IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Scarlett Fox


 

 Scarlett Fox

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Scarlett Fox


Scarlett Fox
https://wyspa.forumpolish.com/t314-scarlett-fox https://wyspa.forumpolish.com/t316-nie-wiesz-czego-chcesz-czego-nie-chcesz-wiesz#3533 https://wyspa.forumpolish.com/t317-scarlett-fox#3537
Dane osobowe :
Ucząca się, 19-letnia Amerykanka.

Znaki szczególne :
Niewinność? Dziewczęca naiwność? A może głęboko ukryta zwinność?

Stan zdrowia :
Oszołomienie, pionowe otarcia lewej strony ciała i twarzy oraz rany cięte nosa i czoła.

Punkty :
100


Scarlett Fox Empty
PisanieTemat: Scarlett Fox   Scarlett Fox EmptyNie Wrz 13, 2015 9:36 pm

Karta Pokładowa
Oceanic Airlines | Sydney, Australia → Los Angeles, USA | 22-09-2014
dane osobowe

IMIĘ I NAZWISKO:
Scarlett Mary Fox

DATA I MIEJSCE URODZENIA:
8 kwietnia 1995, Missoula/Stany Zjednoczone

MIEJSCE ZAMIESZKANIA:
Missoula/Stany Zjednoczone

NARODOWOŚĆ:
Amerykańska

ZAWÓD:
Uczennica

KLASA PRZELOTU:
Ekonomiczna (J30)

TOWARZYSZE PODRÓŻY:
Riley Marlowe (przyrodni brat)

WIZERUNEK:
Rosie Tupper
biografia

Od zawsze byłyśmy tylko my - i prócz mężczyzny, który starał się być dla mnie ojcem, nie było nikogo, kto potrafiłby zakłócić nasz codzienny rytm wspólnego życia. Byłyśmy niczym dwie niezależne krople wody, które od życia pragnęły czegoś zdecydowanie więcej, niżeli były w stanie osiągnąć. Ja i moja mama. Kobieta, która w ciągu dziewiętnastu lat mojego życia, stała się dla mnie jedynym i najprawdziwszym wzorem do naśladowania. Nie zawsze rozumiałam, o czym mówi, co właściwie zamierza mi przekazać i do czego dąży, jednak to, co mówiła, zwykle równało się z prawdą, a ja - choć z wielkim rozczarowaniem - przekonywałam się o tym na własnej skórze. Byłam ciekawskim dzieckiem i tylko głupiec stwierdziłby, iż było inaczej. Interesowałam się głównie tym, czym interesować się nie powinnam, chodziłam tam, gdzie nie wolno było mi chodzić i zazwyczaj robiłam to, czego inni kompletnie nie mogli się po mnie spodziewać. W tym wszystkim tylko ona mnie rozumiała i chyba właśnie dlatego tak strasznie się do niej przywiązałam, a miłość, jaką ją obdarzyłam, była niewyobrażalna.
Mimo, że wychowałam się w pełnej rodzinie, nigdy nie poznałam człowieka, który teoretycznie powinien nazywać się moim ojcem. Mama pragnęła przede wszystkim, bym w życiu nauczyła się jednej, bardzo istotnej według niej rzeczy - by nigdy, przenigdy nie tracić dla nikogo głowy. Nie dosłownie, rzecz jasna, jednak kiedy wypowiadała te słowa, miałam wrażenie, jak gdyby wcale nie napominała jedynie o ludzkich uczuciach. Na każde wspomnienie o ojcu, stawała się zupełnie inną osobą - z pogodnej i ciepłej kobiety, przeobrażała się w cichego, ale i przykro aroganckiego człowieka, który odpowiadał krótkimi, aczkolwiek znaczącymi słowami. Rzadko więc decydowałam się, by dzięki moim pytaniom traciła własną, prawdziwą osobowość. To nas różniło. W odróżnieniu od niej, ja nie potrafiłam stać się kimś innym. Mimo, iż wiele razy próbowała wpoić we mnie wiele cech, które jej zdaniem w dorosłym życiu najbardziej zyskają na wartości, ja byłam jedynie marną podróbką jej własnych, zaprzepaszczonych ambicji. Nie chciała dla mnie źle i nawet przez myśl by mi nie przeszło, iż mogłoby być inaczej - ona za wszelką cenę starała się obronić mnie przed parszywą częścią czekającego na mnie świata, który nieubłaganie czyhał na mnie każdego dnia. Wiedziałam o tym, a poniekąd byłam jej nawet za to wdzięczna. Próby wskrzeszenia we mnie pewności siebie, a także posiadania większego mniemania o własnych wartościach, w moim przypadku kończyły się jednak zwyczajnie porażką.
Mężczyzna, z którym moja mama zdecydowała się ułożyć sobie życie, jednocześnie sprawiając, iż również w moim życiu mimowolnie stał się bardzo ważna osobą, był kimś, kto potrafił sprawić, że każdy mój dzień, o który bała się mama, nabierał niesamowitych barw. Był człowiekiem, przy którym nie dane mi było poznać uczucia nudy i zobojętnienia. Każdy najdrobniejszy szczegół, każda najdrobniejsza rzecz i wypowiedziane niespodziewanie słowo, przy jego osobie znaczyło naprawdę wiele. Jego zamiłowanie do przygody, a także ogromny zapał do książek, pozwalał mi w każdej wolnej chwili przenosić się w zupełnie inną rzeczywistość, która zdawała się być zdecydowanie piękniejszą niżeli ta, w której żyliśmy. Dzięki niemu nauczyłam się przede wszystkim innego postrzegania tego, co nas otaczało. Nauczyłam się, jak cieszyć się każdym osobnym wdechem powietrza, każdą przemijającą sekundą i dniem - nauczyłam się być po prostu szczęśliwa z tego, co miałam i był to najpiękniejszy dar, jaki mogłam od niego otrzymać. Oboje byli dla mnie znaczącym elementem układanki zwanej życiem. Oboje znaczyli więcej, niż na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać pierwszemu lepszemu przechodniowi - byli częścią mnie. Starałam się nigdy ich nie zawodzić i pomimo, iż nie zawsze wszystko szło po mojej myśli, chciałam, by byli ze mnie dumni. Grzecznie uczęszczałam do szkoły i uczyłam się, choć nie tak chętnie, jak tego, o czym opowiadał mi ojczym, jednak z pozytywnym rezultatem. Nie sprawiałam problemów, choć niekiedy tak bardzo chciałam się sprzeciwić. Nie potrafiłam inaczej. Myśl o tym, iż mogłabym ich zawieść, była zbyt bolesna i zbyt uciążliwa, bym mogła wyrządzić im przykrość. Byłam im po prostu wdzięczna, że żyłam tak, a nie inaczej.
Życie z każdym kolejnym rokiem mijało mi zadziwiająco szybko, a wraz z nim, moja wiedza i doświadczenie coraz bardziej wdrażały mnie w monotonność tego świata. Jedyną odskocznią, jaką miałam, był mój wyimaginowany świat, który swoimi zainteresowaniami ukazał mi ojczym. Uwielbiałam powracać do niego mimo dojrzalszego wieku, w który powoli wchodziłam. Książki stały się dla mojego serca wspaniałym przyjacielem, a marzenia o wielkich podróżach - choć jak na tak nieśmiałą osóbkę, jaką byłam - mimo, że jedynie marzeniami, były również nadzieją na lepsze jutro. Czas mijał jednakże nieubłaganie i nawet to, w co wierzyłam, nie było w stanie zatrzymać wieści, iż wszystko się zmieniało. Zmieniało się nie tylko otoczenie, w którym żyłam, ale i osoby, przy których boku trwałam, a przede wszystkim - zmieniało się ich zdrowie.
Razem z mamą wiele łez wylałyśmy na wieść, iż mężczyzna, który ofiarował nam swoje serce, dając poczucie miłości i pełnej rodziny, nieodwracalnie zachorował. Obie doskonale zdawałyśmy sobie sprawę z sytuacji, jednak z każdą nową diagnozą, mimo, iż powinnyśmy się jednoczyć, my paradoksalnie oddalałyśmy się od siebie coraz bardziej. Coraz częściej poczynałam myśleć o tym, co miało nadejść, jednocześnie starając się zachować trzeźwe myślenie, którego z pewnością nie potrafiła zachować moja rodzicielka. O moim ojczymie po prawdzie nie wiedziałam zbyt wiele, jednak to, o czym wiedziałam, a mianowicie fakt, iż posiadał syna, okazał się być jedyną nadzieją na powrót naszej rodziny do normalności. Decyzja, którą podjęłam, by ratować to, co z niej pozostało, była decyzją, która obudziła we mnie pewnego rodzaju odwagę - może nie zmieniła wiele z mojej osobowości, ale z racji tego, iż nie była łatwa, na pewno poprawiła moją samoocenę, która w tamtym okresie doprawdy szczególnie wisiała na włosku. Podobnie jak o samym ojczymie, nie wiedziałam również zbyt wiele na temat jego syna, prócz kilku przydatnych informacji, między innymi do których zaliczało się, że zarówno jak ojciec, uwielbiał podróżować, a co za tym szło - prowadził dosyć koczownicze życie. Nie mieliśmy z nim stałego kontaktu, poza kartkami, które wysyłał do nas za każdym razem, gdy znalazł się w innym miejscu, a ja sama nigdy w życiu nie widziałam go na oczy, jednak zdecydowałam się, że go odnajdę. Zdecydowałam, że wyjadę tam, skąd przysłał do naszego domu ostatnią pocztówkę. Oszalałam? Tak mi się wówczas wydawało, jednak ani ojczym, ani moja matka nie widzieli w moim pomyśle niczego złego, albo przynajmniej widzieć nie chcieli, więc posiadając pewnego rodzaju zgodę, najnormalniej w świecie poleciałam do Australii, do miasta zwanego Mona Vale.
Odnaleźć człowieka, którego nigdy się nie znało, okazało się być o wiele bardziej łatwiejszym zadaniem, niżeli samo pierwsze z nim spotkanie. Posiadając bowiem pełną garść podstawowych informacji, nie miałam problemu z odnalezieniem się w tak małej mieścinie, jaką było Mona Vale. Ujrzenie jego twarzy mimo wszystko wcale nie przyniosło ulgi, a raczej lekkie zażenowanie i niemalże współczucie, które kierowane było uczuciem, jakie uderzyło we mnie w pierwszej chwili - uczuciem, iż stoi przede mną osoba, której choć mimowolnie, odebrałam przecież ojca. Długo nie mogłam pozbyć się myśli, że po prawdzie wcale nie powinnam była tam przyjeżdżać, jednak usłyszawszy jego zgodę na powrót do Stanów, do chorego ojca i kobiety, z którą żył, czyli mojej mamy, emocje nieco opadły. Opadły do chwili, w której siedząc w powrotnym samolocie z Sydney - znajdującego się blisko Mona Vale - do Los Angeles, z którego mieliśmy powrócić do Montany, poczułam zdecydowanie zbyt mocne turbulencje...

charakter

Chciałabym móc stwierdzić, że jestem odważną i pewną siebie dziewczyną, która wie, czego oczekuje w życiu. Chciałabym również opisać siebie jako osobę hardą i zawziętą, jednak nie miałoby to kompletnie jakiegokolwiek sensu. Nie jestem ani odważna, ani pewna siebie, a do hardości i zawziętości doprawdy mi daleko. Mama zawsze powtarzała, że mam w sobie coś, czego inni powinni mi jedynie zazdrościć - widoczną niewinność oraz typowo dziewczęcą empatię, ale i pewną zwinność. Uważała, że powinnam być dumna z tego, iż mimo przytłaczającej mnie ze wszelkich stron rzeczywistości, ja wciąż jak głupia się uśmiecham. Mało kto potrafi dostrzec w najsmutniejszych chwilach pozytywne wartości, jednak ja jestem w stanie tego dokonać. Nie potrafię być obojętna na krzywdę innych, choć wiele razy zdarzyło mi się stchórzyć, gdy ktoś potrzebował mojej pomocy. Z reguły staram się nie pchać do przodu, ani nawet zbytnio nie ukazywać swojej osoby otoczeniu, jednak w sytuacjach, które naprawdę mnie zdenerwują, nie jestem tak obojętna na swoje zdanie, niżeli bywam na co dzień. Wrażliwość potrafi być doprawdy męczącą cechą osobowości, jednak w niektórych momentach, według mojej matki, zdecydowanie się przydaje. Nie to, żebym non stop chowała się za plecami innych ludzi - co to, to nie! Wolę jednakże podporządkować się pod kogoś innego, niż narzucać swoją opinię. Jestem otwarta na wszystko, co nowe i nieznane, choć zapewne sama nigdy nie zdecydowałabym się wyruszyć w świat - niepewność zręcznie odwiodłaby mnie od tego pomysłu. Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, iż bardzo często nie zdaję sobie sprawy z tego, jak bardzo ufnym, a przy tym nieco naiwnym człowiekiem jestem, który, o zgrozo, mógłby zaufać niemalże każdemu, kto potrafiłby omotać jego osobę wokół własnego palca.

umiejetnosci

Z racji tego, że jestem raczej drobną osobą, którą natura nie obdarzyła również zbyt wysokim wzrostem, potrafię zmieścić się niemalże wszędzie. Podobnie jest ze wspinaniem się na większe wysokości, ponieważ i to nie sprawia mi większych kłopotów. Jestem również lekka, więc z pewnością przydałabym się do czynności wymagających podniesienia mnie, by po coś sięgnąć. Dzięki opowiadaniom ojczyma i szkolnej edukacji, posiadam pewną wiedzę na temat świata i otaczającej mnie przyrody, dlatego też myślę, że nie miałabym problemów z odnalezieniem się w miejscu, w którym jeszcze nie byłam. Co prawda nie mam zdolności do budowania, ani majsterkowania, ale potrafiłabym poradzić sobie z ogniem, jak i z odróżnieniem pewnych gatunków roślin czy zwierząt.

dodatkowe informacje

△ JĘZYKI:
Amerykański (zaawansowany) oraz niemiecki (komunikatywny).
△ ZAWARTOŚĆ BAGAŻU:
Tylko i wyłącznie większa torba na ramię, a w niej: ciepła bluza z kapturem, para bielizny na zmianę, para skarpetek, materiałowa bluzka, dżinsy, notes z numerami telefonów, długopis, pudełko śniadaniowe z dwiema kanapkami, tabletki przeciw chorobie lokomocyjnej, telefon komórkowy, słuchawki, bezbarwna pomadka, okulary przeciwsłoneczne, klucze do mieszkania oraz portfel z dokumentami, kartą kredytową i zdjęciem mamy.
△ INNE:
— Cierpię na chorobę morską, której nijak nie da się powstrzymać - w mniejszym stopniu działają na mnie jedynie tabletki.
— W sytuacjach, które bardzo mnie stresują, potrafię niespodziewanie rozpłakać się i dostać ataku lekkiej histerii, jednak zdarza się to naprawdę rzadko.
— Okropnie boję się bólu. Mam lęk przed igłami i wszelkimi rzeczami, które można byłoby wykorzystać, by wbić mi w ciało. Przed nożami również, choć na ogół staram się tego nie okazywać.
— Nie jestem wybredna, zjem wszystko, co mi podadzą pod nos. Potrafię również dostosować się do wielu sytuacji.
— Nie potrafię pływać - idę na dno jak głaz!


Powrót do góry Go down
Felicia Sage


Felicia Sage
https://wyspa.forumpolish.com/t137-felicia-andrea-sage https://wyspa.forumpolish.com/t145-czy-leci-z-nami-pilot https://wyspa.forumpolish.com/t144-felicia-andrea-sage
Dane osobowe :
25 lat | stewardessa | wdowa | pół Brazylijka, pół Australijka | 180 cm

Znaki szczególne :
krótkie włosy w kolorze blond | czasami przechodzące w błękit, jasnoniebieskie oczy | praktycznie non stop czerwone usta

Ubiór :
gruby łańcuszek ze srebrnym krzyżem łacińskim, personalizowany, grawer ANGELO na pionowej części z tyłu, przy skórze pod koszulką | kolczyki-liski ze złota (wkręty) | długie spodnie damskie w stylu kowbojskim | biała koszulka męska | niebieska koszula damska z długimi rękawami | kowbojki | cienkie rajstopy podarte przy kolanach

Ekwipunek :
Dziecięcy plecak moro, a w nim: krem nawilżający, paczka mokrych chusteczek, czarna farba do włosów, maskara, dwie tabletki paracetamolu, dwie grube frotki, zeszyt, komplet kolorowych kredek, pluszowy miś, strój stewardessy [podarta sukienka, porwany żakiet, baleriny na niskim obcasie], pięć kiełbasek, dwie tortille, butelka koniaku, opakowanie tabletek antykoncepcyjnych, buteleczka wody utlenionej, poradnik Kamasutry, pusta butelka.

Stan zdrowia :
drobne ranki na twarzy i wierzchach dłoni |oczyszczone rany po szkle powbijanym w plecy - hipsterska wersja jeżozwierza | rozcięty łuk brwiowy - bo naturalne farby do twarzy są w cenie

Punkty :
673


Scarlett Fox Empty
PisanieTemat: Re: Scarlett Fox   Scarlett Fox EmptyPon Wrz 14, 2015 4:03 pm

witaj na Wyspie!

Cieszymy się, że zdecydowałeś/aś (zmienić na właściwe) się do nas dołączyć i mamy nadzieję, że zostaniesz z nami na długo! Pamiętaj, że przed rozpoczęciem rozgrywki musisz założyć jeszcze informator oraz zarezerwować miejsce w samolocie. Punkty za Kartę otrzymasz po założeniu Informatora. Jeśli będziesz mieć jakieś uwagi lub pytania - pisz śmiało, od tego tutaj jesteśmy! (: 
Uwagi do Karty: Śliczna, długa Karta, nad którą mogłabym się porozpływać, ale wtedy w bagażu musiała by się znajdować przynajmniej jedna dawka insuliny. Scarlett Fox 1615451806
Pozgrywam zatem super-hiper-twardego admina i puszczam Cię już do fabuły, byś mogła coś tam sobie rozegrać.
Leć i baw się dobrze! <3
Powrót do góry Go down
 
Scarlett Fox
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Scarlett Fox

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
All hope is lost :: Offtop :: Archiwum :: Karty Pokładowe-