IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Bar - klasa pierwsza


 

 Bar - klasa pierwsza

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
Wyspa


Wyspa
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
125


Bar - klasa pierwsza Empty
PisanieTemat: Bar - klasa pierwsza   Bar - klasa pierwsza EmptySro Sie 05, 2015 1:31 pm

Bar

smacznego!

Usytuowany na przedzie samolotu bar (zobacz) oferuje niewielkie przekąski, napoje bezalkoholowe, wino, piwo oraz napoje wysokoprocentowe (osobom po 18. roku życia, po okazaniu dowodu tożsamości). Zamówienia przyjmuje pracownik obsługi, a płatności można dokonywać gotówką bądź przy pomocy karty płatniczej. Wygodne kanapy pozwalają na spożycie na miejscu. Z baru korzystać mogą wszyscy pasażerowie, bez względu na klasę, w której podróżują.


Powrót do góry Go down
Maxine Villepreux


Maxine Villepreux
https://wyspa.forumpolish.com/t67-maxine-villepreux#119 https://wyspa.forumpolish.com/t106-maxine#265 https://wyspa.forumpolish.com/t69-maxine-villepreux#127
Dane osobowe :
27 lat, przyrodnik/podróżnik, francusko-hiszpańkskie pochodzenie

Znaki szczególne :
mała blizna w lewym zgięciu łokcia

Stan zdrowia :
skręcona kostka, złamany nos, wybite trzy zęby (trójka, czwórka i piątka) po prawej stronie

Punkty :
189


Bar - klasa pierwsza Empty
PisanieTemat: Re: Bar - klasa pierwsza   Bar - klasa pierwsza EmptyPon Sie 10, 2015 2:49 pm

Na lotnisko przybyła idealnie na styk, zgodnie z planem. Miała zbyt wiele rzeczy na głowie, żeby pozwolić sobie na bezczynne siedzenie i czekanie na lot. Odprawa przeszła, tak jak zwykle na dużych lotniskach, bez problemów. Po paru minutach do wyjścia z auta była już na płycie lotniska, które niemiłosiernie rozgrzewane było jesiennym słońcem. Latanie chyba na zawsze już miało kojarzyć się jej z pierwszą podróżą, gdy wraz ze starszym bratem lecieli starym samolotem z Paryża do Rzymu. Choć była wielokrotnie uspokajana przed lotem przez całą rodzinę, to gdy tylko usiadła w fotelu pożałowała, iż nie podróżują autokarem. Ten lęk przed wypadkiem wydawał jej się z perspektywy czasu nieco przesadzony. Wiele razy czytała na temat niewielkiej ilości wypadków lotniczych, w porównaniu z liczbą podróży tym środkiem. Teraz więc, gdy miała za sobą loty rozpadającymi się awionetkami w najdalszych zakątkach świata, podróż liniami Oceanic Airlines miała być dla niej czystą przyjemnością.
Zwłaszcza, że organizatorzy konferencji postanowili postawić na luksus i załatwili jej bilet w pierwszej klasie. Miała pod tym względem nieco mieszane uczucia. Zwykle starała się latać tanio, choć wraz z upływem czasu na jej koncie pojawiła się pokaźna liczba zer. Po prostu na samym początku kariery wyrobiła sobie pewne przyzwyczajenia, których nie była w stanie porzucić. Oszczędzanie na swojej wygodzie i przekazywanie pieniędzy głównie na naukę oraz pomoc charytatywną było dla niej czymś oczywistym. Zresztą, naprawdę lubiła gwar i tłok klasy biznesowej czy ekonomicznej. Często trafiali jej się mali fani z całego świata, którzy umilali jej podróż ciekawskimi pytaniami i uwagami na temat programu. Mogła wtedy na własnej skórze poczuć, że jej starania dają efekt, a kolejne pokolenie wzrasta w poszanowaniu dla przyrody. Choć minęło wiele lat, wciąż pamiętała, że jej własna pasja zaczęła rozwijać się właśnie, gdy była jeszcze dzieckiem. Kto wie, może w przyszłości któryś z jej widzów pójdzie w jej ślady? Fakt faktem wiedziała jednak, że miejsce które dostała było nie tylko wyrazem uznania, ale również pozdrowieniem od jednego z jej amerykańskich kolegów, Mike'a Chadwicka. Miejsce C02 przypominało niepokojąco wzór dwutlenku węgla, nie wierzyła w przypadki. Doskonale wiedziała, iż nie jest mu obojętne, pewnie zaprosi ją na kolację. Jaka będzie jej odpowiedź? Nie miała pojęcia, choć bardzo chciała się zgodzić. Obrączkę zdjęła już dawno i choć przysięgała być wierna tylko do momentu gdy rozłączy ich śmierć, wciąż czuła się zobowiązana.
Rozmyślając na temat swej relacji ze znajomym i zbliżającej się konferencji postanowiła, że aby to przełknąć, musi się napić. Usiadła więc w barze, nie była jednak pewna czy powinna od razu zabierać się za alkohol i do tego pić sama. Niezdecydowana siadła na jednym z miękkich siedzeń nieco bokiem i spojrzała w okno. Zapowiadała się długa podróż.
Powrót do góry Go down
Michael Callaghan


Michael Callaghan
https://wyspa.forumpolish.com/t82-michael-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t117-michael-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t100-michael-callaghan
Dane osobowe :
30 lat; Były przestępca, Australijczyk.

Znaki szczególne :
Na lewym ramieniu tatuaż " Living is Easy with Eyes Closed ", krzywo zrośnięty nos co jest słabo widoczne, na środkowym palcu prawej ręki srebrny pierścień.

Ubiór :
Spodnie jeans'owe ( prawa nogawka podarta ) , buty białe addidas ( teraz już nie takie białe ), szary podkoszulek z jakimś czarnym kołem na środku, walizka.

Ekwipunek :
walizka: dwie i pół czekolady, paczka sześciu czosnkowych placków do tortilli, cztery obite pomarańcze, kilka bawełnianych bluzek damskich w rozmiarze XXL, dwie sukienki XXL, plażowe klapki, ogromny kapelusz, Beretta 99 wraz z Magazynkiem.

Stan zdrowia :
Opuchnięty w okolica kości łonowej, silny ból śródręcza, pocięta prawa noga.

Punkty :
50


Bar - klasa pierwsza Empty
PisanieTemat: Re: Bar - klasa pierwsza   Bar - klasa pierwsza EmptyWto Sie 11, 2015 6:34 pm

[Klasa Ekonomiczna: Sektor 3 ->]

To prawda, Madison chyba gorzej działała mu na nerwy niż on Jej. Aby przełknąć tą całą zniewagę ruszył w kierunku baru w klasie biznesowej. Jak zwykle wolał się czegoś napić i zapomnieć o problemie. Było to znacznie łatwiejsze niż siedzenie tam za nią i słuchanie Jej kolejnych docinek.
Gdy wkroczył do klasy biznesowej zauważył że przy barze już znajduje się kilka osób. Nie chcąc się przepychać pomiędzy wszystkimi rozejrzał się w poszukiwaniu innego wyjścia. Wolał nie wchodzić między ludzi bo zwykle kończyło się to tym że była jakaś awantura. Nie pasował do tej całej społeczności. Był zwykłym chłopakiem którego wychowały lokalne puby i goście w nich pracujących. Każdego garniturowca miał za zwykłego pajaca.
Przejechał rękami po włosach rozglądając się po pomieszczeniu. Zaraz, przecież jest jeszcze klasa pierwsza, prawda? Co prawda wszystkie Alkohole są tam dwa razy droższe to eliminuje niepotrzebnych natrętów którzy mogli by mu podziałać na nerwy. Jak postanowił tak też zrobił. Ruszył wolnym krokiem w kierunku Klasy pierwszej i Baru który się tam znajdował. Tak jak przypuszczał było tutaj o połowę mniej ludzi. Za to pełno garniturowców. Cóż, chęć uspokojenia nerwów jest jednak dla niego czymś silniejszym. Nie daleko baru siedziała jakaś kobieta którą początkowo tylko zmierzył wzrokiem nie mogąc sobie przypomnieć skąd kojarzy tą buźkę. No nic.
Podszedł do baru gdzie od razu mruknął:
- Coś taniego. - Barman chyba nie był zadowolony z zamówienia bo przez moment się zawahał. Dopiero gdy Callaghan zmierzył go wzrokiem zaczął robić to co mu rozkazał. podrapał się po brodzie myśląc o tym że przynajmniej jego braciszek nie będzie go szukał w tym miejscu. Po chwili otrzymał szklankę z zwykłą wódką i cytryną. wyciągnął z kieszeni kilka dolarów i położył na ladzie. Barman wydał mu resztę i wrócił czyścić kieliszki. Michael wziął do ręki szklankę przyglądając się jej a następnie, po paru sekundach zwłoki upił dwa łyki. Zdawać by się mogło że będzie tak siedział cały czas aż skończy swojego drinka albo zamówi coś więcej. Niestety nie.
Obrócił głowę w kierunku kobiety i mrużąc brwi zapytał:
- Pani nie jest czasem tą sławną podróżniczką? - posłał pytanie w kierunku Maxine. Zawsze dobrze zapytać. Jeśli okaże się że to nie Ona wyjdzie to na marny podryw, no ale nie codziennie spotyka się osoby ze szklanego ekranu. Szczególnie że sporo tego wszystkiego oglądał kiedy leżał w szpitalu. Programy przyrodnicze nie były jego ulubioną formą rozrywki ale było tam tylko trzy kanały. Wolał oglądać to niż jakiś marny serial w realiach dzikiego zachodu. Nie śledził jej kariery ani nic z tych rzeczy, więc ciekawie by było zamienić chociaż dwa słowa z kimś jej pokroju. Może dzięki temu spotkaniu znajdzie sobie jakieś zajęcie w LA by nie spędzać w domu całych dni oglądając kolejne programy przyrodnicze.
Powrót do góry Go down
Maxine Villepreux


Maxine Villepreux
https://wyspa.forumpolish.com/t67-maxine-villepreux#119 https://wyspa.forumpolish.com/t106-maxine#265 https://wyspa.forumpolish.com/t69-maxine-villepreux#127
Dane osobowe :
27 lat, przyrodnik/podróżnik, francusko-hiszpańkskie pochodzenie

Znaki szczególne :
mała blizna w lewym zgięciu łokcia

Stan zdrowia :
skręcona kostka, złamany nos, wybite trzy zęby (trójka, czwórka i piątka) po prawej stronie

Punkty :
189


Bar - klasa pierwsza Empty
PisanieTemat: Re: Bar - klasa pierwsza   Bar - klasa pierwsza EmptyWto Sie 11, 2015 7:42 pm

Czy dostrzegała za oknem coś ciekawego? Nie, w ogóle raczej niespecjalnie była obecna myślami w tym miejscu. Świat zawsze dbał, by miała do czego uciec w chwilach nudy. Dawał jej również mnóstwo powodów do zmartwień, czego jak chyba każdy nienawidziła. Przyjaciele często powtarzali jej, że wyolbrzymia problemy, ale taka już była. Najmniejszy problem z funduszami czy załatwieniem formalności potrafił ją zestresować. Kiedyś dzieliła się swymi problemami z mężem i wszystko było łatwiejsze. Mogła obudzić go w środku nocy i zacząć opowiadać o kwestiach, które nie dają jej spać, a on zaspany kiwał głową i wysłuchiwał spokojnie jej przemowy. Teraz nie miała do kogo mówić i gdy nocami przekręcała się z boku na bok wydawało jej się, że zaraz zwariuje. Bezsenność dręczyła ją od momentu jego wypadku i nie miała wątpliwości, że w czasie tego lotu również nie łatwo będzie jej zmrużyć oczy. Gdy inni będą słodko drzemać ona utkwi sam na sam z książką i, przy odrobinie szczęścia, jakimś dobrym winem.
Powoli traciła nadzieję, że uda jej się wypić alkohol w czyimś towarzystwie. Choć przez bar przewijało się trochę osób żadna z nich nie próbowała zagadać do blondynki wyraźnie zagłębionej we własnych myślach. Gdyby była w domu nie miałaby żadnych wątpliwości i od dawna sączyła napój alkoholowy. Teraz jednak czułaby się nieco niekomfortowo pijąc do szyby. Stara i głupia... – zganiła się w myślach, ale nie ruszyła się z miejsca. Z zamyślenia wyrwał ją głos dobiegający z dość bliskiej odległości. Zamrugała gwałtownie, wracając do rzeczywistości. Nie miała wątpliwości, że pytanie skierowane do niej, doskonale słyszała słowo „podróżniczka”. Przywołała na usta przyjacielski uśmiech.
- Jestem podróżniczką, a czy sławną...? Najwyraźniej tak. – wzruszyła nieznacznie ramionami i wyciągnęła dłoń w jego kierunku. - Maxine Villepreux.
Stwierdziła, że będzie najlepiej się przedstawić, gdyż mógł nie kojarzyć do końca jej imienia. A nawet jeśli, to chciała poznać jego godność, jeśli zamierzali wymienić ze sobą parę zdań. Uniosła rękę, zwracając tym na siebie uwagę barmana.
- Kieliszek Sauvignon Blanc proszę. – rzuciła.
Pracownik obsługi posłusznie wykonał zamówienie i widząc, że Maxine nie zamierza raczej wstawać zrezygnowany podszedł do niej z napojem. Blondynka zapłaciła kartą zbliżeniową i z wyraźnym zadowoleniem odebrała kieliszek od mężczyzny, któremu w ramach podziękowania skinęła głową. Gdy będzie opuszczała bar zostawi jakiś ładny zielony papierek w ramach napiwku.
Teraz nie była już sama, więc mogła śmiało rozpocząć degustację oferowanych przez bar alkoholi. Nie to, żeby darzyła jakąś wielką miłością napoje wysokoprocentowe, po prostu uważała, że parę kieliszków pitych z umiarem jeszcze nikogo nie zabiło. Zresztą na studiach potrafiła w czasie jednej nocy wypić więcej, niż teraz przez miesiąc, jej wątroba miała najcięższe czasy już za sobą. Raczej nie chwaliła się ilością imprez, na które chodziła w czasach uniwersyteckich. Nawet Thomas, choć byli ze sobą zawsze szczerzy, wiedział tylko ogólnie, iż jego ukochana kiedyś spędzała większość nocy poza domem.
Powrót do góry Go down
Michael Callaghan


Michael Callaghan
https://wyspa.forumpolish.com/t82-michael-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t117-michael-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t100-michael-callaghan
Dane osobowe :
30 lat; Były przestępca, Australijczyk.

Znaki szczególne :
Na lewym ramieniu tatuaż " Living is Easy with Eyes Closed ", krzywo zrośnięty nos co jest słabo widoczne, na środkowym palcu prawej ręki srebrny pierścień.

Ubiór :
Spodnie jeans'owe ( prawa nogawka podarta ) , buty białe addidas ( teraz już nie takie białe ), szary podkoszulek z jakimś czarnym kołem na środku, walizka.

Ekwipunek :
walizka: dwie i pół czekolady, paczka sześciu czosnkowych placków do tortilli, cztery obite pomarańcze, kilka bawełnianych bluzek damskich w rozmiarze XXL, dwie sukienki XXL, plażowe klapki, ogromny kapelusz, Beretta 99 wraz z Magazynkiem.

Stan zdrowia :
Opuchnięty w okolica kości łonowej, silny ból śródręcza, pocięta prawa noga.

Punkty :
50


Bar - klasa pierwsza Empty
PisanieTemat: Re: Bar - klasa pierwsza   Bar - klasa pierwsza EmptyWto Sie 11, 2015 8:03 pm

Kobieta wyraźnie pogrążona była we własnych myślach. Nie zdziwiło go więc że dopiero po chwili zareagowała. Spojrzał na nią z lekkim uśmiechem który pomimo brody, był widoczny. Była podróżniczką. Więc to Ona. Gdy wystawiła dłoń na powitanie, Mike ruszył się z miejsca i podszedł do niej wymieniając uścisk dłoni i jednocześnie wysłuchując jej imienia które rozjaśniło mu już wszystko. Nie był typem dżentelmena, choć widział na filmach że kobiety zwykle całuje się po dłoniach. Nie chciał udawać kogoś kim nie jest i stwarzać z siebie sztucznego dżentelmena. Nie przyszedł przecież tutaj na podryw, tylko po to żeby się czegoś napić. Zawsze dobrze mieć w tej kwestii towarzystwo.
- Michael Callaghan. - odpowiedział, po czym usiadł obok niej w normalnej odległości. Nie chciał by poczuła się niekomfortowo czy żeby miała go za jakiegoś natręta z mas. Spojrzał na barmana który przybył wręczyć kobiecie drink i sam upił łyk ze swojego naczynia. W sumie mógł tego pajaca zawołać z drugiego końca baru, przecież za to mu płacą. Odetchnął głęboko i spojrzał na nią.
- Los Angeles to faktycznie dżungla, czasami równie niebezpieczna jak te całe afrykańskie busze. Dobry wybór. - powiedział i kiwnął głową z lekkim uśmiechem. Nie miał w zwyczaju pytać nieznajomych o ich osobiste sprawy bo tak na prawdę to gówno go obchodziły. Jedna rzecz jednak go zawsze interesowała i obiecał sobie że jeśli spotka kogoś tego rodzaju zada mu to pytanie.
- Nie jest męczące to ciągłe podróżowanie? Zmiana położenia i otoczenia? Nie wszędzie chyba ma się znajomych z którymi można wyjść na piwo, co? - Może nie było to jakieś oryginalne, ale człowiek który nigdy nie wyjechał dalej z Sydney niż na przedmieścia jest ciekawy tego jak człowiek potrafi się do tego dostosować. Może chodzi też o to że właśnie sam zmienia gruntownie swoje otoczenie planując zacząć w LA wszystko od nowa. Na tak długo na ile się da.
Przejechał ręką po włosach i spojrzał na kobietę wyczekując odpowiedzi jednocześnie mogąc podziwiać to co dla innych jest osiągalne tylko zza szklanego ekranu. Jak widać chyba póki co tylko On Ją rozpoznał. Pamiętał że swojego czasu Maxine występowała publicznie z jakimś mężczyzną. Nie był na bieżąco z artykułami z gazet a na Internet nawet nie zaglądał. Może polazł na wcześniejszą emeryturę i zaraz gdzieś tu przyjdzie opowiadając o mandarynach.
Powrót do góry Go down
Maxine Villepreux


Maxine Villepreux
https://wyspa.forumpolish.com/t67-maxine-villepreux#119 https://wyspa.forumpolish.com/t106-maxine#265 https://wyspa.forumpolish.com/t69-maxine-villepreux#127
Dane osobowe :
27 lat, przyrodnik/podróżnik, francusko-hiszpańkskie pochodzenie

Znaki szczególne :
mała blizna w lewym zgięciu łokcia

Stan zdrowia :
skręcona kostka, złamany nos, wybite trzy zęby (trójka, czwórka i piątka) po prawej stronie

Punkty :
189


Bar - klasa pierwsza Empty
PisanieTemat: Re: Bar - klasa pierwsza   Bar - klasa pierwsza EmptyWto Sie 11, 2015 9:02 pm

Raczej nie spodziewała się żadnych grzeczności w stylu całowania rąk. Mimo wszystko większość czasu spędzała wśród osób, którym obce był zachodni savoir vivre. Ba, często wprawiało ją w zakłopotanie zbyt szarmanckie zachowanie osób w jej otoczeniu. Można wyjąć człowieka z dziczy na salony, ale nie usunie się dziczy z człowieka. Na szczęście jedynym miejscem, gdzie spotykała dżentelmenów były pojedyncze bale charytatywne czy aukcje na cele dobroczynne. Wtedy jednak zbytnio nie zwracała na nich uwagi, zajęta sprawami organizacyjnymi i zachwycona obecnością osób, które tak jak ona pragną pomagać innym. Oczywiście, zdarzali się tacy, którzy przychodzili tylko dla popularności, byli jednak w znacznej mniejszości.
- I o wiele łatwiej się tam zgubić. Cóż, nie miała zbytnio wyboru, przyjaciel zaprosił mnie na konferencję naukową.
Naprawdę wolała spacer po lesie, niż betonowej dżungli. Wielkie wieżowce zasłaniały słońce, wypełnione spalinami powietrze wypełniało płuca, a wszędzie wokół przepychają się ludzie. Nie była zbytnią introwertyczką, ale nie przepadała za tak wielkimi metropoliami i ich ściskiem. Nie mogła jednak odmówić znajomemu, a w dodatku naprawdę chciała dzielić się zdobytą wiedzą z innymi. To była dla zainteresowanych niepowtarzalna okazja, żeby zadać jej parę pytań. A ona przecież robiła to wszystko by przybliżyć innym trochę świat w którym żyje, a nie jedynie dla sławy i pieniędzy!
Domyślała się, że raczej nie ma do czynienia z żadnym wielkim fanem, po prostu zwykłą osobą, która raz czy dwa musiała obejrzeć któryś z przyrodniczych programów z jej udziałem. No cóż, połowa jej produkcji skierowana była do dzieci, więc to one zwykle zwracały na nią uwagę i stanowiły tę część widowni, która przy każdym spotkaniu zasypywała ją pytaniami. Z dorosłymi było inaczej, jeśli nie trafiła akurat na przyrodnika-pasjonata, to nie miała co liczyć na pytania związane z naukową stroną jej działalności.
- Tam gdzie podróżuje nie ma zwykle również piwa. – roześmiała się. - Nigdy nie potrafiłam usiedzieć na miejscu, od małego nosiło mnie po świecie. Bardziej męcząca jest dla mnie bezczynność, niż kolejna wyprawa.
Nie wspominała o Thomasie, nie było sensu poruszać tego tematu. Mogła radzić sobie na co dzień świetnie, dalej podróżować i nagrywać program, ale rozmów na temat zmarłego męża nie potrafiła prowadzić z łatwością. Oczywiście nie wybuchała płaczem na jego wspomnienie i przyjmowała wszelkie wyrazy współczucia z wdzięcznością, jednak czasem gdy długo nie mogła zasnąć dławiła ją pustka, która po nim pozostała. Starała się nie płakać i besztać za zbytnie rozklejanie, ale niewiele to dawało. Upiła łyk wina, rozkoszując się jego chłodem i słodkim smakiem. O tak, tego jej było trzeba.
Powrót do góry Go down
Michael Callaghan


Michael Callaghan
https://wyspa.forumpolish.com/t82-michael-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t117-michael-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t100-michael-callaghan
Dane osobowe :
30 lat; Były przestępca, Australijczyk.

Znaki szczególne :
Na lewym ramieniu tatuaż " Living is Easy with Eyes Closed ", krzywo zrośnięty nos co jest słabo widoczne, na środkowym palcu prawej ręki srebrny pierścień.

Ubiór :
Spodnie jeans'owe ( prawa nogawka podarta ) , buty białe addidas ( teraz już nie takie białe ), szary podkoszulek z jakimś czarnym kołem na środku, walizka.

Ekwipunek :
walizka: dwie i pół czekolady, paczka sześciu czosnkowych placków do tortilli, cztery obite pomarańcze, kilka bawełnianych bluzek damskich w rozmiarze XXL, dwie sukienki XXL, plażowe klapki, ogromny kapelusz, Beretta 99 wraz z Magazynkiem.

Stan zdrowia :
Opuchnięty w okolica kości łonowej, silny ból śródręcza, pocięta prawa noga.

Punkty :
50


Bar - klasa pierwsza Empty
PisanieTemat: Re: Bar - klasa pierwsza   Bar - klasa pierwsza EmptySro Sie 12, 2015 2:33 pm

Dopijał swojego drinka o ile tak go można było nazwać i słuchał kobiety obserwując pomieszczenie. A już myślał że w LA rozpocznie emisję nowego programu podróżniczego typu " Jak przetrwać w miejskiej dżungli? ". Kiwnął głową potwierdzając to co powiedziała. Sam bał się tego że ciężko mu będzie odnaleźć się w nowej metropolii, gdzie Sydney znał jak własną kieszeń. Odpowiedziała też na drugie jego pytanie. Wtedy spojrzał na nią lekko się uśmiechając i drapiąc po brodzie.
- Ze mną jest zupełnie inaczej. Wolę się bawić na własnym podwórku bo je znam... Nigdy nigdzie nie wyjeżdżałem więc to może też dlatego. To moja pierwsza podróż, jakieś rady? - zapytał osobę która w końcu się na tym zna. Jak by nie patrzeć mogła by mu trochę doradzić w jaki sposób odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Choć nie był osobą która kocha nawiązywać kontakty z ludźmi którzy mu się nie podobają to wie już teraz, że nie będzie miał innego wyboru.
Dopił swoją wódkę i kiwnął machnął ręką na barmana. Facet nie będzie miał z tymi pasażerami łatwego życia i choć może Callaghan nie należał do klasy pierwszej to nie zaszkodzi jegomościa trochę powykorzystywać.
- Jeszcze raz to samo. - oddał mu szklankę i odetchnął głęboko rozglądając się po pomieszczeniu. Po chwili przeniósł wzrok na kobietę zastanawiając się dla czego tak znana osoba, a do tego o niebagatelnej urodzie siedzi tutaj tak sama bez jakiegokolwiek towarzystwa. No teraz już ma, ale będzie musiał za chwilę wracać na miejsce i może spróbuje zasnąć.
- Nie widzę żadnego towarzysza podróży który zabawiał by cię śmiesznymi anegdotkami o kangurach i opowiadał o urodzinach swojej matki. - powiedział i z pauzował na kilka sekund po czym kontynuował. - Ja niestety podróżuję z moim braciszkiem policjantem u którego będę musiał zamieszkać a do tego wszystkiego na tym pokładzie jest również najzimniejsza kobieta pod słońcem z którą kiedyś się znałem... Coś czuję że to będzie długi lot. - Oczywiście chodziło tu o Nathana i jego eks Madison która działała mu na nerwy odkąd wlazł na ten przeklęty samolot. Towarzyszka jego rozmowy też nie wyglądała na jakąś super zadowoloną i skaczącą niemal ze szczęścia więc może to w jakiś pewien dziwny sposób mogło sprawić że się dogadają. Przynajmniej póki co. Miał jeszcze do niej kilka zapytań, nawet o tą pracę przy czyszczeniu sprzętu czy czegoś tam ale chciał zaczekać aż odpowie mu na to co powiedział. Nigdzie się przecież nikomu nie spieszyło, dopiero wystartowali.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


Bar - klasa pierwsza Empty
PisanieTemat: Re: Bar - klasa pierwsza   Bar - klasa pierwsza EmptySro Sie 12, 2015 3:32 pm

Młody mężczyzna zajmujący się obsługą baru, starał wsłuchiwać się w rozmowę nieznajomych. Niestety polerowanie szklanek z zaskakująco grubego szkła nie było jego wymarzonym zajęciem, dlatego także oddawał się wszystkim pozostałym przyjemnością, mogących zaskoczyć go na pokładzie statku. W głębi serca ogromnie cieszył się, że tym razem nie przyszło mu obsługiwać nowobogackich idiotów - przecież trawił na sławną podróżniczkę oraz na jej nieznanego towarzysza niedoli w przybrudzonych butach… Choć z perspektywy stania za barem jednoznacznie nie mógł ocenić ich stanu czystości.
- Cieszcie się państwo, iż nie pozostaliście na dłużej w Australii - wypalił, nie przejmując się zbytnio nieprofesjonalnością swojego zachowania. - Dziś rano, tuż przed samym wylotem czytałem wiadomości z pierwszej ręki - próbował budować napięcie. - Na jakiejś famie odkryto ciało mężczyzny w zaawansowanym stadium rozkładu. Po przeszukiwaniu domu policja odkryła szczątki płodów i prowizoryczne narzędzia do aborcji, trochę pieniędzy. Poszukiwania świadków lub ludzi mogących wiedzieć zostały rozpoczęte, acz wszyscy podejrzewaną jakieś ugrupowanie. Podobno rodzina jest zrozpaczona - pokręcił głową z dezaprobatą, nie dowierzając we własne słowa. - Jakim złym człowiekiem trzeba być, aby kogoś zabić? Ech, Australia - tak spokojny kraj, a jednak!
Powrót do góry Go down
Michael Callaghan


Michael Callaghan
https://wyspa.forumpolish.com/t82-michael-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t117-michael-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t100-michael-callaghan
Dane osobowe :
30 lat; Były przestępca, Australijczyk.

Znaki szczególne :
Na lewym ramieniu tatuaż " Living is Easy with Eyes Closed ", krzywo zrośnięty nos co jest słabo widoczne, na środkowym palcu prawej ręki srebrny pierścień.

Ubiór :
Spodnie jeans'owe ( prawa nogawka podarta ) , buty białe addidas ( teraz już nie takie białe ), szary podkoszulek z jakimś czarnym kołem na środku, walizka.

Ekwipunek :
walizka: dwie i pół czekolady, paczka sześciu czosnkowych placków do tortilli, cztery obite pomarańcze, kilka bawełnianych bluzek damskich w rozmiarze XXL, dwie sukienki XXL, plażowe klapki, ogromny kapelusz, Beretta 99 wraz z Magazynkiem.

Stan zdrowia :
Opuchnięty w okolica kości łonowej, silny ból śródręcza, pocięta prawa noga.

Punkty :
50


Bar - klasa pierwsza Empty
PisanieTemat: Re: Bar - klasa pierwsza   Bar - klasa pierwsza EmptyCzw Sie 13, 2015 12:18 pm

Czekał na odpowiedź kobiety która miała zaraz nastąpić. Chyba już nawet otworzyła usta żeby coś powiedzieć kiedy barman niczym nieproszony gość na święta, zaczął swoją gadkę. Michael z tego co pamiętał to, to że facet był od wydawania alkoholi i reszty wyposażenia baru a nie od rozmów z pasażerami w stylu informacji turystycznej z Australii. Przecież dobrze wie jak tam jest.
Mężczyzna zaczął od uświadomienia im tego że dobrym wyborem było opuszczenie tej przerośniętej wyspy. Michael odruchowo odpowiedział.
- Bo? - Facet kontynuował dalej zaczynając opowiadać jakaś historię niczym serwis informacyjny. Callaghan tylko słuchał pocierając się po brodzie i próbując zpacyfikować jegomościa wzrokiem, za to że zamiast zajmowania się swoimi sprawami takimi jak na przykład zamówienie przed chwilą złożone, wdaje się w jakieś głupawe dyskusje. Nie interesowało go co ma do powiedzenia, oczekiwał jedynie swojego drinka, bo w końcu po to tu przyszedł. Chłopak jednak nic sobie z tego nie robił i szedł w zaparte opowiadając o jakimś doktorku który zajmował się aborcjami. Pewnie nie robił tego zbyt dobrze bo jak się po sekundzie dowiedział, facet już od dawna gnił w swoim szambie.
Morderstwo. Kojarzyło mu się tylko z jednym. Z facetem którego musiał zabić wtedy w sklepie jubilerskim. Nie miał innego wyboru. ta bezbronna twarz śniła mu się co noc i nie było też dnia by nie myślał o tym zdarzeniu. Nie był mordercą, a przynajmniej nie uważał się za takiego. W obronie własnej wszystko wyglądało inaczej i można było to na jakiś sposób usprawiedliwić ale zabójstwo mężczyzny który pojawił się po prostu w złym miejscu o złej porze nie było czymś dobrym. Gdyby nie wyjazd brata przed laty, nie musiał by się zmagać z takimi problemami.
Callaghan zawiesił przez chwilę wzrok gdzieś w dali, pogrążony we własnych myślach. Nie słuchał dalszej części o poszukiwaniach czy zrozpaczonej rodzinie bo roztrząsał to co było w nim. Sprawiało to jedynie uczucie iż musiał wypić jeszcze kilka kolejnych drinków. Czy wszyscy na tym samolocie mają się przeciwko niemu? Najpierw Madison będzie mu wypominać nieudane życie a teraz ten facet przypominać o zabójstwie? Usłyszał ostatnie zdanie. Przeniósł na niego wzrok wysłuchując morału opowieści. Jakim złym trzeba być?! Koleś ledwo wyszedł z pod fartuszka mamusi i już prawi morały życiowe?
Po skończonej opowieści barmana nastała cisza. Michael przeniósł wzrok przed siebie milcząc. Po chwili jednak oblizał wargi i ponownie obrócił głowę w stronę faceta.
- To bardzo ciekawe... Ale z tego co pamiętam koleś, miałeś zając się dostarczeniem mojego drinka a nie opowiadaniem historyjek. Zrób mi przysługę, zamknij jadaczkę i nie przeszkadzaj sobie to może nie pokażę ci do jakiego stopnia człowiek potrafi być zły. - odpowiedział po czym odwrócił od niego wzrok. Siedziała obok niego dama więc zrobił to najbardziej potulnie jak się dało. Choć w głębi duszy miał ochotę złamać facetowi nos, albo zrobić coś równie przekazowego by zrozumiał że chodzi mu tylko o drinka i nie ma zamiaru rozmawiać o zabójstwach. Liczył na to że chłopak usłucha i zajmie się swoją robotą. Nie chciał się powtarzać.
Powrót do góry Go down
Maxine Villepreux


Maxine Villepreux
https://wyspa.forumpolish.com/t67-maxine-villepreux#119 https://wyspa.forumpolish.com/t106-maxine#265 https://wyspa.forumpolish.com/t69-maxine-villepreux#127
Dane osobowe :
27 lat, przyrodnik/podróżnik, francusko-hiszpańkskie pochodzenie

Znaki szczególne :
mała blizna w lewym zgięciu łokcia

Stan zdrowia :
skręcona kostka, złamany nos, wybite trzy zęby (trójka, czwórka i piątka) po prawej stronie

Punkty :
189


Bar - klasa pierwsza Empty
PisanieTemat: Re: Bar - klasa pierwsza   Bar - klasa pierwsza EmptyCzw Sie 13, 2015 8:52 pm

O nie, raczej nigdy nie zamierzała zabrać się za program opowiadający o którymkolwiek z wielkich miast. Była raczej pasjonatką dzikiej przyrody, w którą te betonowe dżungle nie obfitowały zbytnio. Oczywiście można było w nich spotkać, np. szczury, ale to nie to samo co różnorodność lasów tropikalnych. Swoją drogą miejskie gryzonie były bardzo inteligentne, o czym zaświadczyć mógł każdy choć trochę z nimi obeznany. Istniały badania, które starały się nawet udowodnić, że szczury są mądrzejsze od delfinów, ogólnie uważanych za niewiarygodnie mądre stworzenia. Choć mózgi tych drugich były wielokrotnie większe, to zdawało się być to głównie przystosowanie do zmagania się z wyzwaniami termicznymi, a nie rozwiązywania zagadek logicznych. Włożony do skrzynki gryzoń będzie chciał w pierwszej chwili się z niej wydostać, nawet złota rybka włożona do słoja postara się z niego wyskoczyć, by powiększyć swą przestrzeń życiową. Delfin z kolei nie przeskoczy nawet niskiego murka oddzielającego baseny w oceanarium.
- Rady? Jeśli się rozbijemy, pamiętaj, że najważniejsza jest woda.
Max oczywiście nie mówiła tego poważnie, ot taki czarny humor. Ciężko jej przychodziło wymyślenie jakiś porad, gdy ktoś nie wybierał się na dziką wyprawę, a jedynie podróżował między olbrzymimi aglomeracjami. Oczywiście, choć wcześniej odpowiadała wymijająco na pytanie o towarzystwo w podróży, to temat ten wrócił jak bumerang. Chciała jakoś zręcznie zmienić temat i już faktycznie otwierała usta, gdy wtrącił się barman. Biedak nawet nie wiedział, jak była mu w tym momencie wdzięczna. To o czym mówił z pewnością zajmie uwagę jej rozmówcy, ba, ona również byla zainteresowana. Sprawa o której mówił była zdecydowanie dość upiorna. Kiedy wysłuchała do końca wypowiedzi członka obsługi zdecydowała, że wolałaby chyba jednak kontynuować rozmowę na temat braku jej partnera. Jej rozmówca najwyraźniej nie wiedział, iż ma do czynienia z wdową, ale nie miała mu tego za złe. Nie każdy musiał śledzić jej życiorys i zwracać uwagę na śmierć jakiegoś podróżnika. Nawet, jeśli ta osoba była dla niej całym światem.
Jej towarzysz zareagował o wiele bardziej nerwowo, sama nie miała zamiaru tak naskakiwać na barmana. Na chwilę utkwiła wzrok w kieliszku, wcześniejszy uśmiech zniknął gdzieś bezpowrotnie.
- To straszne... Wiem, że niektóre kobiety mogą mieć naprawdę trudną sytuację, ale... Cóż, nie mnie oceniać.
Fakt, była zwykle dość powściągliwa w wygłaszaniu opinii, nawet jeśli jakiś temat wyjątkowo nią wstrząsnął. Westchnęła głośno i upiła łyk wina, tym samym opróżniając kieliszek.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


Bar - klasa pierwsza Empty
PisanieTemat: Re: Bar - klasa pierwsza   Bar - klasa pierwsza EmptyCzw Sie 13, 2015 10:17 pm

Grubiańskie zachowanie wcale nie zachęciło mężczyzny do dalszego prowadzenia jakże intrygującej rozmowy. Przecież tym właśnie żył współczesny świat - morderstwami i skandalami.
Jednakże powrócił do swojego zajęcia, nalewając mężczyźnie trunku do kolejnej szklanki, pod którą podłożył coś jeszcze, choć nie było to aż tak widoczne. Dopiero po podniesieniu trunku do ust Callaghan mógł dostrzec zgiętą w pół kartę, na której litery składające się w „przeżyj ze mną swoją podniebną przygodę” poprzedzał numer telefonu.
- Życzę państwu miłej podróży - uśmiechnął się najbardziej czarująco jak tylko potrafił i oddalił się od blatu.

Powrót do góry Go down
Michael Callaghan


Michael Callaghan
https://wyspa.forumpolish.com/t82-michael-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t117-michael-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t100-michael-callaghan
Dane osobowe :
30 lat; Były przestępca, Australijczyk.

Znaki szczególne :
Na lewym ramieniu tatuaż " Living is Easy with Eyes Closed ", krzywo zrośnięty nos co jest słabo widoczne, na środkowym palcu prawej ręki srebrny pierścień.

Ubiór :
Spodnie jeans'owe ( prawa nogawka podarta ) , buty białe addidas ( teraz już nie takie białe ), szary podkoszulek z jakimś czarnym kołem na środku, walizka.

Ekwipunek :
walizka: dwie i pół czekolady, paczka sześciu czosnkowych placków do tortilli, cztery obite pomarańcze, kilka bawełnianych bluzek damskich w rozmiarze XXL, dwie sukienki XXL, plażowe klapki, ogromny kapelusz, Beretta 99 wraz z Magazynkiem.

Stan zdrowia :
Opuchnięty w okolica kości łonowej, silny ból śródręcza, pocięta prawa noga.

Punkty :
50


Bar - klasa pierwsza Empty
PisanieTemat: Re: Bar - klasa pierwsza   Bar - klasa pierwsza EmptyPią Sie 14, 2015 12:23 pm

Mike'owi nie przeszkadzał wcale czarny humor. Ten rodzaj był chyba nawet jedynym ze sposobów rozbawienia jaki wywoływał jeszcze czasami na jego twarzy szczery uśmiech. Tak było i tym razem. Kiwnął głową z uśmiechem że to faktycznie istotna sprawa. Zaraz jednak powiedział:
- Gdybyśmy się rozbili, będę pierwszą osobą która nie będzie odstępować cie na krok. - uśmiechnął się. No skąd mogli wiedzieć że się rozbiją? To zwykłe żarty. Callaghan nawet nie wiedział czy nie lepiej było by się gdzieś rozbić na środku oceanu albo w afrykańskiej dżungli. Póki co jednak, zmierzali do LA i nic nie wskazywało na to by miało być inaczej. Perspektywa spędzenia kilku miesięcy pod kuratelą brata była już aż nadto dołująca.
Barman wrócił do swoich obowiązków i już chyba nie miał nic innego do powiedzenia. I dobrze. Nie miał ochoty na pogawędki o morderstwach zważywszy na to że facet sam zaczął ten temat. Nie wiadomo jakie jeszcze krwawe historie mógł wyciągnąć by z rękawa gdyby tak paplał i paplał. Może nie było to zbyt kulturalne zachowanie ze strony Mike'a ale On taki już był. Kobieta więc mogła od razu poznać że w pierwszej klasie to on nie siedzi. Nie te warstwy społeczne. Spojrzał na nią i powiedział.
- Wybacz... nie mam ochoty na rozmowy o śmierci i morderstwach. - To chyba jedyne normalne wytłumaczenie na jakie mógł się w tej chwili zebrać. Nie należał do subtelnych typków. i nawet nie próbował.
Barman po krótkiej chwili przyniósł mu zamówionego drinka. Callaghan nie zaczekawszy długo, pociągnął dwa łyki. Kiwnął głową na słowa kobiety po czym rzekł:
- Nie nasze zabawki, nie nasze życie.  - To jak ktoś decyduje o aborcji czy innych tego typu sprawach było jego osobistą rzeczą. Michael nie patrzył na to nawet w sferze religijnej, ale po prostu jeśli ktoś potrafi z tym żyć to niech to robi. Nikomu nie będzie dyktował tego jak ma żyć gdyż samemu ledwo mu się udaje. W tym własnie momencie zauważył że na serwetce jest coś napisane. Uniósł lekko brwi do góry i rozejrzał się za barmanem. Czy koleś sobie kpi? Pokręcił głową wypuszczając głośno powietrze i podał serwetkę swojej towarzyszce. Spojrzał na jej reakcję jeśli jakaś nastała i powiedział:
- Jeśli chcesz to korzystaj... lekko mówiąc, nie jest w moim typie. - powiedział i podrapał się po głowie. jeśli facet szuka poważnych problemów to doskonale trafił. Szkoda od razu działać pięściami ale zawsze można to gdzieś zgłosić. No chyba że towarzyszka się jednak skusi. Tylko czy barman będzie zadowolony?
Dopił drinka do końca i odłożył szklankę na blat. Odchrząknął i podniósł się z miejsca.
- Muszę coś załatwić, nie żegnam się bo zaraz pewnie tu wrócę. W klasie ekonomicznej jest dla mnie trochę za tłoczno. - uśmiechnął się. Oczywiście że chodziło mu o toaletę. Nie będzie jednak tak wszystkim ludziom tego w okół oznajmiał. No i nie wypada też chyba o takich rzeczach gadać przy kobiecie która bywała pewnie więcej razy na bankietach niż on na izbie wytrzeźwień.
Oddalił się w kierunku przejścia do klasy biznesowej. Zatrzymał się jednak przed wyjściem i uniósł otwartą dłoń w jakimś tam chyba geście pożegnania. Po chwili zniknął pomiędzy ludźmi.


[z/t]
Powrót do góry Go down
Kiara Foster


Kiara Foster
https://wyspa.forumpolish.com/t56-kiara-foster https://wyspa.forumpolish.com/t116-kiara-foster#330 https://wyspa.forumpolish.com/t68-kiara-foster
Multikonta :
Leonardo

Dane osobowe :
33 lata, pielęgniarka, NYC

Znaki szczególne :
wysoka, po kilku dniach bez odpowiedniej pielęgnacji włosów robi jej się afro

Ubiór :
biała bokserka, brązowy sweterek, jeansowe, podarte spodnie, wygodne, sportowe obuwie, wisiorek i srebna bransoletka

Ekwipunek :
opakowanie zapałek do zniczy, nożyczki do paznokci, lotnicza buteleczka kremu do rąk, okulary przeciwsłoneczne, pilniczek, jedna kanapka z dżemem i nieotwarta zielona galaretka w kubeczku, dwie koszulki, para spodni, sukienka, szczoteczka do zębów, szczotka do włosów, sweterek, tabletki (przeciwbólowe, przeciwzapalne, przeciwgorączkowe, przeciwalergiczne), plastry, woda utleniona, bandaż elastyczny, biała chusta

Stan zdrowia :
Przemęczenie, senność, rozległe otarcia na prawej części ciała, amnezja (nie potrafi rozpoznać znajomych twarzy, zdarza się jej gubić słowa, mówić w języku niegdyś nauczonym - zdarza jej się przypomnieć fragment jakiegoś wydarzenia ze swojego życia, przypomina sobie dobę przed katastrofą)

Punkty :
346


Bar - klasa pierwsza Empty
PisanieTemat: Re: Bar - klasa pierwsza   Bar - klasa pierwsza EmptySob Sie 15, 2015 5:45 pm

Nikt miał nie usłyszeć jej słów. To był jej komentarz do dzisiejszych sytuacji, które były komiczne i przerysowane. Jak cały jej pobyt w Australii. Nadal nie wierzyła, że zdecydowała się na podróż na drugi koniec świata. A teraz też leciała w ślepo. Miała wrażenie, że problemy, które napotyka na drodze mówią jej, że nie postępuje dobrze. Próbowała odgadnąć swoje przeznaczenie, a los płatał jej figla. Może należało po prostu pozwolić mu działać i płynąć z prądem, a nie jak przez całe życie męczyć się i udowadniać swoje racje?
- Oddałabym wszystko za dobre mohito? - padło wtedy z jej ust i nie musiała minąć dłuższa chwila, by usłyszała głos jakiegoś mężczyzny. Odwróciła się tylko zakłopotana i przeniosła na niego swój wzrok. Zaproponował jej drinka, którego tak chciała, a gdy zaczęła mówić o tym, że w jej klasie nie ma przecież baru to kazał się jej tym nie martwić i mu zaufać. Uśmiechnęła się tylko i dodała, że musi się wrócić po torebkę. Poszła kilka siedzeń dalej, upewniła się że jej współtowarzyszka podroży śpi i chwyciła torebkę. Zdążyła jeszcze wyciągnąć telefon i coś ją podkorciło, żeby coś sprawdzić. Kilka kliknięć i dowiedziała się, że jej podróż jest praktycznie bezcelowa... Wrzuciła telefon do torby i odwróciła się po czym poszła za mężczyzną. Nie powinna pewnie tego robić, przecież nawet nie znała jego imienia, ale skoro tego dnia robiła wszystko, czego po sobie by się nie spodziewała to czemu by nie łamać kolejnych zasad?
- Jak masz na imię? - zapytała, choć widząc gdzie wchodzą powinna zapytać się kim jest. To był na pewno bar jakiejś bogatszej klasy, więc miała do czynienia. Jakiś biznesmen? Prawnik? Polityk? Przeniosła wtedy na niego wzrok i uświadomiła sobie, że jest w mundurze. Przez dłuższą chwilę po prostu się wpatrywała, nie tylko dlatego, że miała słabość do mężczyzn w mundurach. Naszły ją wspomnienia z przeszłości i potrzebowała chwili by powrócić do obecnych.
- Kapitan? - zapytała z widocznym zaskoczeniem na twarzy i w głosie. No ładnie Kiara, jeżeli się rozbijemy to będzie twoja wina, bo zachciało ci się mohito.
Powrót do góry Go down
Maxine Villepreux


Maxine Villepreux
https://wyspa.forumpolish.com/t67-maxine-villepreux#119 https://wyspa.forumpolish.com/t106-maxine#265 https://wyspa.forumpolish.com/t69-maxine-villepreux#127
Dane osobowe :
27 lat, przyrodnik/podróżnik, francusko-hiszpańkskie pochodzenie

Znaki szczególne :
mała blizna w lewym zgięciu łokcia

Stan zdrowia :
skręcona kostka, złamany nos, wybite trzy zęby (trójka, czwórka i piątka) po prawej stronie

Punkty :
189


Bar - klasa pierwsza Empty
PisanieTemat: Re: Bar - klasa pierwsza   Bar - klasa pierwsza EmptySob Sie 15, 2015 6:35 pm

Zapewne w niedalekiej przyszłości będzie chciała walnąć się w głowę wspominając tę konwersację. Tak beztrosko mówili o rozbiciu się, zakładając, że przecież nie może się im nic takiego przytrafić. Zresztą, chyba każdy myślał, że całe zło tego świata spotyka innych, a nie jego. Inni chorowali na raka, ginęli w pożarach czy wypadkach samochodowych. Nikt nie dopuszczał do siebie myśli, że nieszczęście może czekać na niego za rogiem. Wtedy, gdy odebrała telefon z wiadomością o śmierci męża, długo nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Szybko, gdzieś z odmentów wspomnień jej mózg wyciągnął wielokrotnie powtarzaną w psychologii tezę, że pacjent przechodzi zwykle przez dośc łatwe do określenia fazy: zaprzeczenie; gniew; (negocjacja); depresja; akceptacja. Patrząc na swe przeżycia z perspektywy czasu mogła śmiało stwierdzić, że była wzorcowym przypadkiem. Wszystkie te etapy trwały u niej krócej lub dłużej, ale pojawiły się. No może poza negocjacją, bo nie było o co się targować, żadne jej żądania czy oferty nie były w stanie przywrócić życia Thomasa.
- Uwierz mi, ja również.
Czy naprawdę tak wiele oczekiwała, miała jedynie nadzieję na dobrego drinka w wesołym towarzystwie. Może nie była pesymistką, ale czasem miała wrażenie, że nic nie może pójść zgodnie z jej oczekiwaniami. Ona również raczej nie patrzyła na kwestię aborcji pod względem religijnym, nawet śmierć męża nie była w stanie pchnąć ją w objęcia Kościoła. Nigdy nie próbowała nawet sprecyzować swoich poglądów na tę niewidzialną siłę, która miałaby całe życie patrzeć jej na ręce. Mimo wszystko mogła śmiało powiedzieć, że realizowała zasadę o „miłości do bliźniego” lepiej, niż nie jedna wierząca osoba.
Zrobiła nieco rozbawioną minę, gdy jej wzrok padł na wiadomość napisaną na kartce. Ledwo zdusiła w sobie ochotę, by nie roześmiać się na głos. Była chyba już za stara na takie rzeczy. Możliwe, że niektórzy z jej znajomych pokosiłoby się o nazwanie ją sztywniarą, skoro odrzuciła taką możliwość. W końcu pokiwała z niedowierzaniem głową.
- Dziękuję, postoję... Z resztą to ty dostałeś kartkę! Nigdzie się nie wybieram, więc do zobaczenia. – mruknęła. Gdy odchodził i odprowadziła go wzrokiem.
Naprawdę nie zamierzała się póki co stąd ruszać. I tak zapewne nie zaśnie w czasie tej podróży, a rozmowy z ludźmi niemal zawsze były ciekawsze od czytania książki. Postanowiła więc rozsiąść się wygodnie, zamówić kolejny napój i zaczekać cierpliwie. Wciąż mając w pamięci liścik zachowała kamienną twarz zwracając się do barmana tym razem.
- Szklankę Godmother proszę.
Tym razem wybrała coś o wiele mocniejszego od pierwszego trunku i nie bez powodu. Ta szklanka miała jej wystarczyć do końca jej pobytu w barze, a więc na dobre parę godzin. Zresztą nie martwiła się, że po wypiciu dwóch napojów urwie jej się film. Z doświadczenia wiedziała, że potrzeba o wiele więcej by zaszumiało jej w głowie. Kątem oka zwróciła uwagę na kolejne osoby wchodzące i wychodzące z baru, ale już po chwili jej myśli znów rozpierzchły się na wszystkie strony, a wzrok utkwiła w oknie.
Powrót do góry Go down
Nicolas Fuentes


Nicolas Fuentes
https://wyspa.forumpolish.com/t166-nicolas-a-fuentes https://wyspa.forumpolish.com/t182-senor-piloto https://wyspa.forumpolish.com/t181-nicolas-a-fuentes
Multikonta :
Rei

Dane osobowe :
36 * drugi pilot * Argentyńczyk

Znaki szczególne :
długa blizna przez całe plecy (poparzenie)

Ekwipunek :
strój pilota, butelka wody, ciemnozielony gruby koc, igła i szpulka jasnobrązowej nici

Stan zdrowia :
pulsujący ból moszny (palący przy oddawaniu moczu), opiłki szkła w twarzy

Punkty :
150


Bar - klasa pierwsza Empty
PisanieTemat: Re: Bar - klasa pierwsza   Bar - klasa pierwsza EmptySob Sie 15, 2015 7:29 pm

Było nas trzech.  Wcale nie. Obsługa jest liczniejsza. Zawsze.
W każdym z nas inna krew. To już tak, bo nie obiło się mi o uszy, żebyśmy mieli rodzinę wśród personelu.
Ale jeden przyświecał nam cel…
…doprowadzić samolot do bezpiecznego lądowania.
Mimo tego byliśmy wyluzowani, podczas kiedy szykowaliśmy się do wylotu z Sydnej, gdzie było przyjemne osiemnaście stopni. Nikt nie przewidywał żadnych zakłóceń lotu, pogoda była piękna, Słonko świeciło, przed wejściem słyszeliśmy ptasie trele. Żyć nie umierać. Owszem, że spoczywała odpowiedzialność na naszych barkach, ale to nie był pierwszy taki lot. Wszystko mieliśmy obcykane tak, że nie było mowy o pomyłce. To malowało uśmiechy na naszych ustach. Nawet u głównego kapitana, którego znaliśmy z miny Grumpy Cata. Najprawdopodobniej to była zasługa mechaników, którzy dwa dni wcześniej skończyli przegląd i remont jego dziecinki. Był przywiązany do tego samolotu tak jak my wszyscy. Denerwował się, kiedy musiał wchodzić za stery innego samolotu, bo chciał być wierny temu jednemu. Niektórzy śmiali się, że dlatego nie miał żony; bo oddał swoje serce oziębłej maszynce. Tak naprawdę nikt z nas nie wiedział nic o jego życiu poza pilotowaniem. Nie to co ja i reszta załogi, ale dzisiaj wszyscy bez wyjątku byliśmy zatopieni w szerokich wyszczerzach. Taki piękny dzień!
Ruszyłem między fotelami po wyjściu z kokpitu. Chciałem złapać nasze stewardessy i porozmawiać chwilę z nimi. Kiedy przechodziłem przez klasę ekonomiczną; to uległo zmianie. Mój bardzo dobry humor wpłynął na to, że od razu zagadałem do posiadaczki ładnych, ciemnobrązowych włosów, kiedy usłyszałem jej słowa. Przecież nie mogłem zostawić kobiety w potrzebie! Tak naprawdę to miałem ochotę porozmawiać z kimś, kto nie był kapitanem Grumpy’m. On miał dobry humor, ale nadal był sobą. Niezręcznym, mało towarzyskim, za bardzo zboczonym, ordynarnym człowiekiem gadającym o swojej dziecince. Czasami myślałem, że on bardziej kocha sam samolot od latania. Dla normalnego pilota problemem nie była zmiana samolotu. Dla niego? Końcem świata.
Ale on chował się w kokpicie. Teoretycznie mógłby napić się kawy i przekazać mi stery, ale tego nie robił. Przez całą podróż sterczał tam jak kołek. Ja wychodziłem do ludzi. Jak dobry i zły glina pilot. Podczas tego lotu zagadałem do ślicznej kobiety od mojito. Mrugnąłem jednym okiem do niej, poczekałem na nią aż zabrała torebkę i zaprowadziłem ją do baru w pierwszej klasie. To z dwóch względów: klasa ekonomiczna takiego nie ma i w razie czego mogę stamtąd szybko pójść do kokpitu. Poza tym… …na zdrowie! Ja nie mogłem pić; za to zamówiłem dla pani mojito, zamierzając wziąć je na koszt firmy. Szpanerskie przywileje pilota.
- Nicolas. Fuentes, miła pani – uśmiechnąłem się do niej, całując grzbiet jej dłoni. Z szacunku do kobiet, bo flirciarzem nie byłem. – Na koszt firmy – powiedziałem, niedbale przesuwając napitek po blacie w kierunku ciemnowłosej. Z zaciekawieniem obserwowałem jej twarz, gdy przyglądała się mojemu ubraniu. Zaskoczony wyraz twarzy mnie urzekł. – Tylko drugi pilot – uściśliłem ze śmiechem. – Do usług.
Powrót do góry Go down
Kiara Foster


Kiara Foster
https://wyspa.forumpolish.com/t56-kiara-foster https://wyspa.forumpolish.com/t116-kiara-foster#330 https://wyspa.forumpolish.com/t68-kiara-foster
Multikonta :
Leonardo

Dane osobowe :
33 lata, pielęgniarka, NYC

Znaki szczególne :
wysoka, po kilku dniach bez odpowiedniej pielęgnacji włosów robi jej się afro

Ubiór :
biała bokserka, brązowy sweterek, jeansowe, podarte spodnie, wygodne, sportowe obuwie, wisiorek i srebna bransoletka

Ekwipunek :
opakowanie zapałek do zniczy, nożyczki do paznokci, lotnicza buteleczka kremu do rąk, okulary przeciwsłoneczne, pilniczek, jedna kanapka z dżemem i nieotwarta zielona galaretka w kubeczku, dwie koszulki, para spodni, sukienka, szczoteczka do zębów, szczotka do włosów, sweterek, tabletki (przeciwbólowe, przeciwzapalne, przeciwgorączkowe, przeciwalergiczne), plastry, woda utleniona, bandaż elastyczny, biała chusta

Stan zdrowia :
Przemęczenie, senność, rozległe otarcia na prawej części ciała, amnezja (nie potrafi rozpoznać znajomych twarzy, zdarza się jej gubić słowa, mówić w języku niegdyś nauczonym - zdarza jej się przypomnieć fragment jakiegoś wydarzenia ze swojego życia, przypomina sobie dobę przed katastrofą)

Punkty :
346


Bar - klasa pierwsza Empty
PisanieTemat: Re: Bar - klasa pierwsza   Bar - klasa pierwsza EmptySob Sie 15, 2015 8:00 pm

Dopiero po chwili otrząsnęła się po całej sytuacji, a na jej twarzy pojawił się szeroki, ciepły uśmiech. Była bardzo nieufna, rzadko zdarzało się, że ktoś robił coś dla niej z własnej, dobrej i nieprzymuszonej woli, więc w chwili, gdy ktoś pofatygował się na taki czyn czuła się wyróżniona. W pracy nie słyszała nawet zwykłego "dziękuję", bo przecież wykonywała swoją pracę, nikt tego nie doceniał Jedynie lekarzom prowadzącym od czasu do czasu należały się jakieś dobre słowa, podziękowania albo kwiatki. Ona jedynie słyszała czasem od jakiegoś starszego pacjenta, że jest ulubioną albo najmilszą pielęgniarką. Nie pamiętała, kiedy ktoś ostatnio postawił jej drinka. Nie chodziła na randki? Chodziła od czasu do czasu, spotykała się z ludźmi w klubach, nie patrzyła z pogardą kiedy zagadywał do niej nieznajomy. Nie wiedziała dlaczego, ale nie miała po prostu szczęścia w życiu do miłych i uczynnych ludzi.
- Miło mi, Kiara Foster - dokładnie śledziła wzrokiem każdy jego ruch, a szczególnie gdy zachowywał się jak na dżentelmena przystało. To jakiś cud? Znajdowali się bliżej nieba, więc może to dobrze wpływało na mężczyzn. Trudno jej było uwierzyć, że trafiła na kogoś z dobrymi manierami, tutaj gdzieś musiał być haczyk. - Tylko? - zapytała, sięgając po swojego drinka i posyłając mu uśmiech w ramach podziękowania. To było coś, jakby ktoś mówił, że jest sprzedawcą w sklepie to można użyć słowa "tylko". Zaśmiała się pod nosem, zajmując wygodnie miejsce - o podobnym nie mogłaby marzyć w klasie ekonomicznej. - Co jak co, ale życie ponad stu ludzi jest między innymi w twoich rękach prawda? Choć teraz pewnie w rękach automatycznego pilota - dodała po chwili. Nie spodobała jej się wizja, że w kokpicie nikogo nie ma, a jakiś komputer steruje maszyną. Wiedziała, że to normalne, ale jednak wolała żeby jej los spoczywał w ludzkich rękach. W końcu lepsza była ochrona wykwalifikowanej kadry niż jakiegoś komputera, który może się popsuć albo przejąć kontrolę nad całym samolotem...choć to już było zbyt bliskie filmów, przecież to nie było możliwe, chyba. - Pytanie, czego pan będzie chciał w zamian? - powiedziała, pokazując swoje mohito i uśmiechając się zalotnie, przecież powiedziała, że oddałaby wszystko, więc pilot, przepraszam drugi pilot miał dużo pole do popisu. Kobieta miała dobry humor, więc pozwalała sobie na więcej. Zwyczajnie też posiadała poczucie humoru, ale wśród chorych i umierających rzadko się ujawniało.
Powrót do góry Go down
Nicolas Fuentes


Nicolas Fuentes
https://wyspa.forumpolish.com/t166-nicolas-a-fuentes https://wyspa.forumpolish.com/t182-senor-piloto https://wyspa.forumpolish.com/t181-nicolas-a-fuentes
Multikonta :
Rei

Dane osobowe :
36 * drugi pilot * Argentyńczyk

Znaki szczególne :
długa blizna przez całe plecy (poparzenie)

Ekwipunek :
strój pilota, butelka wody, ciemnozielony gruby koc, igła i szpulka jasnobrązowej nici

Stan zdrowia :
pulsujący ból moszny (palący przy oddawaniu moczu), opiłki szkła w twarzy

Punkty :
150


Bar - klasa pierwsza Empty
PisanieTemat: Re: Bar - klasa pierwsza   Bar - klasa pierwsza EmptyNie Sie 16, 2015 2:36 am

Był taki piękny dzień, że trzeba było korzystać z tego. Pozostało nam jeszcze kilka godzin lotu planowo. Nie za dużo i nie za mało; tak pomiędzy. Na dodatek nie przewidywaliśmy opóźnień (ani w locie, ani na lotnisku), co było w Los Angeles niecodzienne. Zazwyczaj samoloty nieustannie podchodziły do lądowania i startowały lotniska, na które zmierzaliśmy. Przez to tworzyły się mikro kolejki. Nic niebezpiecznego, ale irytacja pasażerów osiągała wtedy apogeum. To tak zazwyczaj. Kiedy widzieli, że jesteśmy blisko a nie schodzimy niżej i tylko unosimy się nad pasami. Tymczasem byłoby potrzeba wielu kilometrów płaskiego terenu, żeby obsłużyć tyle lotów na raz bez jakichkolwiek opóźnień. Dzisiaj miałem skrytą nadzieję, że ładna pogoda wpłynie na dobry humor wszystkich na pokładzie a przez to nie będzie wkurzonych osób, które nas o coś obwinią.
Teraz było dobrze. Towarzystwo sprzyjało rozwojowi miłej atmosfery i uśmiechu. Kiara co prawda była zaskoczona na początku, ale znaleźliśmy zalążki wspólnego języka. To udało się nam zrobić. Nadal uśmiechając się i patrząc na nią, podrapałem podbródek. Nie chciałem być rasistą albo chamem, ale dużo łatwiej było rozmawiać z przyjemnymi dla oka ludźmi. Do nich twarz szczerzyła się sama. Tak jak w tym momencie.
- Mnie też - rzuciłem i oparłem się o blat baru. Bar pierwszej klasy był pierwszej klasy. Nie kłamali. No, od dawna wiedziałem. - Kiara... ...podoba mi się twoje imię. Jest jak... ...jak z Króla Lwa - wypaliłem, potrząsając łepetyną. Kobiet nie porównuje się do zwierzątek a co dopiero do lwów z pustyni. Palant. - Kojarzy mi się z Królem Lwem, przepraszam. Czasami nie myślę co mówię.
To mój problem; niewinny, ale wciąż. Nikt nie miał tak obitej twarzy jak ja, bo w liceum powiedział kapitanowi drużyny rugby, że jego bieg przypomina trucht jamnika. Byłem szczery. Zresztą kilka lat później zostaliśmy przyjaciółmi. Podpisał się na mojej karcie, kiedy został sławny. Wszystko miało wady i zalety a punkt widzenia zależał od punktu siedzenia. Święte słowa mojego dziadka.
- Uhm. Tylko - uśmiechnąłem się na jej uroczy uśmiech i wzruszyłem ramionami. - Tak jak mówisz. Większość samolotów jest w pełni skomputeryzowana, więc nie mamy do roboty zbyt dużo. Zazwyczaj jeden z nas siedzi w kabinie i sprawdza kontrolki - całe patrzenie było bardziej skomplikowane, ale to skróciłem, żeby nie przynudzać - a w razie czego reaguje. Spokojnie. To zdarza się raz na pięćdziesiąt, sześćdziesiąt lotów i zazwyczaj nie jest niebezpieczne. Są ludzie z bardziej odpowiedzialną pracą. Strażacy, lekarze, pielęgniarki, policjanci... ...nawet kontrolerzy lotów. My tylko klepiemy formułki.
Przez chwilę przyglądałem się niecodziennej urodzie Kiary, myśląc o możliwościach jej pochodzenia, ale zrezygnowałem. To ona teraz mnie zbiła z tropu. Nadal twierdziłem, że ten uśmiech to coś bardzo urokliwego, ale słowa zaraz mnie rozbawiły. Nie byłem Don Juanem z kokpitu. Prawdę mówiąc to całkiem bezinteresowny typ ze mnie był.
- Co powiesz na to, żeby dalej uśmiechać się tak pięknie? - spytałem rozbawiony. - Ludzie w twoim otoczeniu muszą być bardzo szczęśliwi.
Powrót do góry Go down
Kiara Foster


Kiara Foster
https://wyspa.forumpolish.com/t56-kiara-foster https://wyspa.forumpolish.com/t116-kiara-foster#330 https://wyspa.forumpolish.com/t68-kiara-foster
Multikonta :
Leonardo

Dane osobowe :
33 lata, pielęgniarka, NYC

Znaki szczególne :
wysoka, po kilku dniach bez odpowiedniej pielęgnacji włosów robi jej się afro

Ubiór :
biała bokserka, brązowy sweterek, jeansowe, podarte spodnie, wygodne, sportowe obuwie, wisiorek i srebna bransoletka

Ekwipunek :
opakowanie zapałek do zniczy, nożyczki do paznokci, lotnicza buteleczka kremu do rąk, okulary przeciwsłoneczne, pilniczek, jedna kanapka z dżemem i nieotwarta zielona galaretka w kubeczku, dwie koszulki, para spodni, sukienka, szczoteczka do zębów, szczotka do włosów, sweterek, tabletki (przeciwbólowe, przeciwzapalne, przeciwgorączkowe, przeciwalergiczne), plastry, woda utleniona, bandaż elastyczny, biała chusta

Stan zdrowia :
Przemęczenie, senność, rozległe otarcia na prawej części ciała, amnezja (nie potrafi rozpoznać znajomych twarzy, zdarza się jej gubić słowa, mówić w języku niegdyś nauczonym - zdarza jej się przypomnieć fragment jakiegoś wydarzenia ze swojego życia, przypomina sobie dobę przed katastrofą)

Punkty :
346


Bar - klasa pierwsza Empty
PisanieTemat: Re: Bar - klasa pierwsza   Bar - klasa pierwsza EmptyNie Sie 16, 2015 8:47 am

W jej przypadku los bywał przewrotny. Pierw problemy z odprawą na lotnisku - bo przecież wygląda jak typowa terrorystka i jej bagaż sprawiał, że maszyna kontrolna wyła właśnie dlatego, że przewoziła bombę, a nie ze względu na metalowe elementy wewnątrz walizki. Potem nowo co poznana przez nią osoba zatrzasnęła się w toalecie i trzeba było angażować obsługę w celu jej uwolnienia. I to wszystko, żeby dobra karma mogła do niej powrócić pod postacią sympatycznego pana pilota. Widać czasem było warto trochę się pomęczyć, żeby potem dostać coś w zamian. Może ten lot jednak nie był aż tak bardzo przeklęty, jak jej na początku się wydawało?
- Tylko na świecie to ja byłam pierwsza, a nie Król Lew - zażartowała sobie i roześmiała się po jego słowach. Pierwszy razy została porównana do tego uroczego lwiątka z drugiej części tej wspaniałe bajki. Kiara było to dość powszechne imię w jej kręgach - mówiąc dosadnej, jedno z typowych czarnych imion. Lecz skąd on mógł to wiedzieć? Zakłopotanie Nicolasa wydawało się jej nawet całkiem urocze, zdawała sobie sprawę, że nie miał nic złego na myśli. - Lubiłam tę bajkę, mimo iż jak szłam ze znajomymi do kina to miałam już naście lat to i tak płakałam jak Mufasa umierał - dodała w celu rozluźnienia atmosfery. Nie było to kłamstwem, kto nie wzruszyłby się na tej scenie? Przecież to była jedna z najpiękniejszych produkcji wytwórni, póki to co z niej wychodziło było jeszcze bajkami, a nie filmami młodzieżowymi, których nie dało się oglądać. Dopiero Frozen pobudziło w niej nadzieje, że młode pokolenia będą mogły wychowywać się na podobnych, ciekawych produkcjach z przekazem.
- Mogę ci szczerze powiedzieć, że zdarza się mi bardzo przypominać Simbę. Od zbyt dużej wilgotności powietrza moje włosy zaczynają się kręcić i... - mówiła i pokazała dłońmi wielkie afro, które utworzyłoby się na jej głowie w takich warunkach. Oczywiście zawsze miała swoje kosmetyki, ale bywały obszary o tak dużej wilgotności, że nawet one nie dawały sobie rady i jej włosy żyły własnym życiem. Po raz kolejny uśmiechnęła się szeroko, wyobrażając sobie siebie w takim wydaniu. Była to jej naturalna wersja, lecz już tak bardzo przyzwyczaiła się do swoich delikatnie pofalowanych włosów, że nie brała pod uwagę możliwości wrócenia do tamtej wersji.
- Mogłam się domyśleć, że to tak wygląda, ale to wydaje się takie abstrakcyjne. Prościej jest mi zaufać człowiekowi z umiejętnościami, niż komputerowi nie ważne jak inteligentnemu. Pewnie dlatego, że nie mam pojęcia jak to działa i naprawdę wygląda, a ja muszę zobaczyć, żeby się przekonać. - Trudno jej było po prostu wierzyć na słowo w jakiejkolwiek sprawie, bo była osobą, która musiała czegoś doświadczyć, żeby w pełni to pojąć. Takie podejście sprawiło, że w życiu udało jej się kilka posunięć, które nadal wspominała z poczuciem strachu bądź zakłopotania. Lecz to były raczej dawne czasy, ostatnio jej funkcje poznawcze zostały mocno ograniczone - nie licząc wyprawy do Australii.
- O, zdarzyło się, że ktoś uznał mój zawód za odpowiedzialny, odnotuje to sobie - powiedziała i zaczęła szukać notesu w torbie jakby chciała zrobić to naprawdę, po czym odłożyła torbę na bok i zaśmiała się. Dokończyła swoje mohito, które całkowicie ją orzeźwiło i pobudziło, mimo iż już dawno powinna być senna przez tak długą podróż. Ludzie zazwyczaj, gdy myślą pielęgniarka to wydaje im się to ktoś nieistotny od pobiera krwi i tym podobnych. Nie zdają sobie sprawy, że takie osoby asystują w najbardziej poważnych operacjach i dbają o pacjentów wtedy, gdy ci nie znajdują się na stole operacyjnym. - Jeżeli uważasz, że pięknie to mogę to robić dalej - dodała po chwili, czyżby próbowała z nim flirtować? Nawet tego nie zauważyła, jej słowa samoistnie płynęły z ust. - W moim zawodzie muszę dużo się uśmiechać, ale nie pomyśl, że się do tego przymuszam, bo to nieprawda. Jestem pielęgniarką i czasem jedyną osobą, w której spojrzeniu nie widać, że ktoś spisany jest na śmierć. Lekarze zazwyczaj mają o wiele surowsze spojrzenie, nawet jak próbują być mili. Ja staram się dać nutkę radości tym, którzy tego potrzebują - mówiła spokojnie o swojej pracy, lubiła ją i ceniła. Jej wyraz twarzy był łagodny, a słomką nerwowo kręciła w praktycznie pustej szklance. W końcu przeniosła swoje cynamonowe spojrzenie na mężczyznę i pierwszy raz od ich spotkania przez dłuższą chwilę zawiesiła je na jego twarzy, żeby móc mu się przyjrzeć. Po chwili stwierdziła, że atmosfera przybrała zbyt poważną aurę, więc kontynuowała. - Czasem słyszę, że swoją pogodą duszą uszczęśliwiam mężczyzn... szczególnie tych po sześćdziesiątce, którzy chwalą mi się swoim nowym rozrusznikiem serca.
Powrót do góry Go down
Michael Callaghan


Michael Callaghan
https://wyspa.forumpolish.com/t82-michael-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t117-michael-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t100-michael-callaghan
Dane osobowe :
30 lat; Były przestępca, Australijczyk.

Znaki szczególne :
Na lewym ramieniu tatuaż " Living is Easy with Eyes Closed ", krzywo zrośnięty nos co jest słabo widoczne, na środkowym palcu prawej ręki srebrny pierścień.

Ubiór :
Spodnie jeans'owe ( prawa nogawka podarta ) , buty białe addidas ( teraz już nie takie białe ), szary podkoszulek z jakimś czarnym kołem na środku, walizka.

Ekwipunek :
walizka: dwie i pół czekolady, paczka sześciu czosnkowych placków do tortilli, cztery obite pomarańcze, kilka bawełnianych bluzek damskich w rozmiarze XXL, dwie sukienki XXL, plażowe klapki, ogromny kapelusz, Beretta 99 wraz z Magazynkiem.

Stan zdrowia :
Opuchnięty w okolica kości łonowej, silny ból śródręcza, pocięta prawa noga.

Punkty :
50


Bar - klasa pierwsza Empty
PisanieTemat: Re: Bar - klasa pierwsza   Bar - klasa pierwsza EmptyNie Sie 16, 2015 1:25 pm

Po całej tej sytuacji w toalecie, młodszy Callaghan załatwił co miał załatwić i opuścił kabinę w końcu kogoś do niej wpuszczając. I nie chodziło tu by najmniej o problemy natury fizjologicznej ale o kobietę która również podróżowała tym samolotem i może była nawet w stanie załatwić mu jakąś prace na start. Coś by się usamodzielnił od Nathana i nie musiał mu być coś winny. Bo nie chciał.
Wrócił przeciskając się pomiędzy ludźmi prawie strącając coś z baru. Jakiś kretyn zostawił puste szklanki na samym rogu, specjalnie by ktoś w nie wpadł ręką. W porę zdążył opanować sytuację i nic się nie stało tragicznego. Spojrzał tylko na gapiów i ostatecznie przeniósł wzrok na Barmana który już sobie zdążył u niego nagrabić wcześniej. Odchrząknął i rzucił w jego stronę.
- Pilnuj swoich szklanek, zboczeńcu. - Rzucił tak trochę wytłumaczalnie do gapiów ale też i do niego by coś sobie nie pomyślał. Nie miał zamiaru uczestniczyć w jego podniebnej przygodzie z serwetki. Wyprostował się i nie zważając na wzrok ciekawskich gapiów ruszył przed siebie w kierunku gdzie już wcześniej był. Zainteresowanie ustało.
Maxine siedziała tam gdzie uprzednio znów pogrążona we własnych myślach. A może go zauważyła? jak by nie było, stanął kilka kroków od niej i rzekł:
- Pani jest tą sławną podróżniczką? - Oczywiście to był taki żart, na rozluźnienie sytuacji. Nie czekając długo na odpowiedź usiadł obok i wypuścił triumfalnie powietrze z płuc. Zaraz spojrzał na nadgarstek gdzie oczywiście nie było już zegarka. Nie którym osobom w tym samolocie ręce chodzą szybciej niż jakiś Schumacher.
Nie miał już zamiaru się stąd ruszać. A może po prostu nie chciał. Ciekawe czy w barze można przesiedzieć cały lot? Oby, bo wracanie tam gdzie siedzi jego cała przeszłość i przyszłość nie było rozweselającą i napełniającą optymizmem ofertą. Skinął na przechodzącą stewardessę aby przyniosła mu coś do picia gdyż już barmana nie miał zamiaru prosić.
- Kogo to Oni przyjmują do tych linii lotniczych... - mruknął pod nosem kręcąc głową. Zaraz jednak kontynuował. - Ile już dostałaś ofert matrymonialnych? - zapytał spoglądając na nią i z lekka się uśmiechając. Chyba nie jest tu jedyną osoba której ten coś proponował. Gdzieś w głębi niego rodziła się jakaś chęć zemsty na tym kolesiu. Albo przynajmniej wytłumaczeniu kilku spraw kiedy już wylądują. Całego świata nie zmieni i w sumie do pedziów nic nie ma, póki go nie zaczepiają. Nabiał go nie interesuje i chyba to po nim widać. jeśli nie to przynajmniej będzie widać po barmanie, kiedy wylądują w LA.
- I jak drink? - zapytał już po chwili odbiegając od tematu barmana. Nie znał się na nich, na tych wszystkich nazwach. Słyszał o jakichś seksach na plaży czy coś w tym stylu, ale on był prostym człowiekiem. Drink to drink, ważne żeby kopało i nie było drogie bo w złoto nie opływa.
Powrót do góry Go down
Maxine Villepreux


Maxine Villepreux
https://wyspa.forumpolish.com/t67-maxine-villepreux#119 https://wyspa.forumpolish.com/t106-maxine#265 https://wyspa.forumpolish.com/t69-maxine-villepreux#127
Dane osobowe :
27 lat, przyrodnik/podróżnik, francusko-hiszpańkskie pochodzenie

Znaki szczególne :
mała blizna w lewym zgięciu łokcia

Stan zdrowia :
skręcona kostka, złamany nos, wybite trzy zęby (trójka, czwórka i piątka) po prawej stronie

Punkty :
189


Bar - klasa pierwsza Empty
PisanieTemat: Re: Bar - klasa pierwsza   Bar - klasa pierwsza EmptyNie Sie 16, 2015 6:05 pm

Przymknęła powieki, nie bardzo zwracając znów uwagę na otoczenie. Rzadko mogła sobie pozwolić na chwile lenistwa, ale tutaj była zupełnie niedostępna. Z dala od wszystkich przyziemnych spraw, nikt nie wydzwaniał do niej ani nie prosił o spotkanie. Z pewnością w ciągu kilki następnych dni ludzie mieli dać jej nieźle w kość, pomimo całej jej sympatii do ciekawskich fanów. Po raz kolejny rozważała możliwość kupna specyfików ułatwiających zaśnięcie. Będzie potrzebowała całych swych sił, by nie paść na twarz w czasie któregoś z paneli dyskusyjnych bądź wykładów, a bezsenność nigdy nie ułatwiała tego zadania. W czasie niektórych z ostatnich wypadów była nawet na tyle zdesperowana, by zaufać miejscowym szamanom i ich medykamentom. Przynajmniej nie musiała martwić się, że łyka jakieś pełne sztuczności śmieci. Matka natura miała naprawdę dużo do zaoferowania, po prostu ludzie z czasem zapomnieli o jej łaskawości. Pomiędzy gwarem panującym w barze usłyszała znajomo brzmiący głos. Naprawdę zajęło mu niewiele czasu, cokolwiek robił poza barem. Niestety nie była w stanie zrozumieć co Michael dokładnie powiedział do barmana, jednak wątpiła, by było to coś miłego. Mimowolnie uśmiechnęła się znowu. Cała ta sytuacja była dla niej naprawdę komiczna, zwykle nawet jeśli otrzymywała tego typu propozycję, to odbywało się to w nieco bardziej wyszukany sposób, niż kartka z numerem telefonu i pojedynczym zdaniem. No cóż, jakie czasy, tacy romantycy.
Roześmiała się, gdy usłyszała jego wypowiedź.
- To pytanie jest zabawne, dopóki nie słyszysz go 10 razy dziennie. Zostało ci więc jeszcze parę razy.
Chyba powinna się powoli przyzwyczajać do słuchania tego tekstu kilka razy na godzinę. W końcu już niedługo zadawany on jej będzie zapewne na każdym kroku, mimo że na piersi błyszczeć będzie plakietka z jej imieniem i nazwiskiem. Czasami miała wrażenie, że powinna ze sobą wozić transparent z odpowiedziami na najczęściej zadawane pytania, wówczas może miałaby trochę spokoju. Choć znając życie i ludzi, pewnie i tak męczono by ją o byle błahostkę. I była jeszcze w stanie przeżyć, gdy chodziło o sprawy związane z programem lub przyrodom. Często jednak wtrącano się w jej prywatne życie.
- Mnóstwo! Nie widzisz, opędzam się od adoratorów!
Brakowało jej w ciągu kilku ostatnich dni takiej zabawnej rozmowy, w której nie musiała przedstawiać siebie jako poważnej pani naukowiec, mogła być po prostu sobą. Nie była w żadnym stopniu zła na barmana za nietypową propozycję, każdy orze jak może. Jeśli jednak zależało mu na pracy i własnym zdrowiu powinien nieco bardziej uważać. Ktoś w końcu złoży na niego skargę lub przywali mu w twarz. Dziwne w ogóle, że do tej pory nikt tego nie zrobił. Pasażerowie pierwszej klasy byli dość wrażliwi na swoim punkcie. Uniosła nieco szklankę, a lód zastukał o ścianki szklanki.
- Całkiem niezły, mam nadzieję, że nic tam nie dodał.
Nie myślała o takiej możliwości na poważnie, nigdy jednak nie było wiadomo czego się spodziewać po innych.
Powrót do góry Go down
Nicolas Fuentes


Nicolas Fuentes
https://wyspa.forumpolish.com/t166-nicolas-a-fuentes https://wyspa.forumpolish.com/t182-senor-piloto https://wyspa.forumpolish.com/t181-nicolas-a-fuentes
Multikonta :
Rei

Dane osobowe :
36 * drugi pilot * Argentyńczyk

Znaki szczególne :
długa blizna przez całe plecy (poparzenie)

Ekwipunek :
strój pilota, butelka wody, ciemnozielony gruby koc, igła i szpulka jasnobrązowej nici

Stan zdrowia :
pulsujący ból moszny (palący przy oddawaniu moczu), opiłki szkła w twarzy

Punkty :
150


Bar - klasa pierwsza Empty
PisanieTemat: Re: Bar - klasa pierwsza   Bar - klasa pierwsza EmptyNie Sie 16, 2015 6:49 pm

- Uf. Nie pyta się kobiet o wiek, ale mogę przynajmniej wnioskować, że jesteś sprzed dziewięćdziesiątego czwartego. Ulżyło mi. Nie wsadzą mnie za spijanie nieletnich - puściłem do niej oko, przyglądając się wchodzącemu mężczyźnie. Najwyraźniej znajomemu drugiej pani przy barze. Jego przejściu towarzyszył głośny dźwięk stuknięcia szklanek. Nie ma co. Facet umiał zrobić wejście. Nie słyszałem za to jego wypowiedzi do barmana, więc nie zareagowałem. Wyglądał na kogoś kto nie lubi wdawać się w pogawędki o kinie, animacji, pogodzie i takich tam. Wolałem przez to moją nową znajomą.
- Stare bajki mają urok - stwierdziłem, kiwając głową. - Klasyki są niesamowite. Nie to co niektóre nowe. Moja młodsza siostra jest na etapie oglądania tych nowości, bo bardziej przemawiają do niej, cytuję - wywróciłem oczami, wspominając ze śmiechem. Daisy... ...takie urocze dziecko. Jak się wściekła, kiedy nazwałem marną podróbą jej ulubioną bajkę. Co ja poradzę na to, że ktoś nakręcił coś podobnego, ale wcześniej?
Repertuar ulubionych animacji siostry był mi znany, mimo że dużo latałem i często mnie w domu nie było. Czasami po przylocie do celu odczytywałem piętnaście wiadomości na gmail, w których wylewała żale na nie takie zakończenie i złych bohaterów. Była takim żywym dzieckiem, bardzo emocjonalnym. W tym wdała się w mojego ojca i we mnie. Za to moja druga siostra Dorcas przypominała swoją matkę. Była elegancką inteligentką panującą nad uczuciami. Zawsze uporządkowana, zwarta i gotowa do tego, żeby pokazać profesjonalizm. Nasza rodzina to zbiór dziwaków.
- Mówisz? - na jej wyznanie wyszczerzyłem się tak, że moje oczy musiały też wyglądać na rozbawione. Podniosłem ręce, powtarzając jej gest, ale na koniec przyklepałem sobie włosy i pokręciłem głową ze smutną miną. - Taki ze mnie przeciętniak, że wyglądam jak mokry pies przy dużej wilgotności. Król Lew byłby zawiedziony mną.
Deszcz to coś dobrego, ale przegrywał ze słonecznym klimatem. Jak do tego jeszcze był wiatr i taka leciutka bryza to już zupełnie; można było odpłynąć, bo czuło się jak w raju. Dlatego ulubionymi miejscami do lądowania były nadmorskie kurorty. Dla mnie, bo Grumpy wolał zimne i deszczowe lotniska. Bez zdziwienia; on jak wampir. Co prawda było hałaśliwie w takich ciepłych rejonach, no i duży ruch, ale przyjazny klimat rekompensował wszystko. Nawet dziwaczny wygląd. Swoją drogą były takie osoby, którym do twarzy w każdej fryzurze. Kiedy patrzyłem na kobietę obok; mógłbym powiedzieć, że to właśnie taki ktoś.
- Och. To całkiem normalne. Trzeba być świrem na punkcie lotnictwa albo mieć w nim kogoś. Jak ja i… …jak ja – pogodnie roześmiałem się do niej. – Jest łatwiej, kiedy wszyscy dookoła są pasjonatami. Mój brat był pilotem jak mój ojciec, dziadek, pradziadek i tak dalej. Moja matka i babcia były stewardessami. Jak widać… …rodzinny biznes. Daję głowę, że ktoś z mojej rodziny pracował przy pierwszych projektach maszyn latających. To błogosławieństwo albo klątwa. Zależy od punktu widzenia. Przynajmniej mi łatwiej zaufać autopilotowi i nie musiałem myśleć nad wyborem zawodu.
Oczywiście nikt by mnie nie pożarł za inną profesję, ale ta była naturalna. Miałem do czynienia z zagadnieniami zawodowymi od dziecka, więc było mi łatwiej niż kolegom, którzy nie mieli warunków. Mimo że nie chciałem zasłaniać się rodziną, jakimiś wpływami i powiązaniami. Wielu mi zazdrościło. Głosy i podejrzenia pojawiały się na każdym kroku, jakobym miał fory. Nie miałem. Wręcz przeciwnie, bo instruktorzy patrzyli na moje osiągnięcia dużo ostrzej. Porównywali mnie do wytrawnych pilotów, jakimi byli mój dziadek i ojciec. Tak naprawdę to nigdy nie byłem sobą w ich oczach. Nawet teraz zdarzało się, że ktoś zwracał się do mnie imieniem któregoś ze starszych lotników. Mimo że nie żyli.
- Aż tak ciężko zostać docenioną? Co za czasy - pokręciłem głową. Społeczeństwo kochało skrajności. Albo niedoceniało, albo przeceniało. Nigdy pośrodku. Jednakże nawet z taką myślą podziwiałem niezwykły humor Kiary i jej zaraźliwy śmiech, któremu nie dało się nie porwać. – Śmiech też masz obłędny – powiedziałem szczerze. Przy takich ludziach nie sposób było nie rozluźnić się tak zupełnie. Z przyjemnością słuchałem tego co miała do powiedzenia. Zwłaszcza o swoim zawodzie. Prawdę mówiąc, kiedy tak spojrzałem to bardzo do niego pasowała. Tak pozytywnie. – Czyli jesteś tym najlepszym typem pracującej, pielęgniarką z powołania. Wymierającym gatunkiem, naprawdę. Dwa lata temu odwiedziłem szpital i niestety trafiłem na kogoś zupełnie innego. Takiego Terminatora – uniosłem brwi, kręcąc głową. To był straszny babsztyl. „Pójdzie! Dlaczego nie poszedł?! Pójdzie i wypełni! Jak wypełni to wróci! Boli?! To niech wypełni szybciej! Wypełnił?! To niech czeka! Kawę piję! Nie widzi?!” Straszne doświadczenie. Pacjenci Kiary mieli szczęście. – Wykorzystują okazję – roześmiałem się. – Nic dziwnego, skoro mają takie towarzystwo. Niestety ja nie pochwalę się rozrusznikiem. Taka szkoda.
Powrót do góry Go down
Kiara Foster


Kiara Foster
https://wyspa.forumpolish.com/t56-kiara-foster https://wyspa.forumpolish.com/t116-kiara-foster#330 https://wyspa.forumpolish.com/t68-kiara-foster
Multikonta :
Leonardo

Dane osobowe :
33 lata, pielęgniarka, NYC

Znaki szczególne :
wysoka, po kilku dniach bez odpowiedniej pielęgnacji włosów robi jej się afro

Ubiór :
biała bokserka, brązowy sweterek, jeansowe, podarte spodnie, wygodne, sportowe obuwie, wisiorek i srebna bransoletka

Ekwipunek :
opakowanie zapałek do zniczy, nożyczki do paznokci, lotnicza buteleczka kremu do rąk, okulary przeciwsłoneczne, pilniczek, jedna kanapka z dżemem i nieotwarta zielona galaretka w kubeczku, dwie koszulki, para spodni, sukienka, szczoteczka do zębów, szczotka do włosów, sweterek, tabletki (przeciwbólowe, przeciwzapalne, przeciwgorączkowe, przeciwalergiczne), plastry, woda utleniona, bandaż elastyczny, biała chusta

Stan zdrowia :
Przemęczenie, senność, rozległe otarcia na prawej części ciała, amnezja (nie potrafi rozpoznać znajomych twarzy, zdarza się jej gubić słowa, mówić w języku niegdyś nauczonym - zdarza jej się przypomnieć fragment jakiegoś wydarzenia ze swojego życia, przypomina sobie dobę przed katastrofą)

Punkty :
346


Bar - klasa pierwsza Empty
PisanieTemat: Re: Bar - klasa pierwsza   Bar - klasa pierwsza EmptyNie Sie 16, 2015 7:47 pm

- Masz pewność, ze mam skończone dwadzieścia jeden lat, choć z drugiej strony... jesteśmy gdzieś nad oceanem, wiec jakie prawo tutaj obwiązuje? - zapytała z czystej ciekawości, bo to było interesujące. Gdyby doszło do naruszania jakiś praw, to przed którym prawem by odpowiadali?  Australijskim czy amerykańskim? Czy może jeszcze jakimś innym? A może tutaj nie było jakichkolwiek zasad? Choć to byłoby zbyt łatwe rozwiązanie, bo brak zasad oznacza dowolność działania, a to z kolei prowadzi do... zbyt dużo wypiła, niby jeden drink z rumem, ale dla osoby, która nie pije to było wystarczająco, żeby jej myśli zaczęły żyć własnym życiem, a biegły w kierunku, który bywał rzadko przez nie odwiedzany. - Jestem pewnie starsza od ciebie, przynajmniej tak  obstawiam. Jesteś bardzo przystojny, więc pewnie i młody, bo to zazwyczaj idzie w parze - dodała po chwili, a gdy uświadomiła sobie sens wypowiedzianych przez nią słów to opuściła głowę,  czując jak poliki ją pieką. Nie miała na celu go komplementować, bo był już wystarczająco pełny siebie - i chodź jej się to podobało - to nie powinna dawać mu do myślenia, że mógł jej się spodobać, choć z drugiej strony była przekonana, że co lot zaprasza jakąś pasażerkę w celu urozmaicenia sobie podróży. Nawet jeżeli to byłaby prawda to nie przeszkadzało jej to. Wyglądał dobrze, więc był młody albo samotny. Jedno z dwóch. Jeżeli to drugie to jej teoria o podrywaniu pasażerek była coraz bardziej prawdopodobna. - Robisz to co lot prawda? Zapraszasz jakąś kobietę na drinka, czarujesz swoim uśmiechem i poczuciem humoru? - zapytała prosto z mostu, a uśmiech i tak nie opuszczał jej twarzy. Nawet jeżeli wpisała się w ten schemat to jej to nie przeszkadzało, bo także dobrze bawiła się w tym zestawieniu. Była ciekawa jego odpowiedzi i tym czy będzie zdziwiony takim pytaniem i otwartością.
- Król Lew to dobry przywódca przyjąłby nawet ciebie jakbyś wyglądał jak siedem nieszczęść. Zrobiłbyś maślane oczka i na pewno by się ulitował nad tobą - zapewniła go. Ona na pewno by tak postąpiła, bo nie mogłaby zostawić kogokolwiek w tak przykrym wydaniu. trzeba pomagać wszystkim, prawda? To całe wyobrażenie wywołało po raz kolejny jej śmiech. Według niej to byłby całkiem uroczy obrazek.
Słuchała jego opowieści uważnie. Nie robiła tego tylko i wyłącznie z grzeczności, bo tak wypadało. Jeżeli ktoś opowiadał z pasją - tak jak on - to po prostu chciało się tego słuchać. Uważnie obserwowała jego każdą reakcje na wypowiadane słowa. Była pod wrażeniem, że pochodzi z tak wspaniałej rodziny. Czasami zdarzało się, że ktoś szedł w ślady rodziców, ale żeby tak od wielu pokoleń? Ciekawa historia. - Pewnie miałeś pod górkę, prawda? Wszyscy mieli co do ciebie duże oczekiwania... Klątwa, czemu klątwa? - zapytała z zaciekawieniem. Jeżeli nie lubiłby swojej pracy i zostałby zmuszony przez rodziców to by to rozumiała, ale wydawało jej się, że Nicolas lubi swoją pracę, a wręcz jest nią zafascynowany. Więc nie do końca rozumiała, o co mogło chodzi.
Niestety zdarzali się ludzie naprawdę różni. Byli ci którzy codziennie chodzili z uśmiechem do pracy i ci, którzy byli źli na cały świat za to, że żyją. Widocznie na takiego osobnika musiał się natknąć mężczyzna. Takie osoby nie powinny pracować z chorymi, przekazują złe nastawienie i sprawiają, że ludzie zniechęcają się jeszcze bardziej do szpitali, a przecież nie oto chodziło. - W takim razie współczuje. Jeżeli ja bym się tobą zajmowała to zapamiętałbyś dobrze wizytę w szpitalu, choć nie wiem czy twoja dziewczyna byłaby zadowolona z nadmiernie miłej pielęgniarki - powiedziała i przeniosła od razu na niego wzrok, obserwując jego reakcje. Jego zawód był specyficzny, mógł sobie na wiele pozwolić, a jeżeli gdzieś tam na lądzie czekała jego dziewczyna bądź żona, to wolała to wiedzieć. Nie musiał nawet odpowiadać, wystarczała jego reakcja. Mimo swojego sprytnego stwierdzenia nie było widać po niej jakiejś większej zmiany, zwyczajnie próbowała cieszyć się chwilą, tym co było tu i teraz, a nie tym co jest gdzieś tam na ziemi. - Kurczę, przegrywasz z nimi na starcie. Musisz mi czymś innym zaimponować - dodała po krótkim namyśle, opierając łokieć na blacie, a potem przechylając głowę w kierunku swojej dłoni - jakby fakt że był pilotem był nagle niewystarczający, była ciekawa, czy Nicolas może ją czymś jeszcze zaskoczyć. Patrzyła się prosto w jego ciemne oczy, oczekując jakiejś zaskakującej odpowiedzi albo nagłego gestu, czegoś co mogłoby ją jeszcze zdziwić.
Powrót do góry Go down
Michael Callaghan


Michael Callaghan
https://wyspa.forumpolish.com/t82-michael-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t117-michael-callaghan https://wyspa.forumpolish.com/t100-michael-callaghan
Dane osobowe :
30 lat; Były przestępca, Australijczyk.

Znaki szczególne :
Na lewym ramieniu tatuaż " Living is Easy with Eyes Closed ", krzywo zrośnięty nos co jest słabo widoczne, na środkowym palcu prawej ręki srebrny pierścień.

Ubiór :
Spodnie jeans'owe ( prawa nogawka podarta ) , buty białe addidas ( teraz już nie takie białe ), szary podkoszulek z jakimś czarnym kołem na środku, walizka.

Ekwipunek :
walizka: dwie i pół czekolady, paczka sześciu czosnkowych placków do tortilli, cztery obite pomarańcze, kilka bawełnianych bluzek damskich w rozmiarze XXL, dwie sukienki XXL, plażowe klapki, ogromny kapelusz, Beretta 99 wraz z Magazynkiem.

Stan zdrowia :
Opuchnięty w okolica kości łonowej, silny ból śródręcza, pocięta prawa noga.

Punkty :
50


Bar - klasa pierwsza Empty
PisanieTemat: Re: Bar - klasa pierwsza   Bar - klasa pierwsza EmptyNie Sie 16, 2015 8:06 pm

Uśmiechnął się na jej słowa. No cóż, może tak było. Nigdy nie był nikim znanym ani nawet nikogo takiego nie znał. Maxine nawet nie wie że jest chyba jedyną znaną osobą którą Michael Callaghan poznał w swoim życiu i prawdopodobnie ostatnią. Jeszcze tego nie wiedzieli ale samolot miał nigdy nie dolecieć do celu i kto wie ile przyjdzie im przetrwać. Czy to smutne że nikogo takiego w życiu nie poznał? Na pewno nie patrzył na to w ten sposób. Zawierał różne znajomości. Komu znanemu chciało by się szlajać po ciemnej stronie miasta Sydney.
Odchrząknął i odparł:
- Spokojnie, tak źle jeszcze w tych sprawach ze mną nie jest. Zamierzam może jeszcze ze dwa razy odwiedzić toalety... o ile będę w stanie. - Kończąc, uśmiechnął się. Choć w ostatnim czasie nie wylewał za kołnierz to przecież jakiegoś silnego łba specjalnie nie miał. To z jednej strony było dobre. Nie musiał wydawać pieniędzy na kolejny alkohol kiedy mu dużo nie wystarczyło. Po za tym, każdy na jego miejscu by pił, choć nie ma co tego usprawiedliwiać. Każdy ma swoje problemy i inni są silniejsi, radzą sobie z nimi. A inni nie.
Kontynuując. Wzmiankę o adoratorach oczywiście że rozumiał. Sarkazm był jedyną bronią na idiotów, ale czy to znaczyło że jest idiotą? Nie, po prostu zrozumiał że chyba nikt nie jest tak szalony bo coś tu komuś proponować poprzez serwetki. A jeśli chodzi o adoratorów.
- No faktycznie, będziesz musieć nacieszyć się mną. - Taki z niego adorator jak z Slipknota zespół Disco Polo, ale był! Choć nie chodziło tu o adorowanie a o zwykłą rozmowę i by oboje nie wyglądali głupio, pijąc w samotności drinki.
W między czasie stewardessa przyniosła jego drinka. Podziękował i upił trochę na start. Spojrzał na Maxine i jej drinka kiedy sugerowała że może być w nim jakaś ukryta wiadomość z numerem telefonu, w niezbadanej jeszcze przez naukowców formie.
- Masz na myśli, że wypełnił go swoją miłością? Nie zdziwił bym się. - I za chwile zorientował się co powiedział więc szybko przystawił szklankę do ust upijając łyk by nie kontynuować tego tematu. W wątpliwość mógł by też poddać zawartość swojej szklanki, ale już nie chciał wnikać. Spojrzał na wszelki wypadek w kierunku baru i na mężczyznę, czy przypadkiem nie obserwuje ich teraz szatańskim uśmieszkiem zacierając ręce ze swojego geniuszu. Na szczęście tak nie było.
Odetchnął głęboko nabierając trochę powietrza w płuca. Pomyślał o fajce, ale nie widział nigdzie znaku palarni. Napił się więc kolejny raz. Po czym spojrzał na nią.
- Jak myślisz, w ile taki pyton dusiciel, strawił by takiego barmana? - No w końcu była podróżniczką przyrodniczką! Nie wypada go krzywdzić ale gdy już wróci na swoje miejsce i będzie chciał zasnąć przywoła sobie jakiś miły obrazek. Dobrym był by taki wąż który zjada barmana bo dał mu serwetkę z numerem i jakimś tekstem w stylu " Przeżyj ze mną swoją zoologiczną przygodę ".
Z każdą sekundą spadało już w nim jednak to rozdrażnienie wcześniejszą sytuacją. Chyba był czas zmienić trochę tor tej rozmowy.
- Może wiesz... Potrzebujesz jakiejś ochrony w Los Angeles? Albo jakiejś pomocy? Mógł bym zabijać każdego kto zapyta o coś głupiego albo powie że masz brzydkie buty. - Oczywiście to był sarkazm, nie żeby coś. - I tak nie będę miał tam nic do roboty a jakiś tam każdy grosz się przyda. - upił łyk. - Mogę nawet nosić torebkę o ile dobrze zapłacisz. - Potrzebował pieniędzy więc pytał każdego. Przynajmniej przez okres jej pobytu w LA. Choć mogło to zabrzmieć lekko desperacko bardziej chciał to powiedzieć w kategorii żartu. Maxine wcale nie wyglądała na jedną z tych naburmuszonych celebrytek z przerośniętym ego. Czuł że z nią mógł by się dogadać.
Powrót do góry Go down
Maxine Villepreux


Maxine Villepreux
https://wyspa.forumpolish.com/t67-maxine-villepreux#119 https://wyspa.forumpolish.com/t106-maxine#265 https://wyspa.forumpolish.com/t69-maxine-villepreux#127
Dane osobowe :
27 lat, przyrodnik/podróżnik, francusko-hiszpańkskie pochodzenie

Znaki szczególne :
mała blizna w lewym zgięciu łokcia

Stan zdrowia :
skręcona kostka, złamany nos, wybite trzy zęby (trójka, czwórka i piątka) po prawej stronie

Punkty :
189


Bar - klasa pierwsza Empty
PisanieTemat: Re: Bar - klasa pierwsza   Bar - klasa pierwsza EmptyNie Sie 16, 2015 9:03 pm

Ona sama raczej nie określała swej osoby przymiotnikiem „sławna”. Raczej nie dążyła w życiu do tego, by ludzie rozpoznawali ją na ulicy. Nawet rozpoczynając nagrywanie programu ze swym przyszłym mężem, traktowała to raczej jako przygodę, a nie sposób na życie. Po świecie chodziły setki przyrodników, niejednokrotnie bardziej od niej doświadczonych i z większymi umiejętnościami. Czy o jej sukcesie zadecydowało szczęście? Tak jej się wydawało, choć jej najbliżsi wołali mówić, iż zauroczyła widzów swą charyzmą, poczuciem humoru i empatią. Pomimo popularności nie zmieniła się zbytnio, zapewne przez dziedzinę w jakiej działała. Prowadzących programy o życiu dzikich kotów raczej nie zapraszano na zakrapiane alkoholem imprezy dla telewizyjnych gwiazd. Tak więc mimo wszystko obracała się raczej w gronie dawnych znajomych i naukowców, choć niektórzy z nich zdawali się być do niej nieco uprzedzeni. Często kontakty utrudniała jej zazdrość kolegów i koleżanek, rzadziej fakt, iż jej nie doceniali. O tak, wciąż znajdowała się grupa, która nie zamierzała utrzymywać kontaktów z głupkowatą blondynką, ich zdaniem trafiło się ślepej kurze ziarno, ot co. Nie wszystkich udawało się przekonać, że są w błędzie, naukowcy już to do siebie mieli, że nie lubili słuchać na temat własnych pomyłek w osądach.
- Jeśli będziesz miał kłopoty mów śmiało! Pomagałam łapać krokodyle, więc to zadanie nie powinno mnie przerosnąć.
Miała nadzieję, że nie weźmie tego za przechwałkę, ani tym bardziej próbę urażenia swego męskiego ego. Miała całkiem mocną głowę, co faktycznie mogło nieco utrudniać szybkie i tanie upijanie się, ale pomagało podnosić spitych do nieprzytomności znajomych na imprezach. Nie zamierzała się jednak chwalić, iż jest doskonałą opiekunką dla osób po kilku głębszych. Zajmowała się już małymi najprzeróżniejszych gatunków i ludzkimi dziećmi z całego świata, nie zamierzała być do tego opiekunką pijanych. Spojrzała na jego drinka. Może i ona powinna była, tak na wszelki wypadek, złożyć zamówienie u stewardessy...
- Nawet tak nie mów!
Zacisnęła usta w wąską kreskę, groźnie mierząc wzrokiem trzymaną w dłoniach szklankę. Napój nie wydawał się zbytnio poruszony jej zabójczym spojrzeniem i uparcie nie wyjawiał skrywanej tajemnicy. Max wzruszyła ramionami, lekko westchnęła i upiła łyk. Ryzyko było na tyle niewielkie, że zdecydowała się na jego podjęcie. Spojrzała fachowym okiem na barmana, by odpowiedzieć na pytanie.
- Paręnaście dni, musi zdążyć zanim rozpocznie się gnicie.
Starała się odpowiedzieć w miarę fachowo, choć ciężko było to zrobić. Nie znała wagi mężczyzny, ani ewentualnego gatunku, który miałby go pożreć.
- Gdybyś miał zabijać każdego kto zada głupie pytanie zapewne wybiłbyś mi ¾ widowni. Zresztą to głównie dzieci, nie mają nikogo innego kto by im odpowiedział. Wolę żeby pytały mnie, niż zdawały się na mądrości wujka Google...
Wcale nie nienawidziła tej wyszukiwarki, po prostu często kierowała na strony, gdzie każdy mógł podać się za eksperta i przekazać swą „wiedzę” innym. A później powstawały takie kwiatki jak żądlące ważki czy zjadające topielców węgorze.
- A co do mojej torebki, to nigdy nie wiesz jakie stworzenie akurat ze mną podróżuje. Bez obrazy, ale niektóre są bardzo wybredne, jeśli chodzi o to, kto je nosi.
Niestety nie mogła mu zaproponować żadnej normalnej pracy. Sama była przecież w Los Angeles przejazdem i zaraz ruszała dalej. Większość z jej współpracowników prowadziło równie koczowniczy tryb co ona, pracę w jednym miejscu mieli głównie pracownicy fundacji. A Max raczej nie widziała swego rozmówcy w garniturze, prowadzącego rozmowy ze sponsorami na temat kolejnej akcji na rzecz dzieci z krajów Trzeciego Świata. Może jako ochroniarz? Zawsze mogła też popytać wśród znajomych, może coś się znajdzie i to całkiem nieźle płatnego.
- A tak na serio, szukasz czegoś konkretnego? Wiesz, praca jako ochroniarz, agent nieruchomości, opiekun gadów?
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


Bar - klasa pierwsza Empty
PisanieTemat: Re: Bar - klasa pierwsza   Bar - klasa pierwsza EmptyNie Sie 16, 2015 11:07 pm

Tak się zdarzyło, że samolotem leciała stara znajoma barmana, z którego klient robił pośmiewisko. Korzystając z okazji, kobieta wpadła na chwilę do baru, by przywitać się z dawnym kolegą. Można rzec, że wyczuła pismo nosem, od razu podchodząc do blatu i nawiązując cichą rozmowę, aby nie przeszkadzać współpasażerom. Mogło to wyglądać na zwykłe zamawianie drinka, jednakże dialog był dużo bardziej poważny.
Wreszcie pracownik wyciągnął szklankę, nalewając do niej po trochu różnego rodzaju płynów, mieszając je ze sobą w jak najbardziej profesjonalny sposób, dorzucając doń kilka kostek lodu i przesuwając szkło w stronę młodej brunetki. Nie sposób było zauważyć, że pod podstawką wsunięty był jeden banknot o dosyć dużym nominale. Kobieta jednak to wiedziała, uśmiechając się pod nosem, aby wlać sobie łyk płynu do gardła, dyskretnie wsuwając sobie datek do przedniej kieszonki bluzki.
Po tym nagle obróciła się na pięcie, mierząc wzrokiem wszystkich obecnych w najbliższej okolicy, aby ruszyć w stronę Michaela i Maxine. Zrobiła kilka pospiesznych kroków, stając przed nimi z założonymi rękami. Nie minęło jednak kilka sekund, kiedy wylała resztę drinka ze swojej szklanki… Wprost w twarz Callaghana. Nie dając mu zbyt wiele czasu na reakcję, najzwyczajniej w świecie zaczęła krzyczeć, machając przy tym rękami.
- Jak śmiesz?! Jak śmiesz podrywać jakieś cizie przy barze, kiedy moja siostra cierpi?! Zrobiłeś jej dzieciaka, a teraz co?! Uciekasz?! Ty psie! – Cała tyrada nie trwała długo, a sama brunetka równie gwałtownie opuściła pomieszczenie, co doń weszła. Wypadła przez drzwi do pierwszej klasy, przedzierając się między fotelami i znikając dalej w kabinie pasażerskiej.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Bar - klasa pierwsza Empty
PisanieTemat: Re: Bar - klasa pierwsza   Bar - klasa pierwsza Empty

Powrót do góry Go down
 
Bar - klasa pierwsza
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
 Similar topics
-
» Siedzenia - klasa pierwsza
» Toaleta - klasa pierwsza
» Bar - klasa biznesowa
» Toaleta - klasa biznesowa
» Toaleta - klasa ekonomiczna

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
All hope is lost :: Prolog :: Pokład samolotu-