|
|
avatar : © frightening
Punkty : 1045
| Temat: (3.1) Ognisko Sro Wrz 02, 2015 10:42 am | |
| Plaża
Ognisko
Na piaszczystej plaży rozbitkom wreszcie udało się rozpalić ognisko. Czy pomoże to sprowadzić pomoc? Nie wiadomo, jednak chłodna noc na pewno będzie dzięki niemu bardziej znośna. < |
| | |
Dane osobowe : 26 letni Somalijczyk ubrany w grafitowy garnitur bez obydwóch rękawów
Znaki szczególne : Wysportowany/spora ilość tatuaży na klatce piersiowej i barkach
Ekwipunek : t-shirt męski (przewiązany na nodze)
Stan zdrowia : Przygniecione palce prawej dłoni, ból w klatce piersiowej, rozcięte lewe kolano
Punkty : 132
| Temat: Re: (3.1) Ognisko Czw Wrz 10, 2015 7:21 pm | |
| Jordan przybył do ogniska i usiadł przy nim jako jeden z pierwszych, reszta grupy zaczęła dyskusję na temat walizki która o dziwo znalazła się głęboko w piachu. Niezbyt go to teraz obchodziło, dorzucił parę gałązek do ognia i dmuchnął w nie aby przypadkiem nie zgasło. Wiele myślał ostatnimi czasy o swoim życiu, chciał je w jakiś sposób zmienić i wprowadzić do niego parę innych elementów. Nie do końca chodziło mu o rozbicie się samolotem na tej cholernej wyspie, chciał.. sam do końca nie wiedział czego dokładnie chciał. Może trochę rozrywki? Chyba nad tym myślał jakiś czas temu, kiedy ostatnio był w kinie czy w jakimś innym miejscu by się rozerwać. Przymknął oczy, sam nie wiedział po co ale wykonał polecenie które przyszło mu do głowy. Wyciszył się, zagłuszył myślami rozmowy pozostałych rozbitków i położył się na piachu. Musiał chociaż na chwilę odpocząć, cała ta akcja dawała mu się we znaki, a on chciał tylko parę minut odpoczynku. Zwłaszcza snu, skoro i tak nic póki co nie zrobią to czemu miałby się nie przespać przez ten czas. Kto wie kiedy zakończy się dylemat czy zostawić rzeczy, czy też je wziąć oraz kogo w ogóle są. Ciekawe co myśli szef, zapewne już zastąpił mnie jakimś wymoczkiem bez jakiegokolwiek doświadczenia. Za parę godzin sam sobie strzeli w swój pusty łeb, albo wysunie się na złą linię strzału i będzie musiał w końcu znaleźć kogoś porządniejszego. W sumie Danny byłby w tym całkiem niezły, a ja mógłbym się zaszyć i przejść na swoją wymarzoną emeryturę tak jak planowałem jakiś czas temu. Może bym wyjechał do Somalii, z powrotem do swojej rodziny? Ile mój młodszy brat już ma lat, szesnaście czy piętnaście? Niby co rok wysyłam mu jakiś upominek ale nigdy z nim nie zamieniłem więcej niż pięć zdań.. chyba jestem złym bratem.. - Zamyślił się i westchnął cicho, sam do końca nie wiedział kiedy poszedł w kimę.
//Jeżeli ktoś coś chce to mówić, sam raczej się nie przebudzę. Jeżeli game majster coś chce wykombinować się nie obrażę.// |
| | |
Dane osobowe : lat trzynaście, Francuzka, uczennica i bywalczyni salonów
Znaki szczególne : nieujarzmiona czupryna, oczy koloru nieba tuż przed burzą, chuderlawa sylwetka
Ubiór : ciemny sweter wkładany przez głowę (a na to męska, olbrzymia bluza), spódnica przed kolano w kwiecisty wzór, czarne podkolanówki, conversy
Ekwipunek : cienki sweter wkładany przez głowę, spódniczka, podkolanówki i conversy, gumki do włosów, trzy koszulki, sweterek, szampon, męska bluza, młodzieżowa kurtka (w kieszeni bilet lotniczy na nazwisko Cugana)
Stan zdrowia : rozcięta warga, problemy z błędnikiem
Punkty : 213
| Temat: Re: (3.1) Ognisko Pią Wrz 11, 2015 10:48 pm | |
| Wróciła do buchającego przyjemnym ogniem ogniska, wbiła wzrok w płomienie liżące coraz chłodniejsze powietrze i z dumą zaczęła podziwiać kamienie, które pedantycznie ułożyła w niemal idealny okrąg. A potem opadła na piach, zatapiając się w jego ziarenkach i kładąc na kolanach nową zdobycz w postaci ubrań i szamponu (który miał tę cudowną właściwość, że mógł umyć nie tylko włosy, ale przecież i całe ciało), marząc o kąpieli w wypełnionej pianą wannie. Dziś jednak będzie mogła pozwolić sobie wyłącznie na pływanie wśród fal, gdzie morska sól gryzłaby ją uciążliwie w miejsca na ciele przecięte ranami i piekącymi otarciami. Włosy trzynastolatki zaczęły układać się w brudne strąki, posklejane pyłem, potem i krwią. Wśród ciemnych jak węgiel kosmyków czaiły się drobinki piasku, mieniąc w ginących za horyzontem promieniach umierającego już słońca. Usiadła koło śpiącego Jordana, przez chwilę patrzyła na jego twarz, a potem wzrok przeniosła na buchające w niebo i tryskające iskierkami płomienie. Przyłożyła dłonie w stronę ciepła, zupełnie tak, jak robią to na filmach, jednak dość szybko poczuła falę gorąca wbijającą się w nieprzyzwyczajone do skrajnych temperatur blade palce i znów zabrała je. Zorya nie chciała budzić pogrążonego w śnie mężczyzny, bo wiedziała, że wiązać się to będzie z obowiązkiem konwersacji. Ona potrzebowała jednak wyłącznie partnera do milczenia, aby nie czuć się samotną pomimo błądzenia wśród oceanów myśli. Spoglądała na niebo, szukając przecinających go światełek, które symbolizowałyby nie tyle nadzieję, co zbliżające się helikoptery z ratunkiem. Na bogów, jak długo jeszcze zajmie im zlokalizowanie rozbitków? |
| | |
avatar : © frightening
Punkty : 1045
| Temat: Re: (3.1) Ognisko Sob Wrz 12, 2015 11:59 pm | |
| Śpiąc smacznie w dosyć niewygodnym – choć z pewnością ciepłym – miejscu, Jordan usłyszał niepokojące trzaśnięcia, jakie dochodziły do niego od strony lasu. Nie umiejąc do końca odróżnić jawy od snu, poruszył się niespokojnie, podnosząc wkrótce swoje ciało i stawiając kilka nieprzytomnych kroków. Spał czy nie spał…? Postronnemu obserwatorowi trudno byłoby zauważyć, że Jackson tak naprawdę wcale się nie obudził, a jego kolejne działania były tylko wynikiem lunatycznych przypadłości. Przez to zaś, niepowstrzymywany przez nikogo, Jordan powoli ruszył w stronę leśnej gęstwiny, gdzie wkrótce całkowicie się pogrążył. Jakież było jego zdziwienie, kiedy ocknął się, gdy jego noga zaczepiła o jeden z konarów. Upadając na ziemię, zdążył jeszcze zauważyć, że otacza go ciemna gęstwina roślinności, a skrawek ciemnogranatowego nieba widoczny jest tylko gdzieś wysoko nad jego głową. Na dodatek mężczyzna usłyszał także niepokojące dźwięki, nieco podobne do pohukiwania sowy, jakie dochodziły do jego uszu od strony zachodu. Choć… Czy tam faktycznie był zachód…? A może jednak wschód…? Wszystko wydawało mu się dokładnie identyczne. [z/t] dla Jordana, który trafia do lasu Tymczasem oczy Zoryi powoli się zamykały, a dziewczyna mogła poczuć, jak bardzo ciężkie były jej powieki. Czując pod nimi niewidzialny piasek, raz po raz pozwalała swojej głowie opadać na bok, aby po chwili ponownie ocknąć się z półsnu. Pomoc nie nadchodziła, a coraz gęstsze chmury utrudniały nawet obserwację migoczących gwiazd. Charakterystyczny zapach drzewnego dymu wdzierał się jej w nozdrza, miłe ciepło ogrzewało ciało, dzięki czemu Delacroix nie odczuwała aż tak mocno zmiany temperatury, cichy szum fal usypiał... W porównaniu z chwilami po samej katastrofie, była to najprawdziwsza idylla. Problem w tym, że dziewczynie nagle zachciało się jeść... Na dodatek na plaży robiło się coraz ciemniej i chłodniej, co rozbitkowie mogli odczuć na własnej skórze. Słońce już jakiś czas temu zniknęło za horyzontem, a ostatnie promienie także przestały już oświetlać taflę wody. Zrobiło się ponuro i mroczno, co znacznie wpływało na słabnącą widoczność. Na dodatek w powietrzu rozbłysła błyskawica, a – zaledwie dziesięć czy piętnaście sekund później – następnie rozległ się także i ciężki grzmot … Chmury wisiały nisko, czyżby zapowiadało się na burzę…? |
| | |
Dane osobowe : lat trzynaście, Francuzka, uczennica i bywalczyni salonów
Znaki szczególne : nieujarzmiona czupryna, oczy koloru nieba tuż przed burzą, chuderlawa sylwetka
Ubiór : ciemny sweter wkładany przez głowę (a na to męska, olbrzymia bluza), spódnica przed kolano w kwiecisty wzór, czarne podkolanówki, conversy
Ekwipunek : cienki sweter wkładany przez głowę, spódniczka, podkolanówki i conversy, gumki do włosów, trzy koszulki, sweterek, szampon, męska bluza, młodzieżowa kurtka (w kieszeni bilet lotniczy na nazwisko Cugana)
Stan zdrowia : rozcięta warga, problemy z błędnikiem
Punkty : 213
| Temat: Re: (3.1) Ognisko Nie Wrz 13, 2015 8:50 pm | |
| Zorya poczuła, jak jej powieki z każdą sekundą coraz bardziej ciążyły. Mrugnęła kilkakrotnie, chcąc odgonić zmęczenie. Poczuła, jak jej żołądek wykręca się przy akompaniamencie groźnych burknięć. Przez chwilę była pewna, że dźwięk ten wybudzi Jordana ze snu, ale on zdawał się kompletnie tego nie słyszeć. Przymknęła na chwilę oczy, pozwalając im odpocząć. Otworzyła je raptem sekundę później, a przynajmniej tak jej się wydawało, zanim spostrzegła, że niebo utraciło barwę akwamaryny, a chłód kąsał ją w tył głowy. Rozejrzała się, z niepokojem zauważając, że wkoło nie było Jordana - prawdę mówiąc, nie było nikogo. Czy właśnie została sama przy ognisku w środku nocy, podczas, gdy w każdej chwili coś może wybiec z lasu i ją zjeść? - Jordan? - rzuciła głośno, słysząc, jak łamie jej się głos. Szybko zarzuciła na siebie za dużą męską bluzę i założyła kaptur. W tym samym momencie biała błyskawica przejęła ciemne niebo. Dźwięk grzmotu rozbrzmiał dokładnie w tej chwili, co kolejne burknięcie w jej brzuchu. Zorya była pewna, że nie wytrzyma już dłużej bez jedzenia i wody. Tęsknie spojrzała w stronę fal oceanu, niezdatnych do picia, a tak kuszących swoich szumem. Ścisnęła wargi w prostą linię, poprawiła kaptur, aby szczelnie zasłonił całą jej głowę. W każdej chwili mogło zacząć padać, a to oznaczałoby, że... ...że ognisko może z łatwością zgasnąć. - JORDAN?! - Tym razem wrzasnęła z całej siły, pomiędzy zgłoskami zaczaiło się wyraźne chrypnięcie. Pięknie, jeszcze tego brakowało, aby się rozchorowała. W pierwszym odruchu rozejrzała się, zastanawiając, gdzie mógł odejść mężczyzna. Dlaczego zostawił ją, samotną i opuszczoną? Co on sobie wyobrażał, po prostu stąd - bez żadnego ostrzeżenia - odchodząc?! Chciała ruszyć za nim, lecz nie wiedziała, w którym kierunku powinna pójść, a w dodatku nie mogła zostawić ogniska - w końcu sama mianowała się jego strażniczką. - JORDAN, SŁYSZYSZ MNIE? - zaryzykowała kolejnym krzyknięciem, podnosząc się z piasku. Stała żałośnie przy ognisku, wyglądając jak ostatnie nieszczęście, w znacznie za dużej bluzie sięgającej jej aż do kolan i rozglądała się, czując, jak drżą jej ramiona - i to zdecydowanie nie z zimna. Dlaczego została tu sama? |
| | |
avatar : © frightening
Punkty : 1045
| Temat: Re: (3.1) Ognisko Pon Wrz 14, 2015 3:03 pm | |
| Kolejna błyskawica przecięła niebo, rozjaśniając ciemnogranatowe chmury, zza których nie było widać nawet ani skrawka gwiazd. Pierwsze, zaskakująco duże krople poczęły uderzać we wszystko, co stanęło na ich drodze. Liście, piach, fragmenty samolotu, ciała zarówno tych żywych, jak i już od dawna martwych. Za każdym razem, kiedy padały na choć trochę rozgrzane powierzchnie, rozlegał się syk, a para wodna szła w górę, by po chwili ponownie spaść w postaci deszczu, który z sekundy na sekundę coraz bardziej się zagęszczał. Nie minęło pięć minut, kiedy rozpętała się regularna ulewa. Mocny wiatr poruszał wierzchołkami drzew, wyginając je i zrzucając z nich nie tylko wodospady wody, lecz także liści i drobnych gałązek. A rozpalone ogniska...? Rozpalone ogniska poczęły gasnąć w iście zastraszającym tempie. Zrobiło się jeszcze chłodniej i bardziej katastroficznie. Wysokie, spiętrzone fale, niczym białe kolosy, rozbijały się o skały i linię brzegową. Jeśli ktokolwiek z rozbitków wykazywał chociaż odrobinę instynktu samozachowawczego, wiedział, że otwarta plaża nie była zbyt dobrym miejscem do spędzenia burzy, która ani myślała przejść. |
| | |
Dane osobowe : 26 letni Somalijczyk ubrany w grafitowy garnitur bez obydwóch rękawów
Znaki szczególne : Wysportowany/spora ilość tatuaży na klatce piersiowej i barkach
Ekwipunek : t-shirt męski (przewiązany na nodze)
Stan zdrowia : Przygniecione palce prawej dłoni, ból w klatce piersiowej, rozcięte lewe kolano
Punkty : 132
| Temat: Re: (3.1) Ognisko Pon Wrz 14, 2015 5:29 pm | |
| Podniósł po drodze prostokątne pudełeczko z kartonu, co prawda nie doświadczył w tej chwili zawału ale to co zauważył było dość przerażające. Mało się znał na zwierzętach, ale nigdzie nie słyszał o takich bestiach z trzema łapami. Jak dobrze że w chwili zerwania się z ziemi zwierzak pokazał mu drogę, nie ociągając się i nieco kulejąc zaczął biec przed siebie aż wpadł na piach nieopodal nastolatki. Położył się na ziemi by złapać trochę oddechu i spojrzał na na swoje ręce, widział coś więcej niż ciemność. Wstał powoli i otrzepał się z piachu, popatrzył na nieco zmartwioną dziewczynę i podszedł do niej. Ukucnął na kolano które nie było skaleczone przed nią i odkaszlnął mówiąc. - Wołałaś mnie, mam nadzieję że Cię nie nastraszyłem... możesz powiedzieć kto mnie zaniósł do tego lasu i po jaką cholerę? Obudziłem się pośród ciemności z rozciętą nogą, nie widziałem Cię w pobliżu no i jeszcze ten.. - Wolał przemilczeć interwencję wilka i tego dziwnego stwora dlatego też po prostu zamilkł. Opuścił głowę nieco zażenowany, nie wiedział co stało się parę minut temu ale miał nadzieję że nie zaczął świrować. Żeby jakoś zabić tą dziwną atmosferę otworzył kartonowe pudełeczko by sprawdzić co tam jest.Nagle, dosłownie nagle rozpętała się istna burza. Chcąc nie chcąc musiał zainterweniować, złapał dziewczynę w pasie i usadowił na swoich barkach. Ujął jedną ręką jej nogi, a drugą zgarnął większą gałąź która miała służyć do budowania napisu. Złamał ją by zrobić sobie podpórkę, zerknął nad siebie by spojrzeć na nią. |
| | |
Multikonta : Kate Johnson
Dane osobowe : 28 lat / dziennikarka / Amerykanka / zielone oczy / 170 cm wzrostu
Znaki szczególne : Tatuaż na prawej łopatce-jaskółka / Blizna nad lewym kolanem / Włosy jak na avku
Ubiór : Czarne spodnie, granatowa bluzka na ramiączkach, czarne oficerki
Ekwipunek : melon, mały dezodorant, cztery zapałki i kawałek papieru z siarką, działający telefon ze stłuczoną szybką, psia karma o smaku kurczaka i wołowiny, koszula męska, damska bluzka, t-shirt męski, damskie spodnie, spodnie dresowe, skarpety, pasta do zębów, szampon, kula do chodzenia, własny bagaż podręczny [komplet ubrań na zmianę (spodnie, bokserka, bielizna), kosmetyczka (kilka kosmetyków w wersji mini, paczka ledwo zaczętych pigułek antykoncepcyjnych, kilka prezerwatyw, tampony), podręczna apteczka (leki przeciwbólowe, plastry, bandaże), tabliczka czekolady, gumy do żucia, samolotowa buteleczka wody mineralnej, telefon, aparat fotograficzny (naładowane baterie), słuchawki, książka, portfel, dokumenty, długopis i notes]
Stan zdrowia : Mocniejsze obicie prawego kolana, które sprawia spory ból, brak części małego palca lewej dłoni, niewielkie oparzenie na wierzchu prawej dłoni, niewielkie zadrapania na twarzy i dłoniach. Porusza się o kuli
Punkty : 123
| Temat: Re: (3.1) Ognisko Pon Wrz 14, 2015 8:51 pm | |
| --> Piaszczysta plaża
Było ciemno, więc ledwie widziała na oczy. Niemniej jednak uparcie się rozglądała mrużąc je raz po raz, cholera nic tu nie było! Nie natknęła się na nic, co mogłoby służyć do ochrony przed deszczem, który niechybnie ich czekał. Jedyne co wpadło jej w ręce to kurtka, wrzuciła ją więc do jednej z walizek i szła dalej. Ognisko było jedynym wyraźnym punktem i kusiło przyjemnymi promieniami, pewnie już niedługo. Po chwili pojawił się koło niej pies, który do tej pory czekał grzecznie przy tobołku, który to trafił tu za sprawą Zoryi. Zapiszczał cicho gdy kolejna błyskawica przecięła niebo. -Spokojnie, jakoś to przetrwamy-zamruczała, pogłaskała go i dotaszczyła się do ogniska. Położyła obie walizki i spojrzała na Kiarę. -Przerzuciłam wszystko do jednej z walizek. Możemy użyć drugiej by zrobić sobie prowizoryczny daszek, ale nie będzie to zbyt wielkie schronienie i nie zmieścimy się wszyscy. Myślę, że lepiej ją wykorzystać do przechowania tam rzeczy. Jeśli rozleje się na dobre to będziemy mieć marny użytek z rozpuszczonych tabletek albo mokrych plastrów i bandaży. Ciuchy też możemy tam dać. Jak ulewa przejdzie to przynajmniej będzie coś suchego do przebrania Co o tym myślisz?-spojrzała pytająco. Nim jednak usłyszała odpowiedź z nieba runął na nich deszcz. Sam wrzuciła do walizki kilka gałęzi i suchych liści z nadzieją, że jak przeminie ulewa to będą mogli ponownie rozpalić ognisko i spojrzała w górę. Pragnienie wygrało, więc otworzyła usta i pozwoliła by zimne krople je ugasiły. Po chwili jednak spojrzała na towarzyszy, biorąc przy tym swój tobołek w ręce. -Co robimy? Zostanie na otwartym terenie nie jest dobrym pomysłem, ale nie możemy się też schować pod drzewami-nie dość, że drzewa ściągają pioruny to jeszcze mogli zarobić w głowę jakąś złamaną gałęzią. Najlepiej byłoby znaleźć jakiś rów, wgłębienie, cokolwiek co jest niżej i przetrwać burzę. Nie widziała tu takiego miejsca, ale może inni się natknęli na coś takiego? -Widzieliście tu gdzieś jakiś dół albo rów? To byłoby najlepsze miejsce-starała się przekrzyczeć wiatr, co było coraz trudniejsze. Czuła jak jej ubrania stają się cięższe i zimniejsze od coraz gęstszych kropel. |
| | |
Dane osobowe : lat trzynaście, Francuzka, uczennica i bywalczyni salonów
Znaki szczególne : nieujarzmiona czupryna, oczy koloru nieba tuż przed burzą, chuderlawa sylwetka
Ubiór : ciemny sweter wkładany przez głowę (a na to męska, olbrzymia bluza), spódnica przed kolano w kwiecisty wzór, czarne podkolanówki, conversy
Ekwipunek : cienki sweter wkładany przez głowę, spódniczka, podkolanówki i conversy, gumki do włosów, trzy koszulki, sweterek, szampon, męska bluza, młodzieżowa kurtka (w kieszeni bilet lotniczy na nazwisko Cugana)
Stan zdrowia : rozcięta warga, problemy z błędnikiem
Punkty : 213
| Temat: Re: (3.1) Ognisko Pon Wrz 14, 2015 9:34 pm | |
| Kiedy Jordan znów pojawił się na plaży, miała ochotę krzyknąć - jednocześnie ze złości i ulgi, dać upust wszystkim niechcianym emocjom. - Jordan - palnęła więc raz jeszcze, lecz tym razem bardziej przypominało to warknięcie niż pełne obaw westchnienie. - Co ty sobie wy... - zaczęła, marszcząc czoło tak mocne, że brwi - tak czarne, że wyglądały, jakby ktoś narysował je węgielkiem - ścisnęły się prawie w jedną linię. Przerwały jej słowa mężczyzny, na dźwięk których zmarszczyłaby nos jeszcze mocniej, gdyby tylko było to możliwe. - Nikogo tu nie było - powiedziała, choć nie mogła być pewna; w końcu przysnęła i chociaż zdawało jej się, że drzemka trwała wyłącznie ułamki sekund, prawda okazała się zgoła inna. - Może lunatykowałeś? Masz do tego skłonności? - rzucała pytaniami, choć wcale nie obchodziły jej odpowiedzi. Po prostu chciała zapełnić niezręcznie budującą się w powietrzu ciszę. Zorya wbiła wzrok w zmierzwioną wiatrem powierzchnię morza, otuliła się szczelniej materiałem męskiej narzuty i przycisnęła do klatki piersiowej rzeczy, które odnalazła w zakopanej walizce. Po chwili zastanowienia wcisnęła do kieszeni bluzy tyle przedmiotów, ile tylko mogła, w obawie, że zmokną. A potem poczuła, że lata. - Odłóż mnie na ziemię! - rzuciła, wierzgając beznadziejnie nogami. - Już czuję się lepiej, prawie mogę chodzić. Odstaw mnie! - Starała się wbić kolano w bok Jordana, nie na tyle mocno, aby zrobić mu krzywdę, jednak wystarczająco, by ten zaprzestał prób targania jej po świecie na barana. Lubiła ziemię, jej obecność pod podeszwami butów działała uspokajająco. Potem do ogniska przybyła Sam i Zorya momentalnie poczuła się lżej. - Idiotyczne jest to, że każdy rozpierzchnął się po wyspie - mruknęła, naciągając rękawy bluzy tak, aby zasłaniały jej dłonie ściśnięte w małe piąstki. - Powinniśmy trzymać się razem. Jak minie burza, to jakiś helikopter powinien po nas przylecieć - zauważyła, całkowicie pewna swoich słów. - I co, będą wtedy biegać po całym lesie w poszukiwaniu zagubionych rozbitków? Musimy się trzymać razem - westchnęła cicho. Rozejrzała się, deszcz zbierał na sile, coraz większe krople deszczu uderzały w jej głowę. Dziewczyna spojrzała na Sam próbującą złapać wodę ustami i doszła do wniosku, że wcale nie jest to głupi pomysł; ułożyła blade dłonie w koszyczek, modląc się, aby zadziałał jak kubek. Zebrane krople deszczu wlała do ust, prawie się krztusząc, choć było ich tak niewiele. Odkaszlnęła, zmrużyła lekko oczy. - Po prostu idźmy stąd - mruknęła niewyraźnie zrezygnowanym tonem głosu. - Na pewno w końcu znajdziemy jakieś sensowne schronienie. Cóż, wszędzie było bezpieczniej, niż tutaj. Nie bała się burzy, ale pioruny wściekle bijące w powierzchnię nieskończonego oceanu wcale nie prezentowały się zachęcająco. |
| | |
Dane osobowe : 26 letni Somalijczyk ubrany w grafitowy garnitur bez obydwóch rękawów
Znaki szczególne : Wysportowany/spora ilość tatuaży na klatce piersiowej i barkach
Ekwipunek : t-shirt męski (przewiązany na nodze)
Stan zdrowia : Przygniecione palce prawej dłoni, ból w klatce piersiowej, rozcięte lewe kolano
Punkty : 132
| Temat: Re: (3.1) Ognisko Pon Wrz 14, 2015 10:27 pm | |
| - Lunatykowanie? To zupełnie nie możliwe, nigdy to mi się nie przytrafiło.. z drugiej strony nie potrafie tego w jakis sensowny sposób wyjaśnić. - Westchnął cicho i podrapał się po swojej brodzie. Fakt że zniknął tak po prostu coraz bardziej go interesował. Po wbiciu przez nastolatkę kolana w bok natychmiastowo ją odstawił i zmierzył nieco złym wzrokiem. To co zrobiła było bardzo nie miłe, a Jordan chciał tylko pomóc jej w poruszaniu się. Skoro potrafi sama się poruszać to Somalijczyk nie będzie się narzucał w tym przypadku. To co powiedziała miało poniekąd sens ale są typy ludzi którzy po prostu lubią przebywać w samotności. - Myślisz że każdy chce tak przebywać z ludźmi, wątpię by rasista zechciałby siąść wspólnie ze mną przy jednym ognisku. Coś wiem na ten temat, ile razy spotkałem się z ludźmi nastawionymi do mnie agresywnie z powodu koloru skóry.. może skonczę przynudzać. - Przejechał zdrową dłonią po mokrych od deszczu włosach i stanął na proste nogi widząc Kiarę wraz z Samanthą. Uśmiechnął się pociesznie, nie chciał by zgaszone ognisko było kolejnym powodem do rozczarowania. - Nie widziałem po drodze nic takiego ale las może okazać się niegłupim pomysłem. Jest to jedyne miejsce w ktorym mozna się shować przed tą wivhurą. Teraz nie mamy czasu na szukanie jakiegos rowu czy tym podobnych póki co jesteśmy najwyższym punktem na tej plaży co może skończyć się tragicznie.. |
| | |
avatar : © frightening
Punkty : 1045
| Temat: Re: (3.1) Ognisko Wto Wrz 15, 2015 12:44 am | |
| Otwierając nieduże pudełeczko bez napisów, Jordan mógł liczyć na ciekawą zawartość. I zaiste – nie mylił się ani trochę, choć jego oczekiwania mogły raczej dosyć mocno rozminąć się z faktycznym stanem rzeczy. W opakowaniu znajdowało się bowiem dziesięć testów ciążowych, starannie zapakowanych i jeszcze niewykorzystanych. Czy mężczyzna nagle zmienił płeć i spodziewał się dziecka…? Wątpliwe. |
| | |
Multikonta : Leonardo
Dane osobowe : 33 lata, pielęgniarka, NYC
Znaki szczególne : wysoka, po kilku dniach bez odpowiedniej pielęgnacji włosów robi jej się afro
Ubiór : biała bokserka, brązowy sweterek, jeansowe, podarte spodnie, wygodne, sportowe obuwie, wisiorek i srebna bransoletka
Ekwipunek : opakowanie zapałek do zniczy, nożyczki do paznokci, lotnicza buteleczka kremu do rąk, okulary przeciwsłoneczne, pilniczek, jedna kanapka z dżemem i nieotwarta zielona galaretka w kubeczku, dwie koszulki, para spodni, sukienka, szczoteczka do zębów, szczotka do włosów, sweterek, tabletki (przeciwbólowe, przeciwzapalne, przeciwgorączkowe, przeciwalergiczne), plastry, woda utleniona, bandaż elastyczny, biała chusta
Stan zdrowia : Przemęczenie, senność, rozległe otarcia na prawej części ciała, amnezja (nie potrafi rozpoznać znajomych twarzy, zdarza się jej gubić słowa, mówić w języku niegdyś nauczonym - zdarza jej się przypomnieć fragment jakiegoś wydarzenia ze swojego życia, przypomina sobie dobę przed katastrofą)
Punkty : 346
| Temat: Re: (3.1) Ognisko Wto Wrz 15, 2015 9:22 am | |
| Kiara przez ten cały czas siedziała przy ognisku. Nie było jej zimno, ale ciepło ogniska wydawało jej się naprawdę przyjemne. Schowała torbę pod swoimi nogami, zgięła kolana, położyła na nich głowę i postanowiła odpocząć. Skończyło się dłuższą drzemką, która miała jej pomóc trochę zregenerować siły. Pewnie nikt nie zadowoliłby się tak krótkim czasem odpoczynku, ale ona jako pielęgniarka była do tego przyzwyczajona. Gdy musiała pracować na dwie zmiany to nie miała wiele czasu na odpoczynek. Dzięki temu na chwilę mogła zapomnieć gdzie się tak naprawdę znajduje. Ze snu obudził ją deszcz, początkowym delikatnych kropli nawet nie zauważyła, dopiero gdy lunęło to się ocknęła. Usłyszała grzmot i podskoczyła z miejsca. Przetarła oczy i zaczęła się rozglądać. Dostrzegła kilka znajomych twarzy, zabrała torbę i zbliżyła się do nich. - Powinniśmy iść do lasu – odezwała się od razu, miała nadzieje, że nie przestraszyła Sam, będąc za jej plecami. Podeszła bliżej, przyglądając się dziewczynce i Jordanowi, po czym kontynuowała. – Pozostawanie na plaży to nie dobry pomysł, chyba że wszyscy położymy się i spędzimy tak całą noc. Jeżeli pójdziemy do lasu to możemy ukryć się w jakiejś niecce albo chociaż znaleźć miejsce z niższymi drzewami – dodała po chwili. To drugie nie było trudnym zadaniem. Roślinność na wyspie musiała być zróżnicowana, więc wystarczy było schronić się w okolicy, gdzie znajdowały się mniejsze drzewa i nic im nie powinno grozić. Piorun przecież nie ominie czterometrowych drzew żeby uderzyć w półtorametrowe drzewko pod którym mogli się schronić. Zresztą tam przynajmniej by nie mokli i rzeczy, które posiadali nie ulegałyby zniszczeniu. Zawsze jakieś rozwiązanie. - W takim razie idziemy, tak? – upewniła się patrząc na towarzyszy. Oboje uznali, że warto się stąd ruszyć, więc pozostawała tylko Sam. I chyba nie miała wielkiego wyboru, chyba że chciała zostać sama. Kiara skinęła na nią głowę po czym skierowała się w stronę lasu, ktoś musiał zrobić ten pierwszy krok.
zt. przekierowanie ->
Ostatnio zmieniony przez Kiara Foster dnia Wto Wrz 15, 2015 6:25 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | |
Multikonta : Kate Johnson
Dane osobowe : 28 lat / dziennikarka / Amerykanka / zielone oczy / 170 cm wzrostu
Znaki szczególne : Tatuaż na prawej łopatce-jaskółka / Blizna nad lewym kolanem / Włosy jak na avku
Ubiór : Czarne spodnie, granatowa bluzka na ramiączkach, czarne oficerki
Ekwipunek : melon, mały dezodorant, cztery zapałki i kawałek papieru z siarką, działający telefon ze stłuczoną szybką, psia karma o smaku kurczaka i wołowiny, koszula męska, damska bluzka, t-shirt męski, damskie spodnie, spodnie dresowe, skarpety, pasta do zębów, szampon, kula do chodzenia, własny bagaż podręczny [komplet ubrań na zmianę (spodnie, bokserka, bielizna), kosmetyczka (kilka kosmetyków w wersji mini, paczka ledwo zaczętych pigułek antykoncepcyjnych, kilka prezerwatyw, tampony), podręczna apteczka (leki przeciwbólowe, plastry, bandaże), tabliczka czekolady, gumy do żucia, samolotowa buteleczka wody mineralnej, telefon, aparat fotograficzny (naładowane baterie), słuchawki, książka, portfel, dokumenty, długopis i notes]
Stan zdrowia : Mocniejsze obicie prawego kolana, które sprawia spory ból, brak części małego palca lewej dłoni, niewielkie oparzenie na wierzchu prawej dłoni, niewielkie zadrapania na twarzy i dłoniach. Porusza się o kuli
Punkty : 123
| Temat: Re: (3.1) Ognisko Wto Wrz 15, 2015 2:46 pm | |
| Z minuty na minutę sytuacja stawała się coraz gorsza. Odwróciła się zaskoczona gdy Kiara znalazła się obok niej. Po chwili byli mniej więcej w kupie, no powiedzmy. Przez tę ciemność nie widziała stewardesy ani tamtych dwóch facetów. Cholera, że też nie mogli po prostu iść do ogniska. -Nie, nie możemy tu leżeć. Piasek jest mokry, gdyby uderzył piorun...-pokręciła głową bo chyba wszyscy wiedzieli co to oznacza. Nie mogli ryzykować, bo tu faktycznie byli nieźle wystawieni, a zapowiadała się niezła burza. -Zgadzam się, musimy iść do lasu. Trzeba znaleźć najniżej położone miejsce, tak jak mówi Kiara, przy najniższych drzewach i trzymać się razem-tak powinni przetrwać aż to wszystko się uspokoi. Obie perspektywy nie były najlepsze, ale wyjścia nie było. Pies trzymał się blisko i ani myślał się oddalać od Sam. Skinęła głową do reszty by jeszcze raz potwierdzić, że się zgadza i ruszyła za Kiarą. -Może spróbuj podpierać się na pustej walizce? Łatwiej będzie Ci się szło, chyba...-powiedziała do Zoryi gdy się z nią zrównała. Walizka była wysoka, a przez to, że ją opróżniła to była też dość lekka. Sam widziała kątem oka wcześniejszą akcję z Jordanem, więc nie zamierzała się wykłócać z dziewczyną. Skoro uważa, że da radę to ok, ma prawo spróbować. Nie wiedziała jak jeszcze mogłaby jej pomóc. W pobliżu nie było dość wysokiej gałęzi by zrobić z niej podporę. Odwróciła się jeszcze próbując dojrzeć tamtą trójkę. -Idziemy do lasu, wgłąb! Chodźcie z nami!-krzyknęła licząc, że może ją usłyszą. Nie było czasu by po nich biegać, zwłaszcza w jej stanie.
//Jeśli ktoś jeszcze pisze to niech da nam zt i napisze w temacie do MG, że prosimy o przekierowanie ;) Będę jakoś wieczorkiem (pewnie po 20) to będę mogła odpisać // |
| | |
avatar : © frightening
Punkty : 1045
| Temat: Re: (3.1) Ognisko Wto Wrz 15, 2015 11:12 pm | |
| Deszcz nasilał się coraz bardziej, a burza ani myślała przejść, zatem pozostawanie na otwartej przestrzeni nie miało okazać się zbyt dobre w skutkach. Choć… Kto wiedział, czy nie lepsze od wejścia w sam środek gęstego, ciemnego lasu, które to wybrali rozbitkowie. Tak czy inaczej, wkrótce cała grupa ruszyła, przedzierając się przez zarośla i klucząc między drzewami. Plaża i ognisko wkrótce zniknęły z pola ich widzenia, a mrok… Mrok otulił ich niczym ciasny kokon. W lesie nie było tak mokro, bowiem szerokie baldachimy drzew tworzyły coś w rodzaju naturalnych parasoli, jednakże to wiązało się ze znacznie mniejszym natężeniem światła. Wynik tych dwóch rzeczy mógł być zatem tylko jeden… Ocaleni wyjątkowo szybko stracili orientację w terenie. Pohukiwania sów czy innych leśnych zwierząt, dźwięk kropli deszczu uderzających o liście roślin i… Szepty…? Bliżej nieokreślone słowa, które przyprawiały rozbitków o ciarki… Chętna grupa może kierować się już do lasu. |
| | |
| Temat: Re: (3.1) Ognisko | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|