IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
(4) Las przy plaży - Page 9


 

 (4) Las przy plaży

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
Wyspa


Wyspa
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
125


(4) Las przy plaży - Page 9 Empty
PisanieTemat: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 9 EmptySro Sie 19, 2015 9:25 pm

First topic message reminder :

Okolice plaży

Las przy plazy

Początek lasu. Jest on wyjątkowo gęsty i zarośnięty przez palmy. Na liściach znajduje się pełno różnorodnego robactwa.

<
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(4) Las przy plaży - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 9 EmptySob Paź 31, 2015 3:01 pm

Podróż Drew nie należała do najkrótszych. Plus był taki, że między czasie zdążył nieco otrząsnąć się z błota dzięki czemu nie wyglądał już jak błotny potwór, mimo iż pozostawał cały brudny z śpiącą królewną na rękach. Po około półgodzinnej podróży udało mu się usłyszeć czyjeś rozmowy. Większa grupa szła przez las i właśnie w ich kierunku powędrował mężczyzna. W końcu udało mu się wpaść na grupkę nieznajomych na nieco mniej zarośniętej przez drzewa i krzaki przestrzeni. Stauntan mógł odetchnąć z ulgą, że udało mu się znaleźć żywe dusze w tej przeklętej dżungli. Spokojnie mógł oprzeć Gabrielę pod drzewem, bo ta mimo iż była nieprzytomna to jej stan pozostawał stabilny, i mógł pozwolić sobie na moment odpoczynku.
Grupka podróżująca z początku linii lasu pewnie nie spodziewała spotkać się kogokolwiek w dżungli. Na początku to idące na przodzie Emilie i Sam miały okazje zobaczyć Drew i jego nieprzytomną towarzyszkę, ale zanim zdążyły cokolwiek zrobić to do ich uszu dotarły liczne krzyki należące do co najmniej kilku osób. Co gorsze stawały się coraz głośniejsze, co oznaczało że grupka przerażonych uciekinierów zbliżała się w ich kierunku.
Pierwsze biegły dwie blondynki, na których twarzach rysowało się przerażenie. Tara zatrzymała się dopiero po tym jak wpadła na Emilie. Bianca ledwo co zdążyła zatrzymać się, żeby nie wpaść na kobiety i zatrzymała się tuż przy nich. Kolejni pojawili się Nathan i Kiara, którzy zatrzymali się chwilę wcześniej, tuż przy Sam, zwalniając od dłuższego czasu, ponieważ zdążyli zauważyć, że ich porywacz zrezygnował z pościgu za nimi.


Kolejka 1: Tara, Bianca, Marina, Emilie
Kolejka 2: Kiara, Sam, Drew, Juliana (+ Nathan, który może dołączyć w dowolnym momencie)

Sebastian, jeżeli się pojawi może dołączyć do dowolnej grupy, to samo jeżeli chodzi o osoby z Linii Lasu, które jeszcze się nie przeniosły tutaj. Bylibyśmy wdzięczni za zachowanie równowagi pomiędzy ilością osób w poszczególnych grupach. Grupy będzie można zmienić, zostają wprowadzone na początek w celu uniknięcia chaosu i przyśpieszenia gry.

Przypominam, że kolejka mija po 12h. (miło by było, jeżeli pojawiałyby się informacje, jeśli ktoś będzie na forum, będzie jego kolej, ale będzie pewny, że nie zdąży odpowiedzieć, wtedy pójdzie nam szybciej - wystarczy wtedy napisać do MG albo do osoby następnej w kolejce by brała się za posta)
Powrót do góry Go down
Kiara Foster


Kiara Foster
https://wyspa.forumpolish.com/t56-kiara-foster https://wyspa.forumpolish.com/t116-kiara-foster#330 https://wyspa.forumpolish.com/t68-kiara-foster
Multikonta :
Leonardo

Dane osobowe :
33 lata, pielęgniarka, NYC

Znaki szczególne :
wysoka, po kilku dniach bez odpowiedniej pielęgnacji włosów robi jej się afro

Ubiór :
biała bokserka, brązowy sweterek, jeansowe, podarte spodnie, wygodne, sportowe obuwie, wisiorek i srebna bransoletka

Ekwipunek :
opakowanie zapałek do zniczy, nożyczki do paznokci, lotnicza buteleczka kremu do rąk, okulary przeciwsłoneczne, pilniczek, jedna kanapka z dżemem i nieotwarta zielona galaretka w kubeczku, dwie koszulki, para spodni, sukienka, szczoteczka do zębów, szczotka do włosów, sweterek, tabletki (przeciwbólowe, przeciwzapalne, przeciwgorączkowe, przeciwalergiczne), plastry, woda utleniona, bandaż elastyczny, biała chusta

Stan zdrowia :
Przemęczenie, senność, rozległe otarcia na prawej części ciała, amnezja (nie potrafi rozpoznać znajomych twarzy, zdarza się jej gubić słowa, mówić w języku niegdyś nauczonym - zdarza jej się przypomnieć fragment jakiegoś wydarzenia ze swojego życia, przypomina sobie dobę przed katastrofą)

Punkty :
346


(4) Las przy plaży - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 9 EmptySob Paź 31, 2015 3:40 pm

| Zapomniana dolina

Kiara była najmniej zorientowana w tym co się działo, ale najlepiej udało jej się odczytać zachowanie napastnika. Nie pomyliła się w ocenie, bo ten ruszył w ich kierunku. Na szczęście odzyskała orientacje na tyle, by rzucić się w ucieczkę. Wszyscy ruszyli w tym samym kierunku, a jej tylko od czasu do czasu migały postacie dwóch kobiet, które biegły przed nią. Ona co chwilę oglądała się za siebie, żeby oceniać odległość porywacza. Dopiero, gdy zobaczyła że zostaje w tyle to z całej siły przyśpieszyła. Po kilku minutach intensywnego sprintu obejrzała się i zauważyła, że zagrożenie minęło. Biegła dalej, ale spowolniła tempa. Niedługo potem stanęła, orientując się że kobiety, które biegły przed nią zrobiły to samo. Pochyliła się do przodu, opierając dłonie na kolanach i oddychała ciężko. W tej chwili zaczęło się jej kołować w głowie po tak intensywnych biegu. Po kilkunastu sekundach wyprostowała się zauważając, że ich grupa wyraźnie się powiększyła, o jakiegoś nieznanego jej mężczyznę. Kilka metrów dalej blondynki znalazły się przy jakiejś brunetce, a kilka metrów od niej stała… Sam. Gdy mulatka zobaczyła kobietę to pierw po prostu wpatrywała się z niedowierzaniem, cały czas oddychając ciężko. W końcu dopuściła do siebie świadomość, że widzi swoją znajomą naprawdę.
- Sam – wypowiedziała jej imię z słyszalną radością w głosie po to, żeby potem wykonać kilka kroków w jej kierunku. Położyła dłonie na jej ramionach, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. – Tak się cieszę, że cię widzę – zdążyła jeszcze powiedzieć, po czym dopiero dopuściła do siebie myśli, co tak naprawdę wydarzyło się przed momentem. Obejrzała się na siebie, sprawdzając czy dotarli wszyscy – choć tak naprawdę nie kojarzyła, ile osób mogło się tam znajdować. Jedno było pewne, nigdzie nie było kobiety, za którą wszyscy na początku biegli. Udała się w innym kierunku? Kiedy zniknęła im z pola widzenia? A może ten potwór przerwał pościg, bo zdążył ją złapać? Wersji mogło być wiele. Lecz teraz – przynajmniej pozornie – wydawało się, że są bezpieczni, więc w końcu mogli odetchnąć z ulgą.
- Czy ktoś ma pojęcie, co się właśnie wydarzyło? – zapytała w końcu na głos, uwalniając te pytanie ze swoich myśli. Ona nie wiedziała nic, więc każda odpowiedź byłaby dla niej satysfakcjonująca.
Powrót do góry Go down
Tara Cugana


Tara Cugana
https://wyspa.forumpolish.com/t254-tara-cugana https://wyspa.forumpolish.com/t257-tara#1882 https://wyspa.forumpolish.com/t256-tara-cugana
Multikonta :
Sophie

Dane osobowe :
15 lat, Artystka, Australijka, 160 cm

Znaki szczególne :
Kolorowe pasemka włosów, potarganych i posklejanych krwią z tyłu głowy

Ubiór :
Brązowy t-shirt, dżinsy z podwiniętymi nogawkami.

Stan zdrowia :
Przemęczenie, senność, ból uszu, płatek prawego jest lekko naderwany. Poparzone nozdrza. Ból mięśni oraz rana na głowie.

Punkty :
31


(4) Las przy plaży - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 9 EmptySob Paź 31, 2015 3:54 pm

< Zapomniana Dolina

Wraz z sykiem tajemniczej postaci, serce Tary podeszło do gardła, na którym zaciskały się łapy przerażenia tak wielkiego, aż blokującego dostęp wieżego powietrza do organizmu. Nastolatka spięła wszystkie mięśnie, wpadając w panikę nie tylko z powodu obecności dziwnej istoci. Wystraszona, że nie może odetchnąć pełną piersią, otworzyła usta szeroko, próbując poradzić sobie z chęcią wybuchnięcia płaczem.
Mężczyźni również wydając się wryci w ziemię pod stopami, przestali pełnić rolę opiekunów, którzy mogą przeciwstawić się tajemniczej osobie. Tara zdołała tylko opuścić spojrzenie na Kiarę, nie ruszając nawet głową, nim Kiara krzykiem nie pogoniła jej do działania.
To w zupełności wystarczyło Tarze, która jako pierwsza biegiem puściła się za rudzielcem, chowającym gdzieś między krzakami. Nastolatka nie oglądała się za siebie ani nie zamierzała zatrzymywać, póki nie odnajdzie bezpieczne schronienie. Najlepiej daleko od drzew, które zaczęły jej się niemiło kojarzyć. Stopy mocno uderzały w leśne podszycie, a kolejne pnie migały dziewczynie po bokach.
Nie zatrzymałaby się, gdyby nie przeszkoda jaka nagle przed nią się pojawiła. Tara nie miała szans wyhamować, zderzając się z Emilie i odbijając od niej jak kukła. Upadek na tyłek był zbyt bolesny. Jednak blondynka nie zamierzała się na to skarżyć. Pragnąc zerwać się jeszcze raz, nie miała szans na inne, jak powolne podnoszenie z ziemi. Teraz odczuła jak bardzo zmęczona jest.
- Nie ma go? - Rzuciła pytaniem, obracając głowę za siebie i wypatrując zagrożenia z przerażeniem na twarzy.
Powrót do góry Go down
Bianca Winslet


Bianca Winslet
https://wyspa.forumpolish.com/t393-bianca-winslet#6061 https://wyspa.forumpolish.com/t395-pianka https://wyspa.forumpolish.com/t394-bianca-winslet#6090
Dane osobowe :
20 lat, Australia

Znaki szczególne :
Zakrwawiona bluzka i błękitne soczewki.

Ubiór :
Białe jeansy, czarny wełniany sweter, czarna bluzka z nadrukiem i trampki.

Stan zdrowia :
rozcięcie na wewnętrznej części dłoni, pojawiający się co jakiś czas skurcz w prawym ramieniu, poobcierane plecy

Punkty :
107


(4) Las przy plaży - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 9 EmptySob Paź 31, 2015 6:20 pm

Krzyk Kiary dotarł do dziewczyny dopiero po kilkunastu sekundach. Najwyraźniej jej umysł potrzebował trochę czasu na rozszyfrowanie tego co się dzieje wokół. Kiedy już miała się rzucić do ucieczki, usłyszała głośny pomruk, a na karku poczuła ciepłą... ciecz? Bianca miała wrażenie, że czas stanął w miejscu, kiedy zorientowała się, że po jej ciele spływa krew. Wstrzymując oddech, zerknęła na gałęzie nad jej głową. Blondynka od zawsze bała się krwi i horrorów, więc gdy zobaczyła nad sobą martwą kobietę, całkowicie straciła nad sobą kontrolę. Z jej gardła wydobył się cichy jęk, a nogi zaczęły się trząść jak galareta. No może nie dosłownie, ale mało nie brakowało, żeby nie straciła równowagi i nie upadła na ziemię, co ostatecznie mogłoby skończyć się dla niej tragicznie. Wtedy też zaczęła biec. Nie wiedziała dokąd biegnie, w głowie cały czas miała widok zmasakrowanego ciała jakiejś dziewczyny. To przecież mogła być ona sama! Bianca zawsze była szybka, a cała ta sytuacja dodała jej tak silnego kopa energii, że nie zwracała uwagi na zmęczenie. Nie zatrzymała się nawet wtedy, gdy zahaczyła koszulką o jakąś gałąź i gdy potknęła się o korzeń. Bała się spojrzeć za siebie, mimo że coś bardzo ją kusiło, żeby to zrobić. Biegłaby pewnie znacznie dłużej, gdyby Tara się nie zatrzymała. Bianca zwolniła tak gwałtownie, że kompletnie utraciła równowagę, co zmusiło ją do oparcia się o pień drzewa.  Bolała ją klatka piersiowa i miała wrażenie, że za chwilę wypluje płuca. Ledwo łapała oddech, a każdy z nich przyprawiał ją o coraz to większy ból. Miała wrażenie, że po jej gardle spływa krew, tak jakby ktoś przetarł jej krtań papierem ściernym. Mimo wszystko z jej głowy nie wyparował widok brunetki. Nie była nawet w stanie stwierdzić czy ją zna, bo z jej twarzy niewiele pozostało, a przynajmniej tak się jej wydawało. Widzała ją tylko przez ułamek sekundy, nie wiedziała ile było w tym prawdy, a ile jej wyobraźni. Jednak krew na jej koszulce była świeża, co oznaczało, że ktoś rzeczywiście tam był. Gdy udało jej się zapanować nad oddechem, mogła dokładniej rozpoznać znajdujące się obok niej osoby. Niektórych z nich kojarzyła z samolotu, ale jedynie z widzenia.
-Kto to był? - odpowiedziała pytaniem Tarze. Była nadal zszokowana i z trudem panowała nad emocjami. Najchętniej położyłaby się na ziemi, zawinęła w kłębek i wybuchnęła płaczem, ale zdawała sobie sprawę z tego, że nie jest to odpowiedni moment na takie zachowanie. Musi zachować powagę.
Powrót do góry Go down
Marina Ives


Marina Ives
https://wyspa.forumpolish.com/t58-marina-ives https://wyspa.forumpolish.com/t126-marina#401 https://wyspa.forumpolish.com/t120-marina-ives
Dane osobowe :
31 lat, niegdysiejszy sportowiec dzisiaj asystentka, Meksyk

Znaki szczególne :
Jest w połowie latynoską, ma piegi, niski wzrost (160 cm)

Ubiór :
granatowy top, luźna koszula w kratę, trzy czwarte jeansy, baleriny

Ekwipunek :
granatowy top, luźna koszula w kratę, trzy czwarte jeansy, baleriny

Stan zdrowia :
Brak dłoni (lewej na razie)

Punkty :
257


(4) Las przy plaży - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 9 EmptyNie Lis 01, 2015 1:02 pm

Poszła razem z resztą do lasu. Znajdywali się niedaleko linii drzew więc mogli dalej widzieć co się działo na plaży. Mimo to Marina na razie nie zwracała na to uwagi. Stanęła w miejscu w którym po raz ostatni widziała Sebastiana. Była nieco skonsternowana, bo nie wiedziała gdzie iść dalej.
- Tutaj straciłam go z oczu, ale ciągnął go w tamtą stronę z tego.
Powiedziała, wskazując zdrową ręką w stronę jakiejś wydeptanej ścieżki. Ślady ciągnęły się dalej więc spokojnie będą mogli do nich dojść do celu. Taką miała nadzieję. Chciała iść dalej, ale nagle znikąd pojawili się jacyś ludzie. Jakaś kobieta podeszła do Sam i ją objęła. Musiały się znać. Zrobiło się dziwnie, bo wszystkie trzy osoby wydawały się być dosyć zestresowane. Jakby przed kimś uciekały? A może przed czymś?
- Co się stało?
Zapytała nowo przybyłe osoby.
Powrót do góry Go down
Samantha Parker


Samantha Parker
https://wyspa.forumpolish.com/t158-samantha-parker https://wyspa.forumpolish.com/t165-sam https://wyspa.forumpolish.com/t164-samantha-parker
Multikonta :
Kate Johnson

Dane osobowe :
28 lat / dziennikarka / Amerykanka / zielone oczy / 170 cm wzrostu

Znaki szczególne :
Tatuaż na prawej łopatce-jaskółka / Blizna nad lewym kolanem / Włosy jak na avku

Ubiór :
Czarne spodnie, granatowa bluzka na ramiączkach, czarne oficerki

Ekwipunek :
melon, mały dezodorant, cztery zapałki i kawałek papieru z siarką, działający telefon ze stłuczoną szybką, psia karma o smaku kurczaka i wołowiny, koszula męska, damska bluzka, t-shirt męski, damskie spodnie, spodnie dresowe, skarpety, pasta do zębów, szampon, kula do chodzenia, własny bagaż podręczny [komplet ubrań na zmianę (spodnie, bokserka, bielizna), kosmetyczka (kilka kosmetyków w wersji mini, paczka ledwo zaczętych pigułek antykoncepcyjnych, kilka prezerwatyw, tampony), podręczna apteczka (leki przeciwbólowe, plastry, bandaże), tabliczka czekolady, gumy do żucia, samolotowa buteleczka wody mineralnej, telefon, aparat fotograficzny (naładowane baterie), słuchawki, książka, portfel, dokumenty, długopis i notes]

Stan zdrowia :
Mocniejsze obicie prawego kolana, które sprawia spory ból, brak części małego palca lewej dłoni, niewielkie oparzenie na wierzchu prawej dłoni, niewielkie zadrapania na twarzy i dłoniach. Porusza się o kuli

Punkty :
123


(4) Las przy plaży - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 9 EmptyPon Lis 02, 2015 3:33 pm

Szli dalej, praktycznie się nie odzywając. Marina prowadziła ich po śladach, które i Sam dokładnie widziała. Sebastian nie był jakimś chucherkiem, więc ten kto go porwał i tu targał, musiał mieć sporo siły. W końcu zatrzymali się w miejscu, gdzie owe ślady się kończyły. Zaczęła się rozglądać za czymś, co wskaże im dalszą drogę, ale nie było to takie proste. Upał był bardzo dokuczliwy, ale Sam doceniła, że założyła koszulę. W czasie drogi gałązki potrafiły dość mocno smagając ją po ciele i na szczęście materiał koszuli trochę to łagodził. Miała już dość zadrapań po spotkaniu z nietoperzami i nie były jej potrzebne kolejne. Teraz jednak podwinęła je trochę i zaczęła się przyglądać krzakom, szukając jakiejś wskazówki. Nagle z owych krzaków wyłonił się mężczyzna, trzymając kogoś na rękach.
-Drew?-wyrwało się Sam, która natychmiast poznała bajeranta z lasu. Podeszła bliżej, by sprawdzić czy wszystko z nim i jego towarzyszką dobrze. Kobieta, którą właśnie położył pod drzewem była najwyraźniej nieprzytomna.  Nagle jednak usłyszała jakieś krzyki. Nie zwiastowały niczego dobrego i kobieta aż się spięła, czekając na to co się nieuchronnie do nich zbliżało. Pierwszymi osobami jakie zobaczyła, była młoda dziewczyna i blondynka, której do tej pory nie widziała. Otwierała już usta, by zapytać co się tu do cholery dzieje, kiedy z zarośli wypadły kolejne osoby. Mężczyzna nie był jej znany, ale jego towarzyszka jak najbardziej.
-Kiara?!-krzyknęła zupełnie zaskoczona, gdy kobieta pojawiła się koło niej-Co się dzieje?-spytała w przestrzeń, nie do jakiejś konkretnej osoby, zupełnie zdezorientowana. Może nie były to najinteligentniejsze słowa, ale była nieco zszokowana tymi krzykami i sposobem, w jaki wszyscy się tu znaleźli. Nagle tyle osób wypada z lasu, w dodatku ich miny jasno sugerowały, że są przerażeni. Przed czym do cholery uciekali? Kiedy Kiara się do niej zbliżyła, Sam postarała się o ciepły uśmiech dla niej, choć nie było to łatwe w tej pokręconej sytuacji.
-Ja też się cieszę, że Cię widzę. Martwiłam się, gdy nie mogłam Cię znaleźć na plaży-spojrzała na nią uważnie-Wszystko w porządku?-podstawowe pytanie, które dziś zadała już chyba milion razy. Jak się okazało Kiara najwyraźniej też nie była zorientowana w sytuacji. To było dość dziwne. Prawdę mówiąc cała ta sytuacja, jak i wyspa, były dziwne.
-Możecie mi powiedzieć przed czym uciekacie?-to pytanie chyba było tu najważniejsze.
Powrót do góry Go down
Drew Stauntan


Drew Stauntan
https://wyspa.forumpolish.com/t349-drew-stauntan https://wyspa.forumpolish.com/t351-drew https://wyspa.forumpolish.com/t350-drew-stauntan
Dane osobowe :
28 || Biznesmen || Amerykanin z krwi i kości || San Francisco

Znaki szczególne :
Ma słabość do szkockiej. Wyraźne blizny- po czterech kulkach- na lewym barku. Podłużne, cienkie zbliznowacenie wzdłuż szyi. Perfekcyjnie ułożona fryzura i dwudniowy zarost.

Ubiór :
Granatowy garnitur nadpalony w okolicy ramienia, biała koszula z granatowymi mankietami, skórzane, eleganckie buty. Wszystko ufajdane krwią oraz pyłem. Na szyi widnieje nieśmiertelnik z najważniejszymi dla niego datami, skórzany pasek za szlufkami spodni oraz zegarek z pękniętym szkiełkiem.

Ekwipunek :
damskie dresowe spodnie, czarna halka, wyczerpana zapalniczka, dwuosobowy namiot (bez słupków do stawiania, czarny, brudny z dziurą w części dotykającej podłoża), rtęciowy termometr, rozładowany telefon komórkowy (Nokia Asha 302), baterie paluszki oraz półlitrowa buteleczka czystej wódki, różowy termos bez nakrętki

Stan zdrowia :
Przemeczenie, senność, wstrząs mózgu, spalone brwi, wybite trzy palce u lewej dłoni, około sześciocentymetrowa dziura w ramieniu (coś się w nie wbiło, a potem zostało wyrwane, jednocześnie powodując wyrwanie fragmentu mięśnia)

Punkty :
198


(4) Las przy plaży - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 9 EmptyPon Lis 02, 2015 4:47 pm

Bycie ubrudzonym po uszy w błocie z pewnością nie działało na jego korzyść, a tym bardziej nie poprawiało humoru, który i tak był paskudny ze względu na okoliczności. Dziewczyna nie ocknęła się do tej pory, a jego ramię oraz poraniony tors coraz bardziej dawały się we znaki. Rany wciąż zachodziły krwią, gdyż poprzez ruch skrzepy momentalnie odpadały. Był jednak przyzwyczajony do takiego wysiłku i tryb życia, jaki prowadził uodpornił go na ból, choć nie czynił niezniszczalnym i w tym tkwił największy problem. Tracił siły, kiedy przemierzał kolejne kilometry w poszukiwaniu innych i choć kilkukrotnie nasunęło mu się na myśl, aby dziewczynę zostawić to nie zrobił tego. Był egoistą i egocentrykiem, lecz cierpnie innych nie wskrzeszało w nim większej ilości laku. Wiedział, że byli w tym wszystkim razem i tylko kooperacja mogła w jakikolwiek sposób ułatwić ucieczkę z owej wyspy. Preferował działanie w pojedynkę i pewnie, gdyby nie spotkanie kobiety to już dawno byłby w innej części terenu, lecz nie miał o to żalu. Właściwie to ona podała dłoń jemu zaraz po tym jak on uratował ją, czyż to nie iście heroiczne zagranie? To jednak nie miało znaczenia, albowiem pewnie i tak zabije go tuż po tym jak się ocknie, gdyż jeden z jej bucików od Jimmy Choo spoczął w bagnie. Na wieki, ale w pokoju. Świeć panie nad jego duszą.
Tracił powoli nadzieję, że jeszcze przed zachodem słońca uda mu się kogoś znaleźć. W trakcie wędrówki rozmyślał nad tym, w jaki sposób opatrzyć dziewczynę, kiedy jego asortyment był tak naprawdę kupą złomu. Nie miał leków, nici chirurgicznych, a tym bardziej środka znieczulającego, aby szok wywołany bólem nie spowodował jeszcze większych komplikacji. Wódka nie była rozwiązaniem na wszystkie problemy, choć nie ukrywajmy- zdecydowanie na ich większość. Dodatkowo sam musiał unieszkodliwić własne rany, które z każdą chwilą krwawiły coraz bardziej.
W pewnym momencie jego uszu doszedł dźwięk krzyków, na co uniósł wyżej głowę, lecz od razu zganił się w myślach, iż to tylko jego wyobraźnia. Kiedy jednak po raz drugi czyiś głos echem rozniósł się po lesie przyspieszył kroku w ową stronę. Zdawał sobie sprawę, iż to była jego szansa, ale i dziewczyny, gdyż jak najszybciej należało doprowadzić ją do normalnego stanu. Funkcje życiowe nie były zaburzone, bo kilkukrotnie upewniał się czy aby na pewno oddycha, jednak brak świadomości w takowym miejscu i z rozległymi ranami mógł wpędzić w śpiączkę. Wtem bez specjalistycznego sprzętu mogło to się naprawdę źle skończyć. Odganiając od siebie złe myśli dostrzegł kątem oka jakiś ruch, a następnie jeszcze wyraźniej słyszalny głos. -Jest tu, kto?- rzucił nieco głośniej, a następnie położył przy drzewie kobietę, by zsunąć z siebie plecak, marynarkę oraz koszulę, którą wykorzystał, jako prowizoryczne prześcieradło. Nie chciał, aby leżała na brudnej ziemi, więc podarta, biała koszula mogła się chociaż na coś przydać. Nałożywszy na siebie z powrotem górną część garnituru oraz torbę wstał na równe nogi wiedząc, że tak szybciej uda mu się dotrzeć do źródła dźwięków. Nie zdążył jednak zrobić nawet kilku kroków, albowiem zaraz po ubraniu się zza krzaków wyszła dziewczyna, którą kojarzył z lasku przy plaży. Tuż obok niej wyłoniła się druga, którą widział po raz pierwszy. Odetchnął z ulgą, gdyż to świadczyło o tym, iż była szansa na wskazanie drogi do plaży. -Madame, ponownie się spotykamy. Moja wędrówka, jak widać znalazła pewne…- zaciągnął ostatnie słowo i pokręcił głową. Nie chciał być nieuprzejmy, ale cóż taka była smutna prawda. -Przeszkody. Dziewczyna jest nieprzytomna i sądzę, że natychmiast trzeba ją opatrzyć, a bez czystej wody jest to niemożliwe.- obrócił się przez ramię zerkając na ufajdaną w błocie kobietę, której rany pokryte były torfem mieszanym z krwią. Nim zdążył cokolwiek dodać echem rozniosły się kolejne krzywki, na co rozejrzał się dookoła. Nie miał pojęcia, co tutaj się działo, ale jak najszybciej pragnął takowych informacji uzyskać. Czyżby Sam nie miała wracać na plażę? Co zatem ponownie robiła w środku lasu? -Co się tutaj dzieje?- rzucił zirytowany, bo cała ta sytuacja zaczynała już dostatecznie działać mu na nerwy.
Powrót do góry Go down
Kiara Foster


Kiara Foster
https://wyspa.forumpolish.com/t56-kiara-foster https://wyspa.forumpolish.com/t116-kiara-foster#330 https://wyspa.forumpolish.com/t68-kiara-foster
Multikonta :
Leonardo

Dane osobowe :
33 lata, pielęgniarka, NYC

Znaki szczególne :
wysoka, po kilku dniach bez odpowiedniej pielęgnacji włosów robi jej się afro

Ubiór :
biała bokserka, brązowy sweterek, jeansowe, podarte spodnie, wygodne, sportowe obuwie, wisiorek i srebna bransoletka

Ekwipunek :
opakowanie zapałek do zniczy, nożyczki do paznokci, lotnicza buteleczka kremu do rąk, okulary przeciwsłoneczne, pilniczek, jedna kanapka z dżemem i nieotwarta zielona galaretka w kubeczku, dwie koszulki, para spodni, sukienka, szczoteczka do zębów, szczotka do włosów, sweterek, tabletki (przeciwbólowe, przeciwzapalne, przeciwgorączkowe, przeciwalergiczne), plastry, woda utleniona, bandaż elastyczny, biała chusta

Stan zdrowia :
Przemęczenie, senność, rozległe otarcia na prawej części ciała, amnezja (nie potrafi rozpoznać znajomych twarzy, zdarza się jej gubić słowa, mówić w języku niegdyś nauczonym - zdarza jej się przypomnieć fragment jakiegoś wydarzenia ze swojego życia, przypomina sobie dobę przed katastrofą)

Punkty :
346


(4) Las przy plaży - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 9 EmptyPon Lis 02, 2015 6:19 pm

Czy było wszystko w porządku? Trudno odnaleźć właściwą odpowiedź na to pytanie w tym momencie. Z jednej strony żyła i wyglądało na to, że obeszło się bez większych urazów nie licząc lekkiego bólu głowy. Uniknęła właśnie śmierci, więc powinno być dobrze. Z drugiej strony cały czas miała przed oczami ciało młodej kobiety, wręcz nastolatki, które całkowicie rozbebeszone zwisało na drzewie i na pewno nie był to skutek katastrofy tylko tego czegoś. Właśnie jak powinna nazwać ich napastnika? Nie była w stanie opisać go racjonalnymi słowami, bo kto mógł się tak zachować? Człowiek czy zwierze? Coś pomiędzy, bo mimo zarysów człowieczych, bądź raczej człekokształtnych nic nie pasowało do tego, żeby nazwać to coś istotą ludzką. Te dźwięki i ruchy kojarzyły się z najdzikszymi zwierzętami, a nie z czymś co mogło odróżniać dobre uczynki od złych.
- Trudno powiedzieć, dosłownie kilkanaście minut temu odzyskałam przytomność i wtedy zobaczyłam to coś – dodała po chwili. W oczach Kiary było widać zaniepokojenie i strach, mimo iż miała już wszystko za sobą. Obejrzała się za ramię, jakby musiała się upewnić, że nic tam nie ma, bo znowu poczuła ciarki na całym swoim ciele. Jej słowa pewnie wiele nie tłumaczyły, ale w tym stanie Sam i towarzyszący jej mężczyzna musieli wybaczyć mało szczegółowe określenia.
- Ten potwór nas zabija – powiedziała krótko, zwięźle i na temat. Jak można było to inaczej opisać? Złapał ją i resztę i pewnie wszyscy mieli skończyć jak ta biedna blondynka, ale na szczęście mu się nie udało. Tyle, że cały czas znajdowali się w lesie. Mulatka nie była w stanie określić gdzie dokładnie i jak daleko od plaży, bo biegła wcześniej na oślep, byleby uniknąć śmierci. Przeniosła swoje spojrzenie z Sam na mężczyznę, którego jeszcze nie znała. Wydawał się wysoki i postawny, ale nawet on nie dałby sobie rady z tym czymś z czym mieli do czynienia. Co oznaczało, że zapewne nikt nic nie mógłby zrobić, podsumowując nie byli tutaj bezpieczni.
- Powinniśmy wracać na plażę, tutaj nie jest bezpiecznie – zaproponowała Kiara, próbując jednocześnie opanować drżenie w swoim głosie. Nie miała pojęcia, czemu Samantha i reszta znalazła się w lesie, ale po cokolwiek szli to nie mogło być ważniejsze od ich życia. Las nie był teraz bezpieczny, nawet w dzień. Jednak to była jej opinia, nie mogła nikogo zmusić do powrotu na plażę, więc czekała na opinie pozostałej dwójki.
Powrót do góry Go down
Samantha Parker


Samantha Parker
https://wyspa.forumpolish.com/t158-samantha-parker https://wyspa.forumpolish.com/t165-sam https://wyspa.forumpolish.com/t164-samantha-parker
Multikonta :
Kate Johnson

Dane osobowe :
28 lat / dziennikarka / Amerykanka / zielone oczy / 170 cm wzrostu

Znaki szczególne :
Tatuaż na prawej łopatce-jaskółka / Blizna nad lewym kolanem / Włosy jak na avku

Ubiór :
Czarne spodnie, granatowa bluzka na ramiączkach, czarne oficerki

Ekwipunek :
melon, mały dezodorant, cztery zapałki i kawałek papieru z siarką, działający telefon ze stłuczoną szybką, psia karma o smaku kurczaka i wołowiny, koszula męska, damska bluzka, t-shirt męski, damskie spodnie, spodnie dresowe, skarpety, pasta do zębów, szampon, kula do chodzenia, własny bagaż podręczny [komplet ubrań na zmianę (spodnie, bokserka, bielizna), kosmetyczka (kilka kosmetyków w wersji mini, paczka ledwo zaczętych pigułek antykoncepcyjnych, kilka prezerwatyw, tampony), podręczna apteczka (leki przeciwbólowe, plastry, bandaże), tabliczka czekolady, gumy do żucia, samolotowa buteleczka wody mineralnej, telefon, aparat fotograficzny (naładowane baterie), słuchawki, książka, portfel, dokumenty, długopis i notes]

Stan zdrowia :
Mocniejsze obicie prawego kolana, które sprawia spory ból, brak części małego palca lewej dłoni, niewielkie oparzenie na wierzchu prawej dłoni, niewielkie zadrapania na twarzy i dłoniach. Porusza się o kuli

Punkty :
123


(4) Las przy plaży - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 9 EmptyPon Lis 02, 2015 8:36 pm

-Tak, miałam nadzieję, że kolejne spotkanie odbędzie się w przyjemniejszych okolicznościach-mówiąc to patrzyła na stan mężczyzny, który można było nazwać kiepskim-I znowu idziemy w przeciwnych kierunkach- nie zdążyła powiedzieć nic więcej, bo robiło się już niezłe zamieszanie.
-Czysta woda? Z tego co słyszałam lekarz zebrał niewielką ekipę i poszli szukać wody pitnej do lasu. Ja mam tylko połowę samolotowej buteleczki, więc obawiam się, że nie wystarczy-nie wiedziała jak poszły poszukiwania. Być może już wrócili na plażę z niewielkim zapasem, a może pojawią się dopiero jutro. Ciężka sprawa. Chętnie by pomogła bardziej, ale niestety nie miała jak. Pół buteleczki wody lepiej w tym przypadku wykorzystać dla odwodnionej osoby niż na przemywanie ran, bo i tak nie wystarczy jej, by zrobić to dokładnie. Kiedy Kiara tłumaczyła co się stało, no powiedzmy, Sam widziała, że kobieta jest przerażona. Tekst o potworze, który zabija, sprawił, że na twarzy dziennikarki stężały wszystkie mięśnie. Wiedziała, że pielęgniarka nie wyglądałaby na tak wystraszoną z byle powodu. Sprawa robiła się poważna. Coś w tym miejscu było bardzo nie w porządku i chyba wszyscy już to czuli.
-Zorya widziała coś, jakąś postać, przy linii drzew, a Marina jak porywają jej znajomego, Sebastiana-powiedziała patrząc na Kiarę-Widziałaś go gdzieś tam? Właśnie szłam z Mariną, Michaelem i tamtą kobietą-tu wskazała na Emilie-na poszukiwania Sebastiana-wyjaśniła krótko swoją obecność w lesie. W obecnej sytuacji bardzo cieszyła się z tego, że Mike znalazł broń. Być może jest tu bardziej potrzebna niż im wszystkim się mogło wydawać.
-Jak… jak to coś wygląda?-no cóż, jeśli już mają tu jakiegoś wroga, to przynajmniej warto wiedzieć czego ma się spodziewać. W obliczu nowych faktów, Sam musiała się zgodzić, że faktycznie w lesie nie jest najbezpieczniej. Zdaje się, że na plaży też niekoniecznie…
-Trzeba będzie ostrzec ludzi żeby się na razie trzymali z dala od lasu. Wieczorem rozpalić kilka ognisk i zorganizować wartę. Nie możemy ryzykować, że to coś porwie kolejne osoby-w sytuacji stresowej Sam włączyło się oczywiście ogarnianie sytuacji i planowanie działań na przód. Muszą jakoś przetrwać aż pojawią się ratownicy. Na ten moment byli zdani na siebie, a coś w tym lesie postanowiło na nich zapolować...
Powrót do góry Go down
Drew Stauntan


Drew Stauntan
https://wyspa.forumpolish.com/t349-drew-stauntan https://wyspa.forumpolish.com/t351-drew https://wyspa.forumpolish.com/t350-drew-stauntan
Dane osobowe :
28 || Biznesmen || Amerykanin z krwi i kości || San Francisco

Znaki szczególne :
Ma słabość do szkockiej. Wyraźne blizny- po czterech kulkach- na lewym barku. Podłużne, cienkie zbliznowacenie wzdłuż szyi. Perfekcyjnie ułożona fryzura i dwudniowy zarost.

Ubiór :
Granatowy garnitur nadpalony w okolicy ramienia, biała koszula z granatowymi mankietami, skórzane, eleganckie buty. Wszystko ufajdane krwią oraz pyłem. Na szyi widnieje nieśmiertelnik z najważniejszymi dla niego datami, skórzany pasek za szlufkami spodni oraz zegarek z pękniętym szkiełkiem.

Ekwipunek :
damskie dresowe spodnie, czarna halka, wyczerpana zapalniczka, dwuosobowy namiot (bez słupków do stawiania, czarny, brudny z dziurą w części dotykającej podłoża), rtęciowy termometr, rozładowany telefon komórkowy (Nokia Asha 302), baterie paluszki oraz półlitrowa buteleczka czystej wódki, różowy termos bez nakrętki

Stan zdrowia :
Przemeczenie, senność, wstrząs mózgu, spalone brwi, wybite trzy palce u lewej dłoni, około sześciocentymetrowa dziura w ramieniu (coś się w nie wbiło, a potem zostało wyrwane, jednocześnie powodując wyrwanie fragmentu mięśnia)

Punkty :
198


(4) Las przy plaży - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 9 EmptyPon Lis 02, 2015 10:48 pm

Przenosił wzrok z jednej kobiety na drugą zastanawiając się czy w ich butelkach, aby na pewno była woda bez procentów. Mówiły zupełnie od rzeczy, bo już dawno wyrósł z wiary w niestworzone rzeczy, a co za tym szło potwory bądź inne dziwactwa. Owszem mieli za sobą traumatyczne wydarzenie i pewne spojrzenie na rzeczywistość mogło być spaczone, lecz aż tak bardzo? Wylądowali na bezludnej wyspie, gdzie największym przeciwnikiem mogło okazać się bagnisko, albo leśne zwierzę, ale z pewnością nie abstrakcyjna zjawa.
-Odpoczęłyście trochę, czy cały czas wędrujecie po lesie?- spytał całkiem poważnie, albowiem wziął pod uwagę kwestię halucynacji. Bez źródła wody, pożywienia oraz po katastrofie umysł miał prawo płatać figle, które w rzeczy samej wydawały się iście realne. Sam kiedyś miewał podobne stany, kiedy to był więziony w mało przestronnej celi. Nie cierpiał na klaustrofobię, jednak bycie zamkniętym w nieznanym sobie miejscu, a na dodatek wypełnionym fetorem ludzkich zwłok nie spełniało warunków żadnego człowieka. Bynajmniej tak sądził.
Zwrócił się do Sam, której pokiwał głową w geście podziękowania. Pół buteleczki mineralnej na nic się zda i rozsądniejszym było zachowanie jej dla własnych potrzeb. Woda pitna była w owym miejscu na miarę złota, gdyż korzystanie z zasobów oceanu nie wchodziło w grę. -Jak widzisz tamten kierunek nie przyniesie nic czego szukasz, madam. Drzewa, rozległe krzaki i bagnisko, z którego udało mi się zabrać ową kobietę. Nie znam jej, ale po subiektywnych oględzinach mogę stwierdzić, że jak szybko nie uda mi się jej pomóc, to marne będzie mieć szanse na powrót do zdrowia. Ramię jest w fatalnym stanie, a na dodatek od ponad półtora godziny jest nieprzytomna. Pytanie, co jest tego powodem?- zacisnął usta, gdyż nienawidził bezradności, a takowa mu towarzyszyła w obecnej sytuacji. Rozejrzał się ponownie po okolicy oraz koronach drzew licząc chyba na jakiś znak, choć sam po chwili zakpił z własnej naiwności. -Wskażesz mi drogę jaką się udali?- zacisnął szlufki plecaka zdając sobie sprawę, że czeka go kolejne kilkanaście kilometrów do przejścia. -Rozbijanie obozu na plaży nie jest zbytnio rozsądne.- wtrącił się jej w zdanie, gdyż uważał, że bycie na widoku przy obecności wroga nie należało do najlepszych wyjść. Dodatkowo tamte tereny były zbyt otwarte i warta musiałaby składać się z kilkunastu osób, co na ten moment wydawało się niemożliwe. -Powinniśmy znaleźć coś małego, najlepiej jaskinię, bądź wgłębienia w wąwozach jeżeli jakiekolwiek tutaj są. Wtem dwie osoby wystarczą, a na dodatek ogniska nie będą zbyt widoczne, dzięki czemu unikniemy łatwego drogowskazu do naszego obozu.- uniósł wzrok na wysokość jej tęczówek wyrażając jedynie swoją opinię, która nie musiała w jej uwadze wydać się słuszna. Zawsze miał w jakimś temacie własne zdanie, stąd i teraz nie zamierzał siedzieć cicho, lecz chciał tylko pomóc, bo przecież zaszkodzenie to ostatnie, co mogłoby przyjść mu na myśl. -Z plaży mogą zobaczyć nas z góry, lecz jeśli do tej pory mamy status rozbitków, to kto wie, kiedy to się zmieni?- wsunął dłonie w kieszenie jeansów, a jego twarz wcale nie kipiała ironią, którą ukazywała zazwyczaj. Drew nie żartował, bo wcale owy temat nie budził w nim pokładów salw śmiechu. -Porwało? Zabija?- wtrącił jakoby dotarło to do niego dopiero po dłużej chwili, a następnie zrobił kilka kroków w tył. Asekuracyjnie chciał być bliżej nieprzytomnej kobiety, bo jeśli rzeczywiście owa zjawa miała ochotę wrzucić coś na ząb to bezbronna osoba mogła wydać się nader łatwym kąskiem. -Nie weźcie tego do siebie, ale sądziłem, że stwory z ‘Droga bez powrotu’ są jedynie wymysłem twórców. Nie naoglądałyście się za dużo horrorów z dzieciakami w roli głównej?- uniósł brwi nieco wyżej zaciskając usta, choć można było wyczuć szyderczą nutkę wplątaną pomiędzy jego słowa.
Powrót do góry Go down
Juliana Netheter


Juliana Netheter
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
Dane osobowe :
26 - Kolumbijko-Brazylijka z Australii - Rozwódka - Ghostwriter

Znaki szczególne :
Oliwkowa karnacja - Czekoladowe oczy - Loki - 154 cm wzrostu - Depresja

Ubiór :
Czarne rybaczki - Koszulka z wieżą Eiffla - Krótkie botki zamszowe różowe - Różowa apaszka - Okulary przeciwsłoneczne

Ekwipunek :
kilkanaście małych owoców chruściny jagodnej

Stan zdrowia :
Przemęczenie, senność, kilka płytkich rozcięć na ramieniu, pojawiający się co pewien czas ból nadgarstków, poobijane i posiniaczone łokcie

Punkty :
146


(4) Las przy plaży - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 9 EmptyWto Lis 03, 2015 12:49 am

---> zaczynam :)
Zielona trawa szeleszczała wokół mnie niepokojąco, a ten szelest zdawał się odbijać echem od wysokich drzew, roznosząc się dalej i dalej. Nie boję się, powiedziałam do siebie. Starałam się nie wdychać w płuca mdlącego smrodu prawdopodobnie kwiatów egzotycznych. Jeżeli wcześniej nie zdawałam sobie w pełni sprawy z faktu, gdzie się znajdowałam, to aktualnie nie miałam już żadnych wątpliwości. Nie bój się, Jules, powtórzyłam sobie stanowczo, starając się ze wszystkich sił ignorować sięgające mi połowy ud krzaki i ten smród. Pewnie inni go nie czuli, ale dla mnie gorszy był od wieczorowych perfum starych kobiet. Jeśli coś kryło się w głębinach lasu (wyobraźnia podsuwała mi wyjątkowo szczegółowe i realistyczne wizje stworów o ostrych kłach, odgryzających mi nogi i rozszarpujących mnie, kawałek po kawałku), to w tamtej chwili nie widziałam dla siebie drogi ucieczki. Nie miałam też pojęcia, co zrobiłabym, gdyby ciśnienie nie przestał się mi podnosić; nigdy nie potrafiłam panować nad paniką, ogrody zoologiczne w Rio omijałam szerokim łukiem, dwa razy nieomal nie zaatakowały mnie psy pustynne, a ładne kotki widywałam tylko na pocztówkach.
Ale panika zaczęła spadać, a ja nie potrafiłam nie odetchnąć z ulgą, gdy w końcu poczułam pod stopami stabilniejszy grunt poszucia. Szeleszczący, tak; śmierdzący - owszem, ale przynajmniej mogłam go dostrzec, chociaż światło Słońca nie wyciągało z ciemności w oddali nic oprócz nierównego, poznaczonego plamami zieleni i brązu widoku.
A później to usłyszałam.
Kroki, pojedyncze, nie pojedyncze? Nie byłam w stanie stwierdzić, były zbyt daleko, nienaturalnie zwielokrotnione przez echo, niosące się swobodnie wzdłuż niekończących się drzew. Zamarłam odruchowo, uskakując na bok i przywierając plecami do chropowatej kory i nieudolnie próbując opanować szczękanie zębami, które z każdą chwilą przybierało na sile. Zerknęłam na ludzi przed sobą, zdjęta nagłym przerażeniem, bo owe odgłosy - czymkolwiek były, zwierzęciem, biegnącym człowiekiem? nie wiedziałam, co gorsze - dobiegały dokładnie z tej strony lasu, do której zmierzałam.
Zawahałam się, rozsądek podpowiadał mi zawrócić i zrezygnować z wyprawy, ale... skąd miałam wiedzieć, że w innych miejscach nie czekało mnie coś jeszcze gorszego? Mogłam się zgubić, mogłam natrafić na pułapki terenu; dżungla zdawała się stanowić labirynt sam w sobie. Labirynt, po którym, w razie stracenia orientacji, poruszałabym się w kółko, dopóki nie umarłabym z przegrzania albo głodu. Albo dopóki nie złapałyby mnie dzikie zwierzęta, co właściwie nie robiło tak naprawdę żadnej różnicy.
Wciągnęłam powietrze do płuc. Miałam tylko jedno wyjście, obym wiedziała, co robię.
Oderwałam stopy od poszycia, zagłębiając się w gąszczu za ludźmi, za którymi poszłam, cały czas wciskając się w gładką powierzchnię pni tak mocno, jak tylko mogłam, nie uniemożliwiając sobie jednocześnie poruszania się do przodu. Niezidentyfikowane kroki nie ustawały, a moje serce chyba postanowiło się z nimi zsynchronizować, pompując krew wariacko i uderzając metodycznie w tym samym rytmie. Nie boję się, powtórzyłam do siebie, tym razem faktycznie głośniej wyrzucając te słowa spomiędzy sinych warg, po czym będąc o krok od ataku histerii przebiegłam za plecy jakiejś kobiety z ekspedycji ratunkowej, pozwalając, żeby prowadziła mnie wyłącznie trasa wyznaczona przez ludzi i nasłuchując tak mocno, że zaczynało dzwonić mi w uszach. Co mnie podkusiło iść z nimi. Proste. Chciałam napić się wody, na którą trafić mogliśmy i chciałam sobie udowodnić, że jestem dobrym człowiekiem. Teraz przeklinałam moją depresję i pragnienie pokazania, że jestem empatyczna. Dotarłam do reszty później niż inni, ale zauważyłam dodatkowe osoby. Kto to? O co chodzi?, odezwałam się do pierwszej osoby chyba po raz pierwszy od wyjścia z plaży. Pewnie mieli mnie za świruskę.
Powrót do góry Go down
Kiara Foster


Kiara Foster
https://wyspa.forumpolish.com/t56-kiara-foster https://wyspa.forumpolish.com/t116-kiara-foster#330 https://wyspa.forumpolish.com/t68-kiara-foster
Multikonta :
Leonardo

Dane osobowe :
33 lata, pielęgniarka, NYC

Znaki szczególne :
wysoka, po kilku dniach bez odpowiedniej pielęgnacji włosów robi jej się afro

Ubiór :
biała bokserka, brązowy sweterek, jeansowe, podarte spodnie, wygodne, sportowe obuwie, wisiorek i srebna bransoletka

Ekwipunek :
opakowanie zapałek do zniczy, nożyczki do paznokci, lotnicza buteleczka kremu do rąk, okulary przeciwsłoneczne, pilniczek, jedna kanapka z dżemem i nieotwarta zielona galaretka w kubeczku, dwie koszulki, para spodni, sukienka, szczoteczka do zębów, szczotka do włosów, sweterek, tabletki (przeciwbólowe, przeciwzapalne, przeciwgorączkowe, przeciwalergiczne), plastry, woda utleniona, bandaż elastyczny, biała chusta

Stan zdrowia :
Przemęczenie, senność, rozległe otarcia na prawej części ciała, amnezja (nie potrafi rozpoznać znajomych twarzy, zdarza się jej gubić słowa, mówić w języku niegdyś nauczonym - zdarza jej się przypomnieć fragment jakiegoś wydarzenia ze swojego życia, przypomina sobie dobę przed katastrofą)

Punkty :
346


(4) Las przy plaży - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 9 EmptyWto Lis 03, 2015 10:57 am

- Tam było dużo osób, ale oprócz Tary nikogo nie kojarzyłam. Wszystko działo się tak szybko, że trudno mi powiedzieć. Za mną biegli chyba jacyś dwaj mężczyźni – powiedziała niepewnie. Pod wpływem stresu i adrenaliny wszystkie wydarzenia zostały zamazane. Zresztą ledwo co otworzyła oczy, a musiała rzucać się do ucieczki. Nie było czasu, żeby się wszystkim grzecznie przedstawić. Każdy chciał po prostu przetrwać i uciec jak najdalej od losu, który chciał im zgotować ten potwór.
- Ja pamiętam tylko ryk i ohydne, blade ręce, które chciały mnie złapać – odpowiedziała mulatka. W tamtej chwili była jeszcze trochę zaspana, zamroczona i nie do końca pojmowała, co działo się dookoła niej. Zagrożenie wyczuła od razu i się nie pomyliła, ale nie miała czasu, żeby spojrzeć głęboko w oczy swojemu porywaczowi. Po jej wyrazie zmarnowanej twarzy widać było, że nie chce i nie może tego wspominać. Zresztą nie czuła się w tym miejscu bezpiecznie, żeby teraz urządzać sobie rozmowy na ten temat. Nie było na to czasu. Dopiero po chwili Kiara dostrzegła kobietę, o której wspominał owy mężczyzna. Odeszła na moment na dwa kroki, żeby się do niej zbliżyć i powierzchownie zbadać jej stan. Była nieprzytomna, pytanie czy z przemęczenia, braku wody czy działo się coś poważnego, co nie dawało większych znaków na zewnątrz. Tak czy inaczej należało ją stąd jak najszybciej zabrać i się nią zająć. Wtedy usłyszała za swoimi plecami kolejne słowa mężczyzny, które ją lekko podirytowały, a rzadko udawało się komuś ją zdenerwować, bo zazwyczaj miała anielską cierpliwość.
- Za to bardzo mądre jest w stanie zmęczenia, głodu bądź nieprzytomności – wskazała na kobietę pod drzewem. – Poszukiwać na wielkiej wyspie jakiejś jaskini, która nas wszystkich pomieści – powiedziała pewnym tonem. Widocznie warunki panujące na plaży i cały mrok, który zdołała ona w sobie kryć jeszcze niedostatecznie dotknęły tego faceta, że doszedł do wniosku, iż spacerki po lesie są najlepszym rozwiązaniem owej sytuacji.
- Jak śmiesz! – dodała z oburzeniem. Owy mężczyzna aka przygłup chyba nie odczuwał powagi tej sytuacji albo chciał zrobić z siebie jakiegoś pieprzonego bohatera. Szczerze mówiąc było jej bez różnicy, co zrobi ze swoim nędznym życiem, bo mimo iż była za walką o każde żywe istnienie, a nie tylko o siebie to pomoc głupcom nie łapała się w ten zakres. – Powiedz nam jeszcze, że mieliśmy zbiorowe omamy i wszyscy wyobraziliśmy sobie porozszarpywane ciało tej młodej dziewczyny! – powiedziała po chwili, pod wpływem emocji. Wzięła głęboki wdech i momentalnie wszystko co złe ją opuściło. Popatrzyła tylko na niego z pożałowaniem i machnęła ręką, skazując go już na porażkę z takim nastawieniem do wyspy i drugiego człowieka. Nie warto było marnować czasu na rozmowę z nim. – Mówiłaś, że poszli szukać wody – zwróciła się do Sam. – Jeżeli ją znajdą to wrócą, jeżeli nie wrócą to nie warto, żeby kolejne osoby ginęły bez śladu – powiedziała szczerą i bolesną prawdę. – Ja wracam. Twój pomysł o wiele bardziej mi odpowiada – dopowiedziała po chwili. Na moment przeniosła wzrok na drugą kobietę, która znajdowała się obok. Wyglądała na trochę młodszą od niej i chyba kojarzyła, że ją wcześniej opatrywała. Musiała się tylko na moment skupić i przypomnieć sobie jej imię. – Juliana? Dobrze pamiętam? Pomożesz mi ją nieś? – dodała i wskazała nieprzytomną kobietę.
Powrót do góry Go down
Samantha Parker


Samantha Parker
https://wyspa.forumpolish.com/t158-samantha-parker https://wyspa.forumpolish.com/t165-sam https://wyspa.forumpolish.com/t164-samantha-parker
Multikonta :
Kate Johnson

Dane osobowe :
28 lat / dziennikarka / Amerykanka / zielone oczy / 170 cm wzrostu

Znaki szczególne :
Tatuaż na prawej łopatce-jaskółka / Blizna nad lewym kolanem / Włosy jak na avku

Ubiór :
Czarne spodnie, granatowa bluzka na ramiączkach, czarne oficerki

Ekwipunek :
melon, mały dezodorant, cztery zapałki i kawałek papieru z siarką, działający telefon ze stłuczoną szybką, psia karma o smaku kurczaka i wołowiny, koszula męska, damska bluzka, t-shirt męski, damskie spodnie, spodnie dresowe, skarpety, pasta do zębów, szampon, kula do chodzenia, własny bagaż podręczny [komplet ubrań na zmianę (spodnie, bokserka, bielizna), kosmetyczka (kilka kosmetyków w wersji mini, paczka ledwo zaczętych pigułek antykoncepcyjnych, kilka prezerwatyw, tampony), podręczna apteczka (leki przeciwbólowe, plastry, bandaże), tabliczka czekolady, gumy do żucia, samolotowa buteleczka wody mineralnej, telefon, aparat fotograficzny (naładowane baterie), słuchawki, książka, portfel, dokumenty, długopis i notes]

Stan zdrowia :
Mocniejsze obicie prawego kolana, które sprawia spory ból, brak części małego palca lewej dłoni, niewielkie oparzenie na wierzchu prawej dłoni, niewielkie zadrapania na twarzy i dłoniach. Porusza się o kuli

Punkty :
123


(4) Las przy plaży - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 9 EmptyWto Lis 03, 2015 2:36 pm

Spojrzała na Drew i przekręciła oczami.
-Tak, wystarczająco by nie świrować, jeśli to miałeś na myśli. Może i nie widziałam tego co Zorya czy Marina, ale byłam w nocy w lesie i to mi wystarczy, by mieć trochę bardziej otwarty umysł. Jakoś sobie nie przypominam nazwy zwierzęcia, które wyrzuca w powietrze drzewa z korzeniami-mówiła to zupełnie spokojnie i jak na nią, nawet bez zbyt złośliwego tonu. Rozumiała, że ktoś może w to wszystko nie wierzyć i ona sama pewnie miałaby z tym problem, ale doświadczyła dziwnych i trudnych do zdefiniowania rzeczy na tej wyspie, więc nie mówiła temu stanowczego nie.
-Lekarz jest na wyprawie, ale na plaży została przyszła pani chirurg. Ma na imię Finley i jest szansa, że będzie w stanie pomóc-o tym, że Kiara jest pielęgniarką nie wspominała. Nie była pewna czy kobieta jest na siłach żeby jeszcze kimkolwiek się zajmować. Miała prawo do chwili wytchnienia po tym wszystkim.
-Rozumiem, mam nadzieję, że się znajdzie-powiedziała cicho. Nie chciała na głos rozprawiać o tym czy Sebastian z nimi był czy też nie. W tym momencie nie było go z resztą, co nasuwało niezbyt ciekawe wnioski. Na opis tego czegoś, jedynie pokiwała głową. Rozumiała, że ciężko zapamiętać jakiekolwiek szczegóły w takim momencie.
-Tego niestety nie wiem. Od Dimitra dowiedziałam się, że poszli-powiedziała ponownie do Drew, lekko wzruszając ramionami. Nawet nie wiedziała kto dokładnie poszedł. Wysłuchała jego opinii i pokręciła głową.
-Kiara ma rację. Ciężko byłoby znaleźć wystarczająco dużą jaskinię, by pomieścić wszystkich ludzi. Poza tym, w jaskini mamy raczej jedno wyjście, więc droga ucieczki jest kiepska. Nie mówiąc już o tym, że w razie paniki część osób zostanie stratowana przez „swoich”. Na plaży jesteśmy widoczni, ale i sami zobaczymy jeśli coś się będzie zbliżało. Plus ogniska będą widoczne z nieba. Być może helikopter pojawi się znowu, nie możemy zmarnować takiej szansy. Co do warty, to wystarczy pięć-sześć osób. Mają tylko wypatrywać ewentualnego zagrożenia i w razie czego zaalarmować resztę-powiedziała równie spokojnym i rzeczowym tonem. Każda lokalizacja będzie miała swoje plusy i minusy, ale Sam nie zamierzała w nocy zostawać w lesie. Kiedy Drew po raz kolejny zwątpił w słowa o czymś, co porwało ludzi, Sam była świadkiem jak Kiara się wkurzyła. Nie był to częsty widok, a prawde mówiąc nie mogła sobie przypomnieć by kiedykolwiek widziała ją w takim stanie. Przy okazji przypomniała sobie o jaskiniach w których wylądowała. Wyjęła z kieszeni telefon i po drugiej próbie uruchomiła galerię zdjęć.
-To znalazłam w jaskini do której spadłam-powiedziała pokazując Kiarze i Drew kolejne zdjęcia.*
-Mogło to powstać dawno, ale jakby nie było, to dowód, że możemy tu nie być sami-podsumowała. Zapewne Kiara i Drew będą ostatnimi osobami, które zobaczą zdjęcia malowideł, bo bateria nieuchronnie się wyczerpywała.

//Na zdjęciach wg opisu MG:
zdjęcie rodzinnego obiadu, polowania na jakieś zadziwiająco wysokie zwierzęta o nieznanych kształtach, niedokończony wizerunek upiornej postaci (gdyby posiadła znajomość podań, mogłaby rozpoznać w nim coś na kształt Wendigo), nagą kobietę kopulującą z niedźwiedziem, parę dzieci oplecionych przez węża o wyjątkowo fallicznym wyglądzie i mężczyznę w pióropuszu, który pił coś z ludzkiej czaszki//
Powrót do góry Go down
Sebastian Davis


Sebastian Davis
https://wyspa.forumpolish.com/t64-sebastian-davis https://wyspa.forumpolish.com/t187-basiatko#852 https://wyspa.forumpolish.com/t90-bass-davis
Dane osobowe :
36 lat, biznesmen, Amerykanin

Znaki szczególne :
tatuaż smoka na plecach

Ubiór :
czarny T-shirt wycięty w serek, ciemne spodnie, adidasy i brązowa materiałowa kurtka bez kaptura

Stan zdrowia :
wstrząs mózgu, drobne poparzenia lewej ręki

Punkty :
143


(4) Las przy plaży - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 9 EmptyWto Lis 03, 2015 3:48 pm

Znalazł się w lesie na plaży. Jak to się stało? Sebastian sam nie wiedział. Po tym jak kazano im uciekać z tego dziwnego miejsca gdzie siedział przywiązany do drzewa, Bass po prostu biegł. Serce waliło mu jak oszalałe, adrenalina płynęła w żyłach i nawet na czas biegu zapomniał, że nie jest wysportowanym biegaczem, a zaledwie korpoludkiem, który od czasu do czasu zaglądał na siłkę. No nic, na chwilę obecną kondycha była i Sebastian bardzo szybko biegł jak na człowieka, któremu kręciło się w głowie. Dawał radę. Nie miał pojęcia czy ktoś za nim biegł czy ktoś biegł przed nim. Nie wiedział nawet w którą stronę biegł. To co przeżył tam w środku lasu było dziwne. Kim był ten człowiek? Co to za mechaniczny dźwięk? Może to mu się przyśniło? Sam nie wiedział. Nie widział póki co nikogo z kim był tam w lesie. Biegł wypluwając prawie płuca aż w końcu się zatrzymał. Oparł się bokiem o drzewo dysząc jak nienormalny. Po chwili zjechał na ściółkę opierając się o drzewo. Zdarł z drzewa nieco kory, ale jakoś mu to nie przeszkadzało. Sebastian usiadł sobie pod drzewem i uspokajał oddech po wyczerpującym leśnym maratonie.
Powrót do góry Go down
Drew Stauntan


Drew Stauntan
https://wyspa.forumpolish.com/t349-drew-stauntan https://wyspa.forumpolish.com/t351-drew https://wyspa.forumpolish.com/t350-drew-stauntan
Dane osobowe :
28 || Biznesmen || Amerykanin z krwi i kości || San Francisco

Znaki szczególne :
Ma słabość do szkockiej. Wyraźne blizny- po czterech kulkach- na lewym barku. Podłużne, cienkie zbliznowacenie wzdłuż szyi. Perfekcyjnie ułożona fryzura i dwudniowy zarost.

Ubiór :
Granatowy garnitur nadpalony w okolicy ramienia, biała koszula z granatowymi mankietami, skórzane, eleganckie buty. Wszystko ufajdane krwią oraz pyłem. Na szyi widnieje nieśmiertelnik z najważniejszymi dla niego datami, skórzany pasek za szlufkami spodni oraz zegarek z pękniętym szkiełkiem.

Ekwipunek :
damskie dresowe spodnie, czarna halka, wyczerpana zapalniczka, dwuosobowy namiot (bez słupków do stawiania, czarny, brudny z dziurą w części dotykającej podłoża), rtęciowy termometr, rozładowany telefon komórkowy (Nokia Asha 302), baterie paluszki oraz półlitrowa buteleczka czystej wódki, różowy termos bez nakrętki

Stan zdrowia :
Przemeczenie, senność, wstrząs mózgu, spalone brwi, wybite trzy palce u lewej dłoni, około sześciocentymetrowa dziura w ramieniu (coś się w nie wbiło, a potem zostało wyrwane, jednocześnie powodując wyrwanie fragmentu mięśnia)

Punkty :
198


(4) Las przy plaży - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 9 EmptyWto Lis 03, 2015 9:01 pm

Wpatrywał się w nieznaną sobie kobietę, albowiem nie miał zielonego pojęcia, o czym ona bredziła. Wielki potwór, blade ręce, ryk i tylko konfetti do cholery brakowało. Nie pokładał wiary w tego typu opowiastki i stanowiły one dla niego wytwór wyobraźni, gdyż najbardziej prawdopodobnym był fakt, iż po prostu zaatakowali ich inni ludzie. Właściwie w kwestię, iż żył tutaj ktoś jeszcze również nie wierzył, lecz było to już bardziej prawdopodobne jak grizzly. Wsunąwszy dłonie w kieszenie przechylał głowę z jednej na drugą, jakoby pragnął jednym uchem wpuszczać jej słowa, zaś drugim wypuszczać. Mógł jej wybaczyć owy wybuch gniewu, ale zamiast skruchy z jego ust wyrwał się kpiący śmiech. Miał przepraszać za to, że nie był naiwniakiem, który wierzył w bajki o królewnie śnieżce? Ciekawe jak ona zareagowałaby na wieść, że kogokolwiek gonił potwór z rogami i skrętem między raciczkami. Pieprzona hipokryzja. -Niech Pani weźmie głęboki oddech i opanuje się, bo nerwy do niczego nas nie doprowadzą.- uniósł brew mając wrażenie, że jej irytacja sięgnęła zenitu, choć w gruncie rzeczy powód ku temu był mało poważny. Nic wcześniej nie wspomniała o ciele młodej dziewczyny, a jedynie napomknęła ‘To nas zabija’. Cholera jak w teksańskiej masakrze, co nie? Błędem był zamysł, iż on stał obok wszystkich wydarzeń i pragnął jedynie ‘przygłupio’ się nabijać, albowiem gdyby tak było to nie narażałby własnego życia dla owej nieznajomej. Owszem wykazał się chorym heroizmem, gdyż wiedział, że był dla niej ostatnią deską ratunku, ponieważ panika, w jaką wpadła mogła dostatecznie uniemożliwić jej wyjście na brzeg. Czy o tym, choć przez moment pomyślała owa kobieta? Nie, bo zajęta była kreowaniem nieuzasadnionej wizji rzekomego żałosnego człowieka, którego przyszło jej spotkać. Właściwie było mu to zupełnie obojętne, bo wiedział, że prędzej czy później nie będzie tak gonić do morskiej wody. Bycie w oddali od źródła, a przede wszystkim jakiegokolwiek schronu nie mogło potrwać zbyt długo. Liczył, że do czasu zupełnego zniechęcenia się ktoś przybędzie im na pomoc, lecz życie nauczyło go, by polegać jedynie na sobie samym. -Ma Pani rację poszukamy hotelu.- klasnął w dłonie przewracając ironicznie oczami. -Specjalnie dla Pani ‘Jak śmiesz’ oferta limitowana na dwie nocki w Hiltonie z all inclusive, a do tego w pakiecie masaże i kąpiele błotne. Jak widać ja już skorzystałem, polecam.- puścił jej oczko, a jego wargi wygięły się w cynicznym wyrazie. W przeciwieństwie do niej był spokojny, albowiem ciężko było wytrącić go z równowagi, lecz kiedy rzeczywiście komuś się to udało to długo tego żałował. -Czy ja wspomniałem, iż mamy iść wszyscy? Nieprzytomni, pani głodna czy pan zmęczony?- rozłożył bezsilnie ręce i wypuścił sporą ilość powietrza z ust. Dobrze, że akurat na ilość tlenu nie musieli tutaj narzekać, choć i tak miał wrażenie, że w owym miejscu było go o wiele mniej. -Perswaduje jedynie na temat lepszego miejsca pobytu, który może uda się znaleźć, a może i nie. Choć ma madame rację lepiej leżeć w blasku słońca i wynająć jakiegoś ogiera do machania liściem. Jeśli chce Pani jej pomóc to woda może okazać się niezbędna, gdyż jest odwodniona, a przede wszystkim rany wymagają solidnej dezynfekcji. Ja nie zamierzam siedzieć i czekać na cud, bo choć może i nie uda mi się nic wskórać, to nie będę mieć sobie niczego do zarzucenia.- wzruszył bezradnie ramionami, a następnie podszedł do nieprzytomnej kobiety, przy której kucnął. Ogarnął ponownie jej ramię wzrokiem i skrzywił się na widok rozległych oparzeń. Gotów był zanieść ją w bezpieczne miejsce i dopiero ruszyć w poszukiwania lepszego schronienia, jednak czuł nad sobą oddech Kiary, która sama chyba zamierzała się wszystkim zająć. -W takim razie znajdźmy tego lekarza.- rzucił na słowa Sam odnośnie rzekomego chirurga, a następnie podniósł się na równe nogi w chwili, gdy wysunęła w jego kierunku telefon. Oglądając owe zdjęcia praktycznie się upewnił w swojej teorii na temat potworów, ale już nie chciało mu się dolewać oliwy do ognia. -Więc wiesz, gdzie jest jaskinia.- uniósł wzrok na wysokość jej oczu i posłał szelmowski uśmiech sugerujący fakt, że jej nie odpuści. -Jedno nie wyklucza drugiego, a wszystkie za i przeciw można skonsultować. Chodzi tylko o to, żeby bezbronni mieli jakiekolwiek szanse. Gdy będziemy na plaży pozostanie nam jedynie utopić ich w oceanie, albo pozostawić na pastwę losu.- zacisnął nieznacznie wargi i rozejrzał się po kolejnych twarzach, które przyszło mu zobaczyć. Rzeczywiście wyglądali na zmęczonych i zziajanych, lecz powód tego już chyba został mu zaprezentowany. -Wiem, że wiesz, o czym mówię, madame.- dodał jedynie, a następnie ponownie zbliżył się do dziewczyny i wolnym ruchem wziął ją na ręce. Do plaży chyba nie było zbyt daleko.
Powrót do góry Go down
Juliana Netheter


Juliana Netheter
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
Dane osobowe :
26 - Kolumbijko-Brazylijka z Australii - Rozwódka - Ghostwriter

Znaki szczególne :
Oliwkowa karnacja - Czekoladowe oczy - Loki - 154 cm wzrostu - Depresja

Ubiór :
Czarne rybaczki - Koszulka z wieżą Eiffla - Krótkie botki zamszowe różowe - Różowa apaszka - Okulary przeciwsłoneczne

Ekwipunek :
kilkanaście małych owoców chruściny jagodnej

Stan zdrowia :
Przemęczenie, senność, kilka płytkich rozcięć na ramieniu, pojawiający się co pewien czas ból nadgarstków, poobijane i posiniaczone łokcie

Punkty :
146


(4) Las przy plaży - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 9 EmptyWto Lis 03, 2015 9:40 pm

Już od momentu, w którym usłyszałam przed sobą stłumione podenerowane głowy, fatalistyczna część mojej osobowości kazała mi oczekiwać pierwszych problemów, i cóż - nie musiałam czekać na nie długo. Wpatrzona w fantomową ścieżkę leśnego tunelu gdzieś przede mną (musiała tam być - prawda?), zorientowałam się, że inni ludzie pojawili się dopiero, kiedy wdepnęłam w kałużę błota, rozchlapując ciemny płyn dookoła i z całą pewnością robiąc zbyt wiele niepotrzebnego hałasu moim jękiem. Zamarłam w miejscu odruchowo, z niejakim opóźnieniem kojarząc rozrastający się od jakiegoś czasu teren z rosnącym poziomem zagrożenia czyimś wyskoczeniem z gęstych krzaków, i czując, jak uwięziona w brudnym bucie stopa zaczyna robić się coraz zimniejsza, wywołując na całym ciele nieprzyjemne dreszcze. Zacisnęłam zęby, z całych sił starając się nie zastanawiać, co mogło kryć się pod niewzruszoną do tej pory gęstwiną, bo wbrew pozorom standardowa zawartość dżungli wcale nie była w tym zestawieniu najgorszą opcją.
Jeszcze raz powtórzyłam sobie nie boisz się, Jules i wyciągnęłam z kieszeni pomięty kawałek papieru, rozkładając go ostrożnie i kierując na niego wzrok. Liczyłam, że to coś przydatnego, ale okazało się kartką z książki. Zmęłam ją i wrzuciłam do spodni. Wolna przestrzeń, którą miałam przed sobą, nie wyglądała na dużą, ograniczały ją krzaki, i choć niespecjalnie ufałam swojej orientacji w terenie i poczuciu przestrzeni, to tak naprawdę nie miałam wyjścia. Zawrócenie na tym etapie nie wchodziło już w grę - zakładając, że w ogóle udałoby mi się ponownie znaleźć drogę na plażę. Musiałam skonfrontować się z przybyłym.
Zaklęłam więc w myślach, złapawszy się na wyjęciu kartki, którą miętosiłam, wciskając papier z powrotem do kieszeni spodenek i ruszyłam przed siebie, z trudem powstrzymując się od ciągłego zerkania do tyłu i na boki. Mimo że byłam pewna, że w drodze nie widziałam zagrożenia, nie mogłam pozbyć się irracjonalnego poczucia podążającego za mną niebezpieczeństwa. Miałam wrażenie, że ktoś, kto porwał ludzi na pewno zauważył już naszą obecność i zaczaił się gdzieś. Scenariusz głupi i absolutnie bezsensowny; w okolicy nie było nikogo, kto w ogóle przejąłby się naszym zniknięciem z plaży, odchodziliśmy cicho, a jeśli już, to na pewno nie sprowokowałoby ono powrotu postaci. Moje paranoje przeceniały po prostu moją własną wartość.
Nie wiedziałam, ile czasu minęło - w lesie zdawał się on płynąć zupełnie inaczej - ale wkrótce zaczęłam nieznacznie dygotać, czy to z nadmiaru emocji, czy po prostu z przegrzania. Nie zatrzymywałam się, uparcie ignorując strach przed nowoprzybyłymi, zwierzętami i lasem i zwyczajnie brnąc przed siebie. Wiedziałam, że powinnam oszczędzać siły, ale nie potrafiłam się powstrzymać przed skanowaniem korytarza w poszukiwaniu końca zarośli. Co każde pięć sekund.
Podeszłam za jedną kobietę z naszej wyprawy. Wtedy zauważyłam, że rozpoznaję kogoś z nowych, mimo że nie brałam udziału w dyskusji i nie orientowałam się w sytuacji. Wiedziałam tylko, że wszyscy byli zdenerwowani. Skutki życia we własnym świecie i izolacji, i powolności. Stałam jak ta nieprzydatna outsiderka, dopóki właścicielka rozpoznawalnej twarzy nie zwróciła się do mnie po imieniu. Co?, na początek tylko spytałam, ale wtedy zauważyłam o kogo chodziło. Zatrzepotałam głową energicznie, ale dopiero później odezwałam się do niej. Tak, Jules. Pomogę, powiedziałam cichym głosem, patrząc na wskazaną kobietę. Jak ją podniesiemy? Wygląda źle.
Powrót do góry Go down
Kiara Foster


Kiara Foster
https://wyspa.forumpolish.com/t56-kiara-foster https://wyspa.forumpolish.com/t116-kiara-foster#330 https://wyspa.forumpolish.com/t68-kiara-foster
Multikonta :
Leonardo

Dane osobowe :
33 lata, pielęgniarka, NYC

Znaki szczególne :
wysoka, po kilku dniach bez odpowiedniej pielęgnacji włosów robi jej się afro

Ubiór :
biała bokserka, brązowy sweterek, jeansowe, podarte spodnie, wygodne, sportowe obuwie, wisiorek i srebna bransoletka

Ekwipunek :
opakowanie zapałek do zniczy, nożyczki do paznokci, lotnicza buteleczka kremu do rąk, okulary przeciwsłoneczne, pilniczek, jedna kanapka z dżemem i nieotwarta zielona galaretka w kubeczku, dwie koszulki, para spodni, sukienka, szczoteczka do zębów, szczotka do włosów, sweterek, tabletki (przeciwbólowe, przeciwzapalne, przeciwgorączkowe, przeciwalergiczne), plastry, woda utleniona, bandaż elastyczny, biała chusta

Stan zdrowia :
Przemęczenie, senność, rozległe otarcia na prawej części ciała, amnezja (nie potrafi rozpoznać znajomych twarzy, zdarza się jej gubić słowa, mówić w języku niegdyś nauczonym - zdarza jej się przypomnieć fragment jakiegoś wydarzenia ze swojego życia, przypomina sobie dobę przed katastrofą)

Punkty :
346


(4) Las przy plaży - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 9 EmptyWto Lis 03, 2015 10:26 pm

Kiara nie zareagowała na jakiekolwiek słowa, które później zostały do niej wypowiedziane z ust mężczyzny. Nie miała zamiaru w tak poważnej sytuacji zniżać się do poziomu, który porażał infantylnością i zwykłą pyskówką. Jakby doskonale wiedziała, że w takim przypadku ignorancja jest najlepszym rozwiązaniem, bo blokuje odbicie piłeczki. Nie daje możliwości wypowiedzenia czegokolwiek, co potem zostałoby wyśmiane. Nie zastanawiała się nad tym długo, wyszła z założenia, że wie to ze swoich doświadczeń związanych z pracą. Z niczego więcej.
- Zgłoszę się na pierwszą wartę i pewnie kilka osób też się znajdzie. Więc, jeżeli nie ma już żadnych problemów to możemy ruszać – podsumowała w końcu słowa Sam. Pamiętała, że gdy jeszcze była na plaży to było tam mnóstwo ludzi. Kilka z nich mogło bez problemu poświęcać się dla dobra reszty i przez kilka godzin wypatrywać ewentualnego zagrożenia. Zresztą przecież większość z nich znajdowała się właśnie na plaży, więc nie wypadało chować się w lesie pozostawiając ich na pastwę losu. A rozdrabianie się na coraz to mniejsze grupki wydawało się najgorszym pomysłem według Kiary. W grupie byli siłą, a pojedynczo ich szanse rysowały się marnie.
Mulatka obejrzała wszystkie zdjęcia, które wywołały u niej obrzydzenie, co było widać po jej niezadowolonym wyrazie twarzy.  Jednak coś zwróciło jej uwagę – i to nie chodziło nawet o dzikich ludzi, których styl życia odbiegał od tego co możemy zaliczyć to kategorii: ludzkie. To malowidło, które zostało stworzone przez któregoś z nich. To coś, przypominało tą postać, z którą miała do czynienia. Gdy Sam je pokazała pielęgniarka otworzyła usta jakby chciała coś powiedzieć, ale ostatecznie umilkła. Poczuła ponownie ciarki na swoim ciele i po raz kolejny utwierdziła się w przekonaniu, że czas stąd odejść.
- Wracamy na plażę – powiedziała głośno, kierując swoje słowa do wszystkich. Nie wiedziała, jakie rozmowy toczą się w drugiej grupce i nie miała zamiaru z kolejnymi osobami dyskutować na temat słuszności tej decyzji. Ktoś chciał mógł do nich dołączyć, a jeżeli nie to ich sprawa. Mogli iść dalej w las z nadzieją, że nie spotkają tego kogoś. Dopiero po chwili dotarły do niej słowa Jules, lecz zanim zdążyła się odwrócić i zaproponować zabranie nieprzytomnej kobiety to mężczyzna miał ją już na rękach. Kiara tylko popatrzyła się na niego dłuższą chwilę, po czym kiwnęła lekko głową i ruszyła przodem wydeptaną ścieżką. – Jak będziesz zmęczony to powiedz, to cię zmienimy – skierowała swoje słowa jeszcze do mężczyzny i lekko uśmiechnęła się do Jules. – Jak twoje nadgarstki, pamiętam, że mówiłaś, że bardzo bolą i… - nagle umilkła. W momencie, w którym chciała zaproponować kobiecie tabletkę przeciw bólową. Przeprosiła ją na moment i kiwnęła głową na Sam. Zaistniał pewien problem. – Nasza torba, znalazłaś ją? Całkowicie o niej zapomniałam, musiałam ją zostawić jak mnie porwano – powiedziała ciszej. Było tam trochę znalezisk, wszystkie możliwe leki, które udało im się znaleźć. Byłoby źle, jakby wpadły w nieodpowiednie ręce.

Zgodnie z mapą -> (2) Kamienna plaża
Powrót do góry Go down
Samantha Parker


Samantha Parker
https://wyspa.forumpolish.com/t158-samantha-parker https://wyspa.forumpolish.com/t165-sam https://wyspa.forumpolish.com/t164-samantha-parker
Multikonta :
Kate Johnson

Dane osobowe :
28 lat / dziennikarka / Amerykanka / zielone oczy / 170 cm wzrostu

Znaki szczególne :
Tatuaż na prawej łopatce-jaskółka / Blizna nad lewym kolanem / Włosy jak na avku

Ubiór :
Czarne spodnie, granatowa bluzka na ramiączkach, czarne oficerki

Ekwipunek :
melon, mały dezodorant, cztery zapałki i kawałek papieru z siarką, działający telefon ze stłuczoną szybką, psia karma o smaku kurczaka i wołowiny, koszula męska, damska bluzka, t-shirt męski, damskie spodnie, spodnie dresowe, skarpety, pasta do zębów, szampon, kula do chodzenia, własny bagaż podręczny [komplet ubrań na zmianę (spodnie, bokserka, bielizna), kosmetyczka (kilka kosmetyków w wersji mini, paczka ledwo zaczętych pigułek antykoncepcyjnych, kilka prezerwatyw, tampony), podręczna apteczka (leki przeciwbólowe, plastry, bandaże), tabliczka czekolady, gumy do żucia, samolotowa buteleczka wody mineralnej, telefon, aparat fotograficzny (naładowane baterie), słuchawki, książka, portfel, dokumenty, długopis i notes]

Stan zdrowia :
Mocniejsze obicie prawego kolana, które sprawia spory ból, brak części małego palca lewej dłoni, niewielkie oparzenie na wierzchu prawej dłoni, niewielkie zadrapania na twarzy i dłoniach. Porusza się o kuli

Punkty :
123


(4) Las przy plaży - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 9 EmptySro Lis 04, 2015 8:17 am

Nie miała zamiaru kłócić się z Drew, bo widziała, że to nie ma sensu. Najwyraźniej uparł się na swoją wersję i już. No dobra, każdy ma do tego prawo. Poza tym, każda z tych lokalizacji miała dwoje mocne i słabe strony, nie wpadli jeszcze na miejsce idealne. Jak już dotrą na plażę, to przedstawią ludziom obie opcje i niech sami zadecydują. Ani Sam, ani Drew nie byli tu żadnymi liderami, by podejmować decyzję za cała grupę. Pokręciła tylko głową na jego przytyki do Kiary i rozejrzała się. Dostrzegła przy tym kolejną kobietę, której nie znała i…
-Marina!-krzyknęła do kobiety i wskazała na drzewo pod którym siedział Sebastian. Być może już go dojrzała, ale Sam chciała mieć pewność. Skinęła głową do Kiary na znak, że teraz może już wracać. W końcu znalazła się ich zguba, a siedzenie w lesie, zwłaszcza w takich okolicznościach jakoś jej się nie uśmiechało. Kiedy obok pojawiła się ta nowa kobieta (Jules), Sam skinęła jej głową. Każda pomoc się przyda. Pokazując zdjęcia Drew i Kiarze, widziała u kobiety jakąś reakcję, niezbyt dobrze nastawiającą. Liczyła, że do Drew dojdzie, że tym ludziom się nie uroiło, to co ich spotkało. Niestety jednak jego reakcja była zupełnie inna.
-Serio?-uniosła brew w geście zdziwienia-Twoja jedyna reakcja to zwrócenie mi uwagi, że wiem gdzie są jaskinie? Ano wiem, ale to byłoby najgorsze miejsce na kryjówkę jakie można sobie wyobrazić. To jaskinie podziemne, wpadłam tam i nie mogłam się sama wydostać, a uwierz mi, że nie jestem jakąś kaleką. Prócz nogi teraz, oczywiście. Kilka tuneli z których wychodzi się do kolejnego pomieszczenia i znowu kilka tuneli i tak w kółko. Do tego niektóre są tak wąskie,  że trzeba było się czołgać. Daj spokój-pokręciła głową. Dla jego własnego dobra, nie powinna mu pokazywać tego miejsca.
-Niech ludzie sami zdecydują co chcą robić. Przedstawimy im obie opcje, a oni wybiorą. Przecież nikt nikogo nie będzie trzymał na siłę na plaży-mówiąc to miała nadzieję, że zakończyli już tę dyskusję. Gdy Kiara wspomniała o torbie, Sam ponownie zwróciła się do niej.
-Nie, nie widziałam jej-gdyby odkryła porzuconą torebkę na plaży, to pewnie nieźle by spanikowała względem nieobecności Kiary. Nie znalazła jej jednak, co wiązało się także ze stratą cennych rzeczy.
-Za to w lesie znalazłam swój bagaż podręczny. Mam tam mini apteczkę, więc gdybyś czegoś potrzebowała, to mów-szepnęła, bo jednak nie zamierzała się dzielić wszystkim ze wszystkimi. Niektórzy ludzie z natury byli hipochondrykami i pewnie zażądaliby wszelkich środków przeciwbólowych jakie ma. Nie można było na to pozwolić i dzielić takie zapasy racjonalnie. Tu zaś ufała ocenie Kiary.
Powrót do góry Go down
Tara Cugana


Tara Cugana
https://wyspa.forumpolish.com/t254-tara-cugana https://wyspa.forumpolish.com/t257-tara#1882 https://wyspa.forumpolish.com/t256-tara-cugana
Multikonta :
Sophie

Dane osobowe :
15 lat, Artystka, Australijka, 160 cm

Znaki szczególne :
Kolorowe pasemka włosów, potarganych i posklejanych krwią z tyłu głowy

Ubiór :
Brązowy t-shirt, dżinsy z podwiniętymi nogawkami.

Stan zdrowia :
Przemęczenie, senność, ból uszu, płatek prawego jest lekko naderwany. Poparzone nozdrza. Ból mięśni oraz rana na głowie.

Punkty :
31


(4) Las przy plaży - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 9 EmptySro Lis 04, 2015 6:03 pm

Ponieważ autorka nie wiele ogarnia teraz, Tara słuchała wszystkich i nikogo, bardziej skupiają swą uwagę na lesie za plecami. Wypatrywała czy nie pojawi się ta straszna postać, chcąc wszystkich porwać ze sobą ku ciemnym głębiom dzikiego lasu.
Straszliwie się bojąc, chciała ruszyć w stronę plaży, mając dość tego lasu i pragnąc poczuć morze pod stopami. Śmieszne, bo jeszcze kilka godzin temu myślała zupełnie inaczej. Uciekając z wody po katastrofie, miło patrzyła na zieleń drzew, teraz zaś jej nienawidząc. Zmęczona i głodna, wspomniała też o Wilhelminie oraz Dores. Ile czasu minęło od jej zniknięcia? Czy staruszkę, opiekująca się dzieckiem, zaniepokoiła jej nieobecność? Czy była poszukiwana? Tyle ludzi się tu zebrało, że niemal wszyscy.
- Wracam na plażę.
Powiedziała do kogokolwiek, kto chciał słuchać, a następnie obrała drogę, którą mniej więcej znała. Popatrzyła na Biancę, która stała najbliżej, mając nadzieję, że ta także ruszy w stronę bezpiecznego miejsca. Tara nie chciała być sama, ale też nie zamierzała czekać w lesie, aż pojawi się stwór w kapturze.

zt > Kamienna plaża (chyba, że mogę od razu na plażę?)

Powrót do góry Go down
Drew Stauntan


Drew Stauntan
https://wyspa.forumpolish.com/t349-drew-stauntan https://wyspa.forumpolish.com/t351-drew https://wyspa.forumpolish.com/t350-drew-stauntan
Dane osobowe :
28 || Biznesmen || Amerykanin z krwi i kości || San Francisco

Znaki szczególne :
Ma słabość do szkockiej. Wyraźne blizny- po czterech kulkach- na lewym barku. Podłużne, cienkie zbliznowacenie wzdłuż szyi. Perfekcyjnie ułożona fryzura i dwudniowy zarost.

Ubiór :
Granatowy garnitur nadpalony w okolicy ramienia, biała koszula z granatowymi mankietami, skórzane, eleganckie buty. Wszystko ufajdane krwią oraz pyłem. Na szyi widnieje nieśmiertelnik z najważniejszymi dla niego datami, skórzany pasek za szlufkami spodni oraz zegarek z pękniętym szkiełkiem.

Ekwipunek :
damskie dresowe spodnie, czarna halka, wyczerpana zapalniczka, dwuosobowy namiot (bez słupków do stawiania, czarny, brudny z dziurą w części dotykającej podłoża), rtęciowy termometr, rozładowany telefon komórkowy (Nokia Asha 302), baterie paluszki oraz półlitrowa buteleczka czystej wódki, różowy termos bez nakrętki

Stan zdrowia :
Przemeczenie, senność, wstrząs mózgu, spalone brwi, wybite trzy palce u lewej dłoni, około sześciocentymetrowa dziura w ramieniu (coś się w nie wbiło, a potem zostało wyrwane, jednocześnie powodując wyrwanie fragmentu mięśnia)

Punkty :
198


(4) Las przy plaży - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 9 EmptySro Lis 04, 2015 9:27 pm

Może i chciałoby mu się nadal prowadzić ową dyskusję, lecz wiedział, iż była ona bezcelowa, a na dodatek nieco mu się spieszyło. Wymiana zdań nie pomagała nieprzytomnej dziewczynie ani nikomu dookoła, stąd ruszył przed siebie wraz z nią na rękach licząc, że szybko uda mu się dotrzeć na plażę. Wcale nie uparł się na swoim i nie miał pojęcia, skąd u kobiet wzięło się owe przekonanie, jednak jak widać były nieco niecierpliwe. Zawsze był za tym, iż należy mieć własne zdanie, które należało mówić głośno, a nie siedzieć cicho i skinąć głową jak posłuszny piesek. Chodziło mu o ogólne dobro i jeśli rzeczywiście preferowały plażę to niczego im nie zabraniał, a tym bardziej nie zatrzymywał, bo w końcu każdy miał własną wolę. On zamierzał znaleźć odpowiednie schronienie i wtedy zadecydować wraz z innymi, czy warto się tam udać. Jego słowa nigdy nie były bezpodstawne, lecz jak widać nie każdy pragnął to zauważyć, bo w osądzie nowo poznanej kobiety czuł jedynie niechęć. Inny światopogląd oraz strategiczny plan nie był świadectwem czyjejś głupoty, a ograniczenia tego, co tak wywnioskował.
Nie zwrócił większej uwagi na fotografie, albowiem jego myśl zajęła kwestia jaskini. Jeśli rzeczywiście nie nadawała się do niczego to od razu mogli wykreślić ją z mapy poszukiwań. Wbrew pozorom to była cenna wskazówka, albowiem, jeśli gdziekolwiek znajdowała się, choć jedna to można było mieć pewność, iż były kolejne. -Więc już wiemy, gdzie nie warto marnować czasu.- uniósł wzrok na wysokość jej oczu i skinął lekko głową. -Zaś, jeśli tak bardzo zależy Ci na mojej ocenie owych zdjęć to mówiąc szczerze są one dowodem na fakt, iż to byli ludzie, a nie wyśnione stwory. Może i nie do końca zdrowi, ale nadal pozostają człowiekiem z krwi i kości, co wiele ułatwia. Choć ta kobieta była wyjątkowo szurnięta.- przewrócił oczami, bo cóż nie dawał wiary w żadne zjawy, albowiem był realistą. Musiał coś zobaczyć na własne oczy, aby upewnić się w domysłach, które i tak były paskudnie irracjonalne. Nie chodziło tutaj o fakt, iż miał je za wariatki, lecz po prostu stąpał twardo po ziemi i mógł śmiało stwierdzić, że przynajmniej siedemdziesiąt pięć procent ocalałych by w to nie uwierzyło. Pewnie nawet one same. Fotografie przedstawiały wielkie stwory, ale w gruncie rzeczy mogły to się okazać niegroźne niedźwiadki, bo przecież jak często umysł padał ofiarą złudzenia optycznego. Ile, bowiem razy na dokumentalnych zdjęciach widać było duchy, a mimo wszystko nauka niczego nie potwierdziła. Człowiek mógł stworzyć wszystko. Nawet, jeśli teraz wezmą go za pomyleńca, bo dochodzi teorii spiskowych to, co zabrzmi lepiej? Widziałem stwora, czy widziałem coś na jego kształt? Każdy chyba znał odpowiedź.
Nie czuł się liderem, bo zawsze był zdania, że aby na takowego wyrosnąć to trzeba dać z siebie coś więcej, jak tylko puste słowa. Każdy mógł wiele biadolić i nic z tym nie robić, stąd zawsze górę brały czyny i zaangażowanie. -To jak będą się zastanawiać porwę Cię na coś, co z pewnością pomoże Ci wybrać najlepszą opcję.- posłał jej nienaganny, tajemniczy uśmiech mając oczywiście na myśli butelkę wódki, którą dzierżył w plecaku. Zawsze klarowniej myślał po odpowiedniej dawce, stąd chyba przyszła na to czas i pora. Z resztą był spragniony i choć alkohol powodował jeszcze większe odwodnienie to szczególnie o to nie dbał.
Przeniósł wzrok na Juliane oraz Sebastiana, albowiem chciał im się przyjrzeć. Miał pamięć do twarzy, lecz nigdy do imion, stąd może była możliwość by się wcześniej poznali. Kiedy jednak upewnił się, iż było to niemożliwe skupił się na marszu mając nadzieję, że szybko dotrze do chirurga. -Wszystko dobrze?- spytał dziewczyny licząc, że nie odniosła zbyt dużych obrażeń.

z/t---> Kamienna Plaża skoro zgodnie z mapą
Powrót do góry Go down
Marina Ives


Marina Ives
https://wyspa.forumpolish.com/t58-marina-ives https://wyspa.forumpolish.com/t126-marina#401 https://wyspa.forumpolish.com/t120-marina-ives
Dane osobowe :
31 lat, niegdysiejszy sportowiec dzisiaj asystentka, Meksyk

Znaki szczególne :
Jest w połowie latynoską, ma piegi, niski wzrost (160 cm)

Ubiór :
granatowy top, luźna koszula w kratę, trzy czwarte jeansy, baleriny

Ekwipunek :
granatowy top, luźna koszula w kratę, trzy czwarte jeansy, baleriny

Stan zdrowia :
Brak dłoni (lewej na razie)

Punkty :
257


(4) Las przy plaży - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 9 EmptySro Lis 04, 2015 10:01 pm

Marina była skonsternowana całą tą sytuacją. Ona tylko chciała znaleźć Bassa i zrozumieć co tu się do cholery wyprawia. Czy ta sytuacja zaczynała ją przerastać? A może denerwować? Coraz bardziej zaczynała się bać. Słuchała rozmów innych i dowiedziała się, że osoba, która porwała Bassa i resztę nie była nawet osobą... Bardziej potworem. Tak nazwali to coś. Potworem. Czyli jednak Marina miała rację. Jej intuicja jej nie myliła. Marina poczuła nagle gęsią skórkę. A co jeśli to coś ich teraz obserwuje? I jest gdzieś tutaj? Ale chwila skoro to coś tutaj jest to gdzie do cholery jest Bass?
- Chwila, ale gdzie Was porwało?  Gdzie? Jak wyglądało to coś, ktoś? Widzieliście może mężczyznę w średnim wieku? Biały, brodaty, niebieskie oczy? Był tam z Wami?!
Zadała serię pytań. Ktoś musiał coś wiedzieć. Panował harmider i miała wrażenie, że im dłużej będzie tu stała tym gorzej będzie dla jej wyprawy. Nagle Sam coś do niej krzyknęła i wskazała ręką. Spojrzała w tamtym kierunku i niemal się zapowietrzyła widząc Sebastiana. Pobiegła w jego stronę.
- Sebastian?!
Zawołała, podchodząc do niego.
Powrót do góry Go down
Samantha Parker


Samantha Parker
https://wyspa.forumpolish.com/t158-samantha-parker https://wyspa.forumpolish.com/t165-sam https://wyspa.forumpolish.com/t164-samantha-parker
Multikonta :
Kate Johnson

Dane osobowe :
28 lat / dziennikarka / Amerykanka / zielone oczy / 170 cm wzrostu

Znaki szczególne :
Tatuaż na prawej łopatce-jaskółka / Blizna nad lewym kolanem / Włosy jak na avku

Ubiór :
Czarne spodnie, granatowa bluzka na ramiączkach, czarne oficerki

Ekwipunek :
melon, mały dezodorant, cztery zapałki i kawałek papieru z siarką, działający telefon ze stłuczoną szybką, psia karma o smaku kurczaka i wołowiny, koszula męska, damska bluzka, t-shirt męski, damskie spodnie, spodnie dresowe, skarpety, pasta do zębów, szampon, kula do chodzenia, własny bagaż podręczny [komplet ubrań na zmianę (spodnie, bokserka, bielizna), kosmetyczka (kilka kosmetyków w wersji mini, paczka ledwo zaczętych pigułek antykoncepcyjnych, kilka prezerwatyw, tampony), podręczna apteczka (leki przeciwbólowe, plastry, bandaże), tabliczka czekolady, gumy do żucia, samolotowa buteleczka wody mineralnej, telefon, aparat fotograficzny (naładowane baterie), słuchawki, książka, portfel, dokumenty, długopis i notes]

Stan zdrowia :
Mocniejsze obicie prawego kolana, które sprawia spory ból, brak części małego palca lewej dłoni, niewielkie oparzenie na wierzchu prawej dłoni, niewielkie zadrapania na twarzy i dłoniach. Porusza się o kuli

Punkty :
123


(4) Las przy plaży - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 9 EmptyCzw Lis 05, 2015 7:56 am

Przytaknęła mu głową, tak, nie było sensu marnować czasu na te jaskinie. Nikt o zdrowych zmysłach nie chciałby się tam chować przed czymkolwiek.
-Ja nigdy nie mówiłam, że tu nie ma ludzi. Być może jest tu nawet jakieś nieodkryte plemię czy coś w tym stylu, ale mówiąc szczerze, tego co działo się wczoraj w nocy nie potrafię logicznie wyjaśnić. Nie mieliśmy zbiorowych halucynacji, a ja naprawdę słyszałam dziwne głosy, dźwięki wwiercające się w czaszkę i widziałam drzewa, które wbrew wszelkim prawom fizyki były wyrzucane w powietrze. Nie można tego tak po prostu pominąć i udawać, że to miejsce jest tak do końca normalne-wzruszyła ramionami. Drew miał prawo być sceptyczny, ale nie powinien przy tym zwracać się w taki sposób do Kiary. Została uprowadzona, tak jak inne osoby i choćby przez tą traumę, powinien być delikatniejszy w swoich słowach.
-Dobrze, jesteśmy umówieni-posłała mu uśmiech, wdzięczna za to, że na ten moment zakończyli tę dyskusję. Trzeba było pomóc rannym i wrócić na plażę. Cokolwiek zdecydują, teraz powinni się tam udać. Drew i Kira, ruszyli z nieprzytomną kobietą, zaś Sam podeszła do Sebastiana. Była tam już Marina.
-Wszystko z nim dobrze?-spytała kobiety, bo być może już coś powiedział.
-Sebastian, jesteś ranny? Powinniśmy iść na plażę, las chyba nie jest zbyt bezpieczny.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(4) Las przy plaży - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 9 EmptyCzw Lis 05, 2015 2:40 pm

Osoby, które decydują się powrócić na Ogromną plażę mogą przenosić się bez przekierowania MG zgodnie z Mapą i rozpiską, która się pod nią znajduje. Przypomnę, że sposób poruszania się po wyspie został wytłumaczony w ogłoszeniu #18.

Tak więc, zt dla osób, które w tym momencie decydują się zmienić lokacje - Kiara, Tara, Drew, Juliana + nieprzytomna Gabriela. Kolejne posty piszecie już w Kamiennej plaży.




Rozbitkowie na pewno cieszyli się, że udało im się odnaleźć tych, których wcześniej poszukiwali. Mogli na moment odpocząć i odetchnąć z ulgą, że im bliskim nic nie grozi, ale czy na pewno? Gdy grupa idąca na plażę zdążyła już się nieco oddalić, nagle do uszu osób które postanowiły zostać dotarł dziwny dźwięk. Nie był to tym razem żaden krzyk, pisk, rycie ani wycie. To brzmiało jak galop. Można by pomyśleć, że się przesłyszeli, ale moment później ziemia pod ich nogami zaczęła się znacznie trząść, co oznaczało że jakieś stado zbliża się w ich kierunku z ogromną prędkością. Instynkt podpowiadał, żeby zbierać się do ucieczki tylko pytanie, w którym kierunku? Plaża czy mglista polana? A może tym razem ucieczka nie miała sensu, bo zagrożenie było zbyt blisko i należało wspiąć się na drzewa? Pewne było, że nie było czasu na dyskusje. Trzeba było działać.

Do osób, które w tym momencie decydują się tymczasem zostać w Lesie przy plaży - Sam, Marina, Sebastian, Bianca, Emilie, Nathan.
Powrót do góry Go down
Bianca Winslet


Bianca Winslet
https://wyspa.forumpolish.com/t393-bianca-winslet#6061 https://wyspa.forumpolish.com/t395-pianka https://wyspa.forumpolish.com/t394-bianca-winslet#6090
Dane osobowe :
20 lat, Australia

Znaki szczególne :
Zakrwawiona bluzka i błękitne soczewki.

Ubiór :
Białe jeansy, czarny wełniany sweter, czarna bluzka z nadrukiem i trampki.

Stan zdrowia :
rozcięcie na wewnętrznej części dłoni, pojawiający się co jakiś czas skurcz w prawym ramieniu, poobcierane plecy

Punkty :
107


(4) Las przy plaży - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 9 EmptyPią Lis 06, 2015 5:03 pm

Bieg wystarczająco zmęczył Biancę. Czuła każdy swój mięsień i z trudem mogła złapać oddech, mimo że z każdą chwilą coraz bardziej dochodziła do siebie. Kiwnęła głową w stronę Tiary, chcąc jej przekazać w pewien sposób, że później do nich dołączy. Nie była leniem, ale kondycja nie pozwalała jej na większy wysiłek. Żałowała, że spotkała się z nimi w takiej sytuacji, i że w ogóle poszła do tego cholernego lasu. Nie potrzebnie przysporzyła sobie kłopotów. Podeszła bliżej do reszty. Nikogo tu nie znała, i mimo że znajdowali się w całkiem odludnym miejscu to czuła się dosyć niekomfortowo. Stała tylko z boku, tak jakby zastanawiała się co powiedzieć. Kiedy już mniej więcej poukładała sobie w głowie myśli, które po ostatnich zdarzeniach były dosyć pogmatwane, usłyszała kolejne dźwięki. Nie zdążyła nic powiedzieć, a jedynie odwrócić się w kierunku, z którego dochodził do niej odgłos galopu.
-Co do diabła? - wysyczała, gdy ziemia pod ich nogami zaczęła się trząść. To nie mogło być przecież trzęsienie ziemi. Przerażona zerknęła w stronę grupki i zaczęła się wycofywać, rozważając przy tym co powinna zrobić. Najchętniej pobiegłaby za Tarą i resztą, ale nierozważnie byłoby opuszczać grupę, więc jedynie czekała i stopniowo wycofywała się w stronę plaży, czekając na ich reakcje.

//wybaczcie, że tak krótko :/
Powrót do góry Go down
Sebastian Davis


Sebastian Davis
https://wyspa.forumpolish.com/t64-sebastian-davis https://wyspa.forumpolish.com/t187-basiatko#852 https://wyspa.forumpolish.com/t90-bass-davis
Dane osobowe :
36 lat, biznesmen, Amerykanin

Znaki szczególne :
tatuaż smoka na plecach

Ubiór :
czarny T-shirt wycięty w serek, ciemne spodnie, adidasy i brązowa materiałowa kurtka bez kaptura

Stan zdrowia :
wstrząs mózgu, drobne poparzenia lewej ręki

Punkty :
143


(4) Las przy plaży - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 9 EmptySob Lis 07, 2015 7:23 pm

Sebastian opierał się dalej o drzewo i starał się wyrównać oddech. Stał tak sobie i odpoczywał, bo zajebistym sprincie gdy usłyszał znajomy głos. Podniósł głowę do góry i zobaczył Marinę. Nie sądził, że aż tak ucieszy się na widok swojej asystentki. Kiedy ta do niego podeszła to nawet w przypływie chwili ją przytulił, ale po chwili puścił żeby mogła swobodnie oddychać.
- Marina! - powiedział uradowany - Cześć! Mówię Ci co się tutaj dzieje! Jakiś świr przywiązał mnie do drzewa! Nie uwierzysz mi w ogóle co widziałem...
Powiedział i nawet już oddychał normalnie, ale czuł, że nogi miał jak z waty. Cieszył się, że żył i, że spotkał Marinę. To jeszcze nic! Pojawiła się Samantha. Bass teraz to już podwójnie się cieszył, że Sam przeżyła katastrofę.
- Tak, tak czuję się dobrze.
Powiedział. Sebastian chciał coś jeszcze powiedzieć, ale z lasu dochodziły jakieś dziwne dźwięki. Zamiast usłyszeć mechaniczny dźwięk, teraz ziemia się trzęsła i było słychać głośny tupot.
- Cholerna wyspa!
Krzyknął Bass i złapał Marinę i Samanthę za nadgarstki i popchnął je w stronę gdzie powinna znajdować się plaża.
- Dalej, uciekajcie i się nie zatrzymujcie. Jestem tuż za Wami!
Rzucił i zaczął biec za kobietami w stronę w którą wcześniej zakał im biec. Lepiej stąd spadać.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

(4) Las przy plaży - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 9 Empty

Powrót do góry Go down
 
(4) Las przy plaży
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 9 z 10Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
 Similar topics
-
» (1) Zatoczka przy piaszczystej plaży
» (5) Fragment oceanu przy plaży
» (6) zatoczka przy kamiennej plaży
» (16) Wodospad przy jeziorku

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
All hope is lost :: Wyspa :: Okolice plaży-