IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.)


 

 Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.)

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Wyspa


Wyspa
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
125


Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.) Empty
PisanieTemat: Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.)   Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.) EmptySro Sie 05, 2015 3:21 pm

Siedzenia

klasa biznesowa - sektor 1.

Klasa biznesowa to wygodne, podwójne fotele z możliwością regulacji położenia. Każde miejsce wyposażone jest w płaski ekran, odtwarzacz wideo z wbudowaną wypożyczalnią filmów i seriali, a także zagłuszające hałasy otoczenia słuchawki.

Spis pasażerów podróżujących klasą biznesową:
(zobacz umiejscowienie sektora 1. na planie samolotu)

A06 - wolne
A07 - wolne
B06 - wolne
B07 - wolne
C06 - wolne
C07 - wolne
D06 - wolne
D07 - wolne
G06 - wolne
G07 - wolne
H06 - wolne
H07 - wolne
J06 - wolne
J07 - wolne
K06 - wolne
K07 - wolne


Powrót do góry Go down
Leah Vaughn


Leah Vaughn
https://wyspa.forumpolish.com/t54-leah-vaughn https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t55-leah-vaughn#71
Dane osobowe :
26 lat, day trader, NYC

Znaki szczególne :
włosy w kolorze jasnego blondu, czerwona szminka, okulary przeciwsłoneczne, szelmowski uśmiech

Punkty :
133


Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.)   Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.) EmptyWto Sie 11, 2015 12:15 am

    | Lecimy, ale nie dolecimy. Heheszki... lub coś w tym stylu.
Przebywała w dzikiej Australii wystarczająco długo, aby przekonać się, że potrzebowała powrotu do cywilizacji. Prawdziwej cywilizacji umiejscowionej na dowolnym wybrzeżu.
Jasne, w lepszych chwilach posiadała zasięg w telefonie, nie musząc korzystać z tego okropnie zakurzonego aparatu z żółtą, plastikową słuchawką większą od jej głowy, a już na pewno od nowego iPhone’a. Śmieszne, że za każdym razem, kiedy mijała ten stacjonarny aparat, nie dowierzała w wybory własnego teścia. Dlaczego, pomimo swojego zdrowego podejścia do życia, postanowił ten wytwór piekielny pod dachem własnego domu, aby niszczył względne poczucie estetyki ponętnym blondynkom? Nie znała go zbyt dobrze, ale najwidoczniej miał zadatki na człowieka-posiadającego-własne-muzeum.
Internet także dział zaskakująco dobrze i tylko czasem ostatnia kreska ginęła z pola widzenia, zmuszając Leah do przymusowej przerwy na kawę. Właściwe, czego mogła jeszcze potrzebować? Dostała świetne wakacje na obcym kontynencie, poparte zwolnieniem lekarskim!
Jednakże pani Vaughn nie drażniło nawet, iż pomiędzy pogrzebem a familijnym zacieśnianiem więzów nie znalazła czasu na zakupy w Sydney. Bardziej przerażał ją brak czegokolwiek w promieniu najbliższych dwudziestu mil. Ogromne pola ciągnęły się aż po sam horyzont oraz grobowa cisza niezależnie do pory dnia lub nocy, mogąca powtórnie zabić nieboszczyka, popychała ją ku lekkim atakom paniki, których nigdy wcześniej nie uświadczyła. Czemu nikt nie postawił jakiegoś miasta? Ratunku.
Idąc dalej, niepokoił ją brak stałego zajęcia - przez te kilka dni poznała najnowsze wydarzenia ze stolicy Peru oraz wyniki castingów koreańskich modelek do najnowszej kolekcji jakiejś sieciówki, której nazwy nie potrafiła wypowiedzieć… zapewne jak większość społeczeństwa. Jednak najbardziej obawiała się tego, iż będzie musiała wykonać telefon do służby porządkującej niemiłe sprawy z krokodylami oraz innymi im podobnymi (nie znała dokładnej nazwy, ale naprawdę nie chciała jej poznać). Wystarczyło, że wklepała we wszystkie komórki numery na każdą ewentualność. Natomiast przed założeniem butów pięć razy wykonywała testy na obecności czarnej wdowy, ponieważ zdążyła przejrzeć całą listę najbardziej jadowitych pająków, wstrzymując oddech przy każdym kolejnym zdjęciu. W duchu modliła się do Boga, nieważne jakiego, aby nie spotkać, chociażby któregokolwiek z tych okazów jako zabawki.
Z dostrzeganych plusów, zrozumiała, czemu Alexander bywał tak bardzo dziki, w wielu dziedzinach... oraz dlaczego spodobało mu się w Los Angeles. Tam przynajmniej nic nie czyhało na jego życie. Jakieś dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Podążając w stronę wykupionych, nie mogła pozostawać dłużej bierna ku sytuacji sprzed zaledwie dziesięciu minut.
- Dlaczego jak zwykle musisz zachowywać się jak dupek? - rzuciła ozięble, powracając do kolejnej przepychanki słownej, którą Alex urządził na lotnisku. W przeciągu tych kilku dni zdążyły się pokłócić… Właściwe po milion pięćset osiemdziesiątym szóstym razie przestała liczyć, skupiając swoją uwagę ku aktualnej sytuacji na rynku.
Ach, przypomniały jej te wszystkie dobre czasu wspólnego życia!
Powrót do góry Go down
Zoey M. Vaughn


Zoey M. Vaughn
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
Dane osobowe :
17 lat, początkujący farmer, obywatelka Australii, dobry człowiek, nie to co brat

Znaki szczególne :
blizna na kolanie

Stan zdrowia :
rozległe poparzenia nóg

Punkty :
165


Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.)   Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.) EmptyWto Sie 11, 2015 8:12 pm

Zoe nie miała wcale ochoty z nimi rozmawiać, zabierać miejsca w dyskusji, którego zwykle łaknęła w jak największych ilościach. Była dzisiaj nad wyraz milcząca, to chyba dlatego, że kiedy tracisz dwójkę rodziców i nie masz już nikogo, a czujesz się tak bardzo sam… To nie jest dobrze. A jest jeszcze gorzej, kiedy wciskają Ci inną/nową/starą rodzinę i okazuje się nią Twój brat. Wyrodny! Bo gdyby był może na farmie, może gdyby ulżył ojcu w pracach, to ten nie leżałby teraz pod ziemią, z której  Zosia była zmuszona uciec znów przez Alexandra. Chciał wyprzedać majątek? Może dobrze, że nie powiedział tego jeszcze zbyt głośno. Sama Zosieńka nie pytała, bo bała się to usłyszeć, więc przyjęła bilet, który miała ochotę podrzeć na tysiąc kawałków, ale jednak tego nie zrobiła. Po prostu w głowie kombinowała już czy w LA będzie w stanie znaleźć dorywczą pracę, aby zarobić na niego i oddać mu pieniądze. Zdecydowanie nie chciała być nic mu winna.
A przyjechała również Leah, kochana Leah. Ona Zosieńkę lubiła, ona jej nie traktowała jak powietrza. Zabrała ją do dużego miasta i pokazała jej piękne miejsca, ona była przyjacielem. A takich ludzi właśnie teraz Zosieńka potrzebowała. Także przez cały dzień przed pogrzebem i po nim, nie było do Zosi podejścia, bo milczała albo spacerowała się wszędzie gotowa się zgubić i nie pozwolić się znaleźć. A jednak wróciła, spakowała walizki i wylądowała z nimi na lotnisku. Z ich dwójką, która jak widać nie kochała się za bardzo. Zosia z wepchniętymi słuchawkami w uszy udawała, że nie słyszy ich gwaru, ani innych ludzi. Wzrok skupiła na dziecku kobiety, która chciała chyba odpocząć, a malec kręcił się tuż obok niej zabierając co raz to więcej uwagi nawet przechodniów. Nawet Zoe chciała do niego podejść i pobawić się z nim w jakąś grę o znikających misiach niż stać tu przy swoim ukochanym braciszku i bratowej. Także heja.
W końcu jednak udało im się dotrzeć do samolotu, a Zoe zajęła miejsce, które wskazała jej Leah i dopiero wtedy wyciągnęła jedną słuchawkę z ucha.
– Będzie mi wybitnie miło jak się przestaniecie kłócić. Nie warto. – tu zwróciła się głową do Leah z dwuznacznym spojrzeniem, które dotyczyło ostatniego zdania jej wypowiedzi. Nie warto dyskutować z Alexandrem, bo i tak w końcu wyprzeda ojcowiznę i wszystko, co należało do Zoey, bo farma nie była jego. Nigdy.


Ostatnio zmieniony przez Zoey M. Vaughn dnia Sro Sie 12, 2015 10:43 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Alexander Vaughn


Alexander Vaughn
https://wyspa.forumpolish.com/t48-alexander-vaughn https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t50-alexander-vaughn
Dane osobowe :
33 lata, inżynier bez prawa do wykonywania zawodu, Los Angeles

Ekwipunek :
bawełniana koszulka, cienka kurtka, spodnie dżinsowe, buty sportowe,

Stan zdrowia :
wybite lewe oko, pluje krwią

Punkty :
116


Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.)   Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.) EmptySro Sie 12, 2015 10:23 pm

Byli na pokładzie od dwóch i pół minuty, a już miał ochotę podczołgać się na kolanach do najbliższej stewardessy i błagać ją o możliwość zamiany klasy biznesowej na ekonomiczną. Gdzieś na tyle, daleko, daleko stąd. A jeszcze lepiej - w innym samolocie. Klął w myślach, niedbale odkładając torbę z laptopem na półkę i siadając w fotelu. Czuł się klaustrofobicznie; i nie tylko dlatego, że znajdował się w zamkniętej, metalowej puszce, wzbijającej się właśnie w powietrze. To obecność jego współpasażerek zdawała się wysysać cały tlen z jego najbliższego otoczenia, nie pozwalając mu na wzięcie głębszego wdechu, czy w ogóle - na dalsze egzystowanie. Czternaście godzin, niemal czternaście godzin będzie musiał spędzić, dzieląc tę niewielką przestrzeń z Najbardziej Irytującym Duetem Świata. Każda z kobiet, która mu towarzyszyły, była w stanie w pojedynkę wytrącić go z równowagi, a tymczasem zdawały się zawrzeć jakąś milczącą komitywę, której ani nie rozumiał, ani rozumieć nie chciał.
- Gdybym zachowywał się inaczej, nie miałabyś się na kim wyżywać - odpowiedział przez zaciśnięte zęby, kierując się do blondynki; słowa siostry zignorował, nie za bardzo wiedząc, jak mógłby je skomentować. Nie miał jej za złe, że brała stronę Leah; wiedział, że nie chciała tu być ani trochę bardziej niż on, i że najprawdopodobniej również nie uśmiechało jej się mieszkanie z nim pod jednym dachem. Bo tak - nie był z tego dumny, ale nagłe wepchnięcie go w rolę ojca nastolatki, której tak naprawdę wcale nie znał, znajdowało się tak daleko od spełnienia marzeń, jak to tylko było możliwe. I nie chodziło o to, że jej nie kochał, ale w jego pamięci wciąż pozostawała jako uśmiechnięta, biegająca wesoło kilkulatka. Dziewczyna, która siedziała obok, była nie tylko prawie dorosła - była problematyczna, niezadowolona z jego towarzystwa, a na dodatek właśnie straciła ojca. Zdawał sobie sprawę, że najprawdopodobniej nie będzie w stanie sobie z nią poradzić i przez krótką chwilę miał ochotę po prostu zostawić ją w tej pierdolonej Australii, nie oglądając się za siebie. Ale nie mógł; nie mógł, bo wciąż miał przed oczami zawiedzione spojrzenie ojca, od którego odciął się na długie lata, zwyczajnie zatrzaskując drzwi domu. Zabawne - mimo że jego staruszek leżał już sześć stóp pod ziemią, nigdy nie wydawał mu się bardziej żywy. - Ach, i news dnia - nikt nie kazał ci lecieć tym lotem - dodał jeszcze, zupełnie bez sensu, już czując, jak podnosi mu się ciśnienie. Tak na niego działała; wystarczyło, że otworzyła usta, a już jego spokój trafiał szlag i nie potrafił się zdecydować, czy chce zamknąć się z nią w pokładowej toalecie, czy po prostu roztrzaskać jej głowę jednym z tych telefonów, które tak fanatycznie nosiła ze sobą.
Powrót do góry Go down
Leah Vaughn


Leah Vaughn
https://wyspa.forumpolish.com/t54-leah-vaughn https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t55-leah-vaughn#71
Dane osobowe :
26 lat, day trader, NYC

Znaki szczególne :
włosy w kolorze jasnego blondu, czerwona szminka, okulary przeciwsłoneczne, szelmowski uśmiech

Punkty :
133


Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.)   Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.) EmptySro Sie 12, 2015 11:17 pm

Mawiano, że koniec podróży należał do ciężkich przeżyć - powracało się bogatszym o nowe doświadczenie, bagaż silnych emocji oraz silną tęsknotę za domem.
Ona, korzystając z kilku dni wolnego, postanowiła odwiedzić pierwsze siedlisko swoich młodzieńczych szaleństw, zakrapianych całą ulewą taniego alkoholu oraz nagich kąpieli w oceanie wraz ze starszymi do siebie chłopcami. Od czasu odejścia od Alexandra nie odwiedziła zachodniego wybrzeża ani razu, a kalifornijski styl życia, pomimo jasnej cery, miał zapewne pozostać w jej sercu już do końca dni.
I to wcale nie tak, że nie czuła się prawdziwym Nowojorczykiem, ponieważ uwielbiała to ciągłe życie w pośpiechu bądź dachy identycznie żółtych taksówek stojących w korkach. (Wszystkie filmowe metafory odnośnie do ich niesamowitego pędu były kłamstwem.) W tak krótkim czasie wspaniale się odnalazła - kupowała kawę w budkach, w których imiona kotów były dla niej bardziej jasne niż pierwsza litera personaliów sprzedawcy; potrafiła zawalczyć o swoje miejsce na chodniku, próbując nie kląć na okropnych turystów, nieudolnie odnajdujących się na planie miasta… prawie jakby sama nie należała do tych młodych jagniąt tuż po przyjeździe. Nigdy nie rozmawiała o dzieciach. Przeszła silną ewolucję mieszkaniową, polegającą na przejściu z pudełka po butach bez kawałka okna przez cztery, kolejno większe aż do całkiem przyjemnego apartamentu. Zdarzało się jej bojkotować okropnie brudne hałdy śniegu podczas styczniowej przebieżki przez miasto, jednak nie mogła zatęsknić za Los Angeles… żyła w Nowym Jorku! W miejscu, w którym można było robić wszystko, czego dokonywali ludzie na całym globie.
Głos Zoey zapewne nie mógłby załagodzić żadnej kłótni, jednakże Leah nie postanowiła jej ignorować. Czuła silną misję uświadamiania tej młodej kobiety, jeszcze przynajmniej przez najbliższe kilkanaście godzin lotu. Nigdy nie zaufałaby w metody wychowawcze swojego (eks)męża.
- Mi byłoby wybitnie miło, gdyby Twój brat przestał zachowywać się, jakby chował w spodniach osiem fiutów, ale cóż - cmoknęła z dezaprobatą. - Życie nie spełnia naszych marzeń, powinnaś sobie to zapamiętać. - Wbrew pozorom mówiła te słowa do siedemnastolatki, która ponad tydzień temu straciła swojego ojca, zostając oficjalnie oraz w pełni sierotą, zmuszoną do przeprowadzi na oby kontynent do mieszkania nieznajomego gbura. Faktycznie, chyba nie najlepszy czas!
- Zdecydowanie - rzuciła nerwowo, poprawiając okrągłe okulary przeciwsłoneczne. - Tylko o tym marzyłam. Nawet nie ma pojęcia jak trudne, złe i nie do wytrzymania - każde z słów sztucznie przeciągała- były te lata bez ciebie - zaśmiała się sucho.
- Pewnie całkiem na rękę byłoby ci, gdybym została tam jaką karmą dla wściekłego kangura. Z dwojga złego - chyba jednak wolałam polecieć do swojego rodzinnego miasta razem ze wściekłym osłem. Ale, jeżeli mówimy o wiadomościach z pierwszej ręki, ty mogłeś nie przyjmować ode mnie wygodnego biletu do klasy biznesowej - wcale nie wypominała mu dolarów wydanych na jego osobę. Spoglądając w przeszłość, zapewne była mu winna nieco więcej niż bilet lotniczy z Sydney do Los Angeles, ale próbowała wściec go na wszystkie sposoby. Znała jego słabe punkty, a obrażanie dumy to strzał w dziesiątkę. Jeszcze kilka dni temu myślała, że ta podróż mogła być naprawdę rodzinna.
Och, wcale nie nosiła ze sobą fanatycznie telefonów. W cywilizowanym świecie normalni ludzie nie mogli posiadać wyłącznie jednego telefonu, a od trzech zaczynała się zdrowa norma. Dzień dobry, dzikusie.
Powrót do góry Go down
Zoey M. Vaughn


Zoey M. Vaughn
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
Dane osobowe :
17 lat, początkujący farmer, obywatelka Australii, dobry człowiek, nie to co brat

Znaki szczególne :
blizna na kolanie

Stan zdrowia :
rozległe poparzenia nóg

Punkty :
165


Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.)   Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.) EmptySro Sie 12, 2015 11:28 pm

Stety lub niestety, Zoey nie mogła się wzruszyć takimi wspomnieniami, aby ucieszyć się z obecności Alexandra. Według niej on po prostu wszystko zniszczył i nie interesowało go nic innego poza sobą, czego dowodem były chociażby obecne kłótnie z żoną. Wszak Zosiaczek nie miał pojęcia, że brat się z perłowłosą rozstał i postawił na samotne życie. Była pewna, że jest skazana na mieszkanie z ich dwójką i w sumie perspektywa bycia współlokatorką Leah nie była zła, ale wiązała się z Alexem, a tym samym Zoe była za tym, aby samolot zawrócił i zostawił ją w Australii.
– Ahm. – mruknęła cicho, co do tych ośmiu fiutów, bo nie była pewna czy to odpowiedni czas, aby powiedzieć Leah, że jest dziewicą i wolałaby zacząć od jednego, a nie tak jak Alex i Ona – od ośmiu. Czy oto się kłócili? O niezaspokojenie seksualne? To było bardzo możliwe w ich przypadku, bo w żaden sposób nie przypominali szczęśliwej pary. Szczególnie wytykanie sobie nawzajem finansów zbiło z tropu panienkę Vaughn.
Z pewnością to ją uderzyła najbardziej śmierć ojca, w końcu była z nim najdłużej, najbardziej wierna rodzinnemu interesowi i nie miała nic przeciwko, aby zostać na farmie. W końcu lubiła jazdę konną, wysoką temperaturę i rozpalające słońce. Jednak nie o walorach pogodowych rozprawiała w myślach, po prostu bała się, że przez Alexandra nigdy tam nie wróci. Wciąż nie wiedziała jak jeszcze rozegrać okradzenie go, zabranie pokaźnej sumy i powrót do Australii, do domu, do rodziny. On nie należał do grona jej bliskich i Zoey miała nadzieję, że nie będzie nawet próbował.
– Jestem pewna, że gdy wyprzeda całą ojcowiznę będzie go stać na oddanie Ci za ten bilet. Niestety odpowiedzialności i bycia facetem nie da się kupić, więc pozostanie wciąż ubogi w tej kwestii. Ojciec byłby dumny, pewnie dlatego przewraca się w trumnie… Wygodnie mu. – szarpnęła słowami drażniący ją temat, tylko tyle mogła zrobić.
– Dziękuję za uwagę. Możecie wrócić do małżeńskiej sprzeczki. – dodała ciszej odnajdując zainteresowanie we frędzelku od spodenek.
Powrót do góry Go down
Alexander Vaughn


Alexander Vaughn
https://wyspa.forumpolish.com/t48-alexander-vaughn https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t50-alexander-vaughn
Dane osobowe :
33 lata, inżynier bez prawa do wykonywania zawodu, Los Angeles

Ekwipunek :
bawełniana koszulka, cienka kurtka, spodnie dżinsowe, buty sportowe,

Stan zdrowia :
wybite lewe oko, pluje krwią

Punkty :
116


Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.)   Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.) EmptyCzw Sie 13, 2015 12:07 am

Nie wierzył, że już kłócili się o pieniądze. Parsknął pod nosem, zerkając z niedowierzaniem na swoją byłą żonę i po raz setny (tego ranka) zadając sobie pytanie, co kiedykolwiek mógł widzieć w tej kobiecie. Właściwie nie powinien być zaskoczony; od dawna wiedział, że była królową hipokryzji, spędzili przecież na kłótniach tysiące godzin, rozbili o ściany dziesiątki szklanek i roztrzaskali o kuchenne blaty co najmniej tyle samo talerzy. Nieprzypadkowo dziewczyna pracująca na kasie w najbliższym sklepie z ceramiką stała się w końcu jego najbliższą znajomą; jako stały klient rozmawiał z nią często, Leah przecież wolała zwiedzać sklepy z ubraniami i Alex był pewny, że do tej pory była przekonana, że rzeczy w domu naprawdę potrzebne, po prostu się tam pojawiały.
A i tak tracił nerwy; robiła to specjalnie, uwielbiała patrzeć, jak się rozsypuje, a jego obojętna maska pęka pod naporem jej złośliwości. To go nie bolało, był do tego przyzwyczajony; co innego słowa Zoey. Jakich bzdur naopowiadała jej o nim Leah? Zacisnął dłonie w pięści, rozprostowując palce powoli dopiero po chwili i tylko cudem powstrzymując się od chwycenia nimi tych tlenionych włosów.
- Nie lecę tutaj dla ciebie, skarbie - powiedział przez zaciśnięte zęby. Nie podnosił głosu tylko dlatego, że wiedział, że sprawiłoby jej to satysfakcję. - I nie wiem, czy udało ci się już to przekalkulować, ale technicznie rzecz biorąc, kupiłaś te bilety za moje pieniądze.
Odwrócił się od niej, opierając się o fotel. Boże, ile by dał, żeby wreszcie zamknęła usta.
Żeby obie zamknęły usta.
Może żadna nic już nie...
Nic z tego.
Spojrzał na siostrę, tym razem nie mogąc już jej zignorować. Zmarszczył brwi, po raz kolejny mając wrażenie, że brakuje mu jakiegoś elementu tej całej układanki. Chociaż był pewien, że Zoey nigdy wcześniej nie spotkała Leah, to wypowiedź tej pierwszej w dziwny sposób brzmiała jak wyjęta z ust tej drugiej. Zwariuję, bożeojczewszechmogący, niech ktoś wysadzi ten samolot.
- Skąd ci przyszło do głowy, że ktokolwiek cokolwiek sprzedaje? - zapytał. Nie to, żeby nie przeszło mu to przez myśl; ostatnio nie wiodło mu się najlepiej i odojcowskie pieniądze z pewnością pomogłyby stanąć mu na nogi, ale nigdy nie wypowiedział tych myśli na głos i przez moment czuł się szczerze dotknięty. Nie miał przecież zamiaru podejmować żadnej decyzji bez udziału siostry, chociaż wiedział, że na farmę nie wróci nigdy. - Nie kłócimy się - dodał, chociaż przecież to właśnie robili. - I na całe szczęście, nie jesteśmy już małżeństwem.
Powrót do góry Go down
Leah Vaughn


Leah Vaughn
https://wyspa.forumpolish.com/t54-leah-vaughn https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com/t55-leah-vaughn#71
Dane osobowe :
26 lat, day trader, NYC

Znaki szczególne :
włosy w kolorze jasnego blondu, czerwona szminka, okulary przeciwsłoneczne, szelmowski uśmiech

Punkty :
133


Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.)   Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.) EmptyCzw Sie 13, 2015 3:08 pm

Ojciec Alexandra musiał posiadać podobny gust do kobiet, ponieważ po pierwszym, krótkim spotkaniu szybko poddał się urokowi, kryjącemu się w każdym calu kwadratowym organizmu pani Vaughn. Wystarczył krótki telefon, śpiewny głos oraz chęci do nawiązania kontaktów, aby zaufać kobiecie noszącej jego nazwisko zapewne z niepohamowaną dumą. Przyjął ją pod swoim dachem, jakby znali się od zawsze. Po dniu, zamiast pójść pracować w polu, opowiadał jej o wszystkich niesamowicie poruszających historiach rodzinnych, mających miejsce pod dachem ubogiego domu.
Musiał bardzo tęsknić za swoim synem, ponieważ pamiętała skrywane pomiędzy dłońmi łzy wzruszenia, które wywołały wspólne fotografie wyświetlane na ekranie komputera - wyjścia na imprezy, półnagie zdjęcia z plaży oraz ujęcia wykonywane z zaskoczenia. Ha, nawet część z nich trzymała na telefonie. Internetowy dyski były cudownym wynalazkiem ludzkości.
Po spędzeniu w towarzystwie dwójki prostych ludzi wielu godziny chyba dostrzegała silną chęć pojednania skrywaną za zmęczonymi tęczówkami. Może nawet traktował ją jako znak z niebios, rodzaj wyroczni, przyznającą słuszność przemyśleniom teścia. Wystarczyło wyłącznie udawać większą lub mniejszą uwagę, co nie przychodziło Leah z większym trudem, aby szybko otrzymać wszystkie upragnione rzeczy.
Może trochę szkoda, że jedynie przed swoją niespodziewaną śmiercią zdążył jej danych wraz z imiennie wyrodnego syna w testamencie. Zawsze chciała sprawić się jako mediator w konfliktach rodzinnych!
- Jednakże lecisz tutaj ze mną - droczyła się z nim w najlepsze, bo to jedyna rozrywka, którą mogła sobie zafundować w lecącym już samolocie. - I doskonale wiem, że jesteś z tego powodu zadowolony. Na kogo przelewałbyś frustrację? Co do pieniędzy - myślisz, że jakikolwiek ojciec przepisałby, chociaż dolara synowi twojego pokroju? - uniosła brwi bardzo zaintrygowana odpowiedzią. Do jej kwestii nie należało ocenianie życie innych, ale w podczas ich kłótni nie istniały wyznacznik dobrych manier lub tematów tabu… Chociaż, czy po wspólnym spędzaniu niejednej nocy istniały jeszcze jakieś wątki zakazane?
- Nie udawaj dobrego brata - wyrzuciła z siebie, tamując napad wręcz histerycznego śmiechu. - Ja zdecydowanie sprzedam swoją część i mój prawnik dopilnuje, żebyś szybko zmienił zdanie. - Tak, miała swojego prawnika, bo żyła w najlepszym kraju pod słońcem. W Ameryce wszyscy, chcący aspirować do wyższej klasy musieli go posiadać. - Czytałam o tym pięknym, ale jakże zrujnowanym moście i chyba cofnięto ci uprawienia. Prawie gratuluję.
Pomiędzy pracą uzależniła się od przeglądania wiadomości z kraju, więc wszystkie tragedie, katastrofy lub większe wypadki nie skrywały przed nią tajemnic. Szczególnie kiedy wyłapała nazwisko tak świetnego inżyniera, nie potrafiła odpuścić sobie śledzenia każdej, nawet najdrobniejszej informacji na ten temat.
- Mam świadomość twojej tęsknoty za moją waginą.
Niektórzy widzieli to, co chcieli zobaczyć. Inni słyszeli wszystkie przemilczane sprawy. Tak się złożyło, że doskonale znała jego najskrytsze potrzeby oraz marzenia.
Powrót do góry Go down
Zoey M. Vaughn


Zoey M. Vaughn
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
Dane osobowe :
17 lat, początkujący farmer, obywatelka Australii, dobry człowiek, nie to co brat

Znaki szczególne :
blizna na kolanie

Stan zdrowia :
rozległe poparzenia nóg

Punkty :
165


Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.)   Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.) EmptyCzw Sie 13, 2015 8:14 pm

Niestety Zosia nie wiedziała, że jest nadbagażem Leah, zbędnym dodatkiem, który można wyrzucić byle gdzie i byle jak, gdy tylko transakcja dobiegnie końca. Zdecydowanie to ją najmocniej mogłoby przerazić i doprowadzić do tego, że bałaby się blondynki, a może i ujrzałaby w niej wroga. Ten sen wiary w to, że ona jest jej przyjaciółką i tak nie miał długo trwać. Pobudka miała nastąpić za kilkadziesiąt sekund. Dopóki jednak panienka Vaughn unosiła się jedynie w oceanie żałoby zmieszanej z nutą nienawiści… Była pozornie bezpieczna. Przecież nie wiedziała, co gotuje dla niej/nich los, a w swojej świadomości nie posiadała również informacji o losie farmy. Przecież to ona się tam wychowała, kochała swoich rodziców całą sobą.
Matka zmarła podczas nieudanej próby sprowadzenia na świat rodzeństwa dla niej i od lat spoczywała pod ziemią. Poświęciła się. Podobnie uczynił ojciec godząc się ze stratą już drugiej żony, ale nie szukając kolejnej, bo miał córkę… Poświęcił się, żeby wstać z żałoby i wychować ją. Podobnie Zoe oddała mu siebie nie wyjeżdżając na studia, kończąc okoliczne szkoły i przysięgając, że zostanie. A co zrobiła? Zaraz po jego śmierci musiała się spakować i wsiąść do samolotu z obcymi ludźmi, by żyć gdzieś indziej. Złamała złożoną obietnicę i czuła się brudna, skąpana w rozczarowaniu swoim osobistym z powodu brata i ojcowskim z powodu opuszczonej ziemi. Także raz po raz uderzała w nią nowa fala bólu, bo przecież nie miała zielonego pojęcia, co dla niej przygotowali.
Pewnie chciała pospieszyć z odpowiedzią obojgu, ale zalewając ją tak mało przyjemnymi informacjami… Otworzyła nieco szerzej oczy.
– No chyba kpisz. – zwróciła się tym razem krzykliwym tonem głosu do Leah. – Jaką swoją część? Sądzisz, że mój ojciec był coś Ci winien? W swoim życiu widział Cię raz w życiu finansując Twój pobyt u nas, bo nie zażądał, ani centa. Rozumiesz? Jesteś…. Eee, byłaś. – poprawiła się szybko zerkając w stronę brata nieco zdziwiona tym, co tu się działo. – Jego żoną, to nie rodzina, to półrodzina. Jeśli mowa o jakimkolwiek spadku to należałby się on jedynie mi ze względu na chęć kontynuowania dzieła ojca i prowadzenia farmy. Jeśli ktokolwiek ma tu cokolwiek sprzedawać to jedynie stewardessa spadochrony w przypadku spadania samolotu. - i była prawie pewna, że kobieta siedząca niedaleko nich posłała jej pełne przerażenia spojrzenie. Zoey nie miała tego problemu, rzadko kiedy się bała, a śmierć była jedyną drogą od tego, aby uciec od Alexandra i uwolnić się od ciężaru złamanej obietnicy.
– Nie jesteście już małżeństwem? Świetnie. Cieszę się, że mi powiedzieliście. Naprawdę. – i w tym już momencie dla Zosi zaczął łamać się głos, a z zaszklone oczy zaczęły uwalniać pierwsze łzy. Pierwsze, bo podczas pogrzebu nie płakała, nie płakała również w ogóle w ich towarzystwie ukrywając swoje prawdziwe emocje. Strach? Rozpacz? Tęsknotę?
– Skąd wiem, ze to sprzedasz? Siedzimy w samolocie do Twojego życia, bo mojego nie szanujesz w ogóle, robisz ze mną to samo co z ojcem. Depczesz moją godność i pragnienia. Jedynym problemem jest fakt, że mam siedemnaście lat i nie możesz mnie zostawić jak ojca, i Leah. Zatem dopóki będziemy razem dopilnuję, żeby bolało. – i wywrzeszczawszy te słowa dość głośno ukryła twarz w dłoniach rozpinając również pasy, co by skulić się w sobie, bo przecież nie miała gdzie uciec. Jedyną alternatywą była łazienka.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry


Mistrz Gry
https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com https://wyspa.forumpolish.com
avatar :
© frightening

Punkty :
1045


Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.)   Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.) EmptySro Sie 19, 2015 3:32 pm

Lot przebiegał dotychczas całkowicie dobrze, bez jakichkolwiek niespodzianek. Płynność ruchu samolotu mogła zaskakiwać nawet tych, którzy przyzwyczajeni byli do przemieszczania się tym typem transportu. Zero nieprzewidzianych wstrząsów czy dziwnych dźwięków, ba!, gdyby nie świadomość szybowania w przestworzach, pasażerowie mogliby uznać, że dalej stoją na pewnym gruncie. To zaś sprawiało, że większości z nich dopisywał całkiem dobry humor.
Oczywiście, nie wszystkim, bowiem nie sposób było uniknąć zwyczajowych problemów i niedociągnięć ze strony biura lub samej załogi, jednakże nadal nie dało się nazwać tego lotu czymś specjalnie nieprzyjemnym. Do planowego lądowania pozostało jeszcze kilka godzin, lecz chwilowo obywało się bez większych opóźnień, więc perspektywy były dosyć pozytywne. Już niedługo, jeśli brać pod uwagę cały czas podróży, wszyscy mieli wysiąść na rozgrzanej płycie lotniska w Los Angeles, by tam pożegnać swoich dotychczasowych towarzyszy. Nawet zmęczone stewardessy uśmiechały się na tę myśl. Przynajmniej do czasu...
Pierwszy wstrząs był nieznaczny. Ot, całkowicie zwykłe szarpnięcie, na które mało kto zwrócił uwagę. Na nim się jednak nie skończyło, bowiem nagle samolotem poruszyła cała seria drobniejszych turbulencji, które najwyraźniej nie miały zamiaru ustać, zamieniając się w coraz wyraźniejsze wstrząsy. Mniej więcej po dwóch minutach pasażerowie i załoga mogli się poczuć niczym w mikserze nastawionym na najmocniejsze wirowanie. Z niedomkniętych pułek zaczęły spadać owoce, drobniejsze przedmioty, pamiątki aż wreszcie także i same torby podręczne, których uderzenie groziło co najmniej wstrząsem mózgu. To nie była zresztą najgorsza z możliwych opcji, bowiem ludzie na pokładzie mogli być świadkami tego, jak wysoko może zostać rzucony ten, który miał na tyle dużego pecha, że nie zdążył dotrzeć na czas do swojego siedzenia lub też zbagatelizował uwagi co do przypinania się pasami. Tak samo zresztą jak dwa wielkie psy, których smycze nie były w stanie utrzymać na miejscu. Wyrwane z rąk swoich właścicielek, rozpoczęły swoją podróż, niczym dwie kauczukowe piłeczki, z piskiem uderzając o wnętrze olbrzymiego samolotu.
Wybuchła panika, wrzask przerywały modlitwy, jednak błagania o spokój nie nadchodziły. Tak samo zresztą, jak i jakiekolwiek słowa z kokpitu, które powinny się przecież pojawić...

Powrót do góry Go down


Sponsored content

Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.) Empty
PisanieTemat: Re: Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.)   Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.) Empty

Powrót do góry Go down
 
Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 1.)
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Siedzenia - klasa biznesowa (sektor 2.)
» Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 5.)
» Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 6.)
» Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 1.)
» Siedzenia - klasa ekonomiczna (sektor 2.)

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
All hope is lost :: Prolog :: Pokład samolotu-