić jej nietęgiego wyrazu twarzy. Odniósł wrażenie, iż była paskudnie twardą babką, która poza dumą posiadała mnóstwo wewnętrznej siły, jaką chciała przełożyć na innych. Oczywiście malował to w pozytywnych barwach, gdyż nie widział w niej egoistycznego ducha. Jak każda kobieta miała swoje chwile, w których należało się odwrócić i ignorować padające słowa, jednak to niezbyt wpływało na jego pierwsze wrażenie. Przez wzgląd na swój fach poznał w życiu mnóstwo ludzi i mógł śmiało powiedzieć, że w jakimś stopniu się na nich ‘znał’. Oczywiście nie była to niezłomna zasada, bo jak każdemu zdarzało mu się mylić, jednak w wielu przypadkach naprawdę się sprawdzała.
Drew nie miał w sobie takich pokładów empatii, gdyż przyzwyczajony był do śmierci. Najbliżsi mu ludzie umierali na jego rękach, stąd pojęcie odejścia nie przerażało go już wcale. Mafia zabrała mu rzędy niezwykle ważnych osób i choć próbował uratować ich spod ostrza kata to nie miał takiej możliwości. Był bezradny i bezsilny, a owe uczucia budowały w nim coś na rodzaj muru, którym zaczął w wolny sposób się otaczać. Z czasem był już na tyle silny, że nikomu nie udawało się przez niego przebić i ogólna nieufność tylko rozkładała swoje skrzydła. Drew nie okazywał emocji, rzadko bywał wściekły, czy szczęśliwy. Uchodził bardziej za gościa, który wciąż kpiąco się uśmiechał i przez to zyskał sławę pewnego siebie egoisty. Nie obchodziło go to jednak, albowiem cieszył się na tyle dużym szacunkiem, że nikt nie był w stanie wkroczyć na jego filadelfijskie tereny. Czas zabliźniał rany i przyzwyczaił go do bólu na tyle, że stał się w ogóle nieodczuwalny, choć dla zwykłego mężczyzny byłby nie do wytrzymania.
Zerknął przed siebie, gdy pewna postać przemknęła w kąciku jego oka. Nie spodziewał się, że do głównej części plaży została im tak mała odległość, lecz wcale go to nie zmartwiło. Pragnął już donieść dziewczynę na miejsce, gdzie będą mogli zająć się nią odpowiedni ludzie. On nie posiadał żadnych narzędzi, a tym bardziej odpowiednich umiejętności, stąd nie bawił się w zbędną prowizorkę. Nie chciał, bowiem aby miała mu za złe jakiekolwiek blizny, choć i tak czuł, że za buta nieźle mu się oberwie. Właściwie, kto wie, może nawet nie będą mieć okazji już więcej się spotkać.
Podnosząc wzrok na wysokość oczu nowo przybyłej osoby liczył w duchu, iż to właśnie był ten rzekomy lekarz. Nie skupił się zbyt bardzo, gdy była mowa o personaliach owej osoby, stąd był w tej kwestii zupełnie zielony. Kiedy jednak dziewczyna nie podjęła interwencji momentalnie zrozumiał, że nie miała ku temu wystarczających kwalifikacji. -Wody, dużo wody.- dodał w chwili, gdy Kiara wspomniała o apteczce, albowiem rana nieprzytomnej kobiety była ufajdana w bagnie. Ciężko byłoby cokolwiek zdziałać bez odpowiedniej ilości płynu, a obawiał się, iż oceaniczna woda tylko wzmogłaby ból, dodatkowo podrażniając oparzone miejsca. Skupiwszy swój wzrok na Selenie nie zwrócił uwagi na wysuniętą w jego kierunku butelkę i dopiero po chwili chwycił ją między palce. Właściwie mógł wziąć kilka łyków i oszczędzić sobie dżentelmeńskich zagrywek, jednak nie potrafił się do tego zmusić. Nim, więc wypił chociażby kilka kropel przekazał wodę Julianie, aby ta mogła zaspokoić pragnienie. Nie dało się ukryć, że każdy był spragniony, bo przecież wędrówka i palące słońce nie szły ze sobą w parze. -Powiedziałbym pij do dna, ale dziś odpuszczę. Za moje zdrowie.- uśmiechnął się szelmowsko w jej kierunku, a następnie przeniósł wzrok na kobietę, która owy płyn im zapewniła i pokiwał głową w podzięce. W swoim świecie nie było ludzi bezinteresownych, stąd tak mały gest naprawdę wiele dla niego znaczył. -Szukamy lekarza. Dzwoniliśmy po karetkę, ale nie raczyła przyjechać na czas, a Pamela Anderson zajęta była ratowaniem kogoś niedaleko brzegu.- dodał na koniec, a jego kącik ust nieco zadrżał. Sytuacja była patowa, ale po co mieli dodatkowo się tym zadręczać. Zrobili, co mogli i teraz tylko mogli liczyć na umiejętności kogoś innego. Nie zatrzymywał się, gdyż chciał, czym prędzej dotrzeć do grupy, aby zająć się własnymi ranami i czym prędzej ruszyć w poszukiwaniu bezpieczniejszego schronienia. Czy to dla niego, czy dla większej liczby osób- każdy decydował za siebie.
Powrót do góry Go down
Selena Fernández


Selena Fernández
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
Dane osobowe :
dwudziestodwuletnia Dominikanka urodzona w Santo Domingo, pracująca jako stewardesa

Ekwipunek :
średniej wielkości brązowa walizka, w której znajdują się trzy dwulitrowe butelki z wodą, siedem pustych butelek dwulitrowych, apteczka: dwie butelki wody utlenionej, nożyczki, trzy igły, nici, pęseta, zestaw bandaży zwykłych i uciskowych, paczka plastrów, stetoskop, pięć dużych, męskich t-shirtów, trzy męskie koszule, siedem par spodni, dwa pary męskich butów i dwie pary damskich, trzy koce, cztery paczki orzeszków solonych, kilka paczek cukierków

Stan zdrowia :
opuchnięty lewy nadgarstek, bóle w lewym barku, poparzony lewe przedramię - rana opatrzona

Punkty :
145


(7) Ogromna plaża - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża - Page 10 EmptyPon Lis 09, 2015 10:36 pm

Kręcę głową. Rozumiem obie prośby, ale jedna z nich jest niemożliwa do spełnienia. Wciąż czekamy na doktora z zespołem, którzy poszli po wodę. Nie wrócili. Posiadamy mało pełnych butelek a nas jest wielu.
- Dopijcie butelkę. Nie mamy za dużo wody. Wyprawa nie wróciła. – mówię. – Nikt nic nie słyszał. Skoro nie polecasz lasu to może… nie wrócą. – wypowiadam na głos wątpliwości, które wszyscy mają, odkąd tamci zniknęli w lesie. – Lekarz był z nimi, więc nie ma go tutaj, ale mamy ratownika. Problemem jest to, że jest wykończony. Wielu z nas umarło a inni są wycieńczeni. Nadal są ciężko ranni, którym nie możemy pomóc. Opatrzyliśmy ich ile mogliśmy. Poza tym obawiam się, że doktor poszedł w złą stronę. Jakiś czas temu dotarła do nas wyczerpana i zakrwawiona kobieta. Przyszła z plaży. Mówiła, że znalazła jezioro, które jest w innym kierunku. Być może błąkają się bez celu. Niestety… ona nic nie pokaże. – nie kończę. Moje słowa są jednoznaczne. Patrzę w kierunku, gdzie są Mark i Jacob. Powinni tu podejść. – Mark, Jacob! Jesteście potrzebni! – drę się. Potem patrzę na ciemnoskórą. – Mam apteczkę obok moich rzeczy, ale nie daję jej byle komu. Należy do wszystkich, ale rozporządza nią ratownik. Chyba że jesteś lekarzem. Wtedy dam ci ją.
Powrót do góry Go down
Silje Rasmusen


Silje Rasmusen
https://wyspa.forumpolish.com/f15-karty-pokladowe https://wyspa.forumpolish.com/f17-powiazania https://wyspa.forumpolish.com/f16-informatory
Dane osobowe :
18 lat, wokal i gitara rytmiczna w "Helvete", Norweżka.

Ubiór :
czarna, koronkowa bielizna, wełniane skarpetki, czarne glany które swoje już przeżyły, czarne spodnie pełne rozcięć i dziur, koszulka z logiem zespołu Myrkrav(przerobiona u góry w taki sposób iż odsłania ramiona) czarna, skórzana kurtka(widać iż jest dużo na nią za duża), naszyjnik z otwieranym wisiorem w którym znajduje się z jednej strony zdjęcie brata, z drugiej chłopaków z zespołu, skórzane bransoletki na nadgarstkach

Ekwipunek :
w kieszeniach kurtki: dwie agrafki, paczka chusteczek, połamane zapałki i stare paragony

Stan zdrowia :
podbite lewe oko, złamany i krwawiący nos, drobne rany na rękach oraz wierzchach dłoni

Punkty :
131


(7) Ogromna plaża - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża - Page 10 EmptyWto Lis 10, 2015 1:06 pm

Posłusznie pochyliła głowę i zastosowała się do zaleceń lekarza. Zerkała to na Haydena, to na Thomasa próbując wybadać o czym oni myślą. Te kilkanaście chwil podczas gdy krew wylewała się z jej nosa. Słodko! Mruknęła pod nosem a gdy lekarz nastawił jej nos, oberwał z pięści po żebrach a z ust młodej dziewczyny wyrwało się kilka norweskich przekleństw. I już chciała rzucić mu dość nie miłą wiązankę i zmusić aby zajął się Haydenem gdy nagle usłyszeli krzyk. Dziewczyna odwróciła się w stronę po czym wstała i ruszyła w kierunku zamieszania. Przyjrzała się dokładnie martwemu mężczyźnie i z wielką ulgą odetchnęła - To nie był Ole! Rozejrzała się wokół i nagle poczuła jak ogarnia ją panika. Gdzie podział się Hayden? Przez te kilkanaście minut był stałą rzeczą w jej otoczeniu a tu nagle PUFF i Haydena nie ma. Ciemnowłosa dziewczyna rozejrzała się dookoła po czym przebiegła kilka metrów to w jedną to w drugą stronę aż nagle...
Poczuła pod swoimi rękami gorący piasek. Dziewczyna obróciła się i ujrzała jasnowłosą kobietę. Rysy jej twarzy przypominały jej o kobietach w rodzinnych stronach, och jakże ona by tam pasowała! Wstała, zrobiła dwa kroki po czym uklękła przy kobiecie. Delikatnie przyłożyła rękę do czoła jasnowłosej.
-Wszystko w porządku?- Spytała po angielsku mając wielką nadzieję iż dziewczyna jej odpowie. Dokładnie przyglądała się nieznajomej. Silje zauważyła niewielkie grymasy na twarzy kobiety to też złapała ją od ramiona i z wielkim, nadludzkim dla niej wręcz wysiłkiem przeciągnęła ją pod linię drzew. Nie wiedziała, czemu pomaga jasnowłosej. Coś w środku mówiło jej, iż może tego nie pożałować...
-THOMAS! POMÓŻ!- Zawołała resztkami sił ratownika, który zaledwie kilka minut temu nastawił jej nos. Czekała aż ratownik znajdzie chwilę, byleby tylko pomóc dziewczynie. A może ona widziała gdzieś Ole? Może będzie ogniwem, które pomoże im się odnaleźć?
-Jeg har ei tulle med øyne blå,med silkehår og med ører små... -Silje usiadła obok nieznajomej, nucąc cichutko starą kołysankę którą śpiewała jej mama i głaszcząc dziewczę po czole.
Powrót do góry Go down
Issy Ferreira-Sage


Issy Ferreira-Sage
https://wyspa.forumpolish.com/t390-issy-ferreira-sage#5944 https://wyspa.forumpolish.com/t397-cause-i-will-wait-i-will-wait-for-you#6181 https://wyspa.forumpolish.com/t396-isabelle-bonnie-ferreira-sage#6180
Multikonta :
Abelard Z., Daisy F.

Dane osobowe :
29 lat | mężatka | pani seksuolog | Brazylijka z australijskimi korzeniami mieszkająca w Ameryce

Ubiór :
szara sukienka koktajlowa, komplet bielizny i szpilki w dłoni

Stan zdrowia :
ciąża, ubytki w skórze na prawym ramieniu oraz udzie, obicie lewej strony ciała

Punkty :
270


(7) Ogromna plaża - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża - Page 10 EmptySro Lis 11, 2015 11:14 pm

|Fragment oceanu przy plaży.

Chwała Bogu – szepnęłam, mimo że nie byłam szczególnie wierząca. Prawie wcale. Moja siostra brała udział w wyprawie... Pewnie chodziło o tę wyprawę o wodę, o której dosyć sporo słyszałam, przechadzając się po plaży i szukając moich zagubionych miśków. Na szczęście wiedziałam, że Felicia jest cała i zdrowa. Jeden misiek z głowy, a drugi?
Pokiwałam jedynie głową, słysząc jej odpowiedź odnośnie skrzynki. Wszystko się dobrze ułoży. Clarence mnie odnajdzie, a potem przybędzie pomoc i nas wszystkich stąd zabierze. Ja z moim mężem będę dalej żyć jak na parę zakochańców rodem z Disneya przystało, by potem równie bajkowo przywitać na świecie naszą malutką księżniczkę. Do tej jednak pory namówię go na kolejne zajęcia z baletu, zaś Felicię zeswatam ze znajomym aktorem, który cierpi na brak dziewczyny. Będą pasować do siebie idealnie. Czułam to, te ich porozumienie dusz i słyszałam nawet uszami wyobraźni lekki śmiech Fel.
Wcześniej ogromna plaża ziała niemal pustką, teraz zaczynało się tu robić tłoczno. Zaczęłam się zastanawiać, o co mogło chodzić... Czyżby wspominali coś o wodzie? Suszyło mnie, jak gdybym była po... po bardzo upojnej nocy... I wrócili z wyprawy po wodę? Czyżby była wśród nich Felicia?
FELICIA? – krzyknęłam, idąc w ich kierunku. Miałam nadzieję, że zza kogoś zaraz wychyli się ta wredna mordka. – Sophie, oni dawno poszli na tę wyprawę? To oni tam stoją? – zapytałam z nadzieją, przysłaniając słońce ręką i wypatrując tej panny, która to tak bardzo od zawsze lubiła się skrywać. Na dzikiej wyspie już nie przystawało... Takie zabawy w chowanego czy uciekiniera.
Powrót do góry Go down
Luna Andreasson


Luna Andreasson
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
Dane osobowe :
22 lata, akrobatka konna cyrkowa, Szwecja

Znaki szczególne :
alkoholiczka, palaczka, nosi tiulowe sukienki i spódniczki, ma ufryzowane blond loczki

Ubiór :
sukienka tiulowa gorsetowa (granatowa, gorset wyszywany lapis lazuli), szpilki (cieliste, 20 centymetrów), kokarda na włosy w opasce

Stan zdrowia :
rozcięta prawa powieka i kącik oka, niemożność otworzenia go | poparzenia skóry | całkowicie zapomniany język angielski, umiejętność wypowiadania się zaledwie kilkoma słowami w języku szwedzkim

Punkty :
150


(7) Ogromna plaża - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża - Page 10 EmptySro Lis 11, 2015 11:49 pm

Czujesz, że wisisz w próżni. Jesteś zawieszona w przestrzeni, ale nie wiesz jakiej. To wrażenie podobne do wykonywania cyrkowych akrobacji i tego momentu, kiedy na ułamek sekund zawisasz w powietrzu. Ale opadasz. Teraz nie robisz tego i tylko lewitujesz. Masz wrażenie, że zatrzymał się czas. Słyszysz głosy, ale nie rozumiesz ich mowy. Bełkoczą i syczą. Może to bestie a Ty przestałaś być w rzeczywistym świecie? Wszystko się ze sobą zlewa. Szum i syk to jedność. Wiedziałaś wcześniej, że leżysz na piasku, ale teraz bardziej go czujesz, jakby miał Cię pochłonąć. Czujesz się jak w pułapce albo trumnie, w której ktoś chce Cię żywcem pogrzebać. Jesteś sama. Serce Ci łomocze jak ptak w klatce na uwięzi. Trzepocze się w piersiach. Boisz się tego co będzie. Wreszcie poddajesz się, bo wiesz, że dłużej w napięciu ciała nie wytrzymasz. Rozluźniasz mięśnie i zaczynasz odpływać. Jest bardzo gorąco. Topisz się jak masło na gorącej patelce. Tracisz powoli przytomność. Czujesz dotyk. Jest łagodny i przyjemnie kojący. Dotykowi towarzyszy głos. On też jest miły dla ucha, mimo że nie rozumiesz co kobieta mówi do ciebie. Po nim czujesz szarpnięcia, ale nie przejmujesz się do czasu aż nie zaczyna bardziej Cię boleć. Dla Ciebie to teraz jak kolejna fala na oceanie bólu. Poparzona skóra pali żywym ogniem. Wydajesz z siebie jęk. Potem drugi i trzeci. Do czasu, kiedy nie ustaje sunięcie. O ile poprzednie słowa były uspokajające o tyle krzyk rani Ci bębenki. Jęczysz w proteście, ale rozpoznajesz za to jedno słowo. Thomas. To męskie imię, pamiętasz. Z nabożnością przyjmujesz ciszę zapadającą po krzyku, lecz to nie koniec. Słyszysz coś jeszcze.
- Mamma? – pytasz spierzchniętymi ustami. – Vatten.
Powrót do góry Go down
Abelard Zaciszko


Abelard Zaciszko
https://wyspa.forumpolish.com/t211-abelard-zaciszko https://wyspa.forumpolish.com/t237-super#1532 https://wyspa.forumpolish.com/t236-abelard-zaciszko#1529
Multikonta :
Daisy, Issy

Dane osobowe :
25 lat, youtuber-milioner, Polak (nie kradnę, chuje!)

Znaki szczególne :
nie mam kciuka i małego palca u prawej ręki oraz, lalunie, mam pięknego pieska ; )

Ubiór :
CIEMNE SPODNIE, T-SHIRT Z ZOMBIE, FLANELOWA KOSZULA W CZARNO-CZERWONĄ KRATĘ, CZERWONE TRAMPKI

Ekwipunek :
ciemne spodnie, t-shirt z zombie, flanelowa koszula w czarno-czerwoną kratę, czerwone trampki, plastikowa walizeczka (zestaw sześciu plastrów różnej długości i szerokości, małe nożyczki, napoczęta w jednej czwartej buteleczka wody utlenionej, chłodząco-łagodząca maść na wypryski i pięćdziesiąt centymetrów, już wcześniej wykorzystywanego, bandaż o szerokości pięciu centymetrów)

Stan zdrowia :
brak mi dwóch palców, więc czuję się mega zajebiście... zgrozo! nie mam kciuka;_; Ponadto jestem odwodniony i chyba zaraz padnę.

Punkty :
261


(7) Ogromna plaża - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża - Page 10 EmptyPią Lis 13, 2015 12:24 am

Coś mówili. Myśleli najwyraźniej, że to istotne, że ważne, że powinno się zagłuszać ciszę tym całym pierdoleniem o niczym. Woda była niczym? Owszem, była niczym. Było jej tu w chuj pełno i oddzielała nas od cywilizacji, uwięziła nas tu, zepchnęła do tego Piekła, w którym wszyscy mieliśmy spłonąć, zdechnąć, zgnić, rozłożyć się... Albo po prostu zostać zjedzonymi przez dzikie tropikalne zwierzęta. Może miała mnie zjeść sama Auri? Może zaraz do mnie dopadnie i zacznie mnie wściekle gryźć z głodu. Nie znała mnie zbyt dobrze. Jedynie tych kilka nędznych dni, zaś ja nie byłem kimś, kogo mogłaby wielbić, bo, ot, dobrze mu patrzy z oczu, co nie? Przypadek irracjonalny. Prędzej mogła mnie pożreć za mą gadzinowatość. Miałem wiele w sobie z węża, me słowa ociekały jadem i nie zamierzałem prawie żadnych z nich odwoływać.
Auri, ty jebany psie! Chodź tu do mnie! – rzuciłem głośno do biegającego gdzieś psa. Miałem w głębokim poważaniu te towarzystwo, to, co sobie o mnie pomyśli, co pomyśli o czymkolwiek. Dla mnie mogli ryczeć nad pękniętą gałązką... Miałem to gdzieś. –  Auri! Pchlarzu ty!
Śmiałem się, gdy podłapała moją zabawę i przybiegła. Leżałem bezradny na piasku. Mogła zrobić ze mną wszystko. Mogła mi przegryźć gardło, udusić, zjeść. Mogła też pozwolić mi się przytulić, mogła też zacząć na mnie wesoło szczekać i mi uciekać, co też robiła. Doskakiwała do mnie i odbiegała, gdy czuła, że mogę ją uchwycić. Zaśmiałem się ponownie. Tym razem bardziej gorzko niż wcześniej. Świat był jebnięty.
Wsunąłem swoich osiem palców pod ziarenka piasku. Nawet tam był on rozpalony, jak gdybym przebywał na pieprzonej pustyni. Przewróciłem się na bok. Ten piasek otaczał mnie ze wszystkich stron. Z jednej strony w oddali kończył się oceanem, z drugiej lasem...Wybrałem ocean. Zacząłem się bezcelowo turlać po piasku. Ot tak! Nie chciałem zbędnie myśleć, rozkminiać, rozwodzić się. Pragnąłem mknąc myślom i... I co? Czekać na cud? Na to aż piesł mnie zje? Czy może aż mnie zjedzą towarzysze podróży?
Pierdolę to wszystko – obiecałem sobie po raz enty. Pierdolę i już. Nie obchodzi mnie to, bo jestem Backciszkiem, tym popierdolonym człowiekiem z Internetu, który dzwonił na wizji do dziwki, próbując ugadać się z nią po łacinie, mimo że niewiele miałem do czynienia z tym językiem, zaś ona jeszcze mniej.
Turlu, turlu i o niczym nie myślę. Zbędne słowa uciekną z mojej głowy, gdy tak będę wirował nieprzytomnie po plaży. W końcu coś się stanie, w końcu coś mnie spotka. Otwarty ocean? Auri? Może wjadę do ogniska i spotkam w nich jakieś demoniczne istoty? Będę biegał rozpalony po plaży i wydzierał się przypiekany żywcem? A może po prostu założę biznes na plaży? Co nieco wiedziałem o prowadzeniu zakładu pogrzbowego.
Powrót do góry Go down
Juliana Netheter


Juliana Netheter
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
Dane osobowe :
26 - Kolumbijko-Brazylijka z Australii - Rozwódka - Ghostwriter

Znaki szczególne :
Oliwkowa karnacja - Czekoladowe oczy - Loki - 154 cm wzrostu - Depresja

Ubiór :
Czarne rybaczki - Koszulka z wieżą Eiffla - Krótkie botki zamszowe różowe - Różowa apaszka - Okulary przeciwsłoneczne

Ekwipunek :
kilkanaście małych owoców chruściny jagodnej

Stan zdrowia :
Przemęczenie, senność, kilka płytkich rozcięć na ramieniu, pojawiający się co pewien czas ból nadgarstków, poobijane i posiniaczone łokcie

Punkty :
146


(7) Ogromna plaża - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża - Page 10 EmptySob Lis 14, 2015 8:04 pm

To nie było tak, że nigdy nie rozważałam zniknięcia. Chyba nie ma osoby, której przynajmniej raz nie przeszłoby to przez myśl. To był pomysł, który pojawiał się naturalnie, gdy dni stawały się zbyt puste, a rzekoma przyszłość pokrywała się mgłą niewiadomej, i to nie na przestrzeni nadchodzących lat czy miesięcy, a godzin. Prosta, oczywista myśl: pieprzę to, spakowanie manatków - jeśli ktoś takowe posiadał - stanięcie nad przepaścią i... właśnie. Moment zawahania, chwila, w której zdrowy rozsądek wreszcie pokonywał pierwsze odruchy, uświadomienie sobie, że świat poza nie był i nigdy nie będzie już taki sam. Chyba to było w tym wszystkim najtrudniejsze - przyjęcie do wiadomości, że istniało nie piękniejszego. Żadne miejsce nie było zwyczajną wyspą pośród raju, a obecny dom tymczasowym więzieniem o zaostrzonym rygorze; wybierało się nowe miejsce, kiedy stare - nasz - przestawało istnieć, ale nowe szybko zmieniało się w stare. I jeśli mieliśmy poczucie, że tutaj nie było dla nas miejsca, to z pewnością nie było go również tam. Nigdzie.
Przygryzłam wewnętrzną stronę policzka, wbijając wzrok we własne, poznaczone jaśniejszymi plamkami paznokcie i sięgnęłam po papierosa, ale z bólem zrozumiałam, że go nie mam. Nie musiałabym go zapalić, po prostu zaczęłabym się nim bawić, przesuwając niewielki przedmiot między palcami. Z jakiegoś powodu nie miałam ochoty na palenie; być może dłuższa przerwa od nikotyny spowodowała, że tak bardzo jej nie potrzebowałam. A może mój organizm miał ważniejsze problemy do rozwiązania, żeby skupiać się na tak trywialnych kwestiach jak nałogi.
Zawahałam się nad wypowiedzią, o której myślałam. Na wcześniejsze wypowiedzi zwyczajnie wzruszałam ramionami, ale zignorowanie ludzi obok nie wchodziło w grę.
Co mamy robić?, zapytałam krótko, trochę z goryczą, a trochę z rozbawieniem. Podniosłam na przywódczynię (Selenę) wzrok, unosząc nieco wyżej kąciki ust, w czymś na kształt uśmiechu pozbawionego wesołości, po czym przeniosłam spojrzenie na jaśniejące w słońcu prowizoryczne szałasy. Miałam problem z wyobrażeniem sobie siebie pośród dziczy, ale nie wyobrażałam sobie siebie w kocu ratowników. Z jakiegoś powodu ten obrazek przestał wydawać mi się prawdopodobny. Kojarzył mi się bardziej z kadrem z filmu niż prawdziwą alternatywą. W którym punkcie ostatnich miesięcy straciłam nadzieję? Twoi ludzie nie przychodzą, wypuściłam bezgłośnie powietrze z płuc. A przynajmniej nie widać, dodałam po chwili, uświadamiając sobie, że w dalszym ciągu nic nie wiedziałam. Nieważne. Zanieśmy ją, dodałam, zanim jeszcze zdążyła mi odpowiedzieć (jeśli w ogóle zamierzała) i robiąc krok. Za szybko; zapomniałam o postępującym odwodnieniu i o wiążących się z nią zawrotach głowy, i kiedy gwałtownie zmieniłam pozycję, świat zawirował mi przed oczami. Złapałam się ramienia kogoś obok, przystając w miejscu i czekając, aż piasek wróci na swoje miejsce. Po tym napiłam się wody podanej przez mężczyznę i oddałam mu butelkę. Dziękuję, sir.
Powrót do góry Go down
Sophie Poots


Sophie Poots
https://wyspa.forumpolish.com/t190-sophie-poots#902 https://wyspa.forumpolish.com/t195-zosia https://wyspa.forumpolish.com/t192-sophie-poots#971
Dane osobowe :
26, stewardesa, Norweżka zamieszkała w Los Angeles, 165cm

Ubiór :
Mundurek stewardesy (sukienka podarta w kilku miejscach)

Ekwipunek :
Torba: ( foliowy płaszcz przeciwdeszczowy w kolorze niebieskim, cztery pary skarpetek uniwersalnych, dwie sztuki długich spodni od garnituru, pięć niebieskich koszul, trzy granatowe krawaty w białe paski, cztery bokserki, sweter, klapki, adidasy, dezodorant w sprayu, pustą małą butelkę, portfel z dokumentami Toma). Różowa torebeczka z paciorków ( listek sześciu tabletek nasennych, paczka higienicznych chusteczek jednorazowych, rolka dwustronnej taśmy samoprzylepnej i dokumenty ze zdjęciem kobiety (Liliana Heeres, 27 lat, Kanadyjka).

Stan zdrowia :
ból po nastawionym barku, siniaki na kostkach

Punkty :
223


(7) Ogromna plaża - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża - Page 10 EmptyPon Lis 16, 2015 7:11 pm

Podobnie jak Issy, wypatrywała przyjaciół w grupie zebranej na plaży. Chciała ponownie ujrzeć twarze bliskich, którzy jej tutaj zostali, bowiem wiedziała, że rodziny tak prędko nie ujrzy. Zerkając na niesioną czarną skrzynkę, w myślach wysyłała błagania do Boga. Byle tylko wszyscy, którzy przeżyli, nie ponieśli większych ran, nie spotkali gorszego niebezpieczeństwa. Przenosząc spojrzenie w kierunku drzew, wspomniała sobie przerażający hałas, towarzyszący wyrywaniu drzew.
Zmęczony umysł płatał figle i Zośka już sama nie wiedziała, czy ten dźwięk jest jedynie w jej głowie. Rozglądnęła się po koronach drzew, na szczęście nie widząc, by się poruszały.
- Nie wiem, nie wiem już..
Odpowiedziała towarzyszce, zwracając ku niej twarz i chwilę ją obserwując. Po kilku sekundach spojrzała przed siebie i mrużąc oczy, wytężyła wzrok. Na nic. Nie mogła rozpoznać znajomych sylwetek. Jeszcze musiały przejść kilkadziesiąt metrów, nim nie zbliżyły się do szałasów. Ale Zoska nie miała więcej sił na dźwiganie skrzynki.
- Postawmy to. Mam dość.
Sapnęła ciężko i wskazała miejsce pod jednym z drzew, wysuniętym bardziej w stronę plaży. Podobne obrazek do tych wszystkich zdjęć, wywołujących ochotę na wyjazd w tropiki. Piękna palma, o wygiętym pniu, teraz jednak nie robiła wrażenia na Poots. Gdy tylko kobiety przy niej stanęły, stewardessa puściła skrzynkę i opadła na piasek. Koniecznie musiała odpocząć.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(7) Ogromna plaża - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża - Page 10 EmptyPon Lis 16, 2015 9:55 pm

Pomocnicy Seleny w końcu pojawili się obok niej, tłumacząc chwilową nieobecność koniecznością przeniesienia kolejnych zmarłych. Składając ciała z daleka od szałasów, przejęci i zmęczeni jak reszta, nie odmawiali jednak kolejnej pomocy. Ewidentnie nie chcieli tracić kolejnych członków całej grupy. Każda śmierć napawała wszystkich wielkim przygnębieniem.
Konieczne było zatroszczenie się o żywych. Dlatego też nieprzytomna Carmen oraz osłabiona Luna zostały przeniesione do wnętrza namiotu służącego za Prowizoryczny szpital a ratownik medyczny dołączył do nich chwilę później.

Każdy kto im towarzyszy, proszony jest o przejście do nowego tematu. Każdy kto posiada leki oraz opatrunki, którymi chce podzielić się z innymi, proszony jest o pozostawienie tam posta z wyszczególnionymi medykamentami.
Powrót do góry Go down
Nicolas Fuentes


Nicolas Fuentes
https://wyspa.forumpolish.com/t166-nicolas-a-fuentes https://wyspa.forumpolish.com/t182-senor-piloto https://wyspa.forumpolish.com/t181-nicolas-a-fuentes
Multikonta :
Rei

Dane osobowe :
36 * drugi pilot * Argentyńczyk

Znaki szczególne :
długa blizna przez całe plecy (poparzenie)

Ekwipunek :
strój pilota, butelka wody, ciemnozielony gruby koc, igła i szpulka jasnobrązowej nici

Stan zdrowia :
pulsujący ból moszny (palący przy oddawaniu moczu), opiłki szkła w twarzy

Punkty :
150


(7) Ogromna plaża - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża - Page 10 EmptySro Lis 18, 2015 12:08 am

Post o czasowej mocy NPC, moderowany przez Mistrza Gry. Słowa postaci dochodzą do wszystkich obecnych na plaży oraz w zaroślach.

Nicolas, pozostawiając na chwilę swoich wcześniejszych towarzyszy – w tym również rannego mężczyznę i dziecko pod opieką swej przyjaciółki, udał się w głąb jaskini w poszukiwaniu źródła szumu, który nasuwał mu dosyć jednoznaczne skojarzenia z przelewającą się wodą. Z początku faktycznie wyglądało na to, że wkrótce dotrze na miejsce, jednak los i tym razem był zatrważająco przewrotny, zmuszając mężczyznę do znacznie dłuższej wędrówki niż ta, jakiej mógł się spodziewać. Błądząc po coraz to innych naturalnych korytarzach, które łączyła tylko wspólna ciemność, zaczął bardzo poważnie zastanawiać się nad słusznością swojego ruchu. Mógł przecież zostać na miejscu, ponieważ posiadali jeszcze trochę wody z butelki, a potem ruszyć jakoś z całą grupą. Niestety, poczynionego ruchu nie dało się cofnąć, jeśli kolejne skręty i rozwidlenia wyleciały już z pamięci. Musiał brnąć dalej przed siebie, co też uczynił… Docierając wkrótce do jeziorka w grocie z częściowo otwartym sufitem, przez który wpadały doń wątłe promienie słoneczne. Widok ten sprawił, że pilot poczuł nie tylko zwykłą ulgę, lecz także coś na kształt wzruszenia, praktycznie bez zastanowienia wpadając po kostki do wody, by zanurzyć się w niej całkowicie, pijąc ją dosłownie bez opamiętania. Z pewnością niemało tym ryzykował, jednakże nie przyniosło to żadnych niepożądanych skutków.
Wtedy to też, gdy pojął swoje położenie, po raz pierwszy pomyślał nie o swoich dotychczasowych towarzyszach, nie o rodzinie czy nim samym, lecz również o ludziach czekających na plaży na wyprawę, która udała się po wodę. Ta, patrząc już po początkowej minie Felicii, nie udała się natomiast zbyt dobrze. Mając na względzie również odkrycie dokonane przez Sophie, Nicolas zrozumiał, że w takim klimacie, gdy wizja nadejścia pomocy znacząco się oddaliła, to na dostępie do wody pitnej należało opierać praktycznie wszystkie swoje decyzje. A w okolicach plaży raczej go nie było… Podejmując kolejne postanowienie, wyszedł z jeziorka, by ochłonąć przez chwilę, a następnie ponownie ruszyć w drogę – z początku do reszty swego towarzystwa, później natomiast na plażę. Tym razem starał się jednak zaznaczać mijane korytarze, które najwyraźniej ponownie nie zamierzały tak łatwo doprowadzić go do celu… Zamiast do grupy, wyszedł bowiem w dosyć mało zadrzewioną część lasu.
Z początku zamierzał obejść tylko z zewnątrz wielką górę, aby dojść do drugiego wejścia i stamtąd do swych kompanów, jednakże zamiast tego zmuszony został podjąć inne kroki. Z cząstkową obawą – miał w końcu w pamięci atak drwaloseksualnego mężczyzny – ruszył w kierunku, gdzie powinna znajdować się plaża, trafiając wreszcie po paru godzinach na prześwit z widocznym oceanem. Do jego uszu dotarły również ciche głosy ludzi z plaży, toteż przyspieszył kroku, wychodząc wreszcie spomiędzy drzew i rozglądając się dookoła. Bez większego zawahania ruszył w stronę największej grupki, stając przy niej, by odezwać się dopiero po chwili – wcześniej oddychając tylko ciężko ze zmęczenia.
- Chwila uwagi, proszę. – Stwierdził głośno, machając wkrótce rękami i przecierając czoło. – Członkowie wyprawy, która miała przynieść wodę, rozpierzchli się po lesie, ale… Ale! Przy okazji znaleźliśmy grotę. Kilka grot połączonych korytarzami. Pośrodku największej z nich jest jezioro z wodą pitną. Nie chcę owijać w bawełnę. Niedługo nadejdzie wieczór, każdy jest spragniony, a to dobre miejsce do napicia się, umycia i bezpiecznego spędzenia nocy. Jest tam dużo miejsca, więc pomieścimy się wszyscy, jeśli tylko ktokolwiek zechce opuścić plażę. Decyzja należy do was. – Mówiąc to, spojrzał po twarzach zebranych na plaży.
Przez ostatnie godziny żar dosłownie lał się z nieba, dosłownie przysmażając ludzi, którzy robili praktycznie wszystko, co mogli, by ukryć się jakoś w wąskich paskach cienia, jaki rzucały drzewa oraz nieliczne większe skały. Wielu z nich pobolewała już spieczona skóra, inni doznali już wyraźnych oparzeń słonecznych – lejąc na siebie teraz dosłownie litry znalezionych balsamów i kremów wszelakiej maści, kolejni natomiast nieustannie skarżyli się na duchotę, pragnąc wybłagać tym chociaż kropelkę cennej wody. Ciężkie powietrze praktycznie stało w miejscu, zaś wiatr ani myślał poruszać liśćmi, najwyraźniej również daleki od sprzyjania rozbitkom. Grupa poszukująca wody nadal zaś nie pojawiała się na horyzoncie.
Nagle jednak światło słoneczne zaczęło jakby przygasać. Unosząc głowę w jego kierunku, praktycznie każdy obecny ocalały mógł zobaczyć ciemną chmurę, która przysłoniła słońce. Za nią natomiast znad bezkresnych wód oceanu nadciągały kolejne ciemnogranatowe obłoki, które wkrótce zasnuły praktycznie całe niebo. Pierwsze krople ciepłego deszczu zaczęły ciężko uderzać o piasek, a towarzyszący im grzmot poniósł się głośnym echem.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

(7) Ogromna plaża - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża - Page 10 Empty

Powrót do góry Go down
 
(7) Ogromna plaża
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 10 z 11Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Next
 Similar topics
-
» (2) Kamienna Plaża
» (3) Piaszczysta Plaża
» (8) Plaża po zachodniej stronie lasu

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
All hope is lost :: Wyspa :: Plaża-