IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
(7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2


 

 (7.6) Prowizoryczny szpital

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 Empty
PisanieTemat: (7.6) Prowizoryczny szpital   (7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 EmptyPon Lis 16, 2015 9:44 pm

First topic message reminder :

Plaża

Prowizoryczny szpital polowy

Między szałasami na plaży, znajduje się także ten służący za miejsce spotkań wszystkich chorych i rannych. To tutaj najszybciej odnajdziesz pomoc i lekarstwa a na najciężej chorych czekają dwa miejsca.

Spis medykamentów:

do uzupełnienia

Pozostawiając oraz zabierając je, zaznacz w swym poście nazwę oraz ilość.


Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Juliana Netheter


Juliana Netheter
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
Dane osobowe :
26 - Kolumbijko-Brazylijka z Australii - Rozwódka - Ghostwriter

Znaki szczególne :
Oliwkowa karnacja - Czekoladowe oczy - Loki - 154 cm wzrostu - Depresja

Ubiór :
Czarne rybaczki - Koszulka z wieżą Eiffla - Krótkie botki zamszowe różowe - Różowa apaszka - Okulary przeciwsłoneczne

Ekwipunek :
kilkanaście małych owoców chruściny jagodnej

Stan zdrowia :
Przemęczenie, senność, kilka płytkich rozcięć na ramieniu, pojawiający się co pewien czas ból nadgarstków, poobijane i posiniaczone łokcie

Punkty :
146


(7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.6) Prowizoryczny szpital   (7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 EmptyPią Gru 11, 2015 7:46 pm

Długo stałam cicho, bijąc się z myślami, zanim zdecydowałam się odezwać do mężczyzny, a kiedy w końcu to zrobiłam, i tak nie byłam pewna, czy postąpiłam słusznie. Bo głupio - na pewno. Co prawda chłopak wyglądał nieszkodliwie - i nie chodziło tylko o to, że nie miał palców; miał w oczach coś takiego, co po prostu kazało mi tak myśleć - ale nic nie zmieniało faktu, że łamałam właśnie wszystkie szeroko pojęte środki ostrożności, których jedynym zadaniem było utrzymanie mnie przy życiu. Zamiast trzymać się na uboczu i nie wychylać, sama wdałam się w dyskusję z człowiekiem, którego zachowania nie znałam - gdyby teraz facet zamordował mnie i zakopał w lesie, nikt nie podniósłby alarmu.
Ba - najprawdopodobniej nikt nawet nie zauważyłby, że przestałam pojawiać się w okolicy.
Naciągnęłam rękawy swetra na dłonie, jakby nagle zrobiło mi się chłodniej i obejrzałam się nerwowo za siebie, ale z tyłu nikogo nie widziałam. Tylko prowizoryczną ścianę. Echa głosów dwóch osób sprzed namiotu ucichły dawno temu przez głośny dźwięk deszczu, ale ich mgliste wspomnienie dalej dzwoniło mi w uszach. Z cichym westchnięciem usiadłam na ziemi, bo zakręciło mi się w głowie. Byłam zmęczona. Przymknęłam na chwilę powieki, starając się powstrzymać zawroty głowy. Nie wiedziałam, czy wykończyło mnie długie tułanie się po lesie, czy może poziom żelaza w mojej krwi znów spadł do minimum albo miałam wewnętrzne obrażenia; miałam nadzieję, że to pierwsze. Zmęczenie dało się pokonać krótką drzemką. Załatwienie lekarstw było już bardziej skomplikowane.
Oparłam się plecami o niepewną ścianę, jednocześnie odgarniając włosy z twarzy i zastanawiając się, co tutaj robię. Odpowiedź, wbrew pozorom, nie była wcale prosta. Nie potrafiłam odgadnąć, dlaczego los chciał, żebym znalazła się w samolocie. Nie powinnam tego rozważać. Teraz, gdy jakiś mężczyzna rzucał się do mnie. Najrozsądniej byłoby zresztą po prostu zniknąć, udając, że cała sytuacja nigdy nie miała miejsca, ale w jakiś sposób czułam, że nie powinnam, bo to zemściłoby się na mnie.
- Była zełwa – powiedziałam mu, żeby mnie nie zaatakował także za milczenie. – Nie rozumiem o co się pultasz. Nic ci nie zrobiła. Nie odezwała się. Przestań. Wszyscy jesteśmy zmęczeni. Jak nie dla niej to dla siebie dla zdrowia – położyłam głowę na zgiętych kolanach.
Powrót do góry Go down
Abelard Zaciszko


Abelard Zaciszko
https://wyspa.forumpolish.com/t211-abelard-zaciszko https://wyspa.forumpolish.com/t237-super#1532 https://wyspa.forumpolish.com/t236-abelard-zaciszko#1529
Multikonta :
Daisy, Issy

Dane osobowe :
25 lat, youtuber-milioner, Polak (nie kradnę, chuje!)

Znaki szczególne :
nie mam kciuka i małego palca u prawej ręki oraz, lalunie, mam pięknego pieska ; )

Ubiór :
CIEMNE SPODNIE, T-SHIRT Z ZOMBIE, FLANELOWA KOSZULA W CZARNO-CZERWONĄ KRATĘ, CZERWONE TRAMPKI

Ekwipunek :
ciemne spodnie, t-shirt z zombie, flanelowa koszula w czarno-czerwoną kratę, czerwone trampki, plastikowa walizeczka (zestaw sześciu plastrów różnej długości i szerokości, małe nożyczki, napoczęta w jednej czwartej buteleczka wody utlenionej, chłodząco-łagodząca maść na wypryski i pięćdziesiąt centymetrów, już wcześniej wykorzystywanego, bandaż o szerokości pięciu centymetrów)

Stan zdrowia :
brak mi dwóch palców, więc czuję się mega zajebiście... zgrozo! nie mam kciuka;_; Ponadto jestem odwodniony i chyba zaraz padnę.

Punkty :
261


(7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.6) Prowizoryczny szpital   (7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 EmptySob Gru 12, 2015 8:15 pm

Gdybym tak mówił językami ludzi i aniołów... to i tak bym się z nimi nie dogadał. Bardziej przydałyby się tu lasery ciskające z gał. Smażona ludzina w tym przypadku była niestety lepsza od żywych ludzi. Bywa... Nie to, że byłem kanibalem czy coś, ale po prostu miałem dość tego całego typiarstwa i głupoty ludzkości. Westchnąłem, patrząc na tę małą, co to tak zasłabła czy coś. Mimo tego całego zmęczenia czy tego, co ją męczyło, postanowiła się odezwać.
Nie wiem, czy wzięło mnie współczucie, czy może bardziej miałem powyżej uszu tego całego babskiego towarzystwa. Jedna potrafiła nadawać... Jezu, aż mi przed oczami stanęła cała ta jebnięta wizyta Rosjanki, która wykłócała się o zamówionego kota. Mówić babie, że zamówienie zostało odwołane, bo to kot sąsiadów był, a ta swoje i że chce kota! No, jedna potrafiła nadawać i niszczyć faceta, a co dopiero ich stado? Jeszcze w dodatku Auri dodawała do ognia.
Parsknąłem, rozkładając bezradnie ręce.
Nie dziwić się, czemu wasza płeć jest uważana za słabą... – rzuciłem, obróciłem się i odszedłem przed siebie. Aurelia niech sobie robi, co chce. Miałem tak naprawdę gdzieś, czy jednak postanowi ze mną iść, czy też nie. Wcale nie chciałem, by mnie polubiła czy coś. Chciałem samotności i...
Auri! Chodź no tu! – wrzasnąłem, rozglądając się za nią. Gdzież to pomknęła? W którą stronę?
Powrót do góry Go down
Yrsa Unasdóttir


Yrsa Unasdóttir
https://wyspa.forumpolish.com/t419-yrsa-unasdottir https://wyspa.forumpolish.com/t424-robie-ten-temat-bo-jest-puste-pole-w-profilu https://wyspa.forumpolish.com/t423-yrsa-unasdottir#6591
Multikonta :
Ni mo

Dane osobowe :
24 lata | Ornitolog, kieszonkowiec | Obywatelka Islandii | 172 cm

Znaki szczególne :
Tatuaż ze stadem lecących raniuszków na plecach.

Ubiór :
Biała koszulka z nadrukiem i rękawami 3/4, rozmiar za duży czarny sweter, spodnie jeansowe typu rurki, czarne glany.

Stan zdrowia :
Silne bóle głowy spowodowane odwodnieniem i nadmiarem słońca, obite, krwawiące kolano przewinięte starym bandażem, kilka szram na twarzy

Punkty :
6


(7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.6) Prowizoryczny szpital   (7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 EmptyPon Gru 14, 2015 12:25 am

Krople deszczu niemalże bezgłośnie upadające na piasek działały uspokajająco na zestresowaną blondwłosą. Przystanęła na moment, upuszczając dopalonego papierosa na piach i przydeptując - odruch bezwarunkowy - po czym, kulejąc, zbliżyła się do dwójki nieznajomych. Przez chwilę jedynie obserwowała, najpierw kobietę z okładem na oku, potem mężczyznę i jego ranę, jakoby analizując stopień ewentualnego zagrożenia. Ponownie miała zupełną pustkę w głowie. Spróbowała na szybko poukładać fakty. Najwyraźniej samolot spadł na jakąś wyspę, prawdopodobnie bezludną. Dookoła byli jego pasażerowie, teraz rozbitkowie o równych prawach i równie poszkodowani. Co było przyczyną katastrofy? Jak do niej doszło? Czemu, do cholery, nic nie pamiętała?
Z zamyślenia wyrwał Yrsę głos mężczyzny. Z lekkim wahaniem usiadła nieopodal - a raczej opadła z cichym westchnięciem - po czym przestawiła swój mózg na język angielski. Głowa co kilka sekund eksplodowała irytującym, uporczywym bólem. Nie zamierzała jednak narzekać, na pewno były nieopodal osoby w dużo gorszej sytuacji.
- Czy macie wody? - wychrypiała po angielsku, uważnie obserwując twarze towarzyszy. Nie chciała się z nimi zaprzyjaźniać, nie znała ich. Co za tym idzie ciągle miała gdzieś w umyśle włączony "odnośnik szybkiej reakcji" w razie gwałtownych, nieprzewidzianych ruchów. Yrsa przypominała trochę dzikie zwierzę, nie ufała obcym. Mimo wszystko w oczach tego mężczyzny było coś pozytywnego, co nieco uspokajało zszargane nerwy dziewczyny. - Albo naczynie, na deszcz - dodała po chwili namysłu. To byłoby niezłe. W międzyczasie wyprostowała nogę, kolano trochę dokuczało.
Z głębi namiotu słyszała jakieś krzyki, chyba kłótnię. Nieświadomie skuliła się w sobie, nie przepadała za napiętą atmosferą.
Powrót do góry Go down
Rei Kibayashi


Rei Kibayashi
https://wyspa.forumpolish.com
Multikonta :
Nicolas

Dane osobowe :
25 * Agentka * Japonka * 156 centymetrów * samozwańczy psychoterapeuta

Znaki szczególne :
b. niska * nosi soczewki * ma blizny na nadgarstkach * wyćwiczona * trochę za chuda

Ekwipunek :
Aktówka: dokumenty ostatniej sprawy (teczka z kopiami) x1, utajnione akta Leonardo Cervera aka Angelo Alvero (teczka z popisanymi i podkreślonymi zielonym zakreślaczem kopiami) x1, komplet zakreślaczy (zielony, różowy, niebieski, pomarańczowy) x1, ręczne notatki (teczka) x1, notatnik x1, pióro wieczne grawerowane x1, długopis x1, ołówek x1, czysta kartka A4 x16, mapa świata x1, mapa LA x1, mapa Sydney x1, zbiór informacji na temat T. Sage (teczka) x1, akta Felicii Sage (teczka z popisanymi i podkreślonymi niebieskim zakreślaczem kopiami) x1, frotka do włosów x4, korektor w płynie x1, gumka x1

Stan zdrowia :
POKĄSANIE PRZEZ PSZCZOŁY WYWOŁUJĄCE HALUCYNACJE (MG nie łaskawy :C)poraniony, potłuczony, spuchnięty łokieć | podbite oko | odwodnienie | podrapania

Punkty :
305


(7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.6) Prowizoryczny szpital   (7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 EmptyPon Gru 14, 2015 11:33 am

- A twoja za durną. - powiedziałam, gdy mężczyzna ten nadal zamknąć twarzy nie mógł. Zmęczona czułam się jak nigdy wcześniej przez co takie pyszczenia irytowały mnie. Tak było nawet w przypadku, gdy teoretycznie całkiem niezły humor miałam. Rozbawiona byłam, jeśli ogólnie chodziło. Gdyby ten koleś nie darł japy tylko do tego stopnia, że pękały uszy. - Co to za miejsce? - postanowiłam jakiejś kobiety obok spytać. Tej najprawdopodobniej, do której darł się facet. Chociaż pojąć już zdołałam, że chyba dwie były. Do siebie podobne, ale w oczach nie dwoiło się mi chyba tak, żebym miała halucynacje. Po chwili coś innego do głowy mi przyszło na dźwięk bębnienia deszczu. - Poszukiwacze wody wrócili? - spytałam nadal tej osoby.
Powrót do góry Go down
Abelard Zaciszko


Abelard Zaciszko
https://wyspa.forumpolish.com/t211-abelard-zaciszko https://wyspa.forumpolish.com/t237-super#1532 https://wyspa.forumpolish.com/t236-abelard-zaciszko#1529
Multikonta :
Daisy, Issy

Dane osobowe :
25 lat, youtuber-milioner, Polak (nie kradnę, chuje!)

Znaki szczególne :
nie mam kciuka i małego palca u prawej ręki oraz, lalunie, mam pięknego pieska ; )

Ubiór :
CIEMNE SPODNIE, T-SHIRT Z ZOMBIE, FLANELOWA KOSZULA W CZARNO-CZERWONĄ KRATĘ, CZERWONE TRAMPKI

Ekwipunek :
ciemne spodnie, t-shirt z zombie, flanelowa koszula w czarno-czerwoną kratę, czerwone trampki, plastikowa walizeczka (zestaw sześciu plastrów różnej długości i szerokości, małe nożyczki, napoczęta w jednej czwartej buteleczka wody utlenionej, chłodząco-łagodząca maść na wypryski i pięćdziesiąt centymetrów, już wcześniej wykorzystywanego, bandaż o szerokości pięciu centymetrów)

Stan zdrowia :
brak mi dwóch palców, więc czuję się mega zajebiście... zgrozo! nie mam kciuka;_; Ponadto jestem odwodniony i chyba zaraz padnę.

Punkty :
261


(7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.6) Prowizoryczny szpital   (7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 EmptyPon Gru 14, 2015 9:32 pm

Auri! Auri! – Gdzież to podział się ten pies? Takie nieznośne stworzenie. Nie miałem pojęcia, co Royce widział w tych kundlach. Koty miały zdecydowanie większą klasę, a gdy opuszczały twoje towarzystwo, nie musiałeś się bać o ich życie, gdyż nie były głupie. Takie pies... Teoretycznie i praktycznie mógł zrobić różne głupie rzeczy, zaś ja poczuwałem się do tego, by go chronić. Przynajmniej póki nie przywlecze tu dupy Royce i go nie zabierze z dala ode mnie. I nawet nie będę tęsknić.
AURELIO! – wydarłem się, jak gdybym wcale nie miał startego gardła od wcześniejszego wydzierania się na te laski. Wcześniejszego... Nie zdążyło nawet minąć dziesięć minut, a ja już nazywałem ten czas wcześniejszym. Niepoprawnie tak i... bez sensu. Czemu zajmować głowę takimi bezsensownymi tematami?
AURELIO! Ty... – Nawet już wyzywać tego głupiego psiska mi się nie chciało. Wstrząsnąłem ramionami bezradny, stojąc tak na deszczu i wypatrując tego punkciku na plaży. Niby istotny, niby nie. Sam nie wiedziałem, co czułem, kim byłem i co tu robiłem. W tej chwili? Moknąłem i nie miałem pojęcia, czy duma pozwala mi na powrót do namiotu szpitalnego. Zapewne zaraz miałem tam wrócić z podku... z fochem na te babskie osobistości i pójść najzwyczajniej w świecie spać. Auri pewnie znalazła sobie o wiele lepszy kącik do spania i nie zamierzała się ze mną nim podzielić. Paskuda!
Obróciłem się NIEZBYT CHĘTNIE i wróciłem do namiotu w milczeniu. Usiadłem w jakimś tam rożku, z dala od nich i oparłem się o coś, co zapewne miało mnie uwierać całą noc. Trochę kiepsko, jeśli jutro obudzę się cały obolały. Lepiej było zminimalizować te obolenie, nie? Było takie słowo jak „obolenie”?
Zmarszczyłem się niezadowolony i położyłem się na piasku, za poduszkę biorąc sobie prawą ręką, wolną od obrażeń. Nim jednak zdążyłbym choćby zamknąć oczka, pojawiła się ta wstrętna suczka i ochlapała mnie mokrego jeszcze bardziej. Zabiłbym ją, jeśli zorientowałbym się, że cuchnę jak ona. Jak zmokły pies, oczywiście. Musiałem przyznać, że ostatecznie ulżyło mi, że położyła się tuż obok, rezygnując z biegania po obcych terenach, choć pewnie bardziej jej znanych niż mi.
Powrót do góry Go down
Luna Andreasson


Luna Andreasson
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
Dane osobowe :
22 lata, akrobatka konna cyrkowa, Szwecja

Znaki szczególne :
alkoholiczka, palaczka, nosi tiulowe sukienki i spódniczki, ma ufryzowane blond loczki

Ubiór :
sukienka tiulowa gorsetowa (granatowa, gorset wyszywany lapis lazuli), szpilki (cieliste, 20 centymetrów), kokarda na włosy w opasce

Stan zdrowia :
rozcięta prawa powieka i kącik oka, niemożność otworzenia go | poparzenia skóry | całkowicie zapomniany język angielski, umiejętność wypowiadania się zaledwie kilkoma słowami w języku szwedzkim

Punkty :
150


(7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.6) Prowizoryczny szpital   (7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 EmptyPon Gru 14, 2015 10:50 pm

W namiocie chyba jest awantura, która sprawia Ci nieprzyjemne ciarki na rękach. Lub może to od temperatury, która obniżyła się z deszczem. Po aurze sądzisz, że nadchodzi wieczór. Nie masz pewności, ale tak czujesz. Najlepiej byłoby znaleźć inne schronienie na noc, ale na plaży stoi mało takich namiotu. Wątpisz, że ktoś da Ci miejsce. Poza tym chciałabyś trzymać się mężczyzny, który Ci pomógł. Wygląda na takiego, z którym będziesz bezpieczna. Bezpieczeństwo jest najważniejsze. Niestety nie możesz go spytać co zamierza, ponieważ nadal prawie nie umiecie się zrozumieć. Musicie wymyślić lepszy sposób komunikacji. Może gesty? Bo kto miałby czas na rysunki na piasku, które teraz by zmył deszcz. Chcesz spróbować skonsultować to z Jordanem (znowu na migi), ale nie nadążasz, bo wtedy zauważasz jakąś kobietę. Przynajmniej jeden dobry uczynek został przez Ciebie zrobiony, bo sama nie możesz jej pomóc, ale wygląda na to, że Jordan już tak. Język, jakim nagle posługuje się blondynka przypomina Ci ten Jordana, mimo że wcześniejszy był bardziej znajomy. Masz nadzieję, że porozumieją się ze sobą, bo niestety nadal nic nie rozumiesz. Siedzisz bezradnie na swoim miejscu i próbujesz schładzać strasznie bolące oko. Możesz tylko obserwować sytuację.
Powrót do góry Go down
Gabriela Morales


Gabriela Morales
https://wyspa.forumpolish.com/t372-gabriela-juanita-morales https://wyspa.forumpolish.com/t374-gabi https://wyspa.forumpolish.com/t375-gabriela-juanita-morales
Dane osobowe :
31-letnia Portorykanka z Immigration and Customs Enforcement

Znaki szczególne :
duże brązowe oczy, trwała na włosach, 163 centymetry, średniej budowy, opalona, na ustach fuksjowa szminka

Ubiór :
ciemnoróżowa ramoneska, kolczyki koła, bladoróżowa sukienka przed kolano, siwe koturny 25 cm, rajstopy cieliste

Stan zdrowia :
rozcięta górna warga (wymaga szycia, rana około dwa centymetry), poparzenia na zewnętrznej stronie całej długości lewej ręki, ból kolan.

Punkty :
155


(7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.6) Prowizoryczny szpital   (7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 EmptyWto Gru 15, 2015 10:37 am

W przeciwieństwie do przeszłości i poprzednich związków: dzięki Jordiemu była nieludzko bogata. Ona też dostała awans, więc ich majątek pomnożył się. Przez to poznała smak możności, ale to miało cenę. Płaciła ją zadając się z różnymi indywiduuami jak ten z namiotu. Słuchała wrzasków, które już nie miały takiego znaczenia. Nie przejmowała się nimi. Nawet bawiły ją odrobinę. Na co takie darcie się, kiedy go nie zaczepiała? Problem narósł, kiedy zaczął ją obrażać. NIKT nie będzie jej obrażać. Nawet chory psychicznie psychol, który pewnie za mocno upił się lub nawąchał. Juliana stanęła w jej obronie... co bardzo dziwne było, ale to nie wystarczyło. Psychol nadal darł paszczę a Gabriela zaczynała mieć dość. Była sfrustrowana i przerażona.
- Może tobie za dużo słoneczka, wariacie. Dostałeś za mocno w pusty łeb? Nic nie mówiłam do ciebie ani o tobie, więc co się rzucasz? Jak dla mnie to możesz robić wszystko co życzysz, więc po cholerę robisz awanturę? Czy zrobiłam COKOLWIEK co pozwala ci mnie oceniać? Może to ty jesteś taką laską? Palnij się w łeb, psycholu. Nie atakuj ludzi, których nie znasz, bo nie mogą ci pomóc z amputacjami. - wypluła, gdy dalej najechał na Julianę i nią. - Nie spojrzałam się na ciebie krzywo. Masz urojenia. Idź lecz się. To nienormalne, chory psycholu. Nie nazywaj mnie suczą, bo to ty masz problem - co za nienormalny wariat z psem. Myślała, że wyszedł, ale on wrócił jak bumerang.
Powrót do góry Go down
Jordan Jackson


Jordan Jackson
https://wyspa.forumpolish.com/t249-jordan-jackson https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t251-jordan-jackson
Dane osobowe :
26 letni Somalijczyk ubrany w grafitowy garnitur bez obydwóch rękawów

Znaki szczególne :
Wysportowany/spora ilość tatuaży na klatce piersiowej i barkach

Ekwipunek :
t-shirt męski (przewiązany na nodze)

Stan zdrowia :
Przygniecione palce prawej dłoni, ból w klatce piersiowej, rozcięte lewe kolano

Punkty :
132


(7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.6) Prowizoryczny szpital   (7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 EmptySro Gru 16, 2015 5:57 pm

- Wody jako takiej nie posiadamy, ale rozejrzyj się. Masz większe liście które teraz mimo że były w piachu zostały opłukane przez deszcz, idealnie się nadają do zrobienia naczynia. Po prostu zrób z niego tak zwany rożek i czekaj aż się napełni. Raczej powinno się udać i nie powinien przeciekać jeżeli dobrze go usztywnisz. - Wzruszył ramionami, w końcu nie musi każdemu mówić o sposobach na przeżycie ale mimo wszystko jest do tego chętny. Miło by było gdyby ktoś mu się jakoś odwdzięczył, na przykład opatrzył mu jakoś nogę.. sam nie potrafi poprosić. To jest minus jego charakteru, bo nie potrafi o coś poprosić. Jeżeli miałby wybrać między zwykłym określeniem "proszę", a zrezygnowaniem z butelki wody.. to by prawdopodobnie zrezygnował z niej.
Odgłosy z namiotu były coraz głośniejsze, nawet aż za głośne dla Somalijczyka. Po krótkiej chwili wstał na proste nogi, nieco nieporadnie ale jakoś dał radę. Wystawił dłoń ku dziewczynie siedzącej na ziemi. Spędzenie nocy w tym miejscu nie jest najlepszym pomysłem, nie wiadomo co za ludzie byli w tym namiocie. Może z powrotem do lasu, jednakże na jego skraju by nie zgubić się ponownie. - Zamierzasz wybrać się z nami na skraj lasu, by odejść od tego zgiełku.. nieco mniej chętnych do pomocy ludzi? - Skinął na namiot i wzruszył ramionami, w końcu nawet i ta dosyć miła blondynka może się do czegoś przydać. Zawsze starał się być dżentelmenem, stąd też pojawiło się to pytanie.. teraz trudno znaleźć takowego w takiej grupie jak zdążył zauważyć.
Powrót do góry Go down
Abelard Zaciszko


Abelard Zaciszko
https://wyspa.forumpolish.com/t211-abelard-zaciszko https://wyspa.forumpolish.com/t237-super#1532 https://wyspa.forumpolish.com/t236-abelard-zaciszko#1529
Multikonta :
Daisy, Issy

Dane osobowe :
25 lat, youtuber-milioner, Polak (nie kradnę, chuje!)

Znaki szczególne :
nie mam kciuka i małego palca u prawej ręki oraz, lalunie, mam pięknego pieska ; )

Ubiór :
CIEMNE SPODNIE, T-SHIRT Z ZOMBIE, FLANELOWA KOSZULA W CZARNO-CZERWONĄ KRATĘ, CZERWONE TRAMPKI

Ekwipunek :
ciemne spodnie, t-shirt z zombie, flanelowa koszula w czarno-czerwoną kratę, czerwone trampki, plastikowa walizeczka (zestaw sześciu plastrów różnej długości i szerokości, małe nożyczki, napoczęta w jednej czwartej buteleczka wody utlenionej, chłodząco-łagodząca maść na wypryski i pięćdziesiąt centymetrów, już wcześniej wykorzystywanego, bandaż o szerokości pięciu centymetrów)

Stan zdrowia :
brak mi dwóch palców, więc czuję się mega zajebiście... zgrozo! nie mam kciuka;_; Ponadto jestem odwodniony i chyba zaraz padnę.

Punkty :
261


(7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.6) Prowizoryczny szpital   (7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 EmptySro Gru 23, 2015 1:09 am

Niech jutro przybędzie już pomoc – pomyślałem niemal głośno, starając się zadusić myśli o tej walniętej lasce. Wpierw oceniała ludzi po obrażeniach, przynajmniej mnie, a potem nagle święta krowa, że nic niby nie zaszło i w ogóle... Może koronę dam księżniczce z cierni, bo tak bardzo cierpiętnica z niej była, męczennica jebnięta, zaś ja, jak zwykle zresztą, psychol, który niepotrzebnie się odzywał. Czy zawsze musiało być tak, że byłem źle rozumiany? Ba!, że wcale nie byłem rozumiany? Nikt nie miał na tym świecie głowy? Choć troszku podobnej do mojej od środka? Taki Abel prawie... Coś jak bratnia dusza? Mój psychiczny brat bliźniak...? A może faktycznie nie było drugiego takiego, bo byłem wynaturzeniem? Psycholem, inaczej mówiąc?
Zacząłem głaskać Auri i jakoś nie przeszkadzała mi nawet jej mokra sierść. Bardziej już brak moich palców. Miało się to znacznie odbić na mnie i mojej złożonej psy cholowej psychice. Może miało mi odbijać jeszcze bardziej? Może miałem dorzucić większej dawki czarnego humoru do moich internetowych dzieł? Poraniony świat postanowił z zazdrości mnie poranić i zabrał mi palce. Teraz też jestem poraniony!
Ciężko westchnąłem i poprawiłem się na piasku. Starałem się być jak najciszej, by już żadna wariatka nie musiała na patrzeć. I tak dobrze, że miałem je wszystkie za sobą i sam nie musiałem na nie patrzeć. Szkoda tylko, że tym oto chwytem byłem bezbronny i gdyby chciała mi przyjebać z jakiejś bali, zrobiłaby to pewnie ze skutkiem zadowalającym. Jeśli by nie oszołomiła, to by zabiła. Wolałem jednak nie rozważać takiej opcji... Wolałem rozważać tę, w której wracałem szczęśliwie do domku, mogąc się w (nie) spokoju oddać nagrywaniu i pieczeniu. A także mojemu kiciusiowi! Oglądalibyśmy te wszystkie meeega hollywoodzkie filmy i cisnęlibyśmy miauczącą bekę z niektórych scen. Zwłaszcza tych erotycznych i z tych grozy w thrillerach.
Ciekawe, czy Royce oglądał z Aurelią filmy i czy też do niej mówił. Może z tym również byłem odosobniony? Ciekawe, czy napadały go we własnym domu zmoknięte wściekłe laski... I czy pomykał starym rowerkiem po mieście, mieszkając w hipsterskim pokoiku. Pewnie nie. Nie wyglądał mi na takiego typa. A Katarina? Ona to już w ogóle dziewczyna z wyższej półki. Nie dziwię się, czemu mnie zostawiła i sobie poszła – byłem Abelardem, tym kolesiem od chujowych filmów.
Powrót do góry Go down
Juliana Netheter


Juliana Netheter
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
Dane osobowe :
26 - Kolumbijko-Brazylijka z Australii - Rozwódka - Ghostwriter

Znaki szczególne :
Oliwkowa karnacja - Czekoladowe oczy - Loki - 154 cm wzrostu - Depresja

Ubiór :
Czarne rybaczki - Koszulka z wieżą Eiffla - Krótkie botki zamszowe różowe - Różowa apaszka - Okulary przeciwsłoneczne

Ekwipunek :
kilkanaście małych owoców chruściny jagodnej

Stan zdrowia :
Przemęczenie, senność, kilka płytkich rozcięć na ramieniu, pojawiający się co pewien czas ból nadgarstków, poobijane i posiniaczone łokcie

Punkty :
146


(7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.6) Prowizoryczny szpital   (7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 EmptyWto Gru 29, 2015 8:43 pm

Stałam prawie nieruchomo od chwili, gdy przystanęłam na uboczu, starając się nie zwracać na siebie uwagi i jednocześnie wypatrując zachowania ludzi, z którymi miałam okazję porozmawiać. Serce nadal biło mi trochę szybciej niż zwykle - najprawdopodobniej efekt zmęczenia i wysokiego ciśnienia, choć coś mi mówiło, że nie tylko. Już dawno nie socjalizowałam się z tyloma osobami. Po ostatniej wpadce byłam aż nadto ostrożna; większość sił przelewałam na unikanie konfrontacji... których unikałam przez niechęć do rozmów. Ostatnie wydarzenia przycisnęły mnie jednak do muru, i to w dosłownym znaczeniu tego wyrażenia. Świadczyła o tym sama zadyszka, jak i fakt, że ilość osób, którym mogłam zaufać, kurczyła się w zastraszającym tempie, bo zauważałam ich skłonności do agresji albo nieprzyjazność. Czy tego chciałam, czy nie (oczywiście, że nie) - musiałam wziąć sprawy we własne ręce i zrobić to, w czym (przynajmniej kiedyś) byłam najlepsza, to jest: ustawić sobie pozycję w tej całej rzeczywistości. Kiedyś byłam w tym niezła. Przecież zaliczałam się do popularnych i otwartych dzieciaków. Teraz nie mogłam liczyć na nikogo oprócz siebie i szczerze mówiąc dziwiłam się, że na moment zdarzało mi się o tym zapominać. Drgnęłam lekko, zaalarmowana nagłym milczeniem mężczyzny. Jednocześnie zerkałam na niego ukradkiem, starając się określić, z kim teraz miałam do czynienia, bo wyglądało mi to na rozdwojenie jaźni. Ludzie nie zmieniali zachowania w ułamku sekund. W porządku?, prawie bezgłośnie spytałam, nie chciałam budzić więc niepotrzebnych podejrzeń o nieszczere intencje. Co prawda nie byłam pewna, czy człowiek, z którym rozmawiałam, w ogóle jest w stanie cokolwiek mi zaoferować poza awanturą, ale intuicja również podpowiadała mi co nieco. Ładny pies. Mogę spróbować opatrzyć te palce, powiedziałam na jednym wydechu, po raz pierwszy od początku dialogu przenosząc spojrzenie na ręce tego człowieka. Umiałam coś z pierwszej pomocy, ale nie byłam pewna czy nie zemdleję.
Powrót do góry Go down
Gabriela Morales


Gabriela Morales
https://wyspa.forumpolish.com/t372-gabriela-juanita-morales https://wyspa.forumpolish.com/t374-gabi https://wyspa.forumpolish.com/t375-gabriela-juanita-morales
Dane osobowe :
31-letnia Portorykanka z Immigration and Customs Enforcement

Znaki szczególne :
duże brązowe oczy, trwała na włosach, 163 centymetry, średniej budowy, opalona, na ustach fuksjowa szminka

Ubiór :
ciemnoróżowa ramoneska, kolczyki koła, bladoróżowa sukienka przed kolano, siwe koturny 25 cm, rajstopy cieliste

Stan zdrowia :
rozcięta górna warga (wymaga szycia, rana około dwa centymetry), poparzenia na zewnętrznej stronie całej długości lewej ręki, ból kolan.

Punkty :
155


(7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.6) Prowizoryczny szpital   (7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 EmptySro Gru 30, 2015 9:42 pm

- Jesteśmy w namiocie, który ma chyba być medyczny, ale coś z tego nie wyszło – odpowiedziała, gdy zorientowała się, że leżąca Azjatka mówi chyba do niej. Nie była tego taka pewna, ale inni nie kwapili się do odpowiedzi, więc postanowiła odpowiedzieć… chyba głównie po to, żeby kolejna osoba nie przyczepiła się o domniemane krzywdy bez krzywdzenia. – Za dużo nie wiem, bo niedawno się ocknęłam. Nie znam więcej niż połowy tych ludzi i naszej sytuacji, ale wnioskuję, że jesteśmy w dupie. Nie wiem co z ekipą od wody. Nie wiedziałam nawet, że była jakaś – nie rozdrabniała się, bo była bardzo zdenerwowana. Gdy udzieliła wystarczająco wyczerpującej… jak na nią teraz… odpowiedzi, znowu zaczęła krzyczeć. – Fernando! Ando! Jordi! Ktokolwiek ich widział!?
Powrót do góry Go down
Abelard Zaciszko


Abelard Zaciszko
https://wyspa.forumpolish.com/t211-abelard-zaciszko https://wyspa.forumpolish.com/t237-super#1532 https://wyspa.forumpolish.com/t236-abelard-zaciszko#1529
Multikonta :
Daisy, Issy

Dane osobowe :
25 lat, youtuber-milioner, Polak (nie kradnę, chuje!)

Znaki szczególne :
nie mam kciuka i małego palca u prawej ręki oraz, lalunie, mam pięknego pieska ; )

Ubiór :
CIEMNE SPODNIE, T-SHIRT Z ZOMBIE, FLANELOWA KOSZULA W CZARNO-CZERWONĄ KRATĘ, CZERWONE TRAMPKI

Ekwipunek :
ciemne spodnie, t-shirt z zombie, flanelowa koszula w czarno-czerwoną kratę, czerwone trampki, plastikowa walizeczka (zestaw sześciu plastrów różnej długości i szerokości, małe nożyczki, napoczęta w jednej czwartej buteleczka wody utlenionej, chłodząco-łagodząca maść na wypryski i pięćdziesiąt centymetrów, już wcześniej wykorzystywanego, bandaż o szerokości pięciu centymetrów)

Stan zdrowia :
brak mi dwóch palców, więc czuję się mega zajebiście... zgrozo! nie mam kciuka;_; Ponadto jestem odwodniony i chyba zaraz padnę.

Punkty :
261


(7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.6) Prowizoryczny szpital   (7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 EmptyCzw Gru 31, 2015 4:11 am

Aurelia, o dziwo!, leżała spokojnie. Nie podejrzewałbym jej o to i nikt nie powinien mi się dziwić. Odkąd znalazłem ją na plaży, a właściwie odkąd ona znalazła mnie... Nieważne. Ciągle biegała i szalała, jakby się nażarła niezłego ziółka. Myślałem już nawet , że nic nie sprawi, by, o!, leżała tak sobie spokojnie, a może już spała?
Przekręciłem głowę by podejrzeć, ale ona była szybsza i polizała mnie po twarzy. Skrzywiłem się, wycierając z obrzydzeniem o swoją koszulę, na której, ale ze mnie szczęściarz!, było pełno piasku. Żryj krzem. Z braku laku może lepsze to niż... nic? Chyba wolałem już nic. Panie i Panowie, poznajcie uroki naszej wspaniałej bezludnej wyspy! Na śniadanie piach, na obiad piach i na kolację piach! Na deser i drugie śniadanie dostaniecie... Hmm... KRZEM Z DODATKAMI! Ta dam! Aurelia raczej nie najadła się piachu... Spróbowałbym tego, co tam zjadła. Może umiliłoby mi to coś czekanie. I pewnie też widoki.
Wzruszyłem ramionami i odwróciłem się, bo okazało się, że ta Cicha mówiła coś do mnie. Znów... Chciała się zająć moimi palcami? Że co? Chyba kompletnie nie rozumiałem kobiet. Wpierw coś o moim porządku, który wcale nie był w porządku, bo co tu mogło być w porządku, jeśli nadal zachowywałem przytomność i widziałem to wszystko wokół oraz, niestety, to rozumiałem. Aż za dobrze. Następnie rzuciła dwa słowa o psie. Aha. Ładny pies... Spoko. Dzięki. On nie mój – może jej to powiem? Być może zajebałem kolegę, a następnie zajebałem mu psa. Fajnie, nie? i taki uśmiech numer trzysta osiemdziesiąt dziewięć, czyli uprzejmy powiew sadyzmu albo, jak kto wolał, niby jestem spoko, ale za mną właśnie wybucha wulkan, który zabije całą populację Pompei i nas też. Fajnie, nie? Ej, co ja miałem z tym fajnie?
Yyy... – I jeszcze nie zapomnijmy o komentarzu dotyczącym palców! Znaczy zaproponowaniu pomocy! – Jakąś godzinkę... – Spojrzałem niepewnie na otaczający nas mrok. – Niedawno były opatrywane. Myślę, że do jutra wystarczy ten opatrunek – odpowiedziałem, wzruszając ramionami. Ewentualnie Abelard I Wspaniały umrze przez jakieś zakażenie. Nie zabijo go hejterzy, to zabije malusieńka bakteria tropikalna... Albo pochodząca ze śliny psa jakiegoś australijskiego.
Fernando! Ando! Jordi! Sjordi! – przedrzeźniłem pod nosem zaraz tamtą krótkowzroczną laskę, która nagle zaczęła się wydzierać, nie pozwalając ludziom spać. CHORYM LUDZIOM spać. Księżniczka... Nie mogła nie zwrócić tym swoim wkurwiającym głosikiem mojej uwagi. Niech to! Ja też zhejtuję na kanale! Niech ja stąd tylko wrócę do domku. Choć w sumie wystarczyłby mi jedynie odpowiedni sprzęt w helikopterze ratunkowym. Może o tym pomyślą moi fani, słysząc o tej całej katastrofie i wysyłając po mnie pomoc? Bo chyba coś odczuli... Ci hejterzy też? Nieważne.
A u ciebie w porządku? – zapytałem. – Jeśli lubisz aromat mokrego psa, to możesz spać tu obok... – zaproponowałem, bo za bardzo nie wiedziałam, czego panna ode mnie oczekuje i czy w ogóle czegoś oczekuje. Ale podobał jej się pies, to może właśnie tego...?
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


(7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.6) Prowizoryczny szpital   (7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 EmptySob Sty 02, 2016 10:18 pm

Burza… Z początku wcale nie zdawało się, że może nadejść tak silna. Wyglądało na to, że choć częściowo ominie wyspę, na której znajdowali się rozbitkowie, jednakże tak się nie stało. Nadciągnęła na wyspę niespodziewanie i z całą swoją gwałtownością, rozświetlając niebo setkami błyskawic, zatapiając wszystko w silnym deszczu, lecz wcale nie odchodząc równie szybko, jak się pojawiła. W przeciwieństwie do poprzedniej nocy, tym razem nic nie świadczyło o tym, by zamierzała odpuścić. Wręcz przeciwnie. Wiatr, który się zerwał, przyniósł ze sobą jeszcze ciemniejsze chmury, które sprawiły, że wszystko pogrążyło się w prawie całkowitej ciemności.
Ocaleni ledwo widzieli własne dłonie, unosząc je na kilkanaście centymetrów od twarzy. Jedynym światłem było zaś zazwyczaj to powstające przez rozbłyski na niebie. Wszystkie inne ogniska – kontrolowane czy też nie – pogasły już w pierwszych minutach kolejnej fali lodowatego deszczu, jaki zastąpił względnie przyjemne ciepłe krople. Temperatura zaczęła gwałtownie spadać, sprawiając, że przemoczeni ludzie zostali narażeni na hipotermię oraz inne nieprzyjemne skutki wychłodzenia.
Wyczerpani całym dniem nieustannej walki o zapewnienie sobie jakichkolwiek możliwości przeżycia, a w tym jedzenia, wody oraz zbawiennego cienia, ludzie zaczęli słabnąć, popadając w senność niezależnie od tego, co robili i gdzie się znajdowali. Przyczyną tego mogła być również temperatura, a właściwie – reakcja obronna organizmu, jednakże nie miało to raczej zbytniego znaczenia. Najważniejsze, że niektórym w pewnym momencie zaczęło być już wszystko jedno. Przestali walczyć z wiatrem, deszczem i tym, co przynosiła im rozwścieczona natura, myśląc wyłącznie o tym, aby znaleźć sobie dosyć bezpieczne miejsce do spędzenia w nim nocy. Prowizoryczne namioty zaś nim nie były, o czym ich rezydenci mogli dosyć szybko się przekonać, kiedy konstrukcje zawaliły się pod naporem wody zebranej na dachach.
Pierwsze skutki tego odczuli Juliana i Abelard, na których runęły boczne słupki. Jako że konstruktor ich namiotu miał raczej jasno określony zamysł architektoniczny, nie były one stworzone tak zupełnie z byle czego, przez co uderzenie ciężkich elementów pozbawiło świadomości zarówno kobietę, jak i mężczyznę. Psu jakimś cudem udało się zbiec i pognać do lasu, nie zważając na swojego nowego pana, który to po porannym ocknięciu się miał mieć przepiękny guz na głowie niedaleko prawego oka. Jego niedoszła pielęgniarka również musiała poradzić sobie z nowym obrażeniem, lecz bardziej pośrodku głowy, po której poleciała krew.
Rei i Gabriela zostały natomiast dosłownie pogrzebane za życia, do końca utrzymując pełną świadomość tego, że konstrukcja wali się na nie i że nie są w stanie nic zrobić, by odpowiednio szybko opuścić zagrożony teren. Szamocząc się wkrótce pod gruzem elementów, odsunęły być może część z nich, jednakże spora płachta skutecznie je przyblokowała. Dostęp do powietrza również stał się dosyć ograniczony, przez co obie wkrótce straciły świadomość, budząc się dopiero nad ranem, kiedy ktoś zaczął dokopywać się do nich w próbie ratunku.
Pozostała trójka (Jordan, Luna oraz Yrsa) również nie uchroniła się od negatywnych skutków burzy, jednakże latające – niesione wszędzie przez porywisty wiatr – elementy spowodowały u nich wyłącznie chwilowe zamroczenie, które to z kolei przyczyniło się już do dosłownego padnięcia w miejscu z powodu wyczerpania. I nie liczyło się nawet to, że wichura szalała wszędzie wokoło.
Poranek przywitał rozbitków stalowoszarym niebem i dosyć rześkim powietrzem. Ciemnogranatowy ocean nadal był wzburzony, a piasek praktycznie całkiem mokry. Nie zapowiadało się na to, aby zza nieprzejrzystych chmur w ogóle wyszło słońce. Wokół walały się szczątki samolotu – dotąd pozbierane w jednym miejscu – liście, gałęzie, poniszczone rzeczy osobiste i glony, które najwyraźniej przyniosła woda.
Wspominając już jednak o samym oceanie, ten przyciągał wzrok nie tylko swą dzikością, lecz również makabrycznym zjawiskiem, jakie tylko w niektórych mogło wywoływać ciekawość, innych zaś przyprawiając o traumę. Niepochowane ciała zmarłych zostały najwyraźniej zabrane w nocy przez wodę, w której teraz leżały, obijając się o brzeg i przybrzeżne skały. Dopiero teraz można było tak naprawdę dostrzec skalę tej tragedii i ilość ludzi, którzy nie przeżyli uderzenia lub też nie przetrwali nieprzyjaznych warunków. Ciał było zatrważająco wiele. Wokół nich kotłowały się zaś wygłodniałe ryby, które najwyraźniej dostrzegły w nich szansę na niespotykany posiłek, przypływając ławicami w okolice skupiska trupów.
Noc sama w sobie była koszmarem, jednakże nie wyglądało na to, by dzień miał zwiastować coś innego.
Powrót do góry Go down
Abelard Zaciszko


Abelard Zaciszko
https://wyspa.forumpolish.com/t211-abelard-zaciszko https://wyspa.forumpolish.com/t237-super#1532 https://wyspa.forumpolish.com/t236-abelard-zaciszko#1529
Multikonta :
Daisy, Issy

Dane osobowe :
25 lat, youtuber-milioner, Polak (nie kradnę, chuje!)

Znaki szczególne :
nie mam kciuka i małego palca u prawej ręki oraz, lalunie, mam pięknego pieska ; )

Ubiór :
CIEMNE SPODNIE, T-SHIRT Z ZOMBIE, FLANELOWA KOSZULA W CZARNO-CZERWONĄ KRATĘ, CZERWONE TRAMPKI

Ekwipunek :
ciemne spodnie, t-shirt z zombie, flanelowa koszula w czarno-czerwoną kratę, czerwone trampki, plastikowa walizeczka (zestaw sześciu plastrów różnej długości i szerokości, małe nożyczki, napoczęta w jednej czwartej buteleczka wody utlenionej, chłodząco-łagodząca maść na wypryski i pięćdziesiąt centymetrów, już wcześniej wykorzystywanego, bandaż o szerokości pięciu centymetrów)

Stan zdrowia :
brak mi dwóch palców, więc czuję się mega zajebiście... zgrozo! nie mam kciuka;_; Ponadto jestem odwodniony i chyba zaraz padnę.

Punkty :
261


(7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.6) Prowizoryczny szpital   (7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 EmptyPon Sty 04, 2016 11:27 pm

Czego chcieć więcej? – zapytałem samego siebie, sącząc niesamowicie mocnego drinka z eleganckiego kieliszka, który zapewne kosztował krocie, a samemu siedząc na najbardziej zajebistej plaży, jaką widział wszechświat. Nic dodać, nic ująć. Zamierzałem zostać tu na wieczność, gdyż też laski nie były złe, a wręcz doskonałe. Chude, skąpo ubrane, roześmiane i... Chyba powinienem zdać relację na youtubie, ale jakoś mi się nie chciało. Nie, gdy tuż obok mnie pojawiła się Katarina z tą Cichą, proponując mi wskoczenie z nimi do wody. Ja wręcz krzyczałem wewnętrznie: CZEMU NIE.
Tylko że woda nie była mokra, a smak w moich wargach brzoskwiniowy...
Brutalna rzeczywistość jebnęła mi młotem w głowę i to chyba dosłownie, bo mi ona pękała, ale... Pomijając jeszcze fakt, że znów żarłem krzem przez noc, to było super. Widziałem ich zgrabne pośladki i pamięć o nich chyba mi wystarczała... I to uczucie, gdy je złapałem i ścisnąłem...
Mruknąłem jeszcze przez sen, ściskając coś, co było chyba piersią, by zaraz się opamiętać i zdać sobie sprawę, że świat runął mi na głowę. Cóż, chyba powinienem przestać zaklinać niebo, by spadło na nas i nas wszystkich zabiło, bo w końcu to zrobi. I to z sadystyczną radością.
Usiadłem w końcu jakoś, przewalając dziesiątki jakichś dziwnych przedmiotów. Nie miałem pojęcia, kto budował ten szałas, ale... Niebo! Takie piękne i w ogóle! I to powietrze... Świeże, wolne od miastowych zanieczyszczeń, od warszawskiego smrodu polskich kanalizacji... Zero spękanych dróg, walących się budynków, opuszczonych lokomotywowni, zrujnowanych rowerów, pokracznych kierowców, podeptanych trawników, sąsiada z dołu, który za dużo oglądał Dlaczego ja... RAJ! I żyłem... Kto by pomyślał... Choć podobno diabli swego nie brali, czyż nie? Dobrze było od czasu do czasu ponarzekać, jeszcze rzadziej pohejtować, jeszcze mniej się napsocić.
RAJ! BYŁEM W RAJU!
Ej, ty! – rzuciłem do śpiącej obok dziewczyny... o ile nie była ranna, bo miała kuku. To mnie zaniepokoiło podwójnie, bo miałem okazje już przytulać jedną martwą kobietą, co, sumując, było o miliard kobiet za dużo. Nigdy więcej! – Hej! Żyjesz?! – zapytałem, potrząsając nią nieco bardziej energicznie. Nie znałem się na pierwszej pomocy, więc nie miałem pojęcia, czy nie za mocno.
Najgorsze jednak, że Cicha nie dawała chwilowo znaku życia, a Aurelii kompletnie tu nie było. Miałem aby nadzieję, że siedziała lub bawiła się gdzieś nieopodal bezpieczna.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

(7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: (7.6) Prowizoryczny szpital   (7.6) Prowizoryczny szpital - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
(7.6) Prowizoryczny szpital
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
All hope is lost :: Wyspa :: Plaża-