IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Alexander Vaughn


 

 Alexander Vaughn

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Alexander Vaughn


Alexander Vaughn
https://wyspa.forumpolish.com/t48-alexander-vaughn https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t50-alexander-vaughn
Dane osobowe :
33 lata, inżynier bez prawa do wykonywania zawodu, Los Angeles

Ekwipunek :
bawełniana koszulka, cienka kurtka, spodnie dżinsowe, buty sportowe,

Stan zdrowia :
wybite lewe oko, pluje krwią

Punkty :
116


Alexander Vaughn Empty
PisanieTemat: Alexander Vaughn   Alexander Vaughn EmptySro Sie 05, 2015 7:58 pm

Karta Pokładowa
Oceanic Airlines | Sydney, Australia → Los Angeles, USA | 22-09-2014
dane osobowe

IMIĘ I NAZWISKO:
Alexander Vaughn

DATA I MIEJSCE URODZENIA:
12 stycznia 1981, Perth, Australia

MIEJSCE ZAMIESZKANIA:
Los Angeles, USA

NARODOWOŚĆ:
australijska

ZAWÓD:
były inżynier, obecnie bezrobotny

KLASA PRZELOTU:
biznesowa

TOWARZYSZE PODRÓŻY:
Zoey M. Vaughn - siostra
Leah Vaughn - była żona

WIZERUNEK:
Richard Madden
biografia

Istnieją trzy powszechnie znane fakty dotyczące mężczyzn w rodzinie Vaughnów. Po pierwsze - są uparci jak osły. Po drugie - szczycą się czymś, co szumnie nazywają męską dumą. I wreszcie po trzecie - mają wrodzonego, przekazywanego z pokolenia na pokolenie pecha do kobiet, który przez lata obrósł niemalże w legendę, opowiadaną chętnie lub mniej chętnie przy rodzinnych spotkaniach. Nie wiadomo co prawda, skąd owo przekonanie się wzięło, i czy nie utkwiło przypadkiem w podświadomości młodych członków rodziny tak mocno, że w efekcie nabrało pewnej realności, w każdym razie - dla Alexa stało się solą w oku i czymś, co definiowało jego życie praktycznie od samego początku.

Wychowywał się jedynie z ojcem, na jednej z licznych farm, rozrzuconych pod australijskich bezdrożach, jako najbliższe skupisko ludzkie mając oddalone o siedemdziesiąt kilometrów Perth. I specjalnie na to nie narzekał; matka, fantomowa, rudowłosa kobieta, która nie pozostawiła po sobie niczego za wyjątkiem puli genów i kilku blaknących fotografii, nigdy tak naprawdę nie istniała w jego życiu. Nie tęsknił więc za nią, nie wzdychał do nielicznych zdjęć i nie próbował jej szukać - być może był mało wrażliwy, a może po prostu nie miał na to czasu, wypełniając po kolei wszystkie obowiązki dzieciństwa, a w międzyczasie pomagając ojcu w prowadzeniu gospodarstwa. Pracował dużo i bez słowa skargi, choć w obszarze jego ambicji nigdy nie leżało pozostanie na wsi; marzyły mu się wielkie miasta i jeszcze większe osiągnięcia, dlatego nocami się uczył. Wtedy jeszcze nie do końca wiedząc po co; początkowo planował karierę lekarza (kto nie chciałby w blasku chwały ratować życia ludzkiego?), później prawnika, ale finalnie sumowanie cyferek zwyciężyło z wkuwaniem formułek i postanowił budować. Ale nie zagrody i budynki, które własnymi rękami wznosił na farmie - chciał projektować wieżowce i estakady, chciał pozostawić po sobie coś, co będzie trwało dłużej niż on sam. Patetyczne i głupie, owszem, ale był tylko oderwanym od rzeczywistości dzieciakiem z marzeniami, który w dodatku otrzymał w genetycznym spadku ośli upór.

Nie od razu podzielił się swoimi planami z ojcem. Po pierwsze - słusznie spodziewał się sprzeciwu, po drugie - przeżywał aktualnie okres młodzieńczego buntu, tylko wzmocniony faktem, że jego rodziciel postanowił ponownie ułożyć sobie życie. W efekcie Alex miał piętnaście lat, kiedy dorobił się macochy (wyjątkowo miłej kobiety, to trzeba było jej przyznać) i szesnaście, gdy urodziła się jego siostra. Do dzisiaj pamięta moment, w którym zobaczył ją po raz pierwszy; pomarszczona i wrzeszcząca, jakoś nienaturalnie mała, na jedną krótką chwilę sprawiła, że poważnie zaczął rozważać spełnienie oczekiwań ojca i pozostanie w rodzinnej posiadłości. Ale sekunda sentymentu minęła, a zamiast tego przyszedł czas na rozsyłanie aplikacji uniwersyteckich (rozrywka dla niedorosłych leni, tak zawsze powtarzał mu ojciec) i... rodzinny czar prysł.

To wtedy pokłócili się poważnie po raz pierwszy. Wiele przykrych słów, sporo trzaskania drzwiami i naprędce spakowane walizki zaprowadziły go dokładnie tam, gdzie chciał, choć nie do końca tak, jak chciał. Przekraczając po raz pierwszy próg uniwersytetu technicznego w Swinburne wmawiał sobie, że było warto, a kiedy trzy lata później opuszczał jego mury z tytułem inżynieria budownictwa - wiedział, że było. I to nie tak, że nie chciał naprostować kontaktów z rodziną; ale za każdym razem powtarzał sobie, że nie teraz, że jeszcze będzie okazja, zwłaszcza, że cisza nie dzwoniła już wcale tak głośno, zagłuszona skutecznie przez nowe (lepsze?) życie.

Propozycję podjęcia stażu w Los Angeles otrzymał w tym samym dniu, w którym choroba zabrała jego ojcu drugą żonę, ale nad decyzją wahał się tylko przez moment. Znajdowanie wymówek przychodziło mu już wtedy prawie bez wysiłku, dlatego gdy jego kilkuletnia siostra i nie-tak-już-młody rodziciel płakali nad opuszczaną do ziemi trumną, on wsiadał na pokład samolotu, mającego zabrać go na drugi koniec świata. Nie zadzwonił do nich nigdy więcej, i oni też do niego nie zadzwonili; każde zbyt dumnie wyprostowane, żeby schylić się i sięgnąć po słuchawkę.

Los Angeles zresztą niemal od razu go połknęło; rzucony w kolorowy wir rozwijającej się kariery i nocnego życia, szybko zapomniał, że kiedykolwiek egzystował inaczej. Czuł się niepokonany i niezniszczalny, z prawie chorą fascynacją przekraczając kolejne bariery i budując tę przekonującą iluzję idealnego świata, w którym impreza goniła imprezę. To właśnie na jednej z nich poznał Leah; wtedy ledwie osiemnastoletnia, stanowiła dla niego zagadkę, którą za wszelką cenę chciał rozwiązać. Niedługo później już wyznawał jej wieczną miłość i wkładał na szczupły palec złotą obrączkę, tylko kątem oka zauważając brak ojca i siostry w kościelnych ławkach. Zaślepiony jaskrawymi światłami Miasta Aniołów (i szeptanymi do ucha kłamstwami), niemal z premedytacją nie zauważał, że jego z trudem wywalczona wolność ograniczyła się do tej niewielkiej przestrzeni wokół małego paluszka nowej pani Vaughn. A przecież ich małżeństwo ani przez chwilę nie było usłane różami, choć nie można odmówić mu pewnej dynamiki i intensywności - intensywnie bowiem się kłócili i intensywnie godzili, wspólnie nakręcając ten płonący kołowrotek, którego roztrzaskanie było tylko kwestią czasu. Jak się później okazało - czterech lat, po których Leah zgrabnie zeskoczyła z rozpędzonej machiny (zawsze potrafiła w porę uchylić się przed konsekwencjami, to musiał jej przyznać), a on wpadł prosto na betonową ścianę, którą sam zaprojektował i wybudował.

Rozwód był szybki i prawie bezbolesny, głównie dlatego, że duma nie pozwoliła mu na toczenie sądowych batalii. Ustąpił jej we wszystkim, na pożegnanie ona dostała więc nowiutki dom i połowę majątku, on - kawalerkę na przedmieściach i pięć lat spłacania kredytów. Złamane serce przemilczał i prawie zapomniał, że istniało, wieczorami sklejając je alkoholem, a w dzień - zagłuszając pracą. Wtedy zajmował już całkiem ugruntowane stanowisko w sporej firmie projektowej, przyszłość stała więc przed nim otworem - ale jakoś przestała go pociągać. Czegoś mu brakowało, gdzieś w klatce piersiowej ziała pustka, i kiedy wypełnianie jej kolejnymi zawodowymi sukcesami nie działało, zaczął szukać sobie nowych rozrywek, które po dodaniu do wciąż wiszącego nad nim kredytu, zafundowały mu długi. I kolejne porcje narastającej od rozwodu frustracji; musiał coś zrobić, musiał odbić się od dna, zaczął więc gorączkowo szukać ku temu okazji...

...którą znalazł podejrzanie szybko. Sama okazja też była zresztą podejrzana, i z kręgosłupem moralnym miała niewiele wspólnego, ale powtarzał sobie - że przecież wszyscy tak robią. I powtarzał to sobie tak skutecznie, że kiedy brał przekazywaną pod stołem kopertę pieniędzy, prawie nie czuł wyrzutów sumienia. Chodziło o firmę ubezpieczeniową i o most, który miał się zawalić. Winę miał ponieść wykonawca, miało się też obyć bez ofiar, bo cała konstrukcja powinna była runąć w trakcie próbnego obciążenia. Tyle że... tego nie zrobiła, a pieniądze z łapówki wróciły do zleceniodawcy, który z kolei rozpłynął się w powietrzu, na pożegnanie rzucając kilka pogróżek. I sprawa pewnie rozeszłaby się po kościach, gdyby feralny most nie zawalił się trzy miesiące później, grzebiąc pod gruzami czternaście osób oraz całą krótką karierę Alexandra Vaughna.

Nie poszedł siedzieć tylko dlatego, że nie był wcześniej karany, i że nie udowodniono mu uchybień celowych; dostał zawiasy i zakaz wykonywania zawodu, wykreślono go z izby inżynierów i, co tu owijać w bawełnę - miał przejebane. Śmiejąc się żałośnie, wykreślał kolejne możliwe rozwiązania, bo duma po raz kolejny nie pozwoliła mu zwrócić się o pomoc do Leah, a powrót do Australii z podkulonym ogonem nie wchodził w grę. Została mu zresztą kawalerka i dwie sprawne ręce, kolejne miesiące spędził więc dorabiając sobie jako pracownik fizyczny na budowach i zastanawiając się, co dalej. Ale nie musiał myśleć długo; dylematy rozwiązał australijski numer kierunkowy, migający na wyświetlaczu jego telefonu. Nie dzwonił jednak ojciec, nie dzwoniła też jego siostra; w słuchawce usłyszał za to suchy głos prawnika, odczytujący mu regułkę godną prima aprilisowego żartu i informującą, że Theodore Vaughn odszedł z tego świata w wieku lat sześćdziesięciu trzech, i że on, Alexander Vaughn, staje się tym samym prawnym opiekunem siedemnastoletniej siostry.

Dalej wszystko przypominało już pijacki sen - długi lot do Australii, cichy pogrzeb, niespodziewana konfrontacja z Leah (nie mógł nie przyznać jej dodatkowych punktów za pomysłowość, kiedy wymyśliła sobie, że coś ze spadku jeszcze jej się należy) i powrót na lotnisko. Razem z nastoletnią siostrą, której prawie nie znał, i która z całą pewnością nie miała ochoty zmieniać tego stanu rzeczy.

umiejetnosci

To, co Alexowi wychodzi w życiu najlepiej, to z całą pewnością budowanie. Dzieciństwo i wczesna młodość spędzone na farmie, studia inżynierskie, pozycja w biurze projektowym i wreszcie kilka miesięcy pracy pracownika fizycznego na różnych budowach, załatwiły mu spory wachlarz umiejętności w tym kierunku. Jest może nieco zbyt drobiazgowy, w razie potrzeby potrafi stworzyć coś z niczego, a proste konstrukcje nie stanowią dla niego wyzwania. Całkiem utalentowany w swojej branży, zapewne doszedłby daleko, gdyby katastrofa nie podcięła mu skrzydeł.

Całkiem nieźle ma się też jego kondycja fizyczna. Nie jest co prawda maratończykiem ani sportowcem, a nadużywanie alkoholu i papierosów znacznie ograniczyło jego możliwości, ale nie jest najgorzej, coś mu po pracy fizycznej i porannych biegach wciąż zostało.

Wychowując się na wsi, trudno ominąć lekcję pływania, dzięki czemu Alex potrafi utrzymać się na wodzie. I... to wszystko. Przepłynie kilka - kilkanaście metrów, ale żaden z niego zawodnik olimpijski.

Na studiach przeszedł podstawowy kurs pierwszej pomocy. Piętnaście lat temu. Bóg wie, co mu z tego zostało.

dodatkowe informacje

△ JĘZYKI: tylko angielski
△ ZAWARTOŚĆ BAGAŻU: dwa komplety męskiej bielizny, para skarpetek, czarny garnitur, czarna koszula, czarne, eleganckie buty, bawełniana koszulka, kosmetyczka z podstawowymi przyborami toaletowymi (maszynka i pianka do golenia, szczoteczka do zębów, pasta, grzebień), ładowarka turystyczna do telefonu
△ INNE: -


Powrót do góry Go down
 
Alexander Vaughn
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Alexander Vaughn
» Leah Vaughn
» Leah Vaughn
» Zoey Madison Vaughn
» Zoey Madison Vaughn

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
All hope is lost :: Offtop :: Archiwum :: Karty Pokładowe-