IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
(4) Las przy plaży - Page 2


 

 (4) Las przy plaży

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
Wyspa


Wyspa
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
125


(4) Las przy plaży - Page 2 Empty
PisanieTemat: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 2 EmptySro Sie 19, 2015 9:25 pm

First topic message reminder :

Okolice plaży

Las przy plazy

Początek lasu. Jest on wyjątkowo gęsty i zarośnięty przez palmy. Na liściach znajduje się pełno różnorodnego robactwa.

<
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Aaron Hansen


Aaron Hansen
https://wyspa.forumpolish.com/t270-aaron-hansen https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t272-aaron-hansen
Dane osobowe :
30 lat, biznesmen, płatny morderca, Duńczyk

Znaki szczególne :
posiada tatuaż w kształcie biblijnej ryby na lewym przedramieniu, cierpi na automysofobię

Ekwipunek :
Butelka wody, kilka kobiecych czasopism o modzie, parę damskiej bielizny, kanapka, słuchawki do mp3, kubek w krówki, kilka płyt CD z filmami, przenośny odtwarzacz dvd który posiada uszkodzony ekran oraz dezodorant.

Stan zdrowia :
głęboko rozcięta opuszka prawego kciuka, podbite lewe oko, wybita górna jedynka, siniaki na całym ciele

Punkty :
210


(4) Las przy plaży - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 2 EmptyWto Wrz 01, 2015 3:53 pm

Aaron uchylił delikatnie powieki. Blask jasnego światła drastycznie go oślepił, jednak po kilku chwilach oczy przyzwyczaiły się do nowego otoczenia i zaczęły prosperować tak jak należało. W uszach niemiłosiernie mu szumiało, a głowa dawała mu znać o sobie tak, jakby przeżyła tygodniową libację alkoholową. Chwycił się automatycznie za głowę, próbując rozmasować sobie skronie jednak niewiele to dało. Gdzie ja jestem? Do głowy przyszło mu pierwsze pytanie, jednak z pewnością nie było ono jedyne. Mrużąc oczy spróbował się rozejrzeć jednak odrętwiały kark nie pozwalał mu na zbyt wiele. Po kilku, kilkunastu sekundach - stracił rachubę czasu - do mózgu dotarła niemiła wiadomość, że właśnie był zawieszony 2 metry nad ziemią na niewielkim drzewie pośrodku dżungli. Gdzieś w oddali dało się rozróżnić szum fal, co sugerowało, że nieopodal była gdzieś plaża.
- Jest tu kto? - wybąknął czując nieprzyjemny smak krwi w ustach. Wypluł krew z buzi i ręką sprawdził skąd wzięło się owe krwawienie. Szybko przekonał się, że brakowało mu jednej jedynki. Znowu czeka mnie wizyta u dentysty, psiakrew. Hansen spróbował chwycić się głównego konaru drzewa i zsunąć się po nim na ziemię, jednak nie zdążył. Usłyszał tylko trzask łamanej gałęzi i poczuł ogromny ból od uderzenia pleców w ściółkę tropikalnego lasu.
- Fuuuuck! - rozległ się głośny krzyk przekleństwa leżącego na ziemi mężczyzny.
Powrót do góry Go down
Felicia Sage


Felicia Sage
https://wyspa.forumpolish.com/t137-felicia-andrea-sage https://wyspa.forumpolish.com/t145-czy-leci-z-nami-pilot https://wyspa.forumpolish.com/t144-felicia-andrea-sage
Dane osobowe :
25 lat | stewardessa | wdowa | pół Brazylijka, pół Australijka | 180 cm

Znaki szczególne :
krótkie włosy w kolorze blond | czasami przechodzące w błękit, jasnoniebieskie oczy | praktycznie non stop czerwone usta

Ubiór :
gruby łańcuszek ze srebrnym krzyżem łacińskim, personalizowany, grawer ANGELO na pionowej części z tyłu, przy skórze pod koszulką | kolczyki-liski ze złota (wkręty) | długie spodnie damskie w stylu kowbojskim | biała koszulka męska | niebieska koszula damska z długimi rękawami | kowbojki | cienkie rajstopy podarte przy kolanach

Ekwipunek :
Dziecięcy plecak moro, a w nim: krem nawilżający, paczka mokrych chusteczek, czarna farba do włosów, maskara, dwie tabletki paracetamolu, dwie grube frotki, zeszyt, komplet kolorowych kredek, pluszowy miś, strój stewardessy [podarta sukienka, porwany żakiet, baleriny na niskim obcasie], pięć kiełbasek, dwie tortille, butelka koniaku, opakowanie tabletek antykoncepcyjnych, buteleczka wody utlenionej, poradnik Kamasutry, pusta butelka.

Stan zdrowia :
drobne ranki na twarzy i wierzchach dłoni |oczyszczone rany po szkle powbijanym w plecy - hipsterska wersja jeżozwierza | rozcięty łuk brwiowy - bo naturalne farby do twarzy są w cenie

Punkty :
673


(4) Las przy plaży - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 2 EmptyWto Wrz 01, 2015 7:33 pm

Choć próbowała cokolwiek wykombinować, by ulżyć rannej kobiecie, choćby i nawet tylko pod względem psychicznym, bardzo szybko doszło do niej, że nie miało to racji bytu. W takiej sytuacji każde takie działanie skazane było bowiem na porażkę. I choć kiedyś, przez wyjątkowo krótki okres życia, myślała nawet o związaniu swojej przyszłości z psychologią albo psychiatrią, zdecydowanie nie umiała stosować żadnych mentalnych sztuczek. No, przynajmniej nie w podobnych sytuacjach, bo kto powiedział, że nigdy nie usiłowała manipulować co gorszymi pasażerami…
Tym razem nie znajdowali się jednak na pokładzie bezpiecznego, khym – może w tych okolicznościach powinna darować sobie podobne określenia, samolotu lub też na rozgrzanej płycie lotniska, która pachniała dla niej jak dom. Niezależnie od tego, jak głupio to brzmiało dla kogoś z zewnątrz, kto nie miał zbytniego do czynienia z lataniem. Teraz znajdowali się pośrodku jakiejś dzikiej głuszy i Felicia miała wyjątkowo nieprzyjemne wrażenie, że nie były to jakiekolwiek rejony, jakie mogłaby znać. Aktywacja wewnętrznego optymizmu na nic się w tym wypadku zdawała, gdyż dziewczyna podświadomie czuła, że nie pasowało jej zbyt wiele rzeczy, aby mogła ot tak zamknąć na to wszystko oczy.
Idealistka, która powoli zaczynała tracić całą nadzieję… Na to, że Isabelle przeżyła. Na to, że niedługo miał nadejść ratunek – znała w końcu realia lotnictwa i wiedziała, jak było z odnajdywaniem samolotów w dżungli, a ponadto zdawała sobie także sprawę z tego, iż zaginiony lokalizator z ich maszyny na dziewięćdziesiąt procent należał do tych aktywujących się tylko w wodzie. Tymczasem, znając zwyczajowe szczęście rozbitków takich jak oni, ta część spadła gdzieś w sam środek suchej jak pieprz doliny albo czegoś podobnego, co naturalnie odbierało im większą część szans. Na to, że uda im się przetrwać dłuższy czas z tycią buteleczką wody, a szukanie źródła też wiązało się z niewątpliwym ryzykiem. Na... No, na wszystko. Kiedy ktoś taki, kto na co dzień był niepoprawnym idealistą, zaczynał popadać w czarnomyślowy stan, cóż, zdecydowanie nie było dobrze.
Bierność zaś także Cii nie pomagała. Blondynka nie doczekała się jakiejkolwiek odpowiedzi ani na wcześniejszą propozycję, ani na późniejsze pytanie tudzież zlepek nieogarniętych słów o lekko zapytaniowym wydźwięku. I o ile z ranną kobietą, raz czy drugi, nawiązała kontakt wzrokowy, o tyle mężczyzna jak gdyby zupełnie ją ignorował. A przecież mogła chyba jakkolwiek im pomóc. Tak samo Nicolas, który zachowywał dużo więcej zimnej krwi. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Mimo wszystko, zwyczajnie byli ignorowani, co skłoniło Fel do szukania sobie zajęcia zupełnie na własną rękę. A nuż znajdzie coś przydatnego...
O dobry losie!, ledwie zdążyła przyjąć i przetrawić sobie taką myśl, kiedy jej wzrok spoczął na barwnej plamie kolorów, które wkrótce uznała za na tyle nienaturalne, że mogły należeć tylko do jednego - elementu bagażu. Powoli podniosła się zatem z ziemi, zauważając przy tym początek dosyć brutalnego ruchu nieznajomego mężczyzny, przez który momentalnie odwróciła wzrok. Nie była w końcu kimś, kto czuł jakąkolwiek przyjemność, gdy patrzył na cierpienie innych. Zamiast tego ruszyła w stronę roślinności, na której zawisł dojrzany przez nią przedmiot. Ostrożnie odczepiła kosmetyczkę od liści i gałązek, w jakich się zaplątała, uważając przy tym na podejrzane owady i robaki, które mogły się tam kryć. Po tym zamierzała wrócić na swoje miejsce, aby przejrzeć zawartość swej zdobyczy, jednak nie zdążyła. Coś trzasnęł niedaleko niej, a chwilę później Cia usłyszała jeszcze głośniejszy huk, wręcz łoskot, któremu towarzyszył późniejszy krzyk.
- Halo? - Głupie pytanie, ale wyszło od niej jakoś odruchowo, kiedy sama Fel ruszyła w stronę miejsca, skąd doszedł do niej wrzask. Nie musiała zbyt daleko odchodzić, by zobaczyć kolejnego poszkodowanego. Tym razem leżącego plackiem wraz z wielką gałęzią.
- Puta merda! Nicolas! Venha aqui! - Ponad połowa życia w ojcowskim kraju robiła swoje, przez co dziewczyna w nerwach przechodziła na czysty ojczysty język lub też zaczynała tworzyć dziwaczną mieszankę. Tak czy siak, jasna cholera i chodź tutaj były raczej wystarczająco zrozumiałe dla kogoś, kogo rodzimy język nie za mocno odbiegał od tego Cii. I choć blondynka nie znała się na wielkich czynnościach medycznych, wiedziała jedno...
- Cuidado! – Odruchowo zaczęła, mając w zamiarze ostrzec mężczyznę, by nie podnosił się z ziemi, w końcu mógł zrobić sobie coś z kręgosłupem, jednak po chwili zorientowała się, że… Cóż, że nieznajomy może zwyczajnie jej nie zrozumieć. Biorąc kilka wdechów i wydechów, zaczęła jeszcze raz, choć dużo spokojniej. – Przepraszam, ale musisz uważać. Postaraj się przez chwilę nie ruszać. Co się stało? Z jak dużej wysokości spadłeś? Możesz poruszać nogami?
Powrót do góry Go down
Aaron Hansen


Aaron Hansen
https://wyspa.forumpolish.com/t270-aaron-hansen https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t272-aaron-hansen
Dane osobowe :
30 lat, biznesmen, płatny morderca, Duńczyk

Znaki szczególne :
posiada tatuaż w kształcie biblijnej ryby na lewym przedramieniu, cierpi na automysofobię

Ekwipunek :
Butelka wody, kilka kobiecych czasopism o modzie, parę damskiej bielizny, kanapka, słuchawki do mp3, kubek w krówki, kilka płyt CD z filmami, przenośny odtwarzacz dvd który posiada uszkodzony ekran oraz dezodorant.

Stan zdrowia :
głęboko rozcięta opuszka prawego kciuka, podbite lewe oko, wybita górna jedynka, siniaki na całym ciele

Punkty :
210


(4) Las przy plaży - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 2 EmptyWto Wrz 01, 2015 9:53 pm

Zanim zdążył choć spróbować się podnieść usłyszał jakiś szelest, dlatego odruchowo znieruchomiał i - na ile był zdolny w takiej sytuacji - spróbował uspokoić swój oddech. Był pośrodku dżungli gdzie z pewnością czaiły się różnej maści zwierzęta, zwłaszcza te niebezpieczne dla człowieka. Ciało Aarona wytworzyło jednak zbyt dużo adrenaliny, by skutecznie zapanować nad swoimi pierwotnymi instynktami, dlatego też po kilku chwilach z gęstwiny wychynęła jakaś kobieta mówiąca w dziwnym języku. Hansen instynktownie sięgnął za pazuchę po pistolet jednak przypomniał sobie, że broń spoczywała w walizce gdzieś w luku bagażowym. Kobieta jednak nie zamierzała go skrzywdzić, przynajmniej na razie. Podeszła do niego i zaczęła wypytywać o okoliczności jego upadku a także obecny stan jego zdrowia. Po bliższym przyjrzeniu się kobiecie doszedł do wniosku, że już widział tą kobietę. Tak, zdecydowanie ją widział - była jedną ze stewardess w samolocie. Potwierdzał to również fakt jej manier w stosunku do pasażerów, ponieważ mimo katastrofy zdążyła go przeprosić.
- Spadłem z jakichś dwóch metrów. - odpowiedział kobiecie wpatrując się w jej piękne, choć obecnie pełne przerażenia oczy. Następnie za radą towarzyszki, spróbował poruszyć rękoma i nogami. Odetchnął z ulgą widząc poruszający się koniec buta. - Chyba jest wszystko w porządku. Jestem trochę poobijany, nic poważnego. - dodał z lekką nutą niedowierzania w głosie. Szczęście w nieszczęściu, jak to mówią.
- A Pani jest cała? - dodał, zachowując wyuczone z dzieciństwa grzeczności. Chciał spytać czy jest wszystko w porządku jednak zawczasu zdążył się ugryźć w język. Przeżyli katastrofę lotniczą więc akurat to pytanie było nie na miejscu, bo tak naprawdę nic nie było w porządku.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(4) Las przy plaży - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 2 EmptyWto Wrz 01, 2015 9:56 pm

Jak widać nie tylko skończenie szkoły medycznej mogło mieć teraz znaczenie, uważne oglądanie filmów i seriali także przynosiło pożytek, o czym mogli się przekonać Sebastian i Marina. Ten drugi był chyba fanem Gry o Tron, a Ives została właśnie jego osobistym Jaimiem Lannisterem.
Koniak pomógł w odkażeniu rany oraz metalu, niestety ból okazał się tak wielki, że po serii krzyków i jęków, Marina straciła przytomność.

Może gdyby ta dwójka nie zignorowała Nicolasa i Felicii, panna stewardessa podzieliłaby się swoim znaleziskiem - paracetamol mógł się okazać towarem na wagę złota w następnych godzinach życia rozbitków. Zamiast tego, część załogi zajęła się niesieniem pomocy poszkodowanemu Aaronowi. Porady Sage były trafione, Hansen powinien najpierw sprawdzić, czy ma czucie we wszystkich częściach ciała, a dopiero później mógł powoli się podnosić.

W sam raz, by zauważyć, jak na skraj lasu dotarła kobieta w średnim wieku, mająca rękę na temblaku.
- Wielu macie rannych? Tam jest lekarz, ma apteczkę i nici, może wam pomóc - oznajmiła i wskazała kierunek, z którego właśnie przyszła - Będzie parę kilometrów, dacie radę przejść?
Spojrzała na nich ze współczuciem, jednak nic więcej nie mogła już zrobić. Nie dodała, że rozgłaszała tę wiadomość wszystkim napotkanym ludziom, więc nasi rozbitkowie nie mieli pojęcia, czy będą musieli stanąć w długiej kolejce do lekarza. Prawie jak w Sydney, prawda?


Marina, tracisz przytomność.
Kolejka: Nicolas, Sebastian, Felicia, Aaron, Marina
Jeśli chcecie skorzystać z rady kobiety, po swoich postach możecie umieścić 'zt' i przenieść się na ogromną plażę.
Ekwipunek Felicii został dodany.

Obowiązują 24h oczekiwania na post w kolejce, po tym czasie można przeskoczyć osobę. Przypominam.
- K.
Powrót do góry Go down
Nicolas Fuentes


Nicolas Fuentes
https://wyspa.forumpolish.com/t166-nicolas-a-fuentes https://wyspa.forumpolish.com/t182-senor-piloto https://wyspa.forumpolish.com/t181-nicolas-a-fuentes
Multikonta :
Rei

Dane osobowe :
36 * drugi pilot * Argentyńczyk

Znaki szczególne :
długa blizna przez całe plecy (poparzenie)

Ekwipunek :
strój pilota, butelka wody, ciemnozielony gruby koc, igła i szpulka jasnobrązowej nici

Stan zdrowia :
pulsujący ból moszny (palący przy oddawaniu moczu), opiłki szkła w twarzy

Punkty :
150


(4) Las przy plaży - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 2 EmptySro Wrz 02, 2015 1:36 am

Stałem jak kołek w ziemię wbity. Po moim samopoczuciu oceniałem, że zrobić musiano to przy pomocy łopaty albo młotka, bo czułem się naprawdę paskudnie. Psychicznie, bo fizycznie było bardziej ok. Dawałem radę nawet z poranioną twarzą. Pewnie uśmiechy bolałyby mnie, ale nie miałem powodów do nich. Zero. Cero. Null. Byłem chłodno opanowany... ...na zewnątrz. Jakby mnie nie odrzucało to co robił nieznajomy. Jego plany sprawiły, że zjeżył się mi włos na głowie a ostatnio nosiłem je takie dłuższe, więc było to coś. Próbowałem zaprotestować, znaleźć lekarza, który wiedziałby co zrobić z tą amputacją, ale nie. Zostałem zignorowany jak pyłek kurzu w powietrzu. To zmieszało mnie na tyle, że uniosłem brwi i tylko westchnąłem. Skoro facet uznał, że wiedział co robi... ...ich sprawa. Chciałem pomóc ja, chciała pomóc Fel. Oboje potraktowani zostaliśmy raczej źle. Nie zdziwiłem się, gdy Felicia wstała i odeszła. Co prawda zmartwiłem się, że zazielenienie na twarzy może być oznaką zawrotów głowy, przez które zrobi sobie coś, ale dobrze poszło. Nie musiałem interweniować, łapać omdlałej albo co. Chwilowo nie.
- Fakt. Nie wiemy ile minęło czasu - przyznałem, gdy otrzymałem wyczekiwaną odpowiedź. Małe niecne deja vu mieszkało sobie w mojej głowie teraz i także mieszało w niej, bo miałem wrażenie, że kiedyś takie coś... ...śniło mi się? Nieważne zresztą. Nie miałem zegarka podczas katastrofy ani teraz. Mogła minąć godzina albo pięć czy siedem. W lesie nie widziałem Słońca. Może Fel, która zdążyła odejść, mogła zauważyć coś wskazującego na porę dnia. - Rób co uważasz, jeśli nie zaszkodzi jej to - powiedziałem. Chciałem coś jeszcze dodać, kiedy usłyszałem wrzask. Bez wahania rzuciłem nieznajomym zaniepokojone spojrzenie i pognałem do Fel. Całe szczęście niedaleko. Łatwo znalazłem ją nawet wśród drzew. Akurat po to, żeby zobaczyć z nią kolejnego nieznanego mężczyznę. Wyglądał... ...kiepsko. Spojrzałem na niego i na Sage, i na niego, i na Sage... ...która zdążyła ostrzec jeszcze go... ...w języku chyba nie rodzimym dla niego.
- Fel... ...Felicia. Inglés, por favor - sugestywnie poruszyłem brwiami i spojrzałem w kierunku leżącego. - Ej. Wszystko w porządku? Co stało się z tym... ...um... ...z tą gałęzią? Jesteś w stanie wstać? - spytałem. Nagle usłyszałem czyjś głos. Obróciłem głowę i zauważyłem kobietę, która coś mówiła... ...o lekarzu? To jak z nieba spadło. Niestety zaraz zniknęła. Podała tylko miejsce, które miało być daleko. - Tam dalej są także dwie osoby. Mężczyzna i kobieta, która straciła rękę. Musimy zebrać się jakoś, jeśli będziemy tylko w stanie - zwróciłem się do mężczyzny, wyciągając w jego stronę dłoń, żeby mu pomóc wstać. Jeśli mógł...
Powrót do góry Go down
Sebastian Davis


Sebastian Davis
https://wyspa.forumpolish.com/t64-sebastian-davis https://wyspa.forumpolish.com/t187-basiatko#852 https://wyspa.forumpolish.com/t90-bass-davis
Dane osobowe :
36 lat, biznesmen, Amerykanin

Znaki szczególne :
tatuaż smoka na plecach

Ubiór :
czarny T-shirt wycięty w serek, ciemne spodnie, adidasy i brązowa materiałowa kurtka bez kaptura

Stan zdrowia :
wstrząs mózgu, drobne poparzenia lewej ręki

Punkty :
143


(4) Las przy plaży - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 2 EmptySro Wrz 02, 2015 9:53 pm

Sebastian zrobił co tylko w jego mocy aby pomóc Marinie. Przypalił jej tego kikuta, bo nie widział innego wyjścia. Ostatecznie Marina zemdlała, co swoją drogą było do przewidzenia. Oddychała więc nie było z nią najgorzej. Bass odsunął ją od rozgrzanego pręta i położył na ściółce w lesie. Siedział przy niej i czekał aż wróci do świata. Podniósł jej nieco nogi do góry żeby krew szybciej napłynęła jej do mózgu. Podłożył jej pod nogi jakiś kawałek gałęzi, żeby nie musieć ich ciągle trzymać.Okazało się, że wbrew pozorom bardzo dużo ludzi przeżyło. Na przykład, ludzie spadają z drzew, a to Ci dopiero. Stewardessa i pilot zajęli się mężczyzną, z kolei Bass nadal siedział przy Mari. Pewnie będzie na niego obrażona, za to, że jej nie posłuchał i nie zostawił w spokoju. No nic, jakoś to przeżyje. Jakby tego było mało, pojawiła się jakaś kobieta i oznajmiła, że na plaży jest lekarz.Zajebiście. Szkoda, że ta kobieta nie pojawiła się wcześniej, za nim Bass nie przypalił Marinie kikuta. Ale może tak po prostu musiało być? Fajnie by było jakby lekarz spojrzał na Marinę, ale nie ma co się śpieszyć. Ona nadal była nieprzytomna, a Bass jej nie zaciągnie na plażę. Jak chwile odpocznie to może wtedy pójdą. W międzyczasie kiedy Mari była nieprzytomna to Bass zabandażował jej kikuta.
Powrót do góry Go down
Aaron Hansen


Aaron Hansen
https://wyspa.forumpolish.com/t270-aaron-hansen https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t272-aaron-hansen
Dane osobowe :
30 lat, biznesmen, płatny morderca, Duńczyk

Znaki szczególne :
posiada tatuaż w kształcie biblijnej ryby na lewym przedramieniu, cierpi na automysofobię

Ekwipunek :
Butelka wody, kilka kobiecych czasopism o modzie, parę damskiej bielizny, kanapka, słuchawki do mp3, kubek w krówki, kilka płyt CD z filmami, przenośny odtwarzacz dvd który posiada uszkodzony ekran oraz dezodorant.

Stan zdrowia :
głęboko rozcięta opuszka prawego kciuka, podbite lewe oko, wybita górna jedynka, siniaki na całym ciele

Punkty :
210


(4) Las przy plaży - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 2 EmptyCzw Wrz 03, 2015 5:33 pm

/nie wiem czy Felicia będzie na mnie zła czy nie, ale trochę już czekamy na jej odpowiedź, a stanie w miejscu przez jedną osobę to trochę słaba opcja ;p tak czy inaczej, przepraszam ;)

Zanim kobieta zdążyła odpowiedzieć, zza krzaków wyszedł kolejny rozbitek, tym razem mężczyzna. Aaron zmierzył go wzrokiem od stóp do głów - mężczyzna był w uniformie pilota. Może to właśnie on odpowiadał za katastrofę lotniczą? Może to właśnie jego błąd sprawił, że znalazł się nie w Los Angeles a w jakiejś zapyziałej dżungli. Serce podpowiadało Hansenowi, żeby skręcić facetowi kark szybko i bezboleśnie, zanim zjawią się tutaj służby porządkowe. Stewardessa była w takim szoku, że z pewnością nie byłaby zbyt dużą przeszkodą do przejścia. Z drugiej jednak strony Aaron był zbyt poobijany i wyczerpany, by zachować odpowiednią szybkość do wykonania tego ciosu. Ponadto nie za bardzo wiedział gdzie tak naprawdę wylądowali, a pilot  - jeśli chodziło o tego typu odpowiedzi - był encyklopedią wiedzy. Dlatego też mężczyzna szybko sobie wyperswadował zamiar zabicia pilota i jego słodkiej koleżanki z pokładu. Potrzebował teraz towarzyszy, przynajmniej dopóki nie dotrze do informacji co tak naprawdę się tutaj stało.
- Wszystko w porządku, jestem cały. - póki co skierował swoją uwagę na faceta, ponieważ kobieta była najwyraźniej nadal w lekkim szoku. Wtem pojawiła się kolejna kobieta z dobrymi informacjami - lekarz był nieopodal na plaży i przyjmował pacjentów. Czyżby szczęście się do niego uśmiechnęło? Hansen zdał sobie sprawę, że ciągle leży na ziemi, więc postanowił w końcu się podnieść do pozycji pionowej by poczuć się trochę bardziej komfortowo. Zanim jednak zdążył to zrobić, wyczuł pod swoją dłonią coś, co zaczęło go kuć w zraniony opuszek. Wziął w rękę mały, biały przedmiocik i z zaskoczeniem stwierdził, że był to jego wybity ząb z górnego dziąsła. Schował owy ubytek na szczęście do kieszeni i zanotował sobie w głowie, by unikać szerokiego uśmiechu do czasu, aż odwiedzi jakiegoś dentystę.
- Dam sobie radę. Chodźmy po tą dziewczynę bez ręki i zaprowadźmy ją do lekarza. - odpowiedział, zmuszając się trochę do chwycenia za dłoń nowo poznanego mężczyzny. Nienawidził gdy był uzależniony od innych, ale w tym przypadku nie miał za bardzo wyjścia. Podniósłszy się z trudem z ziemi był gotów do opuszczenia tej cholernej dżungli.
Powrót do góry Go down
Felicia Sage


Felicia Sage
https://wyspa.forumpolish.com/t137-felicia-andrea-sage https://wyspa.forumpolish.com/t145-czy-leci-z-nami-pilot https://wyspa.forumpolish.com/t144-felicia-andrea-sage
Dane osobowe :
25 lat | stewardessa | wdowa | pół Brazylijka, pół Australijka | 180 cm

Znaki szczególne :
krótkie włosy w kolorze blond | czasami przechodzące w błękit, jasnoniebieskie oczy | praktycznie non stop czerwone usta

Ubiór :
gruby łańcuszek ze srebrnym krzyżem łacińskim, personalizowany, grawer ANGELO na pionowej części z tyłu, przy skórze pod koszulką | kolczyki-liski ze złota (wkręty) | długie spodnie damskie w stylu kowbojskim | biała koszulka męska | niebieska koszula damska z długimi rękawami | kowbojki | cienkie rajstopy podarte przy kolanach

Ekwipunek :
Dziecięcy plecak moro, a w nim: krem nawilżający, paczka mokrych chusteczek, czarna farba do włosów, maskara, dwie tabletki paracetamolu, dwie grube frotki, zeszyt, komplet kolorowych kredek, pluszowy miś, strój stewardessy [podarta sukienka, porwany żakiet, baleriny na niskim obcasie], pięć kiełbasek, dwie tortille, butelka koniaku, opakowanie tabletek antykoncepcyjnych, buteleczka wody utlenionej, poradnik Kamasutry, pusta butelka.

Stan zdrowia :
drobne ranki na twarzy i wierzchach dłoni |oczyszczone rany po szkle powbijanym w plecy - hipsterska wersja jeżozwierza | rozcięty łuk brwiowy - bo naturalne farby do twarzy są w cenie

Punkty :
673


(4) Las przy plaży - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 2 EmptyCzw Wrz 03, 2015 7:06 pm

Zapewne nigdy nie chciałaby pomóc nieznajomemu mężczyźnie, gdyby znała choć drobną cząstkę tego, co siedziało mu w głowie. Nie była w końcu potencjalną ofiarą, masochistką tudzież osobą zwyczajnie chcącą dać się zabić. Wręcz przeciwnie, o czym wyśmienicie pokazywała przeżyta katastrofa – w końcu zazwyczaj ludzie w nich ginęli, ona kurczowo trzymała się życia. Może nie wszystko w nim dało się nazwać dobrym, pięknym czy też choćby wystarczającym, ale właśnie z tego powodu należało się nie poddawać, nieprawdaż? Aby móc coś zmienić, aby próbować cokolwiek z tym zrobić.
Felicia nie znała jednak myśli swojego nowego towarzysza, całkowicie nieświadoma tego, co przez moment chciał im zrobić. Nie zostawiła go więc na pastwę losu, zdecydowanie poważnie przejmując się tym, co mogło mu się stać. W końcu też był pasażerem tego felernego samolotu linii Oceanic… Nie – Catastrophic Airlines. I mimo że w myślach potrafiła nawet przyjąć jakoś sam fakt zaistnienia całej tej tragicznej sytuacji, na zewnątrz nie prezentowała się zbyt dobrze. Podarty i zakrwawiony żakiet, pocięta i splamiona krwią sukienka, czerwone zacieki na twarzy, potargane blond włosy z masą liści i gałązek, rozmazana czerwona szminka, zapuchnięte oczy, w których nadal błyszczały niedawne krokodyle łzy…
Fel nie miała nawet pojęcia, jak bardzo drżała, choć nie było wcale zimno. Nogi chodziły jej jednak nieustannie, przenosząc drgawki także na resztę ciała dziewczyny, jakby ta stała na wielkiej płycie wibracyjnej. Całe szczęście, większa część zawartości jej żołądka znalazła się już w jakichś krzakach, więc Cia nie miała już nawet czym wymiotować na tak trudne widoki. Nieznajomy w końcu nie przedstawiał sobą praktycznie żadnych z cech klasycznego dzieła z antyku. Prędzej mu było do typowej groteski, mimo iż Fel wcale nie uważała, by był wyjątkowo paskudny z rysów twarzy. Zwyczajnie okoliczności, otoczenie i cała reszta, nasuwały jej dosyć jednoznaczny odbiór.
Przenosząc wzrok na Nicolasa, który nagle postanowił zwrócić dziewczynie uwagę na temat wykorzystywanego języka, pokiwała głową aż nazbyt energicznie. Nie odezwała się przy tym ani słowem, w myślach usiłując przypomnieć sobie coś, cokolwiek na temat postępowania w razie upadku z dosyć dużej wysokości. Jak na złość, mogła kierować się tylko czysto teoretyczną logiką, bowiem nigdy wcześniej nie miała do czynienia z podobną sprawą. Prawdę mówiąc, Felicia w całym swoim życiu przeżyła naprawdę zadziwiająco małą liczbę jakichkolwiek wypadków. Zarówno tych wielkich, jak i także zupełnie niedużych. Dotychczas była prawdziwą szczęściarą, ale nawet dla niej los musiał się w końcu kiedyś odwrócić.
- Sim, Nico. – Powiedziała wreszcie z lekką nieprzytomnością w głosie, mrugając przy tym powiekami, aby powrócić spojrzeniem do poszkodowanego. Dotarło do niej, że wcześniej wspominał chyba o tym, jakoby nic większego mu nie było. Poruszał także stopami, więc teoretycznie mogli uznać, że jego kręgosłup nie uszkodził się w żadnym większym stopniu. Pewności jednak mieć nie mogli.
- To dobrze… – Mruknęła, przetrawiając przy tym pytanie o jej własne zdrowie. Sama miała do siebie wyrzuty, że reagowała tak wolno, zupełnie niczym ktoś upośledzony umysłowo, a przecież wszystko było z nią dobrze. – Nic mi nie jest. W porównaniu do tych wszystkich, którzy przeżyli i są tutaj albo gdzieś indziej… Być może… Tak czy inaczej, miałam szczęście. – Odpowiedziała, starając się przy tym uśmiechnąć nawet blado, dodała przy tym jeszcze. – Nie pani. Felicia, jestem Felicia.
Personalne podejście do klienta, czyż nie? Oczywiście, personalne tylko w jedną stronę – ona była Felicią, on był panem X. Zasady spółki określały to dosyć jasno już na samym starcie. Pasażerowie mieli się czuć jak najlepiej, w co wchodziło także tworzenie jak najmilszej atmosfery. O zgrozo!, teraz też powinna była to robić, a przynajmniej tak podpowiadało jej poczucie swoistej etyki pracy, dbając o tych wszystkich, którzy wcześniej byli pod jej okiem. Praca wcale nie skończyła się wraz z katastrofą samolotu. Wręcz przeciwnie, wszystko wskazywało na to, że dopiero się zaczęła.
Obserwując, jak Nicolas pomaga mężczyźnie, rozejrzała się po okolicy, zwracając przy tym uwagę na teren upadku nieznajomego, gdzie wcześniej jeszcze niczego nie szukała. Doskonale pamiętała o tym, co działo się z ranną kobietą i chciała zrobić wszystko, byleby ta dożyła do czasu pojawienia się u lekarza, który ponoć przebywał na plaży… Daleko stąd…
Jeśli coś znalazła, podniosła to, pozostawiając Nicolasa samego z ich nowym towarzyszem niedoli, aby udać się w stronę wcześniej poznanej dwójki. Jeśli zaś nie miała tym razem zbytniego szczęścia, zwyczajnie od razu przeszła do nieznajomych, zauważając przy tym, że kobieta straciła świadomość…. I czując charakterystyczny swąd przypalonego mięsa, który sprawił, że resztka treści żołądkowej wróciła jej do gardła. Całe szczęście, tym razem nie zwymiotowała, powstrzymując jakoś odruch.
- Gdzieś tam jest lekarz. – Zakomunikowała cicho, by upewnić się, że mężczyzna o tym wiedział. Spojrzała na ciemnowłosą, oddychając przy tym głęboko, nim ponownie postanowiła się odezwać. – Nie możemy sobie pozwolić na czekanie, a pan też nie wygląda zbyt dobrze. Powinniśmy iść… – Ponownie wzięła głęboki łyk powietrza. – Poza ranami pleców, nic wielkiego mi nie jest. Nicolasowi, mojemu towarzyszowi, raczej także. Możemy spróbować ją ponieść, ile tylko nam się uda. Jeśli nie dojdziemy tak do samej plaży, zawsze będzie to trochę bliżej… Większa szansa… Szczerze wątpię w to, że będzie w stanie sama iść, nawet po ocknięciu się…
Powrót do góry Go down
Marina Ives


Marina Ives
https://wyspa.forumpolish.com/t58-marina-ives https://wyspa.forumpolish.com/t126-marina#401 https://wyspa.forumpolish.com/t120-marina-ives
Dane osobowe :
31 lat, niegdysiejszy sportowiec dzisiaj asystentka, Meksyk

Znaki szczególne :
Jest w połowie latynoską, ma piegi, niski wzrost (160 cm)

Ubiór :
granatowy top, luźna koszula w kratę, trzy czwarte jeansy, baleriny

Ekwipunek :
granatowy top, luźna koszula w kratę, trzy czwarte jeansy, baleriny

Stan zdrowia :
Brak dłoni (lewej na razie)

Punkty :
257


(4) Las przy plaży - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 2 EmptyCzw Wrz 03, 2015 9:09 pm

- Sebastian przestań, nie  rób tego. Poszukajmy lekarza, on się tym zajmie.
Powiedziała, starając się go przekonać.Reszta osób chyba też była bardziej po jej stronie. No, ale dziwnym trafem to nie miało znaczenia. Sebastian zrobił to co uznał za słuszne, a ona nie miała nic do gadania. Użył siły, a ona swojej nie miała i mogła go tylko próbować przekonać słowami. I w sumie tyle zdążyła powiedzieć zanim zaczął przypalać jej tego kikuta. Myślała, że sama utrata ręki była wystarczająca bolesna, ale przypalanie kikuta to coś czego nie da się opisać słowami. Marina była wytrzymała i mogła wiele znieść, ale to było dla niej za wiele. Zaczęła po prostu krzyczeć z całych sił zupełnie jakby to mogło sprawić, że ból będzie mniejszy. Kiedy Sebastian skończył ona nie miała siły już nic mówić i po prostu straciła przytomność. I to chyb było najlepsze co ją dotąd spotkało. Przez chwilę chociaż nie cierpiała. W końcu jednak zaczęła odzyskiwać przytomność. Otworzyła oczy i zamrugała parę razy. Zapomniała gdzie jest i widok nieba oraz drzew na początku ponownie ją zaskoczył. Jednak przypomniała sobie zaraz co się stało i gdzie jest. Rozpoznała dźwięki wokół siebie i całe to miejsce. Skierowała spojrzenie na mężczyznę, który siedział obok niej.
- Sebastian...
Powiedziała.
- Ty cholerny dupku. Zabiję Cię.
Dodała cichym głosem i zakaszlała. Poczuła z powrotem ból w ręce. Zabije go. Niech no tylko wstanie. Sprawi, że pożałuje, że nie zginął w tej cholernej katastrofie. Jak on mógł jej to zrobić?! Póki co Marina nie wyrażała żadnej wdzięczności za przypalenie jej ręki. Była wściekła i miała ochotę rozerwać go na strzępy i nie miało znaczenia to, że nie miała siły.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(4) Las przy plaży - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 2 EmptyCzw Wrz 03, 2015 10:42 pm

Siedząc na leśnej ściółce, Sebastian nie skupiał się raczej na otoczeniu dookoła niego, lecz na nieprzytomnej Marinie. Traf chciał jednak, że nagle usłyszał ptasi trel, który zwrócił jego uwagę. Spoglądając w górę w poszukiwaniu ptaszka, mężczyzna dojrzał materiałową torbę wielokrotnego użytku. Bagaż zaczepił się na jednej z gałęzi – wystarczająco nisko, by mógł po niego sięgnąć, jeśli stanąłby na palcach i wyciągnął ręce. Wewnątrz znajdowały się: złożony koc w szkocką kratę, czekoladowy batonik oraz litrowa butelka wody gazowanej.
Powrót do góry Go down
Sebastian Davis


Sebastian Davis
https://wyspa.forumpolish.com/t64-sebastian-davis https://wyspa.forumpolish.com/t187-basiatko#852 https://wyspa.forumpolish.com/t90-bass-davis
Dane osobowe :
36 lat, biznesmen, Amerykanin

Znaki szczególne :
tatuaż smoka na plecach

Ubiór :
czarny T-shirt wycięty w serek, ciemne spodnie, adidasy i brązowa materiałowa kurtka bez kaptura

Stan zdrowia :
wstrząs mózgu, drobne poparzenia lewej ręki

Punkty :
143


(4) Las przy plaży - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 2 EmptyCzw Wrz 03, 2015 11:06 pm

Większość ludzi, która znajdowała się teraz z Bassem i Mariną byli za tym aby przenieść Marinę na plażę. Pomysł był okej, ale czy teraz był sens? Póki co jej ręka była zabezpieczona, a krew się nie lała. Sebastian uważał, że kobieta powinna odpocząć, a nie jeszcze dodatkowo ją gdzieś targać. Westchnął.
- Lekarz by się przydał. - zwrócił się tutaj do pilota i do stewardessy - Ale nie wiem czy jest sens wracania się teraz z nią na plażę. Ten lekarz przecież nie ucieknie. Siedzimy na wyspie, gdzieś pośrodku oceanu prawdopodobnie więc nie wydaje mi się aby ten lekarz nagle wyparował. Lepiej by było jakby Marina chwilę odpoczęła.
Sam Bass nie był pewien czy dadzą radę unieść Mari. Nie była ona za ciężka, ale każdy z nich był poobijany. Lekarz by się przydał, ale nie lepiej poczekać? Napić się, zjeść coś i nabrać siły. On nawet nie wiedział, która była teraz godzina! Bass siedział dzielnie przy Mari i czekał aż da jakąś oznakę życia. Nagle usłyszał jakiegoś ptaszka nad swoją głową. Spojrzał w górę i dostrzegł jakąś torbę. Dar od sił wyższych czy może głupie szczęście, że Bass znalazł torbę? Dzięki ptaszku! Powiedział w myślach, bo przecież nie powie tego na głos, wyszedł by na świra desperata, albo coś. Mężczyzna wstał i stanął na placach. Za drugim razem udało mu się dosięgnąć owej torby.Rzucił torbę na ziemię i zajrzał do środka. Ku jego oczom ukazał się koc, batonik czekoladowy i woda gazowana. Lepsze to niż nic! Będzie czym się przykryć, napić się i zjeść. Nie najgorzej. Położył torbę obok siebie i schował do niej resztę koniaku, wodę utlenioną, plasterki i jeden zapasowy bandaż elastyczny (pozostałości z apteczki,które Bass nie wykorzystał do ratowania Mari). Po jakimś czasie Marina w końcu się ocknęła. Bass spojrzał na nią i posłał jej uśmiech słysząc niemiłe słowa, które dotyczyły bezpośrednio jego osoby.
- Nie ma za co Mari, zawsze służę pomocą. - powiedział.
Domyślał się, że będzie na niego zła, ale nie przypalił jej kikuta z jakiś własnych pobudek. Uratował jej życie. Powiedzmy sobie szczerze, który wysoko postawiony korpoludek przypalił by swojej asystentce kikuta? Tylko Sebastian Davis. Człowiek złoty sercem!
- Chcesz wody? - zapytał i wyjął z torby litrową butelkę wody.



// nie wiem czy kolejka obowiązuje czy nie, ale odpiszę teraz z racji tego, że jutro idę do pracy i wrócę wieczorkiem,a nie chcę Was blokować (4) Las przy plaży - Page 2 2549179905
Powrót do góry Go down
Nicolas Fuentes


Nicolas Fuentes
https://wyspa.forumpolish.com/t166-nicolas-a-fuentes https://wyspa.forumpolish.com/t182-senor-piloto https://wyspa.forumpolish.com/t181-nicolas-a-fuentes
Multikonta :
Rei

Dane osobowe :
36 * drugi pilot * Argentyńczyk

Znaki szczególne :
długa blizna przez całe plecy (poparzenie)

Ekwipunek :
strój pilota, butelka wody, ciemnozielony gruby koc, igła i szpulka jasnobrązowej nici

Stan zdrowia :
pulsujący ból moszny (palący przy oddawaniu moczu), opiłki szkła w twarzy

Punkty :
150


(4) Las przy plaży - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 2 EmptyPią Wrz 04, 2015 1:00 am

[Na przyszłość, Aaron: nie wcinaj się w kolejkę. W ten sposób nie. Bierz przykład z Sebastiana. Jednocześnie przepraszam za jakość. Nie chcę blokować a pracuję jutro do nocy.]


Felicia czuła się źle. Jeśli bym był zupełnym introwertykiem, który dopuszcza niewiele osób do siebie, pewnie zabrałbym ją (jako jedną z nielicznych tak dobrych przyjaciół) stąd czym prędzej. Nie potrzebowała więcej stresu a tutaj go było stanowczo zbyt wiele. Mógłbym zabrać ją stąd i mieć wszystko gdzieś, ale znowu odczuwałem skutki wychowania w specyficznej moralnie rodzinie. Takiego a nie innego. Moi dziadkowie byli bardzo dobrzy. Starsi, ale mądrzy, pomocni i bardzo religijni. Nauczyli mnie, że nie zostawiało się ludzi na pastwę losu. Przez to miałbym wyrzuty sumienia, gdybym tak zrobił. Czułbym, że zawiodłem wspaniałych opiekunów. Nie mogłem. Nawet jeśli zauważyłem w oku poszkodowanego dziwny błysk. Podejrzany, ale mogło się przywidzieć mi przez zmęczenie. Zerknąłem na Fel. Liczyłem, że facet nie zna języka.
- No me fío de él. Desconocido es un tipo sospechoso - powiedziałem z uśmiechem od ucha do ucha. "Nie ufam mu. Nieznajomy jest podejrzany." Moja wada albo zaleta. Miły, ale nieufny. Swoje życie mało komu powierzyłbym bez wahania. Obcy pasażerowie takimi nie byli. Pomoc tak, ale z zasadą ograniczonego zaufania. Może tylko przez poturbowanie i byłem chamem, ale nie podobał się mi ten facet. Jeśli miałem być szczery to obu. Jeden przez coś takiego w nim a drugi przez chęć przypalania i brak w tym wahania. Normalny człowiek miałby wątpliwości wyraźnie widoczne... ...albo po wszystkim zrzygałby się zwyczajnie. Tymczasem pomógłem niedoszłej wiewiórce wstać, doszliśmy do reszty, gdzie śmierdziało odorem śmierci. Spalone mięso ludzkie... ...było straszne. Przynajmniej zabandażować zdążono kikut, ale i tak zazieleniłem się. Felicia też była na twarzy zielona... ...a może bardziej seledynowa?...
- Nadal dobrze? - spytałem (ex)spadającego, gdy Fel rozmawiała z drugim mężczyzną. Kiedy odpowiedział jej postanowiłem także odezwać się w temacie. - Chyba jesteśmy tu długo. Zdążyło tyle wydarzyć się od katastrofy... ...co oznacza, że może zmierzchać w niedługim czasie. Poczekajmy aż ocknie się po nieprzytomności, ale musimy potem ruszać. Tak sądzę. Pobyt w lesie nocą może być niebezpieczny. Ostatnio byliśmy w krzakach zanim przyszliśmy tu. Wypłoszyły nas olbrzymie muchy... ...wspominałem, że były chyba chętne na picie krwi? Taka jedna na moim ramieniu zostawiła krwawy ślad - zaprezentowałem na białej koszuli czerwoną plamę. Zanim znowu powiedziałem coś co wpłynąć mogło na dalsze decyzje... ...nieprzytomna stała się przytomna. Ba. Nie byłem zdziwiony.
Powrót do góry Go down
Felicia Sage


Felicia Sage
https://wyspa.forumpolish.com/t137-felicia-andrea-sage https://wyspa.forumpolish.com/t145-czy-leci-z-nami-pilot https://wyspa.forumpolish.com/t144-felicia-andrea-sage
Dane osobowe :
25 lat | stewardessa | wdowa | pół Brazylijka, pół Australijka | 180 cm

Znaki szczególne :
krótkie włosy w kolorze blond | czasami przechodzące w błękit, jasnoniebieskie oczy | praktycznie non stop czerwone usta

Ubiór :
gruby łańcuszek ze srebrnym krzyżem łacińskim, personalizowany, grawer ANGELO na pionowej części z tyłu, przy skórze pod koszulką | kolczyki-liski ze złota (wkręty) | długie spodnie damskie w stylu kowbojskim | biała koszulka męska | niebieska koszula damska z długimi rękawami | kowbojki | cienkie rajstopy podarte przy kolanach

Ekwipunek :
Dziecięcy plecak moro, a w nim: krem nawilżający, paczka mokrych chusteczek, czarna farba do włosów, maskara, dwie tabletki paracetamolu, dwie grube frotki, zeszyt, komplet kolorowych kredek, pluszowy miś, strój stewardessy [podarta sukienka, porwany żakiet, baleriny na niskim obcasie], pięć kiełbasek, dwie tortille, butelka koniaku, opakowanie tabletek antykoncepcyjnych, buteleczka wody utlenionej, poradnik Kamasutry, pusta butelka.

Stan zdrowia :
drobne ranki na twarzy i wierzchach dłoni |oczyszczone rany po szkle powbijanym w plecy - hipsterska wersja jeżozwierza | rozcięty łuk brwiowy - bo naturalne farby do twarzy są w cenie

Punkty :
673


(4) Las przy plaży - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 2 EmptySob Wrz 05, 2015 1:39 pm

|Minęły ponad dwadzieścia cztery godziny oczekiwania na Aarona. Proszę także naszego MG o ocenę poszukiwań z któregoś wcześniejszego postu. Najwyraźniej nic nie znalazła, bo minęła już bodajże jedna kolejka, ale dobrze wiedzieć. <3

Pewne rzeczy dochodziły do niej łatwiej, inne ciężej, a jeszcze kolejne mniej więcej tak... Średnio...? Jak już zostało wcześniej wspomniane, Fel zdecydowanie nie była jednak typem małej fanki własnych okazji do śmierci. I kiedy miała wybrać ryzyko wraz z całkowicie bezmyślną wiarą w czyste intencje dosłownie wszystkich napotkanych po katastrofie ludzi, choć tych akurat nie było wielu - przynajmniej dotychczas, a zawierzeniem osądowi przyjaciela tudzież zaufanego współpracownika... Cóż, chyba nikogo nie zdziwiłaby zbytnio informacja, że Felicia zrobiła właśnie to drugie, choć sama nie zauważyła w mężczyźnie nic podejrzanego. Wręcz przeciwnie, już na samym początku, wydał jej się zaskakująco kulturalny i łatwy w obyciu. Mogła zatem zwalić to na własny zaburzony zmysł wykrywania potencjalnego zagrożenia, w końcu jej własna czerwona lampka nie migotała do szaleństwa, albo też na pomyłkę Nico. Mimo wszystko, dużo bardziej wolałaby tę drugą wersję, która krzywdziła przecież dobrego człowieka. Jednakże w zestawieniu zagrożenie życia przeciwko zranieniu cudzych uczuć, cóż, egoistycznie wolała popsuć komuś humor, bowiem zawsze mogła próbować go potem przeprosić. A trup zrobić tego nie mógł...
- Sim, Nico. - powtórzyła kolejny raz tego dnia, wzdychając przy tym ciężko, choć chwilę później spróbowała ponownie uśmiechnąć się do towarzystwa. Jej reakcja, jaka nastąpiła po wypowiedzi, nie miała jednak większego związku z wyrażonym potwierdzeniem tudzież przytaknięciem, które miało zakomunikować Nicolasowi, że okej, będzie na siebie uważać. Nie, nie, nie. W tym momencie zwyczajnie włączył jej się kompleks młodszej siostrzyczki. Działo się tak nie raz i nie dwa, kiedy otrzymywała całkowicie neutralny uczuciowo tekst, jeśli dało się tak powiedzieć o niedawnym ostrzeżeniu, wraz z jednym z tych spojrzeń, które w myślach nazywała niesamowicie troskliwymi spojrzeniami starszego brata. Naprawdę... Szczerze ich nienawidziła.
Była w końcu wdową już od dłuższego czasu, a jej życiowe plany nigdy nie zawierały w sobie pozostawania zakonnicą aż do samej śmierci. Stanowczo zbyt długo pozostawała już w żałobie i choć teraz na jej barkach spoczywała cała masa dużo większych ciężarów, nie mogła powstrzymać się od tak lakonicznej myśli, na którą szczerze pluła. W obliczu niebezpieczeństwa, jakie mogło pojawić się dosłownie w każdej chwili, głowa Fel wypełniona była mieszaniną myśli całkowicie różnego rodzaju - począwszy od tych przydatnych i dość logicznych, poprzez mniej istotne, ale nadal rozsądne, na durnych i bez racji bytu zakończywszy. Ona nie miała zaś możliwości poukładania tego w jakikolwiek sposób, zwyczajnie nie. Nic więc dziwnego, że w jej czaszce pojawiło się coś tak niemożliwego jak cholera jasna, nie chcę być malutką Felką do głaskania po główce. A przecież Nicolas tylko normalnie się o nią troszczył, jak również i o innych. Nawet o tego, co do kogo miał te swoje podejrzenia...
- Wszyscy musimy zebrać siły. - Przyznała, jednak nie oznaczało to całkowitego zgadzania się ze słowami mężczyzny. Fel była naprawdę uparta i było potrzeba naprawdę wiele wkładu, by odwieść ją od wcześniejszego założenia. Zwłaszcza przy fakcie, że w rozmowę włączył się także Nicolas, popierając przy tym wszelkie jej racje.
- Dobrze... Zobaczmy, co powie sama... Khym... - Wspominała, że dalej nie znała imion większości osób ze swego towarzystwa? - Kiedy sama ocknie się na tyle, żeby móc decydować. Perspektywa spędzenia nocy w lesie, cóż, nie podoba mi się zbytnio.
I jeśli chciała coś jeszcze powiedzieć, i jeśli zamierzała dodać cokolwiek, a właśnie tak było... Nie zdążyła. Nieznajoma ocknęła się dosłownie jak na zawołanie, zachowując przy tym o wiele więcej zimnej krwi niż ona sama kiedykolwiek. Zamiast mdleć, wymiotować i zwijać się z bólu, kobieta rozpoczęła coś w rodzaju minityrady. No, może nie było to jeszcze całkowite objechanie znajomego od góry do dołu, lecz i tak zdecydowanie wystarczyło. Mężczyzna natomiast jakby wcale się tym nie przejął. Zaiste, ich relacje musiały być niecodzienne, jednak Fel nie miała czasu na bawienie się w psychoanalityka. Zamiast tego, co było pierwszym naprawdę rozumnym czynem z jej strony, sięgnęła do znalezionego fragmentu bagażu, przypominając sobie, że widziała w nim chyba jakieś tabletki. Po chwili faktycznie je znalazła, odkrywając przy tym, że był to paracetamol.
I choć miała altruistyczne zapędy, nie oddała rannej obu tabletek, mając na uwadze fakt, że zawsze mogły przydać się na później. Wyjęła zatem tylko jedną, aby w zastanowieniu dodać do niej frotkę do włosów. W końcu, kto nie chciał ulżyć trochę spoconemu karkowi przez lepsze związanie włosów...?
- Paracetamol... I gumka... - Mruknęła, podchodząc do towarzystwa i po drodze zasuwając jeszcze zamek kropkowanej kosmetyczki. - Na plaży ponoć jest lekarz. - Zwróciła się jeszcze do ciemnowłosej, oczekując jakiejś reakcji.

Powrót do góry Go down
Aaron Hansen


Aaron Hansen
https://wyspa.forumpolish.com/t270-aaron-hansen https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t272-aaron-hansen
Dane osobowe :
30 lat, biznesmen, płatny morderca, Duńczyk

Znaki szczególne :
posiada tatuaż w kształcie biblijnej ryby na lewym przedramieniu, cierpi na automysofobię

Ekwipunek :
Butelka wody, kilka kobiecych czasopism o modzie, parę damskiej bielizny, kanapka, słuchawki do mp3, kubek w krówki, kilka płyt CD z filmami, przenośny odtwarzacz dvd który posiada uszkodzony ekran oraz dezodorant.

Stan zdrowia :
głęboko rozcięta opuszka prawego kciuka, podbite lewe oko, wybita górna jedynka, siniaki na całym ciele

Punkty :
210


(4) Las przy plaży - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 2 EmptySob Wrz 05, 2015 2:30 pm

/zdecydujcie się wreszcie. Felicio, raz się bulwersujesz, że wcinam się przed Ciebie a potem piszesz, że jestem przed Tobą i moja kolejka minęła. wtf?

Swoim ostatnim postem zmieniłeś bieg kolejki, więc to nie moja wina, że zapominasz o swoich krokach. Na własne życzenie odwróciłeś kolejność pisania postów. To ja powinnam robić wtf . - K.


Aaron ruszył za nowo poznanymi towarzyszami, by po chwili dotrzeć do kobiety z kikutem i kolejnego mężczyzny. W powietrzu unosił się nieprzyjemny zapach palonego mięsa, co sugerowało, że ktoś jednak myślał głową - w tych warunkach przypalenie rany było jedynym skutecznym wyjściem. Ta kobieta powinna być wdzięczna, bo ten facet prawdopodobnie uratował jej życie. Hansen zauważył, że zarówno pilot jak i stewardessa dziwnie się mu przyglądają, dodatkowo zaczęli między sobą mówić w innym języku niż angielski. Jakie tajemnice mogliby skrywać? Czyżby chodziło im o powód katastrofy? A może o zupełnie coś innego? Cokolwiek było powodem ich zachowania, z pewnością teraz się tego nie dowie. Jeśli mieli coś na sumieniu, byli teraz w mocy Boga. I byli zdani na jego łaskę bądź niełaskę.
Hansen nie widział za bardzo roli dla siebie w tym całym ich przedsięwzięciu. Uważał, że zostawanie na noc w dżungli było najgorszym pomysłem z możliwych. Mogły czaić się tutaj drapieżne zwierzęta, a mężczyzna nie miał zamiaru stać się dla nich pokarmem. Poza tym Ci ludzie, a przynajmniej pilot i stewardessa, nie obdarzyli go zaufaniem, co automatycznie było powodem wpisania tej dwójki na listę potencjalnych nieprzyjaciół.
- Zgadzam się z Felicią. Noc tutaj może być niebezpieczna. Poza tym każdy z nas ma jakieś obrażenia, lepiej nie odkładać wizyty u doktorka na później. - rzucił do pozostałych, opierając się ramieniem o pobliskie drzewo. Następnie polizał rozcięty opuszek palca i obwinął go zerwanym przed chwilą niewielkim liściem. Niby taka mała ranka, a przeszkadzała jak cholera.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(4) Las przy plaży - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 2 EmptySob Wrz 05, 2015 3:07 pm

Kolejka: Marina, Sebastian, Nicolas, Felicia, Aaron

Ku przypomnieniu, każda zmiana kolejności działa na przyszłość. Jeśli piszą X, Y, Z i X zamieni się z Z, do następnej zmiany lub informacji MG o powrocie do pierwotnej kolejności, kolejka będzie szła → Z, Y, X.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(4) Las przy plaży - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 2 EmptySob Wrz 05, 2015 6:34 pm

Choć miejsce katastrofy wciąż przedstawiało obraz nędzy i rozpaczy, większość szczęśliwców, która przeżyła katastrofę, znajdowała się w miarę dobrym stanie. Nie brakowało utraconych kończyn, otwartych złamań i poważnych problemów, jednak żyli i co najważniejsze umieli się zmobilizować, by nieść pomoc innym.
Wszyscy zapewne oczekiwali na rychłe nadejście ekipy ratunkowej, zwłaszcza, że słońce coraz bardziej chyliło się ku zachodowi. Zbierali się w grupki, opatrywali, wymieniali pomysłami…
Nagle dał się słyszeć znajomy hałas, a oczy rozbitków natychmiast uniosły się ku niebu. Czyżby to…?
Tak! Bez względu na to, w jakiej części plaży się znajdowali, mogli ujrzeć lecącą ku wyspie awionetkę. Nadlatywała znad oceanu, mała i hałaśliwa, ale wzbudzająca przy tym ogromne nadzieje. Przeleciała nad brzegiem, nad plażą i lasem, a wszyscy wstrzymali oddech i czekali, aż zawróci. Jedni podnieśli się na równe nogi i zaczęli machać z nadzieją na bycie dostrzeżonym przez pilota, inni rzucali się sobie w ramiona i marzyli o ciepłym posiłku, który już niedługo będą mogli spożyć w jednym z lotniczych portów.
Jednak hałas awionetki cichł powoli i nie zanosiło się na to, by maszyna zawróciła. Ale jak to? Czy nikt ich nie zauważył? Po kilku dłuższych chwilach było już jasne, że właśnie stracili pierwszą okazję na bycie dostrzeżonym.
Wyglądało na to, że rozbitkowie spóźnili się z rozpaleniem ogniska czy ułożeniem znaku na piasku, a dochodziła jeszcze kwestia zbliżającej się nocy. Gdzie i jak ją spędzą? Co będą jeść? Jak się obronią, gdyby przyszło im stawić czoła kolejnemu dzikowi lub… czemuś większemu?
Zachód słońca na plaży, choć niezwykle malowniczy, nigdy jeszcze nie wzbudzał takiego przerażenia.


Garść informacji technicznych:
- Zapadł zmierzch, niedługo na wyspie zrobi się całkowicie ciemno, przez co odnajdywanie ekwipunków na pewno będzie utrudnione. Część z Was posiada zapałki lub zapalniczki, może warto zrobić z nich użytek?
- Zakończyliśmy oficjalną część katastrofy, od tej pory to Wy decydujecie, z kim i gdzie gracie. Dodaliśmy kilka nowych tematów, kolejne mogą pojawić się już niebawem (ognisko i znak?), do dyspozycji macie więc inne lokacje.
- Swobodnie można przemieszczać się tylko pomiędzy lokacjami o tym samym numerze głównym, np. z 3 do 3.1. Przechodzenie do innych musi być dalej nadzorowane przez Mistrza Gry, prosimy więc, byście pod postami zaznaczali kierunek, w którym podążacie (np. północny wschód itd.).
- Zachęcamy z korzystania z tematów Kto zagra?, by szybko i sprawnie odnaleźć partnera do fabuły oraz Upomnień do MG, jeśli chcecie, by sprawił Wam dodatkowe atrakcje lub pomógł w rozstrzygnięciu albo ustaleniu kolejki.
- Nie decydujecie sami, że zapadła już noc, czekajcie wiernie na kolejny post od MG.
- Opisy tematów może nie są obszerne, jednak czekamy Wasze fabularne popisy – co odkryjecie, jak udekorujecie daną lokację? Wszystko przed Wami!
- Możecie budować prowizoryczne szałasy, korzystając z fragmentów samolotu, pamiętajcie jednak o Waszych obrażeniach. Masz złamaną nogę? Raczej nie przyciągniesz na plażę połowy skrzydła.
Powrót do góry Go down
Kaleb Meadowes


Kaleb Meadowes
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
Dane osobowe :
33 lata, stolarz i właściciel sieci sklepów meblowych, Nowozelandczyk

Znaki szczególne :
kilkudniowy zarost, żywa gestykulacja w języku migowym (jest głuchoniemy), dobrze zbudowany

Ekwipunek :
koc, mała butelka wody mineralnej, paczka chusteczek higienicznych, teczka z dokumentami adopcyjnymi.

Stan zdrowia :
guz na czole, rozcięta broda, lekko poparzone prawe ramię

Punkty :
166


(4) Las przy plaży - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 2 EmptyNie Wrz 06, 2015 7:59 pm

| start!

Niewątpliwy plus bycia głuchym? Nie słyszałem krzyków w samolocie, ominęły mnie wrzaski i wszelkie hałasy związane z katastrofą, wybuch silnika, rozpacz matek i dzieci… Widziałem ich wykrzywione twarze i to wystarczyło mi, by w pełni pojąć powagę sytuacji. Dość rozpaczliwie sięgnąłem wtedy do zapięcia pasów i rozglądałem się jak głupi za maseczką tlenową. Reszty szczegółów nie pamiętałem, obraz się rozmazał, a ja kompletnie odleciałem.
Obudziłem się i pierwsze, co poczułem, to szczypanie na brodzie. Dokuczało mi jak cholera, dlatego od razu sięgnąłem dłonią do tego miejsca, co sprawiło, że mój fotel zachybotał się niebezpiecznie. Wziąłem głęboki wdech i odważyłem się rozejrzeć dookoła – zieleń, drzewa, gęste krzewy i samolotowe odłamki wyglądały naprawdę malowniczo, potrafiłem to docenić. Żyłem, oddychałem i wciąż nic nie słyszałem – wszystko było w porządku. Może gdybym nagle odzyskał słuch, domyśliłbym się, że to jawa lub już trafiłem do nieba, na ten cud musiałem jeszcze trochę poczekać.
Przekląłem w myślach, bo zaczęło docierać do mnie coraz więcej bodźców, między innymi ból głowy (wymacałem siniaka, świetnie, może jakaś piękna stewardessa pocałuje i przestanie boleć?) i pieczenie ramienia. Spojrzałem na nie i skrzywiłem się od razu – fragment koszulki był spalony, a moje ramię lekko przypieczone. Kurwa mać.
Oczywiście nie mogłem liczyć na lekarza, który zaraz do mnie przybiegnie, więc spróbowałem wyplątać się z pasów, stanąć na nogi i wreszcie rozejrzeć się dokładniej. Nie miałem zielonego pojęcia, gdzie byłem, czy przeżył ktokolwiek poza mną i czy moje wypieszczone fotele nie szły właśnie na dno razem z resztą zawartości luku bagażowego. Kurwa mać. Ach, już to mówiłem?
Gdybym potrafił, wydarłbym się na cały głos i wezwał pomoc, niestety ta magiczna moc nie była mi dana, musiałem więc polegać na wzroku, który na całe szczęście był jeszcze całkiem niezły. Zostawiłem fotel i ruszyłem przed siebie, rękami pomagając sobie w odgarnianiu zielska. Rozglądałem się uważnie, polując na cokolwiek pożytecznego i odetchnąłem głęboko, gdy dotarłem wreszcie do miejsca, w którym znajdowali się ludzie.
Natychmiast podszedłem do grupki rozbitków, od razu przypatrując im się uważnie i oceniając ich obrażenia. Moje przypalone ramie było błahostką, bo ciemnowłosa kobieta nie miała ręki, a buźka pilota była nieźle poharatana. Zaraz, pilota?!
Przywitałem się z nimi w języku migowym, łudząc się jeszcze, że dwójka członków załogi, którą odnalazłem, będzie się w stanie ze mną porozumieć. Wskazałem na swoje ramię, dopytując w ten sposób, czy ktokolwiek ma cokolwiek, co mogłoby mi pomóc. Sam też zaoferowałbym im swoje usługi, ale póki co, nie miałem pojęcia, czego potrzebowali najbardziej.
Powrót do góry Go down
Marina Ives


Marina Ives
https://wyspa.forumpolish.com/t58-marina-ives https://wyspa.forumpolish.com/t126-marina#401 https://wyspa.forumpolish.com/t120-marina-ives
Dane osobowe :
31 lat, niegdysiejszy sportowiec dzisiaj asystentka, Meksyk

Znaki szczególne :
Jest w połowie latynoską, ma piegi, niski wzrost (160 cm)

Ubiór :
granatowy top, luźna koszula w kratę, trzy czwarte jeansy, baleriny

Ekwipunek :
granatowy top, luźna koszula w kratę, trzy czwarte jeansy, baleriny

Stan zdrowia :
Brak dłoni (lewej na razie)

Punkty :
257


(4) Las przy plaży - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 2 EmptyNie Wrz 06, 2015 8:10 pm


Nie miała pojęcia ile spała i ile minęło od tego czasu. Było jednak teraz bardzo spokojnie i cicho. Nie słyszała głosów innych osób. Z tego co pamiętała była tutaj z nimi taka młoda kobieta, której imienia nie poznała, jej towarzysz, facet, przyjaciel czy trzy w jednym i Fitz i brat Adama. Tych dwóch ostatnich to nie widziała chyba od wieków.
- Ostatnie co pamiętam to jak pociągnąłeś mnie w stronę pręta. Musiałam potem zemdleć. Gdzie reszta?
Zapytała i spojrzała na wodę. Wzięła zdrową ręką wodę i napiła się.
- Tak, chcę, dzięki.
Powiedziała. Miała sucho w gardle i marzyła o odrobinie wody. Albo wódy. I jedno i drugie byłoby dobre. Kiedy poczuła, że pragnienie jej nie doskwiera dała mu wodę. Swoją drogą skąd on wziął wodę? Niedługo potem przyszła tamta młoda kobieta razem z dwoma mężczyznami. Jednego kojarzyła, drugiego nie. Nadal była nieco zdezorientowana i mega obolała, ale na szczęście przytomna więc mogła rozmawiać z ludźmi z tej grupki.
- Czy ten lekarz mógłby do nas przyjść? Czy plaża jest daleko?
Spytała kobiety, która w tej chwili lepiej wiedziała co się dzieje na tej wyspie niż ona i Sebastian. W pewnym momencie dało się słyszeć jakiś hałas. Podniosła głowę do góry i nasłuchiwała. To była jakaś awionetka?
- Co to jest? Pomoc?
Powiedziała na głos i w sumie czekała na to co się stanie. Może w końcu nadeszła pomoc? Nie wiedziała czy się cieszyć czy nie, bo mimo że słychać było dźwięki samolotu to nic się nie działo... W lesie robiło się ciemniej i chłodniej, a nikt do nich nie szedł.
- Czyli to nie pomoc, super. Co teraz robimy? Nie wiem czy dojdę do plaży. Przynajmniej nie w tej chwili.
Powiedziała w momencie gdy pojawił się jakiś facet. Spojrzała na niego i dostrzegła, że był ranny.
Powrót do góry Go down
Sebastian Davis


Sebastian Davis
https://wyspa.forumpolish.com/t64-sebastian-davis https://wyspa.forumpolish.com/t187-basiatko#852 https://wyspa.forumpolish.com/t90-bass-davis
Dane osobowe :
36 lat, biznesmen, Amerykanin

Znaki szczególne :
tatuaż smoka na plecach

Ubiór :
czarny T-shirt wycięty w serek, ciemne spodnie, adidasy i brązowa materiałowa kurtka bez kaptura

Stan zdrowia :
wstrząs mózgu, drobne poparzenia lewej ręki

Punkty :
143


(4) Las przy plaży - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 2 EmptyNie Wrz 06, 2015 9:24 pm

Marina nadal była zmęczona i słaba, ale nie ma co się jej dziwić skoro straciła tyle krwi. Całe szczęście, że udało się zatamować krwawienie i już się nie wykrwawiała. Bass nie wiedział ile ludzki organizm może stracić krwi, żeby normalnie funkcjonować. Dobrze, że Marina czuła się w miarę dobrze i dawała radę. Bass spojrzał na Marinę, która coś tam do niego mówiła. Wzruszył ramionami.
- Mari, o jakiej Ty reszcie mówisz? - zapytał - Jestem tutaj ja, Ty, pilot samolotu, stewardessa i jakiś facet co spadł z drzewa kiedy byłaś nieprzytomna.
Sprostował. On na razie nie widział nikogo innego, a póki co nie był ślepy. Sebastian podzielił się z Mariną swoją wodą. Dał jej, a ona się napiła. Sam też był spragniony, ale kobiety mają pierwszeństwo. Marina się napiła i oddała Bassowi butelkę i wtedy on sam się nieco napił. Zakręcił resztę wody w butelce i schował ją do swojej torby. Muszą oszczędzać, bo póki co nie znaleźli żadnej słodkiej wody, a morskiej się nie napiją. W ich małej grupie toczyła się rozmowa o lekarzu. Niby powinni się udać do lekarza, bo każdy był ranny, ale zapewne na plaży było tyle rannych i jeden lekarz. Bass stałby w kolejce i czułby się tak jakby był przyjmowany na kasę chorych w przychodni lekarskiej. Numerek oczekiwania dostałby 145, a dostałby się do lekarza za trzy dni. Takie były realia. Niby muszą coś zrobić, bo perspektywa spędzenia nocy w lesie wcale nie podobała się Sebastianowi. Spojrzał na zgromadzonych na tym małym trenie w lasku. Westchnął.
- Daleko stąd jest ta plaża? - zapytał - Uda nam się dojść za nim zapadnie noc?
Zapytał.
- Tak w ogóle to jestem Sebastian. A to jest Marina.
Przedstawił siebie i Mari, bo nie chciał rozmawiać z ludźmi, których nie znał imion. Lepiej się poznać to lepiej będzie im się współpracowało. Po jakimś czasie na niebie pojawił się jakiś obiekt. Awionetka. Sebastian stanął na równe nogi i spojrzał w niebo. Wysokie drzewa nieco przysłaniały mu widok, ale na sto procent widział małą awionetkę. Usłyszał Marinę.
- Nie wiem, mam nadzieję, że to pomoc. - powiedział.
Byłoby super jakby okazało się, że to jest pomoc, ale tak szybko jak zobaczył awionetkę na niebie to ona tak szybko zniknęła. Niech to szlag. Bass przeklął pod nosem. Bass spojrzał na Marinę i ukucnął przy niej. Zakręciło mu się w głowie, ale nie zachwiał się. Dał sobie radę. Dostrzegł na czarnych włosach Mari jakiś liść więc zdjął go jej z głowy żeby nie wyglądała jak idiotka.
- Nie wiem co teraz. Wydaje mi się, że powinien obejrzeć Cię lekarz, ale plaża jest chyba daleko. Nie powinniśmy zostawać tutaj na noc, bo może być niebezpiecznie. - odparł - Mam koc więc w razie czego będziemy mieli czym się przykryć. Musisz siedzieć Mari i odpoczywać. Nie wstawaj.
Polecił jej, a sam się wyprostował. W tym momencie podszedł do nich jakiś facet. Z początku Bass dostał mini zawału, bo koleś słowem się nie odezwał. Cichy ninja czy co? Seba miał ochotę go zbesztać za straszenie ludzi zwłaszcza, że powoli zaczynało się chyba ściemniać. Nie wiedział. W lesie i tak już było szaro więc prawdopodobnie niedługo będzie noc. Jego zegarek na nadgarstku nie działał, ale miał go dla ozdoby. Lubił ten zegarek. Okazało się chyba, że ten facet to się pojawił nie mówił. Zaczął przemawiać do nich w języku migowym, a Bass nie znał tego języka.
- Nie pomożemy Ci. - powiedział - Na plaży jest lekarz.
Powiedział, ale skoro facet używał migowego to mógł być głuchy tak więc słowa Bassa na nic się zdały.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(4) Las przy plaży - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 2 EmptyNie Wrz 06, 2015 10:29 pm

Nieznajoma kobieta była tak zszokowana widokiem awionetki, że na pytania Sebastiana i Mariny odpowiedziała z opóźnieniem. Spojrzała po nich nieprzytomnie, jak gdyby wciąż rozmyślała o pomocy, która nie nadeszła.
- Mówiłam, że parę kilometrów, może dwa - wzruszyła ramionami - Nie, nie może sam tu przyjść, ma złamaną nogę. Już i tak pomaga, jak potrafi - być może wyglądała na sympatyczną osóbkę, jednak zapadający zmrok i stracona okazja na ratunek chyba każdego potrafiłyby wyprowadzić z równowagi.

Decyzja o wydostaniu się z lasu wciąż nie zapadła, a robiło się coraz ciemniej. Tylko cudem wzrok Felicii zdołał jeszcze natrafić na dziecięcy plecaczek moro, którego zawartość stanowiły dwa zeszyty, komplet kolorowych kredek, pluszowy miś i kartonik soczku wiśniowego. Taki sam plecak, jednak należący do wyraźnie starszej osoby, odnalazł Kaleb, przedzierając się przez zarośla. Znalezisko zawierało w sobie koc, małą butelkę wody mineralnej, paczkę chusteczek higienicznych i teczkę z dokumentami adopcyjnymi. Czyżby w pobliżu znajdował się rodzic z dzieckiem? A może już tylko ich martwe ciała?
Powrót do góry Go down
Nicolas Fuentes


Nicolas Fuentes
https://wyspa.forumpolish.com/t166-nicolas-a-fuentes https://wyspa.forumpolish.com/t182-senor-piloto https://wyspa.forumpolish.com/t181-nicolas-a-fuentes
Multikonta :
Rei

Dane osobowe :
36 * drugi pilot * Argentyńczyk

Znaki szczególne :
długa blizna przez całe plecy (poparzenie)

Ekwipunek :
strój pilota, butelka wody, ciemnozielony gruby koc, igła i szpulka jasnobrązowej nici

Stan zdrowia :
pulsujący ból moszny (palący przy oddawaniu moczu), opiłki szkła w twarzy

Punkty :
150


(4) Las przy plaży - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 2 EmptyNie Wrz 06, 2015 11:30 pm

Tak. Felka mi przypominała młodszą siostrę. Nie wiedziałem sam dlaczego, ale tak w niektórych momentach. Jednakże nie pomyślałbym nigdy, żeby tak ją oceniać. Była śliczną kobietą. Nie… …śliczne to mogły być dzieci i szczeniaczki… …ona była atrakcyjna. Często uśmiechnięta, miła, cierpliwa, błyskotliwa. Dlatego mi przypominała siostrę. Nic więcej, bo nie patrzyłem na nią tak wcale jak na członka rodziny. Owszem troszczyłem się o nią, ale… …egoistycznie?... No. Prawdzie spójrzmy prosto w oczy. Chciałem ją dla siebie mieć. Dla siebie i przy sobie, bo była zazwyczaj jak słoneczko ze swoimi uśmiechami i opowieściami. Dobra. Nie była teraz, ale liczyłem, że zmieni się to, gdy nas zabiorą. W przeciwieństwie do Fel… …mimo że byłem mniejszym idealistą… …miałem nadzieję, że lokalizator wpadł do wody. Jeśli tu były plaże to zbiorniki też być musiały. Zresztą im prędzej odejdziemy z lasu tym szybciej dowiemy się prawdy o okolicy. Było ciężko dostrzec coś w takiej gęstwinie. Dlatego myśl o pozostaniu wśród drzew mi się nie podobała i zamierzałem stąd zabrać przyjaciółkę nawet wtedy, jeśli inni zamierzali zostać. Wolałem iść ciężką trasą, ale iść. Nie zostać w miejscu, gdzie nas mogły zjeść dzikie zwierzęta. W ciemnościach wszystko zdarzyć się mogło a nie dochodziło tu zbyt dużo światła.
- Não, Fel – powiedziałem w rodzinnym języku blondynki i pokręciłem głową. Spojrzałem potem na resztę. – My idziemy. Jeżeli chcecie to możecie iść z nami. Nie zaryzykuję nocy w lesie. Wiem, że jestem za pasażerów odpowiedzialny, ale nie będę odpowiedzialny, gdy umrę. Przydam się lepiej żywy... ...a Fel - tu na dziewczynę spojrzałem - Fel nie zostawię - nieznajomy miał ochotę troszczyć się o swoją towarzyszącą. Rozumiałem, ale nie na tyle, żeby zostać tu. Nawet jeśli poznaliśmy część imion. - Nicolas. Powiedziałbym, że miło mi, ale to złe okoliczn... - urwałem, bo usłyszałem dźwięk, który mi dał nadzieję, ale na chwilę tylko - ...ości.
Los to suka jakich mało. Zobaczyłem awionetkę. Nie miałem wątpliwości, że prawdziwą i istniejącą. Wszyscy zobaczyliśmy ją na niebie... ...a potem zniknęła. Miałem ochotę zakląć. Podwójnie, gdy zmaterializował się facet za mną, ale stałem zamiast tego tak w miejscu i cicho. Po gestykulacji nieznajomego numer trzy (czy też może numer dwa, po pierwszego imię już poznałem?) dotarło do mnie, że nie mówił. Natomiast ja wiele rzeczy umiałem, ale migowego nie uczyłem się nigdy. Z nadzieją spojrzałem na Fel. Była stewardessą i z pasażerami miała częstszy kontakt. Może umiała coś?...
- Możemy spróbować zanieść cię trochę - zwróciłem się po milczeniu do kobiety, którą nazywano Mariną. - Jak daleko... ...nie wiem - z niepokojem spojrzałem na niebo a potem ponownie na milczącego mężczyznę. Nie mieliśmy leków ani bandaży. Tylko butelkę wody z zarośli. Jednakże nie byłem łosiem i chamem. Wyjąłem ją z kieszeni na wewnętrznej stronie marynarki i wyciągnąłem do mężczyzny. - Tylko tyle mamy. Nie jest zimna, ale spróbuj oparzenie schłodzić - powiedziałem. Liczyłem, że słyszał mnie.
Powrót do góry Go down
Felicia Sage


Felicia Sage
https://wyspa.forumpolish.com/t137-felicia-andrea-sage https://wyspa.forumpolish.com/t145-czy-leci-z-nami-pilot https://wyspa.forumpolish.com/t144-felicia-andrea-sage
Dane osobowe :
25 lat | stewardessa | wdowa | pół Brazylijka, pół Australijka | 180 cm

Znaki szczególne :
krótkie włosy w kolorze blond | czasami przechodzące w błękit, jasnoniebieskie oczy | praktycznie non stop czerwone usta

Ubiór :
gruby łańcuszek ze srebrnym krzyżem łacińskim, personalizowany, grawer ANGELO na pionowej części z tyłu, przy skórze pod koszulką | kolczyki-liski ze złota (wkręty) | długie spodnie damskie w stylu kowbojskim | biała koszulka męska | niebieska koszula damska z długimi rękawami | kowbojki | cienkie rajstopy podarte przy kolanach

Ekwipunek :
Dziecięcy plecak moro, a w nim: krem nawilżający, paczka mokrych chusteczek, czarna farba do włosów, maskara, dwie tabletki paracetamolu, dwie grube frotki, zeszyt, komplet kolorowych kredek, pluszowy miś, strój stewardessy [podarta sukienka, porwany żakiet, baleriny na niskim obcasie], pięć kiełbasek, dwie tortille, butelka koniaku, opakowanie tabletek antykoncepcyjnych, buteleczka wody utlenionej, poradnik Kamasutry, pusta butelka.

Stan zdrowia :
drobne ranki na twarzy i wierzchach dłoni |oczyszczone rany po szkle powbijanym w plecy - hipsterska wersja jeżozwierza | rozcięty łuk brwiowy - bo naturalne farby do twarzy są w cenie

Punkty :
673


(4) Las przy plaży - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 2 EmptyPon Wrz 07, 2015 1:07 am

Kiedy przysłuchiwała się rozmowie na temat przejścia z lasu na plażę, czekając jednocześnie na odebranie od niej oferowanych przedmiotów, nad jej głową pojawił się cień. Do samych uszu Fel dotarł zaś charakterystyczny dźwięk, który sprawił, że serce blondynki przyspieszyło swój rytm. Czyżby wyjątkowo mocno się myliła? Czyżby mieli zostać uratowani? I choć plecy niemiłosiernie ją bolały, a gęsty las uniemożliwiał zapewne pilotowi wypatrzenie ich, malućkich postaci, z wysoka... Zaczęła skakać... Ni to z radości, ni to z chęci zwrócenia na siebie uwagi tych, którzy znajdowali się w awionetce. Kiedy jednak malutka maszyna zniknęła z zasięgu jej wzroku, a dźwięk silnika przestał drgać w uszach Cii, dziewczyna opadła na ziemię, przysłaniając sobie włosami twarz. Nie chciała w końcu, by ktoś zobaczył łzy niepewności, jakie pojawiły się w niebieskich oczach. Świat znowu stał się szarobury. Przynajmniej do czasu...
Pierwszą myślą Felicii wcale nie było ten mężczyzna jest niemy, oj nie! Jako urodzone dziecko tęczy i szczęścia, nawet w tej chwili, Fel przyjęła dużo łagodniejszą wersję sytuacyjną, bo oto w jej głowie pojawił się scenariusz związany ze zwykłym brakiem umiejętności porozumiewania się w języku angielskim. Dlatego też odruchowo, patrząc przy tym głównie po wyglądzie nieznajomego, przyjęła kilka wersji.
- Você fala português? Hablas español? Parla italiano? - Spytała z nadzieją w głosie. Dobra, ostatnie niewiele by jej dało, bo praktycznie nie mówiła po włosku, znając przy tym tylko kilka podstawowych słów, które nijak się miały do zbioru pod tytułem 1500 słówek na każdą okazję, wersja: katastrofa może mieć seksowny akcent Włoch. Lepszy jednak rydz niż nic - przynajmniej wiedziałaby, z jakiego kraju pochodził poszkodowany. Jeśli jednak przypadkiem trafiłaby we własny język lub ten, którym mówił Nico... Cóż, wtedy byłaby nie w siódmym, a w siedemnastym niebie. Po chwili spojrzała jednak na minę Nicolasa i jej nadzieje legły w gruzach. W końcu dosyć dobrze znała ten rodzaj spojrzenia, raczej słusznie je teraz interpretując. Gesty, mimika nieznajomego, jego ruchy... To wszystko miało jedną przyczynę, dokładnie jedną przyczynę - w tym, że nie mówił.
Były takie momenty, kiedy cierpienie ludzkiego życia sprawiało, że miała ochotę zakopać się w mięciutki kocyk, jaki trzymała na swoim łóżku, aby naprawdę mocno współczuć tym, którym los tak bardzo dokopał. Wiedziała jednak, że normalni pokrzywdzeni przez życie... Cóż, zdecydowanie nie chcieli litości, z podniesioną głową, walcząc o równość bytu. Poza tym wszyscy razem, cała ich dziwaczna grupa - inni rozbitkowie także, siedzieli teraz w jeszcze większej kupie gnoju. Ba!, tonęli w niej, a ona raczej nie wierzyła w szansę na szybki ratunek. Mało pozytywne, lecz prawdziwe. Niezależnie od wszystkiego, nie chciała jednak pozostać w tym miejscu, w dosyć gęstym lesie, gdzie powoli robiło się coraz ciemniej. Chwilowo zaś czuła, że to właśnie w nim utknęła, bowiem części jej grupy nie umiały się ze sobą porozumieć.
Spojrzała bezradnie na nowoprzybyłego... On też był ranny, jak cała reszta. Wszyscy potrzebowali pomocy lekarza lub też choćby samych medykamentów, jakie ten mógł posiadać. Jeśli jednak nie ruszyliby zaraz, na co zwyczajnie się nie zapowiadało, najprawdopodobniej pozostawało im tylko spędzenie nocy w dzikim lesie. Wzdrygnęła się, potrząsając przy tym głową, co sprawiło, że jej oczy natrafiły na jakiś kształt. W półmroku, który zapanował na polanie, nie było co prawda dokładnie widać, czym był dany przedmiot, ale przeczucie nakazało Fel podejść doń. Kiedy zaś to zrobiła, zamrugała kilka razy, podnosząc plecaczek z ziemi i zaglądając do środka. Kilkanaście cennych sekund zajęło jej przetworzenie myśli, do czego też mogły przydać się dwa zeszyciki i kredki. Miś sprawił bowiem, że w oczach Cii zaszkliły się łzy. Powstrzymała się jednak jakoś, obracając ponownie ku grupie, akurat w momencie, kiedy Nicolas proponował niememu wodę do schłodzenia rany. Ta myśl była bardziej niż dobra, skoro nie mieli czegoś innego, ale nie na tym skupiła się Fel, gdyż to właśnie wtedy ją olśniło.
Wzięła w rękę jeden z zeszycików, opierając go na swoim uniesionym kolanie. Po tym natomiast otworzyła opakowanie, wyjmując z niego niebieską kredkę, aby wkrótce postawić pierwsze litery na papierze. Miała typowo kopertowe pismo, jak to zwykła mawiać jej matka, drobne i ozdobne samo w sobie. O ironio!, przy takich umiejętnościach, ktoś inny wypisywał nawet jej własne zaproszenia na ślub. Może miałaby lepsze życie, gdyby zrobiła to sama...? Fel nie była przesądna, ale w tej chwili jej myśli zwyczajnie biegły swoimi torami. Kartka zapełnieniała się zaś skrótowymi informacjami.
Felicia. Napisała, podkreślając dwa razy. Jak się Pan czuje? Ma Pan inne rany? Da Pan radę się poruszać? Dwa kilometry dalej, lub coś koło tego - nie uściślili, na plaży jest lekarz. Będzie Pan w stanie z nami pójść? Podała nieznajomemu kartkę, którą wcześniej wyrwała z zeszyciku, jednocześnie wyciągając w jego stronę także drugi zeszyt i kredkę na oślep wyjętą z zestawu. Nie zamierzała Panować, to wyszło całkowicie odruchowo. Tak samo zresztą, jak i druga decyzja. Nie umiała tak zostawić człowieka, któremu w krwawiące rany mogło wdać się coś wyjątkowo paskudnego. Sięgnęła więc do swoich znalezisk, wyjmując jedną z mokrych chusteczek i, za pomocą gestu dłoni oraz słów - choć tutaj głównie ruchu warg, pokazała ciemnowłosemu, by obrócił trochę twarz w jej stronę. Chciała choć prowizorycznie przetrzeć okolice jego rany, by nie wtargnęły tam bakterie. I zrobiła to, jeśli jej pozwolił. Po tym zaś westchnęła ciężko.
- Musimy iść... - Nie będąc do końca pewną, czy nowy towarzysz ją słyszy, zapisała jeszcze parę słów na nowej kartce i podkreśliła je kilka razy... Bardziej w samym odruchu niźli w chęci zrobienia z niego idioty. Prawdę mówiąc, chwilowo miała go za kolejnego rozsądnego w tej grupie. Być może z powodu braku kłócenia się, co było... Lekko tchnące złośliwością? Ironią losu? Czymś jeszcze innym?
- Pomożemy wam dojść, ale musimy to zrobić teraz. - Zwróciła się do dwójki, która wyraźnie była sobie bliska. Jednocześnie wpadło jej do głowy także to, że zapomniała się przedstawić. Cóż, w takiej chwili nie było to raczej nic dziwnego. - Swoją drogą, jestem Fel... Idziemy? A właściwie, próbujemy? - Spytała. Niezależnie od wszystkiego, zamierzała ruszyć z Nicolasem w stronę plaży. Choćby po to, aby zdobyć pomoc dla tych, którzy zostaliby w tym przeklętym miejscu.
I to właśnie uczyniła, towarzysząc Nico przy mozolnym opuszczaniu zadrzewionego terenu. Nie wiedziała, co przyniesie im los, ale nie chciała o tym myśleć. Kiedy zamykała oczy, widziała pod powiekami tylko jeden obraz. Tak bardzo żałowała tego, co wtedy zrobiła...

Wiem, że Nicolas i Kaleb idą razem z Cią. Co do reszty - grupowe [z/t]? Jeśli Marina chce z nimi pójść, swobodnie mogą ją podtrzymywać lub nawet trochę ponosić. (4) Las przy plaży - Page 2 1615451806


Powrót do góry Go down
Aaron Hansen


Aaron Hansen
https://wyspa.forumpolish.com/t270-aaron-hansen https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t272-aaron-hansen
Dane osobowe :
30 lat, biznesmen, płatny morderca, Duńczyk

Znaki szczególne :
posiada tatuaż w kształcie biblijnej ryby na lewym przedramieniu, cierpi na automysofobię

Ekwipunek :
Butelka wody, kilka kobiecych czasopism o modzie, parę damskiej bielizny, kanapka, słuchawki do mp3, kubek w krówki, kilka płyt CD z filmami, przenośny odtwarzacz dvd który posiada uszkodzony ekran oraz dezodorant.

Stan zdrowia :
głęboko rozcięta opuszka prawego kciuka, podbite lewe oko, wybita górna jedynka, siniaki na całym ciele

Punkty :
210


(4) Las przy plaży - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 2 EmptyPon Wrz 07, 2015 5:26 pm

Aaron w milczeniu przysłuchiwał się rozmowom pozostałych współtowarzyszy niedoli, gdy nagle rozległ się dźwięk nadlatującej awionetki. Mężczyzna podniósł wzrok ku górze i - na ile pozwoliły mu zarośla - obserwował spokojny lot niewielkiej awionetki. W jednej chwili poczuł się szczęśliwy, że znów będzie mógł stać się cywilizowanym człowiekiem i wrócić do swojego domu, jednak z drugiej strony zdał sobie sprawę, że nie dostanie drugiej połowy wynagrodzenia za ochronę jakiejś dziewki zleconą przez starego pryka. Właśnie, co się z nią stało? Ostatni raz Hansen widział ją na pokładzie, teraz pewnie jej ciało leży gdzieś na plaży i rozkłada się powodując nieprzyjemny zapach. A może panna Shelley zalicza się do tych kilkunastu szczęśliwców, którzy przeżyli? Szczerze w to wątpił, choć miał nadzieję, że jednak przeżyła. Nie chciał, by 400 tysięcy dolarów przeszło mu koło nosa...
Podczas tych rozmyślań awionetka zniknęła, a rozczarowane miny pozostałych były wystarczającym komentarzem. Byli skazani na wyspę, brak wygód i przede wszystkim siebie samych. Przynajmniej jeszcze przez jakiś czas. Pozostali zaczęli coraz poważniej rozważać natychmiastową wędrówkę na plażę i wizytę u doktorka, a sam Hansen całym sercem ich popierał. Tym bardziej, że zachód słońca zbliżał się ogromnymi krokami.
Niespodziewanie zza gęstwiny wychynął kolejny poszkodowany, przez co zaczęło się tutaj już robić dość tłoczno. Kolejnym nieznajomym okazał się być głuchoniemy mężczyzna z lekko oparzoną ręką. Gość zaczął coś pokazywać na migi, jednak Aaron nie za bardzo wiedział o co mu chodzi. Na szczęście z opresji wybawił ich zacny personel linii Oceanic, który z pewnością musiał znać tajniki rozmów z głuchoniemymi. W końcu codziennie samolotami lata miliony ludzi na całej planecie, a światowe organizacje kładą szczególny nacisk na tolerancję i równouprawnienie, zwłaszcza jeśli chodzi o homoseksualistów, czarnych jak i oczywiście niepełnosprawnych. Duńczyk posłał niemowie lekki uśmiech na powitanie i gotowy do drogi, ruszył wraz z innymi na plażę.

/ z/t przenoszę się :D
Powrót do góry Go down
Marina Ives


Marina Ives
https://wyspa.forumpolish.com/t58-marina-ives https://wyspa.forumpolish.com/t126-marina#401 https://wyspa.forumpolish.com/t120-marina-ives
Dane osobowe :
31 lat, niegdysiejszy sportowiec dzisiaj asystentka, Meksyk

Znaki szczególne :
Jest w połowie latynoską, ma piegi, niski wzrost (160 cm)

Ubiór :
granatowy top, luźna koszula w kratę, trzy czwarte jeansy, baleriny

Ekwipunek :
granatowy top, luźna koszula w kratę, trzy czwarte jeansy, baleriny

Stan zdrowia :
Brak dłoni (lewej na razie)

Punkty :
257


(4) Las przy plaży - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 2 EmptyPon Wrz 07, 2015 10:12 pm

Nie była pewna czy da radę iść sama. Nie chciała zostać tu sama, a reszta nie planowała noclegu w lesie. To zresztą byłby nienajlepszy pomysł. Tutaj mogły być jakieś dzikie zwierzęta. Skoro jednak mówili, że plaża jest niedaleko to powinni iść tam wszyscy razem. Razem mają większe szanse, a jeśli zaczną się dzielić na grupki to będzie tylko gorzej. W końcu nie wiadomo ile zostaną w tym miejscu. Gdziekolwiek teraz są.
- Macie rację, głupotą jest tu zostawać... Idę z Wami.
Powiedziała i spojrzała na Sebastiana. Liczyła na to, że on nie będzie chciał tu zostać sam.
- Pomożesz mi wstać? I pójdziemy.
Dodała. Na plaży był lekarz i powinien zobaczyć nie tylko ją. Każdy z nich wymagał opieki lekarskiej, wszyscy wyglądali jakby cudem uszli z życiem no i tak właśnie było. Zastanawiała się ile osób tu zostanie, a ile pójdzie. No i zastanawiała się ile osób jeszcze spotkają na plaży. Biorąc pod uwagę statystyki to i tak dużo osób przeżyło taką katastrofę. Miała nadzieję, że pomoc nadejdzie jak najszybciej. Ich nieobecność musiała zostać zauważona i na pewno ktoś ich szukał.


zt

znikam z tematu z Wami, boję się tu zostawać na noc (4) Las przy plaży - Page 2 866377209
Powrót do góry Go down
Sebastian Davis


Sebastian Davis
https://wyspa.forumpolish.com/t64-sebastian-davis https://wyspa.forumpolish.com/t187-basiatko#852 https://wyspa.forumpolish.com/t90-bass-davis
Dane osobowe :
36 lat, biznesmen, Amerykanin

Znaki szczególne :
tatuaż smoka na plecach

Ubiór :
czarny T-shirt wycięty w serek, ciemne spodnie, adidasy i brązowa materiałowa kurtka bez kaptura

Stan zdrowia :
wstrząs mózgu, drobne poparzenia lewej ręki

Punkty :
143


(4) Las przy plaży - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 2 EmptyPon Wrz 07, 2015 10:20 pm

Ostatecznie wszyscy zadecydowali żeby opuścić las i udać się na plażę gdzie była lekarka, która im pomoże. Głównie Marinie. Bass też potrzebował pomocy lekarza, ale da sobie chyba radę. Przynajmniej na razie. Mari w końcu zdecydowała, że też pójdzie na plażę. Niekoniecznie sama, ale jakoś sobie poradzą. Bass wstał i zarzucił sobie przez ramiona torbę z rzeczami, które udało mu się do tej pory znaleźć. Nie było tego za wiele, ale da się przeżyć. Spojrzał na Mari.
- Jasne, pomogę Ci. - powiedział i pomógł wstać Marinie.
Jakby tylko mógł to by ją poniósł na rękach, ale jego obecny stan zdrowia mu na to nie pozwalał. Będzie prowadził Marinę, będą wyglądali jak para staruszków, ale jakoś sobie poradzą. Będą szli na końcu ich małej grupki, ale uda im się dostać na plażę. Jutro będzie lepiej. Może przyleci po nich pomoc? Fajnie by było. Jedyny plus tej sytuacji był taki, że Sebastian Davis nie musiał pójść na kolację z Panem Chandlerem, na którą był umówiony. Chwalmy Pana! Sebastian pomógł Marinie wstać i złapał ją w pasie, a jej rękę przerzucił sobie przez ramiona. Złapał ją mocniej i spojrzał na nią.
- Na bank dostanę order najlepszego szefa. - powiedział z rozbawieniem w głosie - No to idziemy, kierunek plaża.
Powiedział i ruszył powoli za resztą.

zt. idziemy z Mariną :3
Powrót do góry Go down


Sponsored content

(4) Las przy plaży - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (4) Las przy plaży   (4) Las przy plaży - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
(4) Las przy plaży
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 10Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
 Similar topics
-
» (1) Zatoczka przy piaszczystej plaży
» (5) Fragment oceanu przy plaży
» (6) zatoczka przy kamiennej plaży
» (16) Wodospad przy jeziorku

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
All hope is lost :: Wyspa :: Okolice plaży-