IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
(7) Ogromna plaża


 

 (7) Ogromna plaża

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3 ... 9, 10, 11  Next
Wyspa


Wyspa
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
125


(7) Ogromna plaża Empty
PisanieTemat: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża EmptySro Sie 19, 2015 10:07 pm

Plaża

Ogromna plaza

Ogromna plaża, z której woda praktycznie nie odpływa. Piasek jest tam nieco grząski.


Powrót do góry Go down
Madison Blackwell


Madison Blackwell
https://wyspa.forumpolish.com/t89-madison-blackwell https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t91-madison-blackwell
Dane osobowe :
26, Fotograf, Amerykanka.

Ubiór :
Jasno niebieska bluzka, jeansy, trampki, znaleziona męska bluza

Stan zdrowia :
ukruszone dolne kły, krwotok z nosa, słabnący ból kręgosłupa

Punkty :
62


(7) Ogromna plaża Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża EmptyCzw Sie 20, 2015 1:22 pm

Chwila w której boisz otworzyć się własne oczy, bo czuje ogromny ból który Ci doskwiera. Nie jesteś pewna czy chcesz zobaczyć miejsce do którego trafiłaś. Po chwili, ciekawość wygrywa i niestety otwierasz oczy aby doznać szoku. Niedaleko ciebie leży kawałek ciała, dokładniej to chyba noga która została oderwana od właściciela. Zamykasz ponownie oczy. Nie chcę ich znów otworzyć jednak coś w tobie mówi, prawdopodobnie rozsądek mówi Ci że musisz o siebie zadbać. Zaczynasz rozmyślać nad tym czy aby na pewno warto coś zrobić. Czy warto okryć to co się stało kilka lub więcej minut temu. Może nawet minęły godziny bo nie wiesz ile byłaś nieprzytomna. Nawet nie wiesz gdzie jesteś, oprócz tego że leżysz obrócona bokiem wzdłuż plaży i gdy otworzysz oczy masz widok na otwarty ocean. Od czasu do czasu dociera do ciebie końcówka fali, która tuż przed twoją twarzą wraca do tyłu. Patrzy na to, że do oceanu wraz z falą płynie krew. Wtedy dociera do ciebie, że to twoja krew i panicznie zaczynasz macać się rękami po ciele aby znaleźć źródło krwawienia. Nie masz rozciętego brzucha, żadne kości ci nie wystają z ciała chociaż nie jesteś pewna co z twoimi plecami. Boisz się ruszyć aby nie sparaliżować samą siebie przez głupotę i panikę. Nie straciłaś czucia w nogach i rękach więc w głębi duszy dziękujesz bogu, że możesz chodzić i poruszać kończynami. No właśnie... Bóg? Gdzie on był skoro samolot się rozbił. Czemu pozostawił osoby, które jakimś cudem przeżyły katastrofę i wylądowały gdzieś na odludzi pozostawione na pastę losu. Co jeśli jesteś jedyną ocalałą z katastrofy, której nawet nie pamiętasz bo chyba straciłaś przytomność w jej czasie. Nie wiesz co się stało. Czy ktoś jeszcze żyje? W twojej głowie rodzi się milion pytań, a sekundy, minuty uciekają. Czas działaś aby uratować swoje życie.

Niepewnym ruchem sięgnęła po lezący niedaleko niej odłamek szkła. Złapała za końcówkę swojej bluzki i odcięła duży kawałek materiału aby chwilę później przystawić go sobie do nosa z którego wydobywała się krew. Głowę przechyliła delikatnie w dół, bo tak zawsze kazali robić w szkole jeśli komuś na lekcji zaczęła lecieć krew. Nie działo się to często, ale jednak były przypadki kiedy komuś się to przytrafiło. Madison była ostrożna bo pamiętała, a raczej ból w plecach dawał o sobie znać co jakiś czas. Nie był, bardzo intensywny. Był i tyle wystarczyło. Była pewna, że nie są to kręgi szyjne bo raczej nie była by w stanie się poruszać. Całkowity paraliż ciała i koniec. Leż tutaj i módl się o pomoc. Starała się mieć oczy zamknięte. Nie chciała widzieć tego co ją otaczała bo wpadłaby w panikę, która teraz najmniej potrzebuje. Jedynie co jakiś czas zerkała na skrawek ubrania, który ostatnimi siłami odcięła. Robił się czerwony lekko czerowy od krwi. Co jakiś czas fala go obmywała i zostawiała na piasku czerwony szlak krwi prowadzący prosto do oceanu. Wyglądało to jak czerwony dywan, jednak Madison bardziej to się kojarzyła z drogą do piekła. No bo... teraz chyba własnie do niego trafiła. Krew z nosa przestała lecieć, chociaż i tak co chwile dziewczyna nerwowo przykładała dłoń do czubka aby sprawdzić czy aby na pewno. Musiała być pewna, że skoro już przeżyła katastrofę to nie umrze z wykrwawienia. Teraz miała chwilę czasu aby oczami wybrać się w podróż po okolicy. Przyglądała się wszystkiemu aby dostrzec kogoś ruszającego się. Oprócz kilku metalowych kawałków samolotu i ciał, które życie już chyba opuściło, nic nie przykuwało jej uwagi. Oczywiście, plaża zapewne za dnia kiedy nie lądują na niej ciała wygląda przepięknie przy zachodzącym słońcu, teraz to istne piekło na ziemi. Do tego momentu musiała być w szoku. Nagle po prostu zaczęły jej lecieć łzy. Ten największy napływ adrenaliny minął. Teraz dopiero zaczęła odczuwać jak bardzo jest poobijana. Zaczęła po prostu płakać i szlochać starając się przy tym nie udusić.
- Po-omocy!- Starała się krzyknąć, chociaż brzmiało to bardziej jak szept. Głos miała załamany i ledwo przebijający się przez jej szlochy. Szybciej, ktoś by usłyszał jej płacz niż wołanie o pomoc. Tak to jest, jak z przerażenia praktycznie nie możesz wydać z siebie dźwięku. Jeśli jako jedyna przeżyła, to raczej szybko się z tą nie ruszy o własnych siłach.
Powrót do góry Go down
Nathan Callaghan


Nathan Callaghan
https://wyspa.forumpolish.com/t105-nathan-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t180-nathan https://wyspa.forumpolish.com/t179-nathaniel-callaghan
Dane osobowe :
33, policjant, Sydney/LA

Znaki szczególne :
Tatuaż na lewym przedramieniu (Imię żony i syna w łacinie), blizna po ugodzeniach noża na prawym udzie i lewym boku tułowia, obrączka na serdecznym palcu lewej ręki, zegarek na lewej ręce, krzyżyk zawieszony na szyi

Ubiór :
czerwono czarna koszula w kratę, temblak w postaci t-shirtu, jeansy, brak butów

Ekwipunek :
napoczęta paczka gumy do żucia, prezerwatywa, zegarek z kompasem, wyłączony iphone z pękniętą szybką, zapalniczka, listek żelowych tabletek przeciwbólowych (6 sztuk).

Stan zdrowia :
złamanie lewej ręki z przemieszczeniem, opuchlizna twarzy uniemożliwiające sprawne porozumiewanie się

Punkty :
47


(7) Ogromna plaża Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża EmptyPią Sie 21, 2015 12:15 am

- Tato! Tato! - Nic nie cieszyło go tak jak rozentuzjazmowany głos syna wracającego ze szkoły. Leżał właśnie na kanapie oglądając jakąś powtórkę meczu Lakers'ów w telewizji. - Co?! Co się stało, synku? - Spytał naśladując niejako podniecenie małego i zrobił mu miejsce na kanapie. Młody czym prędzej usadowił się koło ojca z płomiennym uśmiechem i podnieceniem. - Super było dzisiaj w szkole! Rozmawialiśmy o miłości... - Wyśpiewał słowa niczym stara katarynka z typowym dl a dziecka przeciągnięciem. Ojciec spojrzał wówczas na matkę przygotowującą obiad w kuchni i uśmiechnął się szeroko.Niesamowitą satysfakcję dawał mu fakt, że jego syn jest tak rozweselony za sprawą szkoły. Szczególnie gdy wspominał - swoje własne lata dziecięce. - Naprawdę? I co? Wiesz już czym jest miłość? - Spytał z zaczerpniętą od młodszego pozytywną aura. - Ale ja zawsze wiedziałem czym jest. Kiedy Pani mnie zapytała, powiedziałem, że miłość widzę codzienne w domu. To jak tata traktuje mamę, jak mama traktuje tatę i jak Wy traktujecie mnie. To jest miłość według mnie. - Odparł nieśmiało zerkając niemrawo na telewizję. Wtem ojciec podniósł delikatnie podbródek syna i spojrzał mu czule w oczy. Przytulił go prawdziwie, uśmiechając się szeroko. Nie odezwał się. Oczy jakby naszklone wypełniły się od łez. Spojrzał jeszcze na małżonkę, która również najwidoczniej zaniemówiła.Wnet w jednej chwili marzycielski obraz zniknął pozostawiając po sobie nicość.

Najpierw przyszedł ból. Ból dochodzący zewsząd, jakby nie do zlokalizowania. Czuł, że leży na czymś miękkim i mokrym. Nie sprawiało to wbrew pozorom przyjemnego wrażenia. W powietrzu unosił się szum fal, a gdzieś w oddali dźwięki - typowo leśne. Dobrze wiedział, gdzie się znajdował, jednak mimo to podświadomość powstrzymywała go przed otwarciem oczu. Odczuwał jedynie strach, strach przed tym co ujrzy, gdy w końcu przyjdzie mu się "obudzić". Wciąż błądził gdzieś myślami we wspomnieniach. Czyżby znaczyło to że żył? A może to tylko sen? Może w końcu udało mu się zasnąć i siedzi wygodnie na swoim miejscu w samolocie do domu? Nie wiedział i tak na prawdę nie chciał. Wszystko wydawało się takie... niejasne. Ostatnią rzeczą jaką pamiętał były turbulencje w samolocie... panika i wszechobecny horror. Śnił o rodzinie? rozmawiał z synem o miłości? Cholera... łeb też bolał jak diabli. Za dużo pytań, za mało odpowiedzi. Ciało zdawało się być jakby sparaliżowane, nie pozwalało mu się poruszyć. Zimna fala, słonej wody bryznęła mu na twarz, a piasek wdarł się do ust. Wyplunął go wraz z resztkami śliny jaka mu pozostała. Nagle do uszu dobiegł mu kobiecy krzyk, który synchronicznie z czasem narastał, stając się kolejno coraz bardziej wyraźny. Otworzył oczy. Słońce dnia oślepiło go w pierwszym momencie kreując czarne plamki przed oczyma. Starając podnieść się z ziemi poczuł kujący ból na lewej ręce. Przerzucił się więc rozlewnie na prawy bok. Wszędzie piasek... woda... nic więcej. - Ja pierdole. - Zaklął ochrypniętym głosem ujrzawszy stan swej lewej ręki. Złamana. Bez wątpienia. Zaklął ponownie kilkukrotnie w myślach nie potrafiąc dojść do spokoju. Złapał się zdrową za twarz wyczuwając i na niej opuchliznę. - Kurwa... dlaczego? - Wysapał czując dopiero teraz jak ciężko przychodzi mu mówić. Nie rozwodził się nad tym jednak zbyt długo i z dużymi problemami opierając się prawą ręką o ziemię powstał ospale. Zachwiał się kilkukrotnie stojąc na nogach z trudem łapiąc grunt pod nogami. Potrząsnął parę razy solidnie głową by złapać odpowiednią ostrość widzenia. Rozejrzał się kolejno uważnie wokół na tyle na ile pozwalała mu widoczność.Gdzieś w oddali dostrzegł jeszcze poruszającą się sylwetkę. Czym prędzej opierając złamaną rękę o tą zdrową podleciał na tyle szybko jak tylko mógł w jej kierunku. - Jesteś cała? - Rzucił nerwowo w trakcie z trudem wypowiadając każde kolejne słowo. W końcu dotarł i uklęknął przed Nią. Dopiero teraz zauważył, że jest to Madison. Nie miał to jednak w tym momencie jakiegokolwiek znaczenia. - Możesz wstać...? Musimy odszukać innych. - Nie wiem dlaczego, ale uznał, że im więcej rozbitków się znajdzie tym będzie im łatwiej. Kto wie czy do innych już nie przybyła ekipa ratunkowa? W końcu cholera wie ile czasu minęło od rozbicia. - Mike... Mike... widziałaś Go? - Domyślał się, że nie, ale musiał spytać. Brata pragnął znaleźć przede wszystkim.
Powrót do góry Go down
Madison Blackwell


Madison Blackwell
https://wyspa.forumpolish.com/t89-madison-blackwell https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t91-madison-blackwell
Dane osobowe :
26, Fotograf, Amerykanka.

Ubiór :
Jasno niebieska bluzka, jeansy, trampki, znaleziona męska bluza

Stan zdrowia :
ukruszone dolne kły, krwotok z nosa, słabnący ból kręgosłupa

Punkty :
62


(7) Ogromna plaża Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża EmptyPią Sie 21, 2015 1:26 am

Czekanie na pomoc, jakakolwiek dłużyło się dla Madison. Nerwowa zerkała w każdą stronę aby dostrzec przynajmniej nadzieje na jakąkolwiek żywą postać. Nic, a nic. Powoli zaczynała myśleć, że miała tyle szczęścia w nieszczęściu ze wylądowała na tej przepięknej plaży gdzie w tym momencie dookoła walały się części ciała oraz resztki samolotu. Wszystko pogrążona chaosem. Tak jakby do raju wdarły się nieproszone osoby, którymi w tym wypadku byli pasażerowi. A raczej ich resztki i wybitki.
Woda co jakiś czas obmywała z pozostałości krwi po krwotoku, który Madison szybko opanowała za pomocą materiału bluzki. Na swoim policzku czułą jak wbija się piasek w jej skórę. Lekko uniosła głowę do góry. Ponownie się rozejrzała, jednak już jedynie po to aby zobaczyć czy leży w bezpiecznym miejscu. W oddali od maszyn, które mogłyby wybuchnąć i jeszcze bardziej zaszkodzić jej ciału lub nawet uśmiercić. Chociaż chyba w tym wypadku śmierć byłaby najlepszą opcją na wydostanie się z tego koszmaru. Każdy przecież tutaj zwariuje w oczekiwaniu na pomoc. Wszystkie te "obrazy" masakry wpłyną na psychikę każdego, który jest w stanie to zobaczyć. Nawet największy dupek na świecie nie przeszedłby bez urazy przez o co się właśnie wydarzyło.
Podłożyła dłoń pod głowę i wygodnie się ułożyła. Emocje na pewno nie były bo jej stronie. Niesamowicie zaczęła tęsknić za swoimi rodzicami, który prawdopodobnie by już właśnie spotkała i jadła z nimi obiad w ogromnym domu z basenem. Niestety, Madison będzie musiała się nacieszyć oceanem i samotnością. Po jej twarzy spływały łzy, nad którymi w żaden sposób nie mogła teraz zapanować. Sama nie wiedziała czy płacze z bólu i jest to wymuszone przez czynniki zewnętrzne czy też emocje wzięły górę. Prawdopodobnie obie przyczyny są prawdziwe. Wolną ręką zaczęła grzebać w piachu. Był zimny i przyjemny w dotyku. Niczym mokra paćka. Miała ochotę całkowicie obrzucić się zimnym piachem aby ukoić ból... Jednak był to nie rozsądny pomysł. Nie sprawdzała czy posiada jakieś otwarte rany ale wnioskowała po tym, że woda która ją obmywa powraca nieskazitelna. No, oprócz tej która zahacza o jej część twarzy. Tutaj niestety jeszcze na piasku pozostaje czerwona smuga.
Usłyszała jak coś pluska. Pierwsza reakcja - przerażenie. Nie wiedziała czy to czasem nie jakieś dzikie zwierze wyszło z lasu aby przekąsić coś na obiad. Dzisiaj na pewno będzie obfita kolacja dla każdego mięsożernego zwierzęcia żyjącego na tej wyspie. Zamknęła oczy i w duszy błagała aby to coś odeszło. Odgłosy robiły się coraz szybsze i głośniejsze. Zmierzało w jej stronę. Łzy płynęły coraz bardziej intensywnie i z cichym pluskiem zatrzymywały się na wodzie. Dopiero gdy usłyszała ludzki głos była w stanie otworzyć oczy. Ukazał się jej Nathan, którego rozpoznała po ubraniach jakie miał na sobie. Twarz jego była lekko opuchnięta i przyznać trzeba, że nie wyglądał tak atrakcyjnie jak na pokładzie samolotu. - Nathan...- starała się opanować panikę, która jeszcze z niej nie uszła. Ciężko było jej zebrać myśli w słowa, a co dopiero ułożyć je w zdanie i wypowiedzieć. W sumie w głowie roiła się idea co chcę powiedzieć ale z jej ust wychodził cichy i niewyraźny ton głosu który się załamywał. - Niee-e wstawałam.- Poinformowała. Nie miała też zamiaru na razie się stąd ruszać. W sumie było jej wygodnie. - Czuje ból w kręgosłupie. - Wyjąkała po chwili po czym przełknęła ślinę i na chwilę zamilkła. - Mogę ruszać kończynami ale boje się wstać. Jeśli to nie kręgi szyjne to raczej będzie w porządku. - Leżąc miała czas aby analizować skąd dochodzi uciążliwy ból. Wiedziała, że nie są to zbyt ważne kręgi bez których nie da się funkcjonować. Tyle pocieszenia chociaż. - Nie, nie widziałam go. - Musiała chwile pomyśleć o kogo pyta bo w tym całym chaosie teraz na wszystko potrzebowała chwili aby informacje dotarły do niej i mogła udzielić odpowiedzi związanej z tematem. - Nie wiem czy chcę wstawać. Wygodnie mi tu. Czuje się jakbym leżała na materacu w basenie. Całkiem przyjemnie. Tylko od czasu do czasu jakieś dziecko rzuca w moje plecy piłką. - Tak, Madison trochę mamrotała. Starała sobie wyobrazić, że tak naprawdę jest w domu i odpoczywa sobie nad basenem. Tak miała zamiar spędzić czas as do pojawianie się pomocy. Takiej zaawansowanej, typu statki, ratownicy, łodzie. Ten widok byłby dla niej motywacją aby wstać i biec do oceanu. Rzucić się na fale i płynąc jak najszybciej do pierwszego pontonu płynącego w stronę brzegu.
Powrót do góry Go down
Nathan Callaghan


Nathan Callaghan
https://wyspa.forumpolish.com/t105-nathan-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t180-nathan https://wyspa.forumpolish.com/t179-nathaniel-callaghan
Dane osobowe :
33, policjant, Sydney/LA

Znaki szczególne :
Tatuaż na lewym przedramieniu (Imię żony i syna w łacinie), blizna po ugodzeniach noża na prawym udzie i lewym boku tułowia, obrączka na serdecznym palcu lewej ręki, zegarek na lewej ręce, krzyżyk zawieszony na szyi

Ubiór :
czerwono czarna koszula w kratę, temblak w postaci t-shirtu, jeansy, brak butów

Ekwipunek :
napoczęta paczka gumy do żucia, prezerwatywa, zegarek z kompasem, wyłączony iphone z pękniętą szybką, zapalniczka, listek żelowych tabletek przeciwbólowych (6 sztuk).

Stan zdrowia :
złamanie lewej ręki z przemieszczeniem, opuchlizna twarzy uniemożliwiające sprawne porozumiewanie się

Punkty :
47


(7) Ogromna plaża Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża EmptyPią Sie 21, 2015 12:54 pm

Nathan także ogarnięty nawałem emocji nie potrafił zebrać myśli. O racjonalnym myśleniu i logicznym komponowaniu w sobie koncepcji kolejnych działań nie było absolutnie mowy. Prawdą było, że kompletne oszołomienie i pewnego rodzaju ogłupienie sprawiały, że nie miał pojęcia co robić. Choć mogło by się wydawać, że widok drugiego, żywego człowieka na tle ludzkich szczątków - da mu pewne ukojenie, przekonanie, że w dwójkę zdołają zdziałać więcej. Niestety nic z tego; zakrwawiona i szlochająca Madison wydawała się być w jeszcze gorszym stanie psychicznym niż on sam.
Przyjrzał się na tyle na ile mógł uważnie jej obrażeniom. Z pozoru nie wyglądało to tak źle, jednak fakt, że być może mogła mieć uszkodzony kręgosłup przywoływał na myśl najgorsze scenariusze. - Jestem tu... spokojnie. - W pierwszej kolejności zapewnił dziewczynę o swojej obecności dając niejako sygnał, że nigdzie się nie wybiera. Nigdy nie wiadomo co działo się z psychiką drugiego człowieka w takich sytuacjach. Madison nie wyglądała na osobę dla której to zagrożenie życia była codziennością, więc uznał, że najlepiej będzie przynajmniej ten uszczerbek duchowy - w jakimś stopniu poprawić. - Nie wstawaj. - Rzucił kolejno z trudem, próbując wyrażać się z w spokojnym tonie, choć wiadome, że byłoto niemal niemożliwe. Bowiem jak już wspominałem sam był w nienajlepszym stanie. Nerwowo przyjął do siebie jej kolejne słowa, jednak mimo to nie zamierzał się zagłębiąć. W tej chwili nie liczyło się nic innego prócz zapewnienia jej i sobie bezpieczeństwa. - Wszystko będzie w porządku... niedługo powinna przypłynąć ekipa ratunkowa. Jeszcze dziś wrócimy do domu, obiecuje. - Powiedział, jednak bez większego przekonania.  Zauważyć się dało, że słowa, które wypowiada sprawiały mu niemały ból. Opuchlizna zdawała się rosnąć i rosnąć wraz z następującymi sekundami. Spojrzał w natępnej chwili na ocean wypatrując czegokolwiek. Niestety na horyzoncie widać było jedynie wodę. Zaklął w duchu przeraźliwie czując bezsilność. Co robić? - Pytał się w myślach. Wiedział, że dziewczyna nie może się poruszyć, bo mogło by to spowodować jakieś przesunięcie. - Masz problemy z oddychaniem? - Spytał. Gdzieś do pamięci doszło mu, że ów problemy wiązały się z uszkodzeniem szyjnej części kręgosłupa - czyli najgorszej możliwej możliwośći. Madison wydawała się być względnie przytomna, a to już małe pocieszenie. Być może nie było to nic wielkiego, ale ryzykować tak czy inaczej nie mógł. Spoglądnął w międzyczasie na złamaną rękę. Wyglądała paskudnie. Jeszcze gorzej bolała. Kość zdawała się jakby za wszelką cenę przebić skórę i poodychać świeżym powietrzem. Miał jedynie nadzieje, że wystarczy odpowiednie nastawienie. Fajnie, ale tym... zajmiemy się później.
Powrót do góry Go down
Madison Blackwell


Madison Blackwell
https://wyspa.forumpolish.com/t89-madison-blackwell https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t91-madison-blackwell
Dane osobowe :
26, Fotograf, Amerykanka.

Ubiór :
Jasno niebieska bluzka, jeansy, trampki, znaleziona męska bluza

Stan zdrowia :
ukruszone dolne kły, krwotok z nosa, słabnący ból kręgosłupa

Punkty :
62


(7) Ogromna plaża Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża EmptyPią Sie 21, 2015 4:32 pm

Sama nie potrafiła stwierdzić czy czuje się źle czy dobrze. W jej umyśle panował mętlik. Z jednej strony cieszyła się że żyje, a z drugiej wiedziała że te wydarzenia odbiją na niej piętno. Nie wiedziała tylko jeszcze jakie. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to pozostaną jej tragiczne wspomnienia i koszmary nocne związane z tym miejscem. W najgorzej napisanym scenariuszu zostanie sparaliżowana. Według dziewczyny to byłoby najgorsze. Nie chciałaby żyć niczym warzywo pchane na wózku. To nie dla niej. Wtedy to wolałaby już umrzeć w katastrofie niż przez resztę życia być uzależnionym od kogoś. Nie mogła sobie nawet wyobrazić jakby sobie z tym wszystkim radziła. Codzienne czynności nabierałyby zupełnie innego poziomu trudność i stawały się utrapieniem. Nie! Madison wróci do domu w całość.
Nathan pojawił się obok niej niczym rycerz w lśniącej zbroi na białym rumaku. Chociaż, oboje nie byli w najlepszym stanie to siedzieli w tym razem. Dla Madison był to kamień z serca bo wie, że nie pozostała sama i może liczyć na kogoś o większej postawie i sile. Uzyska pomoc od drugiej osoby gdy sprawy się jeszcze bardziej pogorszą. Słowa mężczyzny trochę ją uspokoiły i była w stanie opanować skrajne emocje jakim było przerażenie i strach. Madison nawet nie zwracała uwagi na jego ton głosu. Ważne, że może posłuchać żywej osoby a nie wyłącznie szumu fal oceanu uderzających o brzeg plaży.
- Nigdzie się nie wybieram. - Odpowiedziała i nawet przez moment się zaśmiała, chociaż był to bardziej śmiech przez łzy. To jednak zawsze coś. Nie był to żart, ale chyba moment radości był wymuszony chwilą że Madison cieszyła się z tego, że nie jest sama. Wpatrując się bez przerwy w policjanta, widziała w nim opokę. Wyglądał na osobę, która nie rzuca słów na wiatr. - Mam nadzieje, że nie zajmie długo im odnalezienie nas. Prawda? - Spojrzała na niego wzrokiem małej wystraszonej dziewczynki pragnącej usłyszeć potwierdzenie jej teorii. - Nie chcę zbyt się opalić w tym słońcu. A leżąc praktycznie w wodzie promienie słoneczne będą dla mnie nieubłagane!- Może i jej słowa można by wziąć za żart ale nie chciałaby dostać jakiegoś udar od słońca, które nie zapowiada się aby zostało zasłonięte przez chmurę. Niebo idealne błękitne.
- Przez długi czas oddychałam ustami. Walczyłam z krwotokiem z nosa. - Odpowiedziała na pytanie i wolną ręką wskazała na odcięty skrawek jej bluzki który powoli był zabierany przez odpływ fali do oceanu. Jeszcze nieco czerwony ale pod wpływem styczności z wodą, krew zanikała. Zadawała sobie sprawę, że wygląda teraz jak zombie. Pewnie trochę zbladła od utraty krwi, a jej dolna część twarzy była jeszcze delikatnie pokryta resztą zaschniętej krwi. Niczym umarlak, który pożarł jakąś niewinną ofiarę i teraz odpoczywając leży na plaży.
- Widziałeś jeszcze kogoś?- Spojrzała na niego. - Kogoś żywego...- Po chwili dodała już bardziej przygnębiającym tonem. Zaczęła się zastanawiać czy jeśli ratownicy stwierdzili, że nikt nie przeżył to czy nie zaniechali poszukiwań i pozostawili wrak na wyspie. Bezludnej wyspie.
Spojrzała na niego. Widziała, że zamartwia się o Michaela. Brat to brat. Ona była dla niego obcą osobą więc.. - Idź szukać brata. Ja się nigdzie nie ruszam. - Powiedziała stanowczo. Nie chciała aby Nathan cały czas zastanawiał się czy jego młodsze rodzeństwo żyje. Dziewczyna nie ma zamiaru go zatrzymywać. Albo go znajdzie żywego albo martwego. Wtedy będzie miał o jedną rzecz na głowie mniej, a ona sobie poradzi.
Powrót do góry Go down
Nathan Callaghan


Nathan Callaghan
https://wyspa.forumpolish.com/t105-nathan-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t180-nathan https://wyspa.forumpolish.com/t179-nathaniel-callaghan
Dane osobowe :
33, policjant, Sydney/LA

Znaki szczególne :
Tatuaż na lewym przedramieniu (Imię żony i syna w łacinie), blizna po ugodzeniach noża na prawym udzie i lewym boku tułowia, obrączka na serdecznym palcu lewej ręki, zegarek na lewej ręce, krzyżyk zawieszony na szyi

Ubiór :
czerwono czarna koszula w kratę, temblak w postaci t-shirtu, jeansy, brak butów

Ekwipunek :
napoczęta paczka gumy do żucia, prezerwatywa, zegarek z kompasem, wyłączony iphone z pękniętą szybką, zapalniczka, listek żelowych tabletek przeciwbólowych (6 sztuk).

Stan zdrowia :
złamanie lewej ręki z przemieszczeniem, opuchlizna twarzy uniemożliwiające sprawne porozumiewanie się

Punkty :
47


(7) Ogromna plaża Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża EmptySob Sie 22, 2015 4:47 pm

Tylko spokój nas uratuje - zdawał się mówić cichutko głos rozsądku gdzieś w głowie policjanta. Oczywiście nie było to takie proste jak brzmiało. W końcu przeżyli katastrofę lotniczą i znajdowali się diabli gdzie wiedzą. Nathan'owi jedynie samopoczucie poprawiał fakt, że już niedługo Emily i mały David rzucą mu się w ramiona. O ile oczywiście uda im się przeżyć. Jednakowoż nie było w tej chwili czasu na takie przypuszczenia. Dwójka musiała samodzielnie poradzić sobie z problemem, a nie czekać leniwie na pomoc.
Tak czy inaczej dla Nathaniel'a dzisiejsza próba była z pewnością jedną z najcięższych w życiu. Choć wiele razy stykał się z sytuacjami zagrażającymi jego życiu - ta zdawała się mieć zupełnie inny charakter. Nie był tu jako policjant, a jako zwykły człowiek, który musi poradzić sobie z zaistniałym zdarzeniem - po ludzku. Emocje bez wątpienia brały górę nad racjonalnym myśleniem. Wciąż wstrząśnięty po wypadku czuł ból i dreszcze. Trząsł się, choć nie wiedział dokładnie z jakiego powodu. Przeczesał powoli sprawną dłonią mokre włosy zarzucając je do tyłu. Zmusił się na delikatne odwzajemnienie uśmiechu Madison, co również sprawiło boleści. Wiadomym jednak było, że obojgu do śmiechu tak być nie mogło. Napięta i gorączkowa atmosfera wszak niejako zmusiła ich do pewnego rozluźnienia atmosfery i z pewnością gdyby nie słowa Madison, sam Nathan rzuciłby jakimś czerstwym żartem, który w normalnej sytuacji skwitowany zostałby ciszą. - Jestem o tym przekonany. - Nie był, co dało się poznać po wydźwięku jego tonu. Nie chciał jednak jeszcze bardziej nadszarpywać stanu psychicznego dziewczyny. Z drugiej strony chociaż szczerość również mogła wydawać się niezbędna. - Może poszukać parasolki, co? - Odparł z równie żartobliwym brzmieniem rozglądając się wokół w celu odnalezienia. Niestety widok błyskawicznie zrzucił z niego uśmiech. Dookoła roznosiły się jedynie części samolotu i sztywne ciała pasażerów. - Nie, nie widziałem. - Odpowiedział krótko bez entuzjazmu. Był pewien, że nie są jedynymi ocalałymi, jednak cholera wie, gdzie reszta mogła się znajdować. Na plaży widać było jedynie nie wielką część samolotu; reszta musiała wyfrunąć gdzie indziej. - Widzisz...? Reszta samolotu musi być gdzie indziej. - Powtórzył myśl na głos wskazując palcem na człony znajdujące się wśród nich.
Rzeczywiście świadomość, że mógł stracić brata siedziała mu w głowie i rzecz jasna nie poprawiała i tak popapranego stanu rzeczy. Jednak wiedział, że bezczelnym i idiotycznym zachowaniem byłoby tak ją zostawić. Nie mógł tego zrobić, a i nie potrafił być taki. Wiedział, że Mike jeśli żyje - poradzi sobie, jak zawsze. - Przestań. Nie zostawię Cię ot tak. - Odparł nie mniej stanowczo. Jasnym dla Niego było, że i ona nie chciała by ją zostawiał, a słowa były jedynie pustym przejawiem pozornej dzielności i troski. - Rozejrzę się... ale tylko w pobliżu. Może znajdę coś... nie wiem... przydatnego. Nawet nie próbuj wstawać. - Dodał po chwili milczenia i wstał ociężale z kolan rozglądając się po najbliższej okolicy. Trudno było stwierdzić co rzeczywiście w danej sytuacji mogłoby im się przydać. - Opowiedz mi o sobie. Czym się zajmujesz? - Uznał w międzyczasie, że podtrzymanie rozmowy może okazać się istotną kwestią. Raz, że zacieśniło by to między nimi relacje, które były przecież ważne, dwa, że w ten sposób mógł być spokojniejszy, że dziewczyna nam tu zaraz nie odpłynie. Obchodził dookoła miejsce, gdzie leżała nie odchodząc dalej niż 25 metrów, ale... czy coś znalazł?
Powrót do góry Go down
Madison Blackwell


Madison Blackwell
https://wyspa.forumpolish.com/t89-madison-blackwell https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t91-madison-blackwell
Dane osobowe :
26, Fotograf, Amerykanka.

Ubiór :
Jasno niebieska bluzka, jeansy, trampki, znaleziona męska bluza

Stan zdrowia :
ukruszone dolne kły, krwotok z nosa, słabnący ból kręgosłupa

Punkty :
62


(7) Ogromna plaża Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża EmptySob Sie 22, 2015 5:27 pm

Zadawała sobie sprawę z tego, że mężczyzna nie ma bladego pojęcia o tym kiedy nadejdzie pomoc. Nie był osobą z załogi ani kimś kto się na tym znał. Był zwykłym pasażerem samolotu. Takim samym jak Madison. Oboje w środku siebie przechodzi teraz piekło i na zewnątrz starali się ukazać odwagę i troskę wobec drugiego człowieka. Dziewczyna po raz pierwszy znalazła się aż w takiej sytuacji zagrożenia życia. Wcześniej, jedynie styczność z groźnymi zwierzętami podczas sesji. Nigdy nie sądziła, że będzie na tyle pechowym człowiek i wsiądzie do złego samolotu złego dnia i o złej porze. Teraz będzie sobie wmawiać, że mogła poczekać jeszcze kilka dni z powrotem do domu. Nie musiała się wcale śpieszyć. "Gdy człowiek się spieszy, to diabeł się cieszy". Jak widać to przysłowie ma odzwierciedlenie w życiu dziewczyny.
Wpatrywanie się w Nathana było jedyna rzeczą jaka mogła teraz robić. Z chęcią by wstała i pomogła poszukać reszty, raczej... tych którym również udało się przeżyć. A zapewne jest ich o wiele mniej, od tych którzy już swojego ducha wyzionęli. Jednakże, strach przed paraliżem był ogromny. Nie była w stanie myśleć o niczym innym niż fakt, ze może się już nie poruszać. Gdyby była pewna, że na sto procent nie są to kręgi szyjne to już dawno ruszyła by w świat. A tak, pozostało jej leżeć i wygrzewać się na piasku.
- Nieee... Nie potrzebuje parasolki. W końcu trochę się opalę i nie będę aż tak blada. - Odpowiedziała żartobliwie, chociaż w głębi miała już dość tego słońca, tego piasku wbijającego się w jej ciało i wchodzącego tam gdzie nie trzeba, tej zimnej wody która od czasu do czasu podmywała jej ciało i moczyła ubrania. Jedna fala nawet dotarła do jej ust i na chwilę się zakrztusiła. Natychmiast z jej ust poleciał strumyk wody i wszystko wróciło do normy.
Spojrzała na punkt, który wskazał jej Nathaniel. Fakt, nie był to cały samolot. A raczej jedna z jego mniejszych części. - Masz racje. Ale co jeśli reszta samolotu wpadła do wody i zatonęli? - Blondynka od razu zarzuciła najczarniejszym scenariuszem jaki wpadł jej do głowy. Może byli szczęściarzami, że wylądowali na plaży lub ocean wyrzucił ich na plaże jakiś czas temu, a oni dopiero teraz się ocknęli. Wszystko jest możliwe.
Obecność mężczyzny na pewno pomagała jej. Jednak ona nie chciała być jak piąte koło u wozu, które ogranicza kogoś. Nathaniel mógł pomoc w tym czasie komuś kto potrzebował pomocy, o ile taki ktoś istnieje i jest na tej wyspie. A nie zajmował się leżącą na piasku dziewczyną. - Uważaj na siebie. Nie wpadnij na wystające rzeczy, czy coś.... Nigdzie się nie ruszam. - Nie protestowała. Chociaż odległość z jaką mężczyzna się oddalał była taka aby nie zniknąć z oczu dziewczyny. Śledziła go wzrokiem i starała się skupiać na tym co go otaczała. Próbowała wypatrzeć jakiś ruch czy cokolwiek.
- W zwykły dzień biegałam z aparatem po różnych miejscach w Australii i po za nią. Raz nawet byłam na wyprawie podwodnej aby cyknąć trzy zdjęcia. - Dziewczyna złapała temat niczym ryba przynętę. Samo rozpoczęcie tematu odciągnęło ją od najgorszych myśli. - Skończyłam studia. Chociaż praktycznie cały czas byłam w podróżach po safarii i innych takich rarytasach więc jestem zaskoczona, że bez problemów je ukończyłam. A ty? Co Cię zatrzymało w Los Angeles? - Spojrzała na niego oczekując jakieś reakcji czy Los Angeles wywołuje u niego milsze wspomnienia czy też jest tematem tabu.
Powrót do góry Go down
Nathan Callaghan


Nathan Callaghan
https://wyspa.forumpolish.com/t105-nathan-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t180-nathan https://wyspa.forumpolish.com/t179-nathaniel-callaghan
Dane osobowe :
33, policjant, Sydney/LA

Znaki szczególne :
Tatuaż na lewym przedramieniu (Imię żony i syna w łacinie), blizna po ugodzeniach noża na prawym udzie i lewym boku tułowia, obrączka na serdecznym palcu lewej ręki, zegarek na lewej ręce, krzyżyk zawieszony na szyi

Ubiór :
czerwono czarna koszula w kratę, temblak w postaci t-shirtu, jeansy, brak butów

Ekwipunek :
napoczęta paczka gumy do żucia, prezerwatywa, zegarek z kompasem, wyłączony iphone z pękniętą szybką, zapalniczka, listek żelowych tabletek przeciwbólowych (6 sztuk).

Stan zdrowia :
złamanie lewej ręki z przemieszczeniem, opuchlizna twarzy uniemożliwiające sprawne porozumiewanie się

Punkty :
47


(7) Ogromna plaża Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża EmptyNie Sie 23, 2015 1:08 am

Nie mogli tego wiedzieć. Życie miało to do siebie, że lubiło od czasu do czasu robić ludziom psikusa. Choć psikus to może w tym przypadku zbyt małe słowo. Jeszcze gdybyście kilka godzin temu zapytali Nathan'a co by było gdyby doszło do czegoś takiego odparłby pewnie, że "wszystko jedno" tudzież "może to i lepiej". Nie dziwcie się jednak i nie uznawajcie Go za jakiegoś japońskiego kamikaze, facet ze zbyt wieloma problemami musiał uporać się w ciągu ostatnich tygodni. W tym momencie, o ironio nie marzył o niczym innym niż spotkaniu z rodziną.
Poszukiwania "czegokolwiek" i wsłuchiwanie się w kolejne słowa Madison nieznacznie ukoiły jego roztrzęsioną duszę. Przyjemnie było usłyszeć coś innego, jak gdyby zupełnie oderwanego od zastałej sytuacji. Ściągnął w międzyczasie przemoczone buty i skarpety stwierdzając, że w tej chwili są zbędne. - Trochę więcej optymizmu. - Odparł z werwą niczym trener motywujący swoich podopiecznych. Chociaż sam na codzień bywał zatwardziałym realistą stanowczo stąpającym po gruncie; czuł, że jest niemożliwym, ażeby jako jedyni przeżyli katastrofę. Wynikało to z prostej przyczyny - Nathan nigdy nie miał szczęścia. Wszystko osiągał sam bez żadnych pomocy zrządzeń losu czy innych opatrzności. Tego się nauczył i tego się trzymał. - To fajnie... naprawdę fajnie. Musisz uwielbiać podróżować. - Powiedział przeszukując kolejne fragmenty plaży bez większych sukcesów. - Ożeniłem się z Amerykanką. W Sydney byłem ratować tyłek Mike'owi. - Na pytanie odpowiedział krótko, bez chęci ciągnięcia dalej tematu. Nigdy nie lubił mówić o sobie. Nie, żeby się krępował czy coś, po prostu uznawał to za nudny wątek do rozmowy. Spojrzał raz kolejny na złamaną rękę, która nieustannie podtrzymywana była przez tą - w lepszej formie. - Widać Nam obu przydałby się jakiś lekarz. - Uśmiechnął się delikatnie będąc akurat w pobliżu opalającej się blondynki. - Mógłbym Cię o coś prosić...? - Zaczął podtrzymując się na chwilkę by odetchnąć. - Jako profesjonalny fotograf. Mogłabyś ocenić moje predyspozycje na modela? Myślisz, że nadawałbym się z tą gębą? - Spytał oczywiście w formie żartu wskazując palcem na opuchniętą twarz. - W końcu po powrocie będziemy sławni. - Dodał, uśmiechając się szeroko, ale i z widocznym bólem.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(7) Ogromna plaża Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża EmptyNie Sie 23, 2015 3:31 pm

Póki co Madison i Nathan byli jedynymi rozbitkami na ogromnej plaży, którzy przeżyli katastrofę bądź ocknęli się w porę. Fakt, że widok który ukazał się ich oczom nie był zbytnio zachęcający - szczątki wraku i martwe ciała z pewnością nie były wymarzoną widokówką z wakacji. Z drugiej strony... Czy taki widok był aż tak zły, jeśli zastanowimy nad tym nie tylko pod względami estetycznymi? Nie było nic pociągającego w leżącej niedaleko od nich owłosionej, męskiej nodze ale skoro i tak niektórzy byli martwi ich przedmioty należą już do nieboszczyków. Tutaj pojawiała się kwestia moralna, którą Nathan musiał przemyśleć - czy okradać zmarłych z ich własności? A może bezpieczniej poszukać walizek, które jednak mogą być pozamykane na szyfry? Sprawdzanie kieszeni zmarłych osób nie jest najprzyjemniejszą czynnością, ale być może to będzie ich jedyna szansa na znalezienie czegoś przydatnego.
Opłacało się zapamiętać tamowanie krwotoku z nosa podczas szkolnych zajęć - krwotok z nosa ustał, a Madison powoli mogła oddychać przez nos. Jeśli chodzi o kręgosłup ból był dosyć uciążliwy, jednak nie zabójczy. Kobieta miała czucie w rękach i nogach, więc z pewnością nie było to złamanie kręgosłupa czy uszkodzenie nerwu. Pytanie tylko czy odważy się poruszyć, chociaż trochę? Wilgotny piasek był przyjemny i nieco łagodził ból ale tym samym podmywanie jej ciała przez ocean mogło ją wkrótce wyziębić. 
Złamana ręka Nathana dawała o sobie znać od czasu do czasu, jednak dopóki ją oszczędzał nie pogarszał jej stanu. Warto jednak pomyśleć o chociażby prowizorycznym usztywnieniu albo przywiązaniu jej do własnego ciała dopóki nikt nie będzie w stanie jej nastawić. Opuchlizna nadal była dość znaczna i czasami wydawało się, że mężczyzna sepleni coś pod nosem... 
Powrót do góry Go down
Madison Blackwell


Madison Blackwell
https://wyspa.forumpolish.com/t89-madison-blackwell https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t91-madison-blackwell
Dane osobowe :
26, Fotograf, Amerykanka.

Ubiór :
Jasno niebieska bluzka, jeansy, trampki, znaleziona męska bluza

Stan zdrowia :
ukruszone dolne kły, krwotok z nosa, słabnący ból kręgosłupa

Punkty :
62


(7) Ogromna plaża Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża EmptyNie Sie 23, 2015 6:27 pm

Jakakolwiek rozmowa z Nathanem odciągała ją od tych złych myśli i zastanawianiu się co dalej robić. Madison była osobą, która zawsze miała plan w zanadrzu i się jego trzymała. Teraz jedyne co przychodziło jej do co mogłaby zrobić to leżeć i panikować. Nigdy nie była typem kobiety, która idzie na coś spontanicznie. Najpierw pomyśl, potem działaj.
Spojrzała na niego jakby sobie z niej żartował. Z taką pogardą w oczach. Mimo jest stanu emocjonalnego i cielesnego była w stanie dalej swoją mimiką twarzy powalać z nóg niczym zawodowy bokser. - Mam być bardziej optymistyczna?- Powiedziała trochę ciszej. Wyglądało to jakby sama do siebie zadała pytanie retoryczne i główkowała chwilę nad odpowiedzią na nie. - Nie wiem czy się da. Dookoła mnie lezą części ludzkich kończyn, kawałki samolotu. Jak mam patrzeć w tym momencie na świat optymistycznie...- Mówiła dość załamującym się tonem. Prawie przechodzącym w histeryczny i o mało nie doprowadziła sama siebie do płaczu, znowu. W takich momentach, a raczej tym jedynym bo po raz pierwszy Madison znalazła się w tak pechowej sytuacji jak ta. Podobno istnieje szansa jeden na milion ze umrzesz w katastrofie samolotu, tak samo jak to, że wygrasz w loterii duże pieniądze. No i akurat to pierwsze musiało przytrafić się jej. Dlaczego nie ten cholerny milion na koncie?!
- Podróżowanie nie jest aż tak przyjemne jak widzisz ale ma też swoje plusy. Poznajesz wiele nowych osób. Doświadczasz doznań które pozostają Ci w pamięci do końca życia. Jednak ma to też swoje minusy. Cały czas jesteś w drodze i nie masz czasu na swoje własne życie. Zawsze dostajemy coś ponosząc koszt czegoś innego. - Mówiła jak czuła odnośnie swojej pracy. Częste wyjazdy uniemożliwiały jej prowadzenie takie życia jakie ona chciałaby mieć. Wiadomo, wielka marzenia kobiety to rodzina, wielki dom z basenem i przystojny mąż. Aktualnie nie posiadała ani jednego z tych trzech bo postawiła na swój rozwój kariery. Na tworzenie swojego marzenia będzie miała czas, o ile nie opuści tej wyspy w trumnie.
- Amerykanki najlepsze na żony!- zaśmiała się. Chociaż chyba gdyby trafiła na wolnego mężczyznę to aby ukoić ból nawet zaczęła by sobie flirtować tylko po to aby zabić czas i ból pleców który dawał o sobie znać cały czas. Stawało to się upierdliwie. - Mike i jego kłopoty. To dopiero nowość! - Madison jako mistrzyni sarkazmu właśnie się ujawniła. To jej taka super-tajna moc. Zazwyczaj na rozmowy o swoim byłym o którym wspomniał Nathaniel dziewczyna po prostu reaguje westchnięciem i zamyka temat. Od czasu do czasu zarzuci jakimś banalnym sarkazmem. W cale nie była zdziwiona ze chłopak ponownie wpadł w kłopoty i trzeba ratować mu tyłek. Nawet zrobiło się jej szkoda Nathaniela bo specjalnie przyjechał do Sydney, a i tak pewnie wszystkie jego chęci pójdą na marne. Michael niczego nie potrafi docenić!
- Model powiadasz....- Zaczęła mu się przyglądać uważnie. Nie skupiła się wyłącznie na twarzy, ale na całej postaci jaką ukazywał. - Twarz... można by było coś programie edytującym popracować i zrobić z ciebie człowieka skałę z Fantastycznej Czwórki. Pasowało by! A ogólnie oceniając całość to mogę stwierdzić, że jesteś dobrze zbudowany i zadbany. Może jakaś reklama siłowni czy czegoś innego związanego z fitnessem. Chociaż pewnie w mundurze też wyglądał byś dobrze. - Nie będę oszukiwać ale Madison wyobraziła go sobie w mundurze. Całkiem hot. Dziewczyna nawet nie wiedząc przygryzła delikatnie swoją wargę.
Z każdą minutą na plaży robiło się coraz chłodniej. Zimny wiaterek powiewał i rozwiewał jej blond kosmyki włosów. Zdała sobie sprawę z tego, że ręce nie trzęsą się jej ze strachu a z zimna. Nie wie dokładnie ile już leży na tym cholernym piasku, ale w połączeniu z wodą i przemokniętymi rzeczami to nie jest dla niej zbyt dobre ale czy ma inne wyjście? Chyba nie. Nawet jej usta nabrały lekko sinego koloru ale nie była pewna czy to z powodu utraty znaczącej iloci krwi czy po prostu.
Powrót do góry Go down
Nathan Callaghan


Nathan Callaghan
https://wyspa.forumpolish.com/t105-nathan-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t180-nathan https://wyspa.forumpolish.com/t179-nathaniel-callaghan
Dane osobowe :
33, policjant, Sydney/LA

Znaki szczególne :
Tatuaż na lewym przedramieniu (Imię żony i syna w łacinie), blizna po ugodzeniach noża na prawym udzie i lewym boku tułowia, obrączka na serdecznym palcu lewej ręki, zegarek na lewej ręce, krzyżyk zawieszony na szyi

Ubiór :
czerwono czarna koszula w kratę, temblak w postaci t-shirtu, jeansy, brak butów

Ekwipunek :
napoczęta paczka gumy do żucia, prezerwatywa, zegarek z kompasem, wyłączony iphone z pękniętą szybką, zapalniczka, listek żelowych tabletek przeciwbólowych (6 sztuk).

Stan zdrowia :
złamanie lewej ręki z przemieszczeniem, opuchlizna twarzy uniemożliwiające sprawne porozumiewanie się

Punkty :
47


(7) Ogromna plaża Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża EmptyPon Sie 24, 2015 1:38 pm

Być może miała racje. Iście dantejskie widoki nie były czymś co mogło podbudować człowieka na duchu. Tyle ludzi... tyle historii... a wszystkie skończone w ten sam głupi sposób. Aż ciężko było się cieszyć - widząc to wszystko, że sami nie podzielili losu większości. Jej słowa skwitował jedynie niezręcznym skrzywieniem, czując, że nie wiele jest w tej kwestii zdziałać. Dziewczyna sama musiała to wszystko roztrząsnąć, podobnie zresztą jak on. Wiele jeszcze przemyśleń wytworzy się w ich głowach, wiele wątpliwości, pytań, rozstrząsań. Na razie jednak musieli wyrzucić z głowy na tyle na ile to możliwe zaszłe wydarzenia i skupić się na teraz. - No cóż... coś za coś, jak w każdej pracy. - Odparł nieustannie przechadzając się wokół dziewczyny w celu znalezienie czegoś konkretnego. - Mhm... - Zareagował na aluzję odnośnie amerykańskich żon. Ostatnim czego w tej chwili chciał to zagłębianie się w temat jego rodziny. Dlatego też czym prędzej po westchnięciu zabrał głos. - Reklama siłowni brzmi świetnie. - Zaśmiał się pod nosem. - W sumie ty mogłabyś zareklamować Tą wyspę jako idealne miejsce na wakacje. Z twoją opalenizną... - Dodał nie mniej entuzjastycznie.
W końcu ruszył kawałek dalej, co oczywiście nie znaczyło, że zniknął Madison z oczu. Wciąż byli od siebie w bezpiecznej i zdolnej do komunikacji odległości. Już wcześniej chodziło mu po głowie przeszukanie kieszeni zmarłych osób, jednak wspomniana kwestia moralna zdawała go odpychać od tego pomysłu. Przystanął nad jednym z wielu ciał na dłuższą chwilę. Mężczyzna, około pięcdziesiątki... od razu w głowie zaczęły rodzić się przypuszczenia kim i jakim człowiekiem mógłby być. - Myślisz, że powinienem? - Spytał Madison mając nadzieje, że dobrze wie o co mu chodzi... Trzeba było sobie zadać pyttanie; czy rzeczywiście było w tym coś złego? Fakt, faktem, że nie mogli spodziewać się czegoś niezbędnego, ale każde "coś" było lepsze niż "nic". Spojrzał kolejno w kierunku dziewczyny z niepewnym wzrokiem oczekując odpowiedzi.
Powrót do góry Go down
Madison Blackwell


Madison Blackwell
https://wyspa.forumpolish.com/t89-madison-blackwell https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t91-madison-blackwell
Dane osobowe :
26, Fotograf, Amerykanka.

Ubiór :
Jasno niebieska bluzka, jeansy, trampki, znaleziona męska bluza

Stan zdrowia :
ukruszone dolne kły, krwotok z nosa, słabnący ból kręgosłupa

Punkty :
62


(7) Ogromna plaża Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża EmptyPon Sie 24, 2015 9:33 pm

Uśmiechnęła się na wzmiankę o jej opalenizny chociaż nie widziała siebie jako modelki. Pozowanie i robienie min do obiektywu nie było jej marzeniem. Wręcz przeciwnie. Stanie po tej drugiej stronie całkowicie jej wystarczyło i nigdy na to nie narzekała. Lubiła łapać chwile obiektywem oraz robić milion zdjęć modelką, które nawet czasem nie zmieniały pozy. Potem wybrać z tego pliku zdjęć to jedyne. To które ukazuje wszystko i jest w stanie poruszyć oglądającego. Wydaje się łatwe, ale proces całego działania jest o wiele dłuższy niż każdy sobie wyobraża. To nie tak jak z zdjęciem na instagram gdzie po prostu robisz zdjęcie i wrzucać. Tutaj trzeba użyć miliona odpowiednich programów i edytować wszystko tak aby wyglądała naturalnie i doskonale. Czasem jest to niemożliwe ale grafika rozwija się z zabójcza prędkością wiec zobaczymy co będzie za pięć lat.
Nie było jej długo do śmiechu. Przyszedł ten moment kiedy robi się niezręcznie i nieprzyjemnie. Madison wpatrywała się ślepo w Nathaniela kiedy zadał jej pytanie odnośnie przeszukanie ciała rozbitka, który nie miał tyle szczęścia co oni. Milczała. Nie miała zielonego pojęcia czy to co mogliby zrobić jest odpowiednie. Sama by nie chciała aby jej ubrania, ciało zostały przeszukana. Nie ważne w jaki sposób. Wolałaby aby pozostawili ją w takim stanie jakim odeszła z tego świata. To ten moment kiedy świadomie przekraczasz granic swojej moralności. - Nie wiem czy powinieneś. Raczej powiedziałabym ze musisz. Mnie nie pytaj. Ty to robisz. Ja bym się chyba porzygała jakbym miała to zrobić. - Zamknęła nawet oczy aby tego nie wiedzieć. Jej wyobraźnia prawdopodobnie zrobiłaby jej psikusa i czułaby się jakby to własnie ona dotykała trupa. Ona osobiście by tego nie zrobiła. W sumie może to i nawet lepiej, że jeszcze nie wstała. Całą brudną robotę musi robić mężczyzna.
Powrót do góry Go down
Nathan Callaghan


Nathan Callaghan
https://wyspa.forumpolish.com/t105-nathan-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t180-nathan https://wyspa.forumpolish.com/t179-nathaniel-callaghan
Dane osobowe :
33, policjant, Sydney/LA

Znaki szczególne :
Tatuaż na lewym przedramieniu (Imię żony i syna w łacinie), blizna po ugodzeniach noża na prawym udzie i lewym boku tułowia, obrączka na serdecznym palcu lewej ręki, zegarek na lewej ręce, krzyżyk zawieszony na szyi

Ubiór :
czerwono czarna koszula w kratę, temblak w postaci t-shirtu, jeansy, brak butów

Ekwipunek :
napoczęta paczka gumy do żucia, prezerwatywa, zegarek z kompasem, wyłączony iphone z pękniętą szybką, zapalniczka, listek żelowych tabletek przeciwbólowych (6 sztuk).

Stan zdrowia :
złamanie lewej ręki z przemieszczeniem, opuchlizna twarzy uniemożliwiające sprawne porozumiewanie się

Punkty :
47


(7) Ogromna plaża Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża EmptyCzw Sie 27, 2015 2:04 am

W tej chwili nie było słusznych decyzji, a granica między dobrem i złem zdawała się być minimalna. Nathan, jako osoba wciąż wierząca nie potrafił tak po prostu zajrzeć do kieszeni zmarłej osoby będąc w przekonaniu, że jest to akt najnormalniej w świecie nie przystający. Pytanie jednak brzmiało - czy sytuacja w jakiej znalazł się wraz z Madison - tego nie wymagała? Nie wymagała działania, które z jednej strony podchodziło pod kalanie godności zmarłego, ale z drugiej hipotetycznie mogło znacznie poprawić ich powaloną sytuacje. Jak się okazało musiał ów wątpliwości rozwikłać sam, bowiem dziewczyna zdecydowała się schować głowę w piasek. Nie miał jej jednak tego za złe wbrew pozorom. Musiał zrozumieć jej zachowawczość.
Stawiając się w sytuacji mężczyzny leżącego w tej chwili tuż pod jego nogami (jakkolwiek dziwnie by to zabrzmiało) Nathan nie miałby nic przeciwko, gdyby jego ciało przeszukano, oczywiście w wypadku gdyby nie było w tym żadnych złych intencji. Nie uznawał tego wszak za godne podziwu zachowanie, ale konieczną konieczność. Nawet jeśli - jak podpowiadał najbardziej prawdopodobny scenariusz - nic nie znajdzie; pozna przynajmniej tożsamość mężczyzny i kilkoma nieznanymi mu jeszcze słowami - uczci pamięć człowieka, który z pewnością na śmierć nie zasługiwał. Odpowiedź więc brzmi tak... już zdecydował. Odwrócił się jeszcze na chwilę i przytakująco kiwnął w stronę Madison dając sygnał co zamierza. Powolnym ruchem przyklęknął przed ciałem i spojrzał z żalem na otwarte oczy nieboszczyka pusto wpatrujące się w błękitne niebo. - Wybacz. - Rzekł krótko i delikatnym ruchem zamknął je. Kolejno z zauważalnym grymasem na twarzy rozpoczął przeszukiwanie kieszeni (wszystkich jakich się dało). Nie oczekiwał zbyt wiele, no bo co mogło znajdować się w takich miejscach?
Po całej akcji powstał z miejsca trzymając w ręku znalezione rzeczy (proszę o informacje co znalazł). Sięgnął do portfela (zakładam, że był) w celu dowiedzenia się imienia i nazwiska mężczyzny. Prócz dowodu i innych mniej istotnych rzeczy znalazł również trzy zdjęcia. Prawdopodobnie żony i dwójki dzieci... - Robert Coleman... - Zaczął mówić powoli i najwyraźniej jak potrafił. Zależało mu na tym, żeby Madison również usłyszała jego słowa. - Z pewnością byłeś oddanym mężem i świetnym ojcem... Niezmiernie szkoda mi, że nie przyszło nam się poznać. Mimo tego pragnę Cię pożegnać jako przyjaciel. Wiem, że jesteś teraz w lepszym miejscu... Spoczywaj w pokoju. - Powiedział z trudem dobierając kolejne słowa. Być może nie była to mowa pożegnalna najwyższych lotów, zważywszy na to, że była jego pierwszą (tak - nie przemówił na pogrzebie matki). Stał jeszcze w milczeniu przez kolejne kilka chwil czcząc ciszą jego ducha, po czym zwrócił portfel z całą zawartością na jego miejsce.
Po tym wszystkim nie był w nastroju do rozmów, a na blondynkę nawet bał się spojrzeć nie wiedząc jak na to wszystko zareagowała. Skupił się więc na - trochę zapomnianej już złamanej lewej ręce. Ból wracał wraz z kolejnymi przypomnieniami o tym, że do cholery - ma ją złamaną! Do czasu najpeewniej - nastawienia musiał znaleźć coś co by usztywniło przemieszczoną kość. Tylko właśnie... co mogłoby się nadać? Pewno jakiś kij, ale czy tu go znajdzie? Ewentualnie mógł przywiązać ją do własnego ciała co by oczywiście utrudniało jego ruchliwość, aczkolwiek w pewnym stopniu zapewniło bezpieczeństwo. Tak czy inaczej musiał ściągnąć koszulkę by móc ją czymś zawiązać. Tak też zrobił. Delikatnie i ostrożnie by nie uszkodzić sobie bardziej złamanej ręki. Pozostał bez górnej części garderoby, co nie bardzo mu przeszkadzało, bowiem słoneczko dawało o sobie znać. Nie czuł też żadnego wstydu przed Madison. Rozejrzał się w poszukiwaniu jakiegoś kawałka badyla czy czego podobnego. (Tu również proszę o odpowiedź czy znalazł coś czym mógłby usztywnić łapę czy nie). Jeżeli udało mu się znaleźć to oczywiście skierował się i wziął, jeśli jednak nie - zdecydował się przywiązać rękę wzdłuż tułowia. - Pomożesz mi przywiązać? - Spytał niepewnym tonem powoli kierując się w stronę Madison. Czuł się głupio, że zachowuje się trochę samolubnie, jakby "olewając" ją, bo w końcu wciąż leżała z obawą przed najgorszym. - Wybacz, że Cię o to proszę, ale sam nie zdołam tego zrobić dobrze. - Wiedział to doskonale, bo był leworęczny! Zbliżył się do niej powoli i ułożył w pozycji jakiej dana sytuacja wymagała - takiej by dziewczyna nie była narażona na jakieś specjalnie poruszanie się, a jedynie pracę rękoma (bez skojarzeń proszę). Tak czy inaczej było niezręcznie, bo akcja wymagała naprawdę bliskiego kontaktu. Nathan jeszcze bez koszulki... rzeczywiście dziwna, aczkolwiek nie zapominajmy, że konieczna sytuacja!
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(7) Ogromna plaża Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża EmptyPią Sie 28, 2015 12:47 pm

Gdyby żona Roberta Colemana słyszała teraz słowa Nathana, zaśmiałaby mu się w twarz. Choć rodzinne zdjęcia mężczyzny mogły okazać się zwodnicze, wizytówka agencji towarzyskiej, schowana w tylnej kieszeni spodni, mówiła sama za siebie. Oprócz tego, przy zwłokach mężczyzny znaleziono prezerwatywę ukrytą w portfelu, napoczętą paczkę gumy do żucia i zamoknięty, wyłączony iPhone z pękniętą szybką. Wrażenie mógł zrobić wypasiony zegarek, a jeśli Nathan przyjrzałby mu się lepiej, odkryłby kompas na jednej z mniejszych tarcz.
Niestety, na plaży nie znalazł niczego, czym mógłby usztywnić rękę, ale prowizoryczny temblak powinien wystarczyć jeszcze przez jakiś czas. Kto wie, co przyniosą następne minuty, godziny, dni?

W tym samym czasie Madison mogła odkryć, że pozycja leżąca nie jest wcale najlepsza, bo w piersiach powoli zaczynało brakować jej tchu. Gdyby zdecydowała się usiąść, poczułaby się lepiej. Sama nie umiała stwierdzić, na którym właściwie odcinku kręgosłupa coś szwankowało, ale napotkana pomoc medyczna na pewno szybko by to odkryła i poleciła dużo ruchu. O gorsecie nie mogła chyba w tej chwili nawet marzyć.


Rzeczy zostały dodane do ekwipunku Nathana.
Jeśli chciałby się nimi podzielić, proszę o podkreślenie tego fragmentu postu.
Powrót do góry Go down
Madison Blackwell


Madison Blackwell
https://wyspa.forumpolish.com/t89-madison-blackwell https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t91-madison-blackwell
Dane osobowe :
26, Fotograf, Amerykanka.

Ubiór :
Jasno niebieska bluzka, jeansy, trampki, znaleziona męska bluza

Stan zdrowia :
ukruszone dolne kły, krwotok z nosa, słabnący ból kręgosłupa

Punkty :
62


(7) Ogromna plaża Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża EmptyPią Sie 28, 2015 2:08 pm

W pewnym stopniu podziwiała Nathana, za to co chce zrobić chociaż sama by się na to nie odważyła z wielu powodów. Po pierwsze, brudną robotę powinni zawsze wykonywać mężczyźni. Madison nie była tym typem kobiety, która pierwsze rzuca się z rękami do ciężkich robót. Zawsze starała zostawać się w tyle i bacznie obserwować aby wiedzieć co robić gdyby miała to w przyszłości robić. Cichy obserwator. Po drugie, sytuacja przechodziła z skrajności w skrajność i jej psychika mogłaby po prostu nie wytrzymać w momencie kiedy jej ręka znalazłaby si ę w kieszeni spodni umarlaka. Nie wszyscy potrafią wyłączyć emocje kiedy potrzeba. Blondynka na pewno nie należała do osób które potrafią na zawołanie się uspokoić i po prostu zrobić to co trzeba. Zawsze musi przezywać, komentować i panikować w sytuacjach dla niej nieuprzywilejowanych. Po trzecie było to po prostu obrzydzające dla niej. W zwyczajny dzień dotyk drugiej osoby nie sprawia ci bólu czy też nie wywołuje odruchów wymiotnych gdy patrzysz na tą osobę. Jednak fakt, że ktoś nie żyje zmienia wszystko. Dla Madison to już całkowicie inny poziom relacji między "ciałami". Nekrofilia? Czy coś takiego.
Pewnie i tak dziewczyna nie zapamięta imienia i nazwiska osoby której Nathan oddał hołd czy jak to nazwać. Uhonorowanie życie? Chociaż nie wiadomo kim te osoby były po za wyspą. Czy prowadziły życie tak jak przystało na dobrego obywatela, czy żyły chwilą i każdego dnia łamały przynajmniej dwa prawa za które mogłyby dostać odsiadkę. Niemiło by było jakby na wyspie wraz z nimi wylądował seryjny morderca uciekający z Australii. Na samą myśl po jej ciele przeszły ciarki. Wtedy to miejsce naprawdę stało by się istnym piekłem na ziemi. Nie dość, ze przeżyli katastrofę i mieli tyle szczęścia że mogą się jeszcze poruszać to być może jakiś morderca wybije ich jeden po drugim. Własnie takie ciężkie tematy przelatywały jej przez głowę w czasie kiedy Nathan przeszukiwał ciało. Musiała się czymś zając przecież, nie jej wina że od razu zakłada najgorsze... Sama siebie nakręcała wymyślając to co raz gorsze historie. Zaczęła nawet zastanawiać się czy "przeżycie" katastrofy nie była karą za życie jakie prowadziła.
Z natłoku myśli i skupienia na wpatrywaniu się ślepo w dal wyciągnął ją sam Nathan. A raczej fakt, że nie posiadał górnej części garderoby. Nawet nie zauważyła kiedy to się stało. Na widoki nie można było narzekać chociaż nie było to co chciałaby teraz zobaczyć. Chciałaby aby z wody wyskoczyli podwodni ratownicy. Na wodzie nie było widać nawet łodzi rybackiej, a co dopiero konwoju ratowniczego. Najlepiej by było jakby ratownicy pojawili się znikąd i pomogli. No ale cóż... trzeba się cieszyć z małych rzeczy, prawda? - Teraz definitywnie mogę powiedzieć, że nadajesz się na modela. - powiedziała w żarcie aby trochę rozwiać atmosferę po akcie grzebania przy zwłokach, która uciszyła Madison na dłuższy czas. Od tamtej pory do tego momentu praktycznie milczała. Jeśli Nathan oczekiwał oklasków i słodkich słów na temat jego odwagi to niedoczekanie. Madison nie potrafiła ukryć faktu, że wpatruje się w Nathana kiedy to on do niej się zbliża. Plaża. Przystojny mężczyzna. Czego chcieć więcej oprócz pomocy medycznej, jakiegoś wygodnego leżaka, zimnych drinków i okularów słonecznych? No właśnie...
- Nie musisz przepraszać za to, że chcesz pomocy z ręką. To całkowicie na miejscu. - mówiła spokojne z lekkim zaskoczeniem na twarzy. Prośba o pomoc przy złamanej ręce to nic złego. Wiadomo, że osoba jest ograniczona i nie zawsze da radę zrobić wszystko samemu. - Założę się, że twoja męska duma właśnie zostania naruszona przez to, że pomoże Ci dziewczyna. No ale cóż... będzie musiał z tym żyć! - mówiła żartobliwie i nawet starała się aby mimika jej twarzy wywołała u niego uśmiech mimo bólu jaki teraz odczuwał. Magiczne rączki Madison szybko poradziły sobie z związaniem rękawów bluzki na Nathaniela plecach aby stworzyć coś na rodzaj zabezpieczenia ręki Nathana i usztywnienie jej. Nie był do idealny opatrunek ale zawsze lepsze to niż nic. No właśnie.... Madison jeszcze nic nie zrobiła z sobą i jej problem jakim były w tym momencie plecy.
Fakt, że zaczynała odczuwać problemy z oddychaniem i przychodziło jej to coraz ciężej, musiała podjąć decyzje. Starała się ukryć przez policjantem to że nie czuje się najlepiej i posyłała mu co chwilę malutki uśmieszek, a w tym czasie w jej głowie zapadały poważne i niezbyt radosne decyzje. Myśl, ze za jakiś czas po prostu zabraknie jej tchu doprowadziło do tego, że postanowiła zaryzykować i wreszcie zmienić swoją pozycje. kiedy tylko Nathaniel odwrócił wzrok lub nawet odszedł kawałek aby się rozejrzeć za czymś lepszym do usztywnienia ręki, Madison powoli i ostrożnie zaczęła się podnosić. Oparła się mocno rękami w piachu. Starała się robić to tak, aby w razie zwiększenia bólu natychmiast zastopować. Wolała nie robić tego szybko i drastycznie. Nie chciała aby jej cały kręgosłup roztrzaskał się niczym domek z kart po lekkim dmuchnięciu. Swoje ciało po kilku chwilach doprowadziła do pozycji siedzącej. Poczuła się lepiej. Od razu łatwość oddychania powróciła. Niestety zawsze wraz z wieloma zaletami przychodzą i wady. Zasięg jej widoczności wraz z zmianą poziomu wysokości jej głowy poszerzył się i ukazał jeszcze więcej ciał, jeszcze więcej kawałków wraku samolotu. To wywołało u niej panikę. Zdała sobie sprawę z tego, że siedzi, a dookoła niej leżą martwi ludzie. Jej wzrok był pusty. Przerażenie rysowało się na jej twarz. Siedziała niczym skała i jedynie jej trzęsące się ręce były oznaką, że jeszcze żyje. Była niczym kamienny posąg. Coraz trudniej było złapać jej oddech. Mimo, to nie miała problemów aby zacząć drzeć się w niebo glosy i ryczeć. Sama pogarszała swoją sytuacje. Atak paniki przyszedł w nie najlepszym dla niej momencie. Pewnie w całej okolicy było można usłyszeć jak Madison zaczęła się drzeć. Straciła kontrole nad sobą.
Powrót do góry Go down
Emilie Chase


Emilie Chase
https://wyspa.forumpolish.com/t75-emilie-chase https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t121-emilie-chase
Dane osobowe :
29 lat, chirurg ogólny, Brytyjka, zawzięta pani Doktor

Ekwipunek :
wściekleróżowa plecaczko-walizeczka (cztery pluszowe kucyki o tęczowych kolorach, grzechotka, pasta do zębów dla dzieci, dziecięca szczoteczka i kubeczek, dwie czapeczki dla małej dziewczynki, trzy kolorowe sukieneczki, małe buciki, pięć bluzeczek oraz cztery pary krótkich spodenek i sweterek, puszysty kocyk w serduszka, napoczęta półlitrowa butelka pomarańczowej Fanty, pięć litrowych butelek ruskiej wódki), Dmuchany materac-dinozaur.

Stan zdrowia :
ból karku, wstrząs mózgu

Punkty :
223


(7) Ogromna plaża Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża EmptyPią Sie 28, 2015 3:38 pm

Krzyk. Przeraźliwy krzyk niczym z typowego amerykańskiego horroru wdarł się do jej głowy. Sprawił nie tylko to, iż odzyskała przytomność, ale i spotęgował ból głowy, który był nie do zniesienia.
Otworzyła oczy. Zdała sobie wówczas sprawę, że nie tylko głowa boli ją jak cholera. Również kręgi szyjne dała się we znaki. Ból porównywalny do tego, kiedy człowiek zaśnie w niegodziwej pozycji. Często zdarzało się to podczas lotu, dlatego przez pierwsze ułamki sekund Emily myślała, że jest własnie w samolocie. Niestety gołe niebo zabiło jej przypuszczenie. Sen ? Zbyt prawdziwy i bolesny.
Westchnęła, przymrużając na dłuższą chwilę powieki. Chciała jakby tym sposobem ocknąć się z tego dziwnego koszmaru. Jednak irytował ją ten wrzask. Głos, który był jej znany. Kobiecy. Wysoki. Madison ? Nie...niemożliwe. Pokręciła przecząco głową, nieukrywanie krzywiąc się z bólu. Cholera jasna, co tu się działo ?!
Była zła i przerażona.
Ponownie otworzyła szeroko oczy, spoglądając na niebo. Czyste, niemalże nieskazitelne. Spojrzała w jeden bok, a następnie z niedowierzeiem w drugi. Mnóstwo piachu, szum wody, kawałki metalowego sporego czegoś. Krzyk kobiety. Ciężko było jej poskładać fakty niczym puzzle. Pewnie przez wstrząs mózgu, którego nabawiła się podczas upadku. W gruncie rzeczy dobrze, że tylko takie obrażenia miała, chociaż sama nie miała o tym jeszcze pojęcia.
Uniosła się powoli, by zająć pozycje siedzącą. Automatycznie ujęła głowę w swoje dłonie, czując narastające mdłości. Minęła minuta może dziesięć kiedy żołądek całkowicie przestał unosić się do gardła. Mimo to nie czuła się na siłach, aby wstać i iść, ale przecież nie będzie tak tutaj leżeć ? Zwłaszcza, że poczęła ogarniać ja panika, bo choć nie chciała dopuszczać do głowy myśli o rozbiciu, to nie miała żadnego innego wytłumaczenia na zaistniała sytuację. Jako lekarz nie zbadała nawet swego ciała, chociaż powierzchownie, aby ocenić czy nie jest połamana bądź nie doszło do jakiegoś krwotoku. Ludzie będący w stanie szokowania czasami nie zdają sobie sprawy w jakim stanie jest ich ciało. Nie myślą, nie czują bólu...do czasu, oczywiście.
Runęła na kolana i resztkami sił poczęła czołgać się przed siebie. Jeśli samolot się pali może dojść do wybuchu albo fala uderzy o brzeg i porwie ją na głęboką wodę. Wolała uciec gdzieś w głąb jak sądziła tej wyspy. W dodatku ten krzyk zmniejszał jej poczucie bezpieczeństwa, bo nie widziała gdzie i dlaczego ktoś tak przeraźliwie wrzeszczał.
Gnała na kolanach jak oszalała, dysząc niezmiernie ze zmęczenia. Czuła, że jej usta wysychają z pragnienia, a ciało zaczyna odmawiać posłuszeństwa. Co więcej, dźwięk szumu oceanu się nie zmniejszał. Nie zasuwała tak szybko jak myślała. Oddaliła się raptem parę metrów od miejsca w którym się ocknęła. Runęła na twarz z kompletnego braku sił. Piasek otulił jej buzię i wdarł się do ust, począł szczypać w oczy, dlatego też odruchowo próbowała wytrzeć go ze swojej twarzy.
Przekręciła się na plecy, łapiąc oddech. Była cholernie zmęczona, ale jeśli jej przypuszczenia były prawdziwe, to nie mogła tutaj pozostać na długo.
Odpoczywała, czując, że z każdą minutą jej oddech odzyskiwał naturalny rytm, a mięśnie nieco zregenerowały siły. Powoli z bólem podniosła się z piachu. Rozejrzała dookoła. Nie mogła dostrzec zbyt wiele. Tylko ocean i wraki samolotu. Nie dowierzała własnym oczom, dlatego też nie popadała w panikę. Nie mogła też tutaj tak stać i gapić się w przestrzeń. Ruszyła więc nieśpiesznym krokiem wzdłuż plaży, w bezpiecznej odległości od oceanu. Idąc, wpatrywała się w piach z nadzieją na znalezienie czegoś. Zerkała też od czasu do czasu w każdą ze stron z jeszcze większą nadzieją na dostrzeżenie kogoś. Momentami nieświadomie kręciła głową z nie do wierzeniem. To nie mogła dziać się na prawdę.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(7) Ogromna plaża Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża EmptyNie Sie 30, 2015 10:16 pm

Wędrówki Emilie doprowadziły ją do samego brzegu, gdzie zmęczona padła kolanami na piasek. Kręciło jej się w głowie i musiała odpocząć, jeśli chciała przydać się do czegokolwiek. Ze względu na swoją profesję, mogła liczyć na żywe zainteresowanie ze strony rozbitków.
Powrót do góry Go down
Nathan Callaghan


Nathan Callaghan
https://wyspa.forumpolish.com/t105-nathan-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t180-nathan https://wyspa.forumpolish.com/t179-nathaniel-callaghan
Dane osobowe :
33, policjant, Sydney/LA

Znaki szczególne :
Tatuaż na lewym przedramieniu (Imię żony i syna w łacinie), blizna po ugodzeniach noża na prawym udzie i lewym boku tułowia, obrączka na serdecznym palcu lewej ręki, zegarek na lewej ręce, krzyżyk zawieszony na szyi

Ubiór :
czerwono czarna koszula w kratę, temblak w postaci t-shirtu, jeansy, brak butów

Ekwipunek :
napoczęta paczka gumy do żucia, prezerwatywa, zegarek z kompasem, wyłączony iphone z pękniętą szybką, zapalniczka, listek żelowych tabletek przeciwbólowych (6 sztuk).

Stan zdrowia :
złamanie lewej ręki z przemieszczeniem, opuchlizna twarzy uniemożliwiające sprawne porozumiewanie się

Punkty :
47


(7) Ogromna plaża Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża EmptyPon Sie 31, 2015 1:09 am

Nathan nie chciał domniemywać skąd i dlaczego w kieszeniach mężczyzny znalazła się wizytówka agencji towarzyskiej i prezerwatywy. Uznał to, choć wiedział, że mylnie za sprawę nieistotną. W końcu na pogrzebach zawsze mówiło się o zmarłym w superlatywach nie zwracając uwagi na brudy danego człowieka. W każdym razie z ciężkim sercem zdecydował się zabrać zarówno kondoma i paczkę gum, jak i iPhone'a i zegarek. Nie żeby chciał zaraz je później sprzedać na eBayu czy coś... po prostu stwierdził, że każda z tych rzeczy może mu się jeszcze przydać. Do czego? Nie pytajcie nawet, bo sam nie wiedział. Do czasu przybycia służb ratowniczych po prostu je przetrzyma, a następnie odda.
Niestety nie udało się znaleźć niczego co by pomogło w usztywnieniu złamanej ręki. Pozostawało więc owinąć się ściągniętą koszulką i zawiązać z tyłu "prowizoryczny temblak". Nie było to coś najwygodniejszego i najbardziej praktycznego, ale zawsze lepsze niż latanie luźno ze złamaną łapą. Uwagę Madison o rzekomym "powołaniu" na modela skwitował trochę onieśmielonym uśmiechem. Wszak zdawał sobie sprawę, że jego budowa ciała mogła robić wrażenie, jednak nie spodziewał się aż tak bezpośredniej reakcji. - Chodzi o to, żebyś nie przemęczała się za bardzo. W końcu potrzebujesz odpoczynku. - Wyjaśnił bez żadnych podtekstów. W końcu żadno z nich nie wiedziało co tak naprawdę stało się z kręgosłupem dziewczyny, a ewentualna ewentualność paraliżu spowodowana jednym głupim ruchem w celu zawiązania pętelki (czy co tam się wiąże) na jego plecach - byłaby dla niego zmorą chyba do końca życia. - Heh, uwierz mi nie ma dla nas nic gorszego... - Odparł w podobnym tonie cierpliwie czekając aż Madison skończy wiązanie. - W sensie... lepszego... niż pomoc dziewczyny. - zamotał się niezręcznie wyczuwając, że blondynka może to źle odebrać. W każdym razie uśmiechnął na końcu czując efekty jej dzieła. Wstał momentalnie z miejsca sprawdzając stabilność uścisku na ręce. - Gitara... Dzięki Ci wielkie. - Skierował wdzięczne spojrzenie w kierunku Madison i podrapał się po owłosionej klacie. - Poczęstuj się. Znalazłem u Niego. - Dodał obdarowując ją jedną gumą. Sam zrezygnował mając na względzie rozwaloną gębe.
Nie zauważył jak blondynka walczy by zmienić swoją pozycję, będąc w tym momencie zajętym dalszymi obserwacjami tego co jego wzrok dosięgał. Przespacerował się mały kawałek po rozległej plaży cały czas mając złudną nadzieję, że niebawem na horyzoncie pojawi się jakiś statek czy helikopter, który odstawi ich do domu... Nic się nie działo, nawet trupy porozrzucane po długości piaszczystego brzegu nie powstawały... na co swoją drogą też w głupi sposób liczył. Nagle, momentalnie poczuł niewiarygodną suchość w ustach, która chyba istniała już wcześniej, jednak dopiero teraz zwrócił na nią uwagę... - Tobie też chcę się tak... - Nie dokończył, bowiem przerwał mu niespodziewany atak paniki Madison. Krzyk, który dobiegł jego uszu zerwał go błyskawicznie z nóg i sprawił, że w mgnieniu oka pojawił się koło Niej. - Hej... hej... - Rzucił w pierwszej chwili nawet nie zauważając, że dziewczyna już siedzi, a nie leży. Chwycił ją delikatnie za ramię przyklękając i z zauważalną troską spojrzał w oczy. - Jestem tutaj... Spójrz mi w oczy... jestem... nie martw się. Wszystko będzie dobrze. - Próbował pocieszyć jak tylko się dało starając się brzmieć ciepło i pieczołowicie. - Wiem, że jest Ci ciężko, ale musimy sobie z tym poradzić. - Dodał, tym razem z większą stanowczością, jakby chciał podbudować nieco podłamaną Madison. - Nie widzisz...? Udało ci się usiąść. Poruszasz nogami, widzę. Los się do nas uśmiecha. - Zakończył chcąc niejako zarazić ją optymizmem.
Powrót do góry Go down
Madison Blackwell


Madison Blackwell
https://wyspa.forumpolish.com/t89-madison-blackwell https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t91-madison-blackwell
Dane osobowe :
26, Fotograf, Amerykanka.

Ubiór :
Jasno niebieska bluzka, jeansy, trampki, znaleziona męska bluza

Stan zdrowia :
ukruszone dolne kły, krwotok z nosa, słabnący ból kręgosłupa

Punkty :
62


(7) Ogromna plaża Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża EmptyPon Sie 31, 2015 12:51 pm

Zakłopotanie w które wprowadził się Nathan sam z siebie było dość słodkie. Domyślała się, że sama prośba o pomoc kobiety dla niego to urażenie jego męskiej dumy. Każdy facet ma z tym problem. Na początku Madison nie bardzo złapała o co chodzi, dopiero gdy on się poprawił dotarło do niej jaki sens miała jego wypowiedź. Posłała mu jedynie dwuznaczny uśmiech. Nie wiedziała, czy ma odebrać to jako coś pozytywnego czy negatywnego. Pozostawiła to bez komentarza bo uznała, że ten temat nie jest teraz ich pierwowzorem. Może kiedyś, przy innej okazji wyciągnie jego słowa aby się tłumaczył.
Gest z gumą był nie co niezręczny, przynajmniej dla niej. Wiedziała że Nathan chce dobrze i miło z jego strony, że chciał się dzielić swoimi "skarbami" z Madison, którą ledwo znał. To dużo o nim świadczyło. Pewnie to wychodziło, z jego zawodu policjanta. Tak, Madison wiedziała czym zajmuje się Nathan mimo, że sam jej tego nie powiedział. To i owo usłyszała od jego młodszego brata. Idealny stróż prawa? Możliwe. Na pewno był osobą, która nie zostawia osoby, gdy te potrzebują pomocy. Dziewczyna wzięła gumę i schowała ją do kieszeni. Cóż, pozycja leżąca na pewno nie była sprzyjająca żuciu gumy. Wolała nie ryzykować tym, ze przez przypadek mogłaby ją połknąć lub wleciałaby jej do nie tej dziurki co trzeba. - Dzięki. Potem zapewne się przyda do robienia ogromnych balonów. - Posłała mu serdeczny uśmiech. Tyle mogła zrobić w tym momencie, co ją zaczęło już doprowadzać do szału. Czuła się jak piąte koło u wozu.
Zmiana pozycji wiązała się z ogromnym stresem z samego powodu obrażeń jakie doznała podczas katastrofy Madison. Nie spodziewała się jednak, że widok z innej perspektywy tak na nią wpłynie. Możne nawet to wszystko w tym momencie ją przerosło, przytłoczyło jej niewielką osóbkę. Wszystkie emocje wzięły górę i dziewczyna całkowicie spanikowała. Klęczała nieruchomo. Jedynie jej usta otwierały się aby wydać z siebie wrzask. Szlochanie nosem i zimne łzy płynące po jej policzkach, na pewno nie były pięknym widokiem. Oczy miała zamknięte więc nawet nie zdawała sobie sprawy z tego jak szybko mężczyzna znalazł się przy niej. Dopiero wtedy gdy poczuła jego dłonie na jej ramionach otworzyła szeroko oczy. Była przerażona i lekko wystraszona bo nie spodziewała się, aż tak bliskiego kontaktu. Była w amoku. Jej ciało utrzymywało się w pionie tylko dlatego, że było trzymane przez Nathana. Pewnie gdyby nie to, to padła by na piasek niczym kłoda i zaryła twarzą prosto w tafle wody. Słowa w ogóle do niej nie docierały. Widziała, jak jego usta się poruszają ale żadne z jego słów nie docierały do niej lub nie chciały dotrzeć. - Chcę do domu...- Z trudem udało jej się skleić jedno zdanie, które na pewno nie brzmiało optymistycznie. Była zmęczona i przytłoczona całą sytuacją. Jej głos był ledwo słyszalny i załamujący się.Nie była w dobrym staniem i lepiej aby pomoc jednak dzisiaj się pojawiła na tej cholernej plaży.
Powrót do góry Go down
Leonardo Cervera


Leonardo Cervera
https://wyspa.forumpolish.com/t252-leonardo-cervera https://wyspa.forumpolish.com/t262-leonardo-cervera https://wyspa.forumpolish.com/t260-leonardo-cervera
Multikonta :
Kiara

Dane osobowe :
30 lat | Służby Specjalne | Sydney | Kolumbijczyk | Rozwodnik | Większość życia spędził w Brazylii, od trzech lat w Australii| 185 cm

Znaki szczególne :
dobrze zbudowany | kilka tatuaży o znaczeniu znanym tylko jemu | blizna na żebrach

Ubiór :
biała podkoszulka z śliczną mozaiką błota i krwi | jeansowa kurtka z długim rękawem | długie, czarne spodnie | wygodne adidasy

Ekwipunek :
płachta (2,5x3) | walizka-plecak: buteleczka alkoholu, chusteczki, notatnik z adresami, nowy ołówek, końska maść rozgrzewająca (150g), BlackBerry Passport (37% baterii) z breloczkiem, damska kosmetyczka (pół buteleczki wody utlenionej, tusz i kredka, czerwona szminka), roztrzaskane lusterko, skarpety frotte, suchy szampon, winogronowa Fanta (1l), koperta ze zdjęciami, dziecięcy kocyk, trampki męskie - rozmiar 42 | srebny krzyżyk, dwuosobowy namiot z narzędziami, krakersy, butelka wina

Stan zdrowia :
głęboko rozcięty lewy policzek (pionowa rana mająca około pięciu centymetrów długości, na tyle głęboka, by w przyszłości pozostawić bliznę) | kolce w dłoni | silny ból prawego ramienia | zszyta muliną rana na kości potylicznej i towarzyszący temu ból głowy

Punkty :
533


(7) Ogromna plaża Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża EmptyPon Sie 31, 2015 7:40 pm

| (5) Fragment oceanu przy plaży

Szedł już dobrą godzinę i nie spotkał żadnej żywej duszy. Na wszelki wypadek trzymał się cały czas piaszczystych terenów, żeby w razie czego bezpiecznie dotrzeć do brzegu, w końcu pomoc mogła pojawić się w każdej chwili. Choć tak naprawdę nie oczekiwał na nią. Zazwyczaj jeżeli mówiono o wypadkach samolotowych w wiadomościach to były trzy opcje. Pierwsza, pojawiła się jakaś awaria, ale pilot bezpieczne wylądował. Druga, w wyniku jakiejś tragedii samolot się rozbij i wszyscy zginęli. Trzecia, samolot ginął i nikt nie był w stanie go znaleźć. Wtedy wszyscy zastanawiali się, co się stało z tymi ludźmi. Ale wychodzili jednocześnie z założenia, że wszyscy umarli. A tutaj proszę bardzo w ich przypadku udało się przeżyć kilku osobom… na razie. Był realistą. Brak jakiejkolwiek żywej duszy na swojej drodze z jednej strony go cieszył, a z drugiej lekko niepokoił. Nie chciał przerywać cudownej ciszy, która mu towarzyszyła, ale z drugiej strony im mniej osób przeżyło tym mniejsze prawdopodobieństwo, że… Ale on nigdy nie był dobry z matematyki, więc nie pora zajmować się prawdopodobieństwem.
W końcu postanowił zrobić sobie przerwę. Usiadł na jakimś kamieniu i przejrzał dokładnie ponownie swoje znaleziska. Wziął butelkę picia i odkręcił. Po godzinie drogi zasłużył na jeden łyk, ale nie więcej. Był bardzo oszczędny. Schował resztę do środka i przejrzał różne drobnostki. Ludzie wozili rzeczy na które on by w życiu nie wpadł. Niestety nie było tam żadnych bandaży, plastrów ani nawet głupich wacików, którymi mógłby wytrzeć sobie krew z cieknącego policzka. W końcu chwycił za BlackBerry Passport i spróbował go uruchomić. Wcześniej tego nie robił, bo wyszedł z założenia, że i tak nie będzie działał. Ale o dziwo się pomylił. Oczywiście o zasięgu nie było mowy, ale przynajmniej mógł go przejrzeć, by poznać potencjalnego właściciela. Wcześniej włączył maksymalne oszczędzanie i chwilę bawił się urządzeniem. Trudno powiedzieć co go podkusiło do przejrzenia galerii ze zdjęciami, ale gdy zobaczył pierwsze z nich to zamarł. Wpatrywał się w zdjęcie blondynki ze zdziwieniem i niedowierzaniem. Nie potrafił określić na ile zamarł, ale jedno było pewne – telefon nagle zyskał dla niego na wartości. W końcu schował go głęboko w małej walizce i zarzucił ją na plecy, po czym poszedł dalej. Szedł kilkanaście minut, aż udało mi się dotrzeć do fragmentu plaży, na której dostrzegł dwie postaci. Na początku miał ochotę je ominąć szerokim łukiem i pójść dalej, ale w końcu postanowił podejść. W końcu było ich tylko dwoje, a nie kilkanaścioro.
- Hej – krzyknął, gdy był kawałek dalej, by zwrócić na siebie uwagę. Wolał zachowywać ostrożność, bo w końcu nie wiadomo z kim miał do czynienia. Mógł podróżować z każdym. Kucharzem z tajskiej restauracji, gwiazdą rocka i seryjnym mordercą. Kto wie, na kogo mógł trafić tym razem? – Jesteście sami? – zapytał od razu. To chyba będzie pierwsze pytanie, które będzie kierował do każdej odnalezionej osoby. Było widać, że kogoś szuka na pierwszy rzut oka. W końcu stwierdził, że pora zacząć zachowywać się normalnie, a nie tak jak chciał. W końcu nie powinien do końca pokazywać wszystkim swojej prawdziwej twarzy. – Jak się czujecie? Możecie się przemieszczać? – zapytał i podszedł bliżej, ale cały czas zachowując bezpieczną odległość, zawsze jakiś dystans się przyda.
Powrót do góry Go down
Nathan Callaghan


Nathan Callaghan
https://wyspa.forumpolish.com/t105-nathan-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t180-nathan https://wyspa.forumpolish.com/t179-nathaniel-callaghan
Dane osobowe :
33, policjant, Sydney/LA

Znaki szczególne :
Tatuaż na lewym przedramieniu (Imię żony i syna w łacinie), blizna po ugodzeniach noża na prawym udzie i lewym boku tułowia, obrączka na serdecznym palcu lewej ręki, zegarek na lewej ręce, krzyżyk zawieszony na szyi

Ubiór :
czerwono czarna koszula w kratę, temblak w postaci t-shirtu, jeansy, brak butów

Ekwipunek :
napoczęta paczka gumy do żucia, prezerwatywa, zegarek z kompasem, wyłączony iphone z pękniętą szybką, zapalniczka, listek żelowych tabletek przeciwbólowych (6 sztuk).

Stan zdrowia :
złamanie lewej ręki z przemieszczeniem, opuchlizna twarzy uniemożliwiające sprawne porozumiewanie się

Punkty :
47


(7) Ogromna plaża Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża EmptyPon Sie 31, 2015 8:01 pm

Też chciał do domu... tak bardzo, że miał ochotę wypłakać się z Madison. Nie było w tym momencie niczego innego tak istotnego jak ujrzenie znów żony i syna, wycałowania ich i wyściskania z całych sił, szczerych przeprosin i obietnicy lepszego. Nigdy tak za nimi nie tęsknił jak teraz, kiedy wydawać by się mogło otarli się o śmierć. Człowiek przypomina sobie w takich chwilach co jest dla Niego najważniejsze, co stanowi bezwzględny priorytet i co utrzymuje jego podupadłą duszę w całości. Nie był jednak tak wylewny w swoich emocjach jak dziewczyna. Nathan zawsze zdawał się być osobą nieco zamkniętą w sobie i tłumiącą swe emocje. - Nie płacz... - Rzekł przyjemnym, ciepłym głosem i delikatnym ruchem otarł jej łzy z policzka. Nie miał jej absolutnie nic za złe. Mógł się spodziewać, że szok spowodowany katastrofą lotniczą w końcu ją złamię. Nie mówię, że czuł się w swojej aktualnej roli komfortowo, mając na względzie to, że praktycznie jej nie znał. Nie mniej jednak zawód jakim na c odzień się trudnił wymagał pewnego doświadczenia w tych kwestiach. - Musisz być dzielna. Tak jak wtedy, gdy robiłaś zdjęcia tym głodnym tygrysom. - No łapał się wszystkiego czego mógł. Nie mógł tak obojętnie znieść depresyjnego stanu blondynki. Wiedział, że w takich sytuacjach każda, nawet z pozoru błaha gadka może coś zdziałać...
Nie zwracał uwagę na nic innego prócz Madison, nieustannie wpatrując się czule w jej zamknięte i przerażone oczy. Głos z oddali jaki niebawem dobiegł jego uszu był wyraźny, aczkolwiek nie do zlokalizowania. Spojrzał więc najpierw przed siebie, następnie w lewo i prawo, aż w końcu odwrócił się i ujrzał sylwetkę mężczyzny oddalonego o kilkanaście metrów. - Tak. - Odkrzyknął mu niewyraźne. Dopiero teraz poczuł jakie naprawdę może mieć problemy z funkcjonalną komunikacją. Ból jak sprawiło mu podniesienie głosu był tak mocny, że momentalnie zacisnął mocno zęby i złapał się sprawną ręką za twarz. Syknął markotnie. Machnął mu kolejną ręką by podszedł. Nie miał zamiaru dalej cierpieć, tak samo jak nie miał zamiaru opuszczać Madison. Spojrzał wtem na nią nieco zakłopotanym wzrokiem. - Widzisz? Mówiłem, że w końcu ktoś nas znajdzie. - Powiedział jej spokojnie. - Jak widać nie jest zbyt kolorowo. Dziewczyna ma problemy z kręgosłupem i nie specjalnie mamy pojęcie jakie... - Dodał kolejno w kierunku latynosa. Nie było co się oszukiwać. Wiedział, że te słowa nie podbudują dziewczyny na duchu, ale myślę, że sama dobrze wiedziała na czym stoją i niczym tu innym wiele nie zdziała. Nie było też co okłamywać faceta, mógł być każdym - nawet lekarzem, co na pewno poprawiło by ich położenie. O swojej sytuacji nawet nie wspomniał... z resztą, nie widać? - Z tobą też nieciekawie co? - Zmusił się na niewielki uśmiech przyglądając się rozciętej twarzy faceta. - Spotkałeś już kogoś oprócz Nas? - Spytał następnie marząc o odpowiedzi w stylu "Tak, spotkałem takiego jednego dupka, ale nie szło z nim wytrzymać" - wtedy mógł być pewien, że Mike żył.
Powrót do góry Go down
Leonardo Cervera


Leonardo Cervera
https://wyspa.forumpolish.com/t252-leonardo-cervera https://wyspa.forumpolish.com/t262-leonardo-cervera https://wyspa.forumpolish.com/t260-leonardo-cervera
Multikonta :
Kiara

Dane osobowe :
30 lat | Służby Specjalne | Sydney | Kolumbijczyk | Rozwodnik | Większość życia spędził w Brazylii, od trzech lat w Australii| 185 cm

Znaki szczególne :
dobrze zbudowany | kilka tatuaży o znaczeniu znanym tylko jemu | blizna na żebrach

Ubiór :
biała podkoszulka z śliczną mozaiką błota i krwi | jeansowa kurtka z długim rękawem | długie, czarne spodnie | wygodne adidasy

Ekwipunek :
płachta (2,5x3) | walizka-plecak: buteleczka alkoholu, chusteczki, notatnik z adresami, nowy ołówek, końska maść rozgrzewająca (150g), BlackBerry Passport (37% baterii) z breloczkiem, damska kosmetyczka (pół buteleczki wody utlenionej, tusz i kredka, czerwona szminka), roztrzaskane lusterko, skarpety frotte, suchy szampon, winogronowa Fanta (1l), koperta ze zdjęciami, dziecięcy kocyk, trampki męskie - rozmiar 42 | srebny krzyżyk, dwuosobowy namiot z narzędziami, krakersy, butelka wina

Stan zdrowia :
głęboko rozcięty lewy policzek (pionowa rana mająca około pięciu centymetrów długości, na tyle głęboka, by w przyszłości pozostawić bliznę) | kolce w dłoni | silny ból prawego ramienia | zszyta muliną rana na kości potylicznej i towarzyszący temu ból głowy

Punkty :
533


(7) Ogromna plaża Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża EmptyPon Sie 31, 2015 9:01 pm

Przyjrzał się tej dwójce uważnie. Mimo iż też siedzieli na plaży i wydawali się bezradni to różnili się od ludzi, których spotkał wcześniej.  Tamci byli przeciągnięci tragizmem, chaosem i przesadą. Oni wydawali się spokojniejsi, może dlatego że byli w pewien sposób uziemieni i nie mogli biegać i krzyczeć. Okazało się, że dziewczyna ma problemy z chodzenia, a mężczyzna widocznie miał jakiś problem, z którymś ze zmysłów. Nie znał się na tym za bardzo, nie był przecież lekarzem, ale mimo wszystko im zaczął współczuć. Czemu im tak, a topielcowi nie? Trudno powiedzieć, może wydawali się sympatyczniejsi.
- Nieciekawie. Ale powinniście chociaż przesunąć się pod drzewa, w cień. W słońcu jest kilka jak nie kilkanaście stopni więcej. Pocicie się, tracicie wodę – To nie było wielką filozofią, ale prawda była taka, że miał rację. Pewnie bali się tego zrobić, bo oboje ledwo co mogli się poruszać, ale teraz zyskali jego, więc mógł ich wspomóc. Nie był w stanie kogoś przenieś ze względu na ból z ramieniu, ale mógł zawsze podtrzymać. Oczywiście mogli odrzucić jego ukrytą propozycję, decyzja należała do nich. Pewnie najmniejszy ruch bolał dziewczynę, ale w takiej sytuacji musiała zacisnąć zęby i znieś ból. Mogła też czekać, aż się odwodni.
- Przydałoby się to pozszywać, ale bardziej dokucza mi ból w ramieniu. – Nie był przyzwyczajony się do dzielenia swoimi bolączkami, zazwyczaj wszystko zostawiał dla siebie, ale chyba to powinien powiedzieć, przynajmniej tak mu się wydawało. Wymieniali się swoimi doświadczeniami, czemu miałby udawać okaz zdrowia skoro nim nie był. Był nieco upośledzony w kontaktach z innymi ludźmi, więc nie za bardzo wiedział jak wiązać ze sobą tematy, które próbował połączyć, ale na szczęście mężczyzna go ubiegł. Nie musiał sam kombinować, jak zadać to niewygodne pytanie.
- Kilka osób. Dwóch nienadających się do niczego topielców, jednego zachłannego typka, który chciał zabrać mi walizkę i nawet kilka ładnych dziewczyn – zażartował. Tak to nie była pora na żarty, ale Leonardo miał specyficzne poczucie humoru. Już taki był. Cóż poradzić. – Wszyscy pogrążeni w panice, dlatego ruszyłem sam. Szukam kogoś. Wysoka, blondynka, błękitne oczy, czerwone usta, bardzo ładna, kojarzycie? – zapytał i nie zorientował się nawet, że jego głos przybrał niemal błagalny ton. Był przepełniony żalem, choć trudno powiedzieć do kogo skierowanym. To nie było dla niego normalne zachowanie. Czyżby zaczął odczuwać jakieś wyrzuty sumienia? Jego ostatnia rozmowa z Fel była… tragiczna. Byleby nie była faktycznie ostatnią. Zaczął wpatrywać się z tą dwójkę, wiedział że nie zostanie tutaj długo, bo musiał iść dalej, ale nie chciał tak po prostu wstać i ich tutaj zostawić. Zdjął swoją walizkę i wyciągnął z niej butelkę Fanty po czym podał im. – Tylko po łyku, więcej nie mam – powiedział ostrzegawczo. Trzeba było oszczędzać wszystko co się dało. Jako, że on miał zamiar dalej wędrować to picie będzie mu potrzebne, ale z drugiej strony nie chciałby umierać z pragnienia na plaży bez możliwości ruchu.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(7) Ogromna plaża Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża EmptyPon Sie 31, 2015 9:11 pm

Wydawało mi się, ze skoro w temacie są trzy osoby, to kolejka jest jasna, ale jak widać, nie jest tak.
Dla przypomnienia: Madison, Nathan, Leonardo.
Kolejkę można pominąć po 24 godzinach bez odpisu.
Dziękuję za uwagę.
Powrót do góry Go down
Madison Blackwell


Madison Blackwell
https://wyspa.forumpolish.com/t89-madison-blackwell https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t91-madison-blackwell
Dane osobowe :
26, Fotograf, Amerykanka.

Ubiór :
Jasno niebieska bluzka, jeansy, trampki, znaleziona męska bluza

Stan zdrowia :
ukruszone dolne kły, krwotok z nosa, słabnący ból kręgosłupa

Punkty :
62


(7) Ogromna plaża Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża EmptyPon Sie 31, 2015 11:03 pm

Starała sobie wyobrazić, że jest w całkowicie innym miejscu. Lotnisko i widok jej rodziców machających w jej stronę był czym na rodzaj wymyślonej w jej głowie scenką, która cały czas powtarzała się w kółko. Niczym na repeat. Nie miała innego pomysłu aby się uspokoić. Wiedziała, że emocje wzięły górę i z tym nie miała zamiaru się ukrywać. Nie była osobą o stalowych nerwach i łatwo było poruszyć ją do takiego stopnia aby uroniła łzy. Tutaj nie było mowy aby Madison pozostała niewzruszona. Otarła się o śmierć, a kilkaset osób nawet nie miało szansy zobaczyć tej pięknej wyspy, plaży i niedługo nadchodzącego tutaj zachodu słońca. Musi być pięknie, prawda?
Od jej własnego świata wyciągał ją głos Nathaniela. Cieszyła się, że jest przy niej i nie odstępuje jej na krok ale tym samym go zatrzymywała. Była do niczego, jak zawsze. Policjant doskonale wiedział jak władać siłą słów aby dotrzeć do blondynki. Po samym "Nie płacz" i tonie głosu jaki użył na jej twarzy pojawił się zarys uśmiechu w kącikach ust. Po tym jak kilka łez zostało na jego dłoni, sama była w stanie przetrzeć sobie twarz i w miarę się uspokoić aby nawiązać rozmowę. A raczej, aby nie drzeć się już na całą plaże i opanować wodospad łez. Śmiech przez łzy wywołały wspomnienia o robieniu fotografii dzikim zwierzętom. Zabawne, że w takim momencie wyjechał do niej z takim tekstem. - Dobra. Postaram się ogarnąć. - Uśmiechnęła się i przetarła dłońmi oczy. Oddychała już spokojniej i jej ciało nie było już niczym galaretka. - Dziękuje, ze mnie "opanowałeś". Bo nie wiem jak inaczej to nazwać.- Kiwnęła głową w geście podziękowania.
Odgłos osoby trzeciej był dla Madison niczym zastrzyk energii. Obróciła powoli głowę w stronę skąd myślała, że dobiegł krzyk. Na jej twarzy pojawił się grymas bólu w momencie przemieszczania głowy jednak musiała to zobaczyć. Musiała spojrzeć na innego człowiek niż Nathan. Bez obrazy! Ale kolejna osoba na horyzoncie oznaczała nadzieje. Nadzieje na to, że ekipa ratunkowa dotarła na wyspę. Nie była w stanie nic powiedzieć, ponieważ mężczyźni zaczęli do siebie krzyczeć. Nathan powinien ustąpić i pozwolić jej rozmawiać ale skoro chciał się męczyć to niech mu będzie. Madison milczała jak grób. Pozwoliła aby usta policjanta były również jej. Ona za to miała dużo czasu aby się przyjrzeć zachowaniu nowego przybysza, które było dziwne. Nie zbliżał się do nich aby udzielić pomocy czy coś. Uwagę przykuła za to walizka na plecach, która raczej nie należała do niego. Dostrzegła również ślady krwi na ubraniu. Nie była pewna czy to jego własna czerwona plama, czy może osoby która walczyła o walizkę. Prawda, nie mamy pojęcia kto był na pokładzie samolotu. Kto wie kim są osoby, które pojawiają się od tak z walizką w ręku. Podejrzane. Jej mina kiedy zapytał czy są sami była wymowna. To tak jakby zapytał, czy kogoś jeszcze trzeba ukatrupić oprócz was....
Madison nie miała zamiaru siedzieć dłużej na tyłku. Zanim jeszcze nowy przybysz zdołał podjeść bliżej, dziewczyna z trudem podniosła się na nogi. Jedynie syknęła z bólu i zaczęła rozglądać za czymś przydatnym jak plecak lub torba na ramie. Takie coś przydałoby się do gromadzenia prywatnych rzeczy osób, które nie uszły z życiem, a rodziny tych osób chciałyby dostać dokumenty po tej osobie. Spojrzała na Nathaniela wymownie i trochę złowrogo? - Uważaj. Nie wiadomo, kto to jest. Nie zdobył tej walizki na plecach tak sobie. Może złodziej..? - Wyszeptała i wyprostowała się. Przejechała rękami po swoje tali aby sprawdzić czy jest cała. Skupiła swój wzrok na miejscach gdzie nie było ciał. Nie chciała zwracać tego co jadła w samolocie, przynajmniej nie zrobi się szybko głodna. Jedynym dokuczliwym uczuciem było pragnienie i lekki ból w plecach. Westchnęła i ruszyła w kierunku przez siebie obranym tam gdzie ją nogi poniosą i zobaczy coś ciekawego. Oczywiście, ma nadzieje że Nathan co jakiś czas spojrzy za nią w którym kierunku idzie. Ona na pewno co jakiś czas spojrzy na tych dwóch. Ale teraz trzeba zatroszczyć się o siebie, ewentualnie poszukać coś co usztywni rękę Nathana.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

(7) Ogromna plaża Empty
PisanieTemat: Re: (7) Ogromna plaża   (7) Ogromna plaża Empty

Powrót do góry Go down
 
(7) Ogromna plaża
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 11Idź do strony : 1, 2, 3 ... 9, 10, 11  Next
 Similar topics
-
» (2) Kamienna Plaża
» (3) Piaszczysta Plaża
» (8) Plaża po zachodniej stronie lasu

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
All hope is lost :: Wyspa :: Plaża-