IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
(18) Rwąca rzeka - Page 2


 

 (18) Rwąca rzeka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(18) Rwąca rzeka - Page 2 Empty
PisanieTemat: (18) Rwąca rzeka   (18) Rwąca rzeka - Page 2 EmptyNie Paź 25, 2015 5:25 pm

First topic message reminder :

Tereny podmokłe

Rwąca rzeka

Fragment rzeki o brzegach zbyt stromych, pełnych śliskich głazów, uniemożliwiających bezpieczne dostanie się do wody. Nurt jest bardzo silny, głośno przelewając się między głazami i starymi konarami drzew.



Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Wto Lis 03, 2015 2:44 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Felicia Sage


Felicia Sage
https://wyspa.forumpolish.com/t137-felicia-andrea-sage https://wyspa.forumpolish.com/t145-czy-leci-z-nami-pilot https://wyspa.forumpolish.com/t144-felicia-andrea-sage
Dane osobowe :
25 lat | stewardessa | wdowa | pół Brazylijka, pół Australijka | 180 cm

Znaki szczególne :
krótkie włosy w kolorze blond | czasami przechodzące w błękit, jasnoniebieskie oczy | praktycznie non stop czerwone usta

Ubiór :
gruby łańcuszek ze srebrnym krzyżem łacińskim, personalizowany, grawer ANGELO na pionowej części z tyłu, przy skórze pod koszulką | kolczyki-liski ze złota (wkręty) | długie spodnie damskie w stylu kowbojskim | biała koszulka męska | niebieska koszula damska z długimi rękawami | kowbojki | cienkie rajstopy podarte przy kolanach

Ekwipunek :
Dziecięcy plecak moro, a w nim: krem nawilżający, paczka mokrych chusteczek, czarna farba do włosów, maskara, dwie tabletki paracetamolu, dwie grube frotki, zeszyt, komplet kolorowych kredek, pluszowy miś, strój stewardessy [podarta sukienka, porwany żakiet, baleriny na niskim obcasie], pięć kiełbasek, dwie tortille, butelka koniaku, opakowanie tabletek antykoncepcyjnych, buteleczka wody utlenionej, poradnik Kamasutry, pusta butelka.

Stan zdrowia :
drobne ranki na twarzy i wierzchach dłoni |oczyszczone rany po szkle powbijanym w plecy - hipsterska wersja jeżozwierza | rozcięty łuk brwiowy - bo naturalne farby do twarzy są w cenie

Punkty :
673


(18) Rwąca rzeka - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (18) Rwąca rzeka   (18) Rwąca rzeka - Page 2 EmptyCzw Paź 29, 2015 8:25 pm

|nie ma to jak zarys postu napisany x czasu wcześniej xD

Co prawda zdawała sobie sprawę z tego, że w gniewie i żalu niektórzy zachowywali się czasem naprawdę irracjonalnie, ale to i tak nią wstrząsało. Na dodatek potrafiła ruszyć wyobraźnią i dojść do tego, jak musiał czuć się lekarz, bowiem ona sama nie była w zbyt dobrym stanie psychicznym, kiedy tylko zbyt wiele myślała o tym, co mogło się stać z ludźmi, którzy coś dla niej znaczyli. I jeśli stan Johna Braddocka wpłynął jakoś na zmianę rozważań Fel w kierunku mało pozytywnym, to śmierć Fredericka była najzwyklejszym w świecie zapalnikiem do tego, by kobieta zaczęła bać się jeszcze bardziej. Co tchnące swoistym absurdem, wcale nie o siebie. Ona sama wiedziała, że była w tej chwili stosunkowo bezpieczna. Żadne możliwe zagrożenie nie rzuciło jej się zbyt wyraziście w oczy - albo raczej wcale - zatem stewardessa nie miała jeszcze co panikować pod względem własnego niebezpieczeństwa. Oczywiście, nie oznaczało to, że dokładnie tak się zachowywała, bo w praktyce bezwzględna i nieprzebyta dżungla powodowała u niej nieprzyjemne ciarki na skórze, ale chwilowo nie świrowała tak zupełnie całkowicie. Znacznie bardziej bała się o innych niż o własne zdrowie czy życie. Zabawne, czyż nie? Cóż, dla niej nie. 
Znalazła się z małym dzieckiem zapewne w samym środku gęstego lasu tropikalnego. Jakby zaś tego było mało, ich grupa poszukiwawcza zaczęła dosłownie rozpadać się w oczach. Na początku panowała między nimi zdecydowanie przyjazna atmosfera, co kontrastowało z tym, że nie zdążyli jednak utrzymać tego stanu zbyt długo. Wystarczyła zaledwie garść słów, by wszystko rozpadło się niczym domek z kart. Jakże doskonale znała ten scenariusz! W życiu przerobiła go przecież dobre kilka razy. Za każdym było tylko coraz gorzej. Aż szczerze martwiła się, jak miało być teraz. Szatynka ochrzaniła doktora, który być może faktycznie powinien się ogarnąć, lecz z pewnością nie w ten sposób. Mężczyzna natomiast nagle postanowił pozostawić resztę towarzyszy na pastwę losu, podrywając się z ziemi i ruszając w tylko sobie znanym kierunku. Nie uraczył ich nawet ani jednym słowem. Zwyczajnie zebrał się w błyskawicznym tempie, by zniknąć w krzakach, jakby nigdy go przy nich nie było. Pozostały po nim tylko niewyraźne ślady butów na leśnej ściółce. I one jednak jakby cofały się, blakły w miękkim poszyciu. Wkrótce nawet po tym miało nie być śladu. Wiedziała zatem, że powinny dosyć szybko ruszyć za doktorem, którego usiłowała dogonić Azjatka. 
Wcześniej jednak zamierzała nakarmić głodne dziecko, ponieważ to nie jego winą były fochy i spięcia w grupie ekspedycyjnej. Nie miała zamiaru karać go za czyny dorosłych. Zwłaszcza już poprzez czysto nieludzkie odmawianie mu podstawowych rzeczy potrzebnych do życia. Poza tym... W wypadku takiego malucha, cóż, Felicia raczej sama by nie zjadła, by napełnić jego tyci brzuszek, który i tak nie mógł zbyt wiele pomieścić. Gdy zabrakło mu owocu, odkroiła jeszcze kilka wąskich paseczków, dając mu w garstkę, którą wcześniej przetarła jedną z mokrych chusteczek, jakie oddała jej szatynka. Sama też dojadła resztę, przeżuwając ją kilka razy, nim przełknęła wreszcie całość. Zerknęła na chłopczyka, obdarzając go jak najszerszym uśmiechem. Po tym narzuciła swój plecak ponownie na plecy,  podnosząc się z dzieckiem w ramionach, choć sprawiło jej to niemało trudu. Odetchnęła głęboko, kiwając przy tym głową. 
- Mam nadzieję. Wydaje się dobrym i rozsądnym człowiekiem, który teraz tylko się pogubił. Nie dziwię mu się zresztą. To okropne... Stracić tak kogoś bliskiego. - Przełknęła ślinę, a jedna z jej dłoni mimowolnie powędrowała ponad ramieniem Andzio, dotykając bluzki, pod którą spoczywała zawieszka na srebrnym łańcuszku.
Powrót do góry Go down
Rei Kibayashi


Rei Kibayashi
https://wyspa.forumpolish.com
Multikonta :
Nicolas

Dane osobowe :
25 * Agentka * Japonka * 156 centymetrów * samozwańczy psychoterapeuta

Znaki szczególne :
b. niska * nosi soczewki * ma blizny na nadgarstkach * wyćwiczona * trochę za chuda

Ekwipunek :
Aktówka: dokumenty ostatniej sprawy (teczka z kopiami) x1, utajnione akta Leonardo Cervera aka Angelo Alvero (teczka z popisanymi i podkreślonymi zielonym zakreślaczem kopiami) x1, komplet zakreślaczy (zielony, różowy, niebieski, pomarańczowy) x1, ręczne notatki (teczka) x1, notatnik x1, pióro wieczne grawerowane x1, długopis x1, ołówek x1, czysta kartka A4 x16, mapa świata x1, mapa LA x1, mapa Sydney x1, zbiór informacji na temat T. Sage (teczka) x1, akta Felicii Sage (teczka z popisanymi i podkreślonymi niebieskim zakreślaczem kopiami) x1, frotka do włosów x4, korektor w płynie x1, gumka x1

Stan zdrowia :
POKĄSANIE PRZEZ PSZCZOŁY WYWOŁUJĄCE HALUCYNACJE (MG nie łaskawy :C)poraniony, potłuczony, spuchnięty łokieć | podbite oko | odwodnienie | podrapania

Punkty :
305


(18) Rwąca rzeka - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (18) Rwąca rzeka   (18) Rwąca rzeka - Page 2 EmptyCzw Paź 29, 2015 8:48 pm

- Zatrzymaj się. Durniu! Gdzie idziesz?! - zatrzymać doktorka chciałam, ale przy tym miła być nie musiałam. Górę przejmowały emocje, mimo że myśli pojawiły się także. Te zwłaszcza o pogubieniu grupy w lesie, bo zachciało się Alanowi ucieczki. Wydałam warkot wściekłości z siebie i nadążyć za nim próbowałam co o tyle trudne było, że miał nogi o wiele dłuższe. Jego krok równał się moim trzem. - Do kurwy matki nędzy! Samobójca! Wiem, że boli, ale zatrzymaj się, bo zginiemy wszyscy! - moje słowa nie dawały nic kompletnie. Mężczyzna jak przed siebie parł… …tak dalej robił to a ja przysiąc mogłabym, że jeszcze tempo przyśpieszył. - Alan! - smagały mnie po twarzy gałązki, które puszczał we wściekłości, ale dalej przed siebie parłam. Zgubiłabym się, gdybym zawróciła. Wszystkie drzewa takie same tu były. Przynajmniej tak towarzystwo miałam, pomimo że nie chciało mnie wyraźnie. Nadal szłam… …a właściwie to biegłam… …za nim, gdy opadł na kolana. Ja też stanęłam. Cudze załamania wyglądały tak, że nie wiedziałam co robić z nimi miałam, więc zamilkłam.
Powrót do góry Go down
Kate Johnson


Kate Johnson
https://wyspa.forumpolish.com/t352-kathrin-kate-johnson https://wyspa.forumpolish.com/t355-kate-zaprasza https://wyspa.forumpolish.com/t353-kate-johnson
Multikonta :
Samantha Parker

Dane osobowe :
32 lata | Amerykanka | Prywatny detektyw

Znaki szczególne :
Długie włosy (mające tendencję do kręcenia się) | 1,75 wzrostu | Brązowe oczy | Blizna na brzuchu

Ubiór :
Opięte jeansy (rozcięte w miejscu rany), granatowa bluzka na ramiączkach (oderwany dół bluzki), czarna marynarka z miękkiego materiału, czarne oficerki

Ekwipunek :
Ułamany pręt (długość nogi od stołu), chustka stewardessy, fasolki wszystkich smaków, 2 owoce o kształcie przypominającym gruszkę, 1l butelka wody, ostry kawałek kamienia - to wszystko w małym plecaku

Stan zdrowia :
Rozcięty prawy łuk brwiowy, pościerane, krwawiące kostki wszystkich palców, wybity kciuk (nastawiony), sześciocentymetrowe rozcięcie na udzie-rany odkażone i opatrzone przez Kiarę; spalone końcówki włosów

Punkty :
219


(18) Rwąca rzeka - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (18) Rwąca rzeka   (18) Rwąca rzeka - Page 2 EmptyCzw Paź 29, 2015 9:34 pm

Kate poprawiła włosy, które przez milion szarpiących je gałązek, były teraz w totalnym nieładzie. Ponownie spięła je wysoko gumką, tak by jak najmniej jej przeszkadzały. Nieustannie też rozglądała się i nasłuchiwała czy coś, bądź ktoś, nie nadchodzi. Dziecko i Felicia musieli zjeść, bo inaczej za chwilę i tak czekałby ich postój. Lepiej było to załatwić od razu i ruszyć spokojnie. Nie mogła się jednak pozbyć myśli, że to nie jest najlepsze miejsce na zbyt długi pobyt. Nie mówiąc już o tym, że doktorek pognał cholera wie gdzie, a lepiej się było nie rozdzielać na dobre. Będzie musiał znieść gębę Kate aż do plaży, trudno. Gdy tamta dwójka jeszcze jadła, podeszła do ciała Federica i mocnym szarpnięciem oderwała dwa kawałki materiału jego kurtki. Chwilę stała nad jego okaleczonym ciałem i gdyby ktoś był bliżej, to zapewne usłyszałby ciche "przykro mi", które wydobyło się z jej ust. Nikt nie zasługiwał na taką śmierć, nikt. Następnie przyczepiła je w niewielkiej odległości do gałęzi dwóch drzew. Liczyła, że dzięki temu potem będą mogli tu wrócić, albo zrobią to już ratownicy. Wróciła do blondynki i chłopca, czekając aż będą gotowi.
-Ja też nie, ale niestety to nie jest miejsce ani czas na rozpacz. Musimy działać, bo inaczej kolejni ludzie będą umierać. Trzeba znaleźć wodę i wrócić na plażę, a potem będziemy mogli myśleć o pochówku tych wszystkich ludzi. Żywi mają pierwszeństwo-odpowiedziała na słowa Felicii i poprawiła plecak. Ścisnęła mocniej pręt w ręce i rozejrzała się czy wszystko zabrały.
-Gotowi? To idziemy śladem Alana. Pójdę pierwsza i postaram się torować Ci drogę-skinęła do kobiety i ruszyła w kierunku zarośli. Stewardessa miała dziecko na rękach, więc raczej trudno jej będzie osłaniać się od gałązek, a niepotrzebny był im tutaj krzyk chłopca, który mógł jakąś oberwać. Szła, dostosowując swoje tempo do kobiety. Ślady Alana i Rei były dość widoczne, więc spokojnie mogły nimi podążać.
-Rei?-krzyknęła chcąc zorientować się co do odległości od tamtej dwójki.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(18) Rwąca rzeka - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (18) Rwąca rzeka   (18) Rwąca rzeka - Page 2 EmptyCzw Paź 29, 2015 11:28 pm

Kiedy doktor wydał z siebie długi wrzask pełen wewnętrznego bólu, jakby jeszcze bardziej skulił się w sobie, praktycznie dotykając nosem ziemi. Zdecydowanie nie wyglądał teraz jak ten sam pewny siebie człowiek, który niestrudzenie prowadził wyprawę w nieznane, chcąc pomóc ocalałym rozbitkom. Ten mężczyzna był załamanym wrakiem człowieka, który wył niczym zranione zwierzę, płacząc i kompletnie nie zwracając uwagi na otoczenie. Potrzebował parunastu minut, by móc jakkolwiek ruszyć się z miejsca. Wtedy to też podniósł się z ziemi, wykorzystując do tego podporę w postaci młodego drzewka, a następnie otarł przekrwione oczy. 
- Chodźmy po nie. - Wycharczał, ledwo trzymając się przy tym na nogach. 
Kate i Felicia również zamierzały wyruszyć na poszukiwanie oddalonych towarzyszy, co z początku szło im nawet całkiem dobrze. Praca zespołowa i podział roli mogły okazać się kluczami do sukcesu, jednakże los miał najwyraźniej całkiem inne plany. Kate usłyszała nagle bardzo znajomy dźwięk, który dochodził zza krzaków po jej lewej stronie. Idąc trochę przed Felicią i nie mając zbytniej możliwości obrotu, nie była w stanie spojrzeć na kobietę, by dowiedzieć się, czy ona również słyszała męski krzyk. Głos zdecydowanie musiał należeć do Nathana, detektyw była tego bardziej niż pewna. Wzywanie pomocy odbijało się w jej uszach głośnym echem, kiedy zmuszona była skręcić nieco w prawo, wchodząc w kolejne krzaki, bowiem rzeźba terenu nie pozwalała jej na nic innego. 

Lekka zmiana kolejki: Kate, Felicia, Rei
Powrót do góry Go down
Kate Johnson


Kate Johnson
https://wyspa.forumpolish.com/t352-kathrin-kate-johnson https://wyspa.forumpolish.com/t355-kate-zaprasza https://wyspa.forumpolish.com/t353-kate-johnson
Multikonta :
Samantha Parker

Dane osobowe :
32 lata | Amerykanka | Prywatny detektyw

Znaki szczególne :
Długie włosy (mające tendencję do kręcenia się) | 1,75 wzrostu | Brązowe oczy | Blizna na brzuchu

Ubiór :
Opięte jeansy (rozcięte w miejscu rany), granatowa bluzka na ramiączkach (oderwany dół bluzki), czarna marynarka z miękkiego materiału, czarne oficerki

Ekwipunek :
Ułamany pręt (długość nogi od stołu), chustka stewardessy, fasolki wszystkich smaków, 2 owoce o kształcie przypominającym gruszkę, 1l butelka wody, ostry kawałek kamienia - to wszystko w małym plecaku

Stan zdrowia :
Rozcięty prawy łuk brwiowy, pościerane, krwawiące kostki wszystkich palców, wybity kciuk (nastawiony), sześciocentymetrowe rozcięcie na udzie-rany odkażone i opatrzone przez Kiarę; spalone końcówki włosów

Punkty :
219


(18) Rwąca rzeka - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (18) Rwąca rzeka   (18) Rwąca rzeka - Page 2 EmptyPią Paź 30, 2015 8:22 am

Tak jak obiecała, starała się uchronić Felicię i dziecko przed natrętnymi gałęziami. Często przytrzymywała je, aż kobieta przejdzie i ponownie ruszała, by iść przed nią. Odpowiedzi od Rei nie usłyszała, co mogło oznaczać, że lekarz pognał dość daleko. No super. Oczywiście brała za to część odpowiedzialności, ale tylko część. Kate zawsze mówiła prosto z mostu, nawet jeśli to było nieprzyjemne, a w tym przypadku uznała, że jest to wręcz niezbędne. Alan w tym stanie mógłby siedzieć na rzeką i kopać nawet parę godzin, a oni nie mieli tyle czasu. Nie mówiąc o ewentualnym niebezpieczeństwie… Póki co, ślady po tamtej dwójce, czyli odciski butów i cała masa połamanych gałęzi, były widoczne i mogły iść ich śladem. Przekroczyła kolejną przeszkodę w postaci korzenia, który mógłby komuś zafundować niezłe spotkanie z ziemią. Przypomniała sobie jak sama zahaczyła o plecak i wyrżnęła.
-Uważaj na wystający korzeń, jest spory-powiedziała zapobiegawczo do Felicii, nie odwracając się. Młody zapewne mocno rozpraszał stewardessę, więc lepiej było ją ostrzec. Kate była zajęta szukaniem dalszych śladów, gdy nagle usłyszała znajomy głos. Nie należał on jednak do Alana ani Rei.  To było wołanie o pomoc i ewidentnie słyszała Nathana! Natychmiast się zatrzymała i zaczęła nasłuchiwać, dochodziło z lewej strony.
-Nathan? Naaaate?!-zaczęła wołać w tę stronę-Musimy go znaleźć, potrzebuje pomocy-rzuciła do Felicii i ruszyła. Ścisnęła mocniej pręt w ręce, bo to wołanie sprawiło, że miała ciarki na skórze i złe przeczucia. Najchętniej przedarłaby się prostą drogą przez krzaki, ale nie było takiej możliwości. Nie miała maczety, by sobie wyciąć ścieżkę. Musiała więc iść tak, jak pozwalał jej na to las. Zerknęła przez ramię czy blondynka jest za nią, nie mogły się rozdzielać.
-Nathan?!-zawołała jeszcze raz, licząc, że mężczyzna odpowie.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(18) Rwąca rzeka - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (18) Rwąca rzeka   (18) Rwąca rzeka - Page 2 EmptyPią Paź 30, 2015 9:14 am

Gdy kobieta ruszyła przed siebie, wołając przyjaciela, nie miała możliwości odwrócić się wcześniej do Felicii, by spojrzeć na jej reakcję. Ta natomiast mogła być dosyć dziwna, ponieważ druga ocalała nie miała okazji usłyszeć głosu, który wdzierał się w uszy Kate. Młoda detektyw zaczęła jednak nawoływać Nathaniela, oddalając się coraz bardziej od Felicii, która musiała zatrzymać się na chwilę, by podnieść pluszaka, którego upuściło dziecko. Chłopczyk wyraźnie zwrócił jej uwagę na przytulankę, zatem nie sposób było jej nie podnieść. Gdy zaś ciemnowłosa zatrzymała się na chwilę, by spojrzeć na Fel... Fel nie było. Kate została sama w lesie, a ślady przestały być widoczne. Nie wiedziała, którędy skierowała wcześniej swe kroki. Wszystko wyglądało dokładnie tak samo, zaś ona skręcała parę razy.
Powrót do góry Go down
Felicia Sage


Felicia Sage
https://wyspa.forumpolish.com/t137-felicia-andrea-sage https://wyspa.forumpolish.com/t145-czy-leci-z-nami-pilot https://wyspa.forumpolish.com/t144-felicia-andrea-sage
Dane osobowe :
25 lat | stewardessa | wdowa | pół Brazylijka, pół Australijka | 180 cm

Znaki szczególne :
krótkie włosy w kolorze blond | czasami przechodzące w błękit, jasnoniebieskie oczy | praktycznie non stop czerwone usta

Ubiór :
gruby łańcuszek ze srebrnym krzyżem łacińskim, personalizowany, grawer ANGELO na pionowej części z tyłu, przy skórze pod koszulką | kolczyki-liski ze złota (wkręty) | długie spodnie damskie w stylu kowbojskim | biała koszulka męska | niebieska koszula damska z długimi rękawami | kowbojki | cienkie rajstopy podarte przy kolanach

Ekwipunek :
Dziecięcy plecak moro, a w nim: krem nawilżający, paczka mokrych chusteczek, czarna farba do włosów, maskara, dwie tabletki paracetamolu, dwie grube frotki, zeszyt, komplet kolorowych kredek, pluszowy miś, strój stewardessy [podarta sukienka, porwany żakiet, baleriny na niskim obcasie], pięć kiełbasek, dwie tortille, butelka koniaku, opakowanie tabletek antykoncepcyjnych, buteleczka wody utlenionej, poradnik Kamasutry, pusta butelka.

Stan zdrowia :
drobne ranki na twarzy i wierzchach dłoni |oczyszczone rany po szkle powbijanym w plecy - hipsterska wersja jeżozwierza | rozcięty łuk brwiowy - bo naturalne farby do twarzy są w cenie

Punkty :
673


(18) Rwąca rzeka - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (18) Rwąca rzeka   (18) Rwąca rzeka - Page 2 EmptyPią Paź 30, 2015 10:02 am

- Gorzka prawda. - Skomentowała raczej niezbyt pozytywnym tonem, przeczesując palcami grzywkę. W tej chwili wolałaby już jej nie mieć, byleby tylko nie narażać się na uciążliwe wpadanie włosów do oczu, które już i tak miała nadwrażliwe. Prawdę mówiąc, przez cały ten czas łzawiły, choć niezbyt wyraźnie, nabierając przy tym lekko czerwonego koloru. Miała też wrażenie, jakby zaczynały puchnąć, mimo że nie było ku temu nawet najmniejszego powodu, bo nie napotkała do tej pory żadnego ze znanych sobie alergenów, które w jakikolwiek sposób na nią działały. Cóż, może właśnie przypadkiem odkryła coś nowego, tylko jeszcze nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, czym to było? W egzotycznym klimacie, gdzie trafili po kraksie, jak nic istniało takie prawdopodobieństwo. 
A może jednak nie o to chodziło? Może swój stan i pociąganie nosem chciała tylko uporczywie zwalić na czynniki zewnętrzne, które tak naprawdę nie miały na to większego wpływu? Nienawidziła chwil, kiedy traciła kontrolę nad sytuacją. Tym razem zaś wszystko posypało się o tysiąckroć mocniej niż w jakimkolwiek innym wypadku, jaki kiedykolwiek miała bądź też rozważała. Coś takiego sprawiało natomiast, że zaczynała zwyczajnie się łamać. Nigdy nie była typem cierpiętnicy tudzież męczennicy pańskiej, aczkolwiek tym razem miała przemożną ochotę pochlipywać cicho nad losem ludzi dookoła, jej bliskich, no i swoim własnym. Czuła przytłaczający ciężar w piersi, który z trudem udawało jej się jeszcze jakoś dźwigać. Wiedziała, że robiła to tylko dla jednego... By poznać prawdę, by dowiedzieć się, czy istniała jeszcze jakaś szansa na to, że ktoś dla niej ważny przeżył katastrofę i noc tuż po niej. Teraz zdążył już wstać nowy dzień. Było parno i gorąco, a ludzie na plaży musieli zapewne mierzyć się z wyjątkową suchotą. Nieproporcjonalna różnica między wilgotnością powietrza w obu tych miejscach nie działała zbyt dobrze na żadną z osób i Felicia widziała to nie tylko na swoim przykładzie. Wszyscy byli zlani potem, wyczerpani do granic możliwości, a kolejne kroki stawiali wyłącznie pchani myślą, że niedługo uda im się znaleźć odpowiednie źródło chłodnej, zbawczej wody. Nie przejmując się ryzykiem hipotermii, zamierzała wtedy wpaść do rzeki lub jeziora, by pozwolić błogosławionemu nurtowi obmyć się z brudów i odświeżyć ciało. Teraz jednak nie miała na to jeszcze szansy. Należało iść, aby dogonić resztę, a następnie stworzyć sobie możliwość spełnienia tak prozaicznych marzeń. 
- Swoją drogą, mam nieodparte wrażenie, że ktoś sobie z nas drwi. - Mruknęła bardziej do siebie niż do kobiety, podnosząc się z miejsca z dzieckiem na rękach. Po tym dodała trochę głośniej. - Znaleźliśmy źródło wody, ale nie możemy się do niego dostać, bo brzegi nam to zwyczajnie uniemożliwiają. Na dodatek zarówno Alan, jak i Rei... Cóż, puff!, dosłownie gdzieś wyparowali. Odeszli w tempie błyskawicy i tyle ich widział. Nie wiem, jak ty, ale ja nie słyszę już teraz nawet wrzasków. I jak ich tu szukać, jeśli ślady się skończą...? - Gdyby mogła, zapewne rozłożyłaby bezradnie ręce, a tak potrząsnęła tylko głową. - Przynajmniej mamy puste butelki, zawsze możemy spróbować zdobyć wodę na własną rękę i pomóc tym najbardziej jej potrzebującym. - Spróbowała być nieco bardziej pozytywna, napotykając jednak wzrokiem pocięte ciało Fredericka i milknąc gwałtownie, gdy przełykała ślinę, mimo że żołądek jednocześnie podchodził jej już powoli do gardła. Przymykając na moment oczy i szepcząc pod nosem kilka słów, które wydały jej się odpowiednie do sytuacji, odwróciła się tak, by maluch nie zobaczył tego widoku. Po tym zaś powoli ruszyła za Kate, stawiając ostrożne kroki na podłożu i patrząc pod nogi. 
- Dzięki za ostrzeżenie. - Odrzekła, stawiając nogę ponad korzeniem, by przekroczyć go bez niepotrzebnego wywrócenia się. Większość uwagi skupiała na drodze, toteż na słowa detektyw zareagowała dopiero po dłuższej chwili. Zmarszczyła brwi, unosząc wzrok. - Co? O czym ty mówisz?
Kiedy jednak to zrobiła, chłopczyk akurat wypuścił zabawkę z dłoni, zaczynając przy tym prawie od razu płakać za misiakiem. Rzuciła więc tylko do szatynki krótkie zaczekaj, pochylając się, by podnieść przytulankę. Po tym zamierzała dopytać kobietę, dlaczego była tak zdenerwowana i co właściwie miało miejsce, jednakże nie uświadczyła już jej obecności. Serce Fel zaczęło łomotać ciężko. 
- Hej! Halo! Rei, Alan! Ktokolwiek?! - Andzio zaczął płakać już na dobre, zaś Fel dosłownie kręciła się w miejscu, by wreszcie postanowić wrócić jakoś tyłem po swoich śladach, bo nie była nawet w stanie normalnie się obrócić.
Powrót do góry Go down
Rei Kibayashi


Rei Kibayashi
https://wyspa.forumpolish.com
Multikonta :
Nicolas

Dane osobowe :
25 * Agentka * Japonka * 156 centymetrów * samozwańczy psychoterapeuta

Znaki szczególne :
b. niska * nosi soczewki * ma blizny na nadgarstkach * wyćwiczona * trochę za chuda

Ekwipunek :
Aktówka: dokumenty ostatniej sprawy (teczka z kopiami) x1, utajnione akta Leonardo Cervera aka Angelo Alvero (teczka z popisanymi i podkreślonymi zielonym zakreślaczem kopiami) x1, komplet zakreślaczy (zielony, różowy, niebieski, pomarańczowy) x1, ręczne notatki (teczka) x1, notatnik x1, pióro wieczne grawerowane x1, długopis x1, ołówek x1, czysta kartka A4 x16, mapa świata x1, mapa LA x1, mapa Sydney x1, zbiór informacji na temat T. Sage (teczka) x1, akta Felicii Sage (teczka z popisanymi i podkreślonymi niebieskim zakreślaczem kopiami) x1, frotka do włosów x4, korektor w płynie x1, gumka x1

Stan zdrowia :
POKĄSANIE PRZEZ PSZCZOŁY WYWOŁUJĄCE HALUCYNACJE (MG nie łaskawy :C)poraniony, potłuczony, spuchnięty łokieć | podbite oko | odwodnienie | podrapania

Punkty :
305


(18) Rwąca rzeka - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (18) Rwąca rzeka   (18) Rwąca rzeka - Page 2 EmptyPią Paź 30, 2015 10:25 am

Pocieszać nikogo nie chciałam, bo nie umiałam. Byłam kiepska w tym jak w niczym innym. Stawałam i milczałam, kiedy kogoś załamanego widziałam... ...w najlepszym wypadku. W innych wrzeszczeć zaczynałam, żeby ogarnął się jak człowiek. Teraz ta pierwsza opcja przeszła jakimś cudem. Nad Alanem sterczałam i na reakcję czekałam. Było mi szkoda go, ale życia nie zmienię. Jego przyjaciel umarł, nie żył, przynajmniej nie męczył się jak my. Nieudolnie wreszcie doktora po ramieniu poklepałam.
- Chodźmy - przytaknęłam wdzięczna, że zaczął zbierać się. To ułatwiało wiele. - To wracamy po śladach - dopowiedziałam i ruszyłam znów na polanę. Lekarza puściłam profilaktycznie tylko przed sobą.
Powrót do góry Go down
Kate Johnson


Kate Johnson
https://wyspa.forumpolish.com/t352-kathrin-kate-johnson https://wyspa.forumpolish.com/t355-kate-zaprasza https://wyspa.forumpolish.com/t353-kate-johnson
Multikonta :
Samantha Parker

Dane osobowe :
32 lata | Amerykanka | Prywatny detektyw

Znaki szczególne :
Długie włosy (mające tendencję do kręcenia się) | 1,75 wzrostu | Brązowe oczy | Blizna na brzuchu

Ubiór :
Opięte jeansy (rozcięte w miejscu rany), granatowa bluzka na ramiączkach (oderwany dół bluzki), czarna marynarka z miękkiego materiału, czarne oficerki

Ekwipunek :
Ułamany pręt (długość nogi od stołu), chustka stewardessy, fasolki wszystkich smaków, 2 owoce o kształcie przypominającym gruszkę, 1l butelka wody, ostry kawałek kamienia - to wszystko w małym plecaku

Stan zdrowia :
Rozcięty prawy łuk brwiowy, pościerane, krwawiące kostki wszystkich palców, wybity kciuk (nastawiony), sześciocentymetrowe rozcięcie na udzie-rany odkażone i opatrzone przez Kiarę; spalone końcówki włosów

Punkty :
219


(18) Rwąca rzeka - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (18) Rwąca rzeka   (18) Rwąca rzeka - Page 2 EmptyPią Paź 30, 2015 10:35 am

Nie słyszała odpowiedzi od Nathana mimo, że kolejny raz krzyczała do niego. Cholera, gdzie jesteś? Czuła niepokój i to spory. W końcu, jeśli o pomoc woła doświadczony policjant, w dodatku całkiem spory facet, to coś musi być na rzeczy. Kiedy się odwróciła, okazało się, że była sama. Felicia zniknęła jej z oczu.
-Kurwa-syknęła wkurzona. Za szybko gnała i stewardessa została gdzieś z tyłu. Nie dość, że nie mogła znaleźć Natana, to jeszcze zgubiła blondynkę i dzieciaka. Zaczęła się rozglądać, ale miała wrażenie, że każde drzewo wygląda tak samo. Nawet nie była w stanie określić z której strony przyszła. No świetnie! Potarła czoło i głośno westchnęła. Skup się Johnson, skup się! Kręciła się w kółko i próbowała odnaleźć ślady Alana i Rei, bądź swoje własne, ale niczego nie mogła dojrzeć. Cholera, przecież jakoś tu dotarła!
-Feliciaaa! Nataaaaan! Reeeeei!-zaczęła nawoływać. Nie była pewna czy powinna się ruszyć z miejsca, bo mogło to oznaczać, że będzie się bardziej od nich oddalać. Co gorsza nie słyszała żadnej odpowiedzi. Jeszcze przed chwilą wydawało jej się, że Nate jest tuż za kolejnym krzakiem, a teraz nie było kompletnie nic słychać, a co gorsza widać. Felicia nie mogła być daleko, więc Kate liczyła, że ją usłyszy.
-Felicia!-kolejna próba. Czuła, że musi pomóc Nathanielowi, ale nie mogła zostawić kobiety z dzieckiem samej. Cóż, właściwie to już to zrobiła i była z tego powodu wściekła na siebie. Poniosły ją emocje i spieprzyła sprawę. Brawo Kate!
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(18) Rwąca rzeka - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (18) Rwąca rzeka   (18) Rwąca rzeka - Page 2 EmptyPią Paź 30, 2015 2:59 pm

Wołanie o pomoc ucichło równie szybko, co się pojawiło. Zupełnie tak, jak gdyby nigdy go nie było. Kate została sama na nieznanym terenie. Otoczona przez identyczne drzewa i krzewy, bez możliwości dojrzenia śladów na nieprzyjaźnie kamienistej ziemi, słysząc tylko łoskot rzeki i komary bzyczące koło jej twarzy. Gorąco stawało się ciężkie do wytrzymania, było parno i duszno, a kobiecie ponownie zaczęło chcieć się pić. Również jej burczący żołądek dał o sobie znać. I nikt nie odpowiadał na jej wołanie... 
Trochę dalej, doktor kiwnął głową na słowa Rei. Zaczynał zbierać się w sobie, stawiając pewniejsze kroki na leśnej ściółce i mamrocząc coś tylko niezrozumiale pod nosem. Niestety, również ta dwójka bardzo szybko przekonała się o tym, jakie były skutki zbyt szybkiego brnięcia przed siebie w nieznane. 
- Nie poznaję tej drogi. Nie ma tu żadnych śladów. - Stwierdził nagle Alan, pochylając się nad ściółką, na której faktycznie nic nie pozostało. 
Tymczasem Felicia chwilowo dosyć skutecznie wracała - obraną wcześniej - drogą, choć chodzenie tyłem nie było raczej zbyt łatwe.
Powrót do góry Go down
Leonardo Cervera


Leonardo Cervera
https://wyspa.forumpolish.com/t252-leonardo-cervera https://wyspa.forumpolish.com/t262-leonardo-cervera https://wyspa.forumpolish.com/t260-leonardo-cervera
Multikonta :
Kiara

Dane osobowe :
30 lat | Służby Specjalne | Sydney | Kolumbijczyk | Rozwodnik | Większość życia spędził w Brazylii, od trzech lat w Australii| 185 cm

Znaki szczególne :
dobrze zbudowany | kilka tatuaży o znaczeniu znanym tylko jemu | blizna na żebrach

Ubiór :
biała podkoszulka z śliczną mozaiką błota i krwi | jeansowa kurtka z długim rękawem | długie, czarne spodnie | wygodne adidasy

Ekwipunek :
płachta (2,5x3) | walizka-plecak: buteleczka alkoholu, chusteczki, notatnik z adresami, nowy ołówek, końska maść rozgrzewająca (150g), BlackBerry Passport (37% baterii) z breloczkiem, damska kosmetyczka (pół buteleczki wody utlenionej, tusz i kredka, czerwona szminka), roztrzaskane lusterko, skarpety frotte, suchy szampon, winogronowa Fanta (1l), koperta ze zdjęciami, dziecięcy kocyk, trampki męskie - rozmiar 42 | srebny krzyżyk, dwuosobowy namiot z narzędziami, krakersy, butelka wina

Stan zdrowia :
głęboko rozcięty lewy policzek (pionowa rana mająca około pięciu centymetrów długości, na tyle głęboka, by w przyszłości pozostawić bliznę) | kolce w dłoni | silny ból prawego ramienia | zszyta muliną rana na kości potylicznej i towarzyszący temu ból głowy

Punkty :
533


(18) Rwąca rzeka - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (18) Rwąca rzeka   (18) Rwąca rzeka - Page 2 EmptyPią Paź 30, 2015 3:33 pm

--- > Głębia

Czego mógł pożałować? To straszenie przez Penny wydawało mu się już abstrakcyjne. Może tylko udawała, że chce mu pomóc, a gdy w końcu wkroczył na dobrą ścieżkę to próbowała go odciągnąć? Może miała do niego pretensje, że jej nie pomógł? Był nie miły, za mało się starał. Gdyby jego chęci i jakaś podstawowa wiedza mogłaby dalej żyć. Zaczynał cos podejrzewać. Posłał jej pytające spojrzenie w momencie, gdy odwrócił się na moment.
- Bawisz się mną? Za to, że ci nie pomogłem? – zapytał, choć brzmiało to raczej jak stwierdzenie. Penny wydawała się zdziwiona, ale nie zaprzeczyła ani nie potwierdziła jego słów. Raczej udała oburzenie podnosząc wysoko brodę, jakby ją z całej siły uraził. W końcu zbliżyła się, stając dokładnie krok przed nim.
- Ja staram się cię chronić, a ty mnie oskarżasz? – powiedziała z całą pewnością siebie, na którą było ją stać, patrząc się prosto w jego wściekłe oczy. Ona oczekiwała odpowiedzi, ale Leo potrzebował moment, żeby ją rozgryźć, żeby sprawdzić czy udaje czy mówi prawdę. Ostateczny wniosek był taki, że nie mógł jej ufać. Zrobił krok do tyłu i szybko ruszył przed siebie.
- Idiota! Nie idź tam! – krzyknęła, ale on oddalał się dalej. Penny cały czas krzyczała za jego plecami. Wtedy nagle napotkał martwe ciało jakiegoś mężczyzny. Ten widok nie był przyjemny,  więc szybko odwrócił wzrok i ruszył dalej. Zdążył lecz zrobić kilka kroków, a ktoś stanął na jego drodze. Uniósł głowę i wtedy napotkał spojrzenie mężczyzny… którego ciało mijał kilkanaście metrów dalej.
- Zignorowałeś mnie – powiedział niezadowolonym tonem. Jedna Penny nie była jeszcze taka zła, ale to już było za wiele. W odruchu obejrzał się za siebie i dostrzegł leżące na ziemi ciało mężczyzny, który stał przed nim. Ominął go jak najszybciej i ruszył dalej. Jego nie znał, nie miał z nim do czynienia nie powinien go męczyć. Musiał go jak najszybciej zgubić. O ile zgubienie ducha było w jakiś sposób możliwe.
- Pożałujesz tego! – słyszał za swoimi plecami krzyk Penny. Nie brzmiało to jak ostrzeżenie, raczej jak groźba. W rzeczywistości stan Leonardo ulegał pogorszeniu. Nie był świadomy krwotoku z tyłu swojej głowy i tego, że to wszystko jest jedynie wytworem jego wyobraźni.
- Zostaw mnie – powiedział, kiedy Penny pojawiła się tuż przednim z widocznie niezadowolonym wyrazem twarzy. Szedł tak szybko, że nawet nie zauważył kiedy dróżka zaczęła się stopniowo zwężać. Chciał po prostu, żeby stewardessa zniknęła mu na moment z pola widzenia, ale pojawiała się co chwilę dosłownie krok przed nim.
- Uprzedzałam cię – powiedziała, po czym zniknęła sama nie musiał już jej odganiać. Obejrzał się za siebie, a jej nie było. Do tego dążył, ale jej ostatnie słowa były niepokojące. Co miała na myśli? Czego powinien się spodziewać. Odwrócił się powoli i chciał ruszyć do przodu, ale wtedy z odległości około piętnastu metrów zobaczył jakąś postać. Dokładnie rzecz biorąc wysoką blondynkę, w krótkich włosach, która stała do niego plecami. Poznałby ją wszędzie, chociażby po jej ruchach. Nie musiał widzieć jej twarzy.
- Fel – powiedział do siebie. To musiała być ona. Trudno było powiedzieć, jak głośno wypowiedział jej imię. Czy mogła to usłyszeć czy nie. Jego zupełnie zamurowało. Stał w miejscu, a jego twarz nie zdradzała żadnych oznak radości. Czy to właśnie przed tym ostrzegała go Penny? Czy jeżeli widział ją w tym momencie to oznaczało, że…
Powrót do góry Go down
Felicia Sage


Felicia Sage
https://wyspa.forumpolish.com/t137-felicia-andrea-sage https://wyspa.forumpolish.com/t145-czy-leci-z-nami-pilot https://wyspa.forumpolish.com/t144-felicia-andrea-sage
Dane osobowe :
25 lat | stewardessa | wdowa | pół Brazylijka, pół Australijka | 180 cm

Znaki szczególne :
krótkie włosy w kolorze blond | czasami przechodzące w błękit, jasnoniebieskie oczy | praktycznie non stop czerwone usta

Ubiór :
gruby łańcuszek ze srebrnym krzyżem łacińskim, personalizowany, grawer ANGELO na pionowej części z tyłu, przy skórze pod koszulką | kolczyki-liski ze złota (wkręty) | długie spodnie damskie w stylu kowbojskim | biała koszulka męska | niebieska koszula damska z długimi rękawami | kowbojki | cienkie rajstopy podarte przy kolanach

Ekwipunek :
Dziecięcy plecak moro, a w nim: krem nawilżający, paczka mokrych chusteczek, czarna farba do włosów, maskara, dwie tabletki paracetamolu, dwie grube frotki, zeszyt, komplet kolorowych kredek, pluszowy miś, strój stewardessy [podarta sukienka, porwany żakiet, baleriny na niskim obcasie], pięć kiełbasek, dwie tortille, butelka koniaku, opakowanie tabletek antykoncepcyjnych, buteleczka wody utlenionej, poradnik Kamasutry, pusta butelka.

Stan zdrowia :
drobne ranki na twarzy i wierzchach dłoni |oczyszczone rany po szkle powbijanym w plecy - hipsterska wersja jeżozwierza | rozcięty łuk brwiowy - bo naturalne farby do twarzy są w cenie

Punkty :
673


(18) Rwąca rzeka - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (18) Rwąca rzeka   (18) Rwąca rzeka - Page 2 EmptyPią Paź 30, 2015 4:40 pm

- Trzysta pięćdziesiąt cztery, trzysta pięćdziesiąt pięć, trzysta pięćdziesiąt sześć, trzysta pięćdziesiąt siedem... - Powtarzała z uporem maniaka, licząc i sumując każdy kolejny krok, jaki udało jej się bezpiecznie postawić na niepewnym gruncie za plecami. Wcześniej, by odegnać jakoś strach spowodowany wizją samotnego - no, prawie samotnego, bo z małym dzieckiem na rękach, co tylko jeszcze bardziej martwiło Fel - przebywania w gęstym tropikalnym lesie na nieznanym terenie, próbowała już recytować znane wiersze - takie typowo dziecięce, ku uciesze najmłodszego - oraz nucić piosenki lub też najzwyczajniej w świecie mówić sobie, że będzie dobrze. Mimo że Japonka nie należała raczej do najprzyjemniejszych osób pod słońcem, Rei nie miała chyba dogonić doktora i odejść z nim bez reszty grupy, czyż nie? Druga kobieta powinna zaś zorientować się, że wyrwała zbyt mocno w przód, zatem należało tylko wrócić na znane sobie miejsce i właśnie tam oczekiwać na inne osoby. Tak formułowane były w końcu nawet podstawowe zasady survivalu, nieprawdaż? Nie gnać bezrozumnie przed siebie, jeśli było się wcześniej z innymi osobami, tylko zatrzymać się tam, gdzie istniała największa szansa na odnalezienie. Nie gubić się jak idiotka, tylko myśleć logicznie. 
- Pójdziemy na polankę, gdzie poczekamy na innych, dobrze? - Zakomunikowała chłopcu, podnosząc go trochę w górę na rękach, by mógł więcej widzieć ponad jej ramieniem, pomimo że i tak nie był w stanie powiedzieć zbyt wiele o tym, jak wyglądała droga za plecami. No, teoretycznie mógł cokolwiek stwierdzić, lecz i tak najprawdopodobniej by go nie zrozumiała. Źle przymioty związane z byciem dzieckiem... Lub też wręcz przeciwnie - negatywy przez dorosłość, która nie pozwalała ludziom myśleć pozaszablonowo. Co prawda Fel chwaliła się sobie swoją sporawą wyobraźnią, jednakże nie pomagała jej ona w tym momencie. Słyszała wyłącznie niezrozumiałe gaworzenie przemieszane z mlaskaniem ucha misia, jakiego podniosła wcześniej z poszycia, przetarła chusteczką i ponownie dała Andzio we władanie. Czyżby tak właśnie czuło się dziewięćdziesiąt dziewięć procent osób, które z nią rozmawiały...? Jak wrzucone wprost w wodospad paplaniny nie do pojęcia...? Dziwna myśl przemknęła przez głowę blondynki, by zniknąć wkrótce w natłoku innych, znacznie bardziej poważnych. 
Nagle maluch zaczął mocniej wiercić się w ramionach stewardessy, wychylając się bardziej ponad jej ramieniem i wystawiając twarz spod kurtyny jasnych włosów, które kontrastowały z jego ciemną czuprynką. Z początku Felicia nie przejęła się tym zbytnio, zajęta śledzeniem drogi i uważaniem pod nogi, by nie wywrócić się razem z młodym i przyciężkawym plecakiem, jaki stanowił swoistą przeciwwagę dla ciężaru Adzio. Dzięki temu jeszcze nie wyrżnęła się ani do przodu, ani do tyłu, bowiem ciężkość została mniej więcej wyśrodkowana. Wreszcie jednak musiała zwrócić na to uwagę, gdyż chłopczyk zaczął dźgać ją rączką w ramię, robiąc przy tym wiele mówiące a! a! a!. Nie była co prawda w zbyt korzystnej sytuacji do tego, by się obracać, jednakże coś podkusiło ją, aby spróbować to zrobić. Częściowo wpychając się w krzaki, przez które ona sama zrobiła bolesne a!, obróciła się wreszcie i... I stanęła jak wryta, przełykając ciężko ślinę. Miała omamy wzrokowe czy naprawdę...? 
- Ty... - Mruknęła niepewnie, ruszając przed siebie.
Powrót do góry Go down
Rei Kibayashi


Rei Kibayashi
https://wyspa.forumpolish.com
Multikonta :
Nicolas

Dane osobowe :
25 * Agentka * Japonka * 156 centymetrów * samozwańczy psychoterapeuta

Znaki szczególne :
b. niska * nosi soczewki * ma blizny na nadgarstkach * wyćwiczona * trochę za chuda

Ekwipunek :
Aktówka: dokumenty ostatniej sprawy (teczka z kopiami) x1, utajnione akta Leonardo Cervera aka Angelo Alvero (teczka z popisanymi i podkreślonymi zielonym zakreślaczem kopiami) x1, komplet zakreślaczy (zielony, różowy, niebieski, pomarańczowy) x1, ręczne notatki (teczka) x1, notatnik x1, pióro wieczne grawerowane x1, długopis x1, ołówek x1, czysta kartka A4 x16, mapa świata x1, mapa LA x1, mapa Sydney x1, zbiór informacji na temat T. Sage (teczka) x1, akta Felicii Sage (teczka z popisanymi i podkreślonymi niebieskim zakreślaczem kopiami) x1, frotka do włosów x4, korektor w płynie x1, gumka x1

Stan zdrowia :
POKĄSANIE PRZEZ PSZCZOŁY WYWOŁUJĄCE HALUCYNACJE (MG nie łaskawy :C)poraniony, potłuczony, spuchnięty łokieć | podbite oko | odwodnienie | podrapania

Punkty :
305


(18) Rwąca rzeka - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (18) Rwąca rzeka   (18) Rwąca rzeka - Page 2 EmptyPią Paź 30, 2015 7:07 pm

- Jak to? - usta szeroko otworzyłam, gdy na początku nie zrozumiałam go. Jak to możliwe, że zgubiliśmy się prosto idąc? Nie skręcaliśmy przecież w żadną stronę. Co za cholerny las! Działał mi na nerwy. Wszystko takie same było dookoła. Każdy liść, każdy krzak. Nic nie widziałam charakterystycznego. Niedaleko rzeki byliśmy. To pewne. Podeszłam do drzewa i głową w nie walnęłam. Raz, drugi, trzeci... ...do około ośmiu. Myślałam, że tak może obudzę się z koszmaru. Niestety nie. Nadal byłam w lesie. - To w lewo. Do rzeki pójdziemy i wzdłuż niej. Wtedy na polanę dojść powinniśmy bez większego problemu. Obok kamieni, ale po nich nie - oznajmiłam. Na opinię nie czekałam. Zrobiłam tak jak powiedziałam. Pozbierałam się i ruszyłam.
Powrót do góry Go down
Kate Johnson


Kate Johnson
https://wyspa.forumpolish.com/t352-kathrin-kate-johnson https://wyspa.forumpolish.com/t355-kate-zaprasza https://wyspa.forumpolish.com/t353-kate-johnson
Multikonta :
Samantha Parker

Dane osobowe :
32 lata | Amerykanka | Prywatny detektyw

Znaki szczególne :
Długie włosy (mające tendencję do kręcenia się) | 1,75 wzrostu | Brązowe oczy | Blizna na brzuchu

Ubiór :
Opięte jeansy (rozcięte w miejscu rany), granatowa bluzka na ramiączkach (oderwany dół bluzki), czarna marynarka z miękkiego materiału, czarne oficerki

Ekwipunek :
Ułamany pręt (długość nogi od stołu), chustka stewardessy, fasolki wszystkich smaków, 2 owoce o kształcie przypominającym gruszkę, 1l butelka wody, ostry kawałek kamienia - to wszystko w małym plecaku

Stan zdrowia :
Rozcięty prawy łuk brwiowy, pościerane, krwawiące kostki wszystkich palców, wybity kciuk (nastawiony), sześciocentymetrowe rozcięcie na udzie-rany odkażone i opatrzone przez Kiarę; spalone końcówki włosów

Punkty :
219


(18) Rwąca rzeka - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (18) Rwąca rzeka   (18) Rwąca rzeka - Page 2 EmptyPią Paź 30, 2015 8:49 pm

Starała się zachować spokój, ale złość brała nad nią górę. Nie słyszała już wołania Nathana, więc nie ma jak go znaleźć. Prosił o pomoc, a ona zawiodła. O ile faktycznie tu był i faktycznie wołał… Gdy teraz o tym myślała, już sama nie była tego pewna. Słyszała go wyraźnie i nagle taka cisza? Czuła jak pot leje jej się po plecach. Było jej duszno i czuła zmęczenie tym wszystkim. Może tylko sobie uroiła to wołanie? A jeśli nie? Za dużo pytań, za mało odpowiedzi, a ona nienawidziła takiej sytuacji. No i Felicii też nie było widać. Jej krzyki spotkały się z zupełnym brakiem odpowiedzi i już sama nie wiedziała co ma dalej robić. Wiedziała tylko, że nie może tu siedzieć i czekać na zbawienie. We znaki zaczęły jej się dawać komary i burczący brzuch. Najwyraźniej spaliła już to, co zjadła. Uznała, że może spędzić tu jeszcze chwilę i nasłuchiwać. Napije się, szybko zje i ruszy w jakimkolwiek kierunku. Chyba nie miała innego wyjścia, zwłaszcza jeśli nikt z grupy się tu nie pojawi. Usiadła na kamieniach i wyjęła butelkę. Kilka maleńkich łyków i z ciężkim sercem odłożyła ją do plecaka. Następnie zabrała się za obieranie owocu. Wykroiła połowę, pozbyła się skórki i zjadła. Niestety cud nie nastąpił w tym czasie i nikt się nie pojawił. Włożyła resztę jedzenia do kieszonki plecaka, zawijając wcześniej w kilka liści i jeszcze raz ponowiła próbę kontaktu z kimkolwiek.
-Nate? Felicia? Rei?-westchnęła ciężko i nasłuchiwała. Wciąż nic. Niemniej jednak był jeden dźwięk za którym uznała, że powinna podążyć-szum wody. W końcu tam mieli się kierować. Jak pójdzie w dół rzeki, to w końcu ich spotka. Ewentualnie sprawdzi dogodne miejsce i wróci sama na plażę. Nie zamierzała siedzieć tu ani minuty dłużej. Przecisnęła się przez chaszcze i ruszyła za dźwiękiem wody.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(18) Rwąca rzeka - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (18) Rwąca rzeka   (18) Rwąca rzeka - Page 2 EmptySob Paź 31, 2015 12:24 am

- Normalnie. – Alan spojrzał na kobietę, obdarzając ją długim spojrzeniem z cyklu jaja sobie ze mnie robisz, czego tu można nie zrozumieć?, a następnie powoli zgadzając się z nią, co do dalszego szlaku ich wędrówki. Błąkanie się dookoła nie miało mieć zbytniego sensu, zaś dojście do rzeki brzmiało całkiem logiczne. Tam wiedzieliby przynajmniej, gdzie się znajdują, mieliby jakiś punkt odniesienia w terenie. – Tylko z jednym się nie zgodzę. Jeśli będzie trzeba, pójdziemy na kolanach po kamieniach. Nie zamierzam wchodzić w krzaki, które były tuż przy samym nurcie. Nie wiem, czy zauważyłaś, ale były pełne kolców. – Zauważył, po czym zaczął przesuwać się za nią, wzdychając tylko ciężko od czasu do czasu. Mimo że rozmawiał z Rei, bardzo widoczne było to, że nie czuł się dobrze we własnej skórze.
Tymczasem do uszu Kate doszedł nagle dźwięk ludzkich głosów. Z pewnością nie był to Nathaniel, Felicia raczej też nie, jednak sposób wypowiadania poszczególnych słów brzmiał dosyć znajomo. Czyżby zbliżały się do niej osoby, do których wcześniej starała się dotrzeć? Odgłosy dochodziły trochę zza pleców kobiety, z lewej strony, i były dosyć wyraźne. Gdyby kobieta ruszyła tam, zaledwie po dwóch czy trzech minutach natrafiłaby na Rei i Alana.
Z Felicią i Leonardo sprawa miała się jednak mniej pozytywnie. Mimo że oboje znaleźli osobę, której poszukiwali, nic faktycznie nie uległo polepszeniu. Co gorsza, mężczyzna odczuwał coraz większe zawroty głowy, a świat wirował mu przed oczami. Jego głowa pulsowała boleśnie, nogi stały się miękkie niczym z waty, do ust zaczął zaś wciskać się metaliczny smak krwi. Wędrówki z krwotokiem nie kończyły się raczej zazwyczaj zbyt dobrze…
Powrót do góry Go down
Leonardo Cervera


Leonardo Cervera
https://wyspa.forumpolish.com/t252-leonardo-cervera https://wyspa.forumpolish.com/t262-leonardo-cervera https://wyspa.forumpolish.com/t260-leonardo-cervera
Multikonta :
Kiara

Dane osobowe :
30 lat | Służby Specjalne | Sydney | Kolumbijczyk | Rozwodnik | Większość życia spędził w Brazylii, od trzech lat w Australii| 185 cm

Znaki szczególne :
dobrze zbudowany | kilka tatuaży o znaczeniu znanym tylko jemu | blizna na żebrach

Ubiór :
biała podkoszulka z śliczną mozaiką błota i krwi | jeansowa kurtka z długim rękawem | długie, czarne spodnie | wygodne adidasy

Ekwipunek :
płachta (2,5x3) | walizka-plecak: buteleczka alkoholu, chusteczki, notatnik z adresami, nowy ołówek, końska maść rozgrzewająca (150g), BlackBerry Passport (37% baterii) z breloczkiem, damska kosmetyczka (pół buteleczki wody utlenionej, tusz i kredka, czerwona szminka), roztrzaskane lusterko, skarpety frotte, suchy szampon, winogronowa Fanta (1l), koperta ze zdjęciami, dziecięcy kocyk, trampki męskie - rozmiar 42 | srebny krzyżyk, dwuosobowy namiot z narzędziami, krakersy, butelka wina

Stan zdrowia :
głęboko rozcięty lewy policzek (pionowa rana mająca około pięciu centymetrów długości, na tyle głęboka, by w przyszłości pozostawić bliznę) | kolce w dłoni | silny ból prawego ramienia | zszyta muliną rana na kości potylicznej i towarzyszący temu ból głowy

Punkty :
533


(18) Rwąca rzeka - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (18) Rwąca rzeka   (18) Rwąca rzeka - Page 2 EmptySob Paź 31, 2015 6:34 pm

Reakcja Leonardo była dość specyficzna i zapewne nie taka, której spodziewałaby się Felicia. Mężczyzna wykonał krok do tyłu nie zdejmując z niej ani na chwilę swojego spojrzenia, które wpatrywało się w jej oczy. Po wykonaniu tego gestu zupełnie znieruchomiał, jakby jego świat na moment się zatrzymał. Wszystko stanęło w miejscu, a on stanął twarzą twarz z prawdą, którą wcześniej przyjął na wiarę. Czyli jednak tak się stało, Penny miała racje, a Fel… Co innego o tym myśleć, a co innego mieć pewną wiedzę.
- Nie mogę cię widzieć – powiedział praktycznie do siebie, a nie do niej. To był ostateczny dowód, a do tego tak nieprzyjemny. Chwilę wcześniej próbował przecież wszystkie zjawy odegnać i nawet mu się udało, a teraz miał do czynienia z najgorszą z nich, która sprawiała mu najwięcej bólu. Mężczyzna pobladł, co było bardzo widoczne na jego zazwyczaj oliwkowej twarzy.
- Przykro mi – usłyszał po raz kolejny za swoimi plecami i poczuł dotyk Penny na swoim ramieniu. Zniknęła na moment, żeby dać mu chwilę intymności, a teraz ponownie była tuż za nim. Tym razem w jej głosie nie było jakiejkolwiek wrogości, naprawdę mu współczuła. – Powinieneś się z nią pożegnać – dodała tuż nad jego uchem praktycznie szepcząc. Leo poczuł jak kołuje mu się w głowie i robi się niedobrze. Czuł się w tym momencie naprawdę okropnie. Trudno uwierzyć, że jeszcze stał na nogach po tym wszystkim.
- Nie chce się żegnać – powiedział na głos po czym obrócił głowę w bok, wpatrując się w Penny. Przecież sama Felicia nienawidziła pożegnań, więc po co miałaby się pojawić i sprawić, że musiało ono by się odbyć? Pożegnania były tragiczne. Już lepiej było bez nich. Wyraz twarzy Penny mówił mu, że nie ma za wielkiego wyboru. Kobieta przechyliła głowę w bok, westchnęła i poklepała go po ramieniu, a potem przesunęła dłoń dalej w kierunku jego szyi. Jego koszulka z tyłu była już cała zakrwawiona, pewnie był na granicy tego, ile można stracić krwi, żeby stracić przytomność. Blondynka pokiwała do niego głową, dodając jeszcze.
- Nie mamy czasu, Leonardo – mruknęła. Prawda była taka, że on nie miał czasu i musiał się pośpieszyć. W końcu kiwnął do niej głową i spojrzał się na Fel. Zrobił krok w jej stronę, ale zachwiał się i stanął w miejscu. Dopiero teraz zauważył, że stała na dłoniach z jakimś malcem. Opuścił wzrok i spojrzał na smoczek, który ściskał w dłoni. Czyli jemu też się nie udało. Uniósł wzrok i przeniósł go na blondynkę, biorąc głęboki wdech.
- Spóźniłem się – powiedział na głos. Chociaż tak naprawdę od samego początku jego akcja poszukiwawcza mogła być bezsensu. Ale tak czy inaczej mówił prawdę. Poczuł ucisk dłoni na swoim ramieniu, co oznaczało, że nie miał wiele czasu. – Przepraszam za wszystko, co ci zrobiłem – powiedział szczerze, co było słychać w jego załamującym się głosie. Stanie twarzą twarz w tak bolesną prawdą to było dla niego za wiele. Nie miał jednak czasu, żeby dużo mówić. Miał jeszcze tylko kilka chwil, czuł to. – Przepraszam, że stchórzyłem i nie przyznałem się do tego, że cię kocham – zdążył jeszcze dodać. Ta sytuacja była stara jak świat, ale kiedy ostatnio poruszali ten temat to obarczył ją całą winą, a przecież tak nie myślał, teraz miał ostatnią szansę, żeby się z tego wytłumaczyć, więc to wykorzystał.
Powrót do góry Go down
Felicia Sage


Felicia Sage
https://wyspa.forumpolish.com/t137-felicia-andrea-sage https://wyspa.forumpolish.com/t145-czy-leci-z-nami-pilot https://wyspa.forumpolish.com/t144-felicia-andrea-sage
Dane osobowe :
25 lat | stewardessa | wdowa | pół Brazylijka, pół Australijka | 180 cm

Znaki szczególne :
krótkie włosy w kolorze blond | czasami przechodzące w błękit, jasnoniebieskie oczy | praktycznie non stop czerwone usta

Ubiór :
gruby łańcuszek ze srebrnym krzyżem łacińskim, personalizowany, grawer ANGELO na pionowej części z tyłu, przy skórze pod koszulką | kolczyki-liski ze złota (wkręty) | długie spodnie damskie w stylu kowbojskim | biała koszulka męska | niebieska koszula damska z długimi rękawami | kowbojki | cienkie rajstopy podarte przy kolanach

Ekwipunek :
Dziecięcy plecak moro, a w nim: krem nawilżający, paczka mokrych chusteczek, czarna farba do włosów, maskara, dwie tabletki paracetamolu, dwie grube frotki, zeszyt, komplet kolorowych kredek, pluszowy miś, strój stewardessy [podarta sukienka, porwany żakiet, baleriny na niskim obcasie], pięć kiełbasek, dwie tortille, butelka koniaku, opakowanie tabletek antykoncepcyjnych, buteleczka wody utlenionej, poradnik Kamasutry, pusta butelka.

Stan zdrowia :
drobne ranki na twarzy i wierzchach dłoni |oczyszczone rany po szkle powbijanym w plecy - hipsterska wersja jeżozwierza | rozcięty łuk brwiowy - bo naturalne farby do twarzy są w cenie

Punkty :
673


(18) Rwąca rzeka - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (18) Rwąca rzeka   (18) Rwąca rzeka - Page 2 EmptySob Paź 31, 2015 9:40 pm

Nie miała wcześniej sposobności znaleźć się w podobnej sytuacji, zatem kompletnie nie wiedziała, czego się po czymś takim spodziewać. I mimo że to właśnie było jej celem, jednym z najmocniejszych pragnień rozdrganego serca, z początku stanęła w miejscu niczym wryta. Potrzebowała chwili, która sama dla niej zdawała się zatrważająco długa, by wreszcie wykonać jakiś ruch zgodny z tym, co czuła. Trzymała dziecko w ramionach, bez świadomości poprawiając je na swych rękach, a następnie wykonując kilka niepewnych kroków w kierunku mężczyzny. Ponownie gwałtownie się jednak zatrzymała, gdy on sam cofnął się na jej widok. Otworzyła usta, ale nie wydostał się z nich nawet najsłabszy dźwięk. Nie ruszała się już więcej, oddychając szybko i płytko, z wzrokiem nieustannie wbitym w jeden punkt. Czuła, że coś zacisnęło się w jej piersi, kiedy zobaczyła krew na jego policzku, ale to coś w spojrzeniu sprawiło, iż poczuła się całkowicie nie na miejscu, jakby własną obecnością sprawiła coś tragicznego. Ten rodzaj paniki całkowicie nie pasował jej do niego, przez co zaczęła autentycznie się bać. O niego czy jego...? Zgrozo!, nie miała bladego pojęcia. 
- Co? - Bezrozumnie spytała równie cichym głosem, całkowicie nie wiedząc, o co mogło mu chodzić w tym momencie. - Przecież tutaj jestem... - Dopowiedziała, przykładając Andzio palec do warg, by przestał choć na chwilę wykrzykiwać zaaferowane a! a! a!, gdy widział mężczyznę przed sobą. Nie wiedziała, co powinna zrobić. Angelo wyglądał naprawdę okropnie, z rozbieganym wzrokiem i tym przeraźliwie smutnym czymś w spojrzeniu, co doprowadzało ją do ciarek na skórze. Tak bardzo pragnęła go znaleźć, że nie wzięła pod uwagę tego, jak podobne katastrofy mogły wpływać na ludzi. Nie zawsze wszyscy pozostawali w pełni sił psychicznych i umysłowych, i mimo że Felicia pragnęła odzyskać człowieka, który doprowadził ją do podjęcia bardzo emocjonalnej decyzji o wejściu w las, zaczęła lękać się, iż było to niemożliwe. 
- Angelo...? - Zaczęła ponownie ostrożnie, z łomoczącym sercem, pokonując kolejne dwa kroki i wyciągając w jego stronę jedną rękę. - Dlaczego miałbyś się ze mną żegnać, Angelo? Nie odchodź... Zostań... Zostań, proszę... - Jak inaczej mogłaby zareagować, co powiedzieć, kiedy kompletnie nie miała pojęcia, o co chodziło? Ten ton głosu sprawiał, że czuła się jak wmurowana w ziemię. - Bałam się o ciebie. Jak się czujesz? Potrzebujesz pomocy? - Spytała z niepokojem, pokonując kolejny krok, by stanąć zaledwie około dwóch metrów od niego. 
Wtedy to też zauważyła sinoczerwoną skórę przy jego ramieniu coraz strużkę krwi wsiąkającej w materiał koszulki. Przełknęła ślinę, nie cofając wyciągniętej ręki, gdy drugą podtrzymywała ciekawskiego malucha. Jej oczom nie umknęło też to, że mężczyzna zakołysał się na nogach, jakby miał zaraz osunąć się na ziemię. Kiedy zaś zaczął jeszcze bełkotać coś, co pozornie nosiło znamiona sensu, natomiast w praktyce brzmiało dla niej jak pozbawione logiki, zaczęła autentycznie poddawać się spanikowaniu. Znalazła go, był tuż obok niej, a jednak zdawał się być tak bardzo odległy. Jego słowa zaś... Nie umiała ich zinterpretować, nie potrafiła zrozumieć. Nawet kocham nie brzmiało jak czułe wyznanie odpowiednie do sytuacji, które mogłaby rzeczywiście przyjąć tak jak to wyglądałoby w większości romantycznych filmów, ha!, nawet w normalnym życiu. W tej chwili bardziej skłonna była przyjąć to za przejęzyczenie, majaczenie czy też swoje własne przesłyszenie, niźli coś, co wzbudziłoby u niej ciepło. Bała się, autentycznie się o niego bała, o wielkiego mężczyznę - dorosłego i sprawiającego wrażenie nie tyle samodzielnego, co niezależnego tudzież samowystarczalnego - który teraz wyglądał tak krucho i niebezpiecznie wątle. 
- Chodź, usiądziemy odrobinkę, dobrze? - Odetchnęła głęboko, podchodząc jeszcze trochę. - Opatrzę ci ranę i zobaczę, dlaczego krwawisz. Później porozmawiamy, jeśli chcesz, wszystkiego wysłucham. Na to nie jest za późno, obiecuję. Tylko daj sobie pomóc. Nie musisz mnie przepraszać, naprawdę. Będzie dobrze. - Sama nie zdawała sobie sprawy z tego, że jej ton przypominał ten, jakim mówiło się do małych, nieporadnych dzieci. Była zbyt zaaferowana, by zwrócić na to uwagę.
Powrót do góry Go down
Rei Kibayashi


Rei Kibayashi
https://wyspa.forumpolish.com
Multikonta :
Nicolas

Dane osobowe :
25 * Agentka * Japonka * 156 centymetrów * samozwańczy psychoterapeuta

Znaki szczególne :
b. niska * nosi soczewki * ma blizny na nadgarstkach * wyćwiczona * trochę za chuda

Ekwipunek :
Aktówka: dokumenty ostatniej sprawy (teczka z kopiami) x1, utajnione akta Leonardo Cervera aka Angelo Alvero (teczka z popisanymi i podkreślonymi zielonym zakreślaczem kopiami) x1, komplet zakreślaczy (zielony, różowy, niebieski, pomarańczowy) x1, ręczne notatki (teczka) x1, notatnik x1, pióro wieczne grawerowane x1, długopis x1, ołówek x1, czysta kartka A4 x16, mapa świata x1, mapa LA x1, mapa Sydney x1, zbiór informacji na temat T. Sage (teczka) x1, akta Felicii Sage (teczka z popisanymi i podkreślonymi niebieskim zakreślaczem kopiami) x1, frotka do włosów x4, korektor w płynie x1, gumka x1

Stan zdrowia :
POKĄSANIE PRZEZ PSZCZOŁY WYWOŁUJĄCE HALUCYNACJE (MG nie łaskawy :C)poraniony, potłuczony, spuchnięty łokieć | podbite oko | odwodnienie | podrapania

Punkty :
305


(18) Rwąca rzeka - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (18) Rwąca rzeka   (18) Rwąca rzeka - Page 2 EmptySob Paź 31, 2015 10:24 pm

//praca :/

- Ok. Skoro uważasz tak to dobra - skapitulowałam. Obojętne było mi jak, ale dojść na miejsce chciałam, żeby resztę grupy zebrać. Ubranie porwane miałam i tak już, więc po kamieniach iść nawet mogłam. Co prawda nie widziało się mi to, bo głazy śliskie były, jednakże błąkanie się po lesie gorzej brzmiało od poświęcania się ku dotarciu. - To idziemy - i ruszyliśmy. Przez krzaki najpierw a potem po brzegu faktycznie. Na początku piaskiem, aczkolwiek później trafiliśmy na nasz znajomy nieprzyjazny teren. - Halo?! Kate?! Felicia?!
Powrót do góry Go down
Kate Johnson


Kate Johnson
https://wyspa.forumpolish.com/t352-kathrin-kate-johnson https://wyspa.forumpolish.com/t355-kate-zaprasza https://wyspa.forumpolish.com/t353-kate-johnson
Multikonta :
Samantha Parker

Dane osobowe :
32 lata | Amerykanka | Prywatny detektyw

Znaki szczególne :
Długie włosy (mające tendencję do kręcenia się) | 1,75 wzrostu | Brązowe oczy | Blizna na brzuchu

Ubiór :
Opięte jeansy (rozcięte w miejscu rany), granatowa bluzka na ramiączkach (oderwany dół bluzki), czarna marynarka z miękkiego materiału, czarne oficerki

Ekwipunek :
Ułamany pręt (długość nogi od stołu), chustka stewardessy, fasolki wszystkich smaków, 2 owoce o kształcie przypominającym gruszkę, 1l butelka wody, ostry kawałek kamienia - to wszystko w małym plecaku

Stan zdrowia :
Rozcięty prawy łuk brwiowy, pościerane, krwawiące kostki wszystkich palców, wybity kciuk (nastawiony), sześciocentymetrowe rozcięcie na udzie-rany odkażone i opatrzone przez Kiarę; spalone końcówki włosów

Punkty :
219


(18) Rwąca rzeka - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (18) Rwąca rzeka   (18) Rwąca rzeka - Page 2 EmptyNie Lis 01, 2015 8:59 am

Parła wciąż do przodu, starając się podążać za odgłosem wody. Co chwilę odganiała natrętne komary, którym najwyraźniej zasmakowała jej krew. Była wkurzona na siebie. Tak się dać załatwić! Im dłużej szła, tym bardziej była przekonana, że głos Nathana był tylko w jej głowie. Nie znalazła tu nic, co mogłoby świadczyć o jego obecności. Oczywiście gdzieś tam pozostawał cień wątpliwości, więc kilka razy jeszcze go wołała, ale w końcu uznała  to za bezsensowne. Szła rozglądając się za jakimiś śladami, ale los nie był dla niej łaskawy. Niczego nie mogła dojrzeć, jakby ślady, nawet za nią, same się zacierały. Zatrzymała się nagle, słysząc czyjś głos. Czy znowu jej się wydawało? Nie, tym razem chyba jednak nie miała omamów słuchowych, ewidentnie usłyszała swoje imię. Odwróciła się w stronę z której dochodziły i ruszyła szybko za nimi.
-Rei! Alan?-krzyknęła i przyspieszyła. Po chwili wypadła z krzaków wprost na lekarza i kobietę.
-Jest z Wami Felicia?-to była pierwsza rzecz którą z siebie wydusiła. Rozglądała się przy tym, szukając właśnie jej.

//Krótko, bo nie mam weny//
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(18) Rwąca rzeka - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (18) Rwąca rzeka   (18) Rwąca rzeka - Page 2 EmptyNie Lis 01, 2015 10:48 am

Alan niezbyt wierzył w to, że wołanie reszty osób cokolwiek da. Zdawał sobie sprawę z tego, że przez niego odeszli stanowczo zbyt daleko i teraz musieli jakoś wrócić na miejsce, marnując dodatkowy czas. Poczucie winy targało nim zatem jeszcze wyraźniej, co było doskonale widać. Czuł się wręcz okropnie, jak gdyby zrobił coś naprawdę złego. Wpierw nie udało mu się pomóc przyjacielowi, teraz natomiast zawiódł członków wyprawy, którzy mu ufali. Ludzi na plaży również, bowiem czekali na wodę, jakiej nie było. Doktor raz po raz oddychał gorzko, przeciskając się przez krzaki w stronę wyraźnego łoskotu rzeki. I to właśnie przy niej wpadł na Kate. Szedł pierwszy, jednakże zareagował ostatni, patrząc na nią jednak z przerażeniem. 
- Nie jesteś z nią? Nie widzieliśmy Felicii ani dziecka. Do diabła! Co się z nimi stało?!
Tymczasem wspomniana parka być może i znalazła kogoś, kogo kobieta tak desperacko poszukiwała, jednakże nie wiązało się to w żaden sposób z pozytywami. Udało im się poruszyć wyłącznie kilka chaotycznych kwestii, kiedy mężczyzna zachybotał się, czując jeszcze gorzej i widząc narastającą ciemność przed oczami. Sam nie wiedział, w którym momencie runął jak kłoda na ziemię. Otumanienie go pogrążyło... Zemdlał.

Kolejki w dwóch miejscach idą niezależnie od siebie.
Powrót do góry Go down
Rei Kibayashi


Rei Kibayashi
https://wyspa.forumpolish.com
Multikonta :
Nicolas

Dane osobowe :
25 * Agentka * Japonka * 156 centymetrów * samozwańczy psychoterapeuta

Znaki szczególne :
b. niska * nosi soczewki * ma blizny na nadgarstkach * wyćwiczona * trochę za chuda

Ekwipunek :
Aktówka: dokumenty ostatniej sprawy (teczka z kopiami) x1, utajnione akta Leonardo Cervera aka Angelo Alvero (teczka z popisanymi i podkreślonymi zielonym zakreślaczem kopiami) x1, komplet zakreślaczy (zielony, różowy, niebieski, pomarańczowy) x1, ręczne notatki (teczka) x1, notatnik x1, pióro wieczne grawerowane x1, długopis x1, ołówek x1, czysta kartka A4 x16, mapa świata x1, mapa LA x1, mapa Sydney x1, zbiór informacji na temat T. Sage (teczka) x1, akta Felicii Sage (teczka z popisanymi i podkreślonymi niebieskim zakreślaczem kopiami) x1, frotka do włosów x4, korektor w płynie x1, gumka x1

Stan zdrowia :
POKĄSANIE PRZEZ PSZCZOŁY WYWOŁUJĄCE HALUCYNACJE (MG nie łaskawy :C)poraniony, potłuczony, spuchnięty łokieć | podbite oko | odwodnienie | podrapania

Punkty :
305


(18) Rwąca rzeka - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (18) Rwąca rzeka   (18) Rwąca rzeka - Page 2 EmptyNie Lis 01, 2015 7:48 pm

- Kate - dosyć sucho powiedziałam, kiedy kobietę zauważyłam. Z początku mi ją potężny doktorek zasłonił, ale ten dźwięk głosu rozpoznawałam. Na dodatek nieciekawe rzeczy wygłaszał, więc nie mogłam milczeniem go pominąć. Przez krzaki przepchałam się do przodu. Stanęłam obok Alana a przed detektywką i zmarszczyłam czoło. Gniewna zrobiłam się po chwili dopiero. Wpierw dotrzeć musiało do mnie to, że Fel zgubiła. Jak zgubić można było żyrafę taką z rozgadanym bachorem, który jak syrena przeciwmgielna był w takim cichym otoczeniu?! To talent trzeba mieć było naprawdę. Kate znaleźliśmy, Felicię zgubiliśmy... ...dupa czarna. - Jak to możliwe, że razem byłyście a teraz... ...teraz co? Przynajmniej wiesz, w którym ją miejscu z oczu straciłaś? Jak stało się takie coś? Chikusho! - warknęłam i zaczęłam dalej iść przed siebie. - Idziemy. Nie śpimy.
Powrót do góry Go down
Kate Johnson


Kate Johnson
https://wyspa.forumpolish.com/t352-kathrin-kate-johnson https://wyspa.forumpolish.com/t355-kate-zaprasza https://wyspa.forumpolish.com/t353-kate-johnson
Multikonta :
Samantha Parker

Dane osobowe :
32 lata | Amerykanka | Prywatny detektyw

Znaki szczególne :
Długie włosy (mające tendencję do kręcenia się) | 1,75 wzrostu | Brązowe oczy | Blizna na brzuchu

Ubiór :
Opięte jeansy (rozcięte w miejscu rany), granatowa bluzka na ramiączkach (oderwany dół bluzki), czarna marynarka z miękkiego materiału, czarne oficerki

Ekwipunek :
Ułamany pręt (długość nogi od stołu), chustka stewardessy, fasolki wszystkich smaków, 2 owoce o kształcie przypominającym gruszkę, 1l butelka wody, ostry kawałek kamienia - to wszystko w małym plecaku

Stan zdrowia :
Rozcięty prawy łuk brwiowy, pościerane, krwawiące kostki wszystkich palców, wybity kciuk (nastawiony), sześciocentymetrowe rozcięcie na udzie-rany odkażone i opatrzone przez Kiarę; spalone końcówki włosów

Punkty :
219


(18) Rwąca rzeka - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (18) Rwąca rzeka   (18) Rwąca rzeka - Page 2 EmptyNie Lis 01, 2015 9:32 pm

Biegła do nich, więc jej oddech był przyspieszony. Rozglądała się jeszcze nerwowo, gdy Alan rozwiał jej wątpliwości. Nie było z nimi Felicii i dziecka.
-Szlag!-syknęła-Moja wina, spieprzyłam. Usłyszałam głos wołający o pomoc i przyspieszyłam. Kiedy się odwróciłam jej nie było, a ja nawet nie mogłam wrócić po śladach. Wszystkie drzewa wyglądały tak samo, a na wołania nie reagowała. Dzieciaka też nie słyszałam-przetarła czoło, na którym widać było kropelki potu. Duchota dawała się nieźle we znaki. O tajemniczym wołaniu jakoś nie chciała więcej mówić. Nie maiła ochoty tłumaczyć się z czegoś, co prawdopodobnie jej się tylko wydawało.
-Musimy wrócić na miejsce nad rzeką, gdzie się rozdzieliliśmy. Była z dzieckiem, więc chyba nie zaryzykowałaby pójście głębiej w las. Nie zdążyłyśmy daleko odejść-powiedziała niepewnie. Nie znała w końcu stewardessy, ale wyglądała jej na dość logicznie myślącą osobę. Gniewne spojrzenie Rei ją tylko poirytowało. Przecież nie zgubiła blondynki celowo! Gdyby Alan nie postanowił uciec w chaszcze, to nie byłoby w ogóle problemu.
-Tak, idziemy. Trzeba ją znaleźć i wreszcie dotrzeć do jakiegoś znośnego fragmentu rzeki-powiedziała sucho i ruszyła za Rei. Ta wyprawa zdecydowanie powinna się już skończyć. Miała serdecznie dość widoku martwych i okaleczonych ciał, uporczywych komarów, które wpijały się w jej ciało i świadomości, że do plaży jeszcze mają niezły kawałek.
Powrót do góry Go down
Leonardo Cervera


Leonardo Cervera
https://wyspa.forumpolish.com/t252-leonardo-cervera https://wyspa.forumpolish.com/t262-leonardo-cervera https://wyspa.forumpolish.com/t260-leonardo-cervera
Multikonta :
Kiara

Dane osobowe :
30 lat | Służby Specjalne | Sydney | Kolumbijczyk | Rozwodnik | Większość życia spędził w Brazylii, od trzech lat w Australii| 185 cm

Znaki szczególne :
dobrze zbudowany | kilka tatuaży o znaczeniu znanym tylko jemu | blizna na żebrach

Ubiór :
biała podkoszulka z śliczną mozaiką błota i krwi | jeansowa kurtka z długim rękawem | długie, czarne spodnie | wygodne adidasy

Ekwipunek :
płachta (2,5x3) | walizka-plecak: buteleczka alkoholu, chusteczki, notatnik z adresami, nowy ołówek, końska maść rozgrzewająca (150g), BlackBerry Passport (37% baterii) z breloczkiem, damska kosmetyczka (pół buteleczki wody utlenionej, tusz i kredka, czerwona szminka), roztrzaskane lusterko, skarpety frotte, suchy szampon, winogronowa Fanta (1l), koperta ze zdjęciami, dziecięcy kocyk, trampki męskie - rozmiar 42 | srebny krzyżyk, dwuosobowy namiot z narzędziami, krakersy, butelka wina

Stan zdrowia :
głęboko rozcięty lewy policzek (pionowa rana mająca około pięciu centymetrów długości, na tyle głęboka, by w przyszłości pozostawić bliznę) | kolce w dłoni | silny ból prawego ramienia | zszyta muliną rana na kości potylicznej i towarzyszący temu ból głowy

Punkty :
533


(18) Rwąca rzeka - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (18) Rwąca rzeka   (18) Rwąca rzeka - Page 2 EmptyNie Lis 01, 2015 10:40 pm

Leonardo wpatrywał się w blondynkę, ale Felicia mogła zauważyć, że jego spojrzenie z minuty na minutę stawało się coraz bardziej nieobecne, jakby puste. Z jednej strony śledził jej każdy krok, ale z drugiej myślami był gdzieś indziej i tracił kontakt z rzeczywistością. Niestety organizm mówił mu już dość i odmawiał posłuszeństwa, a nieświadomy tego Leo żegnał się ze swoją pierwszą miłością zamiast uświadomić sobie, że to prawdopodobnie na niego przychodzi czas. Z każdą minutą było z nim coraz gorzej, a punkt kulminacyjny tego stanu musiał przypaść akurat w momencie, gdy ją odnalazł. Jakby nie mógł wcześniej stracić przytomności podczas swoich licznych wędrówek, wtedy obyłoby się bez smutnych pożegnań.
- Penny mi już wcześniej powiedziała, ale miałem nadzieje, że jednak… - Że jednak żyjesz. To chciał powiedzieć, ale nie skończył tego zdania. Wypowiedzenie tego na głos byłoby dla niego zbyt ciężkie w tym momencie. Po prostu nie udźwignąłby ciężaru tych słów. Ostatnie co mógł zrobić to zmarnować tych kilka chwil. Były zbyt cenne. Powiedział już dużo, ale musiał dodać coś więcej. Felicia musiała się dowiedzieć, że to nie była kwestia tego momentu, w którym on spotyka się z tragiczną rzeczywistością i bierze mu się na wyznania, bo jest już tak naprawdę za późno.
- Chciałem wszystko zmienić, leciałem, żeby to zrobić. Chciałem zacząć na nowo z tobą tylko musiałem mieć pewność, że wszystko się uda i… To wszystko nie ma teraz sensu – ostatnie słowa powiedział w sumie do siebie i do Penny, która stanęła tuż obok. Musiało wyglądać to dziwne, że nagle latynos przeniósł wzrok gdzieś w bok, wpatrując się w krzaki, gdy myślał, że patrzy właśnie w błękitne oczy swojej zmarłej znajomej. Na swój sposób nawet przerażająco.
- Przed tym nie ostrzegałaś – dodał, a na jego twarzy zaczęło malować się zrozumienie dla informacji, które od dawna stewardessa chciała mu przekazać. Przecież już dawno poinformowała go, że Felicia nie żyje, mimo to starała się go powstrzymać. W ten sposób chroniła go przed świadomością, która w tym momencie do niego w pełni dotarła. Wszystko straciło swój sens i cel. Stracił wszystko dla przyszłości, która nie miała tera racji bytu. Nie było już żadnej świetlanej przyszłości, planów które mógł układać sobie w głowie, nie było żadnego z powodów, które popchnęły go na ten pokład.
- Jest już za późno – powiedział, a Penny pokiwała głową. Leonardo znowu przeniósł wzrok na Felicię i moment się w nią wpatrywał. Całkowicie zignorował jej pytania o swój stan zdrowia czy chęć udzielenia pomocy. Po co miałby się tym przejmować? Kiedy ostatnio się tak naprawdę o siebie martwił. Przed jego oczami zaczęła pojawiać się mgła, a on sam tracił ostatnie siły. – Za późno – powtórzył swoje ostatnie słowa, po czym nogi się pod nim ugięły i zupełnie stracił przytomność, upadając na ziemię.
Powrót do góry Go down
Felicia Sage


Felicia Sage
https://wyspa.forumpolish.com/t137-felicia-andrea-sage https://wyspa.forumpolish.com/t145-czy-leci-z-nami-pilot https://wyspa.forumpolish.com/t144-felicia-andrea-sage
Dane osobowe :
25 lat | stewardessa | wdowa | pół Brazylijka, pół Australijka | 180 cm

Znaki szczególne :
krótkie włosy w kolorze blond | czasami przechodzące w błękit, jasnoniebieskie oczy | praktycznie non stop czerwone usta

Ubiór :
gruby łańcuszek ze srebrnym krzyżem łacińskim, personalizowany, grawer ANGELO na pionowej części z tyłu, przy skórze pod koszulką | kolczyki-liski ze złota (wkręty) | długie spodnie damskie w stylu kowbojskim | biała koszulka męska | niebieska koszula damska z długimi rękawami | kowbojki | cienkie rajstopy podarte przy kolanach

Ekwipunek :
Dziecięcy plecak moro, a w nim: krem nawilżający, paczka mokrych chusteczek, czarna farba do włosów, maskara, dwie tabletki paracetamolu, dwie grube frotki, zeszyt, komplet kolorowych kredek, pluszowy miś, strój stewardessy [podarta sukienka, porwany żakiet, baleriny na niskim obcasie], pięć kiełbasek, dwie tortille, butelka koniaku, opakowanie tabletek antykoncepcyjnych, buteleczka wody utlenionej, poradnik Kamasutry, pusta butelka.

Stan zdrowia :
drobne ranki na twarzy i wierzchach dłoni |oczyszczone rany po szkle powbijanym w plecy - hipsterska wersja jeżozwierza | rozcięty łuk brwiowy - bo naturalne farby do twarzy są w cenie

Punkty :
673


(18) Rwąca rzeka - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (18) Rwąca rzeka   (18) Rwąca rzeka - Page 2 EmptyPon Lis 02, 2015 12:31 am

Jeśli naprawdę istniało coś takiego jak permanentne niezrozumienie danego człowieka i tego, co też chciał przekazać za pomocą swych słów czy gestów, to Felicia właśnie stała się tego ofiarą. Mimo że wyjątkowo mocno skupiała się na analizowaniu zachowania Angelo, nie była w stanie pojąć, o co mu chodziło. Wiedziała tylko jedno – zdecydowanie nie było z nim dobrze. Ani pod szeroko pojętym względem fizycznym, co dało się zauważyć zaledwie po paru chwilach uważniejszego przyglądania mu się, ani także tym psychicznym. I jeśli wcześniej myślała, że to ona sama była w kompletnej rozsypce, to teraz życie zweryfikowało jej przekonania. W porównaniu do mężczyzny, ona zachowała bowiem skrajnie olbrzymi optymizm, a katastrofa nie pozostawiła na niej praktycznie żadnych śladów.
Tuż przed swoim własnym nosem miała natomiast kogoś, kto stał się cieniem dawnego siebie. Nie poznawała tego mężczyzny o rozbieganym wzroku pełnym swego rodzaju dzikości, pobladłej skórze i nerwowych, przedłużających i urywających się ruchach. To nie była ta osoba, którą choć trochę znała. Jeśli miała być ze sobą w pełni szczera, mimo iż nie chciała taka być akurat w tej chwili, musiała powiedzieć, że bała się nie tylko o niego, lecz również jego. Nie wiedziała, co mógł uczynić w następnej sekundzie. To zaś sprawiało, że panika Felicii zaczynała osiągać stopnie, o których istnieniu kobieta wcześniej nie miała nawet bladego pojęcia. Jej Angelo, jej Leo… Tak, w pewnym sensie jej, nawet pomimo pozostawienia w ten bolesny sposób. Sama sobie w końcu nań zasłużyła, już na samym początku prosząc o to, by się z nią nie żegnał, kiedy postanowi odejść. Życzenie zostało spełnione, zaś ona sama pozostała z bolesną pustką w piersi, którą wolała jednak dużo bardziej od tego, co wkradało się doń teraz.
- Jaka Penny…? – Spytała, zerkając na niego spod zmarszczonych brwi i przygryzając swoją dolną wargę prawie do krwi. Nigdy nie uważała się za kogoś mogącego mieć jakiekolwiek masochistyczne skłonności, jednakże w tej chwili mimochodem zauważyła, że wrażenie bólu – nawet choć tak niewielkiego – powodowało, iż zaczynała się skupiać, nie poddawała się tak łatwo temu, co inaczej pewnie już dawno by się stało. Gdyby nie to, niechybnie bowiem zaczęłaby wzdrygać się czy podnosić głos lub też autentycznie wrzeszczeć, byleby tylko odzyskać w jakiś sposób trzeźwo myślącą osobę, której szukała. Nader wszystko obawiała się w końcu tego, co dosyć często miało miejsce w przypadku osób, jakie przeżyły katastrofę lotniczą. Nieodwracalnych zmian na psychice, traum wszelkiego rodzaju lub też szaleństwa prowadzącego do czynienia kroków w kierunku autodestrukcji. On nie mógł stać się kimś takim, nie on.
- Nadzieję, że jednak co…? – Poruszyła ręką wyciągniętą w jego stronę, spoglądając przez chwilę na własne palce i ze zdziwieniem zauważając, jak mocno drżała jej dłoń. Sama nie odczuwała tego praktycznie wcale. Po paru sekundach przeniosła jednak spojrzenie ponownie na mężczyznę, wyglądając zupełnie jak, jakby bała się tego, że za moment zniknie on sprzed jej oczu, jak gdyby nigdy go tam nie było. Choć jednocześnie… Czy to nie byłaby lepsza opcja? Czy w takim wypadku nie mogłaby mieć jeszcze nadziei, że to wszystko stanowiło tylko jedno z jej przywidzeń i istniała szansa na pomyślny ciąg tej historii? Teraz nie potrafiła powiedzieć sobie już wiarygodnie, że będzie dobrze. Nie wierzyła w to, kiedy wpatrywała się w kruchą sylwetkę przed swymi oczami. Zaskakujące, z jaką prędkością potrafiło dojść do człowieka to, na ile mocno się kogoś kochało, gdy ta osoba przestawała być kimś znajomym. Tak i teraz miała przed sobą mężczyznę zniszczonego przez życie i złamanego przez katastrofę, pod prawdziwym obliczem, nieskrywanym przez nic z zewnątrz. To był ktoś, komu mogła uwierzyć w wypowiedziane niegdyś słowa. Kiedyś tam przyłożyła rękę do tego, by go zniszczyć, mimo że nie chciała robić tego naumyślnie.
Czy mogła w jakiś sposób skomentować to, co wypływało z jego ust? Nielogiczne, a przynajmniej nie dla niej samej – kogoś dalej tkwiącego w sferze myśli o ranach i zniszczeniach, słowa majaczącego… Nie, nie wariata, lecz rannego. Gdyby pomyślała o tym choć trochę bardziej, zapewne doszłaby do tego, że w malignie – jak i w znanych jej chwilach złości – było się szczerym. Teraz jednak zaprzątały ją bardziej przyziemne sprawy połączone z wszelakimi obawami o zdrowie i życie odnalezionego. Istota głębokiego wyznania umknęła jej gdzieś w tym wszystkim, nie zwróciła na nią uwagi, odruchowo zepchnęła gdzieś pod całą resztę, powtarzając jak mantrę słowa o tym, by usiadł choć na chwilę i dał jej spojrzeć na krwawiące miejsca. Ponownie zamarła dopiero wtedy, gdy zwrócił swą głowę w kierunku krzaków, mówiąc coś do nich. I to właśnie chyba wtedy tak naprawdę zrozumiała powagę tej sytuacji.
- Andzio... – Szepnęła maluchowi na ucho, stawiając go na ziemi przy swojej nodze, której się złapał, posyłając jej dziecięco-zaciekawione spojrzenie. Z chłopcem praktycznie uwieszonym spodni, przesunęła się jeszcze kawałek, robiąc to jednak stanowczo zbyt późno. Sama nie pojęła nawet, w którym momencie zobaczyła, że mężczyzna jak kłoda leci na ziemię, by uderzyć w nią z pewnością boleśnie. Wtedy to też wydała z siebie okrzyk przerażenia, prawie doskakując do niego i zauważając wreszcie powód tak obfitego krwawienia. Rana na głowie wyglądała poważnie, zlepiając krwią włosy i przyozdabiając koszulkę czerwonymi plamami. Felicia poczuła, jak żołądek dosłownie podchodzi jej do gardła z nerwów.
Zachowując się tak, jakby to ona sama znalazła się w malignie, podniosła dziecko w górę, sadzając go z miśkiem po swojej prawej stronie tak, by miała go w bliskim zasięgu wzroku. Wydawało jej się, że przykazała mu siedzieć w miejscu i być grzecznym, jednakże nie miała co do tego stuprocentowej pewności. Nie wiedziała, jakim cudem, ale pamiętała o resztkach bawełnianej sukienki i wodzie utlenionej w swoim plecaku. Nie panując praktycznie nad dygocącymi dłońmi, rozpięła jakoś zamek, ale grzebanie w tak wypełnionym bagażu nie miało w tej chwili racji bytu. Kilkoma ruchami wysypała jego zawartość na ziemię, rozgarniając ją i czując, że zaraz dosłownie sama zejdzie z tego świata. Już w tej chwili miała prawie nieustanne mroczki przed oczami, czując przy tym duszność.
Wydobyła wreszcie obie rzeczy, nie wiedząc jednak, jak dalej zabrać się do czegokolwiek. Po chwili bezczynnego wahania, postanowiła otworzyć też jakoś kanarkowożółtą walizkę, która rzuciła jej się w oczy, a którą najprawdopodobniej przytargał tu wcześniej Angelo. Bogiem a prawdę, nie szło jej to zbyt dobrze. Potrzebowała długiej chwili wyłącznie po to, by otworzyć przód, skupiając się na tym, co zobaczyła jako pierwsze – paczce chusteczek i butelce po winogronowej Fancie, która teraz wypełniona była czymś przezroczystym. Pełna wahania, odkręciła ją, wpierw wąchając, a następnie nalewając sobie odrobinę na otwartą dłoń i próbując czubkiem języka. Woda… To musiała być czysta woda. Niby zwykła, lecz… Lecz niezwykła. Ostatkiem sił powstrzymała się, by nie wypić jej od razu, gdy to zrozumiała. Nie miała jednak siły na to, by nie unieść jej do ust i nie wypić paru łyków, i nie napoić malucha. Miała nadzieję, że mężczyzna nie będzie miał jej tego za złe. W końcu w zamierzeniu naprawdę chciała mu pomóc. Nie wiedziała tylko, jak to zrobić. W końcu zaczęła ostrożnie polewać ranę wodą z butelki, odrywając wąski pasek zniszczonej sukienki, by jeszcze delikatniej zbierać nim rozcieńczoną krew. Prócz początkowych skrzepów, które przyprawiły ją o palpitacje serca, rana nie okazała się raczej aż tak groźna – przynajmniej nie na oko laika. Jak było naprawdę, to mógł wiedzieć wyłącznie lekarz. Dlaczego nie było z nią teraz Alana?! Gdzie podziała się reszta?! Co miała robić?! Woda utleniona… Czy powinna ją wykorzystać…? Nic nie wiedziała. Kompletnie nic. I czuła się przez to tak żałośnie bezradna wobec urazu kogoś, kto był dla niej istotny.
- Alan?! Rei?! Ktokolwiek?! – Spróbowała po raz kolejny, drąc się ile sił w płucach. Wreszcie jednak z trudem przełknęła ślinę, przyciskając na moment czoło do ramienia mężczyzny. – Powiedz mi… Co ja mam robić… – Wyszeptała błagalnie, bardziej do tego u góry, niźli do samego poszkodowanego. Mimo że nie była w żaden sposób ociekająca religijnością. Nie zasłużyła na fory, jakieś niebiańskie znaki, ale przecież w ogólnym rozrachunku wcale nie chodziło o nią samą.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(18) Rwąca rzeka - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (18) Rwąca rzeka   (18) Rwąca rzeka - Page 2 EmptyPon Lis 02, 2015 1:21 am

- To nienormalne miejsce. - Powiedział nagle Alan, z niepokojem rozglądając się dookoła, jakby coś miało na niego zaraz wyskoczyć. Najwyraźniej po załamaniu zaczęły ujawniać się w nim te głęboko skrywane odruchy, jak na przykład skłonność do nieustannego spinania się. Wyglądał bowiem nie jak normalny człowiek w takim wypadku, lecz jak wysprostowana struna, jak surykatka wypatrująca zagrożenia. Czy było ono w jakiś sposób realne...? Tego nikt nie mógł jeszcze chwilowo do końca wiedzieć, aczkolwiek pocięte ciało Fredericka mówiło raczej samo za siebie. Nie byli tu w stu procentach bezpieczni i na dodatek zgubili gdzieś dwóch członków swej ekspedycji. Czy mogło pójść gorzej...? Odpowiedź była jedna, całkowicie zgodna z prawem Murphy'ego, które dosyć jasno rozwiewało wszelkie wątpliwości. Jeśli coś mogło zrobić się jeszcze gorsze, to najprawdopodobniej właśnie takie miało się stać. Droga powrotna przy rzece okazała się bowiem zagrodzona śliską ścianą z głazów, a krzaki w tym miejscu wyglądały na nie do przebycia. Jedyną możliwością było zawrócenie i szukanie szczęścia gdzieś indziej... Lub też przejście na drugą stronę rzeki po całkiem solidnie wyglądającym zwalonym pniu, który tworzył coś w rodzaju kładki. 
- Szybka decyzja. - Odezwał się doktor. - Przechodzimy czy nie przechodzimy. - Chyba każdy miał pełną świadomość, że cofanie się zabrałoby im kolejne cenne minuty, czyż nie? Jednocześnie nie znali też tej drugiej części rzeki, a Fredericka zabiło coś wyraźnie nieludzkiego, co mogło czaić się dosłownie wszędzie. 
Natomiast u drugiej części grupy sprawy nieustannie miały się źle. Mały Fernando siedział co prawda chwilowo dosyć grzecznie, wpatrując się z zaciekawieniem w to, co robiła Felicia i klaszcząc radośnie w rączki, gdy zaczęła wyrzucać rzeczy z torby - jak chyba każde typowe dziecko, lubił twórczy bałagan - a potem z zadowoleniem napił się wody, dalej ciamkając misia... Jednakże kobieta nadal miała spory problem. Nieprzytomny mężczyzna dostał wyraźnej gorączki, mamrocząc coś pod nosem i majacząc, zaś jego rana po przemyciu okazała się nieduża, jednak zdecydowanie wymagająca jak najszybszego szycia oraz zatamowania krwawienia, gdyż czerwona posoka leciała z niej zaskakująco obficie. Nikt nie odpowiedział na wołania stewardessy, jednak sama blondynka usłyszała jakiś dźwięk od swojej prawej strony. Coś jakby... Przedzieranie się przez krzaki?
Powrót do góry Go down


Sponsored content

(18) Rwąca rzeka - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (18) Rwąca rzeka   (18) Rwąca rzeka - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
(18) Rwąca rzeka
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
All hope is lost :: Wyspa :: Tereny podmokłe-