IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Yrsa Unasdóttir


 

 Yrsa Unasdóttir

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Yrsa Unasdóttir


Yrsa Unasdóttir
https://wyspa.forumpolish.com/t419-yrsa-unasdottir https://wyspa.forumpolish.com/t424-robie-ten-temat-bo-jest-puste-pole-w-profilu https://wyspa.forumpolish.com/t423-yrsa-unasdottir#6591
Multikonta :
Ni mo

Dane osobowe :
24 lata | Ornitolog, kieszonkowiec | Obywatelka Islandii | 172 cm

Znaki szczególne :
Tatuaż ze stadem lecących raniuszków na plecach.

Ubiór :
Biała koszulka z nadrukiem i rękawami 3/4, rozmiar za duży czarny sweter, spodnie jeansowe typu rurki, czarne glany.

Stan zdrowia :
Silne bóle głowy spowodowane odwodnieniem i nadmiarem słońca, obite, krwawiące kolano przewinięte starym bandażem, kilka szram na twarzy

Punkty :
6


Yrsa Unasdóttir Empty
PisanieTemat: Yrsa Unasdóttir   Yrsa Unasdóttir EmptySob Lis 14, 2015 5:56 pm

Karta Pokładowa
   Oceanic Airlines | Sydney, Australia → Los Angeles, USA | 22-09-2014
Dane osobowe

   
IMIĘ I NAZWISKO:
   Yrsa Unasdóttir
   
DATA I MIEJSCE URODZENIA:
   16 stycznia 1990 rok, Djúpivogur, Islandia
   
MIEJSCE ZAMIESZKANIA:
   Höfn, Islandia
   
NARODOWOŚĆ:
   Islandzka
   
ZAWÓD:
   Ornitolożka, kieszonkowiec
   
KLASA PRZELOTU:
   Ekonomiczna
   
TOWARZYSZE PODRÓŻY:
   Brak
   
WIZERUNEK:
   Avril Lavigne
   
Biografia

   
– Dzień dobry, dokąd jest najbliższy lot? – Delikatny, okraszony nutą zwątpienia oraz niepewności głos kobiecy zawisł między dwojgiem nieznających siebie nawzajem ludzi.
- Do Los Angeles – Niedbała odpowiedź mężczyzny wystukującego coś nerwowo na komputerowej klawiaturze.
– Może być. – Mruknięcie pod nosem sygnalizujące wyrok śmierci. Chyba.
Jak doszło do tej sytuacji? Musimy cofnąć się daleko w czasie, do islandzkiego miasta Djúpivogur. Mamy rok 1990, w krzykach bólu i wkurwienia właśnie przychodzi na świat niepozorne, bezzębne i łyse dziecię, które najprawdopodobniej jest dziewczynką. Matka wrzeszczy, mała milczy, ojciec mdleje. Cud narodzin, zaiste.
Za oknem sypał śnieg, cicho opadając na parapet i chodnik przed szpitalem. Nic nie zwiastowało tego, że życie tej trójki znienacka obróci się o 180 stopni.

Krótka adnotacja przedstawiająca rodziców naszej bohaterki: Ojciec Hrafnkell – wysoko postawiony urzędnik państwowy, zarabiający elegancką, czterocyfrową kwotę tygodniowo, cham i prostak ale ciacho jakich mało.
Matka Una – kobieta dobroduszna, spokojna i dająca się łatwo zmanipulować, skromna kwiaciarka żyjąca z siostrą w małym mieszkaniu na przedmieściach.
Co połączyło tych dwoje ludzi? Chyba te chemiczne procesy w ciele nazywane miłością. Hrafnkell chciał kupić duży, ładny bukiet dla sekretarki, ażeby sobotniej nocy nie spędzać samotnie, jednak Una wyjątkowo wpadła mu w oko. Z wzajemnością. Co by nie rozpisywać się dalej: wzięli ślub, machnęli dzieciaka (w tej a nie innej kolejności) i stwierdzili, że to musi być przeznaczenie.

..::Rok 1994 - 1995, preludium tragedii::..

Przez głośnik w gabinecie szef wezwał zdezorientowanego Hrafnkella po czym bezlitośnie go zwolnił. Bo za dużo pracowników, bo nie wystarcza na wynagrodzenie, bo rynek jest okrutny, bo wyścig szczurów, bo radź sobie sam ćwoku, to już nie nasz problem.
Wściekły mężczyzna, zamiast tego wieczora wrócić do domu, do kochanej żony i córki, skierował swoje kroki ku najbliższemu barowi. W alkoholu utopił całe rozgoryczenie, wściekłość, poczucie zdrady, nieuchronnie nadchodzące bankructwo oraz, paradoksalnie, dość dużą ilość ostatniej wypłaty. Jakoś około godziny pierwszej w nocy spojrzał na zegarek, ze zgrozą zdając sobie sprawę, że siedzi przy nieokreślonym z kolei kuflu już osiem godzin.
Do swego mieszkania sam nie dotarł. Pomógł mu nieznajomy, który odkrył przybysza w krzakach pod swoim domem, obudzony przez wściekle ujadającego psa – dzielnego stróża chałupy. Brawa i owacje dla tego pana, rozszyfrowanie pijackiej gadaniny wściekłego (byłego) urzędnika musiało być nie lada wyczynem.
Una – przerażona i zmartwiona – o przyczynie nietrzeźwości małżonka dowiedziała się dopiero rano. W międzyczasie szczęśliwa z powodu powrotu tatusia Yrsa zsikała się w majtki. I od tej pory przestaje być tak wesoło.
Miasto i jego okolice nie miały pracy dla Hrafnkella. Rozgoryczony mężczyzna bez nadziei na przyszłość siedział więc w domu, upijając się, agresję zaś wyładowywał na żonie. Kobieta nie miała wystarczająco dużo siły aby stawiać opór, poza tym próbowała bronić małej, która – jak akurat była w pobliżu – również zgarniała tęgie baty.
Minął rok a poprawy ani widu ani słychu. Po którymś razie z kolei Una trafiła do szpitala z, jak się później okazało, obrażeniami śmiertelnymi. Policja wszczęła śledztwo, wyciągnęli wnioski, Hrafnkella zapuszkowali a pięcioletnią wówczas Yrsę oddali do tzw. Domu Dziecka.

..::Rok 1995 - 2003, trudne początki::..

W papierach owego domu można było znaleźć krótką  notatkę,  dotyczącą nowej podopiecznej. Było to swego rodzaju kilkuletnie podsumowanie. Brzmiało ono mniej więcej tak:
„Dnia (…) doszła do nas dziewczynka, lat pięć, Yrsa Unadsdóttir. (…) Powodem oddania pod naszą opiekę jest zgon matki – została zakatowana na śmierć przez męża alkoholika, któremu odebrano prawa rodzicielskie. (…) Dziecko było wychudzone i zaniedbane, okraszone licznymi sińcami, bało się ludzi, w szczególności mężczyzn i starszych chłopców. Kilkuletnia obserwacja wykazała pewną poprawę – dziewczynka świetnie zaczęła dogadywać się z rówieśniczkami, chętnie zjadała podawane posiłki, nie przejawiała zachowań destrukcyjnych i wykazywała ogromne zamiłowanie do ptaków. Lubiła też przebywać na zewnątrz. Zanotowano też kilka problemów – Yrsa miała tendencje do kradzieży, nagminnego kłamania oraz uciekania z domu. Zazwyczaj chowała się w ogrodzie, jednak trzeba było przydzielić jej szczególny nadzór, gdyż mogła się już nie znaleźć. (…) Biła kolegów, zabierała im zabawki i chowała pod swoje łóżko. Poza tym nie chciała rozmawiać z opiekunami, wydawała się zamknięta we własnym świecie. Znaleziono też u niej papierosy (…). W przyszłym tygodniu sprowadzamy psycholożkę, panią (…). Mamy nadzieję na poprawę. (…)
Mała islandzka dziewczynka stanowiła prawdziwy wrzód na tyłku dla personelu Domu Dziecka. Poza tym nie zamierzała czekać na przybycie terapeutki – pod koniec roku 2003 chwyciła największy plecak jaki znalazła w szafie, doczepiła doń śpiwór, do środka zaś spakowała skradziony z biblioteki atlas ptaków (nówkę sztukę), prowiant, kilka innych drobiazgów (w tym zawartość każdego znalezionego portfela), pierwsze lepsze ubrania, sprytnie wyminęła zaspanego portiera i wyskoczyła przez okno na parterze, nigdy nie wracając. Planowała to długo i radość z powodzenia owej akcji była ogromna.

..::Rok 2003 - 2004, życie na ulicy::..

Euforia przeminęła, emocje opadły. Pozostawało niewypowiedziane pytanie – co dalej?
Yrsa powoli zaczęła zdawać sobie sprawę, że popełniła błąd. Jedzenie dawno się skończyło, pieniędzy ubywało. Wędrowanie pomiędzy domami i rybackimi kutrami nie było życiem o jakim marzyła. Fakt, była wolna, jednak dokuczały jej głód, zimno i samotność. Część rybaków zapamiętała małą, brudną, blondwłosą dziewczynkę, przyrównując ją do bezpańskiego kota, który zawsze kręcił się gdzieś w pobliżu, nikt jednak nie spieszył się aby poinformować o tym fakcie policję. Yrsa była nawet czasami przygarniana na obiad przez jakąś zatroskaną gospodynię jednak nigdy dwa razy przez tą samą.
Któregoś wieczoru zauważyła zaparkowany nieopodal tir z dużą przyczepą. Drzwi owej przyczepy były otwarte, zaś w środku ustawiono dużo mebli. Właściciel gdzieś odszedł, prawdopodobnie porozmawiać z pobliskim mechanikiem, dziewczynka skorzystała więc z okazji i szybko wbiegła do środka. Wskoczyła pomiędzy dwie ściśnięte kanapy, opadając na ich miękkie poduszki, i niemal natychmiast zasnęła, z plecakiem na plecach, nawet nie wyjmując śpiwora. Głośne trzaśnięcie drzwi obudziło ją na moment, dezorientując, jednak kołysanie podczas jazdy ponownie uśpiło małą.
Kiedy ponownie otworzyła oczy to chwilę po tym jak ktoś mocno szarpnął jej ramieniem.

..::Rok 2004 - 2008, żadna praca nie hańbi::..

Szybko wyszło na jaw, że kierowca nie miał zielonego pojęcia o pasażerze na gapę, ładunek zaś wiózł do hotelu zwanego Dynjandi Guesthouse. Nie wiedząc co zrobić z dzieckiem, które w dodatku nie chciało podać o sobie żadnych informacji i groziło natychmiastową ucieczką w przypadku wydania policji, zostawił je więc razem z meblami w ośrodku, pod opieką jego właścicielki o imieniu Inda. Była to niska, czarnowłosa kobieta, dobroduszna, mająca ciepłe, wyrozumiałe serce, jednak w pewnych kwestiach nieugięta i surowa.
Szkoda było wyrzucić bezbronną małą, padł więc warunek – jeśli chce zostać, musi pracować. Nie było lepszej opcji, toteż czternastoletnia wówczas Yrsa, w zamian za drobne wynagrodzenie pieniężne, dach nad głową i wyżywienie, podejmowała się różnych zajęć. Należały do nich na przykład sprzątanie pokoi, pomoc w polu, kuchni czy oporządzanie zwierząt. Przez te cztery lata mała opanowała kilka języków, poznała wielu ludzi, zaprzyjaźniła się ze swoją przełożoną, „pożarła” zawartość hotelowej biblioteki i ułożyła plan na przyszłość.
Czasami podbierała rzeczy gości, zdobywając tym dodatkowe finanse i kształcąc złodziejskie umiejętności. Jeśli szefowa o tym wiedziała to nigdy nie powiedziała ani słowa.
Któregoś nieokreślonego dnia, gdy blondwłosa zamiatała podłogi recepcji, kompletnie ignorując wędrujących dookoła ludzi, Inda poprosiła ją na zaplecze. Usiadły przy biurku, naprzeciw siebie, przez kilka minut w milczeniu obserwując jedna drugą.
– Podejrzewam, że pytając po raz setny, nadal nie usłyszę odpowiedzi. Ale jaka jest twoja historia? – zaczęła kobieta, splatając dłonie i opierając je na udach.
Yrsa, jak zawsze, uparcie milczała, wbijając pozbawiony emocji wzrok we własne buty.
– Tak jak myślałam – westchnęła Inda, sięgając po coś do kieszeni. Podała to podopiecznej. Mała obejrzała przedmiot, unosząc wysoko brwi.
– Co to? – spytała tylko, obracając prezent w dłoniach.
– Harmonijka. Instrument. Dmuchając w otwory wydobędziesz dźwięk – wyjaśniła czarnowłosa, obserwując z delikatnym uśmiechem próby zagrania Yrsy na nowym nabytku. Dziewczynka pełna motywacji uniosła głowę, przyciskając upominek do obojczyka, jakby obawiając się, że zaraz ktoś wyrwie jej go z ręki i ucieknie.
– Czemu pani mi to daje?
– Powiadają, że muzyka potrafi otworzyć ludzkie serce. Być może otworzy i twoje.
Słowa Indy mocno wryły się w młody umysł blondwłosej, która kilka lat później zdała sobie sprawę, że przełożona przez te cztery lata zastąpiła jej matkę, której nigdy nie miała.

..::Rok 2008 - 20014, w poszukiwaniu szczęścia::..

Na osiemnaste urodziny Yrsa otrzymała od swojej szefowej… mieszkanie. Niedużą kawalerkę w mieście Höfn. Była ona swego rodzaju spadkiem po zmarłym ojcu Indy, miała z nim jednak za dużo wspomnień żeby sama w nim zamieszkać. Był to jeden z kilku powodów dla których założyła hotel.
Co tu dużo opisywać? Wsiadły w samochód, pojechały, dopełniły formalności, pożegnały się i rozstały.
To było bardzo trudne pożegnanie.
Plan blondwłosej był prosty – autostopem przez świat. Minął rok przygotowywań, zbierania funduszy i wstępnego planowania trasy. Mieszkanie zostawiła niemalże puste, zabierając wszystko co potrzebne w podróży i wyruszając. Czasami pozostawała w jednym miejscu na dłużej, żeby przy okazji drobnej pracy wpadło trochę grosza, jednak zazwyczaj szybko opuszczała dopiero co odwiedzone tereny. W przypadku jakiegoś niebezpieczeństwa zawsze miała przy sobie nóż.
Kiedy przemierzyła Europę wyznaczyła sobie jako następny cel Australię, później zaś Amerykę. I tu wracamy do początku naszej opowieści…

   
Charakter

   
Ciągłe przebywanie wśród ludzi sprawia, że człowiek po prostu ma ich dość. Nie inaczej jest z Yrsą – to typowa introwertyczka, która najczęściej zamyka się w swoim świecie, rozmyślając o wszystkim i niczym zarazem. Snuje plany, analizuje własne sny bądź obserwuje ludzi, ich reakcje na różne wydarzenia, wypisane na twarzy emocje czy zachowania wobec innych osób. Jest zdystansowana wobec każdego, co za tym idzie trudno zdobyć jej zaufanie. Poza tym ciężko się przywiązuje. Nie podąża za tłumem, woli pobłądzić ale iść po swojemu. Pomimo tego „kociego” charakteru Yrsa nie jest złym człowiekiem – jeśli może to pomoże, jeśli nie może to być może też pomoże. Może. Lubi głupie dowcipy, ma poczucie humoru, nierzadko „czarne”, zdarza jej się nadużywać sarkazmu, zwłaszcza gdy nie zapała do kogoś sympatią. Nie jest zbyt rozmowna, ogranicza wydawane z siebie dźwięki do minimum. Umie też perfekcyjnie kłamać, bez drgnięcia powieki, można by ją nazwać mistrzynią pokerowej twarzy. Ma też w sobie coś z dziecka (chociaż dzieci nie znosi) – bywa infantylna, poza tym jest uparta jak osioł i niełatwo odwieść ją od zamierzonego celu. Posiada nieograniczoną ciekawość, zarówno do odkrywania nowych miejsc jak i sprawdzania wielu nieznanych rzeczy, co niejednokrotnie sprowadzało na nią kłopoty. Yrsa jest bardzo odważna – w końcu zabieranie ludziom ich własności wymaga pewnej dozy odwagi, a z czasem jej tylko przybywa – oraz nierzadko stawia sobie różne wymagające cele. Jest też cierpliwa, potrafi bardzo długo czekać gdy ma pewność, że ktoś się pojawi, coś będzie miało miejsce itp.  Jej największe pasje życiowe to: ptaki, natura, wędrowanie, muzyka oraz książki. Uparcie szuka miejsca na świecie, do którego będzie pasowała, liczne podróże wyrobiły tę jej cierpliwość oraz pewną wytrzymałość – zarówno fizyczną, na niejednokrotnie trudne warunki otoczenia, oraz psychiczną, żeby wytrzymywać z tymi wszystkimi obcymi ludźmi. Poza tym przejawia pewną cechę, która jest, najprościej mówiąc, nietypowa dla kobiety – w ogóle nie przeszkadza jej brud. Mimo wszystko unika nagości, przez co bywa rzadkim gościem publicznych pływalni czy opalania nad oceanem. Nie należy do geniuszy ale głupia też nie jest. Jeden fakt pozostaje pewny – jest świetną obserwatorką.

   
Umiejetnosci

   



    W związku z licznymi wędrówkami przez świat nasza bohaterka jest w stanie bardzo długo maszerować zanim się zmęczy, wiadomo, jakieś krótkie przerwy na zjedzenie czy ugaszenie pragnienia występują. Jeśli zaś chodzi o bieganie czy pływanie to nie jest już tak wytrzymała, dość szybko się męczy.
    Posiada umiejętność znikania w tłumie, którą nabyła "dorabiając" nielegalnie. Kiedy zwinie się komuś portfel to lepiej nie rzucać się w oczy, prawda? Lepiej wtedy po prostu spokojnie odejść i udawać debila. Ponadto Yrsa ma dość szybkie i zwinne ręce, lata praktyki wyrobiły u niej całkiem dobre umiejętności przydatne w nieoficjalnym fachu kieszonkowca. Zdobycie czyjegoś portfela, telefonu czy nawet torebki nie jest trudnym zadaniem jeśli tylko wie się jak to zrobić. A jeśli ktoś pyta - kłamiesz. To też doskonale wychodzi blondwłosej. Umie przywdziać pokerową twarz i kłamać w żywe oczy, bez mrugnięcia okiem. Bo co ma do stracenia? Albo się zorientują albo nie.
    Panna Unasdótir tak często rozkładała śpiwór w terenie, że jest w stanie zasnąć niemalże w każdych warunkach. Twardo? To nic, najwyżej bóle mięśni rozchodzi. Mokro? To wyschnie. Gorąco? To poszuka cienia. Głośno? To pomyśli o czymś spokojnym i cichym. Kiedyś spała nawet na drzewie. Do tej pory nie ma pojęcia jak z niego nie zleciała.
    Od dziecka największą pasją dziewczyny była ornitologia. Mnóstwo informacji o ptakach ma niemalże w małym paluszku. Nie rozstawała się z atlasem, który tylko uzupełniał ewentualne luki w jej wiedzy. (Proszę bez skojarzeń i docinek)
    W prezencie od szefowej, u której niegdyś pracowała, dostała harmonijkę ustną, przystrojoną w słowa owej przełożonej: " Muzyka potrafi otworzyć ludzkie serce. Być może otworzy i twoje". Yrsa nie rozstaje się z tym instrumentem i można powiedzieć, że niewiele brakuje jej do pozostania wirtuozem. W tym samym miejscu pracy znajdowała się dość duża biblioteka, której zbiory młoda islandka pochłonęła niemal w rekordowym tempie, tym samym wyrabiając sobie dość szybkie tempo czytania.
    W związku ze swoim pochodzeniem blondwłosa jest w jakimś stopniu odporna na niskie temperatury, jednak coś za coś - źle znosi upały i jeśli jest za gorąco to po prostu jest jej słabo.
    Jako ostatnią umiejętność można wypisać wytrzymałe trzewia - jej żołądek jest w stanie wytrzymać bardzo wiele. Bywało, że w podróży zepsuły się jakieś zapasy żywności, a przecież szkoda wyrzucić. Także bywało, iż jadła przeterminowane/nadgnite jedzenie. Czasami chadzała też głodna (szczególnie w górach).


   
Dodatkowe informacje

   
△ JĘZYKI:

  • Islandzki (ojczysty);
  • Irlandzki (biegle);
  • Angielski (biegle);
  • Norweski (podstawowy);

   △ ZAWARTOŚĆ BAGAŻU: Jako, że nasza bohaterka podróżowała dość sporo, nie mogła ze sobą zabrać zbyt wiele. W bagażu (dużym plecaku) miała kilka sztuk odzieży, bieliznę, dwie pary butów, atlas ptaków Collinsa w języku angielskim, cztery paczki papierosów, dwie zapalniczki, kosmetyczkę, ręcznik i podstawowe przybory toaletowe, doczepiony na zewnątrz śpiwór, portfel z dokumentami, kartą kredytową oraz drobniakami, odtwarzacz mp3 ze słuchawkami, baterie, nawigację na baterie, stary ale wytrzymały telefon, ładowarkę, dwie bułki (jedna z serem i wędliną, druga z pasztetem), litrową butelkę soku pomarańczowego, setkę czystej, kilka plastrów, paczkę chusteczek higienicznych, tabletki przeciwbólowe, nóż motylkowy oraz notes z długopisem.
   △ INNE:

  • Twierdzi, że jest biseksualna, jednak ma większą ciągotę do kobiet;
  • W chwili katastrofy miała w kieszeni spodni pełną do połowy paczkę papierosów wraz z zapalniczką oraz niedużą harmonijkę ustną;
  • Nie stroni od alkoholu, co za tym idzie ma mocną głowę;
  • Nienawidzi komarów, telewizji, egoistów, hałasu, ludzi maniakalnie wierzących i bogaczy;
  • Kocha ptaki, podróże, muzykę, sen, papierosy, święty spokój i uczucie wolności;
  • Nie przepada za biżuterią;
  • Boi się zastrzyków;
  • Przeszła kiedyś kurs pierwszej pomocy ale niewiele z niego pamięta;
  • Jedyna rzecz, która wywołuje u niej obrzydzenie, to… stopy (również własne);
  • Posiada alergię na gryzonie;
  • Na całych plecach ma wytatuowane stado lecących raniuszków;
  • Jej głównym celem w życiu jest znaleźć swoje miejsce na świecie.



Powrót do góry Go down
Sophie Poots


Sophie Poots
https://wyspa.forumpolish.com/t190-sophie-poots#902 https://wyspa.forumpolish.com/t195-zosia https://wyspa.forumpolish.com/t192-sophie-poots#971
Dane osobowe :
26, stewardesa, Norweżka zamieszkała w Los Angeles, 165cm

Ubiór :
Mundurek stewardesy (sukienka podarta w kilku miejscach)

Ekwipunek :
Torba: ( foliowy płaszcz przeciwdeszczowy w kolorze niebieskim, cztery pary skarpetek uniwersalnych, dwie sztuki długich spodni od garnituru, pięć niebieskich koszul, trzy granatowe krawaty w białe paski, cztery bokserki, sweter, klapki, adidasy, dezodorant w sprayu, pustą małą butelkę, portfel z dokumentami Toma). Różowa torebeczka z paciorków ( listek sześciu tabletek nasennych, paczka higienicznych chusteczek jednorazowych, rolka dwustronnej taśmy samoprzylepnej i dokumenty ze zdjęciem kobiety (Liliana Heeres, 27 lat, Kanadyjka).

Stan zdrowia :
ból po nastawionym barku, siniaki na kostkach

Punkty :
223


Yrsa Unasdóttir Empty
PisanieTemat: Re: Yrsa Unasdóttir   Yrsa Unasdóttir EmptyWto Lis 17, 2015 10:05 am

witaj na Wyspie!

Cieszymy się, że zdecydowałeś/aś (zmienić na właściwe) się do nas dołączyć i mamy nadzieję, że zostaniesz z nami na długo! Pamiętaj, że przed rozpoczęciem rozgrywki musisz założyć jeszcze informator oraz zarezerwować miejsce w samolocie. Punkty za Kartę otrzymasz po założeniu Informatora. Jeśli będziesz mieć jakieś uwagi lub pytania - pisz śmiało, od tego tutaj jesteśmy! (:

Uwagi do Karty: Twoja postać wzbudza we mnie sympatię i cieszę się, że taki a nie inny pomysł przyszedł ci do głowy :) Taki mały włóczykij, nie bojący się świata! Mam nadzieję, że wyspa tego nie zmieni a Yrsa świetnie się na niej odnajdzie. Zepsutego jedzenia chyba nie będzie musiała jeść. Bo wszyscy głodują hohoh XD Pisz ładnie i często, jestem ciekawa historii postaci po katastrofie.
Powrót do góry Go down
 
Yrsa Unasdóttir
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Yrsa Unasdóttir

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
All hope is lost :: Terminal :: Odprawa biletowo-bagażowa :: Karty Pokładowe-