IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.)


 

 Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.)

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
Wyspa


Wyspa
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
125


Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) Empty
PisanieTemat: Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.)   Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) EmptySro Sie 05, 2015 3:41 pm

Siedzenia

klasa ekonomiczna - sektor 4.

Klasa ekonomiczna oferuje potrójne fotele w trzech rzędach, z ograniczoną możliwością regulacji pochylenia oparcia. Każde miejsce wyposażone jest w płaski ekran, odtwarzacz wideo z wbudowaną wypożyczalnią filmów i seriali, a także zagłuszające hałasy otoczenia słuchawki. Między siedzeniami znajdują się gniazdka elektryczne.

Spis pasażerów podróżujących klasą ekonomiczną:
(zobacz umiejscowienie sektora 4. na planie samolotu)

D25 - wolne
D26 - wolne
D27 - wolne
D28 - wolne
D29 - wolne
D30 - wolne
E25 - wolne
E26 - wolne
E27 - wolne
E28 - wolne
E29 - wolne
E30 - wolne
G25 - wolne
G26 - wolne
G27 - wolne
G28 - wolne
G29 - wolne
G30 - wolne


Powrót do góry Go down
Harper Raeken


Harper Raeken
https://wyspa.forumpolish.com/t113-harper-raeken#314 https://wyspa.forumpolish.com/t149-harper#507 https://wyspa.forumpolish.com/t135-harper-raeken#428
Dane osobowe :
18lat, uczennica i pracownica Sydney Aquarium

Znaki szczególne :
Błękitne oczy?

Ekwipunek :
jasno-błękitna, zwiewna i zapinana koszula, biały t-shirt, dżinsowe spodnie, adidasy

Stan zdrowia :
krwawiąca rana po usunięciu odłamka (części fotela)

Punkty :
134


Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.)   Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) EmptySro Sie 12, 2015 6:57 pm

Trzeba przyznać, że po tym całym czajeniu się na lotnisku, w samolocie czuła się o wiele bezpieczniej. W końcu tutaj jeśli brat jakimś cudem by na nią wpadł to wiedziała, że co jak co, ale jej nie wyrzuci. Poza tym był w pierwszej klasie, więc wątpiła, aby przechadzał się ekonomicznej. Zdecydowanie lepiej będzie jeśli jej plan się uda - czyli pokaże się bratu dopiero na miejscu. Wiadomo, że James zadowolony nie będzie z tego, iż jego siostra, za jego plecami kupiła sobie sama bilet by bronić przyjaciela, którego brat chciał zwolnić - no jak tak można! Ktoś tutaj musi dbać o innych, i tym kimś była właśnie Harper.
Teraz na szczęście - po tych wszystkich odprawach - zajęła swoje miejsce w samolocie. Odetchnęła przy tym tak jakby wielki kamień spadł jej z serducha. Czuła, że najgorsze ma za sobą. Wszak nie pierwszy raz leciała czymś takim, więc w ogóle się nie obawiała. Tylko zerkała na przechodzących od czasu do czasu czy aby na pewno James nie zmienił swego zdania i dla jakiejś dziwnej zabawy nie zmienił miejsca... no co! Przewrażliwiona trochę była! Zazwyczaj jest tą rozsądną i grzeczną, która nie robi głupot. Przynajmniej dobrze, że ta niby głupota była przemyślana jako tako. Mimo tego, że nie jechała na wakacje to wzięła wszystko co jej potrzebne do życia było. Nie za dużo, wierząc, że nie pobędą w mieście za długo, ale jednak. Niech brat nie myśli, że to była spontaniczna decyzja!
Dopiero po krótkich rozmyślaniach o tym czy na pewno jest bezpieczna, zwróciła uwagę na sąsiadów, z którymi będzie musiała spędzić czas przelotu. Nie spodziewała się czegoś ciekawego. Ba, nawet sądziła, że nie będzie za bardzo się odzywać, ale zdziwiła się, gdy na siedzeniu obok ujrzała... psa. Wow... Och, widziała tysiące psów w swym życiu jak nie więcej! Nie miała tylko okazji siedzieć przy żadnym w samolocie - nowość!
Powrót do góry Go down
Sawyer Rutherford


Sawyer Rutherford
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
Dane osobowe :
25 lat, przyszła patolog, ma rosyjsko-amerykańską krew, lecz uważa się za australijkę

Znaki szczególne :
astmatyczka, z tendencją do częstego panikowania, wszędzie chodzi z psem, nerwowo nakręcając włosy na palec

Ekwipunek :
bagaż podręczny (odnaleziony): breloczek kuli ziemskiej, inhalator, zdjęcie rodziców, smycz dla psa, bluza dresowa, okulary przeciwsłoneczne, dwie paczki żelków, trzy lizaki, butelka wody, telefon, słuchawki, ładowarka do telefonu, książki: Duma i Uprzedzenie J. Austen oraz Anna Karenina L. Tołstoja, mokre i suche chusteczki, szminka nawilżająca, kosmetyki, gumka do włosów, dokumenty, portfel, wachlarz

Stan zdrowia :
rozcięcia na czaszce, naderwane ścięgno w środkowym placu

Punkty :
134


Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.)   Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) EmptySro Sie 12, 2015 9:15 pm

Bardzo stresowała się przed lotem; nie chciała lecieć do Hollywood. Wolałaby chyba wrócić do Rosji i walczyć z ludźmi, z którymi chodziła do szkoły kiedyś niż szlajać się za matką i jej całą piekielną sławą. Jednak Viera bardzo pragnęła, by Sawyer odwiedziła ją. Podobno miała pokazać jej zdjęcia ojca, które zdobyła od rodziny. To chyba właśnie to przekonało dziewczynę. Z resztą i tak nie chodziła teraz do szkoły; miała wakacje, a praktyki właśnie zakończyły jej się. Kolejne będą dopiero za miesiąc. Miała zamiar imprezować przez cały czas z przyjaciółmi, lecz nawet tamci namawiali ją do wyjazdu. W końcu uległa. Kupiła bilet w ostatniej chwili i w tym całym młynie jakoś doleciała do lotniska. Cała zdyszana, z plecakiem, siłując się z psem, weszła na pokład. Na szczęście Dolly opanowała się przy witających stewardessach, dopiero między siedzeniami szalała. Z wywalonym jęzorem szła przed siebie, jakby wiedziała, gdzie są ich miejsca. W końcu dotarły. Sawyer usiadła, opierając głowę o zagłówek i na chwilę przymykając powieki. Na chwilę.
Gdy wyczuła czyjąś obecność, otworzyła oczy i uśmiechnęła się lekko.
- Mam nadzieję, że nie jesteś uczulona – zagadnęła do młodej dziewczyny, zaraz przygryzając wargę. I wtedy Dolly zeskoczyła z siedzenia. Zatrzymała się przy mężczyźnie i zaczęła grzebać mu nosem w plecaku. Posłała przepraszające spojrzenie dziewczynie, zrywając się z miejsca.
Modliła się, by nikt tego nie zobaczył, bo jeszcze wyrzucą ją z samolotu. Nerwowo zaczęła zbierać porozrzucane przedmioty przez Dolly i wkładać je do plecaka mężczyzny.
- Przepraszam, przepraszam, nie wiem, co w nią wstąpiło. Stresuje się chyba, ale nie mogłam znaleźć leków uspokajających dla psów, Boże, przepraszam – jęczała cicho. Ręce zaczęły jej się trząść jak nigdy.
Powrót do góry Go down
Daniel Wright


Daniel Wright
https://wyspa.forumpolish.com/t57-daniel-wright https://wyspa.forumpolish.com/t232-daniel https://wyspa.forumpolish.com/t71-daniel-wright
Dane osobowe :
28, początkujący reżyser, Anglik

Znaki szczególne :
astmatyk! wysoki, z wysoko postawionym quiffem, który bez żelu zaczyna sterczeć w różnych dziwnych kierunkach

Ekwipunek :
karton soku kaktusowego, listek tabletek bez nazwy

Stan zdrowia :
ciężki stres pourazowy

Punkty :
147


Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.)   Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) EmptySro Sie 12, 2015 9:44 pm

Nie przepadał za lataniem samolotami, jednak z każdym lotem jego lęk stawał się coraz mniejszy. Wprawdzie starty i lądowania wciąż przyprawiały go o dreszcze, ale już sama podróż wśród chmur mogła być całkiem relaksująca. Szczególnie, gdy miał przy sobie swój telefon i słuchawki. To skutecznie odwracało jego uwagę od lekkich turbulencji i innych niezbyt przyjemnych części podróży.
Na lotnisku pojawili się z godzinnym wyprzedzeniem. Kto wie, co mogłoby się wydarzyć, a na lot nie chcieli się przecież spóźnić. Nie wszystko jednak poszło po ich myśli. Już na miejscu okazało się, że przewoźnik ma jakieś straszne problemy z systemem, który sprzedawał zbyt wiele biletów, innym razem zamieniał miejsca lecącym, czy po prostu nie uwzględniał ich na liście pasażerów. Przy odprawie dowiedzieli się, że dla jednego z nich zabrakło na pokładzie lotu 108 SYD-LAX miejsca. Jeden z czwórki przyjaciół zostać musiał na lotnisku i poczekać na kolejny samolot. Losowanie w tym wypadku wydawało się najrozsądniejszym rozwiązaniem.
Padło na Daniela. Pożegnał chłopaków i udał się do miejsca, gdzie dowiedzieć miał się co też z jego powrotem do Los Angeles. Miał lecieć sam, klasą ekonomiczną, podczas, gdy jego przyjaciele cieszyć mogli się luksusami podróżowania pierwszą klasą. Bywa...
Nie narzekał za bardzo, choć nie była to zbyt przyjemna wizja.
Obsługa lotniska okazała się na tyle miła, że pozwoliła mu podładować telefon. Dzięki temu w spokoju mógł posłuchać muzyki czekając na samolot. Oceanic Airlines, lot 313 SYD-LAX.
Nie mógł przewidzieć w tamtym momencie, że lepiej wyszłoby, gdyby postanowił zostać w Australii jeszcze dzień. Odprawa przebiegła już dość sprawnie i wkrótce mógł już zająć swoje miejsce. Czy numer ten miał jakieś znaczenie? Już za cztery godziny okazać miało się, że dzięki zajęciu tego fotela Danielowi uda się przeżyć katastrofę lotniczą. Czekał na start w spokoju, gdy nagle jego plecak ZACZĄŁ SIĘ RUSZAĆ. Dopiero po chwili dostrzegł, że zaciekawił się nim jakiś pies.
- Hej! - zaprotestował i w tej samej chwili obok niego stanęła dziewczyna przepraszając za swojego zwierzaka, który zdążył już porozrzucać rzeczy Wrighta - Nie, nic się nie stało - skłamał uśmiechając się lekko tuż po tym jak wyciągnął z uszu słuchawki, by zabrać się za zbieranie swoich rzeczy - Nie wiedziałem, że wpuszczają psy na pokład - to go zaskoczyło - Spokojnie, to tylko ciuchy - zauważył, że dziewczyna zaczęła się denerwować, po czym upchnął bluzę do plecaka wygniatając ją przy tym niemiłosiernie.
Powrót do góry Go down
Sawyer Rutherford


Sawyer Rutherford
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
Dane osobowe :
25 lat, przyszła patolog, ma rosyjsko-amerykańską krew, lecz uważa się za australijkę

Znaki szczególne :
astmatyczka, z tendencją do częstego panikowania, wszędzie chodzi z psem, nerwowo nakręcając włosy na palec

Ekwipunek :
bagaż podręczny (odnaleziony): breloczek kuli ziemskiej, inhalator, zdjęcie rodziców, smycz dla psa, bluza dresowa, okulary przeciwsłoneczne, dwie paczki żelków, trzy lizaki, butelka wody, telefon, słuchawki, ładowarka do telefonu, książki: Duma i Uprzedzenie J. Austen oraz Anna Karenina L. Tołstoja, mokre i suche chusteczki, szminka nawilżająca, kosmetyki, gumka do włosów, dokumenty, portfel, wachlarz

Stan zdrowia :
rozcięcia na czaszce, naderwane ścięgno w środkowym placu

Punkty :
134


Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.)   Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) EmptySro Sie 12, 2015 10:08 pm

Już dawno nie czuła się tak zażenowana i zestresowana. Może samoloty działały tak nie tylko na nią? Dolly widocznie wyczuła coś w jego plecaku, więc postanowiła zostać Sherlockiem i odnaleźć to. Ciekawe, czy przeżyłyby, gdyby siedziały gdzieś indziej. Ciekawe, czy w ogóle kiedykolwiek wsiadłaby do samolotu po wiadomości o rozbiciu jednego z nich akurat na tej trasie.
Już prawie namówiła swoich przyjaciół, by polecieli wraz z nią! Być może słusznie większość bała się latać? Trzy dni przed wyjazdem niektórzy faszerowali ją strasznymi historyjkami o katastrofach w przestworzach. Gdy któreś z nich oglądało na swoim laptopie tego typu programy, przylatywało do pokoju Sawyer i kazało jej to oglądać. Trzeba przyznać, że wystraszyła się i tuż przed przejściem na odprawę nałykała się tabletek uspokajających, gdy nikt nie patrzył. Bo cała paczka odprowadziła ją na lotnisko, co wspomina z wielkim, promiennym uśmiechem na twarzy.
Uklękła przy jego fotelu, sięgając pod inne, by wyciągnąć jakieś drobiazgi porozrzucane przez Dolly, która teraz wpakowywała się na mężczyznę. Pokręciła głową, podając mu rzeczy i odciągając psa. Zerknęła jeszcze, czy przypadkiem nie idzie stewardessa. Umarłaby ze wstydu i rozpaczy, gdyby to zobaczyła.
- Wpuszczają. Zwłaszcza te, które czują u innych… mięso. Masz jakieś? Możesz dać jej plasterek, jeżeli ci nie szkoda – mówiła nerwowo, zmuszając się do lekkiego uśmiechu. Dopiero po chwili dotarło do niej jak bardzo jej wypowiedź brzmiała absurdalnie. Odgarnęła włosy do tyłu, wzdychając przy tym ciężko. Oblizała wargi. – Przepraszam. Dolly jest uzależniona od szynki, a do grzebania po cudzych rzeczach przywykli tylko moi współlokatorzy…
Pomogła upchnąć mu kurtkę, niezbyt wiedząc, co ze sobą zrobić.
Powrót do góry Go down
Daniel Wright


Daniel Wright
https://wyspa.forumpolish.com/t57-daniel-wright https://wyspa.forumpolish.com/t232-daniel https://wyspa.forumpolish.com/t71-daniel-wright
Dane osobowe :
28, początkujący reżyser, Anglik

Znaki szczególne :
astmatyk! wysoki, z wysoko postawionym quiffem, który bez żelu zaczyna sterczeć w różnych dziwnych kierunkach

Ekwipunek :
karton soku kaktusowego, listek tabletek bez nazwy

Stan zdrowia :
ciężki stres pourazowy

Punkty :
147


Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.)   Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) EmptySro Sie 12, 2015 10:53 pm

Nie spodziewał się, że na pokładzie będzie miał do czynienia z psem, do tego na tyle ciekawskim, że porozrzuca mu połowę bagażu podręcznego po podłodze. No cóż, nie ma co, Daniel miał po prostu straszliwego pecha, miejmy nadzieję, że ten nie przechodził na innych.
Niemniej teraz miał problem ze swoimi rzeczami, które walały się po samolocie. Chyba gorzej już być nie może.
Podnosił właśnie okulary, gdy nagle Dolly postanowiła, że sam Daniel jest dużo ciekawszy niż jego plecak i wgramoliła się na niego. Zaśmiał się mimowolnie, chociaż sytuacja wcale nie była jakoś szczególnie ciekawa.
- No, już, już, wystarczy tego dobrego - z pomocą nieznajomej blondynki zsunął z siebie zwierzaka - Mięso? - spojrzał na nią zaskoczony i dopiero po chwili go olśniło - Ach! Tak! - pokiwał głową schylając się znów do plecaka, z którego wyciągnął wymiętoszoną już szarą bluzę, z kieszeni której wyciągnął folię, w której znajdował się ostatni plasterek suszonej wołowiny - Świetna na zabicie głodu - wytłumaczył podsuwając ją psu. Szkoda, że nie zdawał sobie sprawy z tego, że już za kilka godzin takie suszone mięso będzie na wagę złota.
- Nie ma problemu, zdarza się - uśmiechnął się do dziewczyny - Daniel - przedstawił się - Usiądź na chwilę, na razie jeszcze to miejsce jest wolne - odparł wskazując jej pusty fotel obok siebie - Chyba, że się spieszysz, czy coś... - dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego jak głupio musiało to brzmieć. Nie proponuje się ludziom, żeby przysiedli sobie obok ciebie w samolocie. Ogarnij się Danielu.
Powrót do góry Go down
Harper Raeken


Harper Raeken
https://wyspa.forumpolish.com/t113-harper-raeken#314 https://wyspa.forumpolish.com/t149-harper#507 https://wyspa.forumpolish.com/t135-harper-raeken#428
Dane osobowe :
18lat, uczennica i pracownica Sydney Aquarium

Znaki szczególne :
Błękitne oczy?

Ekwipunek :
jasno-błękitna, zwiewna i zapinana koszula, biały t-shirt, dżinsowe spodnie, adidasy

Stan zdrowia :
krwawiąca rana po usunięciu odłamka (części fotela)

Punkty :
134


Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.)   Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) EmptyPią Sie 14, 2015 10:10 am

Pies w samolocie wciąż ją dziwił. Nie żeby to było coś nietypowego! No... może jednak. Co prawda Harper leciała samolotem tylko kilka razy, ale jeszcze nie trafiła na czworonoga na siedzeniu. Zawsze wydawało jej się, że zwierzęta trzymane są z innymi bagażami. Co swoją drogą uważała za naprawdę nieludzkie. Osobiście sądziła, iż powinny mieć oddzielny sektor. Chociaż... kto wie czy tak nie jest? W sumie nie sprawdzała aż tak dokładnie owego samolotu. No i nie miała nawet na to za wiele czasu skoro podjęła decyzję o 'śledzeniu' brata dość szybko. Wtedy głównie myślała nad linią obrony oraz nad tym co ze sobą wziąć bo pojęcia nie miała jak długo zabawią w Los Angeles - zwłaszcza, gdy James się dowie, że siostra za nim poleciała. Sam sobie winien był!
W każdym razie widać było, iż kobieta traktuje psa jak człowieka skoro stworzonko miało swe własne miejsce i... był to zdecydowany plus. Nie każdy tak robi, a więcej ludzi powinno. Niby to zajmowanie miejsca innym, ale psiaki też zasługują na trochę wygody. Dlatego Harper nie była ani trochę zła. Nie przejawiała właściwie żadnych negatywnych emocji - była po prostu zaskoczona.
- Nie, nie. Nie jestem. Proszę się nie martwić - odpowiedziała kobiecie i tylko tyle zdołała. Albowiem chwilę później, psiak najwyraźniej znudził się siedzeniem - co dziwne nie było bo wizja siedzenia tyle czasu może dobić każdego - i potruchtał dwa siedzenia dalej. Sama Raeken nie miała zamiaru zatrzymywać ani jego, ani kobiety. Liczyła tylko, że właścicielka pieska nie będzie mieć problemów, gdy personel będzie musiał po zwierzaczku, gdzieś sprzątać.
Tymczasem Harper westchnęła, wsadzając sobie do ucha jedną słuchawkę. Jakoś na tą chwilę wolała mieć przynajmniej połowiczny słuch. Najwyżej potem skupi się bardziej na muzyce z odtwarzacza albo film obejrzy jeśli jakiś puszczą. No i ciągle ją gryzło czy nie powinna sama się przejść nieco.
Powrót do góry Go down
Corinne Heisenberg


Corinne Heisenberg
https://wyspa.forumpolish.com/t136-corinne-heisenberg#548 https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t153-corinne-heisenberg#556
Dane osobowe :
siedemnastoletnia australijka, córka właściciela sieci hotelów w Oceanii

Znaki szczególne :
mówi głównie po niemiecku; filigranowa sylwetka, kruczoczarne włosy, nieco nawiedzony wzrok, ciemnofioletowe cienie pod oczami

Stan zdrowia :
stłuczenia całego ciała

Punkty :
112


Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.)   Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) EmptyPią Sie 14, 2015 1:11 pm

Dużo szkła, betonu, dziwnych, poskręcanych rur. Mnóstwo śpieszących się ludzi, różnokolorowych walizek, kakofonia obcych języków, skutecznie zagłuszająca niewyraźny bełkot z głośników. Ruchome schody, ciasne windy, długie korytarze, kończące się ciężkimi drzwiami albo umundurowanymi strażnikami.
Corinne pierwszy raz znalazła się w tak obcym świecie. Wielkie lotnisko w Sydney w niczym nie przypominało gmachu szkoły średniej w Brisbane, a przecież i tam czuła się przytłoczona nadmiarem bodźców. Ciężko odchorowywała każdą wizytę na tłocznych obrzeżach jej prywatnego wszechświata i naiwnie nie sądziła, że gdzieś może być jeszcze gorzej. A przecież było: od pierwszego kroku, postawionego na rozgrzanym asfalcie lotniskowego parkingu, czuła się potwornie nie na miejscu. Wcześniej, zaaferowana wylotem, wczorajszymi nowymi doświadczeniami, podejrzewała, że w chwili opuszczenia Moreton Island po prostu zaśnie, dając się prowadzić Johannowi za rękę przez całą krzyżową drogę do samolotu. Tak się jednak nie stało i chociaż na zewnątrz wyglądała jak typowe, otumanione lekami uspokajającymi dziecko, to w jej głowie szalał pożar. Tyle bodźców, tyle obcych zapachów, tyle ludzi, będących na wyciągnięcie ręki. Stateczne matki, opiekuńczy ojcowie, odpowiedzialni strażnicy. Wystarczyło zatrzymać się chociaż na sekundę albo zrobić krok w lewo, by na zawsze odłączyć się od ojca. Widziała tę możliwość, smakowała ją w wyobraźni, ale dalej posłusznie szła obok Johanna, nie odzywając się do nikogo. Z powodu dobrego wychowania, zdezorientowania a także potwornego bólu gardła. Ominęła dzisiejsze śniadanie, nie mogąc nic przełknąć. Wszystko przez stres, spowodowany pierwszą podróżą samolotem. Z pewnością. Na samą myśl o tym, że mogłaby zjeść czekoladowego muffina z ostrymi kawałkami orzechów, łaskawie sprawionego jej przez ojca w sklepie bezcłowym (czyżby zrobił to specjalnie?), robiło się jej niedobrze. Powstrzymywała więc mdłości, przechodząc przez wszystkie kontrole w milczeniu. Właściwie samotnie, chociaż ciągle czuła na plecach uważny wzrok ojca. Sama Cora z równym zainteresowaniem przyglądała się kolejnym miejscom lotniska a w końcu - samemu samolotowi.
Czuła się przy nim niesamowicie mała, nieważna. Jej wyobraźnia nie sięgała tak daleko, by móc sobie wyobrazić tego ciężkiego kolosa w powietrzu. To było nie do pomyślenia. Kabina wydawała się osiem razy większa niż jej pokój na poddaszu, a do tego zapełniona ludźmi. Kiedy stali w wąskim przejściu, stłoczeni z innymi podróżującymi, aż zatrzęsła się z niepokoju. Nienawidziła tak ograniczonej przestrzeni, do tego szczelnie zajętej przez obcych. Odsunęła się od poprzedzających ją kobiet na tyle, na ile mogła, przyciskając się plecami do klatki piersiowej stojącego za nią Johanna. Na sekundę poczuła spokój, charakterystyczny zapach ojca potrafił zdziałać cuda...gdyby nie fakt, że gdzieś przed nimi pojawił się pies.
Cora nie zadawała sobie racjonalnych pytań o to, jakim cudem na pokładzie znajduje się zwierzę. Wychowywała się samotnie, nigdy wcześniej nie podróżowała tak daleko, i nie śmiała wszcząć jakiejkolwiek awantury. Po prostu przystanęła, blokując całkowicie przejście. Strach kompletnie ją sparaliżował i gdyby nie zdecydowana reakcja Johanna, pewnie odwróciłaby się na pięcie i w panice zaczęłaby uciekać do wyjścia. Mocna dłoń ojca, trzymająca ją za ramię, powstrzymała jednak jej reakcję. Zamknęła oczy i otworzyła je dopiero wtedy, kiedy usiedli już na swoich miejscach, tuż obok obcego chłopaka i jakiejś blondynki. Nie skupiała się na tym, co działo się w ciągu ostatnich sekund, dalej spetryfikowana strachem. Już nie z powodu lotu a niedalekiej obecności futrzastego zwierzęcia.
- Tato, mo...możemy zmienić miejsca? - spytała cicho po niemiecku, mocno chrypiąc i wpatrując się w twarz Johanna z początkami skrajnego przerażenia doskonale widocznego w jej spojrzeniu. Ciemne włosy opadły jej na czoło, dłonie zacisnęła kurczowo na odkrytych kolanach, starając się jednocześnie oddychać powoli i miarowo.
Powrót do góry Go down
Sawyer Rutherford


Sawyer Rutherford
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
Dane osobowe :
25 lat, przyszła patolog, ma rosyjsko-amerykańską krew, lecz uważa się za australijkę

Znaki szczególne :
astmatyczka, z tendencją do częstego panikowania, wszędzie chodzi z psem, nerwowo nakręcając włosy na palec

Ekwipunek :
bagaż podręczny (odnaleziony): breloczek kuli ziemskiej, inhalator, zdjęcie rodziców, smycz dla psa, bluza dresowa, okulary przeciwsłoneczne, dwie paczki żelków, trzy lizaki, butelka wody, telefon, słuchawki, ładowarka do telefonu, książki: Duma i Uprzedzenie J. Austen oraz Anna Karenina L. Tołstoja, mokre i suche chusteczki, szminka nawilżająca, kosmetyki, gumka do włosów, dokumenty, portfel, wachlarz

Stan zdrowia :
rozcięcia na czaszce, naderwane ścięgno w środkowym placu

Punkty :
134


Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.)   Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) EmptyPią Sie 14, 2015 6:57 pm

Nie trzeba ukrywać, że Sawyer bardzo ucieszyła się, że mężczyzna miał przy sobie kawałek dobroci dla Dolly. I nawet jej oddał! Uznała to za gest bardzo miły; może nawet poświęcenie? Kto wie, czy nie jest to przypadkiem poświęcenie? Nie wszyscy lubią jeść, w ogóle kupować samolotowe jedzenie. Uśmiechnęła się więc do niego promiennie, by wiedział, że jest mu wdzięczna. I pewnie od tej chwili jest jego dłużniczką, ponieważ nakarmił jej biedną Dolly, która potrafi wyłudzić nawet ostatni kawałek mięsa. Zdecydowanie przeżyje koniec świata.
- Och, ona doskonale zdaje sobie z tego sprawę – mruknęła, wciąż jednak uśmiechając się. Dziękuję ci, Dolly za narobienie mi wstydu. Spojrzała na swoją towarzyszkę, kręcąc głową. Zajadała się szynką jakby nie miała jeść przez najbliższe długie godziny. O ironio, tak będzie. Gdyby Sawyer zdawała sobie sprawę z tragedii, która na nich czeka, wyrwałaby szynkę psu i schowała gdzieś, byle mieć przy sobie. Dolly była zdolna do zabrania wszystkiego z talerza swojej pani, dlaczego więc ona nie mogłaby być równie… zachłanna?
Spojrzała na niego zaskoczona propozycją. Na jej twarzyczce pojawiły się delikatne rumieńce; zaczęła nakręcać kosmyk włosów na palec nerwowo, jak to ma w zwyczaju, gdy pojawia się sytuacja stresowa. Ostatni raz rozmawiała z jakimkolwiek mężczyzną, gdy Amy rozstawała się ze swoim chłopakiem. Właściwie… nakrzyczała na niego, robiąc mu wyrzuty.
- Nie, nie spieszę się – odparła w końcu, na chwilę przycupając obok. Wciąż trzymała mocno psa, obejmując go w pasie i wciągając na swoje kolana. Czysto teoretycznie powinna założyć jej kaganiec, by nie było problemów. - Sawyer.
I pewnie zagadnęłaby o coś, gdyby nie dziewczyna, która zatrzymała się gwałtownie obok nich. Domyśliła się, że to jej miejsce, więc wstała pospiesznie, z psem w ramionach. Zastanawiała się, kiedy tak przytył. Ważył chyba ze sto kilogramów! Spojrzała na Daniela.
- Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze. Jak zechce ci się kanapki z szynką, wołaj, jestem twoją dłużniczką – powiedziała, co zabrzmiało nieco dziwnie z jej ust. W myślach wydawało się lepsze. - Przepraszam – powiedziała do dziewczyny i odeszła na swoje miejsce.
Usiadła z cichym westchnięciem, upominając Dolly za złe zachowanie i zakładając jej kaganiec. Chociaż na teraz, zdejmie go już w powietrzu. Aż dostała dreszczy na samą myśl o starcie i samym locie.
Uśmiechnęła się do dziewczyny obok jak matka uśmiecha się do innych, gdy dziecko coś zbroi.
Powrót do góry Go down
Johann Heisenberg


Johann Heisenberg
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
Dane osobowe :
czterdziestoletni właściciel sieci hotelarskiej, mąż sławnej żony, Niemiec i Australijczyk, sadysta i hedonista

Znaki szczególne :
liczne tatuaże, małomówność, mocny akcent niemiecki, zamaszysty, nieco żołnierski chód

Stan zdrowia :
metalowy pręt wbity w lewe ramię, spalone włosy

Punkty :
132


Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.)   Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) EmptyPią Sie 14, 2015 7:37 pm

Johann Heisenberg – garnitur od Prady, okulary przeciwsłoneczne od Gucciego, zapach od Armaniego – przywykł już dawno do tego, że postrzeganie siebie przez innych ludzi jest determinowane przez niego samego. Ot, brzmiało jak jedna z tych modnych ostatnio filozofii zen, ale nikt inny jak ten młody i zepsuty do szpiku kości przez uwielbienie Niemiec nie wiedział, że tak rzeczywiście jest. Wkraczał na to lotnisko w końcu jako porzucony mąż gwiazdki filmowej, której kariera filmowa załamała się wraz ze zniknięciem z życia publicznego, a mimo to nie było osoby, która nie szukałaby jego przystojnej, choć nieco dzikiej twarzy w naturalnym świetle. Dla którego już dawno porzucił zwodniczy błysk fleszy. Może dlatego, że szarżował pewnością siebie, nieco bezczelną, tą, dla której nie potrzeba szukania uwagi. Mógłby równie dobrze bardzo dobitnie okazywać pogardę dla tego pospólstwa, zakłócającego mu służbową podróż ze swoją ulubioną maskotką, a mimo wszystko skakaliby wokół niego jak pieski, pragnąc zainteresowania.
Idioci, jego wielką łaską było to, że nie okazywał im niczego poza znudzeniem, które ukrył za przyciemnionymi szkłami, w których odbijał się cały ten spektakl odprawy bagażowej. Męczącej dla każdego, ale przywykł do tej rutyny dla podróżnych, obserwując świat przez pryzmat miejsca, w którym musi załatwiać interesy. Tajemnicą poliszynela było, że oddałby wszystko za powrót na swoją wyspę, gdzie w spokoju – prywatnie, nigdy nie publicznie – mógłby zajmować się egzekwowaniem dyscypliny od córki, która teraz uwiesiła się na jego ramieniu.
Cora, pamiętał, że nalegał na to mitologiczne imię, choć kłamstwem było, że zamierzał dzielić się z nią kimkolwiek. Porwał ją do Hadesu w dniu szesnastych urodzin i od tamtej pory stała na brzegu Styksu, zanurzając się powoli w ciemnej toni zapomnienia. Choroba psychiczna następowała powoli, wywołana przez czynniki zewnętrzne. Przez kochającego ojca, który tylko pozornie znajdował się daleko, pogrążony w lekturze ukochanego Dostojewskiego.
Tak naprawdę obserwował każdy grymas na jej twarzy, szukał oznak nieprawidłowości, które mogłyby naprowadzić kogoś obcego na trop tajemnicy, którą wyrył na jej plecach krwawymi pręgami. Takimi, które nie tylko nie zagoją się, ale już na zawsze będą przypominać jej o wydarzeniach, które również teraz burzyły jego krew, choć zwykle bywał przeraźliwie opanowany. Tak bardzo, że wzbudzał samym swoim zachowaniem przerażenie. Okazywanie emocji było dla niego słabością, miłość rodzicielska wymagała aktów najwyższego rodzaju odwagi – musiał patrzeć, jak wije się pod jego stopami i błaga o kolejny cios, podczas gdy butami miażdży jej dłoń, już zawsze słabszą od prawej – i dlatego musiał zachować stan podobny do narkotycznej nirwany.
Tylko nie szkodził sam sobie – narkotyki stanowiły dla niego tabu, chyba, że były podawane bratu – a ludziom, którzy mieli tego pecha i spotkali się z nim osobiście. Tą wybraną i przeklętą była dziewczynka, która teraz ośmieliła przerwać mu lekturę – tego nie wybaczał – i okazać coś na wzór obawy. O psa. Nie hamował śmiechu, zabrzmiał w tym samolocie niemal czule, gdy pod kocem zacisnął dłoń na jej udzie, spoglądając prosto w oczy.
Tak, że już mogła modlić się o to, by roztrzaskała się, bo inaczej zapłaci krwią za tę impertynencję.
- Specjalnie wybrałem to miejsce – szepnął jej do ucha, ot, swobodne rozmówkiniemiecko – ojcowskie w czasie lotu. – Chcę, żeby cię dopadł i żebym mógł obserwować, jak się wgryza w twoje uda i rozrywa cię wewnątrz. Marzę o tym – przyznał, odsuwając się, by samemu dotknąć ją za wysoko jak na tatę i zbyt boleśnie, by poczuła rozkosz.
Zasłużyła na więcej, ale byli nadal w samolocie.
Powrót do góry Go down
Corinne Heisenberg


Corinne Heisenberg
https://wyspa.forumpolish.com/t136-corinne-heisenberg#548 https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t153-corinne-heisenberg#556
Dane osobowe :
siedemnastoletnia australijka, córka właściciela sieci hotelów w Oceanii

Znaki szczególne :
mówi głównie po niemiecku; filigranowa sylwetka, kruczoczarne włosy, nieco nawiedzony wzrok, ciemnofioletowe cienie pod oczami

Stan zdrowia :
stłuczenia całego ciała

Punkty :
112


Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.)   Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) EmptyPią Sie 14, 2015 8:17 pm

Niemiecki w jej ustach brzmiał bardzo naturalnie; nikt z postronnych podsłuchiwaczy nie mógłby wyłapać w nim ani odrobiny australijskiego akcentu czy angielskiej naleciałości. Urocza germanizacja, jakiej ofiarą stawała się od najmłodszych lat, nie poszła na marne, lecz tylko Corinne wiedziała, jakim cierpieniem była okupiona każda twarda głoska. Nienawidziła tego języka, ale im bardziej protestowała w czasie jego nauki, tym większe kary spadały na jej ciało i tym więcej potworów wypełzało wieczorem spod łóżka na poddaszu. Przełykała więc upokorzenie, zostając mistrzynią język tak obcego i wrogiego, że kolejne słowa z trudem przechodziły jej przez obolałe gardło.
Ciągle czuła mdłości – teraz nie wiedziała, czy z głodu (mijała kolejna godzina od ostatniej, wieczornej kolacji), czy ze strachu. Już zapomniała o czysto fizycznym niepokoju dotyczącym szybowania w metalowej klatce kilka kilometrów nad oceanem. Większe zagrożenie stanowiło psisko, czyhające na nią gdzieś z przodu. Ze swojego miejsca nie widziała zwierzęcia, chociaż miała złudne wrażenie, że może wyczuć zapach jego sierści. Znów zapadła się w fotelu, przykrywając szarym kocem z logo linii lotniczych. Robiło się coraz chłodniej, cichy szum klimatyzacji powinien ją uspokoić, ale pomimo pozornej senności była stale czujna, nie odrywając wzroku od siedzącego obok niej Johanna. Przytuliła policzek do obicia fotela tak, że lekko naelektryzowane włosy prawie całkowicie zasłoniły jej blade policzki. Spod ciemnych kosmyków mogła jednak dokładnie zobaczyć pierwsze zmarszczki w kącikach oczu ojca, jego wąskie usta, mocny zarost. Utrzymywanie kontaktu wzrokowego z mężczyzną kreowało jakąś magiczną barierę, zamykało ją w ich świecie, oddzielonym grubą przepaścią od reszty samolotu. Tak czuła się – o ironio przeklętego Losu – bezpieczniej. Nawet, kiedy opiekuńczym gestem poprawił koc na jej nogach, dotykając ciepłymi palcami skóry Corinne. Niewidocznie dla innych, znacząco dla niej samej. Mimowolnie zacisnęła uda, chcąc zatrzymać jego dłoń na dłużej. Kiedyś dotyk Johanna powodował obrzydzenie, teraz: znaczył wszystko. Dzięki niemu świat kręcił się w odpowiednią stronę, ciężkie samoloty lekko unosiły się w powietrzu a umysł Corinne rozluźniał się. Groźby Johanna powinny na nowo zasiać w jej sercu panikę, była jednak zbyt nakręcona jego krótką, bolesną pieszczotą, by znów popaść w początki obłędu. Zagryzła tylko spierzchnięte wargi, nie przerywając długiego, intensywnego spojrzenia. Niepewnie sięgnęła pod kocem po pas, dotykając wręcz pytająco materiału jego spodni. Sekunda; niezauważalne gesty wstępu do samospalania się. Zapięła klamrę, znów powracając do swojej półśpiącej pozycji. Siedziała odwrócona plecami do przejścia, ignorując mężczyznę, zajmującego miejsce tuż obok Johanna. Był pogrążony w rozmowie z jakąś blondynką, ale i tak jego obecność mocno ją deprymowała. Pragnęła być bliżej ojca, co jednak wydawało się niemożliwe w tak zatłoczonym miejscu. Mogła tylko położyć głowę na jego ramieniu, owiewając ciepłym oddechem odkrytą skórę jego szyi. W żaden sposób nie skomentowała groźby: bała się wypowiadać kolejne, nieposłuszne słowa, na co i tak nie pozwalało jej obolałe gardło. Przesunęła jednak dłonie do jego pasa, próbując nieporadnie zapiąć klamrę tuż przy jego ciele. Ot, rodzinna, intensywna dbałość o bezpieczeństwo.
Powrót do góry Go down
Johann Heisenberg


Johann Heisenberg
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
Dane osobowe :
czterdziestoletni właściciel sieci hotelarskiej, mąż sławnej żony, Niemiec i Australijczyk, sadysta i hedonista

Znaki szczególne :
liczne tatuaże, małomówność, mocny akcent niemiecki, zamaszysty, nieco żołnierski chód

Stan zdrowia :
metalowy pręt wbity w lewe ramię, spalone włosy

Punkty :
132


Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.)   Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) EmptySob Sie 15, 2015 9:16 am

Istniały rzeczy niemożliwe w przyrodzie. Jedną z nich było zadowolenie Johanna. Pozostawał skrajnym perfekcjonistą, co odbijało się rykoszetem na jego pracownikach – lepszym określeniem byłoby [i[niewolnikach[/i] – kochankach, ale nic nie mogło równać się z potrzebą kontroli i doskonalenia własnej córki. Być może gdyby niebiosa – albo sam Szatan – zlitowałyby się nad biedną dziewczyną, to pozostawałaby istotą nienaganną, kryształem, który należało pilnować i chronić przed roztrzaskaniem (lub wręcz przeciwnie – uderzać nią rytmicznie o płytki tak, by zmieniły barwę na brunatną), ale Corinne była tylko dziewczynką, która stanęła na progu dorosłości. A potem się zachwiała i runęła całym ciałem w tył, stając się widowiskową, niemal woskową kukłą, którą uczył podstawowych odruchów. Może dlatego w jego uszach jej niemiecki trzeszczał naleciałościami, brzmiał jakoś sztucznie i znaczył ją jako Australijkę. Nie było czegoś gorszego niż bycie nie Europejką, każda kobieta napawała go odrazą, ale pod względem rasy uznawał tylko istoty urodzone na Starym Kontynencie, cała reszta doprowadzała go do szału i nie chciał widzieć tego w swojej córce, siedzącej nerwowo na nowoczesnym fotelu. Z powodu obecności psa.
Znał ją na wylot, głęboko, do każdej krwi – którą często przetaczał własnoręcznie – i każdej łzy, która znaczyła te dziewczęce policzki, więc zdawał sobie sprawę z jej chorobliwej fobii przeciwko tym zwierzętom. Ba, sam ją sprowokował, chcąc jeszcze raz dobitnie jej okazać, że jest zdana na jego łaskę i jaką wielkodusznością z jego strony jest fakt, że pozwala jej oddychać, skoro kaleczy język Goethego swoimi prostackimi naleciałościami.
Dopóki to robiła, to mogła wrzeszczeć w jego obecności, a on nadal pozostawał człowiekiem szalenie spokojnym i bezlitosnym, jeśli chodzi o jej cierpienie. Wręcz domagał się go jak kapryśny chłopiec nowej zabawki, przewidując racjonalnie, że prędzej czy później znudzi mu się stopniowanie jej bólu i napięcia jego mięśni, a wówczas Corinne stanie się już tylko przedmiotem zbędnym, drobiazgiem, którego będzie tylko podnosił, by wytrzepać z niego kurz, który osiadł od braku użytkowania.
Ta myśl go jednocześnie przerażała (czym się zajmie, kiedy przekroczy już tę granicę?), ale i nakręcała, popychała do przodu, więc uśmiechał się, łapiąc ją za buzię i klepiąc po policzku jak dobrą sukę. Nic więcej, mógł nawet traktować ją z lekkim pobłażaniem, obiecując sobie, że w Sydney będzie mógł potraktować ją wedle ich domowej tradycji. W końcu niebawem miała stać się pełnoletnia, a urodziny w ich domu obchodzono hucznie – z krwią, spermą i sporą ilością niespodzianek, które sprawiały, że Cora już nigdy nie miała pozbyć się mdłości na widok czekolady. Ukochany ojciec zadbał o to i teraz mógł pogrążyć się na nowo w czytelniczym letargu, przywołując gestem psa. Musiała nauczyć się, że odsłanianie swoich lęków i obaw może doprowadzić jedynie do tego, że przeciwnik stanie się wygranym. Uzbrajał ją w walce ze światem, uczył zdobywania mądrości życiowej, a nade wszystko kreował ją na obraz niewolnicy doskonałej, która właśnie dostawała histerii na myśl o tym, że mógłby ją zgwałcić publicznie.
- Nie tutaj – rzucił tylko stanowczo, nie opierając się pokusie uszczypnięcia jej i zostawienia w ten sposób marnej pamiątki, w bagażu podręcznym trudno było o bardziej adekwatne do ich historii przedmioty, które pomogłyby mu w krzywdzeniu córki odpowiednio. Zamiast tego dostawał marną namiastkę chwilowej przyjemności, jaką wywołało zaciśnięcie przez nią warg na znak bólu.
Chwilowego, kolejna niedogodność lotu, który właśnie mieli odbyć. Musiał zapomnieć o tym, że jest ojcem i ma na własność to autystyczne dziecko, które najchętniej przerżnąłby w chmurach (pokazałby jak mało tandetne może to być, gdy zatyczki do uszu przestają pełnić funkcję przy starcie), bo inaczej ciśnienie rozsadziłoby mu czaszkę. Odsunął się od niej, sugerując wzrokiem, że to zaledwie początek, ot, przygrywka do uwertury, którą wygra swoimi dłońmi tak, by już więcej nie mogła się ruszyć.
Jeszcze nie zdecydował na ile, ale nie lubił planować, mógł być kulturalnym Europejczykiem, ale w jego żyłach płynęła gorąca krew, która wtłaczała jego instynkty w najgorsze z możliwych połączeń nerwowych, tworząc wizje, które realizował z ogromną frajdą.
Nawet jeśli miało to skończyć się źle dla krwi z jego krwi, siedzącej niepozornie i kulącej się na widok zwykłego zwierzaka, z którym pewnie zaznajomi się bliżej przy odrobinie szczęścia.
Powrót do góry Go down
Daniel Wright


Daniel Wright
https://wyspa.forumpolish.com/t57-daniel-wright https://wyspa.forumpolish.com/t232-daniel https://wyspa.forumpolish.com/t71-daniel-wright
Dane osobowe :
28, początkujący reżyser, Anglik

Znaki szczególne :
astmatyk! wysoki, z wysoko postawionym quiffem, który bez żelu zaczyna sterczeć w różnych dziwnych kierunkach

Ekwipunek :
karton soku kaktusowego, listek tabletek bez nazwy

Stan zdrowia :
ciężki stres pourazowy

Punkty :
147


Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.)   Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) EmptySob Sie 15, 2015 9:33 am

Jak już się rozbiją na wyspie to w razie czego Daniel dostanie jakiś większy kawałek Dolly. No co, coś jeść będą musieli, a nie sądzę, żeby pojawił się w jakiś magiczny sposób na pokładzie samolotu myśliwy z wieloletnim doświadczeniem albo lepiej - Bear Grylls. Tak z nim na pewno nikt by z głodu nie umarł, chociaż na przykład Daniel nie byłby zachwycony koniecznością jedzenia larw. W tej chwili zapytany o taką możliwość prawie na pewno powiedziałby, że woli umrzeć z głodu. Na szczęście jeszcze nie musiał się przejmować podejmowaniem takich decyzji i mógł z przyjemnością rozkoszować się klimatyzowanym wnętrzem kabiny.
- No tak, słynny psi węch i te sprawy - pokiwał głową chichocząc lekko pod nosem. Lubił psy i dziękował, że przynajmniej na ich sierść nie ma alergii. Byłoby zabawnie jakby jednak takową posiadał i miał spędzić kilka godzin w pomieszczeniu z taki zwierzakiem. Znów dostałby napadu astmy, tak jak w trakcie lotu do Australii. Wolałby nie powtarzać takich przygód, choć gdyby wiedział, że ma do wyboru atak astmy albo rozbicie się na bezludnej wyspie to wybrałby to pierwsze. No, ale wyboru nie miał.
Mieli sobie jeszcze porozmawiać o jakichś niezobowiązujących rzeczach, ale ich małą pogawędkę przerwało pojawienie się sąsiadów Daniela. Dziewczyna wyglądała tak, jakby nie spała od co najmniej dwóch dni, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Jej współtowarzysz podróży prezentowa się znacznie zdrowiej. Wright starał się nie wyciągać żadnych wniosków, choć jak wiadomo to jest silniejsze niż sama dobra wola. Założył więc, że ma do czynienia z ojcem i córką, którzy akurat podróżują razem.
- Tak, jasne - uśmiechnął się szeroko - Do... kiedyś - chciał zaproponować jej jakiegoś drinka albo kawę już w LA, ale oczywiście ugryzł się w język. Miał już dość tej swojej nieśmiałości, która naprawdę straszliwie utrudniała mu życie. Tym razem było tak samo.
Pożegnał się z Sawyer, po czym odprowadził ją wzrokiem na jej miejsce. Po tym włożył znowu słuchawki do uszu włączając w telefonie jakąś muzykę. Zerknął jeszcze na zegarek nieco już zniecierpliwiony czekaniem na start. Denerwował się i wolałby już być w powietrzu, co oczywiście w sytuacji lotu 313 nie było wcale taki dobrym rozwiązaniem. Lepiej byłoby jakby samolot nigdy nie podniósł się z ziemi. Kątem oka obserwował swoich sąsiadów, którzy zachowywali się nieco dziwnie. Może nie byli ze sobą spokrewnieni? Nie słyszał o czym rozmawiają, choć jeszcze przy Sawyer dotarło do niego, że są Niemcami.
Powrót do góry Go down
Harper Raeken


Harper Raeken
https://wyspa.forumpolish.com/t113-harper-raeken#314 https://wyspa.forumpolish.com/t149-harper#507 https://wyspa.forumpolish.com/t135-harper-raeken#428
Dane osobowe :
18lat, uczennica i pracownica Sydney Aquarium

Znaki szczególne :
Błękitne oczy?

Ekwipunek :
jasno-błękitna, zwiewna i zapinana koszula, biały t-shirt, dżinsowe spodnie, adidasy

Stan zdrowia :
krwawiąca rana po usunięciu odłamka (części fotela)

Punkty :
134


Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.)   Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) EmptySob Sie 15, 2015 10:09 am

Im dłużej nie widziała brata na horyzoncie tym była spokojniejsza. Co prawda wiedziała, że by jej nie wyrzucił z samolotu, ale z drugiej strony kto go tam wie. Swoją drogą jakoś bardziej zastanawiała się nad tym jak mu tam się siedzi w pierwszej klasie. Sama też miała okazję lecieć taką bo jej rodzina zazwyczaj nie przejmowała się takimi wydatkami, ale cóż... zawsze to inne doświadczenia. A zważywszy na to, iż Harper próbowała na siebie zarabiać by od ojca się odciąć całkowicie to wolała się przyzwyczajać do klasy ekonomicznej. Niespecjalnie zależało jej na bogactwach. Wystarczyło mieć za co żyć. Nie potrzebowała luksusów. Aczkolwiek fakt, iż brat przejął teraz rodzinny interes był na pewno wielkim plusem. W całej rodzinie, najlepsze kontakty miała właśnie z Jasonem, więc tym bardziej nie martwiła się aż tak życiem codziennym. No... póki brat nie pójdzie siedzieć za zabicie niewinnego człowieka, który czeka na niego nieświadomie w Los Angeles.
Tak zamyślona - i pochłonięta muzyką ze słuchawki - nie bardzo zwracała uwagę na całą resztę. Raczej nie była z tych ciekawskich... No dobra, może była, ale nie aż tak. Można to zaliczyć bardziej do ciekawości jeśli coś tego wymaga. Nawet by powiedziała, że szanuje prywatność innych - jak swoją własną - ale w samolocie to chyba trudniej o coś takiego. Na szczęście każda podróż miała to do siebie, że kiedyś się kończyła, więc wystarczyło tylko wytrwać.
- Problemy? - zapytała, gdy 'sąsiadka' wróciła z pieskiem... któremu założyła kaganiec. Niby nic dziwnego zważywszy na miejsce, ale i tak szkoda jej się zwierzaka zrobiło. Zwłaszcza, że kobieta wydawała się miła, więc przypuszczała, iż ten pomysł z kaganiec mógł nie być jej w stu procentach - a przynajmniej z własnej woli mogła go nie chcieć założyć. Ach, że też Harper się wcześniej nie rozglądała i nie podsłuchiwała. Będzie musiała to później zmienić.
Powrót do góry Go down
Corinne Heisenberg


Corinne Heisenberg
https://wyspa.forumpolish.com/t136-corinne-heisenberg#548 https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t153-corinne-heisenberg#556
Dane osobowe :
siedemnastoletnia australijka, córka właściciela sieci hotelów w Oceanii

Znaki szczególne :
mówi głównie po niemiecku; filigranowa sylwetka, kruczoczarne włosy, nieco nawiedzony wzrok, ciemnofioletowe cienie pod oczami

Stan zdrowia :
stłuczenia całego ciała

Punkty :
112


Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.)   Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) EmptySob Sie 15, 2015 12:32 pm

Obecność innych ludzi nie przerażała Corinne, gdyż nigdy nie zaznała krzywdy z ręki postronnego przechodnia. Właściwie wszyscy przedstawiciele stałego lądu – nauczyciele, pielęgniarki, egzaminatorzy, ekspedientki w księgarni – traktowali ją z autentyczną uprzejmością. Najpierw traktowała tę sympatię z zwierzęcą podejrzliwością, która potem przerodziła się w obojętność. Wychowano ją samotnie, z rówieśnikami kontaktowała się tylko na platformie elearningowej i właściwie całe dotychczasowe życie spędziła wyłącznie w towarzystwie ojca. To Johann był jej przyjacielem, wrogiem, najlepszym kompanem wodnych zabaw, dręczycielem; pierwszym nastoletnim zauroczeniem i pierwszym koszmarem, który skrzywdził ją w najboleśniejszy sposób. Odgrywał te wszystkie role niczym stary, przedwieczny bóg, łączące w swojej figurze pomniejsze bóstwa. Miłość i nienawiść przeplatała się z milionem innych uczuć a wszystkie dotyczyły tego postawnego mężczyzny, którego coraz mocniej podziwiała.
Co wydawało się oczywiste. Nie analizowała swoich krzywd, wydarzenia sprzed roku całkowicie się zamgliły. Liczyła się tylko teraźniejszość. Bez krwi, bez uderzeń, bez obrzydzenia. Johann prowokował ją wyłącznie do myśli pełnych zachwytu i niepokoju, ale niepokoju nakręcającego w swojej naleciałości strachu. Wpatrywała się w niego bez mrugnięcia, potem już tylko przytulając policzek do szorstkiego materiału marynarki, jakby nie mogła znieść jego widoku w takim…oddaleniu. Wolała go półnagiego, z ciemnymi rysunkami tatuaży na lekko opalonej, wilgotnej skórze, tuż po wyjściu z wody. Ich prywatna plaża, piasek parzący stopy, głośny szum fal, mokre włosy, przyklejające się do szyi. Do tych, wyjątkowo jasnych i ciepłych, wspomnień wracała w chwilach zbyt wysokiego stresu. Sama wypracowała ten odruch, który wcale nie pomagał w ustabilizowaniu rozchwianej psychiki. Im częściej uciekała do tych rajskich wizji, tym więcej zapominała, plącząc się w chronologii zdarzeń. Nawet tych najnowszych: czuła przecież ból gardła i ciągłe mdłości, ale w tej chwili nie potrafiła ich połączyć z żadnym konkretnym zdarzeniem. Wizja przerażającego psa, o pysku pełnym ostrych zębów, także się oddaliła. Wystarczył tylko jego dotyk, zapach, pewność, że jest tuż obok. Natychmiastowe, kłamliwe ukojenie. Corinne była mistrzynią we wmawianiu sobie niestworzonych rzeczy, perfekcyjnie pasujących do licznych baśni, jakie spisywała w swoim zeszycie.
Teraz tego nie robiła, przykryta kocem i wtulona w ramię Johanna jak zmęczone dziecko. – W hotelu…? Bo będziemy mieszkać w hotelu, prawda? Takim…jak na filmach? – spytała cicho, niemiecki dalej brzmiał w jej ustach ostro, nawet pomimo szeptu. Kolejna iskra przeskoczyła w jej mózgu, przypominając obrazy z nielicznych filmów o Los Angeles, pełnym wieżowców, kasyn i bogatych ludzi. Wielkie miasta przytłaczały ją i przerażały, ale przecież masochistycznie, podskórnie, rozkoszowała się tymi emocjami – o ile tylko miała przy sobie ojca, prowadzącego ją za rękę przez obcy, szklany świat. – Lot trwa trzynaście godzin. – dodała po chwili, przypominając sobie wydrukowane bilety. Już teraz czuła narastającą frustrację: konfrontacja z psem wcale nie przełączyła ją w stan uśpienia; wręcz przeciwnie: nakręciła do działania. Mogła wyglądać na śpiącą nastolatkę, ale tak naprawdę jej oczy były szeroko otwarte. W tej pozycji nie mogła wpatrywać się w jego twarz, zerkała więc na litery w książce, zaciskając dłonie na kolanach przykrytych kocem. Perspektywa tkwienia tutaj przez tyle godzin, w tej bezpośredniej bliskości a jednak w nieprzyjemnym oddaleniu, zaczynała ją denerwować. Nie przywykła do jakichkolwiek społecznych ograniczeń. Rozumiała te, narzucane jej przez Johanna, ale cała reszta procesu socjalizacji nie przebiegła w odpowiedni sposób, pozostawiając ją kompletnie bez narzędzi do kontaktów z ludźmi. Dlatego też ignorowała wszystkie bodźce - czy to przeprosiny czy fakt, że okropna, zwierzęca bestia została w pewien sposób zakneblowana. To pozostawało poza zasięgiem jej postrzegania, tak samo jak towarzysz podróży, oddzielony od niej sylwetką ojca.
Powrót do góry Go down
Johann Heisenberg


Johann Heisenberg
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
Dane osobowe :
czterdziestoletni właściciel sieci hotelarskiej, mąż sławnej żony, Niemiec i Australijczyk, sadysta i hedonista

Znaki szczególne :
liczne tatuaże, małomówność, mocny akcent niemiecki, zamaszysty, nieco żołnierski chód

Stan zdrowia :
metalowy pręt wbity w lewe ramię, spalone włosy

Punkty :
132


Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.)   Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) EmptySob Sie 15, 2015 4:47 pm

Już dawno odkrył, że wychowanie determinowało nie tylko późniejsze zachowania – co było kwestią dość oczywistą – ale nade wszystko sposób przekazywania podobnej wiedzy życiowej własnym dzieciom. Ludzie zostawali wtłoczeni w jeden system, dziedziczony z pokolenia na pokolenie. Błędy w owym tyglu nauk rodzicielskich zostawały zatuszowane przez naturalną tęsknotę i nostalgię za dzieciństwem jako idyllę pełną może i strachów pod łóżkiem (czy był również i takim dzieckiem?), ale bogatą również w beztroskę. Nie trzeba było podejmować żadnych decyzji, dorosłość jawiła się jako stan błogosławiony, bo wówczas pęta rodziców były niewidzialne, nikt nie spodziewał się, że za jego opiekunami kryją się przedsięwzięcia i odpowiedzialność tak wielka, że niemal niemożliwa do zniesienia.
Johann był świadom, że sam odnalazł się w sytuacji bez wyjścia, bo jego wychowanie nie było klasycznym przykładem rodziny doskonałej, a ojciec stawał się antywzorem taty, więc postanowił dopuścić się hiperbolizacji odwrotnych zachowań swojego rodzica. Tam, gdzie jego opiekun stawał się człowiekiem oddalonym, nieświadomym coraz odważniejszych poczynań syna (a matka wówczas smakowała krwią i przerażeniem), tam on dla córki stawał się najbliższą osobą, katem doskonałym. Mogła zarzucić mu wszystko – nie był głupcem, wiedział, że była istotą słabą (jak każda kobieta) i że mógł zapłacić za opiekę nad nią – ale nie bywał wobec niej obojętny, choć bardzo chciał, biorąc pod uwagę to, że znaleźli się w miejscu publicznym i na dodatek ubogim we wszelkie zakamarki, w którym mógł okazywać jej miłość poprzez ból i zwierzęcą trwogę.
Wiedział, że Corinne przechodzi obecnie okres amnezji, jej organizm z całych sił wypierał traumatyczne i bolesne wspomnienia, a on z fascynacją obserwował proces, w którym ta dziewczyna zamieniała się w żyjącą białą kartkę. Mógł zapisać ją na nowo, mógł sprawić, by stała się kimś innym i nareszcie mógł już zwyczajnie podrzeć, wyrzucając do kosza i zapominając o niej kolejnego dnia. Z tym, że był również świadom tego, że była jego jedyną córką i że więź łącząca ich od dziecka była czymś cennym w świecie, gdzie człowiek taki jak on, mógł otrzymać wszystko. Poza tym, kazirodztwo nadal stanowiło kulturowe tabu i jedynie jego śmiałość w przekraczaniu granic i praw zwykłych ludzi – był ponadto, od zawsze – sprawiła, że mógł rozkoszować się tym ekstremalnym poczuciem władzy nad naturą. Nie wiedział, czy byłby w stanie z tego zrezygnować, nawet dla chwilowej przyjemności obserwowania jej powalonej przez swojego Stwórcę i Pana.
Dlatego z cierpliwością stoika przyjmował jej kaprysy, obiecując sobie, że w Los Angeles wszystko ulegnie znaczącej zmianie, choć nie planował przebiegu tej służbowej podróży, pozostawiając Mojrom – przed którymi skłaniał głowę, pełną przesądów i patchworku różnorodnych wierzeń – odpowiednie pole manewru, choć nawet one wiedziały, że trudno skłonić go do współpracy i nie robi niczego za darmo.
Odezwał się teraz, tylko dlatego, że zauważył – za dużo powiedziane, on po prostu odnotował fakt – swoich sąsiadów, którym już nadał dość słuszne i przykre etykietki braku użyteczności dla niego. Stanowili jednak tło, wycinek z krajobrazu, którego nie można było zlekceważyć, więc zabrał ręce Cory ze swojego ciała i postukał palcami o obwolutę książki, która miała zapewnić mu spokój przez całą podróż.
- W apartamencie, ale tak, w hotelu – udzielił lakonicznej odpowiedzi i nie zdawał sobie sprawy, że bardzo w tym przypomina swojego ojca, choć oczy płonęły mu czystą żądzą i nienawiścią, zupełnie jak u jego ogniście pięknej matki. Świat zataczał koło, a on sam najchętniej już wyrwałby Corę z tej rutyny i z tych pasów bezpieczeństwa, które odgradzały ją od jej prawdziwego przeznaczenia i powołania – od klęczenia przed ojcem i modlitwy o wieczne potępienie, choć nie sądził, że w którymkolwiek życiu wiecznym spotkałoby ją coś gorszego niż tutaj, na rajskich wyspach, na których żyła chwilowo z pamięcią złotej rybki. Przez to miała cierpieć jeszcze dotkliwiej, bo każdy ból miał być dla niej nowością, kolejną rysą, która splami biel, tabula rasa, ciągle była tylko dla niego nic nieznaczącym eksperymentem, elementem, który powtarzał się cyklicznie w jego rodzinie od pokoleń i który przecież nie stanowił niczego nowego pod słońcem, choć bardzo chciał w to wierzyć.
Powrót do góry Go down
Sawyer Rutherford


Sawyer Rutherford
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
Dane osobowe :
25 lat, przyszła patolog, ma rosyjsko-amerykańską krew, lecz uważa się za australijkę

Znaki szczególne :
astmatyczka, z tendencją do częstego panikowania, wszędzie chodzi z psem, nerwowo nakręcając włosy na palec

Ekwipunek :
bagaż podręczny (odnaleziony): breloczek kuli ziemskiej, inhalator, zdjęcie rodziców, smycz dla psa, bluza dresowa, okulary przeciwsłoneczne, dwie paczki żelków, trzy lizaki, butelka wody, telefon, słuchawki, ładowarka do telefonu, książki: Duma i Uprzedzenie J. Austen oraz Anna Karenina L. Tołstoja, mokre i suche chusteczki, szminka nawilżająca, kosmetyki, gumka do włosów, dokumenty, portfel, wachlarz

Stan zdrowia :
rozcięcia na czaszce, naderwane ścięgno w środkowym placu

Punkty :
134


Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.)   Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) EmptySob Sie 15, 2015 7:51 pm

Po zabezpieczeniu pyszczka Dolly, oparła się z cichym westchnięciem. Na policzkach wciąż widniały lekkie rumieńce, które zwykle pojawiały się w stresie. O ile tak rozmowę z mężczyzną można nazwać. Bała się, że ktoś zauważy całą sytuację z psem. Zdecydowanie nie powinien chodzić po samolocie, ot tak. Chociaż pewnie ciężko będzie mu usiedzieć kilkanaście godzin podczas lotu. Będzie musiała coś wymyślić. Tymczasem wzięła miseczkę, którą dostała, wchodząc na pokład i nalała do niej trochę wody, by Dolly napiła się. Na pewno suszona wołowina ją zasoliła.
Na słowa towarzyszki, uśmiechnęła się lekko.
- Wszystko w porządku. Dolly postanowiła odwiedzić nowego przyjaciela – zaśmiała się na określenie Daniela. Och, ona nigdy nie miała problemu z nawiązywaniem kontaktów. Szkoda, że Sawyer nie szło z taką płynnością.
Schowała miseczkę, gdy pies wypił wodę co do kropli, po czym wyciągnęła dłoń ku dziewczynie.
- Jestem Sawyer. Spędzimy razem sporo godzin, a takie bezpłciowe siedzenie byłoby nieprzyjemne – powiedziała wesoło. Mimo wszystko, wolałaby już wracać do domu niż lecieć do Los Angeles. Niestety będzie musiała przeżyć lot, a następnie dwa tygodnie w cholernym Hollywood. Szkoda, że Viera nie dała się przekonać na przylot do Sydney na stałe.
Aktorstwa nigdy nie zrozumie. Sama nie lubiła tego, a incydent z kinem wspomina dosyć niemiło. Nic nie działo się takiego, lecz ta cała presja jest nie dla Sawyer. Nie lubiła jej, nie mogła wytrzymać, więc postanowiła odciąć się od tego. Całe szczęście działała pod pseudonimem, więc ciężko było ją rozpoznać. Gdy zdarzały się takie wypadki, zawsze pytali o jej nazwisko, zaprzeczała. W końcu… mówiła prawdę.
Zakręciła smycz Dolly wokół nadgarstka, by mieć ją pod kontrolą.
Powrót do góry Go down
Sophie Poots


Sophie Poots
https://wyspa.forumpolish.com/t190-sophie-poots#902 https://wyspa.forumpolish.com/t195-zosia https://wyspa.forumpolish.com/t192-sophie-poots#971
Dane osobowe :
26, stewardesa, Norweżka zamieszkała w Los Angeles, 165cm

Ubiór :
Mundurek stewardesy (sukienka podarta w kilku miejscach)

Ekwipunek :
Torba: ( foliowy płaszcz przeciwdeszczowy w kolorze niebieskim, cztery pary skarpetek uniwersalnych, dwie sztuki długich spodni od garnituru, pięć niebieskich koszul, trzy granatowe krawaty w białe paski, cztery bokserki, sweter, klapki, adidasy, dezodorant w sprayu, pustą małą butelkę, portfel z dokumentami Toma). Różowa torebeczka z paciorków ( listek sześciu tabletek nasennych, paczka higienicznych chusteczek jednorazowych, rolka dwustronnej taśmy samoprzylepnej i dokumenty ze zdjęciem kobiety (Liliana Heeres, 27 lat, Kanadyjka).

Stan zdrowia :
ból po nastawionym barku, siniaki na kostkach

Punkty :
223


Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.)   Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) EmptyNie Sie 16, 2015 12:56 am

Wyjątkowo upierdliwy klient dał się Sophie we znaki na tyle mocno, że po przejściu przez kotarę, zasłaniającą część dla personelu, miała ochotę rzucić tacą o drzwi kabiny pilota.
Musiała jednak zacisnąć zęby i odetchnąć głęboko, wypuszczając powietrze nosem, niczym sam byczek Fernando, złowrogo wpatrujący się w gnębiącego go torreadora. Sophie położyła tacę na blacie, blisko zlewu, w którym już piętrzyła się kupka filiżanek do umycia. Jakby pasażerowie dopiero wejściu na pokład samolotu, przypominali sobie o pragnieniu, które mogli zaspokoić na lotnisku. Ale po co!? Przecież za darmo mogli stołować się w samolocie, wymyślając co rusz kolejne zachcianki, ku uciesze stewardes, które przecież nie miały nic do roboty. Na pewno nudził ich lot i chętnie biegały między rzędami foteli, by donieść ciasteczka i kanapeczki.
Dlatego gdy usłyszała dźwięk wezwania i ujrzała światełko, informujące w którym rzędzie jest potrzebna, zacisnęła dłonie na tacce i zamknęła powieki na kilka chwil. Musiała się uspokoić i z uśmiechem podejść do kolejnego pasażera. Odliczanie do dziesięciu poszło jej o wiele szybciej niż przeciętnej osobie, a gdy już otworzyła oczy, wyglądała na zupełnie obojętną. Przywdziewając na twarz służbową minę, wygładziła materiał marynarki i ruszyła ku osobie, która ją wzywała.
Pochylając się z uprzejmym wyrazem twarzy, wysłuchała skargi oburzonego pasażera i kiwając głową oznajmiła, że wszystkim prędko się zajmie. Oczywiście, że się zajmie. Jeden rzut oka w stronę kobiety z psem, wystarczył aby Sophie zapragnęła udusić winnego wpuszczenia zwierzaka na pokład. Prostując się, stewardesa zmrużyła oczy w zastanowieniu i zrobiła kilka kroków ku właścicielce psiaka. Przystając obok jej fotela, uśmiechnęła się lekko, co miało być tym jednym z wielu profesjonalnych uśmiechów, wyuczonych na takie okazje. Poots liczyła na współpracę ze strony pasażerki.
- Przepraszam panią, ale pies nie może luzem przebywać w części przeznaczonej dla pasażerów. Gdzie znajduje się pani transporter? Będę zmuszona odprowadzić pani psa w ustronne miejsce...


Ostatnio zmieniony przez Sophie Poots dnia Nie Sie 16, 2015 3:27 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Corinne Heisenberg


Corinne Heisenberg
https://wyspa.forumpolish.com/t136-corinne-heisenberg#548 https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t153-corinne-heisenberg#556
Dane osobowe :
siedemnastoletnia australijka, córka właściciela sieci hotelów w Oceanii

Znaki szczególne :
mówi głównie po niemiecku; filigranowa sylwetka, kruczoczarne włosy, nieco nawiedzony wzrok, ciemnofioletowe cienie pod oczami

Stan zdrowia :
stłuczenia całego ciała

Punkty :
112


Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.)   Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) EmptyNie Sie 16, 2015 9:33 am

Suche powietrze w klimatyzowanym pomieszczeniu tylko dodatkowo drażniło jej gardło, nie pozwalając na kontynuowanie dość skąpej rozmowy. Przywykła do milczenia, rozumiała potrzebę ciszy - wychowała się przecież bez telewizorów i komputerów, wyrzucających z siebie piski  gwiazdek MTV - ale w stanie rozpędzającej się powoli manii musiała mówić. Pomagało jej to uporać się z lękami, z frustracją, wylewaną w potoku słów a nie w autodestrukcyjnych działaniach. Tutaj, w ciasnym samolocie, wśród obcych ludzi, nie miała jednak żadnej z tych możliwości. Niemalże skręcała się z nieukojonego zdenerwowania. Na Moreton Island nic jej nie krępowało: wyspy nie dotyczyły żadne standardy i żadne prawa, oprócz tych narzuconych przez Johanna. Mogła robić wszystko, na co miała ochotę, o ile nie łamało to niespisanego kodeksu ojca. Stworzonego, oczywiście, dla jej bezpieczeństwa. Pływanie, wspinanie się po drzewach, czytanie grubych encyklopedii, rozpalanie ogniska, dbanie o przydomowy ogródek - każda aktywność, która uspokajała Corinne w chwilach narastającej hipomanii, była teraz poza jej zasięgiem. Nawet twarde, ciepłe ciało ojca wydawało się dziwnie dalekie w tym eleganckim garniturze, podkreślającym dzikość rysów jego twarzy. Mogła tylko obserwować, oddzielona od świata cienką, przeźroczystą błoną.
I materiałem koca. Podsunęła go pod samą szyję - chłodny nawiew klimatyzacji skierowany był prosto na nią. Niewyspana, głodna, zmęczona naprawdę nie odczuwała gorąca; wręcz przeciwnie, na jej skórze pojawiły się dreszcze. Objęła się ramionami, ciągle oparta o ramię Johanna. Chciała poskarżyć się na dyskomfort, podzielić się niecierpliwością i zdenerwowaniem a także wrażeniami przed lotem, ale wiedziała, że zostałoby to odebrane jako łamanie najświętszych praw. Zwłaszcza, kiedy Johann pogrążył się w lekturze. Przełknęła więc negatywne emocje, zerkając tylko kątem oka na przechodzącą obok nich stewardessę. Zwracając uwagę siedzącej przed nim...właścicielce psa?
Corinne nie odwróciła głowy, ale doskonale słyszała retoryczne pytanie blondynki. Poczuła ulgę i nadzieję: może ktoś wyrzuci tego okropnego zwierzaka do morza. Albo przynajmniej uśpi go i przesunie gdzieś daleko, gdzie nie będzie musiała fantomowo czuć zapachu jego sierści. Wzdrygnęła się, ale ciągle sprawiała wrażenie niesamowicie zmęczonej nastolatki, drzemiącej spokojnie na ramieniu swojego ojca. Albo kochanka? Nigdy nie zastanawiała się, co myślą o nich ludzie - nigdy wcześniej nie byli zamknięci w jednym miejscu z tak dużą ilością obcych. Na tak długo. Naprawdę nie potrafiła sobie wyobrazić kilkunastu godzin w takiej metalowej trumnie. Przerażenie znów zaczęło płonąc gdzieś pod jej splotem słonecznym, chociaż nie okazała tego w żaden sposób, mimowolnie śledząc słowa książki, jaką czytał Johann.
- Będziesz miał czas dla mnie? - spytała jednak po dosłownie minucie posłusznego milczenia, wyraźnie artykułując niemieckie głoski. Jakby chciała zagłuszyć burczenie w brzuchu. Nie potrafiła powiedzieć, czy jest bardziej głodna, obolała czy sfrustrowana. - Pójdziemy do kasyna? Co będziemy robić? Zwariuję całkiem sama w hotelu... - kontynuowała, dzieląc się jednak z nim swoimi niepokojami. Im więcej mówiła, tym bardziej nakręcała się na chociażby przypadkowy kontakt. Wyciągnęła dłoń spod koca, posłusznie przekręcając kartkę książki - wiedział, że skończył już tę stronę.
Powrót do góry Go down
Johann Heisenberg


Johann Heisenberg
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
Dane osobowe :
czterdziestoletni właściciel sieci hotelarskiej, mąż sławnej żony, Niemiec i Australijczyk, sadysta i hedonista

Znaki szczególne :
liczne tatuaże, małomówność, mocny akcent niemiecki, zamaszysty, nieco żołnierski chód

Stan zdrowia :
metalowy pręt wbity w lewe ramię, spalone włosy

Punkty :
132


Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.)   Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) EmptyNie Sie 16, 2015 8:11 pm

Był zaprawiony w boju z wszelkimi niedogodnościami. Te zwykle przypominały mu brzęczenie niesfornej muchy, której można było pozbyć się przez jeden ruch dłoni. Śmiertelny, cóż, nawet taka prosta czynność odzwierciedlała jego niecierpliwy charakter, który rzadko przyjmował coś takiego jak sprzeniewierzenie się zasadom, które sam ustalał. Nie uważał się za boga, on nim był, choć w tej eleganckiej wersji przypomniał raczej znudzonego wszystkim biznesmena, który mógłby węszyć atrakcje wokół siebie, gdyby nie solidne pęta dobrego wychowania i reputacji, które sprawiały, że zajmował się przede wszystkim literaturą. Ktoś mógłby uznać to za objaw bycia cywilizowanym z jego strony, gdyby nie myśli, które nijak miały się do czarnego druku przesuwającego się w ekspresowym tempie przed oczami Johanna. Przypominało to trochę czarne kruki, które wylatywały wprost z zakazanych stronic, choć Dostojewski był szalenie pruderyjny, jeśli chodzi o dobór lektur z jego półki. Dlatego tak naprawdę nie oddawał się w pełni czytaniu, nie był nawet o krok bliski zwykłemu zatraceniu się i poświęceniu na ołtarzu książek – byłby w stanie dla nich zrobić wszystko i każdemu – ale dzielił uwagę między Corinne, która przybliżała się do niego. Jak ta marionetka, którą właściciel dla żartu ciągnął za wszystkie sznurki, patrząc jak się plączą i w efekcie doprowadzają lalkę do malowniczego potknięcia. Na takie właśnie czekał, przekonany, że jeśli jego córka zrobi coś skrajnie nieodpowiedzialnego i niezgodnego z zasadami, to wyjdzie ze swojego pancerza osoby dobrze wychowanej i spuści jej lanie… w najlepszym wypadku, w tym najgorszym natomiast samolot przeradzał się w jego wyobraźni w wysmakowaną salę tortur, której nie powstydziłby się żaden z cesarzy rzymskich ani de Sade.
Uśmiechnął się do tak absurdalnych myśli – byli otoczeni funkcjonariuszami, którzy bardzo dbali o swoją Amerykę – i zarejestrował, że pies będzie musiał opuścić pokład. Wielka szkoda, już rozważał jego adopcję i sprawienie zwierzęcia Corinne pod choinkę. Nie po to, by przełamała swój strach, ten sprawiał, że znowu była jego słodką dziecinką, która kuli się przed każdym jego dotykiem i jest w stanie odgryźć mu rękę (zupełnie jak ta suka obok nich), kiedy tylko znowu sprawi jej krzywdę. On chciał rozwinąć tę paranoję, sprawić, by znowu zawładnęła nią czysta trwoga, więc odtrącił ją zdecydowanie od swojego ramienia, pozwalając łaskawie, by przewróciła mu stronę książki. Nic poza tym przypadkowym i nieistotnym kontaktem, choć chętnie zgasiłby na niej cygaro, gdyby nie te przeklęte czujki.
- Kupię ci psa. Będzie ci wsadzał – te słowa skierował prosto do jej ucha, głaszcząc ją ojcowsko po włosach – kiedy ja nie będę mieć czasu – to była niemalże troska z jego strony, że dbał także o jej tęsknotę. Oczy płonęły mu zupełnie tak jak podczas ostatniego orgazmu i nie mógł opanować się na widok jej jeszcze do wczoraj niewinnych warg, a dziś już zbrukanych, popękanych i niegodnych słów, którymi ciskała w niego z prędkością karabinu i delikatnością słonia w składzie porcelany. Przynajmniej skutecznie, bo odłożył na bok książkę, zajmując się w pełni przekazywaniem jej niewerbalnie, że naprawdę spaceruje nad przepaścią i chętnie ją z niej zepchnie, gdy nadejdzie odpowiednia pora. Najgorsze było jednak to, że ona musiała zdawać sobie sprawę, że mogłaby milczeć i potulnie schylać głowę, a i tak zrobiłby wszystko, by czuła dotkliwy ból, zupełnie jak w każdej baśni dla dorosłych. Te słyszała od szesnastego roku życia, ale ciągle otwierały się przed nią nowe stronice, a litery miały niegdyś wydłubać jej do reszty oczy, czyniąc ślepą na jego potworności.
Powrót do góry Go down
Harper Raeken


Harper Raeken
https://wyspa.forumpolish.com/t113-harper-raeken#314 https://wyspa.forumpolish.com/t149-harper#507 https://wyspa.forumpolish.com/t135-harper-raeken#428
Dane osobowe :
18lat, uczennica i pracownica Sydney Aquarium

Znaki szczególne :
Błękitne oczy?

Ekwipunek :
jasno-błękitna, zwiewna i zapinana koszula, biały t-shirt, dżinsowe spodnie, adidasy

Stan zdrowia :
krwawiąca rana po usunięciu odłamka (części fotela)

Punkty :
134


Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.)   Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) EmptyPon Sie 17, 2015 11:59 am

Harper zawsze była spostrzegawcza. No... może nie tak zawsze, ale się starała. Uważała, że gesty i sama postawa zdradza o człowieku więcej niż słowa. Dostrzegła więc pozostałości po rumieńcach u kobiety. Ba, aż się wychyliła ze swego siedzenia by dostrzec mężczyznę, od którego wróciła. No co! Była poważna, odpowiedzialna i w ogóle, ale ciekawość też w niej jakaś tkwiła! Dzięki temu wiedziała przynajmniej jak wygląda persona, z którą sąsiadka rozmawiała. Szkoda, że więcej nie wiedziała, ale przynajmniej obraz miała. Oczywiście jak tylko go dostrzegła to po chwili spokojnie wróciła ciałem na swe miejsce - niczym grzeczna dziewczynka co przed chwilą wcale nikomu się nie przypatrywała.
- Nowego przyjaciela - powtórzyła po jasnowłosej. - Stąd wyglądała na miłego - dodała z małym uśmiechem. Pewnie więcej mogłaby powiedzieć, ale mężczyzny nie znała, a Sawyer zamieniła z nim kilka słów to na pewno więcej wiedziała i może coś potwierdzi? Czymś przecież trzeba sobie zająć czas podczas lotu, prawda? A takie luźne rozmowy raczej złe nie są. Niby Harper nie była super towarzyska, ale zamknięta w sobie również nie, więc mogła naciągać swe zasady, raz w jedną, raz w drugą stronę. Poza tym kobieta wydawała się dość sympatyczna.
- Harper. Miło mi poznać - przedstawiła się, uścisnąwszy rękę nowej znajomej. Naturalnie racje przyznała. Jakby nie patrzeć trochę czasu ze sobą spędzą, a i wyglądało na to, że i kobieta podróżuje sama. Chociaż... miała ze sobą Dolly, więc nie tak całkiem! Aż za bratem tęskniła... nie żeby on psem był! Chociaż kto go tam wie.
- Dolly, tak? Gryzie? - osobiście nie lubiła jak psy musiały mieć kagańce, ale nie każdy miał takie podejście - zwłaszcza w samolocie pełnym ludzi. - Lecisz do Los Angeles w celach rozrywkowych? Znaczy... pani leci? - dopytała bardziej kulturalnie by wiedzieć jak może się do Sawyer zwracać. Nie chciała wyjść na jakąś niewychowaną!
Z początku też się zdziwiła, że piesek jest na pokładzie, ale wydawało jej się, że jeśli to problem by był to by personel zwrócił uwagę na to już przy odprawie albo chociaż jak wchodziło się do samolotu. Nie ma więc nic dziwnego w tym, iż Raeken zdziwiła się, gdy stewardesa zwróciła Rutherford uwagę.
Powrót do góry Go down
Sawyer Rutherford


Sawyer Rutherford
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
Dane osobowe :
25 lat, przyszła patolog, ma rosyjsko-amerykańską krew, lecz uważa się za australijkę

Znaki szczególne :
astmatyczka, z tendencją do częstego panikowania, wszędzie chodzi z psem, nerwowo nakręcając włosy na palec

Ekwipunek :
bagaż podręczny (odnaleziony): breloczek kuli ziemskiej, inhalator, zdjęcie rodziców, smycz dla psa, bluza dresowa, okulary przeciwsłoneczne, dwie paczki żelków, trzy lizaki, butelka wody, telefon, słuchawki, ładowarka do telefonu, książki: Duma i Uprzedzenie J. Austen oraz Anna Karenina L. Tołstoja, mokre i suche chusteczki, szminka nawilżająca, kosmetyki, gumka do włosów, dokumenty, portfel, wachlarz

Stan zdrowia :
rozcięcia na czaszce, naderwane ścięgno w środkowym placu

Punkty :
134


Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.)   Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) EmptyWto Sie 18, 2015 7:38 pm

Siadając na siedzeniu, odetchnęła z pewną ulgą. Na razie nikt się do niej nie przyczepił, a Dolly wyraźnie uspokoiła się po przekąsce. Sama nie wiedziała, skąd pojawił się u niej taki głód, bo zaraz przed wejściem na pokład zjadła pół deko wiejskiej szynki. Właściwie cały zapas na cały lot – sama wyrwała jej z rąk swoimi zębiskami i Sawyer nawet nie miała jak się bronić. Będzie musiała kupić coś w samolotowym sklepie, o ile będą mieli dania dla zwierząt – same mięso.
Przytaknęła brunetce z lekkim uśmiechem. Głaskała Dolly jedną, wolną ręką, a ta ułożyła pysk na jej ramieniu. Miała ją od niedawna, a już bardzo związały się i właściwie wszędzie chodziły razem. Największym jednak problemem było rośnięcie suczki jak na drożdżach; teraz łóżko jest jej, a podłoga należy do Sawyer. Praktycznie co drugi dzień spycha ją z materaca i śpi na panelach. Cóż poradzić? Sawyer ma za miękkie serce.
- Sawyer, miło mi – powiedziała, wyciągając ku niej dłoń, przy okazji puszczając Dolly. Ale tylko na momencik, bo zaraz powróciła do pilnowania psa. Harper wyglądała na młodą osobę i zaczęła zastanawiać się, czy leci sama. W końcu czeka ich długa podróż. Sama, bez Dolly nie odważyłaby się, mimo, że latała tak już wiele razy.
Spojrzała w stronę wyjścia i… dałaby sobie rękę uciąć, że widziała Milesa. Tego Milesa, jej dawnego współlokatora. Łączyła ich skomplikowana relacja, więc Sawyer od razu zaczęła denerwować się. Zacisnęła usta w cienką kreskę, próbując przywołać uśmiech na swoje oblicze i powracając wzrokiem do Harper. Nie chciała pokazać po sobie strachu, w końcu mogły to być tylko przewidzenia związane ze stresem i całym lotem.
- Nie, nie gryzie, ale nie chciałabym, aby były jakieś kłopoty. Po tym jak uciekła… Tak… Duszenie problemów na zapas – powiedziała spokojnie, drapiąc Dolly za uchem. Zaraz odpowiedziała dziewczynie, wyraźnie rozbawiona: – Sawyer, mów mi Sawyer. Nie. Zostałam zmuszona przez matkę. A ty?
Zauważyła, że w ich stronę idzie stewardessa. Sawyer była pewna, że kieruje się do niej, więc od razu wygrzebała z plecaka dwa bilety i uśmiechnęła się lekko. Gdy stanęła obok nich, przełknęła ślinę.
- Nie ma transportera i nie było kłopoty przy odprawie, wejściu na pokład… Ma bilet, kaganiec i trzymam ją na smyczy – wytłumaczyła szybko, drżącym głosem. Spokój odszedł. - To naprawdę spokojny pies. Z resztą nie zmieści się do transportera… Jak stanie na dwóch łapach, jest taka jak ja.
Tylko pogarszasz to, Sawyer, zdradzając wielkość Dolly…
Powrót do góry Go down
Sophie Poots


Sophie Poots
https://wyspa.forumpolish.com/t190-sophie-poots#902 https://wyspa.forumpolish.com/t195-zosia https://wyspa.forumpolish.com/t192-sophie-poots#971
Dane osobowe :
26, stewardesa, Norweżka zamieszkała w Los Angeles, 165cm

Ubiór :
Mundurek stewardesy (sukienka podarta w kilku miejscach)

Ekwipunek :
Torba: ( foliowy płaszcz przeciwdeszczowy w kolorze niebieskim, cztery pary skarpetek uniwersalnych, dwie sztuki długich spodni od garnituru, pięć niebieskich koszul, trzy granatowe krawaty w białe paski, cztery bokserki, sweter, klapki, adidasy, dezodorant w sprayu, pustą małą butelkę, portfel z dokumentami Toma). Różowa torebeczka z paciorków ( listek sześciu tabletek nasennych, paczka higienicznych chusteczek jednorazowych, rolka dwustronnej taśmy samoprzylepnej i dokumenty ze zdjęciem kobiety (Liliana Heeres, 27 lat, Kanadyjka).

Stan zdrowia :
ból po nastawionym barku, siniaki na kostkach

Punkty :
223


Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.)   Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) EmptyWto Sie 18, 2015 10:13 pm

- Niestety otrzymałam skargę, że pies pozostaje bez nadzoru.
Mimo lekkiego, uprzejmego uśmiechu, Sophie zamierzała pozostać nieugięta, czując na sobie spojrzenie mężczyzny, który wystosował oburzenie w stronę właścielki i jej czworonoga.
Poots spojrzała na psa, potrafiącego rozczulić najtwardsze serce. Surowa maska na moment rozpłynęła się pod wpływem ślepi zwierzaka i nawet jeśli na moment Sophie się zawahała z decyzją, tak jednak zaraz wzięła w garść i pokręciła głową.
- Obowiązkiem właściciela jest posiadanie odpowiedniej wielkości transportera. Nawet małych zwierząt to dotyczy.. - wyciągnęła rękę po bilety i sprawdziła ich treść - Pani Rutherford, możemy zrobić tak... odprowadzę pani psa do część dla personelu, by pozostałym współpasażerom pies nie przeszkadzał. Po wylądowaniu osobiście go pani odprowadzę. Dobrze?
Sophie oddała bilety kobiecie i spojrzała na nią łagodniej, chcąc samą mimiką zagwarantować, że Sawyer nie ma się czego obawiać. Wyprostowała się i kątem oka spojrzała w stronę zniecierpliwionego oskarżyciela, wyraźnie nie mogącego usiedzieć na miejscu.
Powrót do góry Go down
Mirko Jerković


Mirko Jerković
https://wyspa.forumpolish.com/t210-mirko-jerkovic https://wyspa.forumpolish.com/t215-mirko#1227 https://wyspa.forumpolish.com/t214-mirko-jerkovic
Dane osobowe :
13 lat, Chorwat, Uczeń

Znaki szczególne :
Wysportowana sylwetka, średniego wzrostu, opalony. Naszyjnik z krzyżykiem na szyi, czarny rzemyk owinięty na lewym nadgarstku.

Stan zdrowia :
Spękana kość udowa, poranione lewe ramie.

Punkty :
147


Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.)   Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) EmptyWto Sie 18, 2015 10:55 pm

Mirko przechadzał się po samolocie. Lot mu się już nudził, szybko mu się nudzi. A tak może pozna kogoś ciekawego. Miał zagadywać do ludzi, ale nie miał chyba tyle odwagi. Szczególnie że jego angielski kuleje, głównie jeśli chodzi o akcent. Wolał się nie odzywać kiedy nie miał takiej potrzeby. Przechadzał się po samolocie z słuchawkami na uszach. Z jego mp4 leciała właśnie piosenka zespołu Red Hot Chili Peppers pod tytułem "Californication". Chłopak nie jest jakimś wielkim fanem tego zespołu, ale ma parę piosenek które lubi sobie posłuchać. Miał tylko nadzieję że jego mp4 mu się nie rozładuje, bo wtedy zostałaby mu już tylko książka.
Chorwat przerwał swój spacer widząc psa. Jak on lubi psy. Zawsze chciał mieć psa, ale mama się nie zgadzała. Chłopak wyciągnął jedną słuchawkę z uszu. -Jaki ładny pies.- Powiedział swoim łamanym angielskim. Przykucnął i zaczął głaskać psa, jeśli ten nie postanowił mu odgryźć ręki. -Jak ma na imię?- Zapytał patrząc się na tego pięknego futrzaka. Możliwe że Mirko przerwał właśnie jakąś ważną rozmowę, ale mu to wisiało. Nie rozumiał połowy ich rozmów. Żeby je zrozumieć musiałby się mocno zastanowić.
Powrót do góry Go down
Harper Raeken


Harper Raeken
https://wyspa.forumpolish.com/t113-harper-raeken#314 https://wyspa.forumpolish.com/t149-harper#507 https://wyspa.forumpolish.com/t135-harper-raeken#428
Dane osobowe :
18lat, uczennica i pracownica Sydney Aquarium

Znaki szczególne :
Błękitne oczy?

Ekwipunek :
jasno-błękitna, zwiewna i zapinana koszula, biały t-shirt, dżinsowe spodnie, adidasy

Stan zdrowia :
krwawiąca rana po usunięciu odłamka (części fotela)

Punkty :
134


Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.)   Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) EmptySro Sie 19, 2015 12:14 pm

Może Harper powinna opanować swą spostrzegawczość? Czy też raczej ciekawość. Już bowiem Sawyer wydawała jej się interesującym człowiekiem. Nie dość, że piesek, rumieńce po rozmowie z nowym przyjacielem to jeszcze dało się zauważyć zmianę nastroju u kobiety, gdy... no właśnie akurat Raeken miała problem z powiedzeniem dlaczego tak się stało. Najwyraźniej Rutherford kogoś zauważyła, ale niestety dziewczyna nie zdążyła już dostrzec kogo. Wszak bardziej skupiała się teraz na obecnej rozmowie niż tym kto przechodził. A może po prostu zestresowała się lotem?
- Coś się stało? Dobrze się czujesz? - lepiej wiedzieć takie rzeczy, gdy z kimś się podróżuje. Jak będzie problem to przynajmniej Harper będzie mieć świadomość co się dzieje i być może uda się jakoś pomóc. Co prawda nie oczekiwała spowiadania się z całej swojej kartoteki medycznej, ale i tak bezpieczniej cokolwiek wiedzieć. Zwłaszcza, gdy sąsiadka blednie.
- Rozumiem. Lepiej dla Dolly by się nie oddalała - odpowiedziała z małym uśmiechem, wiedząc, że zwierzakowi też mogło tutaj coś grozić. Nie każdy psy lubi - dziwne, ale taka prawda! - Zmuszona? Żeby... odwiedzić rodzinę? - trochę zdziwiła, acz z drugiej strony to akurat Raeken nie powinna aż tak zaskoczona być. Liczyła, że nowa znajoma nie ma aż takich problemów w rodzinie jak ona. - Lecę ocalić życie przyjacielowi - szybko się zorientowała jak to brzmieć mogło. - Znaczy... mój brat leci tym samolotem. Ma miejsce w pierwszej klasie i... ee... robię mu taką niespodziankę. Ujawnię mu się w Los Angeles - wyjaśniła krótko. Trochę dziwnie było mówić to na głos, ale taka prawda była. A ona nie uważała tego za tajemnicę. Chociaż szkoda jej było, że musiała tak tajniaczyć jak mogła z bratem siedzieć.
Przy rozmowie Sawyer ze stewardessą, zachowywała się cicho, uważnie obserwując i nasłuchując. Siedziała obok, więc dziwne to na pewno nie było. Nie mniej chciała kobiecie pomóc, więc...
- Przepraszam - rzekła wpierw niepewnie, ale i kulturalnie w stronę Sophie. - Wiem, że jestem tylko jednym pasażerem, ale czy by pomogło, gdybym zapewniła, że mnie nie przeszkadza i mogłabym pomóc mieć oko na tego psa? - nie liczyła na wiele, ale chociaż spróbować chciała. Poza tym to ona miała miejsce tuż przy piesku i Sawyer, więc wolała zaznaczyć, iż jej, jako pasażerce obok, nie przeszkadza zwierzak. Może będzie to jakiś plus? Plusem też był fakt, iż jakiś chłopak zainteresował się psiskiem! Nie bał się, nie wyganiał, a jeszcze został przyciągnięty przez stworzenie, więc kolejny pozytyw.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.)   Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.) Empty

Powrót do góry Go down
 
Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 4.)
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
 Similar topics
-
» Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 1.)
» Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 2.)
» Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 3.)
» Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 5.)
» Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 6.)

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
All hope is lost :: Prolog :: Pokład samolotu-