IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2


 

 (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next
Wyspa


Wyspa
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
125


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 Empty
PisanieTemat: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 EmptyPon Wrz 28, 2015 8:07 pm

First topic message reminder :

Plaża

Prowizoryczna jadlodajnia

Czyż to nie cudowne, że kilka osób postanowiło podzielić się jednak tym, co zdobyli do jedzenia? Budując chybotliwy stolik z części, jakie znaleźli, rozłożyli na nim żałośnie skromne zapasy w postaci paczki sucharków, których nikt nigdy nie lubił, buteleczki wody mineralnej i paru mocno zgniecionych kanapek o dziwnym zapachu. Ale zaraz, zaraz... Czy ktoś nie wspominał słowa wódka...?

<
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Drew Stauntan


Drew Stauntan
https://wyspa.forumpolish.com/t349-drew-stauntan https://wyspa.forumpolish.com/t351-drew https://wyspa.forumpolish.com/t350-drew-stauntan
Dane osobowe :
28 || Biznesmen || Amerykanin z krwi i kości || San Francisco

Znaki szczególne :
Ma słabość do szkockiej. Wyraźne blizny- po czterech kulkach- na lewym barku. Podłużne, cienkie zbliznowacenie wzdłuż szyi. Perfekcyjnie ułożona fryzura i dwudniowy zarost.

Ubiór :
Granatowy garnitur nadpalony w okolicy ramienia, biała koszula z granatowymi mankietami, skórzane, eleganckie buty. Wszystko ufajdane krwią oraz pyłem. Na szyi widnieje nieśmiertelnik z najważniejszymi dla niego datami, skórzany pasek za szlufkami spodni oraz zegarek z pękniętym szkiełkiem.

Ekwipunek :
damskie dresowe spodnie, czarna halka, wyczerpana zapalniczka, dwuosobowy namiot (bez słupków do stawiania, czarny, brudny z dziurą w części dotykającej podłoża), rtęciowy termometr, rozładowany telefon komórkowy (Nokia Asha 302), baterie paluszki oraz półlitrowa buteleczka czystej wódki, różowy termos bez nakrętki

Stan zdrowia :
Przemeczenie, senność, wstrząs mózgu, spalone brwi, wybite trzy palce u lewej dłoni, około sześciocentymetrowa dziura w ramieniu (coś się w nie wbiło, a potem zostało wyrwane, jednocześnie powodując wyrwanie fragmentu mięśnia)

Punkty :
198


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 EmptyNie Paź 04, 2015 4:32 pm

Nie zamierzał stać bezczynnie i przyglądać się jak dziewczyna pomaga innym rozbitkom, stąd gdy nie otrzymał odpowiedzi sam postanowił ruszyć w głąb wyspy. Oczywiście nie był idiotą, więc nie zamierzał zapędzać się wraz z rytmem swoich nóg, a raczej poszukać czegoś, co mogło być pozostałością samolotu, bądź jego wyposażenia. Wiedział, że prędzej czy później nadejdzie pomoc, ale życie nauczyło go liczyć tylko na siebie. Wiele razy już oczekiwał, aż inni wystawią w jego kierunku dłonie i jakież było jego zdziwienie, kiedy tak się nie stało. Świat można było wyciskać z nadmiaru egoizmu oraz hipokryzji, lecz nie miał o to żalu, albowiem szczątki tych cech pływały i w jego żyłach.
Rzucił jeszcze pobieżne spojrzenia reszcie osób na plaży, a następnie odwróciwszy się przez ramię skierował w stronę gęstwiny. Było chłodno, ale najważniejsze, iż przestało padać, dzięki czemu jego pole widzenia zwiększyło się o kilka metrów. Nadal było szarawo, jednak o wiele lepiej to wróżyło, jak cholera ciemność, która jeszcze chwile wcześniej ujarzmiła wyspę. Starał się nie zwracać uwagi na bolące ramię, ale też miał świadomość, iż nie mógł jego wiecznie lekceważyć. Osłabiało go to i z pewnością zabierało mnóstwo sił, które mógł zaangażować w cholerne podchody z tutejszą dżunglą. Nie mniej jednak nie zamierzał się zatrzymywać, bo był pewny, że spora część bagażów wylądowała właśnie w środku dziczy, a nie na ogromnej plaży. Każda rzecz miała tutaj inną wartość i nawet stary, przeciwdeszczowy płaszcz mógł się na coś przydać. Liczył, że uda mu się znaleźć cokolwiek, co pomoże przetrwać kolejne dni, a może i nawet ułatwi kontakt z kimkolwiek poza wyspą. W końcu nie wierzył, iż w XXI wieku jakiś punkt, nawet bezludny, nie istnieje na mapach.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 EmptyNie Paź 04, 2015 5:53 pm

Przedzierając się przez chaszcze i pilnie poszukując jakiegokolwiek bardziej przydatnego przedmiotu, choć chwilowo natykał się wyłącznie na nic nie warte kawałki samolotu, mężczyzna usłyszał ciche echo głosów. Wkrótce, kiedy minął tylko największe krzaki, na których wisiała para damskich spodni od dresu oraz półprzezroczysta czarna halka w typie akcesoriów erotycznych, jego oczom ukazała się grupa rozbitków. Drew dotarł do lasu.

[z/t] dla Drew
Powrót do góry Go down
Emilie Chase


Emilie Chase
https://wyspa.forumpolish.com/t75-emilie-chase https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t121-emilie-chase
Dane osobowe :
29 lat, chirurg ogólny, Brytyjka, zawzięta pani Doktor

Ekwipunek :
wściekleróżowa plecaczko-walizeczka (cztery pluszowe kucyki o tęczowych kolorach, grzechotka, pasta do zębów dla dzieci, dziecięca szczoteczka i kubeczek, dwie czapeczki dla małej dziewczynki, trzy kolorowe sukieneczki, małe buciki, pięć bluzeczek oraz cztery pary krótkich spodenek i sweterek, puszysty kocyk w serduszka, napoczęta półlitrowa butelka pomarańczowej Fanty, pięć litrowych butelek ruskiej wódki), Dmuchany materac-dinozaur.

Stan zdrowia :
ból karku, wstrząs mózgu

Punkty :
223


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 EmptyPon Paź 05, 2015 12:31 am

Uwagę Dimitra o alkoholu kompletnie zignorowała. Przecież było lepsze jego zastosowanie niż upojenie, które chcąc czy nie chcąc przyprawia o kaca...nie zawsze tylko alkoholowego, ale to już inna bajka.
Dostrzegła lekkie zaskoczenie Nathana na jej szybki powrót do niego. Owszem, uwinęła się szybko, ale to dlatego, iż jej możliwości lekarskie były ograniczone. No i nie musiała się cackać z całą tą czasochłonną, szpitalną procedurą wypisywania stosów papierów.
- Wbrew pozorom nie miałam zbyt wiele roboty. - uśmiechnęła się, badając wzrokiem twarz starszego z braci Callaghan, spowitą blaskiem księżyca. Próbowała dostrzec jakąś podobiznę. Wówczas usłyszała pytania Dimitra, a więc głowę impulsywnie skierowała w jego kierunku.
- Pewnie, o ile pomoc będzie potrzebna.- odparła, nie wiedząc jeszcze wtedy, że Nat zdecyduje się na spore ryzyko nastawienia kości. A skoro facet zaoferował swą pomoc, to nieśmiała odmówić. Zwłaszcza, że Mike z każdą kolejną minutką stawała się coraz mniej zdatny na cokolwiek. Westchnęła na widok jego i jego przyjaciółki...mocnej, ruskiej czystej, z którą prowadził właśnie zbyt namiętną randkę.
- Jestem optymistką. Nie sieję paniki zbyt wcześnie. - może była ciut za spokojna, ale taka postawa lekarza dodawała otuchy pacjentom. Zawsze taka zresztą była. Bo jak twierdziła, dlaczego nie podjąć ryzyka skoro i tak jest się w beznadziejnym położeniu. Bezczynne czekanie  na cud jest gorsze od spapranego działania. Po prostu była ryzykantką...
- Skoro się zgadzasz... - oczy skierowała na Skorayeva. - Będziesz mi potrzebny. - zrzuciła z ramienia na piasek swój plecaczek, po czym podwinęła mokre od deszczy rękawy koszuli. - Nie martw się. Dam sobie radę. - miała wrażenie, że policjanta ogarnęła lekka panika. Może chciał się wycofać, chcąc ukryć to pod pretekstem postawienia własnego dobra nad dobro lekarki ? Choć ciężko nazwać to co za chwilę się stanie za dobre...dla niektórych może być to raczej przejaw totalnej głupoty. - Przygotuj się. - wiedziała, że nie ma do czynienia z nastawieniem stawu biodrowego czy barkowego, gdzie trzeba nałożyć swoją całą siłę w jednorazowe, mocne nastawienie, ale przy tak skrajnym zmęczeniu wcale łatwiej nie będzie. - Usiądź lepiej. No i dobrze byłoby, abyś włożył sobie jakiś patyk do ust. - przy tak ogromnym bólu człowiek jest w stanie pozbyć się języka i zębów jednocześnie. A po co to komu ?
Oczywiście znalazła gdzieś pod ręką patyk, bo było ich tu od groma, a następnie podała go rannemu. - Usiądź za nim...będziesz musiał go przytrzymać, żeby się nie ruszył. Jego i jego rękę. -  zwróciła się do pomocnika, sama klękając obok Nata, po jego lewej stronie. - Okej... - kiedy wszyscy i wszystko było gotowe, nie zamierzała dłużej zwlekać. Jedną dłoń umiejscowiła na tym stawie, które bliżej znajdowało się złamania. Drugą z kolei umieściła tam gdzie było samo złamanie, a dokładnie w miejscu wyczuwalnych odłamków. Wszystko działało tak, aby dopasować fragmentu puzzli, z tą różnicą, że te puzzle były niewidoczne, a nieprawidłowe ich ułożenie przynosi kiepskie skutki. W każdym bądź razie pani Doktor nabrała powietrza, a następnie jednym ruchem, przy odpowiednim ułożeniu palców, odpowiednim nacisku każdego z nich, nastawiła złamaną rękę. Czy dobrze ? Okaże się później, bo stwierdzić teraz tego nie mogła.
- Już. - raczyła poinformować swych  towarzyszy, jednocześnie wyjmując z plecaczka ubrania, z którego zrobiła temblak, a z kolei resztą zamierzała unieruchomić rękę. - Przytrzymaj ją w takiej pozycji. (Dimitr)- czyli zgiętej pod kątem 90 stopni w łokciu. Podłożyła znalezioną nieopodal coś na wzór deski od spodu oraz od góry. - Zawiąż, ale nie za mocno. - zwróciła się do Dimitra, wskazując na ubrania, które wyjęła ze swoje plecaczka. Kiedy wraz z lekarka usztywnili rękę gliniarza, Emi mogła w końcu zrobić temblak z dziecięcego łaszka, który pomogła założyć Nathanowi. - Nie ściągaj, nie nadwerężaj. Gorączka, ból...zapewne się pojawi, ale będzie to przejściowe. Odpocznij, a ja zobaczę co z Twoim bratem, okej ? - położyła swoją drobną dłoń na jego ramieniu w geście dodania mu otuchy (Nat). Wiedziała bowiem, że martwi się o młodszego Callaghana. - Miej go na oku. - zerknęła na Rosjanina, po czym podniosła się z piachu, zabierając uprzednio swój plecaczek. - Niedługo wrócę.


PS DO MG: MOGŁABYM PROSIĆ O JAKIŚ BONUS W POSTACI PUNKTÓW ZA POMOC ROZBITKOM ? OPATRZYŁAM CHYBA Z SZEŚĆ OSÓB ;) Z GÓRY DZIĘKI.

zt / Składowisko samolotowych foteli
Powrót do góry Go down
Nathan Callaghan


Nathan Callaghan
https://wyspa.forumpolish.com/t105-nathan-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t180-nathan https://wyspa.forumpolish.com/t179-nathaniel-callaghan
Dane osobowe :
33, policjant, Sydney/LA

Znaki szczególne :
Tatuaż na lewym przedramieniu (Imię żony i syna w łacinie), blizna po ugodzeniach noża na prawym udzie i lewym boku tułowia, obrączka na serdecznym palcu lewej ręki, zegarek na lewej ręce, krzyżyk zawieszony na szyi

Ubiór :
czerwono czarna koszula w kratę, temblak w postaci t-shirtu, jeansy, brak butów

Ekwipunek :
napoczęta paczka gumy do żucia, prezerwatywa, zegarek z kompasem, wyłączony iphone z pękniętą szybką, zapalniczka, listek żelowych tabletek przeciwbólowych (6 sztuk).

Stan zdrowia :
złamanie lewej ręki z przemieszczeniem, opuchlizna twarzy uniemożliwiające sprawne porozumiewanie się

Punkty :
47


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 EmptyPon Paź 05, 2015 10:57 pm

- To dobrze... żałuje tylko, że nie podzielam twojego optymizmu. - Odparł z delikatnym uśmiechem, pół żartem, pół serio. Wprawdzie skrajnym pesymistą nazwać go nie było można, jednak sam fakt, że działo to się właśnie tutaj wcale nie był pocieszający. Nie mniej jednak czuł się bezpieczniej, gdy Emilie wspominała z lekarskim wyrachowaniem o optymizmie. Wiedział dzięki temu, że doskonale wie co robi. - Liczę na jakiegoś lizaka za odwagę. - Dodał jeszcze przed samym aktem z uśmiechem. Być może panikował zbyt bardzo, być może nie było o co robić takiego szumu wokół siebie. Fakty wszak były takie, że nie miał pojęcia czego się spodziewać. Niby w policji mieli jakieś szkolenia na ten temat, jednak sytuacja pozbawiła go totalnie chłodnej krwi i sprawiła, że miał totalne zaćmienie pamięci. Nie myślał o tym co robić ani jak się zachować - wszystko powierzył Emilie skupiając się wyłącznie na jej głosie i poleceniach. Ona była ekspertem i Ona wiedziała lepiej od Niego jak sobie z tym dać radę. Nawet jeśli miał jakieś wątpliwości - milczał. Kiwnął jeszcze przytakująco głową na znak, że czeka tylko na jej ruchy i usiadł - tak jak poleciła. Oszczędził sobie szukania wspomnianego patyka co by sobie wsadzić do pyska. Zamiast tego posłużył się koszulką, którą miał pod ręką - dokładnie tą, która jeszcze przed chwilą służyła jako temblak.W międzyczasie pojawił się Dimitrij, który zręcznym chwytem go złapał, tak by Nathan nie był zdolny do jakiegokolwiek ruchu. Tu - również nie zamierzał się wykłócać. Zacisnął mocno pięść zdrowej ręki, zagryzł drapieżnie szmatę w zębach i zamknął oczy. Dyszał przy tym dość donośnie z wiadomych przyczyn. Nim zdążył zebrać jakiekolwiek myśli - TRACH. Callaghan syknął przeraźliwie czując jak z bólu łza spływa mu z jednego oka.  Intensywny ból na szczęście był momentalny i lada moment ręka okazała się być nastawiona. Poczuł ulgę, ale i obawę o to czy wszystko poszło tak jak powinno i czy nie będzie przy tym żadnych pieprzonych powikłań. Otworzył oczy i spojrzał na nią. Nie powiedział nic, a jedynie kiwnął głową na znak, że zrozumiał. Dwójka zajęła się usztywnieniem i zawiązaniem ręki, tak by była przynajmniej w jakimś stopniu bezpieczna. - Dobrze... dobrze... Dziękuje. - Zebrał w końcu w sobie siły na wydobycie słów i spojrzał na lekarkę z dozgonną wdzięcznością. - Dzięki. - Rzekł raz jeszcze, tym razem do Dimitrija.
Minęło parę chwil zanim Nathan zdołał podnieść się z ziemi, ale w końcu to zrobił. - Poradzę sobie.- Rzucił spokojnym tonem w stronę policjanta, który za poleceniem Emilie był przy nim cały ten czas i próbował pomóc mu wstać. Nie zamierzał robić z siebie żadnej ofiary ani nic w ten deseń... Nie zamierzał też tak siedzieć do rana. Złamana ręka przestała boleć, a przynajmniej tak mu się wydawało. Ból oczywiście pozostał, jednak nie był już tak intensywny jak wcześniej. - Rozejrzę się. Nie musisz nade mną stać. - Dodał w kierunku Rosjanina i oddalił się kawałek ponownie w celu odnalezienia czegoś przydatnego. Jak już wspomniałem nie był on człowiekiem, który potrafił od tak nic nie robić podczas gdy inni byli zajęci czymś konkretnym. Czuł się z tym niezmiernie głupio i nie mógł być tym gorszym. Zaczął więc przeczesywać najbliższe tereny wyspy z niewielką nadzieją, że coś jeszcze przynajmniej po ciemku uda się znaleźć. Po paru chwilach natknął się na dziewczynę oddaloną o kilka, może kilkanaście metrów od samego zbiegowiska. Niosła coś ze sobą i raczej nie kierowała się w ich stronę. - Pomóc Ci...? - Spytał z miejsca, ale brak reakcji świadczył, że nie usłyszała. Podszedł, więc nieco bliżej, dość ostrożnym krokiem, dostrzegając, że dziewczyna jest poddenerwowana. Takim oto sposobem fiknęła koziołka na piasku. Nathan uśmiechnął się mimowolnie za sprawą jej niezdarności (oczywiście bez szydery) i wyciągnął w jej kierunku zdrową rękę. - Bardzo chętnie, ale najpierw daj sobie pomóc. - Odparł pogodnie. I wstała, jednak nie korzystając z jej pomocy. Nathan w pierwszej chwili uznał to za przejaw kobiecej samodzielności i niezależności jaki to ostatnio wykazywało spore grono płci pięknej (pozdro dla żony). Dopiero gdy szatynka wyrzuciła orzechy kokosowe pod siebie (trafiając przy tym jednym w palce Callaghan'a) i zbiegła do gęstego lasu wydzierając się zorientował się, że coś było z nią rzeczywiście nie tak. Wcześniej tego nie widział, bo po prostu nie chciał. - Kurwa...- Syknął trochę z bólu, a trochę też ze świadomości, że mógł ją zatrzymać, gdyby tylko chciał. W każdym razie... nie było czasu na przemyślenia, póki wiedział, gdzie się skierowała miał szanse. Policyjny obowiązek i nadgorliwość wręcz zmusiła go by ruszył w jej kierunku i to sprawdził. Obejrzał się jeszcze czy aby Dimitrij nie patrzy i czym prędzej pobiegł za jej śladami w kierunku linii lasu. [zt]

PS DO MG : Dawać jej punkty xd!
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 EmptyPon Paź 05, 2015 11:45 pm

Orzechy kokosowe – poza felernym uderzeniem w palce mężczyzny – przydały się nie tylko, by stworzyć sobie choć prowizoryczne zapasy na przyszłość, bowiem oto stały się przyczyną, przez którą chmura piasku wzleciała w powietrze, odsłaniając przy tym prostokątne pudełeczko. Ten Callaghan miał jednak dużo więcej szczęścia niż jego brat, mogąc dojrzeć zielony napis na opakowaniu. Dzięki temu obeszło się bez wątpliwości, iż były to leki przeciwbólowe w typie żelowych kapsułek. Wewnątrz znajdował się co prawda tylko jeden listek sześciu tabletek, choć opakowanie głosiło, jakoby miało ich być dwanaście, ale zawsze lepsze to niż nic.
Problem w tym, że Nathan nie miał raczej zbyt wiele czasu na to, by chwilowo studiować ulotkę dołączoną do przytłumiaczy bólu, jeśli chciał dogonić dziwnie nadaktywną dziewczynę, która właśnie zniknęła gdzieś w leśnym gąszczu. Ze swojego miejsca nie mógł zobaczyć tego, co dosłownie przed paroma sekundami stało się z Sebastianem, zatem nie zdawał sobie też sprawy z tego, iż nie był to raczej zbyt dobry pomysł.
Dosyć szybko dotarł do linii lasu, zagłębiając się wkrótce nieco w zarośla, które w tym miejscu nie były zbyt gęste. Zdążył jednak przejść zaledwie kilka kroków – dosłownie tyle, ile było potrzebne, by zniknąć z zasięgu wzroku Dymitra – kiedy usłyszał za sobą niepokojący szelest, jakby ktoś skradał się za jego plecami. Nie zdążył jednak obrócić się w tamtym kierunku, kiedy poczuł tępy ból w okolicach tyłu głowy, zaś świat przed jego oczami zaczął wirować i ciemnieć. Po kilku sekundach zemdlał, osuwając się na ziemię i nawet nie czując, że coś go po niej ciągnie.

[z/t] dla Nathana
Za momencik dostaniesz pewulca z tematem, do którego Cię przekieruję. Pojawi się tam też opis sytuacji, także spokojna głowa. Nie uznawaj tego za coś złego. Pomyśl bardziej jako o przygodzie życia. <3

PS Rozmawiamy w sprawie punktów. Odrobinkę cierpliwości, kotki. (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 1615451806
Powrót do góry Go down
Kate Johnson


Kate Johnson
https://wyspa.forumpolish.com/t352-kathrin-kate-johnson https://wyspa.forumpolish.com/t355-kate-zaprasza https://wyspa.forumpolish.com/t353-kate-johnson
Multikonta :
Samantha Parker

Dane osobowe :
32 lata | Amerykanka | Prywatny detektyw

Znaki szczególne :
Długie włosy (mające tendencję do kręcenia się) | 1,75 wzrostu | Brązowe oczy | Blizna na brzuchu

Ubiór :
Opięte jeansy (rozcięte w miejscu rany), granatowa bluzka na ramiączkach (oderwany dół bluzki), czarna marynarka z miękkiego materiału, czarne oficerki

Ekwipunek :
Ułamany pręt (długość nogi od stołu), chustka stewardessy, fasolki wszystkich smaków, 2 owoce o kształcie przypominającym gruszkę, 1l butelka wody, ostry kawałek kamienia - to wszystko w małym plecaku

Stan zdrowia :
Rozcięty prawy łuk brwiowy, pościerane, krwawiące kostki wszystkich palców, wybity kciuk (nastawiony), sześciocentymetrowe rozcięcie na udzie-rany odkażone i opatrzone przez Kiarę; spalone końcówki włosów

Punkty :
219


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 EmptyWto Paź 06, 2015 1:19 pm

Kate utykała lekko, ale twardo szła w stronę drzew. Chodzenie po piasku z raną na nodze nie było najprzyjemniejsze i trochę trwało, ale trudno. Nie mogła tak po prostu zostawić tego co widziała. No właśnie, w formie przeszłej, bo teraz tego już tam nie było. Czy zmysły zaczęły jej płatać figla, czy też naprawdę widziała jakąś dziwną istotę? Tak czy siak, postanowiła to sprawdzić. Przechodząc jednak koło grupki ludzi, stwierdziła, że warto jeszcze o coś zapytać. Podeszła do nich bliżej, ale co jakiś czas zerkała wciąż w stronę drzew
-Witam, jestem Kate. Szukam kogoś. Nie spotkaliście może faceta o imieniu Nathan? Jest policjantem-spojrzała na kobietę (Chloe) i faceta niedaleko niej (John), a następnie odwróciła się do jeszcze jednej osoby. Gdy tylko spojrzała na mężczyznę, od razu go poznała.
-Znowu Ty?-warknęła już zdecydowanie wkurzona. Dlaczego tak zareagowała? Otóż miała już styczność z tym palantem. Nie dość, że dupek zablokował jej dostęp do akt, których potrzebowała, to jeszcze przypieprzył się do niej na lotnisku. Przez niego musiała skorzystać z przysługi, jaką był jej winien pewien koleś w Interpolu. Do tego potrwało to kilka cennych dni. To była cholernie droga transakcja dla Kate i zdecydowanie mogła ją wkurzyć. Nie spodziewała się go tutaj spotkać. Gdy natknęli się na siebie na lotnisku, myślała, że wsiadł do innego samolotu. Niestety tak nie było. Nie dość, że rozbił się jej samolot, to jeszcze wylądowała na tej przeklętej wyspie z takim burakiem. Lepiej żeby szybko nadeszła pomoc, bo nie ręczyła za siebie...
-Nawet w piekle Cię nie chcieli Skorayev?-zapytała cierpko. Nie zamierzała tu zostać, ale zależało jej na informacji. Nathan mógł być absolutnie wszędzie, ale jeśli akurat oni coś wiedzieli?
Powrót do góry Go down
Vincent Crane


Vincent Crane
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
Dane osobowe :
46 lat, irlandczyk, Właściciel firmy transportowej

Znaki szczególne :
Przekute uszy

Ubiór :
Skórzana kurtka, kremowa bluza, jeansy, buty

Stan zdrowia :
Amnezja wsteczna(do tygodnia wstecz), uraz głowy, pęknięte naczynka prawego oka, stłuczone żebra. Liczne otarcia i siniaki

Punkty :
138


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 EmptyWto Paź 06, 2015 6:47 pm

Musimy porozmawiać Vinc. Musisz znaleźć czas dla mnie i swoich dzieci. Nie możesz ciągle zasłaniać się pracą. Malcolm miał dzisiaj ważny egzamin. Nie zapytasz jak mu poszło? Wiedziałeś chociaż o tym? Oczywiście, że nie. Przecież cię to nie interesuje, wszystko muszę robić sama…
Jestem już tym zmęczona Vincent. Nie wiem ile jeszcze wytrzymam, ale jeżeli nic się nie zmieni, będę zmuszona podjąć drastyczniejsze środki…

Kocham cię, ale się zmieniłeś… Już cię nie rozpoznaję…

Czy ty mnie w ogóle słuchasz, Vinc? Vinc… Vinc! VINCENT!


Mężczyzna ocknął się nagle i od razu zachłysnął wodą.
Łapczywie chwytał powietrze, kaszląc i dławiąc się przy tym, i dopiero gdy minęła pierwsza, najgorsza fala dezorientacji, zdał sobie sprawę, że tak naprawdę znajduje się kilka metrów od brzegu i wcale nie tonie. Z niemałym wysiłkiem przewrócił się na brzuch, co ułatwiło mu pozbycie się resztki wody, która mu jeszcze ciążyła. I gdy już mógł normalnie oddychać postanowił wstać i ruszyć w stronę piaszczystego brzegu. Wtedy też fala bólu ogarnęła jego ciało i z powrotem sprowadziła do pozycji leżącej.
Bolał go każdy centymetr jego ciała. Każdy mięsień, każda kość, czuł nawet ból włosów i paznokci. Co jakiś czas fala obmywała go całego, dlatego też zaparł się o kamienie przy których leżał i próbował dźwignąć, układając swoje ciało do pozycji, która od biedy mogła zostać podciągnięta pod pozycję siedzącą. Jednakże zdała egzamin i fale wodne nie były już takie irytujące.
Ból powoli ustępował. Co prawda dalej pulsował w konkretnych miejscach, gdzie, jak zakładał mężczyzna, posiadał jakieś rany otwarte, jednakże zelżał na tyle, by Vincent mógł podjąć kolejną próbę podniesienia się i dojścia do brzegu. Tym razem się udało, chociaż nie bez kilku potknięć i upadków. Nie mniej jednak doszedł do brzegu, co skwitował potężnym westchnięciem.
Dopiero teraz mógł zabrać się za ocenę sytuacji. I ta ocena była wyjątkowo ciężka, gdyż mężczyzna szybko zdał sobie sprawę, że nie jest w żaden sposób wytłumaczyć tego, co się właśnie dzieje. Ostatnią rzeczą jaką pamiętał było bukowanie biletu do Sydney, gdzie miał lecieć by odwiedzić siostrę. Zaczął myśleć intensywniej, lecz po chwili syknął z bólu i przystawił sobie rękę do tyłu głowy, która wręcz pulsowała bólem. Tak jak się spodziewał, na palcach obecna była krew. Jego wzrok niemal natychmiast skierował się w stronę obrączki, która obecna była na jednym z palców, powodując u niego niewielki atak paniki. Zaczął przeszukiwać wszystkie kieszenie w poszukiwaniu kluczowych rzeczy. Wymacał opakowania z lekami, komórkę, jednakże najbardziej zależało mu na portfelu i odetchnął z ulgą, gdy w końcu go znalazł. Portfel był cały przemoczony i gdy Vinc go otworzył natychmiast zerknął w stronę trzech fotografii.
- Nie, nie, nie, nie, nie… proszę. - Rzekł pod nosem, gdy ostrożnie wyciągał kolejne zdjęcia. Były całkowicie zalane, straciły nieco na ostrości, jednakże gdy będzie się z nimi obchodził delikatnie i pozwoli im wyschnąć, powinny być w porządku.
Były dla niego bardzo ważne. Gdy się przeprowadzał do Los Angeles nie zabrał ze sobą żadnych zdjęć swoich bliskich. Te trzy fotografię, które trzymał w portfelu, były jedynymi, które posiadał, i które cały czas pokazywały mu, że Sarah, Malcolm i Vanessa wciąż tam są.
Kolejną rzeczą, za którą się zabrał było rozłożenie telefonu komórkowego na czynniki pierwsze i odłożenie na bok baterii, która była dla niego kluczowa. Potem zaś ściągnął z siebie skórzaną kurtkę, która była poszarpana w kilku miejscach, oraz kremową bluzę, którą zaraz wyrżnął z niepotrzebnego nadmiaru wody. Wylał ją także z butów i ściągnął skarpetki. Co jakiś czas stękał i sapał z bólu i przez chwilę zastanawiał się czy nie wziąć jednej z tabletek, które miał przy sobie. Szybko jednak uznał, że nie jest to taki ból, który całkowicie odbiera mu kontrolę nad ciałem, a środki przeciwbólowe, które posiadał są bardzo mocne i mogłyby niepotrzebnie go otumanić, a tego w tym momencie nie chciał.
W oddali dostrzegł też coś dryfującego, co po wyłowieniu okazało się książką. Nie przypominał sobie, aby czytał jakąkolwiek książkę, zwłaszcza tą, którą trzymał w dłoniach, nie mniej jednak postanowił ją ze sobą zabrać.
Upewniwszy się, że ma wszystko, wolnym krokiem ruszył wzdłuż plaży. Teraz był czas, aby dowiedzieć się co tu się właściwie dzieje oraz gdzie jest to “tu” i jak on się znalazł w tym miejscu.
Szedł wolno, człapał wręcz. Bolała go głowa, bark. Zauważył wyraźne rozcięcia i otarcia na ramionach i żebrach. Każdy oddech to droga przez mękę, co tylko potęgowało strach przed tym, że jego żebra są pęknięte. W prawym oku pękły żyłki i było ono wręcz zalane przez krew. Pomimo tego, że chwilę temu leżał w wodzie, jego usta były irytująco suche, język przyklejał się do podniebienia, co tylko bardziej denerwowało mężczyznę. Nie pomagało wkładanie wilgotnego rękawa bluzy do ust, gdyż po chwili znów były suche.
Wszystko to jednak nie miało znaczenia, bo gdy tylko dostrzegł czyjeś sylwetki na plaży, przyspieszył znacznie tempo swojego marszu. Był zdeterminowany by uzyskać odpowiedzi, jakiekolwiek odpowiedzi. W głowie świdrowało mu wiele pytań, jednakże liderem pozostawało niezmiennie jedno: “Gdzie ja jestem?”.
Gdy jednak podszedł na tyle blisko, by jego obecność nie mogła pozostać niezauważona, otworzył usta i jedynie co był w stanie z siebie wydobyć, to westchnięcie.
Zaraz potem upadł na kolana i podparł się rękoma, by nie paść twarzą na piasek.
Powrót do góry Go down
Dimitr Skorayev


Dimitr Skorayev
https://wyspa.forumpolish.com/t294-dimitr-skorayev#3098 https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t303-dimitr-skorayev
Dane osobowe :
36 lat | podkomisarz w Australian Crime Commission | Rosjanin

Znaki szczególne :
tatuaż piórka na przedramieniu i dwie obręcze na bicepsie

Ubiór :
jeansowe spodnie, półbuty wiązane z brązowej skórki, koszula w czerwoną kratę z podwiniętymi rękawami, bransoletka ze skóry ze srebrną klamrą

Ekwipunek :
Torba: litrowa butelka koniaku, woda utleniona, plasterki i jeden zapasowy bandaż elastyczny, litrowa butelka wody gazowanej

Stan zdrowia :
Piach w głębokiej ranie na podbródku, spalone włosy, lekkie oparzenie skóry głowy.

Punkty :
89


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 EmptyCzw Paź 08, 2015 9:31 am

/znowu nie ogarniam bo nie było mnie od zeszłego tygodnia ;_;

Dimitr jak powiedział, tak zrobił. Pomógł szacownej pani lekarz z Nathanem. Klęknął za nim, przytrzymując za klatkę piersiową, a drugą dłonią za jego rękę, żeby Emili trafiła kością we właściwe miejsce. Patrzył się jak to robi, on co najwyżej potrafił nos kumplowi nastawić. Skrzywił się nieznacznie, kiedy usłyszał trachnięcie, bo to wcale nie był przyjemny odgłos. Związał rękę tak jak poleciła doktórka i w końcu ją puścił.
-No stary, przeżyjesz. - puścił Nathana, klepiąc go lekko po plecach.
Przez moment siedział na tym piachu nim Nate nie stwierdził, że musi zrobić sobie spacerek.
-A idź, przecież nie jestem twoją niańką. - odparł drugiemu policjantowi. Nie będzie nad nim stał i go pilnował.
Zrobił gest w stylu krzyż na drogę i odwrócił w inną stronę, jakby sprawdzając co jeszcze można zrobić. Najchętniej to by się kimnął. Zerknął na te kokosy, już miał się za nie zabrać, ale usłyszał...
-Nie wierzę, ty durna babo? - odwrócił się w stronę Kate. Przecież nie mógł mieć aż takiego pecha, że rozbić się na jebanej wyspie w przewrażliwioną feministką z kompleksem wyższości.
-Jak widać opatrzność boża stwierdzila, że jestem potrzebny barankom na dole. - uśmiechnął się, choć dość obrzydliwie. A mimo wszystko pozostawał przystojny! Nie reagował na jej pytanie o Nathana, przecież nie będzie Kate życia ułatwiać, nie?
Powrót do góry Go down
Kate Johnson


Kate Johnson
https://wyspa.forumpolish.com/t352-kathrin-kate-johnson https://wyspa.forumpolish.com/t355-kate-zaprasza https://wyspa.forumpolish.com/t353-kate-johnson
Multikonta :
Samantha Parker

Dane osobowe :
32 lata | Amerykanka | Prywatny detektyw

Znaki szczególne :
Długie włosy (mające tendencję do kręcenia się) | 1,75 wzrostu | Brązowe oczy | Blizna na brzuchu

Ubiór :
Opięte jeansy (rozcięte w miejscu rany), granatowa bluzka na ramiączkach (oderwany dół bluzki), czarna marynarka z miękkiego materiału, czarne oficerki

Ekwipunek :
Ułamany pręt (długość nogi od stołu), chustka stewardessy, fasolki wszystkich smaków, 2 owoce o kształcie przypominającym gruszkę, 1l butelka wody, ostry kawałek kamienia - to wszystko w małym plecaku

Stan zdrowia :
Rozcięty prawy łuk brwiowy, pościerane, krwawiące kostki wszystkich palców, wybity kciuk (nastawiony), sześciocentymetrowe rozcięcie na udzie-rany odkażone i opatrzone przez Kiarę; spalone końcówki włosów

Punkty :
219


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 EmptyCzw Paź 08, 2015 1:50 pm

Zmrużyła wściekle oczy, a jej usta wykrzywił złośliwy i kpiący uśmieszek.
-Bozia, to Cię jednak nie kocha skoro trafiłeś tu ze mną-wiedziała, że działa na niego dokładnie tak, jak on na nią, czyli jak płachta na byka. Był dupkiem i to tego najbardziej irytującego formatu, więc to logiczne, że Kate nie mogła go znieść. Gdyby jeszcze się nie wtrącał… nie, on musiał sobie wziąć za punkt honoru utrudnianie jej życia. Nie dziwne, więc, że w końcu nie wytrzymała i mu wygarnęła. Potem już poszło lawinowo. A teraz oboje są na tej pieprzonej wyspie. Oj, lepiej żeby służby ratunkowe się pospieszyły.
-Dla Twojej informacji, i tak dostałam te akta i to bez cenzury, więc Twoje starania poszły na marne-tym razem posłała mu uroczy uśmiech. Nie mogła się powstrzymać i musiała mu wbić tę szpileczkę. Na nic zdały się jego starania, bo i tak postawiła na swoim. Może to nie była wielka sprawa, ale napsuł jej tym nerwów, więc niech się przynajmniej dowie, że na nic się to zdało.
-Szukam kogoś, więc nie przeszkadzaj, choć raz. Widziałeś faceta czy nie?-powiedziała i szczerze liczyła, że ktoś z tamtych jej odpowie. Nie mogła znieść widoku jego gęby. Owszem przystojnej, ale cholernie irytującej. Poza tym miała zamiar sprawdzić co się czaiło przy krzakach, więc chciała spędzić tu jak najmniej czasu. Kątem oka dostrzegła jakiegoś faceta, który po chwili padł na kolana. Podeszła do niego i pochyliła się.
-Hej, wszystko dobrze? Jest tu gdzieś lekarz i pielęgniarka jeśli potrzebujesz pomocy-powiedziała spokojnie (do Vincenta). Wow, obudziły się w niej jakieś instynkty opiekuńcze? No powiedzmy. Generalnie i tak zamierzała gościa przekazać dalej. W końcu lekarz czy pielęgniarka będą wiedzieli co zrobić, a ona i tak ma ważniejsze sprawy na głowie. Odwróciła się do Dimitra i warknęła.
-Może ruszysz tu swoją dupę i pomożesz?-sama na pewno nie zataszczy tego faceta nigdzie, a widać było, że jest wyczerpany.

//Vincent, wpisz proszę do pola w profilu swoje obrażenia. Będzie wszystkim łatwiej jeśli to się tam znajdzie ;)//
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 EmptySob Paź 10, 2015 6:32 pm

Nadejście doktora przerwało rozmowy obecnych. Mężczyzna poinformował zebranych o kończących się marnych zapasach wody i konieczności odnalezienia jakiegoś źródła w głębi lasu. Zapewniał, że sam udaje się na poszukiwanie i szukał chętnych do pomocy.
- Wody jest coraz mniej a nie wiemy kiedy pojawią się ratownicy. Nie możemy czekać. Musimy zadbać o siebie. Razem. Szukam ochotników, którzy pójdą ze mną - Powtórzył się kolejny raz, na szczęście nie mając z tym problemu. Zrzucając plecak z ramienia, popatrzył na kazdego i spojrzał za siebie, mając nadzieję, że chętni już nadchodzą.
Powrót do góry Go down
Kate Johnson


Kate Johnson
https://wyspa.forumpolish.com/t352-kathrin-kate-johnson https://wyspa.forumpolish.com/t355-kate-zaprasza https://wyspa.forumpolish.com/t353-kate-johnson
Multikonta :
Samantha Parker

Dane osobowe :
32 lata | Amerykanka | Prywatny detektyw

Znaki szczególne :
Długie włosy (mające tendencję do kręcenia się) | 1,75 wzrostu | Brązowe oczy | Blizna na brzuchu

Ubiór :
Opięte jeansy (rozcięte w miejscu rany), granatowa bluzka na ramiączkach (oderwany dół bluzki), czarna marynarka z miękkiego materiału, czarne oficerki

Ekwipunek :
Ułamany pręt (długość nogi od stołu), chustka stewardessy, fasolki wszystkich smaków, 2 owoce o kształcie przypominającym gruszkę, 1l butelka wody, ostry kawałek kamienia - to wszystko w małym plecaku

Stan zdrowia :
Rozcięty prawy łuk brwiowy, pościerane, krwawiące kostki wszystkich palców, wybity kciuk (nastawiony), sześciocentymetrowe rozcięcie na udzie-rany odkażone i opatrzone przez Kiarę; spalone końcówki włosów

Punkty :
219


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 EmptySob Paź 10, 2015 8:33 pm

Nim Skorayev zdążył się dotaszczyć do niej, pojawił się lekarz, o którym na razie tylko słyszała. Skinęła mu głową na powitanie. Dimitrowi posłała jedynie zdegustowane spojrzenie. Mocny w gębie, ale nie spieszy mu się kiedy trzeba pomóc.
-Doktorze, ten mężczyzna wymaga chwili uwagi-wskazała na Vincenta. Skoro lekarz już tu jest, to lepiej żeby na niego spojrzał, zwłaszcza, że zaraz miał ruszyć do lasu.To co powiedział było dość oczywiste, ale Kate była zadowolona, że w końcu ktoś myśli w szerszej perspektywie. Ratunek może trochę potrwać i jeśli mają tu czekać, to faktycznie trzeba spojrzeć trochę dalej niż na czubek własnego nosa.
-Przepraszam, nie przedstawiłam się. Mam na imię Kate i chętnie dołączę do grupy-podeszła do lekarza i podała mu rękę. Nie dostała tu informacji na temat Nathana, więc może go tu nawet nie było. Warto poszukać w lesie, tak jak i bagaży. Nie miała przy sobie kompletnie nic i to nie była dobra sytuacja. No i oczywiście wszystkiego co nada się do jedzenia czy picia. Dla Kate to będzie takie trzy w jednym. Po drodze zerknie też na miejsce, gdzie stała ta postać. Im dłużej o niej myślała, tym bardziej była przekonana, że jej się wydawało. Rozsądek kazał jej jednak sprawdzić wszelkie możliwości. Spojrzała na swoją nogę oraz ręce. Wszystko wyglądała w porządku, po tym jak opatrzyła ją Kiara, więc nie było przeszkód by ruszyć na małą wycieczkę.
-Niestety nie mam żadnej torby, ale będę improwizować-wzruszyła lekko ramionami. Jeśli znajdą jakieś owoce, to może je nieść w rękach bądź zorganizuje prowizoryczną torbę z bluzki czy marynarki. Byleby coś znaleźli, a sposób by to zabrać się jakiś znajdzie.
Powrót do góry Go down
Rei Kibayashi


Rei Kibayashi
https://wyspa.forumpolish.com
Multikonta :
Nicolas

Dane osobowe :
25 * Agentka * Japonka * 156 centymetrów * samozwańczy psychoterapeuta

Znaki szczególne :
b. niska * nosi soczewki * ma blizny na nadgarstkach * wyćwiczona * trochę za chuda

Ekwipunek :
Aktówka: dokumenty ostatniej sprawy (teczka z kopiami) x1, utajnione akta Leonardo Cervera aka Angelo Alvero (teczka z popisanymi i podkreślonymi zielonym zakreślaczem kopiami) x1, komplet zakreślaczy (zielony, różowy, niebieski, pomarańczowy) x1, ręczne notatki (teczka) x1, notatnik x1, pióro wieczne grawerowane x1, długopis x1, ołówek x1, czysta kartka A4 x16, mapa świata x1, mapa LA x1, mapa Sydney x1, zbiór informacji na temat T. Sage (teczka) x1, akta Felicii Sage (teczka z popisanymi i podkreślonymi niebieskim zakreślaczem kopiami) x1, frotka do włosów x4, korektor w płynie x1, gumka x1

Stan zdrowia :
POKĄSANIE PRZEZ PSZCZOŁY WYWOŁUJĄCE HALUCYNACJE (MG nie łaskawy :C)poraniony, potłuczony, spuchnięty łokieć | podbite oko | odwodnienie | podrapania

Punkty :
305


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 EmptyNie Paź 11, 2015 1:25 pm

/z linii lasu; przepraszam za jakość, ale pisanie na komórce :/

Stanęłam z boku, kiedy na miejsce zbiórki doszłam. Poprawiłam włosy gumką związane i oparłam się o większe drzewo. Kiwnęłam głową doktorowi na znak, że dołączam się do grupy. Oczywiście, że miałam odłączyć się od niej, jakby co, ale z nimi szłam teraz. Reszty wiedzieć nie potrzebowali. Woda była drugim priorytetem. Najbardziej musiałam mojego debila znaleźć, jeśli żył jeszcze. Kiepskie szanse, jeśli ktoś w zalesionym terenie orientację ma taką, że położyć się i zdychać, ale nie odpuściłam nawet ja... …kobieta, która w szczęście nie wierzyła. Mimo wszystko to mój partner był. Głupi czy głupi, ale mój. Na ludzi spojrzałam po chwili dopiero. Wtedy to także kiwnęłam głową, żeby zachować miłego obycia pozory. Nie odzywałam się. Ściskałam w ręku aktówkę i patrzyłam na doktorka. Cztery osoby albo pięć, tak? Wiedziałam, że idę ja. Marina miała iść. Słyszałam innej kobiety słowa, że także idzie. Czyli już trzy, jak nie cztery, bo ten ubrudzony jak nieboskie stworzenie mężczyzna też iść mógł. Tego nie wiedziałam... ...nie czytałam w myślach ludziom.
Powrót do góry Go down
John Wilshere


John Wilshere
https://wyspa.forumpolish.com/t299-john-wilshere#3141 https://wyspa.forumpolish.com/t309-wilshere#3314 https://wyspa.forumpolish.com/t304-john-wilshere#3222
Dane osobowe :
35 lat | komisarz w Australian Crime Commission | Fulham, Londyn, Wielka Brytania | Sydney, Australia

Znaki szczególne :
Kilka tatuaży - na rękach, klatce piersiowej, brzuchu i plecach.

Ubiór :
Bielizna, skarpety, spodnie dresowe, luźną koszulkę włożył sobie za spodnie (półgolas), trampki, wisiorek na rzemyku, zegarek.

Ekwipunek :
Metalowy pręt (długości nogi od stołu)

Stan zdrowia :
Rozcięta pionowo powieka lewego oka. Pionowa rana przechodząca dwa centymetry obok prawego oka, ggłęboka na trzy milimetry i długa na sześć centymetrów. Siniaki na plecach. Ból stawu barkowo-obojczykowego po prawej stronie.

Punkty :
36


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 EmptyNie Paź 11, 2015 2:19 pm

/Przepraszam za dłuższą nieobecność

Nie był nawet w nastroju, żeby odpowiadać temu mężczyźnie, który może nie ewidentnie, ale na pewno ewentualnie szukał sobie powodu do zarobienia w mordę. Jak przystało na człowieka swojego pokroju, John wysilił się jedynie na zwykłe mruknięcie, w iście zwierzęcym porozumieniu. Nie był małpą, żadnym psem burkiem, ale hieną też byśmy go nie nazwali. Wyglądał teraz jak jakiś dziki zwierz, wilczur, odłączony dawno od stada. Trudno o cokolwiek więcej. Michael nie dostał poza tym żadnej zmieniającej jego życie odpowiedzi.
Wszystko odbyło się bez większych ekscesów. Akurat przyglądał się temu jak Dimitry przejmuje zostawioną na piachu płachtę i jako jedyny zdrowo myślący człowiek na tym wypiździewie, robi z nią pożytek. Chwała kurwa panu.
Niewiele poza tym, że lekarka o nieznanym dla Johna imieniu opatrzyła jego rany, obchodziło Anglika. Nie tylko ręka (a w zasadzie obojczyk) została prowizorycznie naprawiony, ale również rany na twarzy. John musiał sam sobie znaleźć kawałek jakiejś szmaty (tu wspomniał o swojej byłej), żeby zrobić sobie przepaskę jak kapitan statku pirackiego. Nie zwrócił uwagi na Kate, poszedł sobie gdzieś dalej kucając przy jednej z walizek wyrzuconych na brzeg. Nie czuł się z tym ani podle, ani moralnie źle, majstrując przy czyimś bagażu. Świadomy, iż truchło właściciela, prawdopodobnie dryfuje sobie wesoło po chuj-wie-jakim oceanie katastrofy. Ciało nabiera wody, pęcznieje jak pianka do ogniska i nic już więcej nie powie, nie zaprotestuje, że ktoś go lub ją, okrada z rzeczy mniej lub bardziej prywatnych.
Wziął do rąk jakąś koszulkę. Zwykły T-shirt, trudno powiedzieć czy przeznaczony dla kobiety, a może mężczyzny. Liczyło się, że zapewni kawałek materiału, gotowy do powstrzymania piekącego wycieku krwi z powieki, prawie przeciętej na pół. Prawdopodobnie będą się nadawały jeszcze do jakiegoś sklejenia, skóra ze skórą, dwa płaty rozedrganego mięcha.
Wstał przyglądając się wymianie zdań między Kate a Dimitrym. Najwyraźniej się znali. Jaka ta katastrofa mała. Przypominając sobie wraz, że nie są tam gdzie być powinni, a wyspa to nie wakacje, spojrzał w niebo, gdzie zobaczyć powinien helikoptery z pomocą od wspaniałego rządu Australii lub Zjednoczonych Stanów Ameryki.
Nic z tych rzeczy.
Na pytanie weterynarza... lekarza, kimkolwiek by nie był, John pozostawał milczący. Na gówno im się przyda koleś ze złamaną łapą? Miał trochę oleju w głowie. Narobiłby więcej szkód niż dobrego. Usiadł więc gdzieś na jakimś pniu niedalekim i jak upośledzony, próbował rozerwać znaleziony materiał na mniejsze kawałki.
Powrót do góry Go down
Felicia Sage


Felicia Sage
https://wyspa.forumpolish.com/t137-felicia-andrea-sage https://wyspa.forumpolish.com/t145-czy-leci-z-nami-pilot https://wyspa.forumpolish.com/t144-felicia-andrea-sage
Dane osobowe :
25 lat | stewardessa | wdowa | pół Brazylijka, pół Australijka | 180 cm

Znaki szczególne :
krótkie włosy w kolorze blond | czasami przechodzące w błękit, jasnoniebieskie oczy | praktycznie non stop czerwone usta

Ubiór :
gruby łańcuszek ze srebrnym krzyżem łacińskim, personalizowany, grawer ANGELO na pionowej części z tyłu, przy skórze pod koszulką | kolczyki-liski ze złota (wkręty) | długie spodnie damskie w stylu kowbojskim | biała koszulka męska | niebieska koszula damska z długimi rękawami | kowbojki | cienkie rajstopy podarte przy kolanach

Ekwipunek :
Dziecięcy plecak moro, a w nim: krem nawilżający, paczka mokrych chusteczek, czarna farba do włosów, maskara, dwie tabletki paracetamolu, dwie grube frotki, zeszyt, komplet kolorowych kredek, pluszowy miś, strój stewardessy [podarta sukienka, porwany żakiet, baleriny na niskim obcasie], pięć kiełbasek, dwie tortille, butelka koniaku, opakowanie tabletek antykoncepcyjnych, buteleczka wody utlenionej, poradnik Kamasutry, pusta butelka.

Stan zdrowia :
drobne ranki na twarzy i wierzchach dłoni |oczyszczone rany po szkle powbijanym w plecy - hipsterska wersja jeżozwierza | rozcięty łuk brwiowy - bo naturalne farby do twarzy są w cenie

Punkty :
673


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 EmptyNie Paź 11, 2015 3:26 pm

|z silników <3

Sama nie do końca wiedziała, jakim właściwie cudem doszła na miejsce. Co prawda silników od jadłodajni nie dzieliła zbyt duża odległość, ale patrząc na to, jak tu dotarła… Chyba tylko cud sprawił, że nie przewróciła się, nie zaryła nosem w piasek i nie czekała na uderzenie w nią kolejnego samolotu… Lub też zrobiła to determinacja, która nagle jakby wyraźniej zaczęła się u niej pojawiać, mimo że nie miała do tego większego powodu. Cia nie wnikała w to zbytnio, zwyczajnie nie mając na tyle siły, by pogrążać się jeszcze dodatkowo w zbytecznych rozmyśleniach. Targając – wypchany prawie do granic możliwości i zawierający w sobie całą masę różnych dziwnych rzeczy – dziecięcy plecaczek na plecach, niosła Daisy na rękach. Daisy zaś trzymała przy sobie swoje zdobycze. Zawinięte w opakowania, tortille i kiełbaski wepchnięte zostały w króliczkowe kapcie, zaś kapelusz wraz z kamizelką wylądowały na samej Di. Obie kobietki musiały wyglądać zatem dosyć nietypowo, zważywszy dodatkowo na to, w co ubrana była starsza blondynka.
Słaniając się pod ciężarem dziewczynki, potykając o nierówny piasek i elementy, jakie zostały w nim zakopane, Felicia dotarła tam, gdzie odbywać się miała zbiórka. Nadal nie wiedziała do końca, co też powinna zrobić. Z jednej strony chciała ruszyć na poszukiwanie wody, aby ugasić rosnące pragnienie i przysłużyć się jakoś rozbitkom, którzy praktycznie zarzucali jej bierność. Z innej zaś czuła, że nie może ot tak zostawić siostrzyczki swego najlepszego przyjaciela. Tego natomiast nie widziała już od dłuższej chwili. Nie miała bladego pojęcia, gdzie się podział i – nie mogła ukrywać – zmartwiło ją to. Zaniepokoiła się, nadal zachowując w myślach sytuację z wieczoru, kiedy to prawie rzucono się na nich. Samosąd był wtedy niebezpiecznie blisko. Tylko pomoc paru rozsądnych osób sprawiła, że nie doszło do niego i że mściwa część ocalałych odeszła gdzieś w kierunku lasu. Jednakże… Co mogło się stać, jeśli wrócili…? Przełknęła ślinę, stając przy stole, na którym posadziła dziecko.
- Doktorze? – Rozejrzała się w poszukiwaniu lekarza, natrafiając na niego wreszcie spojrzeniem. – Wiem, że jest pan zajęty, ale siostrzyczka mojego przyjaciela nie czuje się zbyt dobrze. Boję się, że mogło jej się stać coś złego, choć zewnętrznych obrażeń nie widziałam. – Mówiąc to, spojrzała w stronę Daisy, którą nadal obejmowała jedną ręką, chcąc złapać ją, gdyby postanowiła nagle spaść w tył ze stołu. – Chcesz jeszcze jedną kiełbaskę, kochanie? Mam jeszcze zeszyt i kredki, jeśli chciałabyś chwilę porysować, bo pan doktor jest teraz zajęty i musimy trochę poczekać. – Powiedziała już ciszej, zwracając się bezpośrednio do blondyneczki. – Zapomniałabym na śmierć. W plecaku mam też misia. Wiem, że nie znalazłyśmy twojego, ale… – Kochała dzieci, jednak zupełnie nie wiedziała, jak zachowywać się w przypadku tej dziewczynki. Była w końcu taka poważna i dojrzała…
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 EmptyNie Paź 11, 2015 4:13 pm

Doktor zwrócił uwagę na mężczyznę, który raczej nie nadawał się na żadne wyprawy i kiwnął głową na sugestię Kate. Mijając Johna, na którego też rzucił okiem, chociaż tylko pobieżnie, podszedł do Vincenta i przykucnął obok.
- No brachu, wstajemy. Na tym słońcu lepiej nie siedzieć.
Czy Vincent chciał czy nie, doktor pociągnął go w górę, co takie proste nie było, gdy rozbitka ciągnęło w dół. Przeklęta grawitacja. Kierując się w stronę płachty, która rzucała upragniony cień, doktor rzucił pytanie o wodę i posadził rannego ponownie na piachu.
Pytając o obrażenia i ból, obejrzał te, które były widoczne na pierwszy rzut oka i wydał nakaz odpoczynku. Sam już stracił wszystkie środki opatrunkowe a nie widząc Kiary w pobliżu, zwrócił twarz na Kate.
- Alan - Przedstawił się, podnosząc i wyciągając rękę, by uściskać dłoń kobiety - Czy ktoś posiada jeszcze jakieś bandaże? - Zwrócił się do reszty, rozglądając. Ze zmartwionym wyrazem twarzy, czuł jak minuty uciekają. Niecierpliwił się, zadowolony jedna z widoku chętnych osób. Dwie kobiety, tak? A mężczyźni się nie kwapili?
Słysząc prośbę Felici, kiwnął głową i uśmiechnął się w stronę dziewczynki, podchodząc do niej. Może był pediatrą? Nikt jeszcze nie zapytał, a mężczyzna stwierdzał, że jego specjalizacja nie jest teraz ważna. Umiał pomóc, to pomagał. I zaczął się zastanawiać czy nie powinien zostać na plaży, skoro co rusz pojawiali się potrzebujący. Z drugiej zaś strony, nie wiadomo co się wydarzy w lesie.
- Jak się czujesz? - Zapytał, mając nadzieję, że zadrapania to jedyny problem małej blondynki. Wolałby nie mieć do czynienia z wewnętrznymi obrażeniami, chociaż dzieci czasem wydawały się mieć więcej szczęścia niż dorośli - Nie spałaś całą noc, prawda? Musisz odpocząć. Połóż się w cieniu. Jak się obudzisz, ratownicy już będą, zobaczysz. - Uśmiechnął się jeszcze raz i zareagował na obecność młodej kobiety, która podsuwała mu butelkę wody. Ta trafiła do rąk Felici, razem z listkiem tabletek nasennych.
- Niech się dziecko zdrzemnie - Polecił stewardesie i odszedł do swego plecaka.


Ps. Proszę wszystkich o uzupełnienie obrażeń w profilu.
Powrót do góry Go down
Kate Johnson


Kate Johnson
https://wyspa.forumpolish.com/t352-kathrin-kate-johnson https://wyspa.forumpolish.com/t355-kate-zaprasza https://wyspa.forumpolish.com/t353-kate-johnson
Multikonta :
Samantha Parker

Dane osobowe :
32 lata | Amerykanka | Prywatny detektyw

Znaki szczególne :
Długie włosy (mające tendencję do kręcenia się) | 1,75 wzrostu | Brązowe oczy | Blizna na brzuchu

Ubiór :
Opięte jeansy (rozcięte w miejscu rany), granatowa bluzka na ramiączkach (oderwany dół bluzki), czarna marynarka z miękkiego materiału, czarne oficerki

Ekwipunek :
Ułamany pręt (długość nogi od stołu), chustka stewardessy, fasolki wszystkich smaków, 2 owoce o kształcie przypominającym gruszkę, 1l butelka wody, ostry kawałek kamienia - to wszystko w małym plecaku

Stan zdrowia :
Rozcięty prawy łuk brwiowy, pościerane, krwawiące kostki wszystkich palców, wybity kciuk (nastawiony), sześciocentymetrowe rozcięcie na udzie-rany odkażone i opatrzone przez Kiarę; spalone końcówki włosów

Punkty :
219


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 EmptyNie Paź 11, 2015 5:39 pm

Pojawiła się jakaś kobieta i Kate skinęła jej głową na powitanie, wyglądało na to, że to chętna na wyprawę. Szczerze zdziwiło ją jak mało osób się zgłosiło. Jeśli ta zgraja myśli, że we trójkę zapewnią im wodę i żywność, to się grubo mylą. Kate uważała, że współpraca w takim przypadku jest niezbędna. No właśnie-współpraca, a nie wykorzystywanie innych. Na pewno nie będzie tu robić za jelenia i matkę żywicielkę tych leni. Oczywiście pomijała tych, którzy byli poważnie ranni i niezdolni do pomocy, ale reszta miała cholernego minusa w jej oczach.
-Miło mi-odpowiedziała lekarzowi, ściskając jego dłoń-Niestety nic nie mam-to była szczera prawda. Jej wyspowy majątek stanowiło jedynie to co miała na sobie. Dość kiepska sytuacja i Kate chciała ją w miarę szybko poprawić. Stanęła sobie z boku, gdy pojawiła się Felicia z dziewczynką, i czekała aż zbierze się ekipa poszukiwawcza. Poprawiła chustkę na nodze. Rana trochę bolała, ale ważne, że nie krwawiła i została odpowiednio opatrzona przez Kiarę. Dłonie miała owinięte materiałem, więc też powinno być w porządku. Prawdę mówiąc chciała już ruszyć, nie znosiła tracić czasu, ale lekarz musiał się jeszcze zająć osobami, które tego potrzebowały.
Powrót do góry Go down
Rei Kibayashi


Rei Kibayashi
https://wyspa.forumpolish.com
Multikonta :
Nicolas

Dane osobowe :
25 * Agentka * Japonka * 156 centymetrów * samozwańczy psychoterapeuta

Znaki szczególne :
b. niska * nosi soczewki * ma blizny na nadgarstkach * wyćwiczona * trochę za chuda

Ekwipunek :
Aktówka: dokumenty ostatniej sprawy (teczka z kopiami) x1, utajnione akta Leonardo Cervera aka Angelo Alvero (teczka z popisanymi i podkreślonymi zielonym zakreślaczem kopiami) x1, komplet zakreślaczy (zielony, różowy, niebieski, pomarańczowy) x1, ręczne notatki (teczka) x1, notatnik x1, pióro wieczne grawerowane x1, długopis x1, ołówek x1, czysta kartka A4 x16, mapa świata x1, mapa LA x1, mapa Sydney x1, zbiór informacji na temat T. Sage (teczka) x1, akta Felicii Sage (teczka z popisanymi i podkreślonymi niebieskim zakreślaczem kopiami) x1, frotka do włosów x4, korektor w płynie x1, gumka x1

Stan zdrowia :
POKĄSANIE PRZEZ PSZCZOŁY WYWOŁUJĄCE HALUCYNACJE (MG nie łaskawy :C)poraniony, potłuczony, spuchnięty łokieć | podbite oko | odwodnienie | podrapania

Punkty :
305


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 EmptyNie Paź 11, 2015 6:26 pm

Myślałam, że więcej chętnych będzie na to, aby po wodę ruszyć. Widziałam wielu macho, którzy prosili się aż o podróż wgłąb lasu. Jednakże na to wyglądało, że byli wyłącznie w słowie silni. Tak jak paru kryminalistów, z którymi doczynienia miałam, kiedy jeszcze w Japonii pracowałam. Wystarczyło powiedzieć „ciemność”, „kleszcze”, „liście”, „niewiadoma” a oni moczyli się w gacie. Tych rozumiałam, którzy chodzić nie mogli, ale… …co z resztą? Strach opętał ich? Robili pod siebie? Chcieli do mamy, bo zrobiło się im kuku podczas katastrofy? Gdzie podziali się ci męscy mężczyźni? Wyparowali wraz z dinozaurami. Byłam zniesmaczona. Z facetów jaja tylko lekarz miał. Poza nim my kobiety większe miałyśmy od tych, którzy raczyli mężczyznami nazywać się bezkrytycznie. Takie brzydsze baby z nich naprawdę były. Dochodząc do tego wniosku przyglądałam się otoczeniu. Blondynka z dzieckiem na rękach moim oczom nie umknęła. Potrzebowałam parunastu sekund, żeby określić skąd znałam ją i gdzie widziałam. Potem tylko miałam ochotę na fejspalma. Jak to gdzie? W dokumentach w mojej aktówce… …dwóch ich wersjach… …i w samolocie. Przyczyna problemów moich z moim partnerem. Jego pieprzony Kopciuszek. Odchrząknęłam i rzuciłam znaczące spojrzenie jej, kiedy lekarz zajął się dziewczynką.
- Twój príncipe - zapamiętałam dobrze? - do lasu wyrwał. Niechybnie zgubi się i w tarapaty wpadnie. Nie potrafi w lesie orientować się ani trochę - uprzedziłam, kiedy do tej całej Felicii zwróciłam się niekoniecznie przyjaznym tonem.
Powrót do góry Go down
Karlee Cheethan


Karlee Cheethan
https://wyspa.forumpolish.com/t332-karlee-cheethan#4087 https://wyspa.forumpolish.com/t338-karele-super-star#4163 https://wyspa.forumpolish.com/t337-karlee-cheethan#4162
Multikonta :
Katarina Evike

Dane osobowe :
Karlee Cheethan, lat 19, usocjalizowana Aborygenka, wdowa po mężu - geju

Znaki szczególne :
Wysoka mulatka o specyficznych rysach twarzy

Ekwipunek :
pisemko pornograficzne dla kobiet, paczka mieszanych bakalii (ważne do 12.11.2013), miętowa pasta do mięs (ważna do 01.11.2013)

Stan zdrowia :
Rana tłuczona i opuchlizna lewej okolicy czołowej, lewego łuku brwiowego i okolicy lewego oczodołu. Bol biodra, utrudniajacy chodzenie.

Punkty :
169


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 EmptyNie Paź 11, 2015 7:08 pm

-> Z ogromnej plaży.

Karlee postanowiła się przejść w poszukiwaniu kobiety, która zagadała do niej na plaży. Chciała jej przekazać informacje o przebudzeniu Zoryi, bo prosiła ją o to, żeby miała na nią oko. Przechadzając się tak zauważyła w końcu grupkę ludzi, do których postanowiła pójść. Może ktoś coś będzie wiedział?  
Była zmęczona, nie spała tej nocy nawet dziesięciu minut, a na dodatek jeszcze ta czarna zjawa, która się pojawiła na plaży... za nic nie wiedziała, co to było, ale miała naprawdę wielką nadzieję na to, że to były tylko jakieś halucynacje ze zmęczenia czy coś w ten deseń. Jako rodowita Aborygenka słuchała wielokrotnie opowieści o duchach, w które wierzyła, jednak nie chciałaby się z nimi spotkać tutaj... zwłaszcza, że i bez nich sytuacja, w których się znaleźli rozbitkowie, była raczej beznadziejna.
- Hej wszystkim - przywitała się, jak już była przy tym prowizorycznym stole. Stanęła koło Azjatki.- Szukam Kiary, była może tutaj? - zapytała wszystkich i rozejrzała się po twarzach, mając nadzieję, że gdzieś mulatkę dostrzeże. - Jestem Karlee, tak w ogóle. Mogę jakoś pomóc? - dodała po chwili. Tak naprawdę to nie miała zbyt szerokiego pola do popisu, nie miała ze sobą nic, oprócz perwersyjnego czasopisma i przeterminowanego jedzenia, którym mogłaby się podzielić, aczkolwiek czy ktokolwiek będzie ryzykował zjedzenie tego?
Powrót do góry Go down
Jordan Jackson


Jordan Jackson
https://wyspa.forumpolish.com/t249-jordan-jackson https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t251-jordan-jackson
Dane osobowe :
26 letni Somalijczyk ubrany w grafitowy garnitur bez obydwóch rękawów

Znaki szczególne :
Wysportowany/spora ilość tatuaży na klatce piersiowej i barkach

Ekwipunek :
t-shirt męski (przewiązany na nodze)

Stan zdrowia :
Przygniecione palce prawej dłoni, ból w klatce piersiowej, rozcięte lewe kolano

Punkty :
132


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 EmptyNie Paź 11, 2015 8:01 pm

(Jordaneł przybył tu z Lini Lasu!)

Jordan przyszedł tu jako ostatni, niestety był wycieńczony.. cały w tym cholernym, czarnym pyle. Ociężale przeszedł na tą część plaży i po prostu opadł na plecy oddychając głośno i nieregularnie. Odkaszlnął kilkukrotnie i zasłonił twarz ręką, podkulił jedną z nóg.. oczywiście tą z nie rozciętym kolanem. Sam nie wiedział ile tam leżał, może pięć może dziesięć minut.. przez głowę przeszło mu tysiące myśli, myślał o swoich przeżyciach, myślał o swojej dalekiej rodzinie.. myślał nawet o przypadkowej randce któregoś wieczoru. Sam dokładnie nie wiedział kiedy zasnął, przyszło to tak nagle i spał w tak dziwnym ułożeniu że można było pomyśleć że po prostu nie żyje. Pod głową położył sobie swoją walizkę, dokuczały mu bóle brzucha i miał strasznie suche usta. Na dodatek nie zaszyta rana na kolanie tylko co chwilę otwierała się by znów zacząć krwawić.
Jego sny były dziwne, dokładniej były to koszmary. Początkowo nie dało się poznać że śpi, ale gdy tylko koszmar przerodził się w dużo gorszą rzecz poruszał się w śnie. Miał spięte mięśnie i pocił się niezmiernie, co jakiś czas zaciskał też usta, a także zęby. Postać którą spotkał po prostu siedziała mu w głowie, dręczyła go na każdym kroku i próbowała go zabić. Uciekał przed nią, ciągle i ciągle.. a ona zawsze była  za nim.


Ostatnio zmieniony przez Jordan Jackson dnia Pon Paź 12, 2015 11:00 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Kate Johnson


Kate Johnson
https://wyspa.forumpolish.com/t352-kathrin-kate-johnson https://wyspa.forumpolish.com/t355-kate-zaprasza https://wyspa.forumpolish.com/t353-kate-johnson
Multikonta :
Samantha Parker

Dane osobowe :
32 lata | Amerykanka | Prywatny detektyw

Znaki szczególne :
Długie włosy (mające tendencję do kręcenia się) | 1,75 wzrostu | Brązowe oczy | Blizna na brzuchu

Ubiór :
Opięte jeansy (rozcięte w miejscu rany), granatowa bluzka na ramiączkach (oderwany dół bluzki), czarna marynarka z miękkiego materiału, czarne oficerki

Ekwipunek :
Ułamany pręt (długość nogi od stołu), chustka stewardessy, fasolki wszystkich smaków, 2 owoce o kształcie przypominającym gruszkę, 1l butelka wody, ostry kawałek kamienia - to wszystko w małym plecaku

Stan zdrowia :
Rozcięty prawy łuk brwiowy, pościerane, krwawiące kostki wszystkich palców, wybity kciuk (nastawiony), sześciocentymetrowe rozcięcie na udzie-rany odkażone i opatrzone przez Kiarę; spalone końcówki włosów

Punkty :
219


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 EmptyNie Paź 11, 2015 8:18 pm

Grzebała butem w piasku. Tak, powoli traciła cierpliwość, bo nie wyglądało na to, by ktokolwiek miał jeszcze do nich dołączyć. To było wręcz śmieszne. Zwłaszcza, że tyle ludzi było na plaży i większość nie wyglądała na aż tak poszkodowanych. No cóż, niech sobie nie myślą, że ktoś będzie o nich dbał i głaskał ich po główce. Niedoczekanie. Tymczasem podeszła do nich kolejna kobieta i pytała o Kiarę.
-Cześć, jestem Kate. Nie, Kiary tu nie było. Widziałam ją ostatnio tam-wskazała na obszar przy silniku-Zbierała leki i przy okazji mnie opatrzyła. Potem zniknęła mi z oczu-sama jej przed chwilą szukała. No, ale pielęgniarka z pewnością jest tutaj dosyć zajęta. Kto nie znalazł lekarza, ten pewnie liczył na jej pomoc.
-Zbieramy się żeby poszukać jakiegoś jedzenia i wody, ale najlepiej zapytać lekarza. Jest najbardziej zorientowany w sytuacji-powiedziała i powiodła wzrokiem do Alana. Nie uznawała go za jakiegoś lidera, ale fakt, że zaczął myśleć logicznie i zbierać ludzi, działał na jego korzyść. Przy okazji dostrzegła jakiegoś mężczyznę leżącego na piasku (Jordan).
-Chyba ktoś jeszcze potrzebuje pomocy-powiedziała nieco zniecierpliwiona i wskazała na niego. Szkoda, że nie było tu drugiego lekarza. Przy takim natłoku mogą do wieczora nie ruszyć z plaży. Podeszła do niego i pochyliła się, by sprawdzić jakie jest jego stan.
-Halo? Jesteś z nami?-zapytała niepewnie. Cholera wie, czy stracił przytomność czy też tylko zamknął oczy.
Powrót do góry Go down
Jordan Jackson


Jordan Jackson
https://wyspa.forumpolish.com/t249-jordan-jackson https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t251-jordan-jackson
Dane osobowe :
26 letni Somalijczyk ubrany w grafitowy garnitur bez obydwóch rękawów

Znaki szczególne :
Wysportowany/spora ilość tatuaży na klatce piersiowej i barkach

Ekwipunek :
t-shirt męski (przewiązany na nodze)

Stan zdrowia :
Przygniecione palce prawej dłoni, ból w klatce piersiowej, rozcięte lewe kolano

Punkty :
132


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 EmptyNie Paź 11, 2015 8:45 pm

Kiedy człowiek potrzebuje snu, ma na prawdę porąbane sny. Jordan był tego świadkiem, nie kontaktował ze światem zewnętrznym. Tak jakby stał się pustą powłoką bez duszy, a w dodatku miał na prawdę twardy sen. Można by klaskać mu przed twarzą, a on by się tylko przewrócił na bok. Jednak jest dość czuły na dotyk, więc mocniejsze szturchnięcie na pewno by wybudziło go z tego snu. Jedyne pytanie brzmi, czy to nie pogorszy jego stanu w którym się właśnie znajduje.. oraz jak zareaguje on sam na to? Zawył z bólu, wciąż przez ten cholerny sen.. zacisnął pięści i odchylił głowę do tyłu. Chyba złapała go gorączka, bo gdy tylko ktoś spróbowałby dotknąć jego głowy poczułby ciepło i to dosyć intensywne ciepło.

((Krótkie, bo opisuję swój stan :D)
Powrót do góry Go down
Felicia Sage


Felicia Sage
https://wyspa.forumpolish.com/t137-felicia-andrea-sage https://wyspa.forumpolish.com/t145-czy-leci-z-nami-pilot https://wyspa.forumpolish.com/t144-felicia-andrea-sage
Dane osobowe :
25 lat | stewardessa | wdowa | pół Brazylijka, pół Australijka | 180 cm

Znaki szczególne :
krótkie włosy w kolorze blond | czasami przechodzące w błękit, jasnoniebieskie oczy | praktycznie non stop czerwone usta

Ubiór :
gruby łańcuszek ze srebrnym krzyżem łacińskim, personalizowany, grawer ANGELO na pionowej części z tyłu, przy skórze pod koszulką | kolczyki-liski ze złota (wkręty) | długie spodnie damskie w stylu kowbojskim | biała koszulka męska | niebieska koszula damska z długimi rękawami | kowbojki | cienkie rajstopy podarte przy kolanach

Ekwipunek :
Dziecięcy plecak moro, a w nim: krem nawilżający, paczka mokrych chusteczek, czarna farba do włosów, maskara, dwie tabletki paracetamolu, dwie grube frotki, zeszyt, komplet kolorowych kredek, pluszowy miś, strój stewardessy [podarta sukienka, porwany żakiet, baleriny na niskim obcasie], pięć kiełbasek, dwie tortille, butelka koniaku, opakowanie tabletek antykoncepcyjnych, buteleczka wody utlenionej, poradnik Kamasutry, pusta butelka.

Stan zdrowia :
drobne ranki na twarzy i wierzchach dłoni |oczyszczone rany po szkle powbijanym w plecy - hipsterska wersja jeżozwierza | rozcięty łuk brwiowy - bo naturalne farby do twarzy są w cenie

Punkty :
673


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 EmptyNie Paź 11, 2015 9:56 pm

Była wyjątkowo wdzięczna doktorowi, że znalazł chwilę czasu pośród tego całego chaosu, by spojrzeć na małą Daisy. Wiedziała bowiem, iż nie było to nic łatwego, kiedy dookoła kręciła się cała masa ludzi, którzy nieustannie mu przeszkadzali. Liczba rannych osób zdecydowanie przewyższała taką, jaką mogłaby ogarnąć jedna osoba, choćby nawet najsilniejsza, najbardziej precyzyjna i najszybsza. Mężczyzna zaś wyglądał na kogoś, kto jedną nogą stał może nie w grobie, ale na granicy padnięcia ze zmęczenia i z braku snu. Jeśli w ogóle się przespał, zapewne zrobił to dosyć krótko, przez co stewardessa przyglądała mu się ze zmartwieniem. Nie chodziło nawet o to, że zostaliby bez jakiejkolwiek skutecznej pomocy, jeśli coś by mu się stało. Nie była aż taką hipokrytką. Patrząc nań z niepokojem, obawiała się o jego własne zdrowie. Znała w końcu ten typ człowieka, który robił dosłownie wszystko dla innych, nie przejmując się przy tym samym sobą. To nigdy nie kończyło się dobrze.
Jednym uchem słuchała tego, co mówił Daisy, przez drugie przepuszczając rozmowy, jakie toczyły się w najbliższej okolicy. Nic jednak nie dotyczyło jej na tyle, by mogła się wtrącić i bardziej z kimś zbratać. Mimo wyraźnego braku osób chętnych do podjęcia wyprawy, zdecydowała również, że nie zostawi małej dziewczynki na pastwę losu. Owszem, niewątpliwie chciałaby pójść, przydać się na coś, ale nie wybaczyłaby sobie, gdyby coś stało się Di przez to, że ją zawiodła. Nie znalazły Nicolasa, który mógłby zająć się swoją młodszą siostrzyczką, zatem to ona właśnie – jako przyjaciółka pilota i osoba w tym momencie odpowiedzialna za bliskiego członka jego rodziny – musiała to zrobić. Nie było odstępstw od tego. Tak przynajmniej jej się wydawało. Do czasu, gdy usłyszała słowa najwyraźniej skierowane do niej.
Obróciła się w stronę młodo wyglądającej Japonki, marszcząc przy tym brwi. Nie miała nawet cienia bladego pojęcia, o co chodziło tej kobiecie. Być może ją z kimś pomyliła, ale tego mogła się dowiedzieć tylko poprzez odpowiedź na słowa rozmówczyni. Príncipe…? Nie miała księcia, a przynajmniej nie tak oficjalnie. Jedyny mężczyzna, jaki mógłby nim być – choć wyłącznie przy innym splocie wcześniejszych wydarzeń i diametralnie odwrotnych okolicznościach, pozostał gdzieś nadzwyczaj daleko od niej. Najprawdopodobniej już dawno złożył szefostwu swój poprawiony raport, został gdzieś oddelegowany, spakował walizki i ulotnił się w siną dal, zabierając ze sobą jej zranione serce. Od początku wiedziała, że nie powinna się w nim zakochiwać, a mimo wszystko dała mu się omotać. Wystarczyła zatrważająco krótka chwila, by uczucia odżyły, i jeszcze krótsza, by ponownie osiągnęła dno. Nie miała księcia, ponieważ jej zakończeniu daleko było do szczęśliwego, zaś życie w żaden sposób nie przypominało bajki. No, może tylko jedną z oryginalnych, jakie pisali bracia Grimm. Tak, ci zdecydowanie umieli naładować człowieka odpowiednio dużą dawką bajkowości, jaka występowała w prawdziwym życiu. Mimo to, odezwała się jednak, by sprostować jakoś to, co mówiła jej nieznajoma.
- Przepraszam panią, ale musi mnie pani brać za kogoś innego. Nie mam partnera i nie leciałam z nikim, kto mógłby wpasować się w podobny obraz. – Uśmiechnęła się nieznacznie do kobiety, zamierzając wykonać obrót, aby wrócić do obserwacji Daisy i doktora, od którego przyjęła wodę i tabletki, energicznie kiwając głową. – Dziękuję bardzo. Mam nadzieję, że to pomoże. – Powiedziała, mrugając kilka razy w zastanowieniu, by wyciągnąć rękę w stronę lekarza. – Swoją drogą, jestem Felicia. Jeśli potrzebowałby pan jakiejś pomocy, z chęcią się do czegoś przydam.
Powrót do góry Go down
John Wilshere


John Wilshere
https://wyspa.forumpolish.com/t299-john-wilshere#3141 https://wyspa.forumpolish.com/t309-wilshere#3314 https://wyspa.forumpolish.com/t304-john-wilshere#3222
Dane osobowe :
35 lat | komisarz w Australian Crime Commission | Fulham, Londyn, Wielka Brytania | Sydney, Australia

Znaki szczególne :
Kilka tatuaży - na rękach, klatce piersiowej, brzuchu i plecach.

Ubiór :
Bielizna, skarpety, spodnie dresowe, luźną koszulkę włożył sobie za spodnie (półgolas), trampki, wisiorek na rzemyku, zegarek.

Ekwipunek :
Metalowy pręt (długości nogi od stołu)

Stan zdrowia :
Rozcięta pionowo powieka lewego oka. Pionowa rana przechodząca dwa centymetry obok prawego oka, ggłęboka na trzy milimetry i długa na sześć centymetrów. Siniaki na plecach. Ból stawu barkowo-obojczykowego po prawej stronie.

Punkty :
36


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 EmptyNie Paź 11, 2015 11:21 pm

Powiedziałbyś, przypadki chodzą po ludziach. Większość z nich to cholerni debile, więc wszystko by się zgadzało. Głupi ma zawsze szczęście. Siedząc tak na pniu wyrzuconego na brzeg drzewa. Palmy kokosowej, czy cokolwiek by tam kurwa nie leżało, John robił sobie tymczasową przepaskę na oko. Doktorka założyła mu jakiś plaster na większą ranę przy drugim oku (zakładam, bo już nie chcę wprowadzać chaosu). Z obiema rękami na udach, pochylony do przodu przypatrywał się temu cyrkowi, w którym bądź co bądź musiał być uczestnikiem. Biernym, bo biernym, ale nadal uczestnikiem.
Mimowolnie sprawdzał sobie opatrunek, który przyszykowała dla niego Chloe. Coś mu nie pasowało. Nie żeby wątpił w jej umiejętności, ale wstał na równe nogi i podchodząc powoli do większej grupki, nacisnął mocniej na rękę i... (MG).
Powrót do góry Go down
Rei Kibayashi


Rei Kibayashi
https://wyspa.forumpolish.com
Multikonta :
Nicolas

Dane osobowe :
25 * Agentka * Japonka * 156 centymetrów * samozwańczy psychoterapeuta

Znaki szczególne :
b. niska * nosi soczewki * ma blizny na nadgarstkach * wyćwiczona * trochę za chuda

Ekwipunek :
Aktówka: dokumenty ostatniej sprawy (teczka z kopiami) x1, utajnione akta Leonardo Cervera aka Angelo Alvero (teczka z popisanymi i podkreślonymi zielonym zakreślaczem kopiami) x1, komplet zakreślaczy (zielony, różowy, niebieski, pomarańczowy) x1, ręczne notatki (teczka) x1, notatnik x1, pióro wieczne grawerowane x1, długopis x1, ołówek x1, czysta kartka A4 x16, mapa świata x1, mapa LA x1, mapa Sydney x1, zbiór informacji na temat T. Sage (teczka) x1, akta Felicii Sage (teczka z popisanymi i podkreślonymi niebieskim zakreślaczem kopiami) x1, frotka do włosów x4, korektor w płynie x1, gumka x1

Stan zdrowia :
POKĄSANIE PRZEZ PSZCZOŁY WYWOŁUJĄCE HALUCYNACJE (MG nie łaskawy :C)poraniony, potłuczony, spuchnięty łokieć | podbite oko | odwodnienie | podrapania

Punkty :
305


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 EmptyNie Paź 11, 2015 11:36 pm

- Leonardo Cretino Cervera… …mówi to coś ci?... - sucho spytałam. Nie. Pomylić się nie mogłam. To ta sama kobieta była. Stewardessa chociaż nie miała ubrania stewardessy. Tylko nosiła się na kowbojsko. Nie dociekać wolałam. Dziwactwa ludzi nie ruszały mnie aż tak bardzo już… …a im sprzyjały okoliczności po katastrofie, gdy bagaże wyparowały… …ale na dłuższe rozmowy ochoty nie miałam. - Jeśli pomyliłam się to dobrze. Nie mówię więcej nic. Nie będę przeszkadzać pani - dodałam, podczas gdy czekałam na reakcję Felicii. Myślałam, że mowy nie było o tym, abym pomyliła się w tym co łączyło ich ze sobą. Przeglądałam akta, szukałam, dopasowywałam. Na to wskazywało wszystko. Jego dziwne zachowanie wiązać się musiało z tą kobietą. Jeśli nie to… …zostałabym z równowagi wytrącona. Nabroiłabym i nie podobała mi się tego wizja. Po nic bym nas oboje naraziła. Czekałam na reakcję i zaciskałam na rączce rękę. Akta mi ciążyły jak nigdy. - Trup w dziczy będzie - powiedziałam. Chciałam wymusić cokolwiek. Jak nie słowa to mimikę albo gest.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 EmptyPon Paź 12, 2015 8:41 am

John

Coś chrupnelo głośno, a mężczyznę przeszyl ostry ból, odbierający na moment trzeźwe myslenie. Ciśnienie uderzyło do głowy, w oczach pociemnialo a fala gorąca zalała cale cialo. Trochę jakby duszniej się policjantowi zrobiło? Trwało to może minutę, dwie, ale gdy w końcu mógł odetchnąć głębiej, a i ręką postanowił ruszyć, wydawało się, że idzie to sprawniej niż dotąd, chociaz ból dalej nie ustępował. Ktoś mówił o jakimś złamaniu? Najwyraźniej było to jedynie wybicie, a Johnowi poszczescilo się przy nastawianiu.
Kolejne cudowne uzdrowienie. Zasługa wyspy?
Powrót do góry Go down


Sponsored content

(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia   (7.5) Prowizoryczna jadłodajnia - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
(7.5) Prowizoryczna jadłodajnia
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 4Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
All hope is lost :: Wyspa :: Plaża-