IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Zoey Madison Vaughn


 

 Zoey Madison Vaughn

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Zoey M. Vaughn


Zoey M. Vaughn
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
Dane osobowe :
17 lat, początkujący farmer, obywatelka Australii, dobry człowiek, nie to co brat

Znaki szczególne :
blizna na kolanie

Stan zdrowia :
rozległe poparzenia nóg

Punkty :
165


Zoey Madison Vaughn Empty
PisanieTemat: Zoey Madison Vaughn   Zoey Madison Vaughn EmptyNie Sie 09, 2015 8:49 pm

Karta Pokładowa
Oceanic Airlines | Sydney, Australia → Los Angeles, USA | 22-09-2014
dane osobowe

IMIĘ I NAZWISKO:
Zoey Madison Vaughn

DATA I MIEJSCE URODZENIA:
Perth, 16.02.1998r.

MIEJSCE ZAMIESZKANIA:
australjska farma gdzieś w okolicach Perth

NARODOWOŚĆ:
australijska

ZAWÓD:
uczennica/początkujący farmer

KLASA PRZELOTU:
biznes

TOWARZYSZE PODRÓŻY:
Alexander Vaughn, Leah Vaughn

WIZERUNEK:
Magdalena Zalejska
biografia

Przychodząc na świat nie miałam pojęcia jakie to wszystko skomplikowane. Np. to, że moja mama to nie jest już mama mojego brata, że to inna mama… Ale za to mamy wspólnego tatę. Nie wiem czy to dobrze czy źle, bo zawsze byłam słaba z odczytywania prawdziwych znaczeń pewnych sytuacji, a pierwszy błąd strzeliłam w wieku siedmiu lat, kiedy zamiast kondolencji składałam koleżance gratulacje z powodu śmierci babci. Niby mały błąd, ale jej płacz… Może nie budzi mnie teraz ze snu, ale jest anegdotą, którą pieścił mój ojciec przez ostatnie lata przy stole w kuchni.
Urodziłam się jako wcześniak, byłam sina i gdy tylko ktoś mocniej przycisnął palec na mojej skórze, to zaraz powstały ślady, co nie zwiastowało zbyt dobrze, i w inkubatorze trzymano mnie o dzień dłużej niż planowano. Nic z tamtych wydarzeń rzecz jasna nie pamiętam, ale moja matka lubiła wspominać również swoje panieńskie życie, więc znam sporo takich historii. Nauczyłam się pielęgnować je w głowie i trzymać w sobie blisko, zupełnie tak, jakbym podejrzewała, że szybko zostanę osierocona. Najpierw zostawił mnie mój brat, który wyruszył na podbój szkół wyższych, gdzieś po drodze wyrzekając się ojca, który zawsze nerwowo reagował na wszystkie moje pytania dotyczące Alexandra. Dopiero po czasie zorientowałam się, o co tak naprawdę chodziło i uczyłam się od taty nienawidzić Alexa z całego serca, a miałam je duże… Duże oraz poobijane, bo nawet kota próbowałam uchronić przed śmiercią, rzucając się pod koła roweru mojego sąsiada, co zaowocowało zbitym bokiem i bólem, który myślałam, że mnie zabije. Nigdy jednak nie lubiłam płakać, ani tym bardziej pokazywać swoich prawdziwych emocji, więc udawałam,  że nie boli, że nie jestem ciekawa jaki jest mój brat, co kryje się na innych kontynentach. Udawałam, ale słyszałam, jak moja mama prosiła tatę, by pozwolił mi wyjechać do innej szkoły, gdzieś dalej. Wtedy chyba po raz pierwszy rzucił krzesełkiem mówiąc, że drugiego dziecka nie straci… Zostałam mu tylko ja, jego jedyna nadzieja na to, że ktoś faktycznie przejmie farmę.
A to nie była taka zła perspektywa. Bardzo kochałam zwierzęta, od piątego roku życia uczyłam się jeździć na koniach, rzecz jasna najpierw na kucykach, bowiem co ze mnie za jeździec wobec tak wielkiego zwierzęcia! Nie miałam jednak nic przeciwko pracy fizycznej związanej z gospodarką i już od początku nosiłam w plastikowych wiaderkach od piaskownicy paszę, wodę czy co tam uznawałam za słuszne. Mama się ze mnie śmiała, na początku była zła. Bowiem miałam być jej małą córeczką chodzącą w kolorowych sukienkach w groszki i paski, problem był w tym, że wszystkie rozdzierałam. Także z czasem sukienki zaczęłam nosić jedynie w niedzielę, rzadziej do szkoły, a w garderobie przeważały ogrodniczki i spodenki.
Jednak, o ile nie pamiętam sporej części swojego dzieciństwa, tak doskonale widzę obraz mojej zakrwawionej matki, która leżała osunięta tuż przy wannie. Nie wiedziałam co się dzieje, więc krzyczałam głośno, jednocześnie bojąc się przestąpić próg łazienki. Potem wołałam już ją – mamę. Nie reagowała. Także wybiegłam z domu szukając ojca, który rzucił się biegiem do dom, by zorientować się, że kobieta nie żyje… Nie powiedział mi, dlaczego jeszcze przez wiele lat, a ja nie pytałam. Wiem jednak, że gdy ubrał mnie w czarną sukienkę na jej pogrzeb, a ja miałam poobdzierane kolana, więc zakrywałam je rączkami, żeby tylko mama nie zobaczyła i nie krzyczała. Nie reagowałam na przytulania, na kondolencje, na mówienie, że mama jest w lepszym miejscu. Nie byłam też pewna tego czy gdzieś na wyjeżdża, gdy składano trumnę do ziemi. Przytulając się do nogi ojca, pozwoliłam, aby wciągnął mnie w swoje ramiona… I to było moje ostatnie pożegnanie z kobietą, której brak zamieniłam jeszcze w większą miłość do koni, a całą żałobę zamykałam w ogrodzie, w którym codziennie podlewałam kwiaty, bo tak. Bo nie potrafiłam usiąść i płakać nawet jako dziecko. Zwyczajnie zatracałam się w zajęciach, które zwykle robiła ona, oczekując, że za chwilę wejdzie, wygoni mnie albo poprosi o pomoc. Powie, co robię nie tak. Jednak od tamtej chwili milczała i milczy nadal.
W wieku ośmiu lat tata mi wyjaśnił, że mama nie była mamą Alexandra. Wydarzyło się to wtedy, gdy znalazłam zdjęcia kobiety, której nigdy w życiu tu nie widziałam. Pamiętam, że któregoś wieczoru trzymając to zdjęcie w kieszeni wzbudziłam ciekawość mojego ojca, który wziął mnie na kolana, dociekając, co przed nim ukrywam. Już wtedy bał się, że choć przy jednym sekrecie, który nas rozdzieli, ja też spakuję walizki i wyjadę.
Wyciągnęłam, więc to zawiniątko i zmusiłam go wtedy do jednej z nielicznych szczerych rozmów pozbawionych tajemnic i unikania spojrzeń. Opowiadał mi o niej, o kobiecie, którą pokochał i z którą miał pierwszego syna… Cały czas upewniał mnie jednak w tym jak bardzo również kochał moją matkę, kiwałam głową, wtulając się w jego kołnierz mimo temperatury, która topiła nas oboje.
Gdy mijały lata, a ja jako najdrobniejsza osoba w klasie, najbardziej szpetna, najbardziej ruchliwa siedziałam w ławce, nie czekałam już na nic. Nie byłam zbytnio lubiana przez rówieśników, więc to zrozumiałe, że podobało mi się życie na farmie z ojcem, gdzie mieliśmy również sporo pracowników, z którymi grywałam w karty i bierki… Po pracy. Zawsze prym wiodła praca.
Mój ojciec na werandzie domu, niedługo przed swoją śmiercią, podarował mi prezent pourodzinowy. Była to huśtawka, o której marzyłam od dawna, bo to na niej spędzałam od tej pory wszystkie wieczory nawet z książką, której te kilka stron zawsze przerzucałam do przodu, zawsze ciekawa akcji. Również tamtego wieczora czekałam na niego z przygotowaną kolacją, spodziewając się, że za chwilę przyjedzie ciągnikiem i będziemy mogli na spokojnie coś zaplanować. Wydarzyło się jednak coś zupełnie innego. Przyjechała policja informując mnie, że muszę jechać z nimi, że muszę zidentyfikować ciało, że muszę… Muszę im powiedzieć, że to mój tato.
Cała sytuacja była o tyle abstrakcyjna, że do samego dojazdu nie wierzyłam w prawdziwość tych faktów. Ba, mnie to nawet nie interesowało, bo właśnie wymieniałam smsy z moją „pierwszą miłością”, którą zwyczajnie oceniłam jako tę, która byłaby gotowa pracować ze mną na farmie… Wiem, jestem okropna, ale nie wierzyłam w prawdziwą miłość, wystarczyła mi szczera przyjaźń. A Tom był cudownym przyjacielem… Ufałam mu.
Jednak gdy zobaczyłam, że to naprawdę mój tata to zaniemówiłam. Buchnęłam wtedy płaczem, który wysadził we mnie całą radość do życia, całe serce… Całe dobro… Nie byłam pewna co jest nie tak, ale mój świat rozpadał się tak szybko, że nie wiedziałam, co łapać. To było milion małych kawałków, uderzających o siebie, aby rozbić się na jeszcze drobniejsze części. Zostawił mnie… Choć bał się tak bardzo tego, że ja to zrobię.
Powiedzieli mi, że to zawał, że nadciśnienie miał od dawna… A ja jak zwykle… Nie otwierając szafki z lekami nie zorientowałam się, że zalega tam piętnaście opakowań z tabletkami na zmniejszanie ciśnienia, których nie brał… Bo nie lubił chemii w swoim organizmie. A teraz leżał, dzięki temu, że wolałam dbać o konie niż o własnego ojca.
Pogrzebałam go w towarzystwie sąsiadów i wszystkich pracowników, którzy ku mojej rozpaczy nie widzieli we mnie następczyni ojca. Byłam za młoda… Ona ma tylko siedemnaście lat – szeptali, dało się słyszeć też coś w guście: „ale wyrosła na ładną dziewczynę, spójrz, może gdyby”, a potem znów: „ona ma tylko siedemnaście lat…” Nie krzyczałam, nie wyrażałam swojego sprzeciwu, ja również wiedziałam, że mam siedemnaście lat. A gdy poinformowano mnie, że po tych wszystkich latach to Alex się mną zajmie, nie powiedziałam nic. Zwyczajnie wyszłam… Szłam długo przed siebie licząc drzewa, przyglądając się chmurom, przeklinając imię brata i pytając rodziców za co mnie osierocili, co im tak naprawdę zrobiłam… Czy mama odeszła, bo nie nosiłam tych sukienek? Czy tata odszedł dlatego, że miał dość mnie, bo mama… Mama zmarła od poronienia drugiego dziecka? Nie byłam już niczego pewna, nie znając odpowiedzi na większość pytań, obcego mężczyznę w naszym gospodarstwie przyjęłam z dozą pogardy, z wywyższonym spojrzeniem i prośbą ukrytą gdzieś w środku… „Nie wyjeżdżajmy albo zostaw mnie tutaj, nie pozwól tego sprzedać, zostańmy”, ale nie… Stawiając mnie pod murem zmusił do tego, bym się spakowała, bym wyjechała z nim do L.A., bo tutaj wszystko się sprzeda…
I płakałam, z każdą kolejną rzeczą wkładaną do walizki zwyczajnie płakałam. Wirowałam w żałobie, która pochłaniała mnie udostępniając tylko jedno… Kiełkującą nienawiść do Alexa, która przyćmiewała chęć poznania go… A przecież mogłam go pokochać, gdyby tylko był inny, przecież mógłby tu zamieszkać ze swoją żoną. Mój ojciec był nią taki oczarowany. Była jego synową, chciał, aby dała mu wnuki… Pamiętam, że to jej ojciec zaufał na tyle, aby zabrała mnie na wakacje, pokazała inny świat, jakby jednak chciał mi dać wybór, ale ja byłam przeciwieństwem Alexandra, chciałam spełnić wolę ojca i to właśnie on mi stanął na przeszkodzie.
Bawiąc się biletem na samolot, oglądam się za siebie raz po raz, choć wiem, że zapomnę wszystkie detale.

charakter

Madison o wielkim sercu? Cóż, z pewnością jest w tym jakaś część prawdy. Wydaje się jej, że jest w stanie zwojować świat, a przynajmniej tak było do momentu, do którego żył ojciec. To on był jej mentorem i wsparciem. Ona w niego wierzyła, to on miał ją wszystkiego uczyć oraz patrzeć jak zamienia się w kobietę. Wszak ten proces już się zaczął, gdy z brzydkiego kaczątka i pączkowatej twarzy zaczęło się „coś” wyłaniać. Zoe jednak nigdy nie zależało na wyglądzie, małą wagę przykłada do tego, aby „uważać na siebie” i zwykle się pcha tam, gdzie ktoś inny mówi „błagam, uciekajmy”. Ona jest tą dziewczyną, na które wszyscy krzyczą w horrorach, żeby tam nie szły. Ona pójdzie, zawsze. Jest ciekawska, odważna, ryzykowna. Ogień parzy? Doskonale, trzeba to sprawdzić.
Nieufna wobec ludzi, bo często mogą niepotrzebnie Cię skrzywdzić, ale za to z ręką do zwierząt, bo opiekując się nimi nauczył się tego, że każdy potrzebuje uwagi. Jest przez to też dość bystra, bo jako pierwsza zauważała zalążki choroby. Jak? Zmiany zachowania, drżenie kopyta u konia… Zoey widzi detale, rzadko o tym mówi. Nie jest zbyt krzykliwa, aby ciągle atakować tym „słuchajcie mnie, mam rację”. Docenia samotność i możliwość podążania własnym ścieżkami, przez co nie brak jej również rozsądku. Jednak nie wszystko jest takie kolorowe, przy tym żywym zestawie nie można zapomnieć o tym, że bywa zawistna i nabiera zbyt szybko uprzedzeń, jeśli ciągłe słyszy o kimś mało przychylne rzeczy. Generalnie potrafi się bardzo szybko obrazić i buchnąć gniewem, który zaleje całą wyspę, a strach chowa do kieszeni, choć wciąż ma przecież siedemnaście lat i to wcale nie jest takie proste… Właśnie teraz przecież przechodzi najgorszy wiek!

umiejetnosci

Zoey nie jest wytrawnym biegaczem. Choć jest zwinna i często uganiała się za zwierzakami to dość szybko dostaje kolki czy innego cholerstwa i to całkowicie blokuje jej dalsze ruchy, bo musi się zatrzymać, aby zaczerpnąć oddechu. Towarzyszy jej jednak logiczne myślenie, które zwykle podsuwa jej najprostsze, a tym samym najkorzystniejsze rozwiązania. Nie bojąc się męskich prac pomagała ojcu w budowie własnego domu na drzewie czy też stawaniu szałasów na koloniach, na których była. Tam również nauczono ją głośno gwizdać, wiązać węzły na pięć sposób (tylko tyle zapamiętała) i trzech, a może czterech uderzeń stosowanych w samoobronie. Także jeśli masz złe zamiary to uważaj, bo dziewczę jest w  stanie wykręcić Ci palec na drugi kontynent. Na całe szczęście panienka Vaugn, będąc dzieckiem farmy, potrafi również jeździć traktorem (a nawet nim cofać z dwoma przyczepami), więc jak dobrze zagadasz to może Cię podrzuci po ten palec, abyś mógł go wyprostować.

dodatkowe informacje

△ JĘZYKI: angielski, francuski
△ ZAWARTOŚĆ BAGAŻU: pięć kompletów bielizny, sześć koszulek, dwie pary spodni, cztery pary spodenek, dwie bluzy, jeden sweterek, cztery razy skarpetki, adidasy, trampki, aparat fotograficzny z ładowarką (naładowany), ładowarka do telefonu, szczotka do włosów, szczoteczka do zębów, pięć opakowań prezerwatyw, opakowanie gum do żucia (miętowe), zdjęcie tatusia i mamusi, kilka kłębuszków muliny,bikini, gumki i spinki do włosów, łańcuszek po mamie, podpaski, podręczna kosmetyczka,
△ INNE: Zoe część swoich rzeczy ułożyła w bagażu Alexandra, a jego rzeczy zostały na rodzinnej farmie. Niespodzianka!


Powrót do góry Go down
Leah Vaughn


Leah Vaughn
https://wyspa.forumpolish.com/t54-leah-vaughn https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t55-leah-vaughn#71
Dane osobowe :
26 lat, day trader, NYC

Znaki szczególne :
włosy w kolorze jasnego blondu, czerwona szminka, okulary przeciwsłoneczne, szelmowski uśmiech

Punkty :
133


Zoey Madison Vaughn Empty
PisanieTemat: Re: Zoey Madison Vaughn   Zoey Madison Vaughn EmptyWto Sie 11, 2015 7:55 pm

witaj na Wyspie!

Cieszymy się, że zdecydowałeś się do nas dołączyć i mamy nadzieję, że zostaniesz z nami na długo! Pamiętaj, że przed rozpoczęciem rozgrywki musisz założyć jeszcze informator oraz zarezerwować miejsce w samolocie. Punkty za Kartę otrzymasz po założeniu Informatora. Jeśli będziesz mieć jakieś uwagi lub pytania - pisz śmiało, od tego tutaj jesteśmy! (:

Uwagi do Karty: Dodałem trochę przecinków, co nie. Jeszcze uważaj na i, ale postać jest przezabawna i okropnie urocza. Jeszcze jeździ traktorem. <3 Razem będziemy nie lubić Alexa, szwagierko!
Powrót do góry Go down
 
Zoey Madison Vaughn
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Leah Vaughn
» Madison Blackwell
» Madison Blackwell
» Alexander Vaughn
» Alexander Vaughn

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
All hope is lost :: Offtop :: Archiwum :: Karty Pokładowe-